pan Piotr Pelka wymyślił. Naprawdę ręce opadają, gdy na takie dictum 'oburzają się organizacje kobiece'. I jedno i drugie lanie oburza bowiem i porusza wrażliwych - i z tego utalentowany copywriter skorzystał.
Pani Anna natomiast, zamiast stawiać kobietę w opozycji do marnowanej wody, mogłaby też dzięki tej odwiecznej analogii Matki Natury i Kobiety uczynić dzieło nie tylko szokujące (kogo takie obrazki dziś zresztą szokują? są niestety na tyle nagminne, epatuje nimi wszak każdy 'Fakt', że nie wzruszają zapewne przedszkolaków), ale i pomysłowe. Bo tak to tylko oznajmiła, że uważa przemoc wobec kobiet za złą i krzywdzącą. Co stanowi odkrycie godne wspomnianego już przedszkolaka.
kilka lat temu ktoś wymyślił inne ekologiczne hasło: 'Take your old bag shopping'. Wiele pań zidentyfikowało się z archetypem 'old bag' i uznało to za obrazę, seksizm i ageism w jednym...
Kobiety są przewrażliwione na punkcie komunikatów, które je obrażają. Ty nie jesteś przewrażliwiony na punkcie tych komunikatów - sam takowe kilkakrotnie ogłosiłeś - nie jesteś przy tym jednak równie wyluzowany w stosunku do siebie samego (co sugerujesz blogerce). Ale Ty to już oczywiście insza inszość niż jakieś tam kobiety. Męskie ego z jego niepowtarzalną wrażliwością można i należy celebrować, rozkminiać, rozdziubywać w nieskończoność, a laski niech wokół świergoczą i trzepoczą. A gdy nie chcą, to się irytujesz. Tak rozumiem Twój wpis.
chyba mnie z kimś mylisz po prostu. Przytocz proszę jakąś moją wypowiedź ilustrującą ten twój sąd na mój temat.
Mówienie o kobiecie, że się puszcza jest złe, lanie kobiety (czy kogokolwiek) - zbrodnią.
Marnowanie (lanie) wody jest złe, puszczanie jej bez sensu to to samo.
Analogię tę wykorzystał autor hasła nawiązującego do dresiarsko-mizoginicznej retoryki, która... no cóż, wpada w ucho. I nie obraża kobiet, skoro została ujęta w ten cudzysłów.
Jeśli autor plakatu zachęcającego do NIE LANIA wody zestawia lanie z biciem kobiety, to można (a właściwie należy) zarzucać mu małą wrażliwość, niestosowność, może nawet cynizm, ale mimo wszystko nie aprobatę przemocy wobec kobiet ani tym bardziej zachętę do bicia kobiet w zastępstwie wylewania wody - to jest plakat PRZECIWKO LANIU (zarówno kobiet jak i wody). Poniekąd wykazuje się tu też prawdziwie instrumentalizujący, reifikujący charakter współczesnej masowej kultury audiowizualnej TAKŻE wtedy, gdy przybiera ona funkcję "reklamy społecznej" - szkoda, że feministkom ona sama nie przeszkadza, byleby tylko "nie obrażała". Nic nowego - w połowie lat 90. stowarzyszenie baseballistów oprotestowało billboard z reklamą społeczną "Służy do grania - nie do zabijania" i rysunkiem kija do gry w ich dyscyplinę na widok krwi (całość z maksymalną jednoznacznością żądała sportowego, a nie kryminalnego wykorzystania tego narzędzia, ale działacze widzieli to, co chcieli: "dla nas kij do gry jest świętością a umieszczanie go na tle krwi nas obraża" i koniec, cyt. z pamięci).
A pamiętacie plakat reklamujący manifestację feministyczną (z Biskupem nie-Bogiem)? Role się zamieniły, ale zaszpuntowanie już nawet nie na współpracę, ale choćby odczytywanie komunikatów drugiej strony takie samo.
Medialno-pr-owskie wojenki subkultur kiedyś były groteskowe, potem komiczne w rejonach slapsticku, jeszcze później irytujące - od jakiegoś czasu stały się po prostu nudne. A świstak...
to w każdej reklamie można znaleźć jakieś dwuznaczności, które kogoś obrażą. Przecież intencja autora dotyczyła oszczędzania wody i lanie w tym kontekście oznacza "lanie wody" (hm, kolejna dwuznaczność; mam nadzieję, że autor mówiąc o laniu wody, nie leje wody:))
Co powiedzielibyście jakby hasło brzmiało "Leje się ciągle, a ty ją puszczasz":)
Do póki nie mam licznika wody, korzystam i leje ile wlezie.
Lecąca do wanny woda ma na mnie wpływ hipnotyzujący tj. kiedy patrzę na strumień lejącej się wody to wchodzą mi odmienne stany świadomości.
co je obraża, ale jest mężczyzna, który może je oświecić? Zanim nie napisze kilku zdań o sobie z użyciem słów i zwrotów obraźliwych ozdobionych cudzysłowiem ?
Ciekawe ilu mezczyzn czuloby sie urazonych jakim haslem potwierdzajacym stereotypowe role meskie, typu "ciagle siedzi przed telewizorem i oglada mecze", czy cos wtym stylu.
Sugerujecie że autor wzywa do bicia kobiet?
Nie wydaje mi się, że taka była jego intencja, raczej była prześmiewcza wobec takich zachowań, w sensie
,,Buraki które biją partnerki, jednocześnie marnują wodę''
,,Nie bądź jednym z nich''
Chociaż rozumiem że to tylko jedna z możliwych interpretacji.
reklama aby była skuteczna musi szokować pozostaje mi się tylko z tym zgodzić.
"Artysta" ma prawo do własnych wizji i środków wyrazu. Tym bardziej, że nasiąkł "artystycznym" przekazem w domu rodzinnym, gdzie ojciec lał puszczalską matkę, dorastający Piotruś prawdopodobnie przychodził w sukurs właścicielowi tej puszczalskiej i też przylał (nawet nie wiadomo, czy Piotruś jego synkiem, matka puszczalska, no nie?). Dorosły artysta Piotr też pewnie leje puszczalską dziewczynę (chyba, że jest gejem, to leje partnera, albo sam jest lany)...
Że co? Że takim tekściorem lecą tylko drechy i niekoniecznie leją swoje puszczalskie zdziry (na rękach je pewno noszą), że plakat musi szokować, by szczytna akcja odniosła skutek, bo cel uświęca środki?
Zgoda panie artycho. Przekonał mnie pan do realistycznego przekazu plakatu uwiarygodnionego traumatycznymi doświadczeniami i tekściorem kumpla-drecha.
Że co? Że ja pana obrażam nie stosując trybu przypuszczającego w dywagowaniu o pana życiu? Ależ to pana słowa:
"Jeśli dzięki szokowaniu o czymś się mówi i myśli, to cel jest osiągnięty. Absolutnie nie chciałem nikomu sprawić przykrości".
To tak jak ze mną, szanowny dresiarzu.
(_*_)
otóż to.
A to, że autor podszedł do tematu z maksymalnym, marketingowo-tabloidowym cynizmem, to inna sprawa.
właśnie to próbuję powiedzieć. Przesłanie omawianego hasła brzmi: 'Kto marnuje wodę jest takim burakiem, jak ten, co wyzwierzęca się na żonie/matce/siostrze/...'.
na plakat z hasłem "Podróż męczy nie tylko przyszłą mamę" umieszczony w środkach stołecznego transportu miejskiego 2 lata temu. Oszołomkom nie spodobało się to, że płód na zdjęciu z plakatu trzyma się poręczy - więcej takich kretynek, a feminizm ostatecznie się u nas skompromituje...
Nom. ręce opadają. Naprawdę nie wiesz o co chodzi, czy udajesz tylko?
To może na tej samej zasadzie porównajmy takie 2 dowcipy:
1) Po czym poznać, że warzywko sie ugotowało?- Wózek wypływa na wierzch.
2) Kierowca wiozl wycieczkę do Auswitz. Po drodze zepsuł sie autobus. Puka do najblizszego domu i mówi: -prosze o pomoc, nie moge dowieźć Żydów do Auswitz- gospodarz odpowiada: Panie, co ja panu pomogę? Mam tylko grilla.
Czyli pierwszy należy ocenic negatywnie, bo usiłuje obrzydzić zdrową dietę warzywną, drugi zas pozytywnie, bo wyszydza burżuazyjny zwyczaj spędzania 1 maja przy grillu zamiast na pochodzie? A świstak...
Ewentualnie można zauważyć na większym poziomie abstrakcji, generalnie instrumentalny charakter kawałów i to w jak stereotypowy i krzywdząco upraszczający sposób przedstawia się tam większość kwestii?
z Postsocjalistą. Choć trzeba przyznać, że autor podszedł do obydwu tematów z maksymalną dozą instrumentalizacji i cynizmu. Tak jednak wyglądają dzisiaj zarówno komercyjne kampanie marketingowe i mass-media jak i reklama społeczna. Znamienne, że wypowiadającym się w tej sprawie organizacjom feministycznym to nie przeszkadza - byle nie było "seksistowskich klisz i skojarzeń". Kolejne potwierdzenie tezy, że w realiach późnokapitalistycznych feminizm to wpisany w ramy systemu partykularny lobbing a nie mający jakiś szerszy kontekst ogólnospołeczny ruch.
nie bronię plakatu jako takiego, mnie też to odpycha. Absurdem jest jednak podkreślanie "seksistowskich skojarzeń" kosztem treści komunikowanej przez plakat, który - powtórzę - co by nie mówić wyraźnie opowiada się przeciwko biciu kobiet, co wynika choćby z kontekstu wyznaczonego przez temat konkursu. To, czy robi to celnie i jaka jest etyczna postawa jego twórcy (aby nie było wątpliwości: jedno i drugie oceniam nisko) to już zupełnie inna sprawa.
to o czym ta mowa? Teoretyzować sobie chcecie na temat cudzego poniżenia i bólu? Będziecie bawić się w dobieranie "odpowiednich" słów i "szukanie" właściwej interpretacji? Będziecie się zastanawiać, czy to już feminizm, czy może jeszcze nie? Według mnie facet jest zwykłym chamem. Prostakiem, który chciał zwrócić na siebie uwagę, ale nie miał lepszego pomysłu. Durnowate to i niesmaczne. Dostanie taki los, na jaki zasłużył i nawet nie muszę mu nic życzyć. Z tym, że żal mi go nie będzie.
Z faktu, że ktos reaguje na konkretny przejaw negatywnego zjawiska nie wynika, że nie widzi szerszego kontekstu. Natomiast, jesli ktoś wobec jakiegos konkretnego przejawu wrednosci systemu przypomina o szerszym kontekscie, moze wywołac irytacje i słusznie. Jeśli tego nie rozumiecie, to spróbujcie robotnikowi, któremu od kilku miesiecy nie wypłaca sie pensji, lub wypłaca sie w ratach oznajmić, że "nie ma sie co dziwić, bo tak zwykle wyglada kapitalizm" i zobacz, jak zareaguje i czy bedzie o kontekstach dyskutował. Czy to będzie Waszym zdaniem przykład na potwierdzenie tezy, że go nic poza tą jego wypłata nie obchodzi?
Istnieje i szerszy kontekst, w które jest to wydarzenie wpisane i konkretne tego mechanizmu emanacje. Nie zmienia to faktu, ze nawet jeśli nie potrafisz wpłynąc na całkowitą zminane mechanizmu, to prostując przeciwko konkretnym wynikającym z tego negatywnym zjawiskom nie koniecznie jest pozbawione sensu, czy wręcz dowodzi Twojego niezrozumienia szerszego kontekstu. Zaś myslenie tylko o abstrakcyjnym mechanizmie, przy kompletnym abstrahowaniu od konkretnych przykładów i doświadczeń, to tez Michał, pewna forma idealizmu.
teraz dopiero doczytałam pierwszy wpis. Jeśli komus wydaje się, że "I jedno i drugie lanie oburza bowiem i porusza wrażliwych" i lanie wody mozna porównac z laniem kobiety, to można pogratulować takiej wrażliwości. Nie wiem kiedy owo odkrycie, że marnowanie wody jest podobnie oburzajace, udało mu się zrobić, zapewne później niz w przedszkolu, ale mnie jeszcze ciekawi dlaczego go to marnowanie wody tak oburza, bo ja jeszcze do etapu tego odkrycia nie doszłam. Widocznie jestem jeszcze na tym przedszkolnym etapie. I jakos nie wydaje mi się, że wody na swiecie brakuje z tego własnie powodu, że ja ja tu osobiscie za bardzo marnuję, tylko z zupełnie innych przyczyn, z których niebagatelną jest np. prywatyzacja źródeł wody, wojny, wyzysk kolniany i post kolonialny (np. gdy izrael zbombardowal wodociągi w strefie gazy, to był tam kryzys z braku wody, ale moze to dlatego, że ja się dzień wcześniej niewrażliwie zamyśliłam przy myciu zębów, a woda się lała i lała..) Proszę mi więc wyjasnić i proszę mi wyjasnić, może się i u mnie taka wrażliwość wybuduje, chyba, że jestem przypadkiem beznadziejmym i juz zostane taka niewrazliwa, ale powinnam mieć szanse jako feministka, bo mi szerszy kontekst ogólno spoleczny podobno jest obcy.
Moja odp. u gory była nie na Twoj post do mnie, tylko na wczesniejsze. Pisalismy pewnie w podobnym czasie i Twoj pierwszy wkleiło.
Ale: {co by nie mówić wyraźnie opowiada się przeciwko biciu kobiet, co wynika choćby z kontekstu wyznaczonego przez temat konkursu} Tzn. nie rozumiem w jaki sposób to wynika z tego kontekstu? Wydaje mi się, ze prędzej wynika taka postawa jaką przedstawil humpa w pierwszym wpisie. tzn. wrażliwy człowiek oburza się i na to i na to. Pomijając już wszystko inne, co napisałam u góry, że przede wszystkim to jest niesmaczne i nie na miejscu i w tym przypadku, ta irytujaca wymowa jest ważniejsza niż wątpliwy przekaz (jak w podanym przykładzie, jedzenie warzyw, czy grillowanie), to przede wszystkim dowodzi braku zrozumienia szerszego kontekstu u owego "wrażliwego człowieka". Dlaczego więc w pierwszej kolejności zarzucasz to feministkom, a nie jemu, któremu się wydaje, że na kryzys wody na świecie można wytłumaczyć, i mu zapobiec jednostkowa odpowiedzialnością?
należy to, że nawet Michałowi nie udało się zanudzić dyskusji pod nim. Dotąd zwykle mu się udawało, tj. zanudzał na śmierć. Gratulacje!
Odkąd opłaty za wodę pokrywają koszt poboru, uzdatnienia i przesłania wody do odbiorcy, idea oszczędności straciła wszelki sens. Tylko ta prosta prawda jakoś nie może się przebić do głów "popularyzatorów ekologii".
mamy studnię na źródełku i wodę kompletnie za darmo. A jednak oszczędzamy, bo tak jest dobrze. Z szacunku dla Ziemi-Matki. I z wdzięczności dla Niej, że mamy taką dobrą wodę. Nie ma sensu wspaniałej wody pitnej przerabiać bezmyślnie na pomyje. Zobacz, czy to przebije się do Twojej głowy niszczyciela naszych zasobów na Ziemi, któremu się wydaje, że można się napić banknotem. Ja mogę Ci już teraz powiedzieć, że nie jest to możliwe.
Wyobraź sobie, że gdybyś przechodził koło naszego domu i miał kieszenie wypchane forsą, a męczyło by Cię pragnienie, to i tak ta Twoja forsa byłaby tyle warta, ile my nadalibyśmy jej wartości, gdybyś potrzebował naszej wody. Pewnie dalibyśmy Ci wody za darmo. Ale czy byłbyś w stanie zrozumieć, dlaczego?
to ilość zanieczyszczeń wprowadzonych w ten sposób do środowiska będzie mniejsza? Guzik prawda. Po prostu ścieki będą bardziej stężone.
jednostkowa odpowiedzialność za oszczędzanie wody sama z siebie nie zapobiegnie jej braków w Trzecim Świecie, ale jest prawdą czy raczej banałem, że bogatsze społeczeństwa zużywają jej tak jak np. energii elektrycznej, tj. (za) dużo. Polska jako półperyferium, z prywatyzowanymi w wielu znanych mi miejscowościach wcześniej komunalnymi sieciami wodociągowymi jest zresztą w sytuacji pośredniej, paradoksalnie zgodzę się z Westem, że tę oszczędność wymuszają gł. liczniki. Jakkolwiek by jednak nie oceniać konkursu i laureatów, to
jego kontekst stworzyło hasło przewodnie o "każdej kropli", a plakat zniechęca do jednego i drugiego "lania". Nie kojarzy mi się to z "wrażliwością" (co do której mam zdanie zbliżone do Twojego), tylko raczej z apelowaniem do rozumu, refleksją: "Po co i dlaczego lejesz/lejecie/ktoś leje?". Powtórzę jeszcze raz: zestawienie to jest także i dla mnie niesmaczne, postawa laureata (przy założeniu, że jego wypowiedzi do mediów nie zostały jakoś zmanipulowane), który nie ukrywa, że chodzi mi o popularność wywoływaną szokowaniem, czyli a obydwa problemy zajmują go niespecjalnie też budzi rezerwę, ale - to plakat zrównujący lanie kobiet z (negatywnie wartościowanym przez założenia konkursu) marnotrawieniem wody, a nie polecający tę pierwszą praktykę w zastępstwie drugiej.
Jasne, że trzeba opierać się na konkretnych przypadkach. Pytam o kryteria ich wartościowania i porządkowania. W podanym przez Ciebie przykładzie nie mam pretensji do robotnika, że opisuje tylko swoją krzywdę, ale brak szerszego horyzontu u lidera związkowego czy tym bardziej publicysty/działacza lewicowego i pozostawienie sprawy na poziomie jednostkowej krzywdy (bez systemowej interpretacji albo z int. błędną) byłby już niepokojący. Tam gdzie wg nich przejawia się "patriarchalna opresja", ja dostrzegam raczej idiotyzm i barbarzyństwo napędzane mamoną lub frustracją spowodowaną jej brakami względem potrzeb (pomijam montowane humbugi w rodzaju "seksafery", gdzie wszystko było od początku manipulacją). Jeszcze jedno zastrzeżenie: zablokowanie szerszej refleksji swoim "dyskursem tożsamości" i wymachiwanie nią przed ogółem to część dużo szerszych procesów atomizacji i dezintegracji, nie tylko feministki (i zapewne nie wszystkie z osobna) mają z tym problem.
Kasiu: dzięki za rzeczowy udział w dyskusji.
Czy wie ktoś, gdzie się podział alfabet? Dopiero co tu był, a teraz chyba nożyce w ruch poszły, bo nima.
Jeżeli Nieznalska obraża uczucia religijne milionów ludzi, to jest niezależną artystką.
Jeżeli grafik reklamowy naraża się niewielkiej koterii, to jest niemalże przestępcą.
Pisałem w pośpiechu i skasowałem kilka zdań, co trochę namieszało - powinno być:
"laureata (...) chodzi mu"
"tam, gdzie wg nich - feministek (o których było skasowane wcześniej zdanie - przyp. M.J.) przejawia się patriarchalna opresja"
"zablokowanie szerszej refleksji swoim "dyskursem tożsamości" i wymachiwanie nią (kobiecą tożsamością) przed ogółem (zamiast ich partycypacji w ruchu powszechnym, który np. łączyłby na poziomie postulatów politycznych krytykę niskich emerytur kobiet z odrzuceniem modelu OFE, obronę racji pacjentek względem lobby lekarskiego z obroną praw pacjenta w ogóle etc.). Po prostu wzywam do tego, by feministyczny partykularyzm został (w sensie Heglowskim) zniesiony.
Masz, jak widać, problem z kobietami i kompensujesz to sobie kasą. Forsa się rozchodzi, a efektów oczekiwanych nie ma, prawda? Biedaku.
"Raz w tygodniu" mycie mi przydzieliłeś, o dobroczyńco! Jako przykład wziąłeś jak widać własną żonę, rozumiem - bo mnie przecież nie znasz i nigdy nie widziałeś, więc nie wiesz. Ale nie każda kobieta jest jak ona taką flejtą. Uznaj,że masz pecha na całej linii. Może to ci ulży.
A za co? Czy za to, że jest słabsza. Obrzydliwośc. Dla lewicowca na pewno poninno nią byc.
Bo problem Nieznalskiej bierze się z tych samych źródeł: polska publiczność jest chyba wychowana na realiźmie w sztuce. Społeczeństwo interpretuje dzieła sztuki (nieważne, czy wysokiej klasy i jakości, nie w tym rzecz, czy omawiane hasło jest wysokich lotów i nie o to tu chodzi, czy Nieznalska jest świetną artystką)w sposób bardzo dosłowny. Jak ktoś przedstawi papieża przygniecionego meteorytem, to według rzesz odbiorców rzeźbiarz: (a)twierdzi, że papież w rzeczywistości został przygnieciony przez meteoryt; (b)postuluje konieczność przywalenia staruszka meteorytem* (*niepotrzebne skreślić). Z wyżej wymienionych przyczyn w polskiej sztuce nie wolno używać symboli chrześcijańskich, zwłaszcza w zestawieniu z symbolami fallicznymi tudzież fallicznymi niesymbolami. Na omawiane hasło rozciąga się ten sam problem.
-> _Michał_, ja cieszę się, że mogę czytywać Twoje komentarze. Są rzeczowe, dobrze argumentowane, na ogół ciekawe, często się z Tobą zgadzam. To taki rzeczowy udział w dyskusji z mojej strony:)
humpa: to zabawne, w każdym razie ja z wieloma Twoimi już nie.
steff: pełna zgoda, zwł. z obroną interesów słabszych, kiedy silniejsi wykorzystują swoją siłę. Tak powinno się przedstawiać przemoc w stosunkach międzyludzkich z lewicowej perspektywy. Sęk w tym, że uprawiane przez sporą część ruchów feministycznych praktyki: obłędne przeciwstawianie kobiet mężczyznom, podkreślanie wyjątkowości cierpień kobiet na tle innych ofiar , rozgrywanie przemocy wobec kobiet kosztem innych problemów społecznych czy środowiskowych (patrz: tytuł komentowanego przez nas tekstu) i przedstawianie "seksizmu i patriarchatu" (a nie np. alienacji, atomizacji społecznej, obłędu międzyjednostkowej konkurencji we wszystkich dziedzinach życia, instrumentalizacji otoczenia dla indywidualnego sukcesu itp.) jako co najmniej głównego, jeśli nie jedynego źródła przemocy wobec kobiet sprawy nie rozwiązuje i nie pomaga słusznemu celowi obrony kobiet wtedy, gdy są słabsze i atakowane.
ale ja proponuję Ci sojuszu, randki ani założenia wspólnej partii. Wyrażam się po prostu pozytywnie o dużej części Twoich postów; Twoja opinia o moich zupełnie mnie nie interesuje.
teksty na lewicowym bloqu muszą zawsze być kopiami z Gazety Wyborczej?
Dziwie się facetom którzy bija kobiety czy to im daje poczucie męskości?
A może takich psycholi to podnieca?
rozumiem, moja odpowiedź też była bez takich podtekstów; po prostu dyskusje, w których wyrażałem/posiadałem inne od Twojego zdanie widać bardziej zapadły mi w pamięć.
co poniektórych mędrków-wesołków...
Język służy do porozumiewania się. Są w nim pewne słowa i zwroty kojarzące się jednoznacznie - pozytywnie, negatywnie, obojętnie. PUSZCZA SIĘ BEZ PRZERWY odnosi się do KOBIETY PUSZCZALSKIEJ. Kojarzy się jednoznacznie NEGATYWNIE. Mężczyzna się przecież NIE PUSZCZA - on jest macho, on jest zdobywcą, on ma przygody, flirty, chwile zapomnienia, no... ewentualnie jest seksoholikiem. On się ew. SPUSZCZA. Kobieta nie może być chora - ona jest PUSZCZALSKA, bo to lubi, no nie, portalowe dowcipnisie?
Na tym plakacie dostajemy JASNY, PRZEJRZYSTY KOMUNIKAT: "PUSZCZA SIĘ BEZ PRZERWY" - tu nie ma żadnych podtekstów, jest jasny klarowny tekst, jednoznacznie pejoratywny. Co tu tłumaczyć, kombinować i robić komuś wodę z mózgu?!
Woda nie może się SAMA PUSZCZAĆ. Wie to każdy, kto włada językiem polskim w sposób nawet najprostszy. Wodę można odkręcać, zakręcać, SPUSZCZAĆ, LAĆ. Gdyby napis na plakacie brzmiał: "PUSZCZASZ JĄ BEZ PRZERWY I CIĄGLE JĄ LEJESZ" kub "PUSZCZASZ JĄ BEZ PRZERWY A ONA CIĄGLE SIĘ LEJE" - miałby zupełnie inny, nawet obojętny ładunek znaczeniowy i emocjonalny. Ale przecież nie oto na tym plakacie temu ciulniętemu artysze chodziło. To był CELOWY zabieg "artystyczny" - o to temu dupkowi i nagradzającym go dupkom chodziło...
Walczy się z przemocą w rodzinie, wobec kobiet, dzieci... a tu taki cymesik: plakacik i napisik na nim - sączący się jak ostry metal do ucha "muzykalnego" bandziora i damskiego boksera. Niejeden "babski sportsmen" dostał jasny i czytelny komunikat: babę można lać jak leje się wodę. Bez licznika...
Proponuję podobny plakat: SPUSZCZA SIĘ BEZ PRZERWY I CIĄGLE JĄ LEJE. Bo artysze nie tylko sperma na mózg wali, ale i na mur leje...
Też będzie wulgarnie, chamsko, czyli, skutecznie...
(_*_)
artystyczne warto odbierać z dystansem i poczuciem humoru.
czy - Twoim zdaniem - takie literackie czy filmowe tytuły, zdania czy zwroty, które zresztą stały się obiegowymi cytatami i powiedzeniami, jak: "proszę Państwa, zapraszamy do gazu", "wytępić wszystkie bestie!", "uwielbiam zapach napalmu o poranku" itp. też niosą "jasny i jednoznaczny komunikat"? Na wszelki wypadek kolejny raz się zastrzegę: nie zestawiam tu wartości tych dzieł, chodzi o zasadę - w zaangażowanej twórczości artystycznej pokazanie nawet skrajnie zintensyfikowanej i zwielokrotnionej przemocy jest bardzo częstym środkiem wyrazu, także wtedy, gdy służy przekazowi przeciwnemu przemocy czy wojnie. To, jak zareagują na to niektórzy, specyficzni odbiorcy to inna sprawa: głośne były przypadki brutalnych zabójstw dokonywanych pod wpływem "Urodzonych morderców" Stone'a - filmu wręcz dydaktycznie "antyprzemocowemu". Tak też odbieram tę pracę: napis kojarzący się z przemocą wobec kobiet wywołuje szok ("jak to, przecież ja nie biję itd.") a potem ma na zasadzie skojarzenia z wylewaną wodą ma wywołać refleksję, że marnowanie zasobów wody przez ludzi żyjących we względnym dobrobycie jest takim samym barbarzyństwem i okrucieństwem wobec nędzarzy jej pozbawionych, jak bicie kobiet czy w ogóle słabszych.
"filmu (...) antyprzemocowego"
Nie znam tych uroczych powiedzonek: "proszę Państwa, zapraszamy do gazu", "wytępić wszystkie bestie!", "uwielbiam zapach napalmu o poranku". Zacofana jestem? Nieobyta z "kulturą"?
Za to znam to, że "niektórym sperma bije na mózg", bo jak inaczej wytłumaczyć to powszechne zdziczenie, które nawet "ekologom" każe się zesrać publicznie, a potem splunąć w ręce, zatrzeć je i przeliczyć mamonę... i mieć się za "artystę", mimo że się nawet na swoją matkę pluje...
Mnie się tak kojarzy i nie będę tego tłumaczyć ponownie i dostosowywać się do obiegowych powiedzonek. Ale nie ukrywam, że z przyjemnością wpierdoliłabym "artyście" i "jurorom"...
.
i jesteście chronione przed niewłaściwymi (?) komentarzami innych użytkowników.
A co do cytatów, które się Hyjdli nie obiły o uszy - przynajmniej jeden (o ile nie dwa) pochodzi z lektury obowiązkowej.
jestem za swobodą zarówno ekspresji w sztuce, jak i dyskusji i ocen odbiorców, także bardzo krytycznych. Artysta jako człowiek nie powinien być jakimś ubermenschem wolnym od ocen otoczenia, także etycznych - o tym, że przez autora plakatu przemawia raczej chęć wzbogacenia portfolio o kolejną pracę i nagrodę niż troska zarówno o ofiary przemocy, jak i światowe zasoby wody już pisałem. Nie powinno to jednak prowadzić do takiego naiwnego empiryzmu w ocenie samego dzieła: skoro jest scena przemocy, to autor ją usprawiedliwia albo wprost zachęca do niej. Analogicznie: skoro jest symbol religijny w kontekście ludzi wypluwających flaki w ćwiczeniach na siłowni, to obraza uczuć religijnych - a nie np. krytyka sakralnego wręcz poświęcania się dla jakiegoś wyimaginowanego z kolorowych magazynów ideału ciała. Miejmy odwagę myśleć samodzielnie (co nie musi oznaczać "dystansu i humoru", wręcz przeciwnie - chodzi o wywołanie krytycyzmu wobec wyobrażeń o rzeczywistości i zaangażowanie na rzecz jej zmiany).
Powtórzę projekcję mojego marzenia: gdyby tak zarówno osoby tradycjonalistyczne religijnie, jak i w szerokim znaczeniu tego słowa lewicowi, krytyczni kontestatorzy kultury masowej podjęli by (zamiast spalania się w wyjaławiającej jednych i drugich wojence) wspólny wysiłek przeciw nadawcom mass-medialnych szumów i śmieci, zmieniłoby się naprawdę to i owo w tej naszej rzeczywistości - także w kwestii realnego awansu docenienia miejsca kobiet. Gazeta Wyborcza, wręcz lubująca się w nakręcaniu takich wojenek środowisk opartych na wyrazistych kulturowych tożsamościach (między sobą albo jednego z nich z artystami), za nas tego nie zrobi.
PS. Litości, Hyjdlo, nie załamuj mnie. Na "Czasie apokalipsy" wychowały się u nas (licząc od stanu wojennego) min. 3 pokolenia, a Borowski jeszcze za moich (tj. późno-PRL-owskich) i np. ciotecznego rodzeństwa (pierwsza dekada Najjaśniejszej Pomrocznej) czasów był lekturą szkolną (jedną z tych, po które sięgało się chętnie właśnie m.in. przez ten chłód, demitologizację heroizmu i brak patosu rodem z akademii ku czci ofiar wojny itp.)
Jak ktoś nawet nie czytał Conrada, to naprawdę trudno było przegapić "Apocalypse now".
artyzm (komunikaty artystyczne) w grę tu nie wchodzą. Hasło jest chamskie, brutalne, prostackie - słowem takie, jak dzisiejsza kapitalistyczna rzeczywistość.
utkwiły w pamięci jedynie cytaty. I na tym kończy i zaczyna się ich "erudycja". No nie, rzeczoznawco? Ach... i jeszcze zapamiętują hasła reklamowe wymyślone przez idiotów dla idiotów... albo na opak...
.
Nie mój na szczęście...
Teksty Marsylianki czy Międzynarodówki też są miejscami brutalne, nawiasem mówiąc.
Proszę, przeczytajcie komentarz do plakatu z GW (http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,6631400,Plakat_o_puszczaniu_i_laniu_oburzyl_kobiety.html) i zapoznajcie się z argumentami jego przeciwników i przeciwniczek. Pada tam m.in. stwierdzenie ze strony prezesa Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej, niejakiego pana Kaczonia, że „I hasło, i plakat trafiają świetnie w potrzeby rynku reklamowego i docierają do zwykłego odbiorcy”. Mam wrażenie, że zdaniem tego pana „zwykły odbiorca” jest pozbawiony płci, a może po prostu – przyznajmy to, jest mężczyzną. Sądzę , że wiele kobiet takim hasłem będzie poruszona, o ile nie lubi, aby o innych kobietach stwierdzano – w jakimkolwiek sensie, czy to żartobliwym, czy też całkiem na serio mówionym – że się „puszczają” . Czy ten „zwykły odbiorca” widząc plakat np. w drodze do pracy czy na spacerze zapamięta propozycję, żeby oszczędzać słodką wodę dla przyszłych pokoleń (swoich wnuków)? A może utkwi mu mocniej w głowie raczej obraźliwe dla kobiet określenie „puszczać się”? A może uzna, że słusznie jest „karać laniem” córki/ żony za ich aktywność seksualną? Ponadto zauważcie, że hasło plakatu jest w subtelny, ale łatwy do odczytania sposób adresowane tylko do mężczyzn: to „ona się puszcza”, „to on ją leje”. Czy kobiety nie mają oszczędzać wody? W jaki sposób musiałoby być skonstruowane to samo hasło, aby ich „zwykłymi odbiorcami” poczuły się kobiety? Czy ten plakat zachęci kobiety do oszczędzania wody? Czy kobiety będą się utożsamiać z „puszczającą się” wodą? Moja reakcja na ten plakat: czuję się urażona. Oczywiście możecie uznać, że jestem przewrażliwiona. Ja natomiast czuję obrzydzenie do osób, którym ten plakat odpowiada.
Takie hasło jest obrazą nie tylko kobiety, ale w ogóle człowieka jako takiego (w tym również mężczyzny, jeśli już rozpatrywać w kategoriach płci).
"hasło plakatu jest w subtelny, ale łatwy do odczytania sposób adresowane TYLKO do mężczyzn (...) Czy kobiety nie mają oszczędzać wody?"... Zgoda, TYLKO dlaczego "subtelny", bo na błękicie wody wysmarowany? (*_*)
Jasne, kobieta jest za głupia, by oszczędzać wodę, mimo że to ona głównie pierze, gotuje, myje, kąpie, sprząta. Tak jak ja jestem głupia, bo nie obejrzałam "kultowego" filmu o ohydnej wojnie (i nie obejrzę) lub nie pamiętam i nie stosuję pewnych cytatów, bo mnie to odrzuca. Wody też pewnie nie będę oszczędzać, bo za głupia jestem i na sztuce plakatu się nie znam, tym bardziej na sztuce reklamy i sztuce niuansu, bo przecież to wszystko wielka sztuka jest...
Jasne, że plakat skierowany jest do faceta i to bynajmniej nie tego najprymitywniejszego. Właśnie dlatego, że jest prosty związek frazeologiczny pomiędzy "puszczaniem się" i "laniem" za nie, ten plakat utkwi w świadomości niejednego prostaka (nawet z dyplomem), dla którego LANIE (kobiety) po prostu spowszednieje, uzyska nawet jakąś akceptację w otoczeniu. Taką żartobliwą, z przymrużeniem oka, a potem fioletową jak podbite oczy i czerwoną jak krew z rozbitej wargi... Tak jak przyjęły się pewne cytaty z literatury czy filmu. Tylko że w pewnych środowiskach "czyta się" wyłącznie reklamy, napisy na plakatach i program telewizyjny...
I powtórzę... o ile potrafię zrozumieć chęć promowania się przez "artystę" przy pomocy najprymitywniejszych skojarzeń frazeologicznych, o tyle nie jestem w stanie zrozumieć jury, które to prymitywne dzieło nagrodziło, a które to "dzieło" wiszące na murach i szaletach będzie szydzić z kobiet i zachęcać do przemocy... Bo prymitywowi nie przyjdzie do głowy, aby roztrząsać niuanse i ich wpływ na podświadomość, jak co poniektórym portalowym koneserom i znawcom. Uliczny koneser pójdzie za ciosem... A nawet jeżeli nie pójdzie, to jakże "przyjemnie" jest opluć kobietę, bo tak nawet "artyści" robią...
(_*_)
> tyle nie jestem w stanie zrozumieć jury
Hyjdla, a co tu jest do rozumienia??? Generalnie - jaki system i promowane przezeń wartości, takie i "dzieła", tacy "artyści", tacy "jurorzy". Wszystko zamyka się w logiczną całość.
Może dopowiem, Michałowi, może coś zrozumie...
Zanim "zadano" nam w liceum "Medaliony" przeczytałam je dwa lata wcześniej... byłam wstrząśnięta... strasznie wstrząśnięta...
Do dzisiaj jestem wstrząśnięta. I nie czytam (a zbiór nowel mam i odkurzam...)... Ja wtedy dzieci nie miałam, ale już wtedy wiedziałam, że "to", te lektury mnie nie dotyczą... Są zbyt... dosłowne, naturalistyczne, takie, które się działy naprawdę... i ja, wówczas nastolatka, rozumiałam to "proszę państwa, proszę do gazu" dosłownie, a nie humorystycznie i prześmiewczo. Z perspektywy kabaretu i odreagowania. Ja zbyt młoda chyba byłam. I ZBYT MĄDRA...... niż Ty ileś tam lat później... tak sobie to tłumaczę....
Wymazałam to z mojej dziewczęcej pamięci, to normalne dla normalnej wrażliwej czytelniczki. Nienormalne teksty z czasów "przetrwania" mogą być dla kogoś "normalne" i "odreagowujące"? Dla mnie "Medaliony" były szokiem, i takim pozostaną, a "Pożegnanie z Marią" blogiem???
Powtórzę, Michale... nie w tym rzecz, że Ty coś rzeczesz i ja coś rzeknę... Słowo jest słowem... mamy inne skojarzenia i doświadczenia... Mnie Twoje koneserskie rajfurzenie nie rajcuje... Przeczytałam "Medaliony", "Apokalipsy" i Conrada nie muszę... i nie przeczytam ( a coś tam łyknęłam - po co ?)...