No i mamy całą szeroką klasę urzędników najwyższego szczebla wielkich korporacji, którzy otrzymują horrendalne pieniądze w wyniku zajęcia kluczowych pozycji w systemie władzy kapitalistycznej. To miejsce zajmują niekiedy (rzadko) w wyniku własnych zdolności i osiągnięć, często dzięki koneksjom politycznym (jak w Polsce quasi kapitalistycznej, niekiedy z racji pochodzenia.
I teraz już wiadomo, że o procesie transformacji ustrojowej nie decydowała "mierzwa dziejów" czyli lud = klasa robotnicza, ale "grupa sprawująca władzę",bezideowi urzędnicy PRL-u dyrektorzy i sekretarze, najbliżsi przemysłowi, gotowi do przejęcia kontroli. To oni w istocie zezwolili ( i wspierali) bunt robotniczy po to by warunkowe i czasowe sprawowanie władzy zamienić na własność...