wśród członków SdPl przeprowadzono ankietę, czy i na ile są oni zainteresowani podejmowaniem tematu mniejszości seksualnych przez partię?
Czy mozna wiedziec, w jaki sposob powinno sie (cyt.) "rozprawiac z czlowiekiem (..) ktory jest przeciwny udzialowi w Paradzie Rownosci"????
Pogratulować należy autorowi wpisu głębokiej, lewicowej analizy. Chyba założę sobie bloga i będę opisywała na nim moje życie towarzyskie. Na przykład: Wojtek nie przyszedł przedwczoraj na imprezkę, bo wiedział, że będzie na niej Bartek, który się w nim podkochuje, a on nie przepada za mężczyznami poniżej metra osiemdziesiąt noszącymi beżowe bojówki. Sonia zalała robaka, a w tym czasie Danusia poderwała jej Mietka. Szkoda, bo gdyby Sonieczka wytrzymała w trzeźwości do klasowego półmetka to jakoś by sobie z Mieciem poukładali wszystko - albo też ostracyzm społeczności szkolnej wymiótłby z życia towarzyskiego faceta, który sprzeciwiał się temu, by jego dziewczyna zamiast na anarchistyczne pikiety chodziła na kurs aerobiku. No, ale Sonia może jeszcze pokokietować Waldka z równoległej klasy, ewentualnie swoją sąsiadkę Felicję. Nie wiadomo jednak czy ma na to czas, bo wróble ćwierkają, że marzy jej się funkcja przewodniczącej samorządu klasowego.
Mam jeszcze kilka istotnych obserwacji i przemyśleń, ale o nich kiedy indziej.
Poradź Sonieczce, żeby zalewała robaka na anarchistycznych pikietach, a nie katowała się na aerobiku. Danusi należy się pochwała na klasowym apelu, że wymiotła z jej życia tego wymoczka Mietka. W nagrodę klasa powinna Danuśkę posadzić z Mieciem w oślej ławce. Waldek niech zrobi Soni kampanię - najpierw do samorządu klasowego, a potem szkolnego. Felicja niech poszuka se jakiejś dziewczyny z niższej klasy...
Z Soni jeszcze będą ludzie, bombo kochaniutka, w przeciwieństwie do Miecia. Bo na imprezach dba się o zalaną dziewczynę, a nie leci na pierwszą lepszą Danuśkę (i tak się roztyje, mimo że ją Miecio na aerobik pośle)...
(*_*)
Blogowy tekst Łukasza oddaje pewien specyficzny stan ducha większej (choć nie tak dużej) zbiorowości. Jest to nieopisywany przez naukę stan psychozy rozłamowej. W czasie trwania tej jednostki chorobowej dotknięci nim osobnicy - członkowie tej samej partii - postrzegają źródło wszelkiego nieomal zła tego świata we własnych współtowarzyszach, których należy nie tylko wyrzucić poza partię ale poza świat żywych, przeszywając, dla pewności i spokoju ich duszy osinowym kołkiem.
Można założyć, za autorem, że odejście Arłukowicza z SdPl otworzy przed tą partią drogę do wyborczego i wszelkiego sukcesu, że partia ta stanie się osią wielkiej centrolewicowej formacji, której pierwszy tryumf będziemy mogli obserwować w wyborach do europarlamentu. Pamiętać należy, że już Unia Pracy przetrenowała wariant wyboru szefa, który nie jest żadnym parlamentarzystą a w dodatku - z przyczyn zawodowych - zamieszkuje poza Warszawą. Decyzja odważna, sukces jednak nie był zauważalny. Z drugiej strony słyszymy zapowiedzi, że SdPl roztopi się w projekcie "Otwartej Polski", kończąc swój krótki żywot. To w istocie o co idzie walka, tylko o to, kto wypowie sakramentalny zwrot "Sztandar wyprowadzić"? A sam sukces OP w tych czy następnych wyborach jest wielce problematyczny, bez względu na to, czy poparcia udzieli Cimoszewicz.
Tak więc koledzy, bo nawet dla siebie nie jesteście już towarzyszami, więcej spokoju! Nie warto otwierać szampana, zwłaszcza że kasa podobno się nie zgadza, a sukcesy wyborcze Pałuckiego skromniejsze od Arłukowicza. Lepiej sięgnąć po jogurt czy zsiadłe mleko...
Waldek niech lepiej zrobi Sonii coś innego niż kampanię.
Szczerze mówiąc to najgorszy blog na lewica.pl
Zakładamy razem bloga? Towarzyska political fiction. Zobaczycie, będą nas czytać od Bałtyku po Tatry! ;-)
poczytne by było pewnie:)
Sonia nawet jak robala zaleje, to se nie da nadmuchać koło ucha, za przeproszeniem, bo dziewczyna jest kumata i się zabezpiecza. To nie jakaś Danuśka-lafirynda polująca na coś w galotach, kiedy rywalka odpoczywa po szampanie. Taką Danuśkę nie stać bowiem na walkę o chłopa w świetle jupiterów i na ubitej ziemi... no nie, bomba?
A Waldek zrobi swoje (kampanię, Gezz, kampanię!) i może spadać. Kolejne kastingi wyborcze poprowadzi Soni profesjonalista z wypchaną kabzą, za przeproszeniem, a nie pryszczaty rówieśnik z marnym kieszonkowym... no nie, bomba?
Ty lepiej zastanów się, Gezz, jak rozwiązać problem Bartka. Jak przekonać Wojtka, że powinien spojrzeć na niego życzliwiej? Przecież faceci poniżej metra osiemdziesiąt też mają swoje zalety, tym bardziej, że beżowe bojówki zawsze można wymienić na zielone sztruksowe rurki... no nie, bomba...
(*_*)
To prawda, Danuśka gra nieczysto. Inna sprawa, że Sonia owszem zabezpiecza się, ale również towarzysko-koteryjnie. A to już pierwszy krok do oświadczeń (bo nie oświadczyn!), o których doniosę Wam, moi mili, pod kolejnym wpisem naszego ulubionego blogowicza.
Buziaczki dla słodkiej paczki.