Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Lenin a samookreślenie narodów

Komentarze

Dodaj komentarz

W zasadzie

zgadzam się z autorem. Lenin podchodził do kwestii narodowościowej instrumentalnie w tym sensie, że traktował ją jako dynamit podłożony pod fundamenty imperializmu. Na pewno jednak nie był rosyjskim imperialistą - świadczy o tym polityka korenizacji prowadzona w latach 20. Odstępstwo od niej (skądinąd nieuchronne) za Stalina to już inna historia.

autor: Angka Leu, data nadania: 2009-07-11 08:58:02, suma postów tego autora: 3102

PO PIERWSZE

Warto przypomnieć stanowisko Róży Luksemburg w tej kwestii:

"Część winy za to, że klęska militarna przekształciła się w upadek i rozpad Rosji, ponoszą bolszewicy. Obiektywne trudności tej sytuacji bolszewicy sami w znacznym stopniu zaostrzyli, wysuwając na pierwszy plan swojej polityki hasło tak zwanego samookreślenia narodów, czyli, bo to w rzeczywistości kryło się za tym frazesem, państwowego rozpadu Rosji. Wciąż od nowa proklamowana z doktrynerskim
uporem formuła o prawie różnych narodowości Cesarstwa Rosyjskiego do samodzielnego określenia swoich losów, "aż do politycznego oderwania się od Rosji", była osobliwym zawołaniem bojowym Lenina i towarzyszy podczas ich trwania w opozycji wobec imperializmu Milukowa i Kiereńskiego, była ona osią ich polityki wewnętrznej po przewrocie październikowym i ona też stanowiła całą platformę bolszewików w Brześciu Litewskim, ich jedyną broń, którą mieli do przeciwstawienia mocarstwowej pozycji imperializmu niemieckiego.
Najbardziej zdumiewające w uporze i niezłomnej konsekwencji Lenina i towarzyszy w obstawaniu przy owym haśle jest to, że znajduje się ono w jaskrawej sprzeczności do ich poza tym zdeklarowanego centralizmu w polityce, jak też do stanowiska, które zajęli wobec innych zasad demokratycznych. Podczas gdy demonstrowali bardzo chłodno lekceważenie w stosunku do zgromadzenia konstytucyjnego, powszechnego prawa wyborczego, wolności prasy i zgromadzeń, krótko mówiąc, w stosunku do całego aparatu podstawowych demokratycznych wolności mas ludowych, które wszystkie razem tworzyły "prawo
do samostanowienia" w samej Rosji, to prawo narodów do samookreślenia traktowali jak klejnot polityki demokratycznej, ze względu na który musiały zamilknąć wszystkie praktyczne punkty widzenia realnej krytyki. Podczas gdy w najmniejszym stopniu nie pozwolili sobie zaimponować powszechnemu głosowaniu opartemu na najbardziej demokratycznym prawie wyborczym świata, i w całkowitej wolności republiki ludowej, po bardzo trzeźwych, krytycznych rozważaniach uznali jego rezultaty po prostu za nic, bronili w Brześciu "powszechnego głosowania" obcych narodów Rosji w sprawie ich przynależności państwowej jako istnego palladium wszelkiej wolności i demokracji, jako nieskażonej kwintesencji woli ludu i jako najwyższej, rozstrzygającej instancji w sprawach politycznych losów narodów.
Sprzeczność, która tu się pojawia, jest tym mniej zrozumiała, że w kwestii demokratycznych form życia politycznego w każdym kraju chodzi faktycznie, jak zobaczymy dalej, o najbardziej cenne, ba, niezbędne podstawy polityki socjalistycznej, podczas gdy osławione "prawo narodów do samookreślenia" to tylko pusta drobnoburżuazyjna frazeologia i humbug.
W rzeczy samej, cóż bowiem znaczy to prawo? Do abecadła polityki socjalistycznej należy wszak to, że zwalcza ona ucisk jednego narodu przez drugi, tak samo jak zwalcza każdy rodzaj ucisku. Jeśli mimo to trzeźwi i krytyczni politycy, jak Lenin i Trocki ze swymi przyjaciółmi, którzy dla
wszelkiego rodzaju utopijnej frazeologii jak rozbrojenie, Liga Narodów itd. mają tylko ironiczne wzruszenie ramionami, tym razem uczynili swoim konikiem czczy frazes dokładnie tej samej kategorii, stało się tak, jak nam się zdaje, ze względu na pewnego typu oportunizm polityczny. Lenin i towarzysze wyraźnie liczyli na to, że nie ma pewniejszego sposobu przyciągnięcia licznych obcych narodowości w
łonie imperium rosyjskiego do sprawy rewolucji, do sprawy socjalistycznego proletariatu niż zagwarantowanie im w imieniu rewolucji i socjalizmu najbardziej skrajnej i nieograniczonej swobody decydowania o swoich losach. Jest to analogia polityki bolszewików wobec chłopów rosyjskich, których głód ziemi miało zaspokoić hasło bezpośredniego zawłaszczenia ziemi szlacheckiej i którzy dzięki temu
mieli zostać pozyskani dla sztandaru rewolucji i rządu proletariackiego. W obu przypadkach rachuby zawiodły, niestety, całkowicie. Podczas gdy Lenin i towarzysze oczekiwali najwyraźniej, że jako orędownicy wolności narodowej i to "aż do oderwania się politycznego" uczynią z Finlandii, Ukrainy, Polski, Litwy, krajów bałtyckich, ludów kaukaskich tyleż samo wiernych sojuszników rewolucji rosyjskiej, przeżyliśmy całkiem inne widowisko: "narody" te jeden po drugim wykorzystywały świeżo darowaną sobie
wolność do tego, by w charakterze śmiertelnych wrogów sprzymierzyć się przeciwko rewolucji rosyjskiej z
niemieckim imperializmem i pod jego ochroną wnieść sztandar kontrrewolucji do samej Rosji. Epizod z Ukrainą w Brześciu, który spowodował decydujący zwrot w owych rokowaniach i w całej wewnętrznej i zewnętrznej sytuacji bolszewików, jest tego wzorcowym przykładem. Postępowanie Finlandii, Polski,
Litwy, krajów bałtyckich, narodów Kaukazu ukazuje w najbardziej przekonywający sposób, że nie mamy tutaj do czynienia z przypadkowym wyjątkiem, lecz ze zjawiskiem typowym.
Naturalnie, we wszystkich tych wypadkach to nie "narody" naprawdę prowadzą tę reakcyjną politykę, lecz klasy burżuazyjne i drobnomieszczańskie, które w najostrzejszym przeciwieństwie do mas swego własnego proletariatu przeinaczyły "prawo narodu do samookreślenia" w narzędzie swej klasowej, kontrrewolucyjnej polityki. Ale - i tu dochodzimy do sedna problemu - na tym właśnie polega utopijnodrobnoburżuazyjny charakter tego nacjonalistycznego frazesu, że w surowej rzeczywistości społeczeństwa
klasowego, a zwłaszcza w epoce skrajnie zaostrzonych przeciwieństw, przekształca się on po prostu w
środek burżuazyjnego panowania klasowego. Bolszewicy za cenę największych szkód dla siebie i dla rewolucji zostaną pouczeni o tym, że właśnie pod panowaniem kapitału nie na żadnego samookreślenia narodu, że w społeczeństwie klasowym każda klasa narodu pragnie się inaczej "samookreślić" i że dla klas burżuazyjnych zasady wolności narodowej całkowicie ustępują zasadom panowania klasowego. Burżuazja
fińska i drobnomieszczaństwo ukraińskie były całkowicie zgodne w tym, by przedkładać niemiecki despotyzm nad wolność narodową, jeśliby miała ona być związana z niebezpieczeństwem "bolszewizmu".
Nadzieja, że te realne stosunki klasowe zostaną przeobrażone w swoje przeciwieństwo właśnie dzięki "plebiscytom", wokół czego toczyło się wszystko w Brześciu, ufność, że dzięki rewolucyjnym masom zostanie osiągnięta większość głosów za przyłączeniem się do rewolucji rosyjskiej, świadczyły, jeśli
Lenin i Trocki brali to serio, o niepojętym optymizmie, a jeśli nawet miał to być tylko taktyczny wypad w pojedynku z niemiecką polityką przemocy, to był on niebezpiecznym igraniem z ogniem. Sławetne "powszechne głosowanie", jeśliby do niego doszło w krajach pogranicznych, musiałoby wedle wszelkiego prawdopodobieństwa wszędzie przynieść wyniki, które nie sprawiłyby radości bolszewikom i to nawet bez
niemieckiej okupacji wojskowej, jeśli tylko wziąć pod uwagę duchowe usposobienie chłopstwa i licznych warstw obojętnego jeszcze proletariatu, reakcyjne tendencje drobnomieszczaństwa i tysiące sposobów wpływania burżuazji na głosowanie. Przecież jeśli chodzi o owe plebiscyty dotyczące kwestii narodowej, to można tu przyjąć jako niezłomną regułę, że klasy panujące albo umiałyby mu przeszkodzić tam, gdzie im to nie odpowiada, albo, gdyby już do tego doszło, potrafiłyby wpłynąć na jego wyniki za pomocą środków i sposobików, co właśnie sprawia, że nie możemy wprowadzić socjalizmu w trybie plebiscytowym.
To, że w ogóle dążenia narodowe i tendencje partykularne wtargnęły w obręb walk rewolucyjnych, a nawet, za sprawą pokoju brzeskiego, wysunęły się na pierwszy plan i stały się hasłem rozpoznawczym polityki rewolucyjnej i socjalistycznej, wniosło olbrzymie zamieszanie w szeregi socjalistyczne i nadszarpnęło pozycję proletariatu w krajach pogranicznych. W Finlandii proletariat socjalistyczny miał już dominującą pozycję, dopóki walczył jako część zwartej, rewolucyjnej falangi Rosji; posiadał większość w parlamencie, w armii, doprowadził do całkowitej bezsilności burżuazji i był panem sytuacji w kraju. Rosyjska Ukraina była w początkach stulecia ostoją rosyjskiego ruchu rewolucyjnego, dopóki jeszcze nie wynaleziono błazeństw "ukraińskiego nacjonalizmu" z karbowańcami i "uniwersałami" oraz leninowskiego konika "samodzielnej Ukrainy". Stamtąd, z Rostowa, z Odessy, z obszarów Doniecka płynęły pierwsze potoki rewolucyjnej lawy (już w latach 1902-1904) i rozpalały całą południową Rosję w jedno morze
płomieni, przygotowując w ten sposób wybuch z 1905 roku; to samo powtórzyło się w obecnej rewolucji, w której proletariat południoworosyjski stanowił doborowe oddziały falangi proletariackiej. Polska i kraje bałtyckie były od 1905 roku najsilniejszymi i najpewniejszymi ogniskami rewolucji, w których proletariat socjalistyczny odgrywał wybitną rolę. Jak doszło do tego, że we wszystkich tych krajach nagle triumfuje kontrrewolucja? Ruch nacjonalistyczny osłabił proletariat właśnie przez to, że oderwał go od Rosji i wydał go narodowej burżuazji krajów pogranicznych. Zamiast dążyć w duchu czystej międzynarodowej polityki klasowej, którą niegdyś reprezentowali, do jak najściślejszej zwartości sił rewolucyjnych na całym obszarze imperium, zamiast bronić zębami i pazurami integralności imperium rosyjskiego jako terenu rewolucji, przeciwstawiając
nacjonalistycznym, partykularnym dążeniom nierozdzielność i jednorodność proletariuszy wszystkich krajów na obszarze rewolucji rosyjskiej, bolszewicy, wprost przeciwnie, dostarczyli burżuazji krajów nadgranicznych, dzięki grzmiącej nacjonalistycznej frazeologii "prawa do samookreślenia aż do oderwania się politycznego", najbardziej pożądanego, najwspanialszego pretekstu, wręcz sztandaru dla jej kontrrewolucyjnych usiłowań. Zamiast przestrzegać proletariuszy w krajach nadgranicznych przed
wszelkim separatyzmem jako pułapką burżuazyjną, zmylili oni raczej masy we wszystkich tych krajach swymi hasłami i wydali je na pastwę demagogii klas burżuazyjnych. Popierając nacjonalizm sami spowodowali i przygotowali rozpad Rosji i wcisnęli własnym wrogom w ręce nóż, którzy ci mieli wbić w
serce rewolucji rosyjskiej. Zapewne, bez pomocy imperializmu niemieckiego, bez "niemieckich karabinów w niemieckich
garściach", jak pisała "Neue Zeit" Kautsky'ego, ani Lubińscy i inni łajdacy z Ukrainy, ani Erichowie i Mannerheimowie w Finlandii czy baronowie bałtyccy nigdy nie daliby sobie rady z socjalistycznymi masami proletariuszy swoich krajów. Ale narodowy separatyzm był koniem trojańskim, do którego we
wszystkich tych krajach zostali wciągnięci niemieccy "towarzysze" z bagnetami w dłoniach. Realne
przeciwieństwa klasowe i wojskowy układ sił spowodowały interwencję Niemiec. Ale bolszewicy dostarczyli ideologii, maskującej tę kampanię kontrrewolucji, wzmocnili pozycję burżuazji i osłabili pozycję proletariuszy. Najlepszym dowodem jest Ukraina, która miała odegrać tak fatalną rolę w losach rewolucji rosyjskiej. Nacjonalizm ukraiński był w Rosji, całkiem inaczej niż czeski, polski lub fiński, zwykłym kaprysem, błazenadą paru tuzinów drobnomieszczańskich inteligentów, bez najmniejszych
korzeni w stosunkach gospodarczych, politycznych czy duchowych kraju, bez żadnej tradycji historycznej,
ponieważ Ukraina nigdy nie wytworzyła narodu ani państwa, bez jakiejkolwiek kultury narodowej prócz reakcyjno-romantycznych wierszy Szewczenki. Wygląda to tak, jak gdyby pewnego pięknego ranka ci od wybrzeża aż do Fritza Reutera zapragnęli założyć nowy dolnoniemiecki naród i państwo. I tę zabawną farsę paru profesorów uniwersytetu i studentów Lenin i towarzysze rozdęli sztucznie do znaczenia czynnika
politycznego swoją doktrynerską agitacją z "prawem do samookreślenia aż do itd." Użyczyli pierwotnej
farsie znaczenia, aż wreszcie farsa stała się śmiertelnie poważna, nie stała się wprawdzie poważnym ruchem narodowym, bo nie ma dlań korzeni, ale stała się szyldem i wspólną flagą kontrrewolucji! Z tego jaja wylęgły się w Brześciu niemieckie bagnety. Te frazesy mają niekiedy nader realne znaczenie w historii walk klasowych. Fatalność losu
socjalizmu polega na tym, że w czasie tej wojny światowej jemu właśnie przypadło dostarczenie ideologicznych pretekstów dla kontrrewolucyjnej polityki. Po wybuchu wojny socjaldemokracja niemiecka pospieszyła przyozdobić zbójecką wyprawę niemieckiego imperializmu ideologicznym szyldem
wyciągniętym z rupieciarni marksizmu, przedstawiając ją jako wytęsknioną przez naszych mistrzów kampanię wyzwoleńczą przeciwko caratowi rosyjskiemu. Antypodom socjalistów rządowych, bolszewikom, było sądzone puścić wodę na młyn kontrrewolucji za pomocą frazesu o samookreśleniu
narodów, a przez to dostarczyć ideologii nie tylko dla zduszenia samej rewolucji rosyjskiej, lecz także dla
planowej kontrrewolucyjnej likwidacji całej wojny światowej. Mamy wszelkie podstawy, by uważnie rozpatrzyć pod tym kątem politykę bolszewików. "Prawo narodów do samookreślenia", skojarzone z Ligą Narodów i z rozbrojeniem z łaski Wilsona, stanowi hasło bojowe nadchodzącej rozprawy międzynarodowego socjalizmu ze światem burżuazyjnym. Jest jasne, że frazes o samookreśleniu i cały ruch narodowy, który stanowi największe zagrożenie dla międzynarodowego socjalizmu, zostały nadzwyczaj wzmocnione dzięki rewolucji rosyjskiej i pertraktacjom w Brześciu. Będziemy się musieli zająć obszernie jeszcze tą platformą. Tragiczne losy tej frazeologii w toku rewolucji rosyjskiej, gdy bolszewicy uwikłali się w jej kolce i pokaleczyli boleśnie, winny stanowić ostrzegawczy przykład dla międzynarodowego
proletariatu".

autor: BB, data nadania: 2009-07-11 09:48:10, suma postów tego autora: 4605

Dobry faktograficznie i interesujący materiał historyczny.

Stanowisko Róży w kwestii prawa narodów do samostanowienia było - moim zdaniem - błędne.

Lenin wyjaśnił to przekonująco w słowach:

""Szkoda , jaka może wyniknąć dla naszego państwa z powodu braku unifikacji aparatów narodowych z aparatem rosyjskim, będzie nieporównanie mniejsza, nieskończenie mniejsza od szkody wyrządzonej nie tylko nam, lecz również całej Międzynarodówce, setkom milionów ludzi narodów Azji, która ma w najbliższej przyszłości w ślad za nami wstąpić na widownię historyczną. Byłoby niewybaczalnym oportunizmem, gdybyśmy w przededniu tego wystąpienia Wschodu i w zaraniu jego przebudzenia podkopywali w jego oczach swój autorytet nietaktownością i niesprawiedliwością wobec naszych własnych obcoplemieńców."

(W. Lenin, W związku z zagadnieniem narodowości, czyli o "autonomizacji", Dzieła Wszystkie, tom 45, s.349-356, Książka i Wiedza, Warszawa 1989.).

Zresztą stosunek Lenina do samostanowienia ukazał się z całą mocą w 1922 roku, gdy Stalin z grupą współpracowników chciał siłą wcielić Gruzję do ZSRR.

autor: Piotr Kuligowski, data nadania: 2009-07-11 10:27:15, suma postów tego autora: 620

Kwestia samostanowienia narodów

początkowo miała być według Lenina czymś, co tylko pomoże bolszewikom - liczył on na to, że "biali" utracą poparcie (co wskutek ich twardogłowej polityki wobec Polski czy państw bałtyckich się stało) z drugiej sądził jednak, że aspiracje narodowe przegrają z internacjonalistycznymi ideami, dzięki którym wszystkie nowo powstałe organizmy państwowe przyłączą się do bolszewików. Tak się nie stało, zwyciężyły aspiracje niepodległościowe, Lenin był zmuszony (nieraz krwawo - Gruzja) na powrót przyłączać tereny, którym obiecał niepodległośc, do RFSSR. Skutek był jeden - Sowiecka Rosja stała się krajem, gdzie dominującą grupą byli Rosjanie a faktem stał się wielkoruski nacjonalizm, połączony z sowietyzacją, rusyfikacją i niszczeniem życia kulturowo - religijno - niepodległościowego narodów Kaukazu, Ukraińców, Tatarów, muzułmanów z terenów Uzbekistanu czy innych krajów tamtego regionu. Skończyło się to tak, że reżim komunistyczny był w sprawach etnicznych i narodowościowych bardziej restrykcyjny niż carat - nie powinno w związku z tym dziwić poparcie, jakie Niemcy otrzymali od narodów ZSRR.

Krótko mówiąc, Lenin zawiódł się, wierząc, że ideały komunistyczne pokierują mniejszościami. Komunizm wśród tych narodów był znikomy, wygrały aspiracje niepodległościowe, które Lenin krwawo stłumił, na powrót przyłączając tereny do Sowieckiej Rosji. Wiara w to, że wszystkie narodowości na równi z Rosjanami będą chciały budować Czerwone Imperium była utopią i pokazywała, jak słabo Lenin był uświadomiony i obeznany w kwestii narodów zamieszkujących Rosję i ich aspiracji.

autor: Crystiano, data nadania: 2009-07-11 11:27:26, suma postów tego autora: 1590

KAUKAZ

Lenin nie "tłumił krwawo aspiracji narodowościowych", zrobili to owszem Ordżonikidze i Stalin w 1922, wywołując jego ostrą reakcję. Lenin opowiadał się za federacją wolnych republik połączonych tylko ze względów bezpieczeństwa pod względem militarnym i dyplomatycznym. Szkoda, że nie dane mu było wcielić tej koncepcji w życie. Jeszcze w 1923 r. podczas konferencji w Genui Cziczerin przedłożył rezolucję, którą Lenin chciał przeforsować w całej lidze narodów o nie atakowaniu żadnego z państw, niezależnie od ustroju itd.

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-11 15:27:12, suma postów tego autora: 490

Czyżby?

"Jeszcze w 1923 r. podczas konferencji w Genui Cziczerin przedłożył rezolucję, którą Lenin chciał przeforsować w całej lidze narodów o nie atakowaniu żadnego z państw, niezależnie od ustroju itd."

Dziwne, że dopiero w 1923 r., jakoś w 1920 r. nie miał nic przeciwko tezie, że "po trupie białej Polski wiedzie droga do wszechświatowego pożaru". Rozumiem, że po klęsce w tej wojnie stał się taki dobry i humanitarny? Chyba tylko do czasu, kiedy AC mogła odzyskać siły, żeby znowu ponieść rewolucję :P.

autor: Crystiano, data nadania: 2009-07-11 18:42:06, suma postów tego autora: 1590

wolne żarty

Crystiano, cytujesz wypowiedź Trockiego, od której zresztą sam Trocki się odżegnywał.

Przeczytaj uważnie dwa poniższe teksty - pierwszy nie mojego autorstwa, może coś Ci wyjaśnią:)):

http://polrewkom.blogspot.com/2008/11/pps-polska-partia-socjalszowinistyczna_28.html

http://www.socjalizm.org/laurka-do-pilsudskiego.htm

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-11 20:11:15, suma postów tego autora: 490

Rewolucjoner

mógłbym prosić o inne, bardziej obiektywne źródła? Po samych nazwach podanych stron spodziewam się, co tam zastanę, równie dobrze mógłbym zdobywać wiedzę i Hitlerze ze stron neonazistowskich, co mnie specjalnie nie zadowala.

autor: Crystiano, data nadania: 2009-07-12 09:53:14, suma postów tego autora: 1590

SPÓR NIEROZSTRZYGNIĘTY

Stanowisko Róży Luksemburg w kwestii samostanowienia przez Pawła Michała Bartolika określone zostało nawet mianem "niebotycznej głopoty". Ale wbrew waszym oczekiwaniom ani Lenin, ani PMB, D. Jakubowski czy jego kumpel Robert Kuligowski, nie są w tej sprawie wyrocznią. Roli tej nie pełni również Jarosław Tomasiewicz. Historia jednoznacznie nie rozstrzygnęła kto w tym sporze miał rację. Punktem odniesienia dla Róży Luksemburg, jak i dla Lenina była przecież REWOLUCJA ŚWIATOWA. Dla irredenty niepodległościowej, w tym dla PPS tylko Polska.

autor: BB, data nadania: 2009-07-12 09:55:25, suma postów tego autora: 4605

Crystiano

Liczy się treść. Mogę Ci ją skopiować jak nie chcesz wchodzić na strony, z których jedna to blog wartościowego człowieka, a na drugiej jest mój artykuł. Jestem naukowcem, który brzydzi się zniekształcaniem historii podobnie jak moja Mistrzyni Krzywobłocka, czy Marcin Kula,z których szkół się wywodzę. Także mnie obrażasz. Niemniej polecę Ci jeszcze książkę Andrzeja Witkowicza "Wokół terroru białego i czerwonego 1917-1923" tam jest jeszcze więcej na temat wojny 1920 -no i super obiektywną książkę Allena Paula o Katyniu wyd. przez Radę Pamięci Walk i Męczeństwa - są tam naprawdę ważne fragmenty mówiące wiele o stronie białopolskiej w 1920 - aż za wiele:)>

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-12 14:20:56, suma postów tego autora: 490

rewolucjoner

Co jest ciekawego w skiace Allena P. o Katyniu? Streść mi, bo z braku czasu na lekturę nie będę mógł jej zgłębić. Ciekawego oczywiście w kwestii wojny 1920.

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2009-07-12 17:29:10, suma postów tego autora: 1002

Allen Paul o roku 1920

„[Bolszewicy] Skarżyli się, że Piłsudski na ich przyjazne poczynania w sprawie niepodległości
Polski odpowiedział groźbami i zbrojną agresją. U szczytu swego powodzenia Polacy dali do zrozumienia zachodnim politykom, że jeśli dostaną do dyspozycji niemiecki sprzęt wojskowy w ciągu miesiąca opanują Moskwę. Obiecywali, że Polska stanie się tamą, która zatrzyma falę czerwonych. Zajęcie Kijowa 7 maja 1920 roku wydawało się potwierdzać te buńczuczne zapowiedzi...” ( Allen Paul – Katyń. Stalinowska masakra i tryumf prawdy, wydanie uzupełnione,
z angielskiego przełożyła i opracowała redakcyjnie Zofia Kunert, Rada Pamięci Walk i Męczeństwa,
Świat Książki, Warszawa 2003, s.79-80).

A oto jak traktował sprzeczne ze sobą i coraz bardziej wygórowane wschodnie roszczenia, przedstawicieli reprezentujących konkurencyjne wobec siebie ośrodki polskiej państwowości na konferencji pokojowej w Wersalu już w styczniu 1919 r. szef dyplomacji Włoch.

„Włoski minister spraw zagranicznych, hrabia Carlo Sforza, tak skomentował te wystąpienia:
«Ich zdaniem połowa Europy była niegdyś polska i powinna wrócić do Polski»” ( tamże, s.80 ).

autor: rewolucjoner, data nadania: 2009-07-12 17:45:43, suma postów tego autora: 490

Dodaj komentarz