Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Mój dom, mój paralizator, moja kobieta

Komentarze

Dodaj komentarz

Tekst

jest bardzo wątpliwy metodologicznie.
Zaczyna się od kilku tabloidowych sensacji.
Potem pojawia się przewidywalna, z góry założona teza "genderowa".
Nie zostaje ona poddana refleksji, tylko zilustrowana przypadkowo dobranym filmem.
Tak "analizować" i "uzasadniać" można wszystko.

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-19 13:45:45, suma postów tego autora: 20871

brawo!

świetny wpis!

autor: prekiel przemyslaw, data nadania: 2009-02-19 16:10:25, suma postów tego autora: 275

...

Przemocy i poniżaniu słabszych w skali indywidualnej i społecznej trzeba się zdecydowanie przeciwstawiać. Nie ma jednak sensu podciągać to pod gender. Można by się nad tym zastanawiać, gdyby napaści, gwałty, uwłaczające godności osobistej innych, hałas czy wandalizm itd. wobec mężczyzn czy chłopców były traktowane przez prawo i aparat wykonawczy znacząco inaczej niż analogiczne zachowania wobec kobiet i dziewczynek. Trudno jednak czegoś takiego się dopatrzeć, również w Polsce. Nie mówiąc już o USA, Wielkiej Brytanii i do pewnego stopnia reszcie Zachodniej Europy, gdzie na szeroką skalę dochodzi do manipulacji rzekomym "molestowaniem seksualnym" w czysto merkantylnych celach rzekomych ofiar i asystujących temu procederowi mediów. Najbardziej szkodzi to zresztą samym kobietom, gdyż ośmiesza samo pojęcie molestowania seksualnego, które samo w sobie (gdy naprawdę zachodzi) jest szczególnie obrzydliwym przejawem wyzysku. Powoduje też atomizację społeczną, człowiek po prostu boi się nawiązywania z kimś bliższych relacji, bo jeszcze go oskarżą o molestowanie, uwodzenie, stwarzanie klimatu do molestowania itd. (płeć i orientacja obydwu stron nie mają tu znaczenia z oczywistych powodów).

Taki sam, de facto aspołeczny skutek ma rozwijanie partykularnych tożsamości (teraz jeszcze podgrupa "dobrych mężczyzn" zajmujących się zwalczaniem szowinizmu). A atomizacja i dezintegracja społeczna to właśnie znakomite podłoże do znęcania się ludzi nad innymi ludźmi, jak również zwierzętami, przyrodą, cennymi, pięknymi lub po prostu użytecznymi wytworami ludzkich rąk.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-19 19:56:03, suma postów tego autora: 4409

Tekst

jest poprawny metodologicznie, mimo że zaczyna się od kilku tabloidowych sensacji, bo skąd wziąć inne? Z "Obywatela"?
Owszem, pojawia się przewidywalna, z góry założona teza "genderowa", bo przecież omawiane są wypaczone "relacje" między kobietą i mężczyzną, a nie w związkach jednopłciowych... O tym Autorka niech nie pisze - zrobi to Al-Facet, w "Obywatelu".
Założona z góry "genderowość" jest być może bezrefleksyjna, bo zilustrowana przypadkowo dobranym filmem. Ale skąd wziąć nieprzypadkowe? Z TVP?
To prawda, tak "analizować" i "uzasadniać" można wszystko. Poczekamy aż AL-Facet pokaże nam niedościgły wzorzec...

Ja jeszcze kiedyś na ulicy słyszałam takie oto "wyznanie miłości": "Ty pizdo jebana, zdupiaj do luja"

Brawo Autorka!
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2009-02-19 22:42:07, suma postów tego autora: 5956

Aniu, jestes pewna, ze chcesz prowadzic blog tutaj?

musze powiedziec, ze jestem wstrzasnieta po lekturze komentarzy do kolejnego juz tekstu. podejrzewam, ze nawet na forum frondy wpisy nie bylyby tak durne, mizoginiczne i jadowite, jak tutaj. lewica, my arse.

autor: know, data nadania: 2009-02-20 11:48:56, suma postów tego autora: 17

errata

"(...) dając się wykorzystywać w ataku koncernów na (...)"

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-20 19:47:25, suma postów tego autora: 4409

Feminiski

przecież też kasowały czerwony sztandar z "manif" i usuwały siłą uczestników z czerwonymi sztandarami (także uczestniczki - socjalistki). Może dlatego, żeby nie kłuć w oczy redaktorki i redaktorów Gazety, Której Nie Jest Wszystko Jedno? Część polskich feministek wzięła udział w medialnym humbugu "seksafery", wykorzystując się w ten sposób w ataku na koncernów na Samoobronę, a pośrednio ówczesny rząd. Wielu polskich lewicowców o tym wszystkim pamięta.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-20 19:44:03, suma postów tego autora: 4409

Feminizm w Polsce ma wybór

Albo udział w ruchach socjalno-lewicowych albo "Gazeta Wyborcza" i jej perspektywa. Wybór jest, obawiam się, zerojedynkowy.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-20 19:53:54, suma postów tego autora: 4409

Feminizm w Polsce ma wybór...

Unikać jak ognia przemądrzałych kaznodziejów, którzy wiedzą lepiej czego feministkom potrzeba. A już szczególnie takich, którzy w swych kazaniach nawet nie ukrywają swojej niechęci do "bab" mających własne zdanie (a niechby i zdanko).

Oni wiedzą jak one mają pisać na SWOIM blogu - SUBIEKTYWIZM odpada, trza pisać pod publikę (oczywiście męską). Jakim komiksem mają SWOJEGO bloga ilustrować - przyczepią się do Hilary. Oczywiście posiłkowanie się "Wybiórczą" jest absolutnie niewskazane, bo to obciach - sami czytają lub "podczytują". Napiszą coś o braku dostępu do internetu na prowincji - rozpiszą się na "tysiąc pińset sto dziewińcset" znaków, bo oni są obcykani w temacie i trza "babę" w kącie postawić...
No i feministki powinny pisać o wszystkim tylko nie o kobietach - w jakimkolwiek kontekście, bo kaznodzieje zaraz im zarzucą, że mają obsesje, fioła i w ogóle głupie są i "niedorobione", bo pewnie chłopa im brak... Kaznodzieja tak nie napisał, ale Hyjdla tak to odczytała, bo aż parowało z jego komentarzy niechęcią.

Jak by co - nie jestem feministką. Ale feministki lubię i kibicuję im. Nawet jeżeli ich działania są niewspółmierne do okoliczności i zdarzeń, a obserwacje przerysowanie. Bo może o to chodzi? Tak trzeba? Szczególnie w Polsce?

Musisz, Aniu, wciepnąć kiedyś jakąś fotkę z "Plejboja", wtedy będziesz miała mir i życzliwe zainteresowanie u "kaznodziejów". Tylko nie pisz o seksizmie i szowinizmie. Pochwal zdrowe zainteresowanie pięknem kobiecego ciała...
A Hilary faktycznie jest szurnięta. Zresztą została "naznaczona" już na starcie. Kto normalny daje dziewczynce męskie imię? Na zicher zdrowo walnięty facet-ojciec...
(*_*)

A wiesz, Michale, co ja od pół roku czytam? Już wyliczam: "Życie na gorąco", "Na żywo", "Rewia", "Gwiazdy", "Gala", "Party", "Show" oraz jak najbardziej "Pakty" i "Super Ekspress". Super lektura! Takiej dawki humoru już dawno nie miałam. Serwuje mi to moja kochana sąsiadka (zabroniłam jej wyrzucać).
I co, głupsza przez to jestem? Absolutnie - mam arcyciekawe doznania i obserwacje. Powiem więcej - wyostrzył mi się właśnie zmysł obserwacji i krytycyzmu...
"Wybiórczej" nie czytam - sąsiadka nie kupuje, za dużo literek, za mało kolorowych fotek. Spytam sąsiada z dołu. Faceci z reguły czytają "ambitniejsze" gazetki...

Weź se na wstrzymanie, Michale... Są tutaj gorsze blogi. Ania trzyma średnią. Idzie w dobrym kierunku, chociaż nie po drodze Jej z Tobą. Nie goń Jej po całym portalu i nie podkładaj Jej przynajmniej nogi. To takie nieeleganckie i "niemęskie" (!!!).
(*_*)

autor: Hyjdla, data nadania: 2009-02-21 05:03:25, suma postów tego autora: 5956

..

Roznie dobrze na przykladzie historii chlopca zgwalconego przez innych w osrodku opiekunczym mozna stworzyc historie, jak to Polsce zagrazaja homoseksualisci gwalcacy kogo popadnie.

autor: wojtas, data nadania: 2009-02-21 11:16:27, suma postów tego autora: 4863

No to stwórz taką historię, wojtas Do dzieła...

.

autor: Hyjdla, data nadania: 2009-02-21 14:42:34, suma postów tego autora: 5956

Hyjdla,

jesteś jedną z moich ulubionych spośród komentujących i po prostu nie mogę Ci jakoś na to wszystko nie odpisać. Tym bardziej, że dużo tego wszystkiego w tym tygielku namieszałaś, acz jeszcze się nie stopiło...

2 sprawy na wstępie:
Po pierwsze - precz z "plejbojem"!

Po drugie - ani myślę sugerować czegokolwiek na temat czyjegoś życia prywatnego, zwł. osób całkowicie obcych mi osobiście, środowiskowo i ideowo. Inna rzecz: czasem kompletnie rozwalone życie osobiste mieli/mają wspaniali, mądrzy i zaangażowani ludzie, a w "cieple domowego ogniska" funkcjonują kanalie czy konformiści. Nawet najgorszemu wrogowi politycznemu czy osobistemu naprawdę nie życzyłbym teorii o "fiołach z niedorobienia" - choćby dlatego, że krążyły takowe lub zbliżone np. o moich przyjaciołach i znajomych, którzy robili i robią wspaniałe rzeczy. Co więcej, mimo mojego krytycznego stosunku do wielu działań feministycznych dosłownie nie cierpię również bełkotu o "babach do garów, prania i dzieciaków" - w wielu momentach życia tymi czynnościami zajmowałem się (lepiej lub gorzej :-) sam i nie widzę w tym ujmy dla nikogo (a więc nie zgadzam się na pogardliwe zabarwienie tej gadki), a - w szerokim znaczeniu - cudzymi "dziećmi" zajmuję się właściwie całe życie...


Teraz z wysokiego C: Róża Luksemburg, Emma Goldman, Wanda Krahelska, harcerki Szarych Szeregów, konspiracyjne łączniczki które milczały w obliczu tortur (gdy oficerowie mogący być ich ojcami lub dziadkami "rozpadali się wewnętrznie" i sypali wszystkich i wszystko jak leci), działaczki pierwszej S (np. dziewczyna, która za zorganizowanie strajku studenckiego w Szkole Morskiej dostała dychę - najostrzejszy wyrok w stanie wojennym), antyglobalistki - Vandana Shiva, Lori Wallach, zapatystki... Nie są to wspaniałe przykłady bab o własnym zdaniu? Mógłbym powiedzieć o wielu po prostu mądrych i kobietach, które wywierały i wywierają cały czas wpływ na moje widzenie świata i niektóre życiowe wybory, z rudowłosą połówką na czele. Jeśli odebrałaś takie a nie inne wrażenia, to chyba po prostu temperatura dyskusji Cię zmyliła - zdarza się.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-22 16:04:19, suma postów tego autora: 4409

cd.

Wracając do tematu z tym subiektywizmem itd. to nie do końca jest tak (mówię o OCENACH czytających i komentujących). Nie jest to blog rozrywkowy czy też literacko - artystyczny, tylko polityczny na jak najbardziej politycznym portalu, a więc z definicji podlegającym ocenom czytelnika (w innych przypadkach oczywiście też by podlegał ocenie, tylko wg innych kryteriów). Blog jednoznacznie deklarujący swoje związek z ruchem feministycznym, czyli jedną z funkcjonujących w społeczeństwie późnego kapitalizmu grup usiłujących wpłynąć na korzystny dla siebie kształt systemowych wielu rozwiązań w państwie i społeczeństwie (to nie zarzut z mojej strony! - to samo robią np. popierani przeze mnie ekologowie). Oczekiwanie jakiegoś immunitetu, taryfy ulgowej czy tabu wokół kwestii, które w końcu sam blog podawać ma pod DYSKUSJĘ byłoby czymś absurdalnym (ba, mogłoby nie bez racji podpadać pod protekcjonalizm czy paternalizm). Spora część tekstów z bloga znajduje się zresztą na innych portalach i witrynach, funkcjonując w ten sposób w obiegu internetowej publicystyki (i bardzo dobrze, ale to dodatkowo upoważnia do dyskusji - również krytycznej).


Co do samego bloga zaś - jest różnie, nie podejmuję się porównywać z innymi ani wystawiać jakichś całościowych ocen. Pojawiały się tam rzeczy słuszne i warte przemyślenia, ale pokryte takimi zwałami zupełnie nieweryfikowalnych dogmatów, że po prostu nie dało się tego czytać - jak np. powalająca na łopatki uwaga, iż polityka społeczna to narzędzie kontroli nad ciałami, preparowane z udziałem Kościoła oraz od czasu kryzysu także ekonomistów (sic!). Trzeba trafu, że np. wśród buzkowych reformatołów byli neoliberalni ekonomiści (jak prof. Góra), spece od polityki społ. - również neoliberałowie, w tym - bóstwo części lewicy, JACEK KUROŃ. Takich kwiatków zdarza się więcej, skoro nawet chamskie rozpychanie się w środkach komunikacji publicznej podczepione zostały pod relacje gender itd. itp.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-22 16:42:34, suma postów tego autora: 4409

Na koniec

Poprzedni wpis na tym blogu uważam za kompletny niewypał, c.b.d.u. Tu sprawa ma się lepiej, bo rzecz dotyczy problemu realnego - nawet jeśli jego interpretacja wydaje mi się chybiona. Dlaczego? Bo sam byłem ileśdziesiąt razy w życiu mimowolnym świadkiem sytuacji zbliżonych do opisywanych powyżej (z tym, że naprawdę po przemoc werbalną i nie tylko zdarzało się sięgać przedstawicielom różnych płci, zresztą uczestnikami takich zajść byli też często sami mężczyźni), za ścianą zajmowanych przeze mnie wówczas mieszkań, na ulicach nocą, czy w akademiku (nie koedukacyjnym, ale kończyła się impreza z gośćmi z zewnątrz) lub schronisku, sam byłem wzywającym policję, straż lub administrację i (nie zawsze, ale często) słyszałem od nich mniej więcej to samo, co autorka. Działo się tak wtedy np. gdy moja ówczesna sąsiadka z góry znęcała się nad dzieckiem i psem. I jak do tego dopasować feministyczną interpretację? Wg mnie nie da się nijak - to po prostu lub AŻ wypadkowa znieczulicy, obojętności na chamstwo, przemoc i poniżanie drugiego oraz indolencji biurokratów i "pisarzy dzielnicowych" (jeśli pamiętasz ten rysunek bodaj Sawki albo Stannego) ze służ mundurowych wtedy, gdy są naprawdę potrzebni.

Pozdrawiam Ciebie, Hyjdlo i wszystkie osoby otwarte na rzeczową dyskusję, bez wycinania i blokowania (sic! a tak tu bywało, niestety), z teoriami i argumentami weryfikowalnymi a nie wydumanymi.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-22 16:58:59, suma postów tego autora: 4409

Aleś się rozpAsał w swym rozpIsaniu, Michale... jak zwykle (*_*)

Skwituję krótko: WALKA PŁCI TRWA!!! Tak było, jest i będzie, o czym świadczą moje i Twoje wypowiedzi...
(*_*)

autor: Hyjdla, data nadania: 2009-02-23 02:15:53, suma postów tego autora: 5956

Rozpasałem i rozpisałem

m.in. z szacunku dla Ciebie i tego, że wprost wywołałaś mnie do odpowiedzi, jednak co do samej "walki płci" - zgadzam się z altstettinerem z wątku o plakatach z biskupem.

Ja również (*_*)

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-23 09:21:53, suma postów tego autora: 4409

To jeszcze ja, Michale, bo mi to spokoju nie daje ,,,

Zatkało mnie kiedy przeczytałam, że w SCHRONISKU potrzebna była interwencja policji. "Za moich czasów" rzecz NIE DO POMYŚLENIA!!!
Do schroniska przychodziło się ze szlaku tak wyczerpanym, że wypiło się po piwku albo sznapsie i człowiek niekiedy walił się w ciuchach na wyrku, bo następnego dnia ruszało się dalej i trzeba było być w formie, żeby się nie zblamować. Nikt skacowanego pijaczka nie taszczyłby po górach. Bo chodziło się W GÓRY, a nie na CHLANIE. Turysta to by KTOŚ!!!
Co to się wyprawia? Nie można było siłami kilku roślejszych turystów spuścić wpierdol awanturnikom?

Chociaż nie... Raz w schronisku była milicja. Ale rzecz nie dotyczyła rozróby...
To było pod koniec lat 70-ych, na Hali Boraczej (Beskid Żywiecki). Brakło miejsca w schronisku, więc ulokowano naszą grupę (z dwójką małych dzieci) w jakiejś rozpadającej się stodole. Pośpiewaliśmy, drinknęliśmy z umiarem i rozłożyliśmy się na słomie i jakichś materacach. A halny szalał tej nocy, że hej!!!
Świtało, kiedy Franek - szef grupy, wyszedł za potrzebą, stanął se pod smrekiem i zerknął w niebo, by pogodę wywróżyć... Na gałęzi z łańcuchem na szyi zobaczył wisielca... Wtedy przesłuchiwała nas milicja...
Jakiś młody góral nieszczęśliwie zakochany targnął się na życie... Halny łamie nie tylko najdorodniejsze smreki, ale i twardych górali. Tak mówią górale i statystyki samobójstw w górach (jest ich ponoć podczas halnego najwięcej)...
Sorry, ale na wspominki mi się zebrało, kiedy o tym schronisku napisałeś...
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2009-02-23 19:08:12, suma postów tego autora: 5956

Hyjdla

ok, może ja trochę namieszałem dla potoczystości narracji a chodziło o:

"(1) mieszkań, (2) na ulicach nocą, czy w (3) akademiku (...) lub (4) schronisku, sam byłem wzywającym (a) policję, (b) straż lub (c) administrację"

Tu akurat mamy przypadek 4c - poszedłem na dół i wezwałem ciecia, bo na miejscu byłem sam a za ścianą wyzywało się, od czasu do czasu tłukło i zaczynało naparzać troje zdrowo naprutych osób. Było to zresztą nie w górach, tylko w schronisku petetekowskim w Borach Tucholskich, latem'92, początek "kobiety-premier" (sic!)

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-23 20:19:43, suma postów tego autora: 4409

Dodam,

że wyglądało to tak, że para pokłóciła się zapewne ze znajomym (który dzielnie się bronił, od gromkiego "odpier...cie się ode mnie" o 5 rano po uniki przed rzutami flaszkami z ich strony, wyraźnie parę irytującymi: "no co, k...a, luju, się tak k...a chowasz?"), ja próbowałem odpocząć po imprezowej nocy i nastawić na całodzienny pieszy rajd. Pamiętam, że w pierwszej chwili chciałem całe to towarzycho olać, aż uświadomiłem sobie, gdzie jesteśmy - facet przed nimi nie ucieknie, chyba, że wyskoczy albo wyważy drzwi, a oni nawet napruci jak messerschmitty mogą mu zdrowo pokaleczyć nawet na całe życie. Chyba zresztą przesadziłem, bo jak przyszliśmy z cieciem było cicho (co mnie wtedy jeszcze bardziej przeraziło), cieć zapukał, facet otworzył i pokazał, że troje wspólnie napoczęli bełta na zgodę. W sumie jak na tle różnych awantur blokowo-klatkowych idylla, ale przez moment wyglądało groźnie.


Ale z punktu widzenia "gender" tej historii nie razbieriosz - każde zaangażowanie się w tę nawalankę było stanięciem po stronie faceta w defensywie albo agresorów - babki z jej facetem; tak czy inaczej - po stronie któregoś z mężczyzn.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-23 23:43:00, suma postów tego autora: 4409

Tja... "za moich czasów"

kobieca "gender" tak nie chlała... Patrz, co ten kapitalizm robi z ludźmi, w tym z niewieścią "gender"...
(*_*)

autor: Hyjdla, data nadania: 2009-02-24 13:26:15, suma postów tego autora: 5956

Hyjdlo,

czyżbyśmy mieli wziąć pod uwagę
ewentualność udziału, przy czyim boku? w Wojnie Genderowej,
odrzucając naszą starą ideę REWOLUCJI?

(trawest. z Pasoliniego)

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-24 21:06:51, suma postów tego autora: 4409

Michal

Piszesz:
"Przemocy i poniżaniu słabszych w skali indywidualnej i społecznej trzeba się zdecydowanie przeciwstawiać. Nie ma jednak sensu podciągać to pod gender. Można by się nad tym zastanawiać, gdyby napaści, gwałty, uwłaczające godności osobistej innych, hałas czy wandalizm itd. wobec mężczyzn czy chłopców były traktowane przez prawo i aparat wykonawczy znacząco inaczej niż analogiczne zachowania wobec kobiet i dziewczynek."

Otoż nie i masz to w teskcie wyjasnione, co oczywiscie nie znaczy, ze musisz sie automatycznie z tym zgodzic, ale wypadaloby sie odniesc, skoro juz polemizujesz.

autorka pisze: "Mężczyzna, który nie stosuje przemocy skazuje się na zarzut braku "męskości", a co za tym idzie - bycie jej ofiarą ze strony innych mężczyzn, a czasem także bycie nieatrakcyjnym dla kobiet."

Witz polega na tym, ze wraz z zalozeniem, o wyzszosci wzroca "meskiego" (lepiej tu pisac genderowego, bo "meski" sugruje immanentną ceche tej plci, gender zas cos wtornego, sztucznie wytworzonego) dochodzi zalozenie, ze z tej wyzszosci mozna zostac zdegradowanym. Stad patriarchat rownie okrutnie jesli nie okrutniej zwraca sie przeciw mezczyznom, ktorzy pod swoj gender nie chca badz nie potrafia sie dopasowac (bardziej tym ktorzy nie potrafia).

W obrebie patriarchatu regulowane sa nie tylko realacje wobec kobiet, ale rowniez owych "niemeskich" mezczyzn, czy tez takich, ktorych uda sie do tej roli zdegradowac (permanemtnie, lub chwilowo). Gender meski nie dopuszcza mozliwosci bycia ofiara przemocy, wiec mezczyzna, ktory staje sie sie taka ofiara automatycznie wypada z przywilejow patriarchatu- dlatego to co piszesz jest zupelnie nietrafione (to raczej argument za niz przeciw).

Co wiecej przypuszczam, ze traktowanie, o ktorym piszesz w silnie patriarchalnym srodowisku, bylo by nawet gorsze w przypadku mezczyzn niz kobiet, bo ile dla kobiet w patriarchacie przeiwdziane jest miejsce i drogi zachowania czy wyjscia z sytuacji, o tyle taki mezczyzna staje sie pariasem. (przyklad- molestowana przez szefa kobieta moze jeszcze liczyc na jakies wspolczucie, czy zrozumienie, molestowany mezczyzna - o ile w ogole sie przyzna- zawsze na absolutna pogarde).

Hyjdla

Wydaje mi sie, ze niestety nie masz racji, tylko ze wzgledu na mniejsze przyzwolenie spoleczne kobiety alkoholiczki najczesciej pily w samotnosci.

autor: yona, data nadania: 2009-02-25 18:32:22, suma postów tego autora: 1517

yona

gdyby w cytowanym przez Ciebie fragmencie pod przemoc podstawić np. asertywność, opanowanie ("harcerz nie płacze") itp. a zarazem przesunąć to w czasie o jakieś 15-20 lat wstecz od biedy można by się zastanawiać nad jego częściową przynajmniej prawdziwością. Ale już w kapitalizmie częściej oczekuje się jednak (również od mężczyzn) potulności (wobec tych postawionych wyżej w hierarchii zawodowej) a asertywności czy wręcz "twardości" wobec konkurentów i podwładnych (jednak wyzysk ekonomiczny i/lub wynikający z hierarchii zawodowej to mimo wszystko na ogół co innego przemoc), natomiast za "stawianie się" np. szefowi można u niektórych ludzi otrzymać łatkę wariata, człowieka nieodpowiedzialnego itp.


Nie sądzę też, aby mężczyzna, którego np. napadnięto i okradziono, ale uszedł z sytuacji względnie cało albo który z obawy przed nieciekawie wyglądającymi postaciami zmienił drogę stał się automatycznie nieatrakcyjny i zdegradowany (wręcz odwrotnie - może zostać doceniony za zimną krew, rozwagę itd.). Mężczyzn - ofiary ciężkich pobić, gwałtów itd. - może czekać w najgorszym razie protekcjonalne współczucie, podobnie jak pobite czy zgwałcone kobiety zresztą, ale to mimo wszystko nie pogarda. Sam gwałt, a także np. przestępstwa wobec dzieci są przez ogół postrzegane raczej jednoznacznie, podobnie jak "damski boks". Właśnie: o jakim dominującym w sferze etyczno-moralnej społeczeństwa nastawieniu świadczy zdecydowanie pejoratywny wydźwięk tego zwrotu?


Inny przykład: kto zostanie prędzej określony przez media czy polityków mianem "zwyrodnialca" (nawet bez wyroku sądowego albo nieraz porządnego postępowania prokuratorskiego): gwałciciel i/lub morderca czy inny sprawca przestępstwa dokonanego na ciele osoby/istoty słabszej fizycznie czy np. wielomiliardowy oszust finansowy albo pracodawca nie wypłacający wynagrodzenia? Lekceważące nieraz zachowania policji czy sądów to inna sprawa (o której pisałem nieraz, w tym wątku również) - zwłaszcza, że są one potępiane również przez media i odbierający informacje ogół, a nie tylko przez feministki.


A opisana przeze mnie sytuacja jest dokładnie w poprzek tych teorii - choćby z uwagi na to, że agresywna dwójka niczym "wewnętrznie" się nie różniła (tzn. partner ani nie uspokajał kobiety i nie odciągał jej od burdy, ani z drugiej strony jakoś specjalnie nie chwalił np. za "zadziorność"), wyzwiska wobec trzeciego miały miejsce jeszcze zanim chował się przed latającym na niego szkłem, a pomijając wszystko inne - w początkowej fazie kłótnio-awanturze brały udział wszystkie 3 osoby i gdyby facet też był z kimś (niezależnie od płci) po swojej stronie, wynik zależałby od kombinacji siły/sprawności i zmęczenia/trzeźwości uczestników oraz szybkości i skuteczności interwencji z zewnątrz. A co z agresywnymi żonami wobec potulnych mężów czy np. matkami znęcającymi się nad dziećmi? Trochę takich przypadków jednego i drugiego znałem z obserwacji, domysłów lub krążących po sąsiadach/znajomych historii. Nie muszą być one reprezentatywne - ale to samo jest z medialnymi sensacjami przytoczonymi w tekście (niekoniecznie z powodu nieprawdy - po prostu z oczywistych powodów wybiera się zdarzenia najbardziej drastyczne i szokujące).

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-25 22:49:29, suma postów tego autora: 4409

Michal

Michal nie twierdze, ze teza, o wszechpoteznym i wszechobecnym w kazej dziedzinie zycia patriarchacie, nie podlega dyskuji. Chodzilo mi jedynie o to, zebys dyskutowal z ta teza, taka jak faktycznie jest zdefiniowana. Stad odnioslam sie do zacytowanego fragmentu Twojej wypowiedzi, bo moim zdaniem swiadczyl on, ze nie do konca pojecie patriarchatu rozumiesz. Nie odnosilam sie do wszystkich podanych przez Ciebie przykladow - jak np. ten ze schroniskem - bo to juz inny temat.


Oczywiscie nie zakladalam ze, jak juz ustalimy co rozumiemy przez patriarchat (i ze pod tym pojeciem nie rozumie sie poprostu "wladzy mezczyzn") i dlaczego konieczne jest tu wprowdzenie pojecia gender, to napiszesz mi w wykrzykniiem ('aha to w takim razie wszedzie panuje patriarchat') - zreszta ja tez tak nie uwazam. Dlatego niepotrzebnie mnie przekonujesz podajac nowe i rozwijajac stare przyklady.

Wydaje mi sie ze nasilenie tego zjawiska jest rozne i tez objawia sie w czystej formie. A taki najczystszej wody "patriarchat" jest chyba tylko w meskim wiezieniu. (choc oczywiscie i na szescie z popkutury wiemy, bo nigdy mnie tam nie wsadzili).

Kolena sprawa, ze patriarchat i kapitalizm to jednak nie jest to samo. Bo wszelkie negatywne zjawiska nie sprowadzaja sie do kapitalizmu (jakkolwiek prawie wszystkie :) )
W pierwszym akapicie Twojej odpowiedzi zdajesz sie zakladac, ze te zjawiska mialby sie na siebie nasuwac (daruj plastyczna metafore). Owszem sa to zjawiska skorelowane, ale nie tozsame.

Kapitalizm jest systemem dla patriarchatu sprzyjajacym, ale moze nie na wszystkich polach i nie w kazdym aspekcie.

Zreszta nawiasem mowiac patriachat nie wyklucza hierarchii miedzy mezczyznami. Taka np. struktura mafijna czyli o mocnym nasileniu "patriarchatu", to wlasnie cos takiego jak opisujesz:
"potulnośc (wobec tych postawionych wyżej w hierarchii zawodowej) a asertywnośc czy wręcz "twardośc" wobec konkurentów i podwładnych".

Tu jest tez kwestia szczegolowa, ze nie kazdy typ przemocy i nie w kazdych okolicznosciach powoduje degradacje sie z meskiego gender. Mysle, ze dobry jest przyklad z tym meskim wiezieniem - nie trzeba tumaczyc wiadmo o co chodzi. (co oczywiscie nie znaczy, ze sugeruje, iz jak polska dluga i szeroka panuja w niej relacje jak w meskim wiezieniu. Po prostu podaje ten przyklad, bo tam to zjawisko jest przejaskrawione, pewne mechanizmy sa intensywniejsze i szybsze i latwo sobie wyrobic intuicje.)





gdyby w cytowanym przez Ciebie fragmencie pod przemoc podstawić np. asertywność, opanowanie ("harcerz nie płacze") itp. a zarazem przesunąć to w czasie o jakieś 15-20 lat wstecz od biedy można by się zastanawiać nad jego częściową przynajmniej prawdziwością. Ale już w kapitalizmie częściej oczekuje się jednak (również od mężczyzn) potulności (wobec tych postawionych wyżej w hierarchii zawodowej) a asertywności czy wręcz "twardości" wobec konkurentów i podwładnych (jednak wyzysk ekonomiczny i/lub wynikający z hierarchii zawodowej to mimo wszystko na ogół co innego przemoc), natomiast za "stawianie się" np. szefowi można u niektórych ludzi otrzymać łatkę wariata, człowieka nieodpowiedzialnego itp.


Nie sądzę też, aby mężczyzna, którego np. napadnięto i okradziono, ale uszedł z sytuacji względnie cało albo który z obawy przed nieciekawie wyglądającymi postaciami zmienił drogę stał się automatycznie nieatrakcyjny i zdegradowany (wręcz odwrotnie - może zostać doceniony za zimną krew, rozwagę itd.). Mężczyzn - ofiary ciężkich pobić, gwałtów itd. - może czekać w najgorszym razie protekcjonalne współczucie, podobnie jak pobite czy zgwałcone kobiety zresztą, ale to mimo wszystko nie pogarda. Sam gwałt, a także np. przestępstwa wobec dzieci są przez ogół postrzegane raczej jednoznacznie, podobnie jak "damski boks". Właśnie: o jakim dominującym w sferze etyczno-moralnej społeczeństwa nastawieniu świadczy zdecydowanie pejoratywny wydźwięk tego zwrotu?


Inny przykład: kto zostanie prędzej określony przez media czy polityków mianem "zwyrodnialca" (nawet bez wyroku sądowego albo nieraz porządnego postępowania prokuratorskiego): gwałciciel i/lub morderca czy inny sprawca przestępstwa dokonanego na ciele osoby/istoty słabszej fizycznie czy np. wielomiliardowy oszust finansowy albo pracodawca nie wypłacający wynagrodzenia? Lekceważące nieraz zachowania policji czy sądów to inna sprawa (o której pisałem nieraz, w tym wątku również) - zwłaszcza, że są one potępiane również przez media i odbierający informacje ogół, a nie tylko przez feministki.


A opisana przeze mnie sytuacja jest dokładnie w poprzek tych teorii - choćby z uwagi na to, że agresywna dwójka niczym "wewnętrznie" się nie różniła (tzn. partner ani nie uspokajał kobiety i nie odciągał jej od burdy, ani z drugiej strony jakoś specjalnie nie chwalił np. za "zadziorność"), wyzwiska wobec trzeciego miały miejsce jeszcze zanim chował się przed latającym na niego szkłem, a pomijając wszystko inne - w początkowej fazie kłótnio-awanturze brały udział wszystkie 3 osoby i gdyby facet też był z kimś (niezależnie od płci) po swojej stronie, wynik zależałby od kombinacji siły/sprawności i zmęczenia/trzeźwości uczestników oraz szybkości i skuteczności interwencji z zewnątrz. A co z agresywnymi żonami wobec potulnych mężów czy np. matkami znęcającymi się nad dziećmi? Trochę takich przypadków jednego i drugiego znałem z obserwacji, domysłów lub krążących po sąsiadach/znajomych historii. Nie muszą być one reprezentatywne - ale to samo jest z medialnymi sensacjami przytoczonymi w tekście (niekoniecznie z powodu nieprawdy - po prostu z oczywistych powodów wybiera się zdarzenia najbardziej drastyczne i szokujące).

autor: yona, data nadania: 2009-02-26 20:42:25, suma postów tego autora: 1517

poprawka

Jest:
"Wydaje mi sie ze nasilenie tego zjawiska jest rozne i tez objawia sie w czystej formie. "

Powinno byc tylko:
"Wydaje mi sie ze nasilenie tego zjawiska jest rozne".

Sama nie wiem o co mi z ta "czysta forma" chodzilo.

autor: yona, data nadania: 2009-02-26 20:45:20, suma postów tego autora: 1517

yona,

jasne, że w różnych, rozmaicie w czasie i przestrzeni położonych społecznościach istniały/istnieją pewne wzorce zachowań związane z "męskimi" i "kobiecymi" rolami społecznymi, realizowanie których egzekwowane było/jest przez takie czy inne sposoby presji i kontroli społecznej - jednak może być ich w danym społeczeństwie wiele, mogą ewoluować w czasie a przede wszystkim są zróżnicowane w zależności od pozycji społecznej (od pracownika stacji benzynowej oczekuje się podczas wypełniania przezeń jego roli innych zachowań niż od biskupa, a ich obydwu - od Lisa, Durczoka czy Morozowskiego - niemniej żaden z nich nie zostanie zdegradowany za ich wykonywanie; przeciwnie, zostają nagrodzeni, uznani za "właściwych ludzi na właściwych miejscach" właśnie dzięki innym "pakietom" zachowań w standardowych i niestandardowych sytuacjach). Sprawa jest zresztą dużo bardziej skomplikowana, np. islam we wszystkich niezmodernizowanych wcieleniach kojarzony jest z patriarchatem, skrajnym ograniczeniem roli kobiet itp., ale Polacy odwiedzający Czeczenię z konwojami humanitarnymi twierdzili, że żaden mężczyzna nie pójdzie na wojnę bez zgody (w rytualnej postaci błogosławieństwa) matki, babki, żony czy starszej siostry.

Stąd moja generalna opinia: w tzw. "krajach rozwiniętych" tych ról także dla kobiet jest b. dużo, choć oczywiście zakres ich dostępu jest zależny od stopnia "rozwinięcia" kraju oraz pozycji społecznej, czyli po prostu portfela kobiety - i wniosek: realne przejawy niesprawiedliwości wobec konkretnych (grup i jednostek) kobiet da się rozwiązać wyłącznie uderzając w kapitalizm.


Jednak dyskutowany tekst nie dotyczy różnych ujęć pojęcia patriarchatu, tylko - rekonstruując tok wywodu - przemocy wobec kobiet (ma być wyjaśniona patriarchatem), tejże przemocy przedstawiania i interpretowania przez media i polityków głównego nurtu (mniej więcej - jak wyżej) oraz propozycji analizy genderowej (mającej tu stanowić wyjaśniającą te zjawiska intelektualną alternatywę). Problem w tym, że żadne z powyższych nie zostało w tekście udowodnione: mamy tu np. (przedziwnie skonstruowane: jeśli "student zabił i poćwiartował prostytutkę" albo "ojciec gwałcił córkę" to skąd wniosek, że "Ofiara płeć ma, sprawca - nigdy"???) utyskiwania na "język mediów", ale bez czysto metodologicznej nawet refleksji nt. reprezentatywności samych wydarzeń, co do interpretacji których mamy się z mediami spierać. Przeskok z Siemiatycz do amerykańskiej popkultury a następnie domu zamożnego architekta odbywa się w przestrzeni tekstu automatycznie - mamy się chyba domyślać, że opisane przez autorkę zjawiska są klasowo,warstwowo i geograficznie uniwersalne (czy na pewno? w jakim stopniu i zakresie?).


Przywołany przez Ciebie "teoretyczny" fragment tekstu z dywagacjami nt. patriarchatu jest w zasadzie podany do uwierzenia, bez jakiegokolwiek przeprowadzenia dowodu jego zgodności z powszechnym doświadczeniem społecznym a nawet przykładami znajdującymi się w tekście. Weźmy chociażby tego nadzianego architekta. Dlaczego jego zachowanie ma być praktycznym odzwierciedleniem patriarchatu a nie np. skrajnego technokratyczno-burżujskiego "profesjonalizmu", dążenia "panowania nad sytuacją" i cywilizacji nad naturą ("nie znosił, kiedy padał deszcz"!)? Wg mnie analizując zjawiska zachodzące współcześnie, a zwł. w społeczeństwach "zachodu" czy raczej "północy" nie da się abstrahować od mechanizmów eksploatacji (człowieka i zasobów) przez kapitalizm, także ze skutkami ubocznymi w postaci frustracji, socjopatii itp. - są one dostrzegalne w bardzo jaskrawych przykładach praktycznie co chwila, w sklepie, na ulicy, na szpaltach (dziennikarskich i reklamowych) codziennej gazety, podczas gdy dla wykazania teorii gender sięgasz po przykład więzienia (skądinąd z tego co pamiętam to np. raport Kinseya podważono właśnie z uwagi na wykorzystywanie głównie takiego materiału badawczego).

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-27 10:45:49, suma postów tego autora: 4409

Dodaj komentarz