michał syska jako pierwszy bloger na lewica.pl napisał coś o sporcie - szacunek, choć piłki nożnej nie znoszę... a co do wymiaru integracyjnego sportu, przełamywania barier i stereotypów, zgadzam się w 100%.
ale ten artykuł jest sensowny.
Jasne, że sport jest dla kibiców, nie dla "walterów" i ich pomagierów...
Może Walcujący Gronkowiec obniży bilety do warszawskich teatrów, filharmonii, oper? Na widowni zasiądzie "kuchta" obok "menela", a klasa bez klasy odpindrzona w białe kołnierzyki będzie na trybunach wtranżalać popkorn, zagryzając gorącym psem i popijając koka kolą...
.
A to podwyższanie cen biletów, żeby "polepszyć jakość publiczności" jest naprawdę okropne.
prawdę mówiąc, do warszawskiej filharmonii możesz, nawet na eventy, wejść za 10 złotych. To, oczywiście, wejściówka, ale prawie zawsze znajduje się potem miejsce siedzące.
że dokonuje się "selekcja klasowa" na stadionach. Natomiast nie zgodzę się, że sport to samo dobro... Z jednej strony integruje ludzi, z drugiej- wywołuje szowinizmy i nienawiść do kibiców innych drużyn, niezdrową rywalizację i eliminację słabszych...
Bardziej mi się podobała inicjatywa, gdzie parę lat temu rozegrano "równościowy" turniej w piłce nożnej, gdzie premiowano nie ilość strzelowanych bramek- ale np. dawanie możliwości pogrania słabszym itp...
Nawet w kontekście wymiany ekip. Otóż może w Warszawie jest inaczej niż w Polsce, ale to właśnie obniżka cen powoduje, że na mecz można przyjść całą rodziną, kupić coś więcej niż tylko bilet i np. komuś go sprezentować. To już nawet lepiej wpuszczać na dowód/legitkę za grosze!
Wybaczcie starożytną historię, ale 3 lata temu, kiedy we Włocławku była druga liga człowiek kupował bilet za 14 zetek a dzieciaki wchodziły za 4! Taniej niż piwo. W ogóle to w miasteczku średnia na meczu KKS to było 6,5 tysiaca! I każdy mógł sobie pozwolić...
jak zawsze uogólniasz, i jak prawie zawsze nie masz racji. jeśli kopanie w piłkę wywołuje szowinizm, to ty albo nie kumasz o co biega w sporcie (masz do tego prawo, ja np. nie znam się na komputerach, więc w tych kwestiach się nie wypowiadam), albo nie odróżniasz sportu od kwestii, które nie wiążą się z nim istotnie, a są swego rodzaju dodatkiem, często niechcianym (np. pseudokibice, komercha, itp.).
(jeżeli się uda). A borówki znowu zwąchały się z Prawem i Pięścią i znowu w niesłusznej sprawie.
Ja nie rozumiem, Michale, dlaczego przeszkadza Ci plan rozwiazania kwestii kibolskiej na stadionach. A temu ma wlasnie sluzyc zakaz stadionowy "wedlug widzimisie". Cos jak selekcja w klubie- wiesz gdzie pojsc, zeby bawic sie na poziomie, i gdzie nie wpuszcza agresywnego dresiarza. Selekcja na stadionie jest konieczna, zwlaszcza jesli- poniekad slusznie- protestujemy przeciw niebotycznym cenom biletow. Bo jesli ani ceny, ani selekcja, to jak pozbyc sie kibolstwa? Nie rozumiem tez dlaczego przeszkadza Ci to, co dzieje sie w Anglii. Co jest problemem- to ze moze na mecz pojsc kazdy, majac pewnosc ze nie dostanie po mordzie, ani nie zostanie zbluzgany? KLasa robotnicza zreszta bez problemu wchodzi na stadiony- mam w Liverpoolu kumpla- stroza nocnego, ktory chadza na kazdy mecz FC Liverpool w pucharach europejskich i krajowych (na Premiership dostac sie akurat bardzo trudno, ale nie tyle z powodu cen, co z powodu ograniczonej ilosci karnetow).
Mam nadzieje ze zaproponujesz wlasny koncept na usuniecie bandytow ze stadionow. Moze w kolejnym wpisie?
michał syska jako pierwszy bloger na lewica.pl napisał coś o sporcie - szacunek, choć piłki nożnej nie znoszę...
ZGADZAM SIĘ CAŁKOWICIE. BARDZO SENSOWNY TEKST.