przeciwko używaniu zwrotów "nadludzie" czy "Herrenvolk" w stosunku do obywateli Izraela.
Nie chcę być niczyim rzecznikiem, ale wydaje mi się, że PMB nazywając Żydów "nadludźmi" ironicznie naśladował język faszystów izraelskich, a nie obrażał Izraelczyków.
Żyd na Zachodnim brzegu pokłóci się z Palestyńczykiem Przyjeżdza izraelskie wojsko/policja i wtedy czarno na białym wychodzi kto jest NAD a kto POD człowiekiem. W sensie dosłownym widać to np. w Hebronie, gdzie Izraelczycy urządzają posterunki policyjne na dachach palestyńskich domów (zapewniając "wesołe" noce mieszkańcom). Z pewnoscią każdy izraelski snajper z licencją na zabijanie PODludzi oraz każdy operator buldożera czuje się jak NADczłowiek. A nie? Toż to policjant z prewencji nie raz przyleje pałą byle tylko pokazać kto rządzi. W Haretzu był artykuł z wypowiedziami żołnierzy izraelskich na temat wypadów do Gazy. Walenie kolbami po twarzach kobiet, łamanie kości małym dzieciom, odstrzelenie przechodnia. I zero odpowiedzialności.
A na podwórku zachodnim? Można okazywać sympatię Tybetańczykom, można się solidaryzować z Gruzją, Czeczenią, Darfurem, Kongo. Można o Rosji napisać "monstrum" jak to zrobił pan Wilstein w Rzepie. Ale pojechać po Izraelu? Toż to proszenie się o koniec kariery medialnej. Proszę mi wskazać np. polskie medium głównego nurtu, gdzie na temat Izraela padają tak ostre słowa jak pod adresem Rosji i Chin. Skoro mocarswa światowe wielkości kontynentu mogą być jako tako krytykowane, a Izrael nie, to ja pytam retorycznie: czy używanie słowa NADludzie w stosunku do Izraelczyków nie jest aby uzasadnione? Nie pieklijcie się zatem panie ABCD. Przyjmijcie z pokorą status nadludzi wobec tych którym wolno więcej.