Staniszkis- podobno bardzo mądra kobieta- zauważyła, że Rosja jest teraz słaba jak w 1985 (najsłabsza była w 1998 roku), więc można na nią teraz naciskać. Tak naciskamy na Rosję odkąd pamiętam, i oczekiwanych efektów nie widać. Więcej są anty efekty- USA wycofał się z planu szybkiego przyjęcia Gruzji i Ukrainy do NATO. Jeśli nasi dalej będą forsować poszerzenie sojuszu bez jakiejkolwiek marchewki (stosują tylko kij) dla Rosji będzie prowadziło do takich sytuacji i w konsekwencji zbliży Rosję do Chin i być może Iranu (żeby odciągnąć uwagę od odcinka europejskiego). Inaczej rzecz biorąc im mocniej będziemy naciskać tym ostrzejsza będzie reakcja zwrotna. Dlatego dobrym kompromisem byłoby utworzenie jakiejś pan atlantycko-euroazjatyckiej organizacji obronnej, luźniejsza wersja NATO, które miałoby stanowić przeciwwagę dla Chin. W jej skład docelowo powinny wejść USA, UE, Rosja i Japonia. Potrzebne były by realne wspólne siły militarne wymiana kadr, technologi. Może by nas to nie zadowalało, ale lesze to niż rakiety w Kaliningradzie. Szczegóły byłyby do ustalenia.
Rotfeld powiedział, że Rosja źle zrozumiała intencje utworzenia rady NATO-Rosja, zrozumiała bowiem, że NATO nie będzie się już rozszerzało, a jak wyjaśnił Rotfled Rosja nie ma tu nic do gadania, za to my możemy zrobić sobie wszystko co nam się podoba. Pan Rotfeld chyba też jest mało pojętny.
Może jednak nie koniec, tylko korowód. O jakiej bowiem alternatywie możemy mówić, jeśli za "hece polskich wsteczników" uznamy politykę całej polskiej "klasy politycznej", a nie tylko obozu Czwartej Rzeczpospolitej. Obserwujemy raczej proces odwrotny - PO i PSL przejmują postulaty braci Kaczyńskich, a "prawdziwa lewica" w ramach "dobrych kompromisów" opowiada się za "pan atlantycko-euroazjatycką organizacją obronną, luźniejszą wersją NATO".
że z Kaczora śmieją się nawet Gruzini. Moim znajomi byli ostatnio w Gruzji i opowiadali jak w przededniu wojny napotkany na ulicy człowiek spytał ich mrugając porozumiewawczo: "Ale ten wasz prezydent to trochę nie tego, co?"
Dziś ponoć funkcjonuje tam taki dowcip-powiedzenie: "żaden toast w Gruzji nie może się dziś obejść bez Kaczyńskiego". Ma wymowę pogardliwą...
Pana Donalda i Profesora Bartoszewskiego szanuje cały cywilizowany świat.
Kaczynskiemu szacunku odmawiaja tylko antyrobotniczy geje i lesbijki.