Polsza nie pobiediła
2008-11-28 12:33:02
Rosyjska ruletka? Nie! Polski kołowrotek! Podczas obchodów rocznicy 11 listopada zdarzył się znamienny zgrzyt: z udziału w gali prezydenckiej w ostatniej chwili wycofali się rakiem jakże oczekiwani prezydenci Ukrainy Wiktor Juszczenko i Gruzji Michaił Saakaszwili.

Niedługo potem wielki fan zabawek w rodzaju F-16, mąż stanu pełną gębą, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski informuje, że Polska zgadza się na wznowienie negocjacji między Unią Europejską a Rosją na temat nowej umowy o partnerstwie. Jedynym krajem Unii, konsekwentnie stojącym okoniem, pozostała Litwa.

Sikorskiemu wtóruje Aleksander Kwaśniewski, pro forma mówiąc coś o twardości w rozmowach z niedźwiedziem, ogólnie jednak prosto trzymając się linii „Unia Europejska musi podjąć rozmowy z Rosją”.

W tle – odchodzący na śmietnik historii George W. Bush otrzymuje pożegnalnego kopniaka: Rosja odrzuca propozycję jego administracji w sprawie współpracy w kwestii systemu „obrony przeciwrakietowej”. „W ten sposób administracja Busha zamierza postawić w sytuacji bez wyjścia prezydenta-elekta Baracka Obamę” – słyszymy z Kremla.

Musi się mieć z pyszna Lech Kaczyński. Szczególnie po tym, jak kolejni obecni podczas ostatniej awantury Saakaszwilego na Kaukazie obserwatorzy OBWE – emerytowani brytyjscy oficerowie – przyznają, że to Gruzja doprowadziła do wzniecenia w sierpniu wojny.

Nietrudno przypomnieć sobie ówczesny klimat: non stop rozprzestrzeniane przez media bzdury o Gruzji – niewinnej ofierze rosyjskiej agresji – tuż po tym, gdy stolica Osetii Południowej, Cchinwali, została z niezwykłym barbarzyństwem praktycznie zrównana z ziemią. Lot pięciu prezydentów do Tbilisi i awanturniczy występ Kaczyńskiego. Wykorzystanie rocznicy bitwy warszawskiej, tak by móc grać równocześnie na rusofobicznych i antykomunistycznych sentymentach. I nade wszystko: ukrojenie – wspólnie przez czołowych polityków PO i PiS – owego kawałka tortu, któremu na imię tarcza antyrakietowa. Wspaniała jedność ponad podziałami – kto miał tu choćby najmniejsze wątpliwości, był przecież agentem Kremla.

I co teraz? Jasne, co teraz. Żałosny koniec hec polskich wsteczników – jak zwykle zresztą.


"Trybuna Robotnicza"

poprzedninastępny komentarze