"Jest to święto pracownika, a nie zawodowego działacza" - z tego zdania Cisza wysnuwa wniosek, że radykalna lewica powinna całkowicie zignorować pochód jednej z największych central związkowych i zamiast tego jak zawsze kisić się we własnym sosie. Ponieważ znam również trochę innych tekstów Ciszy na tematy taktyki działania, wnioskuję, że innych działań we współpracy z pracownikami OPZZ też wyżej wymieniony nie przewiduje. Czy zdaniem Ciszy całe 900 tys. to biurokraci? I jeśli tak, to skąd się ta śmiała teza wzięła?
że OPZZ to nie 900 tys. biurokratów, jednak z racji pisania kiedyś artykułów do prasy OPZZowskiej poznałem też struktury lokalne. Otóż do związków branżowych w większości ludzie należą. Są zapisani od lat w ramach tradycji i nic z tego nie wynika. W kilku przedsiębiorstwach do związku zapisywano masowo stażystów i uczestników szkoleń, aby szef komórki zakładowej mógł się pochwalić jej liczebnością. Duża część tych 900tys. to ZNP, czyli związek działający na nieco innych zasadach czy ZZG, także działający raczej niezależnie. Byćmoże są jakieś radykalne struktury w kilku zakładach, ale aby je znaleźć trzeba by zjeździć kraj wzdłuż i wszerz, więc nakłady sił i środków są zbyt duże aby odnaleźć garstkę związkowych radykałów.
Zresztą co to za prężny związek, który mając 900 tys członków nie umie zorganizować raz na kilka miesięcy 15-20 tysięcznej demonstracji. Ledwie kilka razy udało się mu zebrać kilkanaście tys. osób, a i to kosztem ogromnej mobilizacji, wydatków itp. Samemu OPZZowi poświęcę zresztą jeszcze kiedyś osobny wpis lub tekst publicystyczny, bo to bardzo ciekawa centrala biurokratyczna.
To OPZZ powinno wyciagnac wniosek ze swojej wielotniej dzialalności i 1 Maja zamiast z liberałami z LID iść z autentyczna lewicą.
przychodzi tylu pracowników, ilu czytelników ma OPZZ-owski Nowy tygodnik popularny, czyli zero, nul.
Rozumiem, że ten wpis jest w pewnym sensie odpowiedzią na moją krytykę rozbijania lewicy 1 maja przez LA i OZZ IP. Rozumiem też twoją niechęć do działania ze stalinistami i osobami popierającymi Feliksa Dzierżyńskiego. Popieram także sprzeciw wobec biurokratyzacji OPZZ, ale... co z tego wynika?!
Czy wg ciebie pracownicy zrzeszeni w OZZ IP mają większą wartość niż ci należący do OPZZ? Czcza gadanina o tym, że kierownictwo związku jest do dupy nic nie da. Aby to zmienić trzeba podjąć realne działania w strukturach oddolnych związku, a nie bezsensownie krytykować i zakładać nowe związki, które wprawdzie będą zrzeszały 100 pracowników, ale nie będą pokalane kontaktem z "lewicą nieczystą".
Poza tym - czy miałbyś opory przed wspólnym pochodem z leninistami i trockistami? I czy nie uważasz, że bardziej kompromitujące dla lewicy jest zorganizowanie 10 pochodów, na które przyjdzie po 100 osób, niż jednego, na którym pojawi się tysiąc?
I ostatnie pytanie - ilu pracowników jest zrzeszonych w OZZ IP? Bo muszę przyznać, że imponuje mi ich wytrwałość w walce z kierownictwem zakładów Cegielskiego w Poznaniu, ale zdaje mi się, że związek ten mimo wszystko zbyt dużej roli nie odgrywa.
Z marksistowskim pozdrowieniem,
IP odgrywa znacznie większą rolę niż grupa ideowych i udających ideowców członków FMS ma wpływ na SLD.
Rozumiem tym samym, że rezygnujesz z chęci szerzenia poglądów lewicowych wśród pracowników, którzy na dzień dzisiejszy nie są rewolucyjnie/radykalnie/lewicowo nastawieni. Dlaczego?
tym razem tekst Stanisławskiego http://www.socjalizm.org/dezorientacja_lewicy.htm jawi mi się całkiem rozsądnym. Nie rozumiem jednak, dlaczego próby odziaływania na nierewolucyjnie nastawionych ludzi pracy ograniczają się do OPZZ i SLD. Co najmniej tyle samo pracowników skupia "Solidarność".
RRRadykał - może i tak. Niemniej obowiązkiem moim, jako trockisty, jest działanie w organizacjach lewicowych o zdegenerowanym kierownictwie. Mimo to po ostatnim kongresie FMS widać próby zwrotu w lewo (zaledwie próby, bo zwrotem tego nazwać nie można). A do jakichś konkretnych zmian w FMS czy SLD jeszcze bardzo, bardzo daleka droga.
Do Angka Leu:
1. Przecież się nie rozdwoimy.
2. Śmiem twierdzić, że z Solidarnością jest jeszcze gorzej niż z OPZZ... ale nie chcę się nad tym rozwodzić - to jest nie w zgodzie z moją filozofią działania.
3. My jesteśmy obecni nie tylko w SLD i OPZZ. Mamy kontakty także w kilku innych organizacjach.
Aż żal komentować tę notkę bo po prostu tragedia to jedna wielka. Sekciarstwo, przekonanie o własnej absolutnej wyższości (ciekawe skąd zaczerpnięte) i antyzwiązkowe nastawienie, które u "prawdziwego lewicowca" może jedynie przerażać. Zwłaszcza w obecnej sytuacji w Polsce.
Zdaniem Ciszy robotnicy z OPZZ są niedostatecznie radykalni, więc się nasz prawdziwy lewicowiec obraził na nich. Przez to na pewno i oni staną się bardziej lewicowi, i walka z polskim neoliberalizmem ruszy do przodu.
pytania:
- skoro OPZZ to takie prawdziwie prawdziwe związkowe struktury, dlaczego co roku organizują 1 maja wspólnie z SLD?
- skoro OPZZ ma 900tys członków i kupę kasy, dlaczego:
a) nie prowadzi kampanii społecznych (plakaty, bilbordy),
b) nie organizuje otwartych spotkań, konferencji,
c) nie organizuje akcji protestacyjnych?
- skoro OPZZ co roku organizuje wspaniały 1maja, dlaczego nie są tam podnoszone tematy pracownicze?
stwierdzenia:
kilkakrotnie obserwowałem "OPZZowski" 1maja - w cudzysłowie bo wśród przemawiających, na flagach, bannerach przeważał nie OPZZ lecz SLD.
akcenty były różne: pro-unijne, anty-prawicowe (jeszcze za rządów SLD), a przede wszystkim pro-sldowskie. O kodeksie pracy, agencjach pracy czasowej, outsourcingu, samozatrudnieniu, urlopach macierzyńskich ani słowa...
OPZZ nie prowadzi akcji protestacyjnych? Czy szanowny tyvodar przegapił ostatnią falę protestów? Dla jego wiadomości - wiele z nich były prowadzone przez związki afiliowane w OPZZ.
Jest dokładnie odwrotnie - to SLD przychodzi na pochód, który organizuje OPZZ, największy polski związek zawodowy. I tam właśnie, obok robotników, jest miejsce każdego, kto uważa się za nastawionego propracowniczo lewicowca.
Myślę, że największą patologią i bolączką polskiego społeczeństwa po rozwaleniu komuny jest ciągłe utrzymywanie święta państwowego w dzień 1 maja. Wszyscy chodzą wtedy podenerwowani - katole i konserwatuchy ( czyli tacy jak ja ;-) bo im lewactwo bezczelnie manifestuje pod sztandarami z sierpem i młotem tudzież łbami lenina i innych postępowych morderców ludzkości; koledzy lewacy, lewicujący, socjaldemokraci, członkowie LiDu i efemeryczni związkowcy bo chcieliby, żeby było tak jak przed upadkiem Muru, to znaczy masowo, czerwono, z pieśnią na ustach a tutaj nic z tego...Proponuję więc święto znieść, natarczywych manifestantów tego dnia wsadzać do pudła, a cały Naród wygnać na majówkę na zielonej trawce, by przy piwku i grillu miło spędzili środek wiosny. :-)
... chyba po to żebym miał się z czego pośmiać. Thanks a lot.