Auto ma problemy z rozróżnieniem między nieudzieleniem sojusznikowi wsparcia (Wielka Brytania) a zerwaniem układu o nieagresji, zbrojną napaścią, aneksją 1/2 terytorium i rozpoczęciem dzialań podpoadjących pod paragraf "ludobójstwo"(ZSRR)
Ale czego wymagać od przedstawiciela "lewicy", toż jak słońce wschodzi na wschodzie tak Rosja jedyna jest "niepokalana i przeczysta", piszę Rosja gdyż właśvnie Federacja Rosyjska uważa się za spadkobiercę ZSRR
To że na paradzie zwycięstwa w Londynie nie maszewrowali Polacy było ukłonem w stronę ZSRR. Przecież nie mogli ci od Andersa, a Berlingowców pewnie by nie puścili, jeszcze któryś by po azyl poprosił
9 maja 2005 roku, podczas parady zwycięstwa w Moskwie, Władimir Putin odesłał Aleksandra Kwaśniewskiego, do trzeciego rzędu zaproszonych gości; ale to prawdopodobnie była reakcja na wcześniejsze poparcie, jakiego udzielił pan prezydent Kwaśniewski, autorom "pomarańczowej rewolucji" na Ukrainie.
A druga sprawa - niech ta postawa Wielkiej Brytanii, będzie dla nas nauczką na dzisiejsze czasy. Zresztą - Amerykanie już nas sobie odpuścili. Zostawili nas samym sobie. I dlatego teraz trzeba zadbać, o jak najlepsze stosunki z Rosją.
Co nie oznacza, iż mamy mówić że pada deszcz, gdy na nas plują. Musimy przedstawiać swoje racje, oczywiście na odpowiednim szczeblu. Na zarzuty ze strony SWR odpowiada nasze BBN; na zarzuty jakiegoś rosyjskiego historyka i dziennikarza - nasz historyk i dziennikarz. A rządy i głowy państw, powinny zachowywać się dyplomatycznie. I nawiązywać relacje handlowe, gospodarcze, kulturalne.
http://passent.blog.polityka.pl/?p=603#comment-123872 :
magrud pisze:
2009-09-04 o godz. 22:36
Kadett,
Dzielny i rozumny człowieku, gdzieżeś Ty wyczytał, że ja zbrodnię katyńską Niemcom przypisałam?
Toż to była radziecka , jak najbardziej, zbrodnia. A że oficjalnie ZSRR wojny Polsce nie wypowiedział, to niczego w ich wojennych podbojach nie zmienia.
Yacobsky,
Ja bardzo przepraszam, ale czy w kwestii naszych granic i składu etnicznego, coś się od czasów Gomółki i Gierka zmieniło?
Czy jeśli, któryś z nich określiłby Michała Anioła wielkim artystą, to nie wolno by nam było teraz na głos powtarzać tego poglądu? Czy Michał Anioł przestałby być dla zdeklarowanych antykomunistów wielkim artystą?
Czy nie uważa Pan, że dżentelmeni o fakty nie powinni się spierać?
WINIEN,
Jeżeli chodzi Panu o język, to niestety nie wiem, jakiego używają na wyścigach. Jaż używam takiego, który precyzyjnie oddaje stan mojej świadomości w danej kwestii.
Gdybym napisała, że rejwachem wokół siedemdziesiątej rocznicy wybuchu
II wojny światowej NIC nie osięgnęliśmy, byłaby to półprawda.
Albowiem bilans tych obchodów, które dzięki obstrzałowi medialnemu rozpoczęły się na długo przed przybyciem do Polski premiera Putina, był zdecydowanie ujemny. I ujmując kwestię rezultatu, w sposób jak najbardziej poetycki, muszę stwierdzić , iż smród w naszych relacjach z Rosją pozostanie na długo.
Po drugie, wracając do przywołanej przeze mnie choroby, czyli cholery, to znów muszę podkreślić, iż posłużyłam się oczywistym i precyzyjnym skojarzeniem.
Bo proszę mi nazwać inaczej tę patologię, która z obowiązku i tradycji świętowania rocznic oraz masochistycznej potrzeby rozdrapywania dawno zagojonych ran, czyni dziś esencję naszej polityki zagranicznej wobec jednego z naszych sąsiadów?
Jeżeli nie jest to wywoływanie wilka z lasu, to co to niby jest?
Drodzy Blogowicze,
Rosja nie jest już nam nic winna.
Duma aneks do paktu Ribentropp -Mołotow w kwesti rozbioru II RP potępiła blisko dwadzieścia lat temu. Zbrodnie staliniowskie potępiono w ZSRR trzydzieści lat wcześniej. Za Katyń też nas już przeproszono ( Gorbaczow albo Jelcyn - dokładnie nie pamiętam). To, o co nam jeszcze chodzi?
Chyba już tylko o to, by wypominać i wypominać oraz manifestować swoją martyrologiczną wyższość. I to nad kim ? Nad narodem, który wycierpiał o wiele wiecej i od Stlina i od Hitlera.
Pycha przez nas przemawiała przez ostatnie dwa tygodnie. Pycha i wyssane z mlekiem matki uprzedzenia przez naszych publicystów i przywódców przemawiały tuż przed i pod Westerplatte, a nie racja stanu, juz o zwykłej ludzkiej przyzwoitości nie wspominając.
Przecież coś się stało na polskim froncie II wojny światowej.
Przecież sojusze się odwróciły i Polska jako państwo, choć jego ustrój mógł sie nie podobać przez 45 lat, ogromnie dużo zyskała i była jednym ze zwycięzców.
A nasi dziennikarze i przywódcy przemawiają i zachowują się tak, jakby
historia relacji pomiędzy Polską a ZSRR zatrzymała się na 1940 roku.
A przecież tylko w dzisiejszych naszych granicach poległo siedemsettysięcy sowieckich żołnierzy. Czy ten ocean krwi nie wystarczy, by odpokutować pakt Ribentropp-Mołotow? Ilu powinno jeszcze zginąć, byśmy wybaczyli?
Rosja nic nam już nie jest winna. Zmazała swoje winy śmiercią 21 mln, swoich obywateli, poległych na tamtej wojnie, której chciała uniknąć kosztem Polski.
Tylko ktoś, kto nie ma serca, albo skrajny nacjonalista, nie potrafi w takiej sytuacji przebaczyć. I oświadczyć po siedemdziesięciu latach od tamtych wydarzeń pod Westerplatte dosyć - To morze krwi, którą nasączone są pola i łaki, lasy i miasta Europy wzywa nas do wybaczenia. Do zapomnienia krzywd i urazów, do wzajemnego szacunku i braterstwa. Do miłosierdzia i pojednania. Niech buchalterią krzywd zajmuje się szatan. My, którzyśmy ocaleli dbajmy o dobro każdej ludzkiej istoty, bez względu na jej pochodzenie, narodowość, kolor oczu, zawód czy płeć. Budujmy Europę bez granic, żeby nie było czego przekraczać i czego bronić. Stwórzmy ogólnoludzką wspólnotę!.
Naszych przywódców na takie prezsłanie wciąż nie stać i dlatego nie lubią i nie liczą się z nami, ani w Rosji, ani w Europie . Bo nikt nie lubi egoistów.
Jeśli ktoś, komuś jest tu jeszcze coś winien, to tylko nasi przywódcy, ci polityczni i ci medialni.
Są nam winni dojrzałość, do funkcji i roli, jaką sprawują. A zachowują się tak, jakby siedzieli wciąż w peerelowskiej piaskownicy, albo w najlepszym razie u cioci na imieninach, gdzie heroizmem było wspominanie o Katyniu i “radzieckim nożu w plecy”, na przekór ówczesnej oficjalniej propagandzie. Ile ci nasi wybrańcy potrzebują jeszcze czasu, by zauważyć, że tamtej propagandy już nie ma? Czy dwadzieścia lat to za mało, by odreagować tamto wymuszone publiczne milczenie?
Czy nie wydaje się Wam, że nasi przywódcy się intelektualnie i etycznie zabuksowali i stać ich już tylko na ściganie się z własnym cieniem i przeterminowanym wyobrażeniu o patriotycznym i antykomunistycznym obowiązku?
Z poważaniem, magrud
http://passent.blog.polityka.pl/?p=603#comment-123978 .
sił i zdrowia życzę Pani z całego serca, by wciąż i wciąż i wciąż miała Pani okazję i ochotę pisać rzeczy dobre i mądre, których jest nam tak bardzo dziś brak.
Słowo 'przepraszam' zostało uzyte w tytule wydania internetowego 'gazety' - w wydaniu papierowym go brak. Tu tytuł brzmi'Od Wersalu do "Solidarności" ' z podtytułem 'żałujemy, ze w 1939 r sojusznicy Polski nie byli w stanie udzielić jej zbrojnego wsparcia' oraz zaznaczeniem, ze tytuł pochodzi od redakcji.
To tylko gwoli ścisłości.
Po prostu to ważne słowo nie padło w ogóle.