Trocki wrogiem partii.... Dawid, więcej krytycyzmu wobec Feliksa.
Trockiego obecnie nie uważam za postać negatywną, za jaką uznawałem go kiedyś, choć jak każdy, popełniał błędy - jedym z nich było zbudowanie sobie wizerunku twardego, bezkompromisowego egzekutora - tak był postrzegany w partii na różnych szczeblach, to także przyczyniło się do błędu Dzierżyńskiego, polegającego na udzieleniu poparcia Stalinowi, czego gorzko pożałował - i on pierwszy, a nie Trocki nazwał sekretarza generalnego grabażem rewolucji.
Innym błędem były niesprawiedliwe oceny różnych działaczy, w tym Dzierżyńskiego. Gdyby Trocki nie stworzył sobie takiego wizerunku, nie obawiano by się go tak i większość, a w pierwszej kolejności Dzierżyński, by go poparła.
To, co Trocki opisał w "Moim życiu", że przyszedł do niego Mienżyński i ostrzegał go przed Stalinem, a on nie zrobił z tym nic, wskazuje na to, że prawdziwy jest pogląd, jaki miał na jego temat Dawid Ben Gurion, który powiedział Szimonowi Peresowi, że stanowisko polityczne Trockiego wygląda tak: ani pokój, ani wojna. Za to obsmarował intelektualistę Mienżyńskiego, nazywając go...cieniem człowieka. Przykre, że nie umiał przyjmować przyjaciół i sojuszników.
Grabarzem rewolucji okazał się nie Trocki czy Zinoviev ale ...Józef Stalin.
Morderca starych bolszewików i Komunistycznej Partii Polski.
Lukacs postawił hipotezę, że kult jednostki i dyktatura pod rządami Trockiego byłyby skrajniejsze niż w przypadku Stalina.
były pozytywne propozycje Dzierżyńskiego?
- wizje angielskiego spisku przeciw ZSRR
- walka z bumelanctwem:)
- zduszenie prywatnej przedsiębiorczości, zalegalizowanej we okresie NEP, dzięki ktorej Rosja po wojnie domowej wydobyła się z głodu
Angielski spisek przeciw ZSRR był faktem i został opisany przez duet anglojęzycznych naukowców. Bumelanctwo było czynnikiem stwarzającym zagrozenie, że okres głodu, o którym piszesz powróci. Jeśli chodzi o NEP, Dzierżyński był jednym z tych, który go wdrażał w życie do czasu, gdy można wogóle o tym mówić, że zaczął go krytykować. Mimo to w swoim właśnie pozytywnym programie krrytykował poglądy grupy Zinowiewa, które streszczał, jako hasło "pięścią do wsi" - irytowało go wypominanie, że wieś się bogaci i propozycje zduszenia tego zjawiska przy użyciu siły. W swoim ostatnim wystąpieniu kpił z tego zresztą, atakując tezy, które Kamieniew powtarzał jak katarynka za Zinowiewem. Dzierżyński znalazł się na samotnej pozycji przeciwko własnej partii - nie tylko przeciw grupie Stalina.
Nawet ostatnie publikacje ("F.E.Dzierżinskij przewodniczący WczK-OGPU 1917-1926", przygotowali A.A.Plechanow, A.M.Plechanow, Moskwa 2007) potwierdzają, że Feliks Dzierżyński nade wszystko stawiał JEDNOŚĆ PARTII i to bynajmniej nie w rozumieniu leninowskim, lecz stalinowskim (partia-monolit z zakazem frakcji). Walka z wewnętrzną opozycją, nie tylko z Trockim, ale również z Opozycją Robotniczą (Szlapnikow) i Opozycją Zjednoczoną (i innymi) pozostała dla niego jednak do końca priorytetem. Taką postawę można określić mianem tragikomicznej. Przy takim stanie ducha w grę wchodziło również samobójstwo. W okolicznościach ostrej walki frakcyjnej ujawnienie samobójstwa F. Dzierżyńskiego nie wchodziło również w rachubę.
Nie wykluczamy oczywiście otrucia, ale fakt pozostaje faktem - grabarzem Dzierżyńskiego był system, w którym tkwił po uszy. Recepty proponowane przez Feliksa Dzierżyńskiego są delikatnie mówiąc nieadekwatne do potrzeb. Pod tym względem niewiele lepiej przedstawia się "testament" Lenina.
Trockiemu można zarzucać jedynie brak zdecydowania. O tym, że Dzierżyński znalazł się po niewłaściwej stronie zdecydował on sam. Z decyzji tej skorzystała tylko jego żona. Możemy zgodzić się w jednym - NIE O TAKĄ KORZYŚĆ CHODZIŁO.
Stalin oszukał nie tylko jego, tym, że do czasu udawał liberała - był dużo lepszym aktorem niż Trocki.
wspominałem kiedyś o tym, że DJ jest politycznie i intelektualnie nieodrodnym dzieckiem III RP. Za każdym razem DJ to potwierdza, w tej dyskusji za najważniejszy argument podaje to, że Trocki tworzył sobie zły wizerunek. Polityka wizerunkowa, PR i tym podobny postpolityczny bełkot stanowią niezbędnik analityczny III RP. Przy pomocy takich narzędzi w oczywisty sposób nie można analizować ani programu społecznego, ani politycznego ani gospodarczego, nie wspominając o dynamice przemian klasowych. Pozostaje tylko bezwartościowe etykietkowanie i pretensjonalne wystawianie cenzurek typu "Trockiego obecnie nie uważam za postać negatywną, za jaką uznawałem go kiedyś". Kogoś to obchodzi, że przed Trybunałem Historii Dawid Jakubowski podciągnął Trockiemu ocenę z pały na trójkę?
ABCD -
przy całej mojej sympatii do Lukacsa - może i Lukacs postawił taką hipotezę, ale jak silne były argumenty, jeśli w ogóle były godne tej nazwy?
masz rację, że Zinowiew i w jeszcze większym stopniu Trocki opowiadali się za wojną przeciw wsi.
Dlatego też, notabene, zabawne jest kreowanie się przez nich na obronców demokracji i prawa do krytyki po klęsce w walce o władzę ze Stalinem.
Lukacs poznał Trockiego w Niemczech. Ocenił, że Stalin traktował kult jednostki jako element pragmatyki rządzenia, podczas gdy Trocki naprawdę oczekiwał dla siebie takiego kultu. Stąd wniosek, że uwielbienie Trockiego jako ewentualnego przywódcy przekroczyłoby granice znane z epoki Stalina.
Nieraz już przyznawałeś na tym forum że Stalin był przynajmniej odpowiednim przywódcą na "trudne czasy".
Reszta przecież była "fanatykami" i "pożytecznymi idiotami".
Wpisujesz się w doskonale w ten nurt jaki po cichu przyklaskuje Stalinowi że popełnił zbrodnię na polskim rewolucyjnym ruchu robotniczym, prezentowanym przez KPP.
Trocki trzeźwo oceniał sytuację. Zdawał sobie sprawę z zasięgu władzy Stalina i jego popleczników. Popełnił zatem błąd decydując się na walkę o schedę po Leninie. Skoro walka frakcyjna w skali Kraju Rad była niejako z góry skazana na niepowodzenie trzeba było dobrowolnie ustąpić.
W przypadku Che Guevary decyzja taka nie przyniosła co prawda spodziewanych skutków, ale w połowie lat 20. sytuacja była dużo lepsza. Wyjazd Lwa Trockiego do Niemiec czy Chin zostałby wówczas zapewne zaakceptowany przez Międzynarodówkę Komunistyczną i Stalina. Zwycięskie rewolucje w Chinach, Indiach, Niemczech i Polsce zmieniłyby diametralnie układ sił i otworzyłyby nową epokę.
Walka frakcyjna zlikwidowała taką perspektywę. Problem polega na tym, że walki - ze względu na chorobę Lenina - były już mocno zaawansowane. Nie sposób było się z nich wycofać.
Zbyszku, jako historyk powinieneś wiedzieć, że w przypadku konkurencji politycznej od starożytności kwestia wizerunku, niezależnie jak ją nazwiemy, decydowała właśnie o odbiorze programu politycznego danej grupy, czy postaci. Skrajnym tego przypadkiem jest sprowokowanie przez Cicerona II spisku Katyliny, by wystąpić w szatach zbawcy ojczyzny - inaczej jako tzw homo novus miałby nieco gorsze nazwijmy to public relations:). A mówiąc jeszcze prosciej -jeśli nie umiesz zdobywać sojuszników, jesteś na straconej pozycji - historia z Mienżyńskim pokazuje, że zraził do siebie potencjalnego sojusznika - może podświadomie bał się, do czego za nic w świecie by się nie przyznał, że Mienżyński człowiek naprawdę wszechstronnie wykształcony stanowi dla niego konkurencję - była to głupota, bo był to człowiek skromny i pozbawiony ambicji.
Pisma wybrane Feliksa pokazują, że także był to człowiek skromny mający odwagę powiedzieć: "towarzysze, ja nie wymyśliłem żadnej odpowiedzi - ja szukam - może pomożecie mi znaleźć odpowiedź". Jedynymi dobrymi następcami Lenina byliby moim zdaniem Bucharin i Dzierżyński jako swoisty duumwirat, niestety obaj byli pozbawieni ambicji personalnych. Trocki miał ich w nadmiarze, Stalin również.
Czytaliście ostatni list Guevary? - nie powtarzajcie mitów.
Za to Ceausescu faktycznie miał rywala o podobnej pozycji do Trockiego i go nie wykończył.
Oczywiście Ronikier to nie był zdrowy psychicznie człowiek, ale w tym co napisał w niektórych miejscach swojej chaotycznej narracji jest garść prawdy o samym Dzierżyńskim...
Bogdan Jaksa-Ronikier – Dzierżyński ... s.215, 247
Był w nim zakrój na wielkiego budowniczego socjalizmu na tle międzynarodowym, faktycznie najwłaściwszym dla socjalizmu, ale w bardziej życiowo realnej formie, niż ujmowali to tacy oberutopiści komunizmu jak Lenin, Trocki et consortes. Już jego bezinteresowna przyjaźń ze Stalinem ... świadczy wymownie o stosunkowo spokojniejszym zabarwieniu jego poglądów.
naprawdę uważacie, że przyjazd Trockiego do Niemiec czy Chin zmieniłby układ sił klasowo-politycznych w tych krajach i doprowadziłby do rewolucji? Taka personalizacja historii chyba niewiele ma wspólnego z Marksem, więcej z Carlyle. ;)
Zarzut trockistów wobec Stalina, że postawił na "socjalizm w jednym kraju" jest o tyle śmieszny, że Stalin tylko wyciągnął pragmatyczne wnioski z NIEUDANYCH PRÓB powstań w Niemczech, Estonii i Bułgarii. Cholerna rzeczywistość okazała się oporna wobec "rewolucyjnych" zaklęć.
Niewątpliwy błąd popełnił Stalin w Chinach ale skłonny jestem przypuszczać, że wcześniejsze zerwanie z KMT tylko przyśpieszyłoby masakrę komunistów wobec gigantycznej dysproporcji sił. Jedynym wyjściem byłoby wcześniejsze przyjęcie wiejskiej strategii Mao ale by do tego dojrzeć KPCh musiała właśnie przejść przez krwawą łaźnię Kantonu.
Bucharin jako następca Lenina to kiepski układ. Zwłaszcza, iż sam przyczynil się do porażki opozycji oraz wygranej Stalina jako jego sojusznik.
Na tym filmiku - http://www.youtube.com/watch?v=DQ9q7qNDdic , Stalin niekiedy zachowuje się tak jakby pocieszony z faktu iż znajduje się najbliżej ciała Feliksa Dzierżyńskiego.
W tymże materiale, zostało uwidocznione iż w ostatniej jego drodze (Dzierżyńskiego oczywiście), brali udział m.in. Lew Trocki jak i Adolf Warski. Trocki również przez moment niesie trumnę.
Z żoną Dzierżyńskiego jest związana ciekawostka iż to ona odbierała Warskiego gdy ten przybywał do Kraju Rad, po tym jak przestał pełnić funkcje rewolucyjnego posła na sejm.
To że potem Zofia Dzierżyńska, poza Feliksem Konem (jego śmierć jest dość zagadkowa i prawdopodobnie mógł jednak również paść ofiarą kontynuacji czystki) i Julianem Brunem bez szwanku przeżyła czystki stalinowskie rodzi wątpliwości i pytania.
Choćby takie czy mogła ona dać się zwieść fałszywym oskarżeniom pod adresem dawnych towarzyszy Dzierżyńskiego z okresu działalności rewolucyjnej przed wybuchem rewolucji październikowej w Rosji.
Mamy na myśli raczej skutki uboczne walk frakcyjnych w MK, przekładające się wprost na kryzys rewolucyjnego kierownictwa.
Problem w tym, że ta gdybologia zakładała, że Bucharin i Dzierżyński dogadaliby się poza wiedzą Stalina, ale wówczas musieliby wiedzieć z kim mają wątpliwą przyjemność, co nie było im dane. Opozycja sama wbiła gwóźdż do swojej trumny programem pięścią do wsi, a także wewnętrzną niespójnością.
Nie twierdzę, że Trocki nie przewidział proroczo w swoich pracach faszyzmu i jego dalszego rozwoju, czy nie trafnie zanalizował wiele aspektów, będących istotą stalinizmu. Jednak jego brak umiejętności współpracy, brak zdecydowania w przekonaniu, że władza spłynie na niego sama z siebie ( przychodzenie na posiedzenia politbiura, by czytać francuskie romansidła ), tudzież dogmatyzm, który mógł spowodować rozlew krwi na wsi, dyskwalifikują go nie jako teoretyka, ale jako przywódcę państwa.
Pojawiła się też kwestia testamentu Lenina - między innymi od siostry Iljicza wiemy, że testament miał drugą część, proponującą więcej konkretnych rozwiązań. Być może tkwi tu zagadka związana ze śmiercią Lenina. Pomiędzy drugim półroczem a październikiem 1923 Lenin zaczął powoli, ale konsekwentnie odzyskiwać siły witalne, co graniczyło z cudem. 18 października w towarzystwie siostry udał się na Kreml i szukał długo czegoś w swoim kremlowskim mieszkaniu. Wrócił bardzo zdenerwowany i natychmiast trzeba było wezwać lekarza - od tego momentu zaczął gwałtownie i nieodwracalnie umierać, choć jeszcze na dzień przed śmiercią zdarzył się kolejny, ostatni już niestety cud, że wybrał się na przejażdżkę na nartach, a uspokojona Krupska wyjechała do Moskwy...Anna Ulianowa - Jelizarowa sugeruje wyraźnie, że tym czymś, czego szukał jej brat była druga część testamentu. Część, którą znamy do dzisiaj miała odwrócić uwagę od tej drugiej, niestety Lenin nie przewidział, że Stalin go przechytrzy i poradzi sobie z tym. W kontekście wypowiedzi Trockiego i potwierdzających to wspomnień kucharza Iljicza o tym, że Lenin został ostatecznie dobity trucizną, wydarzenia te nabierają jeszcze bardziej złowrogich barw...Faktem jest także, że tuż po ostatnich odwiedzinach Iljicza na Kremlu, Stalin zwołał członków politbiura na sekretną naradę, która miała ...zdecydować, co zrobić z ciałem Lenina po śmierci - był październik 1923 - Iljicz żył niemal do końca stycznia 1924...
Nie wszyscy lekarze, biorący udział w oględzinach zwłok Lenina zgodzili się podpisać protokół z autopsji...
W takich hermetycznych skupiskach, jak Watykan ( casus zamordowania Jana Pawła I, gdy o tym, że papieżowi ktoś pomógł umrzeć wiedziało gros dostojników, łącznie z jego następcą ), czy Kreml, sprawy mordu politycznego stają się tajemnicą poliszynela - dlatego większość bolszewików szeptała po cichu między sob, że Jagoda przygotował truciznę, którą uśmiercono Lenina - część zapewne wiedziała z czyjego polecenia, inni woleli się nie domyślać, by zachować głowę... Niewiele im to zresztą pomogło...
przeciw Stalinowi to z jakiego powodu?
Pomysł duumwiratu Bycharin/Dzierżyński autor częściowo spolemizował sam, stwierdzając brak ambicji przywódczych obu wodzów, jednakowoż nie to jest najważniejsze. DJ starannie pomija tu kryteria jakie stosował. Najlepsze rozwiązanie dla kogo i dla czego? ZSRR i rewolucji, ze względu na co? Bucharin jako teoretyk budowy socjalizmu w oparciu o chłopskie drobnotowarowe gospodarstwa i znany z łagodności Dzierżyński? Na jakie zapotrzebowanie taki duet miałby odpowiadać, jakie proces historyczne realizować? Znów ta sama głucha pustka dźwięczy w prozie DJ. A wspominki o Katylinie i "zabójstwie JPI to wyraz jakiejś gonitwy myśli ( a czego to symptom, sprawdzić proszę?) i teorii spiskowych niż rzetelnej analizy. Poza tym od kiedy to analogia jest argumentem naukowym?
Jeśli nawet Dzierżyński stanął więc na samotnej pozycji przeciw Stalinowi to tak wybrał, nie stanął w imię większego niż on sam programu, stanął tak,że nikt nie zrozumiał o co mu chodzi.
Uwaga BB bardzo trafna i przekonująca, walka o kontynuację światowego procesu rewolucyjnego w Niemczech przez Trockiego jest logiczną konsekwencją analizy Trockiego, jednak sformułowana teraz jest o tyle łatwiejsza, że teraz to my wiemy, iż w ZSRR Trocki poniósł klęskę, w Niemczech nie musiał.
ABCD - podana przez Ciebie argumentacja jest do przyjęcia pod warunkiem, że kult jednostki rozumiemy jako emanację ego jednostki a nie procesu historycznego, w tym wypadku tryumfu biurokracji w wyniku zastopowania procesu rewolucyjnego. Ale nawet jeśli odrzucimy proces historyczny i swoisty "personalizm" przyjmiemy za podstawę analizy to w dalszym ciągu inkryminowanie Trockiemu większej wredności może być co najwyżej dowodem idiosynkrazji Lukacsa, niczym więcej. A ja, jak pamiętasz, pytałem o argumenty.
Zastanawiam się jaka sens maja pseudointeklutualne teksty Dawida Jakubowskiego , ruch komunistyczny w Polsce to totalny margines ,10 -20 aktywnych działaczy emerytów z KPP tęskniocąch za PRL i około 20 aktywnych młodzieżowych działaczy komunistycznych w większości opowiadających się za stalinizmem , maonizmem. ,pytanie do redakcji lewica .pl czy warto O czymś takim pisać .
Proszę bardzo. Realizacja programu Trockiego: kolonizacja wsi, zduszenie NEP plus użycie ZSRR do siania iskier rewolucji swiatowej wymagałaby maksimum terroru wobec społeczeństwa, opornego wobec wszystkich tych rozwiązań.
Nie zamierzamy kwestionować wspomnień siostry Lenina i Trockiego. Moglibyśmy do tego jeszcze dołożyć historię otrucia Nadieżdy Krupskiej pod koniec lat 30. Relacje te potwierdzają jedynie, że za życia Lenina Trocki miał podstawy, by przejąć ster partii i państwa. Taka też była wola Lenina. Niemniej w zaistniałych okolicznościach po śmierci Lenina klucz do zmiany niekorzystnego układu sił leżał już poza granicami Kraju Rad.
Według nieżyjącej już prof. Heleny Zand i zwolenników polityki Stalina bez Stalina najlepszym kandydatem na szefa partii był Siergiej Kirow. Potwierdza to wpis w Wikipedii: "Według niektórych relacji (m.in. Chruszczowa) w 1934 na XVII Zjeździe WKP(b) zwrócili się do niego niektórzy wpływowi delegaci z propozycją zastąpienia Stalina na stanowisku sekretarza generalnego partii. Kirow odmówił i poinformował Stalina o tej propozycji. Według niektórych danych podczas głosowania władz partyjnych otrzymał więcej głosów niż Stalin. Podobno bardzo zazdrosnego o swoją pozycję Stalina zdenerwowało to, że przemówienie Kirowa podczas XVII Zjazdu WKP(b) poprzedziła 10-minutowa owacja (zamiast zwyczajowej 5-minutowej), która przysługiwała Stalinowi".
a ilu zwolenników mają w Polsce anarchizm i syndykalizm?
Ten głos Feliksa byl bardzo cichy, bo wyrazony w prywatnym liscie.
Co wiecej, potepienia Stalina tam nie widze. Raczej potepienie stylu dzialania instytucji. A Stalin to nie instytucje.
A co do sprawy sukcesji, i rzekomej woli Lenina, zeby Trocki byl jego sukcesorem, to...
Lenin nie mial nic do gadania. Decydują masy robotnicze. A te chciały Stalina, Stalina chciała partia, co potwierdza to, że skladal on kilkakrotnie rezygnacje, nawet na zjezdzie "testamentowym" - na tym zjezdzie nawet Trocki zobowiazal go do pozostania na stanowisku.
Mozna oczywiscie twierdzic, ze Stalin wszystkich - komunistow z partii i robotnikow ZSRR zmanipulowal. Ale twierdzic tak, to twierdzic, ze komunisci, okrzepli w walkach z despotyzmem caratu i robotnicy po latach doswiadczen wojny domowej i budownictwa socjalistycznego dali sie zmanipulowac przez jednego czlowieka lub grupe ludzi. A twierdzic tak to jawnie ich obrazac.
Decyduje klasa robotnicza. A ona w latach 1924-1927 w walce pomiedzy trockizmem, a grupa marksistowsko-leninowska kierowana przez Stalina wybrala ta ostatnia. I na tym powinny konczyc sie wszystkie dyskusje o stalinizmie.
(*_*)
W jaki sposób klasa robotnicza popierała Stalina? Wybrała go w wyborach do rad? Stalina popierała biurokracja, w której rękach byl ster państwa. Nie był popierany przez robotników, bo ci go malo znali, w końcu nie był on bohaterem na miarę Lenina i Trockiego. Nie wyróżniał się zacięciem do przemawiania na wiecach czy głębszymi myślami ideowymi, dlatego też nawadłą się jedynie na administarcyjne stanowiska, typu sekretarz generalny.
Z kolei opozycja była zwalczana w terenie i w prasie oficjalnej, spotkania opozycji były zakłócane przez "szerokie plecy i głośne geby", jak się wyraził Rakowski. Do tego dochodzi bicie i zastarszanie. Opozycja została zgnieciona siłą aparatu państwowego, nie dano jej możliwości przedstawienia swojego programu etc. W pewnych ośrodkach miała poparcie, ale oczywiscie oficjalna władza robiła wszystko by ten ruch niezadowolonych zdusić. Co się też niestety udało.
i to oczywiście masy robotnicze zdecydowały, zupełnie bez udziału OGPU i biurokracji partyjnej, o wymordowaniu KC partii bolszewickiej, o awanturniczej linii partii od sojuszu z kułakiem do głodu na Ukrainie i sojuszu z Hitlerem, który doprowadził tegoż Hitlera na zaproszenie "marksisty-leninisty" Stalina do bram Moskwy. I to oczywiście marksistowsko-leninowskie, robotnicze kierownictwo partii do tego doprowadziło?
owszem,Stalin byl wybierany przez klase robotnicza. Dowod ma chyba kazdy komunista, jest bowiem na poczatku I tomu dziel wybranych Lenina wydanych w latach "stalinowskich".
Stalin byl stosunkowo znany w latach 1924-1927, wlasnie jako gensek. komisarz ludowy ds. narodowosciowych w takim kraju jak Rosja tez nie jest stanowiskiem drugorzednym. Moze nie mial glorii bohatera, ale to nie gloria, ale umiejetnosci praktyczne decyduja o sposobie sprawowania wladzy.
Trocki zobowiazal go na "testamentowym" zjezdzie do zajacie stanowiska sekretarza generalnego. Poparl tez nie publikowanie 'testamentu' (bo, zgodnie z nazwa, list do zjazdu byl adresowany do zjazdu)
czystki, "sojusz" z Hitlerem - to jest polityka. W polityce sie manewruje, a wczorajsi wrogowie staja sie dzisiejszymi przyjaciolmi, by pozniej znowu stac sie wrogami. ZSRR nie mial sily na odparcie sprzymierzonej "krucjaty przeciwko komunizmowi" i Stalin doskonale o tym wiedzial. W interesie klasy robotniczej ZSRR bylo takie manewrowanie Hitlerem, by skierowac go na zachod, a nie bohaterskie, ale glupie otwarte deklaracje walki z nim. Stalin podjal taka polityke dopiero po parokrotnych probach przekonania anglikow i francuzow do uderzenia prewencyjnego. jak sie nie udalo, to trudno. ZSRR mial cierpiec dlatego, zeby nie naruszylo to burzuazyjnej moralnosci dzisiejszych "komunistow"? Uklady z Hitlerem nie byly podpisywane z powodu wielkiej przyjazni (bo w polityce nie ma przyjaciol) tylko z prostego wyrachowania. Kto nie rozumie tej dialektyki polityki, ten nie moze nazywac sie marksista.
awanturnicza polityka walki z kulakiem? po pierwsze bolszewicy robili rewolucje nie dla chlopow, tylko dla robotnikow, po drugie - kto napisal slynny artykul "zawrot glowy od sukcesow"?
"wymordowanie KC partii bolszewickiej" - dziwie sie, ze nich placzecie, bo wg. trockistowskiej terminologii w latach 30 to nie byli juz bolszewicy, tylko biurokraci (tych ktorych nie "wymordowano" jak Mołotow, Woroszyłow czy Żdanow dalej nazywano "biurokratami"), po drugie to ze ktos byl hiperekstra w 1917 nie znaczy ze nie mogl zdradzic w 1930.
My, stalinisci bierzemy na siebie pelna odpowiedzialnosc za Stalina. Pełną, bez zadnego upiekrzania.
Zawsze zdarzaja sie bledy. Mogli zginac niewinni, owszem. I co? z punktu widzenia moralnosci burzuazyjnej jest to oczywiscie obrzydliwe, ale z punktu widzenia moralnosci klasowej nie mialo to wiekszego znaczenia. Kraj szedł do przodu, miala miejsce industrializacja, kolektywizacja i reorganizacja gospodarki na budownictwo socjalistyczne. Nawet 100 000 niewinnych ofiar nie jest wiecej warte od tego. Ba, nie zapominajmy, ze z punktu widzenia klasowego niewinny kułak, a niewinny robotnik maja inny ciezar jakosciowy. Wy sobie po kułakach płaczcie, my nie bedziemy.
Bo to co robil Stalin nie jest obrzydliwe. Obrzydliwi sa trockisci i antystalinisci, ktorzy siedzac z tylnego fotela wypunktowuja jego bledy. Niektore z nich mialy kaliber olbrzymi, owszem. Ale Stalin popelnial je tylko dlatego, ze cos robil. Obrzydliwi sa ludzie, ktorzy uwazaja, ze kierujac tak olbrzymim panstwem jak ZSRR jak ktos nie prowadzil 100% poprawnej polityki to od razu wypaczal marksizm.
Gdyby Trocki mial poparcie klasy robotniczej, to ta klasa robotnicza by go wyniosla do wladzy. Myslicie, ze w czasie walk z caratem byla bojowa i walczyla o swoje interesy, a juz 10 lat pozniej stala sie potulna i glupia? To naprawde kpiny. Opozycja byla atakowana, owszem (bo co? nie wolno atakowac blednej linii? to tez jest antymarksistowskie?), ale miala mozliwosc swobodnej publikacji, a w sprawozdaniach ze zjazdow pojawialy sie ich przemowienia.
Frustracja opozycji bylo to, ze zawsze pozostawala opozycja, a prasa i kierownictwo partii bylo w rekach bolszewickich. Nie mogac przekonac do siebie chociazby wiekszosci KC, latwiej bylo zrzucic wine na Stalina niz przyznac sie do wlasnej nieudolnosci.
"My, stalinisci bierzemy na siebie pelna odpowiedzialnosc za Stalina. Pełną, bez zadnego upiekrzania".
I zdjes snowa burnyje, burnyje apładismienty!!!
To jest nawet lepsze niż robienie z Krwawego Feliksa baranka bożego...
.
Zbyszku, przekręcasz nagminnie sens i kontekst tego, co mam do powiedzenia - właśnie wykazałem niemożliwość tego wariantu, który uważam za optymalny. Pominąłeś także, że Dzierżyński zajmował się również gospodarką - jako przewodniczący Najwyższej Rady Gospodarki Narodowej (WSNCH), który wcześniej postawił na nogi kolejnictwo i transport, korzystając z rad fachowców, z którymi sciśle współpracował, miał już niezłe przygotowanie do zajmowania się sprawami ekonomicznymi. Bucharin prócz zajmowania się ekonomią, był jedną z ważniejszych postaci Kominternu. Jednak myślałem o rządzie jeszcze bardziej kolektywnym - rządzie fachowców - czy kolektywnym kierownictwie - takim rżądzie bądź kierownictwie według ideału Platona w którego skład wchodziłby Kalinin ; Łunaczarski i Gorki zajmując się sprawami kultury i oświaty; Skworcow-Stiepanow, który przetłumaczył Kapitał na rosyjski i miał bardzo wszechstronną wiedzę; Mienżyński; Cziczerin i Karachan, jako eksperci polityki zagranicznej... W takim rządzie byłoby też miejsce dla Trockiego - przypominam, że Dzierżyński w WSNCH współpracował z Trockim i zachowywał się wobec niego, mimo różnic, absolutnie fair - niestety Trocki nie umiałby się podzielić władzą, więc odpada.
Wymieniony tu Kirow to raczej stalinowski działacz państwowy z bardzo ciemnymi epizodami z 1918, z czasów, gdy zarządzał Adtrachaniem, a potem współodpowiedzialny za niewolniczą pracę przy budowie Kanału Białomorskiego. Dlatego nie widzę go w tym rządzie.
Nie chce mi się wierzyć, że niektórzy nie rozumieją, że takie kierownictwo mogłoby zapobiec głodowi i kolektywizacji. Kierownictwo to nie byłoby bowiem zamknięte w sobie, ale umiało ściśle współpracować z masami i z - nazwijmy to - pozarządowymi ekspertami.
W swoim liście Dzierżyński szukał sojuszników do wypracowania nowego kierunku - specjalnie, sądzę, tonował swoje wypowiedzi, które możemy przeczytać w pismach wybranych i o wiele więcej mówią o tym, jakiego ustroju naprawdę pragnął, gdy krytykował pogłębiającą się biurokratyzację i wyśróbowane normy, błędy i niedociągnięcia.
Zanim pomieszczę fragmenty tych wypowiedzi w osobną publikację, chciałbym byście się z nimi zapoznali, bo mówią one jeszcze więcej niż którykolwiek z tutaj zamieszczonych komentarzy albo cytowany na blogu list Feliksa.
F. DZIERŻYŃSKI – Pisma Wybrane
Sprawozdawczość, którą zbieramy, jest fantastyką, kwalifikowanym kłamstwem. Wobec tego fetyszyzmu organizacyjnego, wobec tego biurokratyzmu nikną żywi ludzie. s.455
.....
Cała rzecz polega na tym, że nie ma u nas odpowiedzialności za cyfry. Co to znaczy odpowiedzialność za cyfry? Nie znaczy to, że oddamy pod sąd odpowiedzialnego pracownika za nieprawdziwe cyfry, lecz po prostu podamy do ogólnej wiadomości, że taki a taki kłamał, oszukał, nabrał. Należy podać to do wiadomości opinii publicznej.
Nie powinniśmy żyć tak, jak teraz żyjemy. Praktykowany u nas system sprzyja tego rodzaju fantazjowaniu. s.462
.....
Przemysł ZSRR podstawą budownictwa socjalistycznego. Referat wygłoszony na XIV Moskiewskiej Konferencji Gubernialnej RKP(b) 29.04.1925, s. 462
„...musimy sobie uświadomić i każdy działacz gospodarczy powinien to zrozumieć, że nie podnosząc płac, nie dopuszczając robotników do udziału w wynikach ich pracy, nie zdziałamy nic, nie zaspokoimy chłopów i nie stworzymy bazy dla robotników”.
.....
Do walki z bolączkami aparatu kierownictwa, 9.07.1926, s.462-3
Trochę za wcześnie jest mówić o prawach. Jeżeli zebraliśmy się i mówimy o systemie zarządzania, to winniśmy wykryć własne niedociągnięcia i pomyśleć, co możemy zrobić własnymi środkami.
Przy takiej praktyce można kłamać, ile się człowiekowi podoba. Z góry wiemy, że kłamiesz i ja z góry zakładam, że podaje się cyfry nieprawdziwe – jakaż więc może tu być odpowiedzialność? Powinniśmy walczyć z tym systemem za wszelką cenę, ale ja nie wymyśliłem żadnej recepty. Ja szukam, towarzysze. Widzę, że jest to zadanie bardzo skomplikowane. Byłem w Jugostali, byłem w Jumcie i doszedłem do bardzo smutnych wniosków. Musimy przerobić nasz system, musimy szukać innych dróg. Jeżeli was tu zebrałem, to po to, byśmy wspólnie znaleźli jakieś wyjście.
.....
s.457
Myślę, że powinniśmy zastąpić system scentralizowanej odpowiedzialności indywidualną odpowiedzialnością wszystkich pracowników. Powinna być ścisłość i jasność co do tego, kto za co odpowiada, i dlatego, zdaje mi się, trzeba wprowadzić również w naszych organach ewidencję odpowiedzialności, jeżeli można się tak wyrazić, żeby było wiadomo, kto czym się zajmuje, co studiuje, za co i w jakiej mierze odpowiada
.....
Pismo okólne przewodniczącego WSNCH ZSRR do zarządów syndykatów, trustów i do czerwonych dyrektorów, 18.06.1924, s.289-90 (285?)
Aby jednak wywołać to uświadomienie i aktywność mas robotniczych w dziedzinie doskonalenia produkcji, nie wolno bać się krytyki, nie wolno tuszować braków, wręcz przeciwnie, należy ułatwiać ich wykrycie i nie dopatrywać się we wszystkim chęci dyskredytowania. Dyskredytowany może być tylko ten, kto ukrywa swoje braki, kto nie chce walczyć ze złem... Trzeba umieć widzieć prawolę i przyjmować ją od mas i od wszystkich biorących udział w produkcji. Nie ma nic gorszego od samochwalstwa i zadowolenia z siebie. Iść naprzód można jedynie wówczas, kiedy krok za krokiem odsłania się i przezwycięża zło. Lecz zarazem trzeba skończyć z istniejącą u nas praktyką pochlebiania masom, schlebiania robotnikom. Musimy pamiętać, że nasi robotnicy, podobnie jak i my sami, są jeszcze niedostatecznie kulturalni, że częstokroć stawiają oni interesy grupowe ponad interesami całej klasy robotniczej, że często niedostatecznie uświadamiają sobie, iż jedynie ich pożyteczna praca i jej wydajność może stworzyć państwo komunistyczne, utrwalić władze radziecką. Każdy działacz gospodarczy winien walczyć o zdobycie autorytetu i zaufania mas robotniczych, ale w walce o to zaufanie niedopuszczalne jest posługiwanie się orężem demagogii i pochlebiania masom, metodą zaspokajania – z uszczerbkiem dla państwa i sojuszu robotniczo-chłopskiego – ich wąskogrupowych żądań. Droga demagogii – to chyba droga najbardziej szkodliwa, bo usypiająca masy, odpychająca je od najbardziej podstawowych zadań klasy robotniczej w dziedzinie produkcji, pomniejszająca znaczenie ofiar, które poniosła klasa robotnicza, i w ostatecznym rozrachunku zgubna dla naszego przemysłu.
.....
Z przemówienia na plenum Rady Kongresów przemysłu i handlu państwowego, 23.02.1924, s.285
Aby nasz aparat centralny działał z dokładnością mechanizmu zegarka, teren powinien mieć prawo głosu i sprzeciwu, jeżeli uważa, że praca idzie nie tak, jak należy, i jeżeli zamiast organizacji wprowadza się dezorganizację; nie wolno ślepo wierzyć, że wszystko, co pochodzi od góry, jest dobre. Pracując w transporcie wskazywałem pełnomocnikom Ludowego Komisariatu Komunikacji w dyrekcjach kolejowych na to, że powinni oni mieć prawo zwracania się do komisarza ludowego i do jego zastępcy, i w ogóle do kogo należy, żeby mieć możność działania nie ściśle według rozkazu, lecz tak, jak podpowiada życie, praktyka; często zdarza się bowiem, że rozkaz wywołuje skutki wręcz odmienne od tych, których oczekiwano. Praw tych nie trzeba zapisywać w konstytucji, na podstawie umów, lecz powinny one wypływać z poczucia pełnej odpowiedzialności.
...Na zakończenie chciałbym powiedzieć coś o sobie. Muszę obecnie poznawać sprawy resortu i uczyć się tego powinienem od was. Jeżeli się nauczę, to tym samym nie zawiodę zaufania, którym obdarzył mnie rząd. Ale jest to możliwe jedynie w wypadku, jeżeli wy pomożecie mi zdobyć wiadomości, bez których niepodobna kierować tak wielkim komisariatem.
.....
Praca i płace w przemyśle, przemówienie wygłoszone na I Ogólnozwiązkowym Zjeździe Wydziałów Ekonomiki Pracy i TNB, 07.07.1926, wydrukowane w broszurce „Tri poslednije rieczi”, Gosizdat 1926; s.447-8
Albo też weźcie raporty, które są podpisywane formalnie przeze mnie. Zdawałoby się, że nie może być na świecie człowieka mądrzejszego i bardziej wszechwiedzącego niż Dzierżyński. Pisze on raporty o zapałkach, o złocie, o bogactwach naturalnych, pisze absolutnie o wszystkim, nie ma takiego zagadnienia o charakterze funkcjonalnym czy materialnym, o którym by Dzierżyński nie pisał, nie ma raportu, pod którym nie byłoby jego podpisu. A przecież to jest właśnie wyrazem naszego biurokratycznego, zupełnie niewłaściwego systemu pracy, gdyż tego, kto faktycznie pracuje, kto opracowuje sprawę, nigdzie nie widać, jest on ukryty. I dlatego winniśmy zwracać szczególną uwagę, by nasz aparat pracował dokładnie i wyraźnie, by każdy ponosił pełną odpowiedzialność. Jeżeli np. w jakimś wydziale zarządza się sprawami handlu detalicznego czy też sprawami bardziej szczegółowymi, i jakiś pracownik ma wszystkie dane w swoim ręku, opracowuje sprawy i pisze raporty – to powinien on te raporty podpisywać i jego podpis powinien figurować we wszystkich instancjach, do których ten papier powędruje.
...zwierzchnik, który za niego odpowiada powinien się formalnie podpisać, jako, że formalnie on ponosi odpowiedzialność, gdyż tamten pracuje pod jego kierownictwem.
.....
O przemyśle metalowym. Referat wygłoszony na XIV Konferencji RKP(b), 29.04.1925, s.354 Jeżeli trzeba tu zaświadczyć, jak wzrasta wydajność, to powiedziałem już, czego jako przewodniczący Najwyższej Rady Gospodarki Narodowej nie będę wyolbrzymiał, że normy jakie zostały ustalone, są to normy trudne, że trzeba bardzo dużo popracować nad tym, ażeby wprowadzić je w życie. Tow. Woroszyłow, który był w Zakładach Ługańskich, gdzie kiedyś pracował, słyszał od szeregu starych robotników, że zarabiają oni teraz 80 rub., a przed wojną zarabiali około 120 rub., przy czym intensywność ich pracy jest teraz o 20-30% wyższa niz przed wojną.
.....
O przemyśle metalowym. Referat wygłoszony na XIV Konferencji RKP(b), 29.04.1925 s. 334, 335
A jaki jest jeszcze teraz nasz stosunek do personelu technicznego? Muszę stwierdzić, że istnieje u nas bardzo wiele przeżytków w tej dziedzinie. Pamiętamy jeszcze ten okres, kiedy trzymaliśmy kłonicę w rękach i musieliśmy ją trzymać po to, by nie dopuścić do zdrady, tego zaś kto zdradza, uderzyć i unieszkodliwić. Bardzo wiele pozostałości tej psychologii, która wtedy była usprawiedliwiona, zachowało się u nas do dzisiaj. Być może dziwi was, że ja przewodniczący GPU, mówię takie rzeczy (śmiech). Ale tym uważniej powinniście przysłuchiwać się temu, co mówi w tej dziedzinie przewodniczący GPU (oklaski). Powiem otwarcie: traktujemy ich częstokroć jak zdrajców, jak najemników. Dyskutujemy bardzo często: przyznać mu dodatek specjalny, dać mu czy nie? I o tym specjaliście, bez którego, jak wiemy, pracować jest dość ciężko, myślimy tylko, w jaki sposób go kupić. Uważam, że takie podejście jest niewłaściwe. My, którzy mimo ich sabotażu opanowaliśmy cały przemysł, imponujemy im potęgą proletariackiego Związku; możemy pozyskać ich jako kolegów, jako towarzyszy, z którymi razem pracujemy. Konieczne jest wytworzenie nowego materialnego i zarazem przyjaznego stosunku do nich, aby rzeczywiście odizolować nieprzejednanych, trzymających kamień za pazuchą, od innych, których przecież jest niemało. W tym celu trzeba im dać pewne prawa w zakładzie i w zarządzaniu fabryką. Bo istotnie, jeżeli przyjrzeć się zagadnieniom regulaminu wewnętrznego, to jaka jest sytuacja personelu technicznego w oddziale? Przecież od niego zależy wszystko, przecież to on powinien nie pod wpływem strachu, lecz uczciwości ujawniać wszelkie braki w kwalifikacjach, nie powinien ich ukrywać, lecz je wytykać i mówić: ucz się; w granicach wyznaczonego mu czasu powinien uczyć i zmuszać innych do pracy. Kwestia podniesienia nauki na wyższy szczebel: stworzenia koleżeńskich warunków pracy dla naszego personelu technicznego, zarówno niższego, jak i wyższego, stanowi zadanie podstawowe, bez którego nie zdołamy odnieść ekonomicznego zwycięstwa nad burżuazyjną Europą. [...]
Lecz niestety, kto czyta prace naszych uczonych? – Nie my. Kto je wydaje? – Nie my. Korzystają z nich natomiast i wydają je Anglicy, Niemcy, Francuzi; Popierają oni i wykorzystują tę naukę, której my jeszcze nie umiemy wykorzystać, usiłując wyciągnąć z naszej nauki wszelkie korzyści dla siebie. Dlatego popieranie sekcji inżynierów w związkach zawodowych, wspieranie wszelkimi sposobami ich działalności jest jednym z najważniejszych naszych zadań.
.....
Do walki z bolączkami aparatu kierownictwa, przemówienie wygłoszone na naradzie odpowiedzialnych pracowników WSNCh 09.07.1926, s.456, 457, 453
Jakże bowiem przebiega u nas praca? Zacznę od siebie. Wskutek tego, że odpowiedzialne są nie osoby dobrze znające tę lub inną dziedzinę, lecz instytucje kierowane przez te osoby, znajduję się w takiej sytuacji, że muszę siedzieć wśród stosów papierów i kiedy przychodzą do mnie żywi ludzie, którzy tworzą życie, nie mam czasu ich przyjąć. Idą oni przecież do człowieka odpowiedzialnego, który może zadecydować o sprawie. Jasne jest, że kierują się tylko do tej jednej, dwóch czy trzech osób, które stoją na czele. Ale to jest nieosiągalne i na skutek tego praca staje się niemożliwa. [...]
Nasz system zarządzania pozostał taki sam, jakim mógł być 4-5 lat temu, kiedy nie mieliśmy dobranych pracowników, nie mieliśmy bazy, na której można się oprzeć, by ująć w swoje ręce i poprowadzić sprawę, którą wyrwaliśmy z rąk burżuazji. Należy obecnie zmienić tę skomplikowaną strukturę, ten biurokratyczny system, w którym nie wiemy co robimy, a wiedzą to inni i papiery w naszych teczkach. Referujemy na podstawie danych cyfrowych oraz zawrotnych sprawozdań, których żądaliśmy z terenu. Przy tym zmieniamy cyfry, których przedtem zażądaliśmy od trustów, a trusty – od fabryk, i tym samym czynimy ludzi, którzy podają te cyfry, nieodpowiedzialnymi za nie. Zupełnie tak samo postępuje się z nami. Żądają od nas informacji zarówno w Gospłanie, jak i w innych instytucjach, po czym obcinają i zmieniają nasze cyfry. Sprawozdania sprowadzono do takiej postaci, że zamieniły się w swoje przeciwieństwo, straciły swój sens, my wszakże poświęcamy na nie ogromna ilość czasu. Obciążamy tą sprawozdawczością nasze trusty i fabryki. [...]
Rozumiemy już i uświadamiamy sobie konieczność dostosowywania się w naszej gospodarce nie do wskaźników przedwojennych, nie do wskaźników okresu odbudowy, lecz do wskaźników światowych. Jednocześnie w kwestii kapitału prywatnego stoi przed nami zupełnie jasno i konkretnie, jako konieczność, zadanie takiego postawienia i takiego rozwiązania tej sprawy, by kapitał prywatny nie przeszkadzał w rozwoju przemysłu państwowego i całej znacjonalizowanej gospodarki, lecz przeciwnie, by został wykorzystany w takim stopniu, w jakim jest to niezbędne.
Cyrkularz Feliksa 6.12.1923
Trzeba tylko tych skromnych znaleźć i być samemu murarzem swego gmachu, umieć układać cegły jedna po drugiej dla zbudowania takiego kolosu. Kolos to duchowy, ale bez niego nie można układać cegieł, bo wówczas może wszystko wypaść całkiem odwrotnie. Tą drogą najskromniejszą pracownik-praktyk może mieć wzniosły cel przed sobą i w sobie. To znaczy, że trzeba umieć walczyć dla najmniejszej sprawy, dla handlu i wytwórczości, inaczej nic z tego nie wyjdzie. Znaczy, że trzeba być przedewszystkim uczciwym człowiekiem i umieć dobrać sobie..... porządnych ludzi, gotowych małą rzeczą służyć wielkiej sprawie. (...)
.....
B.J.Ronikier – Dzierzyński... s.237
Expose po objęciu kierownictwa WSNCh?
Trudząc się nad doskonaleniem pracy, robotnik wie teraz, że jego wysiłki idą nie na korzyść jakiegoś kapitału, że tym nie powiększa środków dla wzmożenia obcej mu eksploatacji i cudzego wyzysku, a przeciwnie, daje swemu państwu możność udoskonalenia wytwórczości, powiększania wyprodukowanych bogactw, oszczędzania ludzkiego znoju i poprawy bytu robotnikom...
.....
B.J.Ronikier – Dzierzyński... (odezwa? Wiosna 1925?), s.244; 244; 248
W obecnym nad wyraz ciężkim położeniu naszym bez dobrej woli, bez stanowczości klasy pracującej, nie zdołamy rozwiązać zadań, które mamy przed sobą. O to nietrudno w państwie robotniczym. Musimy otrzymać od nich samych niezbędna inicjatywę, jak poprawić położenie przy tych słabych środkach, jakimi rozporządzamy. Oni nam to wyjawią, bo oni widzą i często wysuwają dzielne pomysły, które uzdrawiają pracę.[...]
Powinniśmy wykorzystać ten nawał doświadczenia, jaki nam dać może Europa. Zwycięstwo bolszewizmu jest nie do pomyślenia, o ile się nie wykorzysta całej spuścizny burżuazyjnej nauki. [...]
...przy pracy kierowniczej nie wolno mechanizować, to jest robota mózgowa, indywidualna, nie instytucje pracują, a ludzie w instytucjach. Każdy robotnik powinien mieć ambicję, każdy powinien mieć imię i wyraz twarzy. Każdą pracę trzeba odpowiednio kwalifikować.
.....
Bogdan Jaksa-Ronikier – Dzierżyński ... s.215, 247
Był w nim zakrój na wielkiego budowniczego socjalizmu na tle międzynarodowym, faktycznie najwłaściwszym dla socjalizmu, ale w bardziej życiowo realnej formie, niż ujmowali to tacy oberutopiści komunizmu jak Lenin, Trocki et consortes. Już jego bezinteresowna przyjaźń ze Stalinem ... świadczy wymownie o stosunkowo spokojniejszym zabarwieniu jego poglądów.
.....
Ronikier, s.249
Musimy wziąć jako przykład wytwórczość zagranicznych zakładów, ich dzisiejszą technikę. Nasi staruszkowie odnoszą się do nich cokolwiek... z nieufnością. Niech młodzież stanie śmiało do boju i wymaga stanowczo, byśmy stosowali ostatnie wynalazki do naszej praktyki.
.....
Ronikier, tzw. expose 07.07.1926, (prawdopodobnie chodzi o przemówienie wygłoszone 09.07.1926 Do walki z bolączkami aparatu kierownictwa – Pisma wybrane s.456) s.241-242
Żadna planowość, żadna ważniejsza kwestia nie wniknie w istotę życia i nie da rezultatów, o ile wprzód nie przesiąknie do głównych warstw robotniczego ludu, dopóki oni tego z góry nie zrozumieją.
.....
Ronikier – komentarz
Postanowił wciągnąć do roboty państwowej młodzież uniwersytecką i w tym celu ufundował dla nich tak zwany Instytut Praktykantów, gdzie wyposażał każdego wstępującego studenta, by ich zachęcić do współpracy.
.....
Norman Davies – Europa, Znak, Kraków 2000, s.976
Towarzystwo Przyjaciół Kina Sowieckiego założył Feliks Dzierżyński w początku lat 20-tych.
.....
E. Volkman – Największe operacje szpiegowskie XX wieku, s.24; E.Volkman – Szpiedzy. Tajni agenci którzy zmienili bieg historii, s.198
Sprawa Jakuszewa. Feliks Dzierżyński powiedział Aleksandrowi Jakuszewowi, czołowemu przywódcy opozycyjnego „Trustu”, że według jego własnej koncepcji Czeka należy do organizacji popierających liberalizację panującego systemu politycznego. W niedalekiej przyszłości – przewidywał on – powstanie rząd, który w warunkach pokoju i demokracji będzie reprezentował różne punkty widzenia i wzory myślenia.
Wymordowanie Komunistycznej Partii Polski w okresie czystek stalinowskich, jak mniemam dla "szydercy" Tomka, było rozprawą najprawdopodobniej ze..."zdrajcami".
I Ty się "szyderco" śmiesz nazywać siebie komunistą i "zakonspirowanych" twórców RLK, wiedząc że ten mord do dzisiaj odbija się na kondycji lewicy komunistycznej, rewolucyjnej w Polsce?
Jako historyk, Dawidzie, powinieneś wiedzieć, że twoje widzimisię nie ma większego znaczenia. W 1934 r. Sergiej Kirow był już pupilkiem partii, mimo woli ostatnim kontrkandydatem Stalina. Wybór był zatem niewielki. Jedyną poważną alternatywą w połowie lat 20. był Lew Trocki.
DJ cały czas eklektycznie, wedle własnych, pseudopsychologicznych analiz kompletuje skład kolektywu kierowniczego bolszewików, co potwierdza starą tezę, że Maryśka może tylko o pierogach. w latach 20 i 30-tych wybór był tylko między biurokratycznym awanturnictwem a linią próbującą odzwierciedlić interesy międzynarodowej rewolucji proletariackiej. Po śmierci Lenina ta druga tendencja była,w warunkach odpływu fali rewolucyjnej - obiektywnie coraz słabsza, zwłaszcza w warunkach skrajnie wyczerpanej i zacofanej Rosji. To, czy członkowie kierownictwa partii bolszewickiej byli mili, uprzejmi, szukający kompromisu, czy też aroganccy, nastawieni na formowanie nieformalnych układów i obdarzeni wydatnym ego to detal i bez trudu zgodzę się z tą drugą wersją, rozczarowując DJ, który wciąż jest przekonany, że polityka i rewolucja to powinno być doskonałe miejsce dla Kubusia Puchatka.
Stalin i prawica stworzyli spójny program i przekaz polityczny w latach 20-tych - 1. trzymajmy się tego, co mamy, bo wszelka zmiana grozić może wymordowaniem tego, co rewolucja stworzyła najlepszego czyli biurokracji partyjnej. 2. Stawka na rewolucję światową jest mrzonką, angażowanie się w to jest awanturnictwem, to my sami zbudujemy socjalizm w ZSRR, a międzynarodowy ruch robotniczy ma tylko w tym kibicować, występując w swoich krajach jako nasza sektor wpływu. Angażowanie się w rewolucję światową byłoby zbyt kosztowne, wymagałoby wszak złamania zawieszenia broni z kułakiem, któremu kazaliśmy się bogacić (to Bucharin, ale bez protestów Stalina).
Ta strategia okazała się katastrofalna i w 1929 trzeba byłą ją odwołać, ale ten zwrot, który kosztował wprawdzie karierę Bucharina, nie wzmocnił Trockiego, który miał rację, ale nie miał argumentu siły. Każda rewolucja w kraju nieperyferyjnym byłaby takim argumentem, nic mniej.
A ABCD co do kosztów - to, co stało się z ZSRR od końca lat dwudziestych do końca II Wojny Światowej było wariantem najkrwawszym i najkosztowniejszym, wyjąwszy oczywiście klęskę ZSRR w wojnie z Niemcami.
Gorki jako narkom kultury to świetny pomysł, tak świetny jak cała koncepcja.
o to właśnie chodzi, że złamanie zawieszenia broni z kułakiem i rzucanie iskier rewolucji światowewj doprowadziłoby do wariantu dużo bardziej krwawego - i mniej produktrywnego dla kraju - niż polityka JW.
W końcu gdyby nie Stalin i linia jaką przeforsował "zaraza komunistyczna" próbowałaby się przetoczyć nad całym światem.
A tak to dziś żyjemy sobie w "przyjaznym kapitalizmie"...
Zbyszku, chodziło bardziej o to, czy gdy przychodzi do Ciebie potencjalny sojusznik i ostrzega Cię przed kimś, kto kopie pod Tobą dołki i Ci zagraża, umiesz to przyjąć, czy zlekceważysz takie ostrzeżenie - Trocki przyjął w tym momencie podobne kryteria, jak Ty i się na tym poślizgnął. Także, gdyby umiał zmienić stanowisko programowe w kwestii chłopskiej, cała mistrzowska maskarada Stalina przebranego w partyjnego centrowca, nie miałaby żadnej racji bytu.
Mówiłem o gabinecie cieni w kategorii political fiction - wariantu de facto lepszego, choć niemożliwego, bo ambicje dwóch wodzów zdominowały dyskurs. Wariant rządów zrównoważonych i przewidywalnych profesjonalistów, mógł doprowadzić do tego, że antyradziecka propaganda miała by mniej argumentów i być może doszło by do niezależnych, nie eksportowanych rewolucji w wielu krajach świata, a ZSRR stałby się wzorem, pokazując, że państwo komunistyczne nie musi być gułagiem - dyskurs lewicy/socjalistów/komunistów wyglądałby teraz zupełnie inaczej...
POZA TEMATEM
Na Pana prośbę przekazałem 2009-04-23.01.57 ogólny zarys opracowania w latach 60. odnośnie
zasad i kierunków modernizacji polskiej gospodarki jako wniosek KW PZPR na X Plenum KC. Jak dotychczas nawet nie uważał Pan za stosowne potwierdzić zapoznania się z przedmiotowym postem. Ponieważ wyszukiwarka obecnie nie odtwarza zarówno publikacji jak też komentarzy, gwoli spokoju własnego sumienia raz jeszcze ponawiam.
Program zwiększenia efektywności działalności gospodarcze metodą powszechnej komercjalizacji i modernizacji.
Program komercjalizacji wszelkiej działalności gospodarczej przedsiębiorstw i instytucji uspołecznionych odnosił się do konkretnych realnie istniejących ówczesnych uwarunkowań.
W ogólnym zarysie opierał się na następujących zasadach:
1. Odstąpienie od rozliczania kosztów wykonania od pracochłonności wykonania, na rzecz wartości wykonanego wyrobu.
Umożliwiało to realizację zadania w systemie brygadowym w zakresie dającej się wyodrębnić części.
Stwarzało to warunki dla zainteresowania współpracowników wysoką jakością wykonania i optymalną oszczędnością instrumentalno – materiałową, zarówno w odniesieniu do materiałów bezpośrednich jak też zużycia energii, wody, ciepła itp..
2. Zapewnienie procentowej partycypacji w zyskach wydziałowych i całego przedsiębiorstwa wszystkich pracowników aż po najwyższy szczebel decyzyjny.
Oczywiście przy zapewnieniu udziału wszystkich pracowników w kosztach działalności innowacyjnej i inwestycyjnej.
3. Dekoncentracja terytorialna molochów przemysłowych, przestawiając się na przepływy materiałowe w miejsce przewozów pracowników.
4. Tworzenie struktur hierarchicznych na zasadach pomocniczości w miejsce administracyjnego sterowania.
5. Zasady ekonomicznego sterowania realizacji pożądanych kierunków rozwoju i ich zakresu. Np. istniała bezwzględna konieczność wprowadzenia TWARDEGO ZŁOTEGO i racjonalnego kursu porównawczego w stosunku do USD.
ZARYS KONKRETNEGO PROGRAMU został przedstawiony w odniesieniu do rolnictwa z uwzględnieniem powyższych, sygnalnie sformułowanych, zasad. Uwzględniał:
1. Oparcie na indywidualnych farmach rolniczych o optymalnym obszarze użytków rolnych w zależności od: warunków glebowych, klimatycznych, specjalizacji regionalnej, charakterystyki rynków zbytu itp..
2. Rozwijanie jak w najszerszym zakresie wszelkich form współpracy zespołowej a w szczególności: spółek maszynowych, przetwórczych zaopatrzeniowych, zbytu, wodnych, drogowych, energetycznych itp..
3. Gospodarstwa rolne uspołecznione, działające na zasadach pomocniczości w stosunku do całej infrastruktury gospodarki rolnej, łącznie z praktycznym szkoleniem rolników indywidualnych w określonych kierunkach działalności. Także korzystający ze wspólnie wypracowanych dochodów określonych rejonów rolniczych.
Niestety odnalazłem jedynie jeden z kilkunastu rozdziałów dotyczący budownictwa wiejskiego z uwzględnieniem konieczności racjonalnego rozmieszczeń obiektów na farmie jak też urbanistyki zagospodarowania przestrzennego osiedli wiejskich i relacji rejonowych.
W Chinach wprowadzono zasady preferujące wzbogacania się jednostek, co spowodowało ogromne rozwarstwienie społeczne i zaowocowało powstaniem milionowej rzeszy multimilionerów, stwarzając, jako produkt uboczny, ogromne napięcia społeczne.
W przypadku większego zainteresowania proszę o podanie e-mail konkretnych zapytań.
jaka jest "metodologia" DJ. Nie ma sporu merytorycznego wyrażającego interesy wielkich grup społecznych tylko jest starcie dwu ambitnych polityków, które zdominowało dyskurs!!!
Jeśli to jest marksizm to ja jestem anorektyczną nastolatką!
I oczywiście DJ wierzy w zbawienne rządy odpowiedzialnych profesjonalistów wyłonionych w swoim castingu, które to rządy rozwiązywałyby inne problemy niż rzeczywiste, ale za to takie, które są bliskie samemu DJ. Najważniejszym problemem jest więc zwalczanie antykomunistycznej propagandy, które doprowadziłoby do wybuchu ślicznych rewolucji w świecie, do których ZSRR nie musiałby się wcale wtrącać, gdyż obliczalni profesjonaliści trzymaliby kraj z dala od tych awantur. Krystalicznie czysta wizja proletariackiego internacjonalizmu i rewolucji światowej, nieprawdaż?
Skoro kryształem jest Stowarzyszenie Patriotyczne "Grunwald", "Rzeczywistość" i Bożena Krzywobłocka, to laurka dla Dzierżyńskiego jest jak najbardziej na miejscu.
W liście Dzierżyńskiego nie pada ani jedno słowo o Stalinie i ani jedna aluzja do jego osoby.
Wielu historyków traktuje jednoznacznie akpit o dyktatorze i są do tego podstawy - Dzierżyński odnmówił spotkania Stalinowi w ostatnim dniu. Ponadto nie popierał programu Stalina w stosunku do wsi.
Kwestie najbardziej palące choćby dla funkcjonowania państwa Zbyszku uważasz za wyimaginowane? - w momencie, gdy wiesz, jak to państwo wyglądało - nic dziwnego, że wiele osób, jako powód odejścia z NL podawało niemożność współpracy z Tobą. Twoje rozdęte ponad możliwości ego każe Ci złośliwie i mało umiejętnie reinterpretować cudze poglądy - wyjmować z kontekstu to, co akurat nie jest w nich najistotniejsze. W 90 procentach Twoich wypowiedzi nie odnalazłem ani własnych myśli, ani poglądów ani intencji, które mi przypisujesz.
BB, wymieniony przez was Ciesiołkiewicz zachowywał się jak prawdziwy prowokator - chcecie, to umówię was z ludźmi, którzy to potwierdzą i pokażą wam dowody na piśmie. Jedni zachowywali się przyzwoicie, inni nie - ja stoję po stronie tych przyzwoitych.
BB, wymieniony przez was Ciesiołkiewicz zachowywał się jak prawdziwy prowokator - chcecie, to umówię was z ludźmi, którzy to potwierdzą i pokażą wam dowody na piśmie. Jedni zachowywali się przyzwoicie, inni nie - ja stoję po stronie tych przyzwoitych.
wychodzi wtedy, gdy nie mając argumentów merytorycznych szczypie ad personam.
Widać nie był na tej lekcji, gdy nauczyciele wyjaśniali, że argumenty ad personam w sporach merytorycznych absolutnie nic nie znaczą. Otóż ja mogę być najgorszym typem na ziemi, rozsiewać wokół siebie zapach gorszy od Shreka, mieć maniery podlejsze od Kuby Rozpruwacza, uzębienie prostowane na aparacie okropniejszym od Drakuli, ale to nie zmieni w żaden sposób tego, że uwielbiany przez DJ Gorki był żadnym politykiem( w dodatku przeciwnikiem Rewolucji Październikowej), a Dzierżyńskiego za mordobicie komunisty w śledztwie Lenin chciał usunąć z partii! To są fakty, i tego nie zmienią ani żałosne ataki na moją nieskromną osobę, ani pensjonarskie zachwyty nad gołębią łagodnością Feliksa Edmundowicza.A już utrzymywanie, że najważniejszym zadaniem ZSRR była walka o dobry PR w burżuazyjnym świecie tym razem pozostawię bez komentarza.
Za mordobicie, Zbyszku, Lenin chciał usunąć z partii Ordżonikidze. Dzierżyński TYLKO tuszował sprawę i poczynania Stalina i Ordżonikidze.
Oto barwna i jakże trafna opinia Trockiego o Dzierżyńskim:
"Lenin kierował swój atak nie tylko przeciwko samemu Stalinowi, ale i przeciwko jego sztabowi, a przede wszystkim przeciwko jego pomocnikom, Dzierżyńskiemu i Ordżonikidzemu. Oba te nazwiska powtarzają się stale w listach Lenina, dotyczących sprawy gruzińskiej.
Dzierżyński był człowiekiem o wielkiej wybuchowej namiętności. Jego energia znajdowała w ustawicznem napięciu, dzięki ciągłemu wyładowywaniu się elektrycznością. Zapalał się łatwo w związku z każdą, drugorzędną nawet, sprawą cienkie nozdrza drgały, oczy skrzyły się, a głos wytężał i rwał się częstokroć. Mimo tak wysokiego, stałego napięcia nerwowego, Dzierżyński nie miewał okresów depresji i apatji. Zawsze znajdował się jakgdyby w stanie całkowitej mobilizacji. Lenin porównał go kiedyś z gorącym koniem pełnej krwi. Dzierżyński kochał ślepo każdą sprawę, którą otrzymywał do wykonania, broniąc nieustępliwie, z fanatycznym zapałem swych współpracowników przed wszelką krytyką i ingerencją zzewnątrz. W tem wszystkiem brak jednak było jakichkolwiek momentów natury osobistej, gdyż Dzierżyński zespalał się absolutnie ze sprawą.
Dzierżyński nie myślał samodzielnie. Nie uważał się sam za polityka, przynajmniej za życia Lenina. Mawiał do mnie nieraz przy rozmaitych okazjach: - Nienajgorszy, może, ze mnie rewolucjonista, nie jestem jednak wodzem, ani mężem stanu, ani politykiem. - Nie przemawiała przezeń jedynie skromność. Ocena, dokonana przez niego samego, była w istocie trafna, gdyż Dzierżyński zawsze wymagał czyjegoś kierownictwa politycznego". Przez wiele lat kroczył za Różą Luxemburg, współdziałając z nią nie tylko w walce z patrjotyzmem polskim, ale również i z bolszewizmem. W roku 1917-tym przyłączył się do bolszewików. Lenin powiedział mi z zadowoleniem: - Niema nawet śladu dawnych zatargów. - Przez jakieś dwa, czy trzy lata Dzierżyński szczególnie ciążył ku mnie. Ostatnio popierał Stalina. W pracy gospodarczej pokonywał przeszkody dzięki swemu temperamentowi: nawoływał, zagrzewał do roboty, porywał za sobą. Nie posiadał jakiejś jednolitej przemyślanej koncepcji rozwoju gospodarczego. Podzielał wszystkie błędy Stalina i bronił ich z właściwym sobie zapałem. Umarł nieomal w pozycji stojącej, gdyż natychmiast po opuszczeniu trybuny, z której rzucał na opozycję gromy swojej namiętności" (L. Trocki "Moje życie", ss. 545-546).
Rzecz w tym, że Dawid Jakubowski najwyraźniej zamierza obalić nie tylko burżuazyjny mit o "krwawym Felku", ale i co ważniejsze zatuszować trafne oceny postaci Dzierżyńskiego pochodzące chociażby z "testamentu" Lenina i wspomnień Trockiego.
Na Twój przezabawny tekst zareaguję tylko wbrew zarzuconej mi przez Ciebie rzekomo mojej praktyce, na MERYTORYCZNĄ gigantyczną pomyłkę - oskarżenie Dzierżyńskiego o mordobicie - rzekomy fakt. Tysiąc razy powtarzane kłamstwo staje się prawdą - bzdura, którą powtarzasz pochodzi od sowieckich doradców w UB i MBP, miała sankcjonować przemoc podczas przesłuchań - bzdury te podaje zarówno syn Berii, jak i Humer w rozmowie z p. Piecuchem, jako niekwestionowany fakt.
Sergo Beria twierdził, że jego ojciec wiedział to bezpośrednio od Stalina i że obrzydziło mu to Dzierżyńskiego ( taki też był zamiar autora plotki, choć także mogło wchodzić w grę usankcjonowanie procederu - o czym już pisałem w "Ewolucji instrumentalizacji wizerunku Dzierżyńskiego").
Tymczasem było jak z przysłowiowym newsem Radia Erewań - w Moskwie na Pl.Czerwonym rozdają samochody - nie w Moskwie, tylko w Mińsku, nie na Pl.Czerwonym tylko Centralnym, nie rowery -tylko samochody i nie sprzedają, tylko kradną.
Kto zna choćby biografię Dzierżyńskiego pióra Ochmańskiego opublikowaną przez Ossolineum wie, że Dzierżyński - o czym inne publikacje, szczególnie w latach 50tych milczą, przeprowadził osobiście proces czekisty, który uderzył oskarżonego - o co więc chodzi... Faktycznie podczas opisywanej w wątku pod tekstem o Mienżyńskim przez BB sprawy gruzińskiej, Ordżonikidze dał się ponieść emocjom i uderzył swego oponenta w tej sprawie sekretarza KC gruzińskiej partii Mdiwaniego w twarz. Lenin wysłał komisję z Dzierżyńskim na czele. W 1999 w Rosji wyszedł tom niewydanych do tej pory pism Lenina - rzecz cenna i warta polecenia - znalazł się tam także pełen żalu i wyrzutów list Lenina do Ordżonikidzego wypominający mu, że tak się go nachwalił, a tu takie zachowanie. Kilka lat temu w opublikowanej monografii Gruzji (http://www.poczytaj.pl/127) można było przeczytać, że komisja Dzierżyńskiego potępiła wprawdzie siłowy wyczyn Ordżonikidzego, ale politycznie przyznała mu rację w sporze z Mdiwanim - dla Lenina, który ufał bardzo Dzierżyńskiemu był to wystarczający cios, by poczuć żal także do niego i uznać go za sojusznika Stalina w jego wielkorosyjskim szowinizmie.
Tak rodzą się mity - aczkolwiek w tym momencie politycznie, abstrachując od nietrafności zarzutu do Dzierżyńskiego, że kierował się szowinizmem, to Lenin miał rację.
Lenin miał rację, to cała trójka (Stalin, Ordżinikidze, Dzierżyński) powinna być usunięta ze stanowisk.
Lenin za mordobicie komunisty w śledztwie chciał usunąć całą trójkę - nie tylko bijącego ale bezczelnie i jednoznacznie kryjących go Stalina i Dzierzyńskiego. Zaprzeczysz?
Zaprzeczysz temu, że wina kryjących go była mniejsza? Stwierdzisz, że wina ich była żadna? Dalej będziesz umniejszał zbrodnie Stalina przeciw partii bolszewickiej i negował udział w nich Dzierżyńskiego? Co tu jest takie zabawne?
Czy w całej tej idiotycznej tyradzie jedynym Twoim zarzutem, ba, ledwie zastrzeżeniem wobec Stalina jest to, że nie dość wysoko cenił Dzierżyńskiego i Mienżynskiego? Jeśli to nie jest neostalinizm, to co to jest?
kto się odezwie teraz w taki sposób jak Ty, ten bałwan. Jak widzisz, poczucie humoru mnie nie opuszcza.
Ja raczej Ciebie, nie tylko po tej dyskusji, mam powody podejrzewać o neostalinizm. Wypaczyłeś moje poglądy - widać płacą Ci za tę robotę. Gratuluję zwalania na Mienżyńskiego krycia Stalina!
ale wszak każdy wie, kim jest ten, kto śmieje się z własnych dowcipów...