Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

MIŁOŚĆ (Klein), SZMARAGD (Bielecki) i... KROKODYL (Janowski)

Komentarze

Dodaj komentarz

spoko

tylko, że w warunkach "bezpiecznej" i chronionej od kryzysu polski - jak twierdzi platforma i w czym przytakują media - tezy naomi klein to już naprawdę coś. jasne, nie świergocze ona o rewolucji światowej i nie ma na nią recepty. rozumiem, że autorzy tego bloga takową mają więc chętnie posłucham jak zaradzić kryzysowi! z góry dziękuję.

autor: rote_fahne, data nadania: 2008-11-21 21:46:54, suma postów tego autora: 1805

kilka pytań/uwag do Autora (od sympatyczki GPR)

1. Jakie jest znaczenie dla całości wywodu figur retorycznych w stylu "Nie wiedziałem, że ludzi da się ułożyć jak puzzle". Czy gdyby chodziło o ścisk 20 osób na spotkaniu trockistowskim w maleńkim pomieszczeniu to Autor wykazywałby się podobną elokwencją?

2. Autor pisze: "Klein okazała się być pełna wiary w Obamę".

Nie wiem czy "pełna wiary". Z pewnością Klein dostrzega w wyborze Obamy zniecierpliwienie znacznej części amerykańskich wyborców dotychczasowym modelem: neokonserwatywnym w polityce zagranicznej, neoliberalnym w polityce gospodarczej. Traktując ów wybór jako wyraz chęci zmian (jakkolwiek niezupełnie sprecyzowanych, to jednak, jak się wydaje, zorientowanych w kierunku, który dałoby się określić jako "prosocjalny"), Klein podkreśla na przykład - zapewne ku niesmakowi takich ideologicznych purystów rewolucji, jak Autor relacji z debaty - że fakt, iż Obama jest centrystą to czynnik pozytywny, po pierwsze dlatego, że stanowi nową jakość w porównaniu z twardoprawicowym stanowiskiem ekipy Busha (może więc spowodować większe poparcie dla ewentualnych zmian), po drugie zaś w myśl logiki, którą przywoływała kilkakrotnie podczas pobytu w Polsce: "Jeśli chcesz polityki bardziej na lewo to przesuń centrum". Wydaje się, że największe wyzwanie stoi obecnie nie przed Obamą, ale przed ruchami społecznymi, które albo wprost go poparły, albo zachowując krytyczny dystans wobec Obamy miały nadzieję na zastopowanie najgorszego: "bushyzmu". To w dużej mierze od czynnika społeczno-moralnego, którego ucieleśnieniem są ruchy społeczne, będzie zależeć intensywność i kierunek zmian. Mówiąc inaczej: tylko konsekwentny nacisk (krajowy i globalny) na Obamę może przynieść pożądane efekty.

3. Autor pisze: "Określiła się jako przedstawicielka globalnego ruchu antywojennego, prodemokratycznego i ekologicznego".

Otóż określiła się wprost jako uczestniczka (nie przedstawicielka!) ruchu alterglobalistycznego, któremu poświęciła bardzo poruszającą i w sumie niesamowicie ważną (biorąc pod uwagę kontekst: polska uczelnia w ultrakapitalistycznej warszawce) wypowiedź w drugiej rundzie debaty. Klein mówiła o dynamice protestów od Seattle począwszy, o tym, że ruch ten nigdy nie był przeciwko "globalizacji" rozumianej np. w sensie społecznym, ale przeciwko globalnemu sojuszowi elit kapitalistycznych. Owszem, mówiła też, że ruch ten ("alter-globalization movement") jest za globalną sprawiedliwością, demokracją, prawami człowieka, ekologią itd.

4. Autor pisze: "Było bardzo niesocjalistycznie".

To zabawne. Ciekawe jaką miarę "socjalistyczności" Autor stosuje. Swoją własną? Swej organizacji? A może jakiś uniwersalny wzorzec socjalistycznego metra (albo kilograma)? Arogant z blogu - niczym "wzorcowy prawicowiec" JKM po przeciwnej stronie barykady - orzeka o czystości ideologicznej (rozumiem, że to Klein była "bardzo niesocjalistyczna", bo w stosunku do Bieleckiego chyba nie ma potrzeby w ogóle tej miary przykładać). Jednocześnie wciska nam okraszoną kwiecistą retoryką i kuriozalnym tytułem ewaluację ze spotkania, na które nawet nie raczył spojrzeć od strony jego znaczenia politycznego, ale potraktował wyłącznie jako spektakl (w dodatku niedokładnie przytaczając wypowiedzi głównych uczestników). Zastanawiam się czy porównanie liczby osób słuchających na debacie w Collegium Civitas wywodów Klein na temat konieczności odtowarowienia (tak! decommodification!) służby zdrowia, edukacji, zabezpieczeń socjalnych, dostępu do wody pitnej itd., z liczbą gapiów słuchających płomiennych przemówień na pikietach organizacji Autora, mogłoby posłużyć jako zimny prysznic. No ciekawe...

5. Czy Autor zna znaczenie słowa "hucpa"?

6. Nonszalancki ton, jakim Autor wypowiada się o Gabrielu Janowskim - który zdaniem piszącej te słowa miał podczas debaty wcale niegłupią, choć pewnie daleką od socjalistycznego wzorca metra (lub kilograma), interwencję z sali - nie przysparza Mu (Autorowi, znaczy) sympatii.

7. Odnosi się wrażenie, że Autor piszący "Koniec i bomba, a kto nie był ten trąba. Znakomita rozrywka na listopadowy wieczór" więcej pożytku uczyniłby czytelniczkom i czytelnikom zamieszczając na niniejszym portalu njusa na temat tej debaty niż swój ociekający jadem felietonik.

8. Autor pisze: "Na zakończenie dodam, że cena polskiego wydania "Doktryny szoku" alterglobalistyczna nie jest - 50zł. A na promocji - 40zł, co pochwalił Bielecki, uznając to za doskonały biznes".

Czytelniczka pyta: a co to jest "cena alterglobalistyczna"? Czy jak płacę za czekoladę z "fair trade'u" albo kawę ze społdzielni zapatystowskiej cenę dwu- lub trzykrotnie wyższą od tej za korporacyjne produkty z supermarketu lub osiedlowego sklepiku, to też płace cenę która "alterglobalistyczna nie jest"?

Czytelniczka dodaje: Tę pochwałę Bieleckiego Klein zamieniła w doskonały kontratak twierdząc, że owszem funkcjonuje na rynku wydawniczym, ale w przypadku zastoju w sprzedaży jej książek nie zwróci się do podatników po finansowy plan ratunkowy, ma też nadzieję, że Bielecki jako bankier również tego nie uczyni, gdy stanie wobec kryzysu. Dostała gromkie brawa.

9. Czytelniczka konkluduje.

W czwartek w Warszawie błyskotliwa, wygadana, kompetentna publicystka, autorka jednej z ważniejszych i masowo czytanych książek ostatnich dekad, zarazem intelektualna i uliczna działaczka globalnego ruchu antykapitalistycznego, bez trudu publicznie rozniosła bogatego aroganckiego przedstawiciela kapitalistycznej elity. Co zatem boli w tym fakcie członka Grupy na rzecz Partii Robotniczej? Czy może boli go, że uczyniła to skromna młoda kobieta? A może po prostu w obliczu braku realnej propozycji politycznej (i bazy społecznej!) ma się durną ochotę wylewać żółć na kogokolwiek: ot, choćby na pracowitą towarzyszkę z Ameryki Północnej?

autor: wpadla bomba do piwnicy, data nadania: 2008-11-22 17:27:38, suma postów tego autora: 487

bombardownie

...ciekawe co na to autor?

biorąc pod uwagę ton jego komentarza, czyli pisanie z pozycji "wiem jak jest, jestem 100% socjalistycznym radykalnym działaczem-rewolucjonistą, reszta to statyści", można spodziewać się jedynie milczenia - co też jakoś szczególnie mnie nie dziwi w tej sytuacji...a może się zdziwię?

chłopaki-blogowcyGPRowcy, o co dokładnie chodzi? klein to wasza strategiczna, polityczna sojuszniczka w walce z neoliberalizmem - po co odwracać się do niej plecam???

autor: rote_fahne, data nadania: 2008-11-22 18:14:58, suma postów tego autora: 1805

Dodaj komentarz