co za narodowo-konserwatywna bzdura...
znoszę wojskowego aparatczyka Jaruzelskiego, ale taka uproszczona i nienawistna "analiza" może do niego tylko zachęcić względnie bezstronnego czytelnika.
A kto bylby w stanie cos takiego uczynic, jesli nie faktyczny antykomunista?
"rewolucyjny proletariat", ten z "Matką boską" w klapie, ten pod wodzą ks. Jankowskiego, ze skrajnym neoliberałem Waldemarem Kuczyńskim jako doradcą ekonomicznym?
Zdradzieckosc kierownictwa rewolucji proletariackiej nie zmienia faktu, ze byla to rewolucja proletariacka. Nie chce mitologizowac dolow, ale nie moze sie na przyklad zdarzyc, ze robotnikom-homofobom to i owo sie odwidzi, gdy sie dowiedza, ze ich przywodca strajkowy jest gejem? I to niekoniecznie strajk?
uparcie nie odróżniasz Solidarności z roku 1989 i 1981.
...że są tu ludzie, którzy mają zupełnie gdzieś jakieś proletariaty. Dla nich to tylko bydło do nakarmienia i wydojenia, z którym trzeba twardo, po gospodarsku. Dlatego imponuje im taka "lewicowa" dyktatura i porządek zaprowadzany siłą wojska...
to te 8 lat spowodowało, że ludzie przestali wierzyć w "socjalizm bez wypaczeń"? To jest ciekawa kwestia do dyskusji, czy gdyby nie stan wojenny, to byłby w Polsce socjalizm- niemniej względy humanitarne, braki w podstawowym zaopatrzeniu i zagrożenie czystkami/krwawym niekontrolowanym odwetem na komunistach było...
absolutnie nie wierzę w "niekontrolowany odwet". Rozliczeniowa nienawiść do "komuny" pojawiła się dopiero po 13 grudnia i w jego efekcie. Obejmowała zresztą mniejszość społeczeństwa.
Wprowadzenie wojskowych zupaków do zakładow pracy nie pomogło gospodarce. Raczej jej zaszkodziło.
Zamordyzm wojskowy umożliwił - ekonomicznie konieczną - podwyżkę cenę. Ale do jej wprowadzenia doprowadziłoby również porozumienie władzy z "Solidarnością".
z linczami na milicjantach, podpalaniem gmachów publicznych i grabieżami sklepów to przejaw owego pokojowego nastawienia społeczeństwa? Hmmm...
komuniści sobie swoimi rządami pościelili,
tak się w grudniu 1970 wyspali.
Faktem jest, że między sierpniem 1980 a grudniem 1981 z powodów politycznych nikomu włos z głowy nie spadł.
Mam te przykrosc sie z Toba zgodzic - jak sobie poscielili, tak sie wyspali. Ale nie wciskaj kitu, ze to byli komunisci.
Dowod na to, ze Jaruzelski jest antybolszewikiem to to, ze ojciec byl szlachcicem :-))))
Albo to: "Akademie ku czci Stalina przypominały mu pewnie obrzędy kościelne."
Hahahah
Okazuje sie, ze obie strony - tj prawicowi przeciwnicy Jaruzela, jak i GPRowscy jego przeciwnicy stosuja ta samo technike - jak kogos nie lubia, to przypisuja mu poglady obozu przeciwnego. Tyczasem w glowie im sie nie miesci, ze moze byc jakas postac totalnie komformistyczna, bez zadnych stalych pogladow.
Autor nie "dowodzi" wcale antybolszewizmu Jaruzela (ech, przyjdzie Ci uznac, ze Jaruzel ma swoje zalety... ja nie musze) na podstawie jego pochodzenia spolecznego - stwierdzenie, ze mialo ono taki a nie inny wplyw na jego ksztaltowanie sie, to stanowczo za malo, by komus cos takiego imputowac... Tak natomiast bylo jak sadze - podobnie jak autor - w przypadku Jaruzela. Dlatego zdanie o akademiach ku czci Stalina i obrzedach koscielnych tez daje mi powody do smiechu, ale... z Jaruzela. No i wreszcie, czy naprawde z komentowanego tekstu nie wylania sie obraz tej osoby jako kogos potrafiacego daleko zajsc w swym konformizmie?
Glupiutki wojtasek uznal, ze skoro tytul artykulu glosi: "Jaruzelski - antybolszewik, endek, konserwa" to chodzi generalnie o to, ze Jaryzelski jest antybolszewikiem, endekiem i konserwa. Ale widocznie mamy tu do czynienia z jakas dialektyka, ktorej nie rozumiem.
No to wlasnie - albo uznamy Jaruzela za konformiste, albo nie. A szukanie na sile tego, ze Jaruzelski jest konserwatysta, albo endekiem z krwi i kosci to smiech na sali. Taki sam poziom jak prawicowcy dowodzacy, ze Jaruzelski to lewica z krwi i kosci.
Chłopczyna, który nic o Generale nie wie i wiedzieć nie chce, plecie androny, mające być lewicowym atakiem na endeka i antybolszewika. Kawaler Krzyża Grunwaldu i Virtuti Militari "żadnym się męstwem nie wykazał" i to na "szlaku od Sielc (gdzie chyba wcale nie był, szkołę oficerską kończył w Riazaniu) do Berlina (dotarł do Torgau, gdzie zetknął się z jankesami)" - i to ocenia ktoś, kto w życiu wojny, Syberii,ludzkiej męki i śmierci nie widział. Gdyby nie reguły tego portalu napisałbym wyraźnie, co o takich ludziach myślę, ale każdy, kto coś o tych sprawach wie, wie także, co chciałbym powiedzieć...
Wielki Brat już dawno nauczał, że ignorancja to potęga, nie spodziewałem się, że na TYM PORTALU znajdę tego potwierdzenie.
Jaruzelski był agentem Informacji Wojskowej (agendy NKWD), która swoim ludziom nie dawała się przemęczać.
Strzelaninę i forsowne marsze to on widział na westernie Vera Cruz.
czy coś się autorowi pokręciło?
Jaruzelski był agentem stalinowskiej informacji wojskowej o pseudonimie "WOLSKI" w latach 1949-54, więc trudno, aby miało to wpływ na jego służbę w czasie wojny. Nie zmienia to faktu, że chyba te właśnie czynności miały większy wpływ na jego późniejsze decyzje polityczne - werbował go Kiszczak, zabrany przez niego do rządu na kluczowe w tamtym okresie stanowisko, faktyczny architekt okrągłostołowego "porozumienia".
Czy kiedykolwiek byłeś w Polsce? Twoje raz poraz wyrażane zdziwienia świadczyłyby o tym, że stukasz do nas gdzieś z Grenlandii. Naprawdę nie słyszałeś że do zapanowania stalinizm musiał wymordować - dosłownie, fizycznie - całe szeroko rozumiena kierownicze gremium partii bolszewickiej? Naprawdę nic a nic o tym nie wiesz? No to jesteś fenomenem...
To w takim razie najwybitniejszym antynazista byl A. Hitler bo mordowal takowych np. w czasie Nocy Dlugich Nozy.
wojtas Ci odpowiedział- po prostu walka o władzę... Silniejszy radykalizm zniszczył/wyparł słabszy radykalizm... Co najwyżej można mówić że Stalinizm był bardziej radykalną formą bolszewizmu, ale bynajmniej nie był mu ideowo wrogi (np. czyż Lenin nie był Bolszewikiem? Czyż Stalin nie publikował Lenina?).
i rok 56, 70 i 76 "robili" w całości agenci CIA, albo jednak wybuchy niekontrolowanej przemocy były możliwe. A skoro były, to psim obowiązkiem organów bezpieczeństwa było (i nadal jest) taką możliwość przewidzieć i na to się przygotować.
jak na kraj niedemokratyczny i będący pod kontrolą tak sobie u nas lubianej Rosji, w PRL wybuchów było niewiele. A nawet wtedy masy oraz ich liderzy szukali porozumienia. Jak zachowal się tłum na Placu Defilad w październiku 1956? Nie tknął palcem marszalka Roko. I posłuchał apelu Wiesława o powrot do pracy.
Tradycyjnie już, blogowicz Paweł z Grupy na rzecz Partii Robotniczej uraczył nas głęboką analizą polityczną z tendencją psychologizującą. Wali ten Rewolucjonista Najszczerszy szabelką swą ostrą i na prawo i na lewo. Tym razem pochlastał generała, którego - żeby było jasne - zwolenniczką nigdy nie byłam i nie jestem. Chciałoby się jednak poczytać coś bardziej z sensem, Towarzyszu Pawle.
Wiesz, w tv wypowiadal sie niejaki plk Marian Ryba (czy major?), ktory to odpowiedzialny byl za przygotowywanie raportow 24-godzinnych dla Jaruzela i, zdaje sie, tez reszty WRONu. Bral je z trzech źródeł: partyjnych, wojskowo-milicyjnych i administracji panstwowej. Jak stwierdzil: ANI RAZU nie mial do zaraportowania jakiejkowleik sytuacji, nawet w najmniejszej wiosce, kiedy Solidarnosc mialaby zamiary uzycia sily w najmniejszym nawet stopniu.
Jestem zachwycony tą twoją nową teorią jak to "większy radykalizm" (stalinizm) "wyparł" mniejszy (bolszewizm).
Dla mnie - cudo!
Nawet najbardziej reakcyjnym historykom nie starczyło bezczelności, by tak to przedstawić. Cóż, byli obciążeni wiedzą. Ty zaś jesteś od niej wolny, stąd ta miażdżąca przewaga.
W rzuconej przez ciebie uwadze nt. Hitlera jest pewna prawda i zarazem zasadnicza nieścisłość. Otóż w kontekście Roehma pojawił się podział - przegrani odtąd odmawiali Hitlerowi miana faszysty (nie nazisty - bo to w praktyce nazewniczej trochę co innego), czemu dawali wyraz bracia Strasserowie, głównie Gregor ("Die schwarze front").
Dotąd oskarżają też Hitlera o zdradę ideałów "narodowego socjalizmu", co - jeśli chce się w to wniknąć - jest obiektywnie prawdą.
Oczywiście, z jakiegoś wirtualnego Olimpu można wszystko postrzegać blokowo, schematycznie, odrzucając przy tym kategorię walki klas (jak to robi Luke, bo chyba tego nie rozumie) - to fajnie brzmi, ale na dłuższą metę nie prowadzi do czegokolwiek sensownego, jak wszelka fenomenologia w w naukach społecznych.
Nawet jesli przyjac Twoje rozumowanie, to czy nie zauwazyles przypadkiem, ze konflikt SA - Hitler tez mial podloze klasowe?
Zreszta juz o konflikcie Trocki - Stalin tego nie da sie powiedziec.
Ależ oczywiście - konflikt w łonie NSDAP miał podłoże klasowe.
Głęboko klasowe podłoże miał też konflikt często redukowany do dychotomii Trocki (Lenin) - Stalin. Niesłusznie, bo ta redukcja to bardzo duże uproszczenie.
Nie rozumiem, czego się w tej sprawie "nie da powiedzieć"? Przecież mówiły i mówią o tym dziesiątki tysięcy (szacując ostrożnie) stricte naukowych prac. Więcej - prac historyków czy politologów zdecydowanie prawicowych.
No ale jak się o tym nie chce mieć zielonego pojęcia, bo tak wygodniej z racji choćby politycznego wyboru, to można na ten temat wypisywać najdziksze androny, sprowadzać czy to francuski, czy rosyjski termidor do walki indywiduów, nie odróżniać warstwy od klasy, nie wiedzieć, co to znaczy kompradorstwo i w ogóle wszelkie wydarzenia widzieć w ramach komiksu.
Na jakiej podstawie twierdzisz, e nie mam pojecia? W takim razie prosz eo podanie tych "tysiecy prac".
A może ci jeszcze na głos poczytać?
Nagła śmieć Stalina w 1953 roku wzbudziła wśród wielu ludzi ogromne zaskoczenie a jednocześnie nadzieję na szybkie zmiany polityczne i gospodarcze w Związku Radzieckim i w całym obozie socjalistycznym. Z racji nachalnej propagandy wielkości geniuszu, zasług i należnej czci osobie Stalina, wielu ludzi szczerze jego zgon opłakiwało. Z polskiego punktu widzenia w swej ocenie niestety nie byli pozbawieni racji. W terminie późniejszym okazało się, że Stalin został zamordowany (otruty) przez lekarza osobistego pod bezpośrednim nadzorem Berii. Według szeregu przesłanek, decyzja zastała podjęta przez Kominform.
Beria natomiast został zamordowany (zastrzelony przez Żukowa z pistoletu, wniesionego na Kreml w specjalnym ukryciu) na posiedzeniu Biura Politycznego KPZR i wywieziony z Kremla w samochodzie, przykryty kocem, osobiście przez marszałka Żukowa, współdziałającego z Chruszczowem.
Bardzo szybko niestety okazało się, że odszedł jeszcze nie ten "ojciec", który odejść powinien. Stalin, rzekomy "król totalitaryzmu", umarł! Totalitaryzm pozostał!
Korespondują z tym rewelacje BBC ogłoszone w audycji poświęconej osobie Stalina dniu 5 marca 1983 roku, z okazji trzydziestej rocznicy jego zgonu. Rozgłośnia BBC w języku polskim, zastrzegając, że prezentuje materiały, opracowane przez naukowców angielskich i rosyjskich na emigracji, podała: "...Stalin w styczniu 1953 roku pod hasłami walki z kosmopolityzmem, rozpoczął na niebywałą w dziejach skalę, kampanię antysemicką. ...Jak dalece nie dowierzał swemu otoczeniu może świadczyć fakt, że komunikaty dla agencji TASS pisał własnoręcznie i wysyłał przez specjalnego posłańca. Doprowadził do postawienia przed sądem dwunastu lekarzy żydowskich oskarżonych o zatrucie największego antysemity wszechczasów Żdanowa. Inna grupa lekarzy dopomogła mu w opuszczeniu doczesnego padołu. Jeżeli sprawdzają się wierzenia niektórych wyznań, że duch ludzki może z tamtego świata obserwować padół doczesny, to duch Stalina ma minę szczególnie zadowoloną, gdyż znalazł godnych następców i kontynuatorów, rozpoczętego przez siebie w styczniu 1953 roku dzieła, w osobach Andropowa, Karmala i Jaruzelskiego".
Problem Jaruzelskiego to dylemat Chłopickiego. Generał, uwarunkowany klasowo (tak jest, bezet), miał do wyboru jak Chłopicki w 1830 roku, albo poprowadzić wojsko polskie i naród przeciw Rosji, albo wyprowadzić armaty przeciw ludowi. Chłopicki, gdy Petersburg postawił go wobec takiej alternatywy, złożył dyktaturę powstania i skończyło się krwawą łaźnią. Jaruzelski podjął wyzwanie i armaty wyprowadził na ulicę. W efekcie utrzymał się przy władzy, nie oddał jej frakcji moskiewskiej (Grabski, Milewski, Olszowski)i z kolei mógł stać się jednym z ojców ( sic!) naszej demokracji.