smutna prawda. Co nie przeszkadza mediom cieszyć się ze "wzrostu gospodarczego na pierwszym miejscu w Europie", który nijak ma się do realiów życia przeciętnego Polaka.
Słyszeliście o pomyśle z łóżkami w szpitalach? Żenada.
..nie ucierpią w żaden sposób niezależnie od stawek podatkowych :) ..nie bądź naiwny. Jakby bogaci mieli stracić na podwyżkach podatków, to by na nie nie pozwolili! Stać ich na to :)
Bogatym (więc także Tobie) nie przeszkadza wzrost podatku od wzbogacania się (PIT) bo już się wzbogacili. Mówienie o "obniżeniu stawki podatkowej dla najbogatszych" jest więc nadużyciem, bo najbogatsi przeważnie żadnego PITu od dawna nie płacą. PIT płacą jedynie etatowcy na dorobku a nie bogaci. Masz kasę to masz możliwości takiej międzynarodowej optymalizacji podatkowej że nie płacisz żadnych podatków, nie tylko PIT. PIT jest tylko na rękę bogatym bo utrudnia zwykłym etatowcom zebranie kapitału do założenia firm konkurencyjnych.
Dokładnie, bo nie ma w Polsce ani nigdzie na świecie czegoś takiego jak podatek od bogactwa.
PIT to podatek od wzbogacania się, a to duża różnica, bo nawet Bill Gates wypowiada się za podwyższaniem stawek PIT. Jak już jesteś bogaty, robisz wszystko aby powstrzymać bogacenie się innych, utrudnić etatowcom zebranie wystarczająco kapitału aby założyć własny biznes, a co za tym idzie podnieść koszty siły roboczej (-1 pracobiorców, +1 pracodawców, czyli wyższy poziom równowagi dla podaży i popytu na usługi pracy) oraz zwiększa zagrożenie konkurencyjne.
Lewica wraz z najbogatszymi, do boju, ku świetlanej przyszłości totalitarnej elity bogatych i nędzy mas!!!
"a zapłacą za to niezamożni obywatele, którzy korzystają w największym stopniu z różnorakich usług i świadczeń publicznych."
Nie zapłacą, bo jak sam autor przyznaje oni niespecjalnie płacą, ale dostaną mniej od współobywateli.
"Czasem lepiej, żeby jednak była podwyżka podatków, bo per saldo obywatel może na niej skorzystać, lub przynajmniej nie stracić w porównaniu do sytuacji, gdyby tej podwyżki nie było"
małe niedopowiedzenie - lepiej >>dla biednychdla bogatychbiedny>Co prawda przeciętny obywatel zaoszczędzi w ten sposób np. 10 złotych miesięcznie, ale per saldo straci, bo będzie musiał więcej płacić za leki, oraz częściej korzystać z prywatnej opieki medycznej, bo publiczna będzie mniej dofinansowana a więc będą w niej większe kolejki
to samo- na podwyżce zyskają ci co korzystają z usług, a stracą ci co nie korzystają.
jest to, ze Polacy to narod ktory nie ma poczucia solidarosci spolecznej. Ile razy czyta sie na onecie komentarze internautow o tresci mnie wiecej takkiej: " nie bede placil na gornikow...", na lekarzy i nauczycieli tez nie chca. Coz III RP uczynila nas prymitywnym spoleczenstwem, w ktorym wrazliwosc spoleczna ogranicza sie do wlasnej rodziny, to typowe dla wspolnot pierwotnych.
@Wilkinson
to właśnie próba budowy spoleczeństwa solidarnego powoduje brak owej solidarności !!!
Odbieramy ludziom wlasność, wrzucamy do wspólnego koryta. A potem dziwimy się, że z tego koryta probują jak najwiecej dla siebie wyszarpnąć. Aprzecież w korycie ciagle brakuje.. Dla wszystkich nie starczy... więc albo górnicy albo nauczyciele, albo my, albo oni :) Wygra silniejszy!
Ot cała spoleczna solidarność:):) im większa tym bardziej jej brak:):)
Nie muszę płacić podatków aby utrzymać piekarza za rogiem, więc dlaczego trzeba je płacić aby utrzymać górnika, nauczyciela, rolnika czy lekarza? Co ma z tym wspólnego wrażliwość społeczna? Ja mogę rozumieć argumenty motywowane potrzebą pomocy biednym czy upośledzonym, ale dlaczego ja mam płacić podatki aby utrzymać przy życiu żywe trupy niedochodowych przedsiębiorstw podczas gdy jak moja firma upadnie to nikogo to już nie obchodzi? Dlaczego parę zorganizowanych grup zawodowych ma prawo pasożytować na publicznych pieniądzach kosztem ogromnej reszty społeczeństwa?
dobra, nie płać na górników, ale powiedz mi, kto zapłaci matkom za wychowywanie dzieci, kto zwróci koszty utrzymania dzieci, a bez nich przeciez Twoja firma nie ma racji bytu, przynajmniej w dłuższym okresie (brak pracowników, konsumentów, itp)? A jeśli trzeba sfinansować przyrost naturalny- to także i rodziców trzeba w razie czego utrzymac, jeśli nie mają dochodów... Trzeba też zapewnić wszystkim opiekę medyczną, edukację... I tak po nitce do kłębka dojdziemy, że musi być podatek mocno progresywny i tylko taki jest sprawiedliwy...
http://wyborcza.pl/1,75968,6813660,Nie_tylko_kryzys_jest_winny.html
no z tym finansowaniem przyrostu naturalnego to nieźle pojechaleś :) A manipulant z Ciepiebie pierwsza klasa...
...przyrost naturalny jest odwrotnie proporcjonalny do jego finansowania! Wystarczy proste porównanie kilku bogatych i biednych krajów. Im więcej kasy na socjal, tym przyrost mniejszy.
sa na przyklad zrodlem dobrobytu krajow skandynawskich- niezaprzeczalnie udanego modelu .
http://kontrowersje.net/node/3640
Przyrosty np we Francji polecam uwadze.
Pytasz "kto zapłaci matkom za wychowywanie dzieci, kto zwróci koszty utrzymania dzieci" tak jakbyś mówił o jakichś nazistowskich hodowlach ludzkiego bydła. "Sfinansować przyrost naturalny" - tak się podchodzi do sprawy gdy zarządza się plantacją niewolników. "Trzeba też zapewnić wszystkim opiekę medyczną, edukację" - państwo to dla Ciebie rezerwat upośledzonych którym trzeba wszystko "zapewniać".
I za czyje pieniądze chcesz osiągnąć ten rezerwat plantacji ludzkiego bydła? Samych niewolników? Bo z własnej kieszeni przecież nie masz zamiaru? Dziękuję bardzo, nie skorzystam.
Jak mówiłem wyżej, Twoje nawoływania do wprowadzenia wyższej progresywności podatku od wzbogacania się są niewiarygodne bo już się wzbogaciłeś. Patrzysz teraz na resztę etatowców z punktu widzenia Billa Gatesa obawiającego się że jego tania siła robocza zbierze wystarczającą ilość kapitału aby odejść i założyć konkurencję podbijając ceny pracy.
tu nie chodzi tylko o sam przyrost naturalny, ale to żeby byli to ludzie dobrze wychowani, dobrze wykształceni/nauczeni zawodu, itd itp...
A po co ludzie mają być w Twoim świecie super progresywnych podatków dobrze nauczeni do zawodu skoro zarabiać będą wtedy praktycznie tyle samo co źle nauczeni do zawodu.
Ludzie dobrze wychowani hehe, mówię Ci, kup sobie jakieś gospodarstwo, załóż hodowlę bydła, ewentualnie wyżyj się na własnej rodzinie, ale innym ludziom daj spokój.
Tak, wynik francuski jest faktem (widać to zresztą nie tylko we Francji). Ale zauważ, że jest to efekt głównie wydłużenia życia a nie zwiększenia urodzin (nie wiadomo co gorsze – mniejsze społeczeństwo czy stare).
Nie twierdzę też, że dysponując odpowiednią kasą nie jesteśmy w stanie przekonać (przekupić) kobiet do rodzenia dzieci. To też jest fakt z którymi nie dyskutuję! Zauważ jednak inny efekt z francuskiego podwórka - liczebność dzieci wśród tamtejszej imigracji: Ludzie dla których normą było posiadanie 4-6 dzieci pod wpływem mechanizmów opieki socjalnej mają ich teraz tyle co typowe francuskie rodziny!
...ale, tak naprawdę to racje ma Jubiler (!!!)
kurcze – czy jesteśmy jakąś hodowlą, stadem, haremem, czyjąś własnością, że ktoś będzie sterował naszą płodnością?
...i jeszcze jedno (Luke – masz rację) nie chodzi tu tylko o przyrost naturalny! Chodzi też o to czy ktoś zaplanuje, nauczy i wychowa nam dziecko na idealnego traktorzystę bo właśnie wyszło z inżynierii społecznej, że traktorzystów brakuje...
http://www.polskajestkobieta.org/index.php/?p=394 . Ten raport był przedrukowywany w mediach.
szkoda że Twoi rodzice nie myśleli tak jak Ty... Żeby "hodowlę dzieci" zostawić innym frajerom...
Jasne, bo jak państwo nie zabierze obywatelom 99% ich dochodów, to nie będzie komu wychowywać i utrzymywać dzieci.
Heh, now więc państwo JUŻ zabiera nam 80% tego co zarabiamy! Z czego tylko jakieś 10% jest wydawane na podstawowe funkcje jak wojsko, policja, sądy czy drogi. Uważasz że gdyby zostawić rodzicom te 90% podatków które obecnie płacą pośrednio lub bezpośrednio, nie wydaliby tych pieniędzy na Twoje utrzymanie?
Nie wiem w jakiej rodzinie się wychowywałeś, ale jeżeli Twoi rodzice musieli być zmuszeni podatkami aby zapewnić Ci wychowanie i utrzymanie, to szczerze współczuję. Oczywiście tacy rodzice istnieją i od tego są organizacje charytatywne.
:):)
Wygląda na to, że mówimy o tym samym.. tylko usłyszeć się nie możemy.
Toż moja teza od poczatku pokrywa się dokładnie z tym co piszą w raporcie, do którego dałaś link! Im wiecej państwoewj kasy wydajemy na politykę prorodzinną tym mniej mamy dzieci:
Niemcy 9%PKB -> 1,37 dzietność
Francja 4%PKB -> 2 dzietność
A to ciekawe jak ktoś śię już wzbogaci to już nie ma więcej dochodów i nie musi płacić podeztków.
Jeżeli chciałbyś dzisiaj wprowadzić stawkę PIT 99% to ciekawe kto będzie ją bardziej popierał, ten co wczoraj zarobił milion dolarów (np obecny Luke) czy ten co ma nadzieję ten milion zarobić jutro (np Luke zanim napisał gg).
Przeczytał Pan cały tekst, bo wątpię. Niemcy wydają 9% PKB i może jeszcze zwiększą te wydatki, żeby sprostać problemowi, czy tak? Może też je zrestrukturyzują, skoro we Francji mniej pieniędzy daje lepszy skutek...
Ile wydaje się w Polsce?
więc nie wierzę, że tłumaczeń nie zrozumiał. Po prostu rżnie głupa.
Od siebie zauważę, że w normalnym przedsiębiorstwie koszty są non-stop analizowane pod kątem ich optymalizacji. Nie widzę racjonalnego powodu, dla którego nie można by tego podejścia zastosować wreszcie w sektorze publicznym.
Cały czas powtarzamy to samo, a jakbyśmy się nie rozumieli...
Twarde dane statystyczne które wynalazłaś TO pokazują i historia TEGO uczy (łatwo w niej znaleźć dane o dzietności rodzin w czasach gdy nikomu do głowy nie przychodziło coś takiego jak polityka prorodzinna), że IM MNIEJ państwowych działań prorodzinnych TYM LEPIEJ dla rodziny i takich wskaźników jak ta nieszczęsna dzietność (..co za ohydne słowo).
To tylko fakty, nic na nie nie poradzę. Nie wymyślam ich!
PS 1
Przeczytałem artykuł (nie wiem na jakiej podstawie zarzut) i czytam Ciebie: "...we Francji mniej pieniędzy daje lepszy skutek..." i uważam to spostrzeżenie za bardzo ważne!
PS 2
Niemcom życzę jak najlepiej, niech sobie reformują a nawet niech zwiększają co chcą. Ich podatki, ich wskaźniki, ich dzieci... (ale czy Polacy muszą powtarzać wszystko co robią Niemcy, zwłaszcza gdy robią coś głupiego?)
ah... jeszcze jedno:
PS 3
Na forach rzadko spotyka się formy Pan-Pani, ale oczywiście dostosuję się od następnego postu jeśli Pani taką staroświecko-konserwatywną formę preferuje :) i przepraszam za to dotychczasowe spoufalanie się :)
bo sens i możliwość jest tylko opodatkowania dochodów, czyli bogacenia sie, bo już samego bogactwa nie można, nie da się po prostu- bo majątek można umieścić w dowolnym miejscu na świecie... Poza tym to byłoby podwójne opodatkowanie- raz w momencie bogacenia się, dwa- po wzbogaceniu się...
Jeszcze jedna sprawa- opodatkowanie "bogacenia się" powoduje, że ludzie ktorzy chcą się wzbogacić muszą pracować więcej, tzn. uczciwiej zapracować na bogactwo...
No cóż. Mój oglądy spraw jest inny. Niemcy nie ograniczyli wydatków na tę sferę, bo jest dla nich ważna. Przecież nie wyleją dziecka z kapielą, że tak powiem. Z pewnością wiedzą, że we Frncji... Póki nie znajdą adekwatnych rozwiązań będą szukać i nie rozdzierać szat, a tym bardziej uczyć się od Pana Aty jak urządzić życie w Niemczech na dziś i na jutro.
Czy lepiej?
Od Polki od ćwierć wieku mieszkającej w Niemczech dowiedziałam się, że Polska podpisała europejskie porozumienie o tym że np nikt w kraju nie będzie pozbawiony elektryczności.
A od Polki w Polsce dowiedziałam się, że mieszkając w Warszawie przez rok nie miała prądu i dziecku mleko grzała nad świeczką. Oczywiście przez ten rok mieszkanie nie było również ogrzewane. Bo co? Bo matka nie sprostała rachunkom? Czy że Państwa nie ma dla matki i dla dzieci?
Nie chcę by Pan i Pana dzieci doświadczyły takiej krzywdy, więc nie popieram Pana pomysłów na relacje społeczne.
Po pierwsze - w Polsce progresywnie opodatkowane są dochody z pracy, zaś dochody z kapitału - nie. Nie przypuszczam, żebyś tego nie wiedział, nie wiem czemu ten fakt uparcie pomijasz. Nie jestem specjalnym entuzjastą progresji podatkowej, ale fakt że dochody Z PRACY są w Polsce znacznie WYŻEJ opodatkowane niż dochody Z KAPITAŁU woła o pomstę do nieba.
Po drugie - nie jest prawdą, jakoby "nie dało się opodatkować kapitału". Jakoś kraje zachodnie sobie radzą. Wiesz, zabawy z uciekaniem od opodatkowania są fajne tak długo, jak długo mają sens ekonomiczny. Jak ktoś wygra główną nagrodę w totka albo zrobi jednorazowy biznes życia, po czym wycofa się z interesów - to OK, może się bawić kryjąc kapitał przed fiskusem. Tyle że 99% posiadaczy kapitału wykorzystuje go do zarabiania pieniędzy - tu i teraz. Pewnie trudno tu o statystyki, ale zerknij choćby na listę 100 najbogatszych Polaków "Wprost" - ile tam znajdziesz osób które byłyby w stanie efektywnie ukryć swój kapitał?
niż w owych biedniejszych, tak mocno wspieranych środowiskach. Dlaczego? Bo matki z reguły w rodzinach zamożniejszych nie pracują. Uwarunkowany trudną sytuacją ekonomiczną przymus pracy dla kobiet w przeciętnej rodzinie europejskiej to IMHO podstawowa przyczyna niskiej dzietności.
A nawet pierwszy raz muszę zgodzic się z jiberem;)
>>opodatkowanie "bogacenia się" powoduje, że ludzie ktorzy
>>chcą się wzbogacić muszą pracować więcej, tzn. uczciwiej >>zapracować na bogactwo...
Tak z czystej ciekawości, czy uważasz że Ty sam uczciwie zapracowałeś na swoje bogactwo? Zostałeś milionerem przed 30stką, ogromna większość ludzi w Polsce i na świecie nigdy nie zarobi takich pieniędzy przez całe życie harując często w bardzo ciężkich warunkach. Oczywiście dla mnie jako libertarianina to nic dziwnego, ale dla Ciebie jako socjalisty coś chyba powinno nie grać?
A mój pogląd dla odmiany ciągle jest taki sam jak Pani :)
Zgadzam się, że Niemcy robią co robią bo uważają to za słuszne. Napisałem, że to ich wewnętrzna sprawa! ...i mimo mojej dla nich sympatii żadnych wskazówek im nie udzielam... Nie rozumiem tej uszczypliwości o urządzaniu życia w Niemczech!!! (zwłaszcza, że to Pani propaguje treści które ja tylko zacytowałem)
Dziękuję też za troskę o MOJE dzieci! Obawiam się tylko sytuacji, gdy troska ta wyrazi się oddaniu państwowym instytucjom kontroli nad moją dzietnością, rozrodczością, (o zgrozo!) nad moim brzuchem! A przecież im więcej dostaną pieniędzy tym ta kontrola będzie większa. Niestety znowu wraca przykład niemiecki, a konkretnie osławiony JUGENDAMT ...brrr. Założę się, że ich budżet jest częścią tych 9% :)
"Troska nad brzuchami" to jeden z nieekonomicznych wspólnych cech socjalizmu narodowego i marksistowskiego. Oczywiście ekonomicznie oba te socjalizmy to praktycznie to samo (ekstremalna regulacja gospodarki przez elity totalitarnej biurokracji).
wiem :)
ale zależy mi na wymianie argumentów, dlatego unikam pojęć zamykających dyskusję. Jak wyjadę z takim tekstem jak proponujesz to Terasa Stachurska się całkiem na mnie obrazi i będzie po rozmowie, ...już przeszła na Pan-Pani ;)
oczywiście że to niesprawiedliwe, że zostałem milionerem, gdybym uważał inaczej, nie krytykowalbym systemu... Co więcej, znam ten system od środka, z autopsji, i mogę potwierdzić że uzyskiwanie fortun w kapitaliźmie jest niesprawiedliwe, zwłaszcza że w dużym stopniu przypadkowe...
GG to komunikator z którego korzystanie nie było i nie jest wymuszone przez państwo, więc z ekonomicznego punktu widzenia całkowita wartość dodana którą przysporzył konsumentom musi być większa od tych milionów które Ty i inni na nim zarobili i zarobią.
Wytłumacz mi więc proszę dlaczego Twój zysk z GG, czyli część tej całkowitej wartości dodanej konsumentów, nie miałby przypaść Tobie, osobie bez której ta wartość dodana nie byłaby zrealizowana.
"Co moje od tego wara, a o waszym możemy porozmawiać". :-).
Jeśli będzie Pan leczył jakieś schorzenie i kuracja okaże się nieskuteczna to poniecha Pan następnych prób, czy zrezygnuje z wydatków na rzecz odzyskania zdrowia? Czy odwrotnie - poszuka Pan nowych "autorytetów", zapłaci z kolejne terapie medyczne, dołozy sobie jeszcze psychologiczne i może sanatoria? Wcale nie rach-ciach-ciach odetnie się Pan od kwestii swojej kondycji? Jeśli choroba dotknie Pana najbliższych tak samo? Patriotyzm skazujący na wykluczenie kogokolwiek spośród członków społeczeństwa nie jest patriotyzmam, na litość boską.
Nasza dyskusja jest właśnie szukaniem panaceum na chorobę o nazwie „starzejące się społeczeństwo”. Pani jest przekonana do jakiegoś lekarstwa (właściwie to nie wiem którą, kurację Pani popiera.. niemiecką czy francuską? Czy jeszcze jakąś inna?), a ja proponuję inną.
Ja nie zakładam, że Pani z premedytacją działa na szkodę pacjenta i proszę nie zakładać tego o mnie!
Staram się Panią przekonać do mojej propozycji bo żyjemy w takim ustroju, że to od nas zależy jakie lekarstwo zostanie zaaplikowane (przez tych, których wybierzemy w wyborach).
Moja propozycja opiera się na wolnym wyborze. Każdy ma tyle dzieci ile chce. Państwo nie przymusza go ani nie zniechęca do rodzenia. Jednocześnie nie odbiera nikomu pieniędzy (w podatkach) po to by oddać mu je w postaci usług na przykład takiego JUGENDAMTU. W efekcie rodzice mają o wiele więcej środków na wychowanie potomstwa. Bo pieniądze nie przechodzą przez machinę biurokracji, która: Po pierwsze część z tych pieniędzy zużyje na własne funkcjonowanie oraz zdefrauduje. Po drugie to co zostanie wyda w sposób niecelowy. Przecież żaden urzędnik nie jest w stanie rozpoznać konkretnych potrzeb konkretnych rodzin do których pieniądze w ostatecznym efekcie mają trafić!
Poparciem tej argumentacji są na przykład Pani dane.
A jakie jest Pani zdanie? W pierwszej chwili wydawało mi się, że odpowiada się Pani za modelem francuskim. W zestawieniu z z niemieckim zamordystycznym, biurokratyzmem też bym tak wybrał... gdyby nie to, że jest dużo lepsze rozwiązanie - oparte na WOLNOŚCI każdego z nas :)
Pan powiedział WOLNOŚĆ powinien Pan był powiedzieć SZCZĘŚCIE, bo jakaż to Pana zasługa, że nie jest pan kaleką, osobą ciężko chorą, a nawet tą którą strukturalnie pozbawiono pracy by "reformy" były popisowo radykalne.
I po drugie jaka jest załuga np jedynaka, że jest czy był jedynakiem? Jaka jest zasługa dzieci, że mają majętnych rodziców? I jaka jest wina dzieci, że mają nieszczęśliwych rodziców, chorych fizycznie czy słabych psychologicznie?
I Niemcy i Francuzi starają się dbać o to by do tworzenia degeneracji społeczeństwa Państwo się polityką społeczną nie dokładało? Dbają o najważniejsze. A my? Mamy na wojnę w Iraku (i inne!) i nie mamy na zasiłki rodzinne dla najbiedniejszych. Ulgi podatkowe na dzieci dla zamożnych też się dało wygospodarować...
znajdzie Pan o popisywaniu się radykalizmem reform.
http://balcerowicz.wirtualia.pl/planbalcerowicza.htm
http://gadzinowski.bloog.pl/?ticaid=6867a .
przede wszystkim, to dochody jakie przynosi komunikator by nie istniały, gdyby nie społeczeństwo, którego go używa... Na bezludnej wyspie nie zarobiłby on nic, a w USA pewnie 20 razy więcej i moja praca nie ma tu nic do rzeczy... Czyli ewentualne zyski z różnego rodzaju działaności, która wykorzystuje "efekt skali", powinny być opodatkowane na rzecz połeczeństwa i to nie stawką 19%, ale znacznie wyższą...
"I Niemcy i Francuzi starają się dbać.." ..dobrymi chęciami wiadomo co jest wybrukowane, a efekty polityki wyżej wymienionych wyrażają się w liczbach przez Panią pokazanych!
Kolejny przykład wspierania bogatych pod pozorem walki o rodzinę sama Pani podaje: "Ulgi podatkowe na dzieci dla zamożnych też się dało wygospodarować..."
!!!Te ulgi to są konkretne pieniądze – wpłacane solidarnie także przez rodziny biedne i emerytów w postaci podatków do wspólnego budżetu!!!
Czy pokazując te kolejne przykłady nie widzi Pani, że biedny musi płacić ZAWSZE a pieniądze z podziału trafiają wszędzie ale nie do nich??? Przecież każde kolejne działanie pod hasłem pomocy komukolwiek w pierwszej kolejności spowoduje zabranie pieniędzy biednym (w podatkach) i przekazanie ich najgłośniejszym.. (może tak jak niedawno to miało miejsce dostaną je bankierzy na walkę z kryzysem :)
Ja mówię: czas z tym skończyć! Dość rabunku ludzi biednych!
Pani mimo deklarowanej empatii dla biednych popiera rozwiązania w nich uderzające!
PS
Dzięki za kolejne linki :) Znam troszkę net o tej tematyce i też mógłbym się odwdzięczyć! Ale w naszej dyskusji cenie sobie konkretne, żywe argumenty na konkretny temat.
>>przede wszystkim, to dochody jakie przynosi komunikator by >>nie istniały, gdyby nie społeczeństwo, którego go używa...
Nie zrozumiałeś, GG przynosi wartość dodaną użytkownikom, i to na pewno wyższą niż koszty użytkowania (tj oglądanie reklam), inaczej by go nie używali. Mamy więc ogromną korzyść społeczną netto z zaistnienia GG. GG nie zaistniałoby bez Ciebie, więc nie widzę co jest niemoralnego że część z tej korzyści społecznej wraca do Ciebie w postaci pieniędzy z reklam. Tak samo nie widzę dlaczego społeczeństwo miałoby mieć dodatkowe korzyści z tytułu tego że ma... korzyści.
Chce Pan konkretów. Oto jeden. 745 tys. dzieci żyje w Polsce za mniej niż wynosi minimum egzystencji. Co Pan chce jeszcze im odebrać? Czy wie Pan co się na owo minimum składa i na co jest tam absolutnie za mało? Na minimum. A na mniej niż minimum? Co Pan konkretnie w tej sprawie proponuje? Uwolnić biedne dzieci od podatków?
Poszukałam "starych" opinii w sprawie. Oto co znalazłam:
http://www.anonimus.com.pl/psg.html :
Jacek Kuroń w „Przekroju” o sobie i władzy:
„Przedtem byłem po prostu gówniarzem, zaś po roku 1989 powinienem być odpowiedzialnym ministrem, a zachowywałem się jak zakompleksiony ekonomista, który małpuje liberalny kapitalizm.
To jest, oczywiście, moja wina i mój rachunek. Władzy nie wolno nie umieć, a ja nie umiałem.
I jak dziś władza mówi, że ludzie są winni, to doskonale wiadomo, że winna jest władza”.
Jerzy Maciąg: Obraz Polski A.D. 2000, nr 2/2002, str. 30
Wzrost sfery ubóstwa - Geografia poziomu życia - Wydatki gospodarstwa domowego - Kwestia mieszkaniowa - Ochrona zdrowia - Oświata - Kultura i sztuka
Pięćdziesiąt cztery procent obywateli z rodzin, w których poziom wydatków był niższy od minimum socjalnego i 8 proc. pozostających na poziomie minimum egzystencji, z pewnością bilansuje rok 2000 negatywnie. Tak wynika z publikacji pt. "Warunki życia ludności w 2000 r.", wydanej w listopadzie 2001 r. przez Departament Warunków Życia Głównego Urzędu Statystycznego. Szczegółowe, zespołowe opracowanie pod redakcją Marii Daszyńskiej, pozostawia przygnębiające wrażenie. Niby wszyscy bowiem - no, prawie wszyscy - wiedzą, że w latach 90 z roku na rok pogarszały się warunki życia materialnego i duchowego społeczeństwa, rosło bezrobocie, zmniejszało się spożycie artykułów żywnościowych i przemysłowych, malał dostęp do opieki lekarskiej i kultury, ale czym innym jest prawda podawana w postaci sieczki informacyjnej w środkach masowego przekazu (przy tym opakowana w kolorowe i błyszczące klipy i spoty, odsłonięcia i wręczania, pokropki i pyskówki, kwesty i bale), a czym innym konfrontacja z nieubłaganą wymową liczb, świadczących o powolnej , ale konsekwentnej degradacji cywilizacyjnej szerokich rzesz społeczeństwa.
...
http://polskatimes.pl/fakty/142748,balcerowicz-porzucmy-falszywych-sw-mikolajow,id,t.html#material_1
Mam dokładnie takie samo zdanie (znowu :) :) !! ) jak zacytowane.. o Jacku Kuroniu, ubrałbym to w inne słowa, ale wspomniany "gówniarz" i "zakompleksiony ekonomista" też pasują. Właśnie wtedy gdy on rządził wprowadzono VAT! Proszę policzyć 22procent od każdej pieluszki, zeszytu, spodenek, skarpetek.. to samo od węgla, ropy,gazu... Proszę doliczyć jeszcze akcyzy nakładane właśnie na nośniki energii i zauważyć, że są one głównym składnikiem (TAK! podatki są głównym składnikiem, a nie surowiec czy praca) kosztów, ogrzewania, ciepłej wody, transportu do szkoły i do lekarza...
Oczywiście że chciałbym odciążyć biedne rodziny od tych kosztów!!! TAK, TAK, TAK!!! Ma Pani rację: "Uwolnić biedne dzieci od podatków" !!!
Bo przecież te podatki wymierzone są właśnie w biednych. Bogaci mają sposoby na ich omijanie, bogatych stać na unikanie podatków (przykładowo, aby odzyskać większość VAT'u wystarczy założyć firmę i puścić przez nią koszty domowe). Nie inaczej jest z podatkiem dochodowym - w necie łatwo znaleźć informację w którym raju podatkowym najlepiej założyć firmę by ominąć podatek dochodowy. Proszę też spojrzeć na wolne zawody - tak zwanych artystów i innych pismaków - oni płacą (co za dziwny zbieg okoliczności) mniej!
Czy myśli Pani, ze kolejna podwyżka podatków będzie tym razem już na pewno kosztem bogatych a nie jak zwykle biednych ??? Naiwność (w efektach gorzka nie słodka)!!! Jedna prosta reguła wyjaśnia dlaczego tak jest: kształt systemu podatkowego zależy od ludzi bogatych (tych co już są na szczycie), dlatego ten system nigdy nie będzie dla nich krzywdzący!
PS
O Balcerowiczu też nie mam dobrego zdania. Gdyby chciał pomóc biednym to miał możliwości, najpierw zablokowania a potem likwidacji tych bezsensownych obciążeń. W sumie to on jest ojcem tego syfu w którym żyjemy.
Proszę na mnie spojrzeć bardziej przychylnie :). Ja nie jestem przeciwko biednym!! Chciałbym by biedni stali się bogatymi!! Uważam, że jest to możliwe. Wystarczy nie odbierać im owoców ich pracy na rzecz różnego rodzaju instytucji. Instytucje tylko to zmarnują i zdefraudują! Każdy indywidualny człowiek lepiej zadba o to co zdobył ciężką pracą niż instytucja by to zrobiła w jego imieniu.
Żeby było jak najkrócej, to zapytam Pana dlaczego w II RP wiekszość kończyła 2-4 klasy szkoły podstawowej, a nie brakło i osób które w ogóle szkoły nie widziały?
Przyczyna jest ta sama dla której dzisiejsze kraje Afryji mają podobną sytuację - PKB (produkt krajowy brutto)! Szybkie zwiększenie PKB wymaga radykalnej obniżki podatków :)
I wówczas rodzice, którzy niezwykle skromnie zyją z pracy doraźnej poślą swoich dwoje dzieci do szkół, bo nie zapłacą VAT-u w sklepie spożywczym? I ci na rencie także samo?
Może powtarza Pan teorie, których Pan nie policzył?
Rachunek jest prosty:
podatek odbierany społeczeństwu na cele oświatowe - A
część wydana na funkcjonowanie biurokracji oświatowej -B
część tego podatku zdefraudowana przez biurokrację - C
część wydana niecelowo -D
kwota zapłacona nauczycielom - E=A-B-C-D
proszę zauważyć że E < A
a więc jeśli w kieszeni rodziców zostanie kwota A to wystarczy na pokrycie E i jeszcze zostanie.
Ah.. już widzę, że poprzedni wpis nie wystarczy.
Może zaproponuję inne spojrzenie:
Pani troski krążą cały czas wokół biednych tego świata, a moje nadzieję krążą wokół świata bez biedy. Dlatego nie możemy się spotkać.
Powiem skąd biorą się moje nadzieje. Wierzę w ludzi. Wierzę, że olbrzymia większość z nas jest w stanie zadbać o siebie, bez niczyjej pomocy, bez żebrania, zasiłków, dotacji i darowizn. Wierzę też w to, że wśród tej dobrze prosperującej większości znajdzie się wystarczająca liczba ludzi dobrej woli, którzy zechcą zaopiekować się tą minimalną liczebnie nieporadną mniejszością. Przecież jedni i drudzy są dla siebie bliskimi, rodziną, sąsiadami.
W tej chwili mamy dwa mechanizmy niszczące te więzi. Z jednej strony przymus oddawania "na biednych". Każdy przymus rodzi sprzeciw. Gdy odbiera się mi moją własność - bronię jej, nawet wtedy gdy dobrowolnie chętnie bym dał. Z drugiej strony demoralizacja pozornego "dawania za darmo". Wiele mógłbym zrobić ale po co skoro mogę to samo dostać "za darmo".
Te mechanizmy budują złudzenie nieporadności większości społeczeństwa, podczas gdy tak nie jest. Gorzej - one nawet budują to nieporadne i w konsekwencji niewolnicze społeczeństwo.
Ale oczywiście to jest tylko ekspresja mojej wiary w człowieka a nie argument wiec proszę go tak nie traktować. Nie będę w stanie go bronić żadnymi liczbami, a jedynie rozumowaniem opartym na tej wierze :)
tak poważnie?
chętnie podyskutuje i z Tobą... ale musisz jakoś bardziej precyzyjnie sformułować swoje stanowisko :)
Pana rozumowanie mogłoby być jasne, bo nie wybaczalne ze względu na zasób wyobraźni, przy założeniu że jest Pan na utrzymaniu zamożnych rodziców, co Pana zasługą przecież nie byłoby. Czemu na utrzymaniu? Bo utrzymujący często jest zdolny pamiętać, że fortuna kołem się toczy, podczas gdy utrzymywany może tego nie wiedzieć, jak to zaniedbane mentalnie dziecię.
Pana upór wart jest lepszej sprawy.
Nie brak starań o wysokość średniej pensji w Polsce - http://praca.wp.pl/kat,18453,title,TOP-10-najlepiej-wynagradzanych-czlonkow-zarzadow-spolek-gieldowych,wid,11323145,wiadomosc.html :
TOP 10 najlepiej wynagradzanych członków zarządów spółek giełdowych
Żeby znaleźć się na liście 10 najlepiej wynagradzanych menedżerów, należało zarabiać ponad 4,52 mln PLN rocznie - wynika z najnowszego raportu „Wynagrodzenia zarządów spółek giełdowych w 2008 roku” przygotowanego przez firmę Sedlak & Sedlak.
Członkiem zarządu, który w 2008 roku zarobił najwięcej, był Piotr Janeczek – prezes Stalprodukt S.A. Znaczną część jego wynagrodzenia (o łącznej wysokości 7 733 000 PLN) stanowiła premia za wyniki w wysokości 5 463 000 PLN. Do pozostałych składników wynagrodzenia Piotra Janeczka należały: podstawa (737 000 PLN), tantiema z zysku za 2007 rok (1 359 000 PLN) oraz wynagrodzenie z tytułu pełnienia funkcji we władzach jednostek podporządkowanych (174 000 PLN).
Na drugim miejscu w rankingu najlepiej wynagradzanych menedżerów znalazł się Sławomir Lachowski, były prezes BRE Bank S.A. Jego wynagrodzenie za 2008 rok wyniosło 6 955 147 PLN, z czego 4 300 000 PLN stanowił bonus za rok 2007, a 2 000 000 PLN – odprawa z tytułu rozwiązania umowy o pracę.
Trzecie miejsce zajął Józef Wancer – prezes Banku BPH S.A, odpowiedzialny także za strategię, komunikację, integrację i audyt wewnętrzny. Jego wynagrodzenie za rok 2008 składało się z: podstawy (1,9 mln PLN), premii (2,1 mln PLN), świadczeń dodatkowych (0,67 mln PLN) oraz dodatkowego wynagrodzenia z UniCredit (2,05 mln PLN).
Czwarta lokata przypadła Luigi Lovaglio – wiceprezesowi Pekao S.A. Otrzymał on wynagrodzenie w wysokości 6 087 000 PLN. Ponad połowę jego wynagrodzenia całkowitego stanowił bonus za rok 2007 w wysokości 3 101 000 PLN.
Piąte miejsce w rankingu zajął były prezes PKN Orlen S.A. – Wojciech Heydel. Ze względu na odprawę w wysokości 2 880 000 PLN, jego wynagrodzenie całkowite wyniosło łącznie 5 723 000 PLN.
Na szóstym miejscu uplasował się Mirosław Boniecki, wiceprezes Banku BPH S.A. W otrzymanej przez niego kwocie (5 555 380 PLN) znalazło się dodatkowe wynagrodzenie z UniCredit w wysokości 1,76 mln PLN. Siódme miejsce zajął Janusz Filipiak, który w roku 2007 zajął drugą pozycję w rankingu. Jego zarobki za rok 2008 wyniosły 4 919 900 PLN.
Prezes Cyfrowego Polsatu, Dominik Libicki, znajdujący się na ósmym miejscu w rankingu, otrzymał wynagrodzenie w wysokości 4 720 000 PLN. Przeważającą część jego wynagrodzenia, podobnie jak w przypadku pozostałych członków zarządów Cyfrowego Polsatu, stanowiła premia. Jej wysokość była równa 4 000 000 PLN.
W przypadku Jerzego Jóźkowiaka (dziewiąte miejsce w rankingu), do najbardziej znaczących składników wynagrodzenia (o łącznej wysokości 4 582 073 PLN) należały: bonus za 2007 rok (2 600 000 PLN) oraz odprawa (1 600 000 PLN).
Pierwszą dziesiątkę najlepiej zarabiających menedżerów spółek giełdowych zamyka Marian Kwiecień, prezes Wistil S.A. Jego wynagrodzenie w spółce-matce wyniosło 625 162 PLN, w spółkach zależnych – 3 900 895 PLN.
Informacja o raporcie
Raport „Wynagrodzenia zarządów spółek giełdowych w 2008 roku” zawiera łącznie dane o wynagrodzeniach 1295 członków zarządów z 308 spółek notowanych na warszawskiej GPW. Opracowanie liczy 99 stron, zawiera 33 tabele, 51 wykresów oraz 7 rankingów i zestawień. Raport można zakupić na stronie www.wynagrodzenia.pl.
Ciekawa lista :)
Wprawdzie swoim zwyczajem nie formuĹuje Pani Ĺźadnego wniosku, ale domyĹlam siÄ, Ĺźe nie bardzo siÄ ona Pani podoba. MyĹlÄ, Ĺźe nie zaskoczÄ Pani - mnie teĹź siÄ nie podoba!!!
Ja tam nie jestem zazdrosny i generalnie nie lubiÄ liczyÄ komuĹ pieniÄdzy. Jakby to uczciwie zarobili, to nawet bym przyklasnÄ
Ĺ. Nie podoba mi siÄ jednak (a jakĹźe - to samo co Pani) - SYSTEM!
A co to za system? WidaÄ choÄby po firmach, ktĂłre wypĹacajÄ
te miliony. Banki i tak zwane kluczowe gaĹÄzie gospodarki. Wszytko to, co najmocniej zwiÄ
zane jest ze strukturami paĹstwa. Nie chcÄ tu jechaÄ po nazwiskach, ale Ĺatwo znajdzie Pani w necie informacje o zwiÄ
zkach tych osĂłb/firm z wielkimi przetargami paĹstwowymi, tak zwanymi "prywatyzacjami", mniejszymi i wiÄkszymi aferami. ZaryzykujÄ nawet pytanie: Czy ktĂłrakolwiek z tych firm lub osĂłb dorobiĹa siÄ lub ciÄ
gle dorabia bez styku z tak zwanym "majÄ
tkiem paĹstwowym"?
To jednak nie wszystko. Jest w tym systemie coĹ o wiele gorszego. Te firmy/osoby majÄ
olbrzymi wpĹyw na struktury paĹstwa. To w duĹźej mierze od nich zaleĹźy polityka, jakÄ
paĹstwo prowadzi! I dlatego to im najbardziej zaleĹźy na tym by paĹstwo kontrolowaĹo moĹźliwie szeroki obszar aktywnoĹci ludzkiej. Im wiÄcej zaleĹźy od paĹstwa tym wiÄcej zaleĹźy od nich! W konsekwencji tym wiÄksze miliony trafiajÄ
do ich kieszeni.
A jak paĹstwo w tym systemie kontroluje swoich obywateli? Na przykĹad odbiera im pieniÄ
dze w zamian za obietnice darmowych ĹwiadczeĹ. Ĺťe sÄ
to tylko obietnice - widaÄ goĹym okiem. Ĺťe domaganie siÄ speĹniania tych obietnic skutkuje tylko zwiÄkszeniem daniny na paĹstwo - trzeba w koĹcu zrozumieÄ!!! PrzecieĹź mechanizmy ktĂłrymi oni siÄ posĹugujÄ
sÄ
bez przerwy te same:
Najpierw jest narzekanie, Ĺźe na przykĹad mamy sĹabe drogi, wiÄc zwiÄkszamy akcyzÄ, za ktĂłrÄ
paĹstwo obiecuje zbudowaÄ super autostrady. Akcyza zwiÄkszona, drogi sÄ
jakie byĹy... (a jeĹli juĹź udaĹo siÄ zbudowaÄ kawaĹek Autostrady Wielkopolskiej, to opĹaty z niej trafiajÄ
wiemy do kogo - proszÄ szukaÄ na rĂłwnie ciekawej liĹcie najbogatszych PolakĂłw).
Inny przykĹad? Narzekanie, Ĺźe kiepska sĹuĹźba zdrowia. ZwiÄkszamy skĹadkÄ zdrowotnÄ
. SkĹadka roĹnie co roku. SĹuĹźba zdrowia jest jak byĹa. Ale polecam do sprawdzenia listy z zarobkami szefĂłw NFZ oraz firm farmaceutycznych.
W kĂłĹko to samo. Czasem tylko jakaĹ wpadka przy pracy, typu: afera wÄglowa, paliwowa, Rywina, PZU...
Czy zaryzykuje Pani stwierdzenie, Ĺźe osoby/firmy ksztaĹtujÄ
c politykÄ paĹstwa dbajÄ
w pierwszej kolejnoĹci o emerytĂłw, bezrobotnych i dzieci? Ja twierdzÄ, Ĺźe jest caĹkowicie na odwrĂłt. One po prostu, ĹźerujÄ
na naszych pieniÄ
dzach i cieszÄ
siÄ z kaĹźdego nowego grosza wpĹywajÄ
cego do "wspĂłlnej" kasy.
Dla nich (zwĹaszcza w zestawieniu z tymi milionami) VATy, PITy, CITy, srity to albo maĹy pikuĹ, albo coĹ czego i tak nie pĹacÄ
(polecam ciekawy tema rajĂłw podatkowych). Dla biednej rodziny (mimo, Ĺźe juĹź to Pani wyĹmiaĹa - ja siÄ bÄdÄ upieraĹ) ma znaczenie czy dopĹaci do pieluch 22% VATu czy nie.
Wprawdzie swoim zwyczajem nie formułuje Pani żadnego wniosku, ale domyślam się, że nie bardzo się ona Pani podoba. Myślę, że nie zaskoczę Pani - mnie też się nie podoba!!!
Ja tam nie jestem zazdrosny i generalnie nie lubię liczę komuś pieniędzy. Jakby to uczciwie zarobili, to nawet bym przyklasnął. Nie podoba mi się jednak (a jakże - to samo co Pani) - SYSTEM!
A co to za system? Widać choćby po firmach, które wypłacają te miliony. Banki i tak zwane kluczowe gałęzie gospodarki. Wszytko to, co najmocniej związane jest ze strukturami państwa. Nie chcę tu jechać po nazwiskach, ale łatwo znajdzie Pani w necie informacje o związkach tych osób/firm z wielkimi przetargami państwowymi, tak zwanymi "prywatyzacjami", mniejszymi i większymi aferami. Zaryzykuję nawet pytanie: Czy którakolwiek z tych firm lub osób dorobiła się lub ciągle dorabia bez styku z tak zwanym "majątkiem państwowym"?
To jednak nie wszystko. Jest w tym systemie coś o wiele gorszego. Te firmy/osoby maję olbrzymi wpływ na struktury państwa. To w dużej mierze od nich zależy polityka, jaką państwo prowadzi! I dlatego to im najbardziej zależy na tym by państwo kontrolowało możliwie szeroki obszar aktywności ludzkiej. Im więcej zależy od państwa tym więcej zależy od nich! W konsekwencji tym większe miliony trafiają do ich kieszeni.
A jak państwo w tym systemie kontroluje swoich obywateli? Na przykład odbiera im pieniądze w zamian za obietnice darmowych świadczeń. że są to tylko obietnice - widać gołym okiem. że domaganie się spełniania tych obietnic skutkuje tylko zwiększeniem daniny na państwo - trzeba w końcu zrozumieć!!! Przecież mechanizmy którymi oni się posługują są bez przerwy te same:
Najpierw jest narzekanie, że na przykład mamy słabe drogi, więc zwiększamy akcyzę, za którą państwo obiecuje zbudować super autostrady. Akcyza zwiększona, drogi są jakie były... (a jeśli już udało się zbudować kawałek Autostrady Wielkopolskiej, to opłaty z niej trafiają wiemy do kogo - proszę szukać na równie ciekawej liście najbogatszych Polaków).
Inny przykład? Narzekanie, że kiepska służba zdrowia. Zwiększamy składkę zdrowotną. Składka rośnie co roku. Służba zdrowia jest jaka była. Ale polecam do sprawdzenia listy z zarobkami szefów NFZ oraz firm farmaceutycznych.
W kółko to samo. Czasem tylko jakaś wpadka przy pracy, typu: afera węglowa, paliwowa, Rywina, PZU...
Czy zaryzykuje Pani stwierdzenie, że osoby/firmy kształtując politykę państwa dbają w pierwszej kolejności o emerytów, bezrobotnych i dzieci? Ja twierdzę, że jest całkowicie na odwrót. One po prostu, żeruję na naszych pieniądzach i cieszę się z każdego nowego grosza wpływającego do "wspólnej" kasy.
Dla nich (zwłaszcza w zestawieniu z tymi milionami) VATy, PITy, CITy, srity to albo mały pikuś, albo coś czego i tak nie płacą (polecam ciekawy tema rajów podatkowych). Dla biednej rodziny (mimo, że już to Pani wyśmiała - ja się będę upierał) ma znaczenie czy dopłaci do pieluch 22% VATu czy nie.