Czy wystartował ale nie wszedł? Czy może bojkotuje samorząd jako wytwór burżuazyjnego systemu liberalno-demokratycznego?
Ordynacja wyborcza do samorządu została skonstruowana tak, że lokalne komitety samorządowe, a takie mógłbym poprzeć, w miastach nie mają szans, choćby przez wymóg osiągnięcia 5% w skali całego miasta, a nie tylko dzielnic. W historii rady warszawy nie było sytuacji w której znalazłby się w niej jakiś lokalny komitet zajmująy się samorządem, a nie przekładaniem podziałów politycznych z parlamentu na poziom lokalny. Nie miał prawa, bo nie mógł wygrać z PO, PiS i "lewicą", które ustaliły w mieście swoisty oligopol.
Branie udziału w wyborach samorządowych na obecnych zasadach to skazywanie się od razu na klęskę (poza małymi okręgami, gdzie nie ma dominacji partii politycznych). Póki nie zmieni się system wyboru jesteśmy niestety skazani na takie sesje rady jak opisane.
i jesli dobrze zrozumialem: jak zostaniesz radnym nie bedziesz chodzil do befetu cos przekasic?
Normalny człowiek, który interesuje się sprawami lokalnymi wytrzyma już raz na jakiś czas te kilka godzin bez kawki i sałatek (jak tak trudno wytrzymać bez jedzenia i picia, to po co przedłużać obrady o typowo polityczne uchwały, zamiast ograniczyć liczbę punktów do minimum?). Na pewno nie będzie też przedłużał przerw z 15 min do godz., mając świadomość że w ten sposób niejako okrada podatników, którzy nie płacą mu przecież za rozmowy przy herbatce czy kawce.
Moim zdaniem za takie zachowania jak opisane radni powinni płacić kary finansowe. Ciekaw jestem, gdybym w swojej pracy mówił, że wychodzę na 15 min a wracał po godzinie mój szef też uznałby, że to nic takiego.
Ja tak wlasnie robie :-)))
Niestety kolega Ciszewski po raz kolejny wszystko generalizuje. Nie można mówić, że wszyscy radni - samorządowcy dokładnie tak samo się zachowują.