Choćby od hurrarewolucyjnych, głupawych oświadczeń GPR, wzywających tu i teraz stoczniowców, górników i kolejarzy do strajku czynnego czy generalnego.
Nie byłoby wówczas licytacji radykalizmu i towarzyszących temu permanentnie rozczarowań postawą związków zawodowych podpisujących kolejne porozumienia z rządem. A jednocześnie ruszyłaby wreszcie PRACA U PODSTAW - TA IDEOWA I TA ORGANIZACYJNA. Do tego niepotrzebni są "generałowie", "charyzmatyczni przywódcy" i konkurujące ze sobą tendencje posttrockistowskie. I tym podobne grupy wzajemnej adoracji.
neoliberalna propaganda mass-merdiów to jedno, a rzetelność krytyki - drugie. Ilka ma piękne karty z lat 80. i PPS-RD, różnie można oceniać jego obecność w OPZZ, ale co by nie mówić Konfederacja Pracy ma jakieś wyniki, zwł. w supermarketach. Oczywiście taka działalność związkowa nie jest czymś rewolucyjnym, ale za to konkretnym i materialnym. Z moment autorzy bloga dojdą do wniosku, że z kapitalizmem walczą tylko oni i ewentualnie wskazani przez nich kumple.