Wiele trzeba tupetu, by zaklinając się na wszystkie świętości naukowe abstrahować od źródeł historycznych, uznając takie prace Lwa Trockiego, jak "Stalin" - w całości poświęcone omawianemu tematowi - za bezrefleksyjne. Zaraz widać, że mamy do czynienia z banalną, indywidualistyczną, w istocie nic nie wyjaśniającą, szkołą historii, abstrahującą od istoty marksizmu. Dwutomowa, niedokończona biografia Stalina pióra Lwa Trockiego dostępna była od 1990 r. nawet w ZSRR, staraniem wydawnictwa "TERRA".
Okcydentalista Trocki posuwał się nawet do uwag rasistowskich, nazywając Stalina "Azjatą" (dla niego pojęcie to niesłusznie miało pejoratywny wydźwięk) i "Osetyńcem" (co dla "Europejczyka" Trockiego również miało być zniewagą). Kontynuatorami trockistowskiej tradycji przedstawiania Stalina jako nieuka, trepa, prostaka, chamidło i psychopatę są burżuazyjni naukowcy pokroju pracowników IPN-u.
Takie podejście niczego jednak nie wyjaśnia, niczego nie pozwala zrozumieć.
Wybuch bomby atomowej uchromił cię od przeczytania dwutomowej pracy Lwa Trockiego o Stalinie. Porównanie "Stalina" (1940) z "Moim życiem" (1930) powinno wyprowadzić niejednego z błędu. Byłych współpracowników LBC to zapewne jednak nie dotyczy.
O wielu zdarzeniach, które opisuje, nic nie wiedziałem. Najbardziej jedna zaskoczyła i zasmuciła mnie informacja, że w Polsce, podobnie jak wcześniej w Niemczech, według urzędowego wykazu wyrzucano z bibliotek książki. O tym nic nie wiedziałem. Podzielam negatywną opinię autora na ten temat.
Złośliwe komentarze ad personam pod moim adresem nie zmieniają faktu, że nienawiść Trockiego do Stalina była na pierwszym miejscu osobista i ambicjonalna, a dopiero na drugim - polityczna.
ci zbrodniarze, ci tyrani, te satrapy... ale: jak zrobić, by ludziom dać ziemię, pracę, zabezpieczenia socjalne i zlikwidować analfabetyzm, nie zabierając nikomu nic i nie strzelając nikomu w łeb?
Teraz Ziemia mogłaby być rajem dla wszystkich. Mogłaby wszystkich wyżywić, a nowoczesne technologie mogłyby właściwie zapewnić każdemu dach nad głową i szybkie wyleczenie z chorób wszelakich. A jednak mamy piekło głodu w Afryce, w której można by zbierać polny nawet trzy razy do roku, mamy piekło wojny w różnych punktach Ziemi, mamy nędzę nawet w tzw bogatej Europie i co rusz epidemie jakichś chorób.
Jak więc to zrobić, by nikomu nic nie zabrać, nikomu w łeb nie strzelić, a żeby na Ziemi nie było głodu i wojen? Żeby opieka lekarska była czymś oczywistym i żeby praca było dla każdego?
Czy ktoś z Forumowiczów lewica.pl jest chętny na władcę- mądrego i sprawiedliwego? Czy jest ten chętny pewien, że nakarmi wszystkich i za jego rządów więzienia się wyludnią? Czy może przynajmniej potrafi zrobić tak, że będzie jedynym człowiekiem na Ziemi, który nie ma wrogów?
Stalin był politykiem, na sumieniu ma dokładnie to samo, co mają inni politycy, ponieważ politykę sprowadzono do tego, by była skierowana przeciw ludziom. Władza była od zawsze przeciw tym, którzy ją dawali jednostkom w osobach polityków. Względnie sprawiedliwe jest życie wspólnot plemiennych (jak je opisuje np.nasz polski Indianin Sat-Okh)ale kto ma na to ochotę? Przecież mamy "zdobycze cywilizacji" katujące nas na co dzień, a z takich miodów nikt nie ma zamiaru rezygnować. Czyż nie?
zgodzę się z tym, że Stalin postępował jak pewna część polityków - wszyscy to za duże słowo... Mimo to także jestem przeciwny demonizowaniu. Jednak mój tekst właśnie pokazuje że Stalin nie wziął się z nikąd - nie powiem co jeden Stalin mógłby zdziałać. Stalin wziął się z powielania przezeń pewnych "dobrych" sprawdzonych sposobów przez kapitalistów - myśl Nieczajewa, Michajłowskiego, dyskurs wściekłych robotników szukających odreagowania swoich krzywd nie ważne że nie zawsze na tych akurat odpowiedzialnych był Stalinowi i jemu podobnym szalenie na rękę - bo dawał możliwość połączenia czerwonego caratu z rewolucyjną nadbudową - innymi słowy, Stalina, Hitlera, Piłsudskiego, Mussoliniego... zrodziły okoliczności i czas historyczny w którym działali, ze wszystkimi swoimi sprzecznościami. Oczywiście uważam, że współcześnie taką rolę odgrywał Bush - i tu znów spojrzyjmy na specyfikę USA - ustroju o którym Lenin napisał, że jest przerazającą mieszanką warunków do maksymalnej wolności z niesłychanym zniewoleniem - podobnie postrzegał ją zresztą jeden z najwybitniejszych znawców zachodu wśród komunistów Ho Ch Minh.
a jednak jestem zdania, że Stalin to polityk jak wszyscy inni (dla Polaków powinien być KIMŚ, kimś, kto im dał piękny kawał ziemi z morzem i górami, teren zasobny w wodę i ziemię uprawną, obojętnie jakie przesłanki by za tym nie stały), a w porównaniu z takim starożytnym Rzymem to nawet łagodny władca. Ponieważ nic w polityce, a nawet tzw. szarym dniu, nie bierze się z powietrza=z niczego, a ma całkiem realną przyczynę, to patrząc na łańcuch wydarzeń wynikających jedno z drugiego - niczym Matrioszki zawarte jedna w drugiej - można zrozumieć, że raz zainicjowane wydarzenie nabiera własnej dynamiki i rozrasta się niczym kryształ soli wrzucony do solnego roztworu nasyconego. Stalin być może ten kryształ soli wrzucał. Ale na dalszy ciąg wydarzeń miał tylko wpływ warunkowy. Co się stanie, rewolucjoner, jeżeli ja Tobie każę kogoś rozstrzelać, a Ty tego zrobić nie zechcesz i żadne obietnice oraz zastraszanie z mojej strony Cię do tego nie przekonają? - nie stanie się NIC. Rozumiesz? Ludzie do załatwiania swoich całkiem prywatnych interesów używają nadarzających się okazji i rzadko ma to związek z właściwą przyczyna danego wydarzenia. Masz wolną wolę, rewolucjoner. Nie musisz wykonywać niczyich rozkazów. Wiąże się to naturalnie z konsekwencjami i nie wykonanie rozkazu wydanego przez kogoś ustawionego (przez kogo? - także przez Ciebie samego!)wyżej w hierarchii może być nawet dla Ciebie śmiertelne. Ale nie zmienia to faktu, że takiego rozkazu możesz zwyczajnie nie wykonać. Jeżeli natomiast najpierw dajesz się omamić, skusić profitami - będącymi rzecz jasna stratami dla innych, zdefiniowanych przez Ciebie jako "wrogów" - a potem te konsekwencje ma ponosić ten, co Ci to kazał, no to jesteś oszustem i tchórzem. I zdrajcą. Wypierałbyś się kogoś, komu zawdzięczasz dobra zrabowane komuś innemu tylko po to, by dobra te utrzymać i ratować własną skórę. To jest cała tajemnica wszelkich przewrotów i rewolucji. Jeżeli ludzie nie mają zamiaru przejąć odpowiedzialności za własne czyny, no to będą jak ten plankton unoszony pływami i pożerany a to przez tego, a to przez innego drapieżnika. Dobrym kręgosłupem moralnym jest Dekalog. To, że kościół używa go do robienia kasy nic nie zmienia. Dekalog jest syntezą wszelkich praw ułatwiających ludziom koegzystencję.
Powiem więcej - uważam, że właśnie z mojego tekstu czytelnik powinien wyciągnąć podobny wniosek - nie dążę do przerysowań i absolutyzacji winy Stalina - ale tylko kiepski felietonista może podawać kawę na ławę, albo cokolwiek despotyczny;). Doświadczenia psychologiczne Ascha, Miligrama i Zimbardo potwierdzają prawdziwość Twoich słów o wykonawcach. Wiem,że jest pewna liczba także ludzi o poglądach chorągiewek na wietrze, które gdyby Stalin żył i gdyby wiązało się to z profitami, służyłoby mu wiernie ( czy każdemu innemu tyranowi ), a dziś potępiają go w czambuł i są bardzo propaństwowe...
nie dojdźmy do absurdu...
Nana, dlaczego uwazasz, że w porównaniu z władcami rzymskimi Stalin był "łagodny"?
Pytam bez złośliwych podtekstów. Tylko jak bys mogła napsiac nieco więcej niż zwykle.
"ofiary czystki 1937r." dość dobrze opisał wikot suworow w "oczyszczeniu" otóż analizując życiorysy "ofiar" udowodnił iż większość z "ofiar" miała na koncie niezłę bestialstwa np taki Tuchaczewski w Tambowie podczas powstania wprowadził system "roztrzeliwania zakładników" a także prosił Lenina by ten zezwolił na użycie gazów bojowych przeciwko walczącym chłopom, Lenin nie zezwolił
czystka w 1937r wg suworowa miała bardzo głęboki sens, wyczyszczono aparat milicyjny i wojsko z bezwzględnych bandytów a ich miejsce zajmowali młodzi technokraci i zdolni wojskowi, ja akurat nie do końca wierzę w tych "zdolnych", bardziej skłaniam się ku tezie że Stalin serio miał powody by obawiać się spisku na swoje życie
hitler w odpowiednim momencie nie oczyścił armii i 20 lipca 1944r. o mały włos nie zostałzamordowany, a czy ktoś słyszął o zamachach na życie Stalina po roku 1937?
Nie wydaje Ci się, Przemku, że sprowadzanie dwutomowej pracy Trockiego o Stalinie i jego setek artykułów o stalinizmie i biurokracji do kilku prawd obiegowych, w rodzaju Stalina-Azjaty czy dajmy na to mongołoidalnych cech Lenina, to więcej niż uproszczenie. To zwykła insynuacja, zaślepienie i uprzedzenie. Trocki oczywiście nie rzadko cytował takie obiegowe opinie, choćby N. Bucharina o Stalinie, świadczące o stanie ducha bolszewików w konkretnym momencie historycznym, ale nacisk kładł na całkiem inne uwarunkowania.
Jako założyciele LBC zrobiliście sporo by rozkwitł na nowo tu i teraz kult stalinizmu, maoizmu i narodowego komunizmu czy narodowego bolszewizmu. Nie trafiały do was żadne argumenty. RLK im. Michała Nowickiego jest zatem waszym nieodrodnym dzieckiem.
Porównaj sobie cytat z Zinowiewa, jaki zamieścileś (akcent na słowo "zlikwidowani") z tym samym cytatem u Andrzeja Witkwicza, który wykazał, iż nie chodziło o "zlikwidowanie" czy "zniszczenie" (jak to się przeważnie tłuamczy), ale o "niszczenie", a więc proces ciągły, nie jednoznaczy: "nalezy ich niszczyć", czyli represjonować, rozstrzeliwać etc., ale nie jednoznaczie zniszczyć, "zlikwidować" na amen. To jest duża różnica w tak drażliwej materii, jak sprawy terroru.
I co to ma być "bezrefleksyjny trockizm"? Trockizm jest bardzo refleksyjny.
gdyby Hitler przeprowadził stalinowskie czystki, pewnie nie pokonałby nawet Polski. A "zdolni technokraci", którzy zastąpili "bandytów" po 1937 r., pokazali co potrafią nie dając rady Finom i dopuszczając Niemców pod Moskwę.
Poza tym bardzo jestem ciekaw, z rozkazu którego cesarza Rzymu zginęło tyle osób co przez Stalina. W porównaniu z Gruzinem nawet Neron czy Kaligula wychodzą na co najwyżej podwórkowych rozrabiaków.
to z imieniem Stalina ginęło tysiące ludzi. Przecież w takim momencie już wiedzieli, że nadszedł ich kres. Nie mogli więc liczyć na żadne profity, zaszczyty... Dlaczego więc wymieniali jego imię? Z fanatyzmu? Może... W takim razie co było jego źródłem?.. Myślę, że nie uda się tej historycznej postaci przekreślić jednym słowem: zbrodniarz.
Nie powiesz, Ostapie, że masz refleks. Porównując waszą "refleksyjność" z dorobkiem Trockiego można dojść do całkiem smutnych refleksji.
młodzi, zdolni i...piękni...można dodać
Suworowa pamiętać też trzeba z innej jakże popularnej w gronie członków UPR, frazy. Otóż faszyzm i marksizm, mają wyrastać z tego samego pnia, ideowego...
Zupełnie jak u Moczulskiego...
Czyżby z siebie, zżynali?
W Polsce, "nie było"...dekomunizacji
Choć mój wkład w powstanie i rozwój LBC był zgoła niewielki, nie odcinam się bynajmniej od tego epizodu w mojej biografii; choć jestem młody, to pamiętam czasy, gdy na lewicy obowiązywała politpoprawność nakazująca zrównywać Hitlera ze Stalinem i zachwycać się "robotniczą" i "rewolucyjną" $olidarnością, a każdy "komunistyczny" tekst musiał rozpoczynać się rytualnym opluciem ZSRR. To se ne vrati. Mówiąc Sierakowskim, dzięki redaktorom LBC dokonało się znaczne poszerzenie dyskursu. Bicie pokłonów przed pewnym publicystą "NYT" i bywalcem salonów nie jest już obowiązkowym punktem programu. I to jest sukces LBC.
Podczas zimnej wojny trockizm stanowił "lewą flankę" obozu Wolnego Świata. Trockiści do dziś z dumą podkreślają, że to ich ojciec duchowy po raz pierwszy porównał faszyzm ze stalinizmem, kładąc podwaliny pod niesławną doktrynę totalitaryzmu, rozwijaną później przez umysły pokroju George'a Kennana i Jeanne Kirkpatrick. Prostacką tezę o "dwóch totalitaryzmach" powtarzają dziś wszyscy burżuazyjni uczeni - od Richarda Pipesa po Andrzeja Paczkowskiego.
Liczba osób, dla których trockizm stanowił stadium przejściowe w wędrówce intelektualnej od komunizmu do fanatycznego antykomunizmu mówi sama za siebie. Czy trzeba przypominać nazwisko Burnhama? Schachtmana? Podhoretza?Wolfowitza? Dlaczego jest ich aż tylu? Czy to przypadek? A zaangażowanie trockistów w "Solidarność" - organizację, która doprowadziła do restauracji kapitalizmu w Polsce i rozpadu bloku socjalistycznego? Wszystkie powyższe postawy stanowią twórcze rozwinięcie trockistowskiej krytyki stalinizmu, która obiektywnie służyła "Wolnemu Światu" i jego zwycięstwu w zimnowojennym starciu. Czy trockiści źle się czują w warunkach Nowego Światowego Porządku? Gdzie tam. jak ryba w wodzie. I o to chodzi!
Trockiści cenią Wolny Świat. Demokrację. Liberalizm. Społeczeństwo otwarte. Zachodni system wartości. Powyższych wartości będą bronić do ostatniej kropli krwi - przynajmniej w obliczu zagrożenia jednym z dwóch "totalitaryzmów", "dyktaturą", "barbarzyństwem" i... "azjatycką despotią".
Faktycznie, Trocki jako jeden z pierwszych zaakceptował pojęcie totalitaryzmu jako obrazowe i propagandowo nadwyraz użyteczne. Sam wspomina o tym w drugim, niedokończonym tomie biografii Stalina. Notabene we wstępie do tego dziela wyjaśnia również kto spośród bolszewików pierwszy zobaczył w Stalinie Azjatę (Krasin) i Czingis-chana (Bucharin). Niemniej w jego warsztacie oba te pojęcia miały jedynie propagandowo-literackie zastosowanie.
Z trockistami sprawy mają się zgoła inaczej. Przechodzenie na wrogie wobec marksizmu i trockizmu pozycje osobiście zainicjował Parvus. No cóż, jak mówi ludowe przysłowie, tylko krowa nie zmienia poglądów. Znaj jednak proporcje - a iluż to stalinowców, maoistów i byłych komunistów znalazło się w obozie wroga?
O Trockim tego się nie da powiedzieć. Zapewne pojęcie totalitaryzmu stało się w czasach reakcji takim mostem zwodzonym po którym posttrockiści dziarsko ruszyli ku nowym horyzontom nowej radykalnej lewicy i dalej, ale daleko nie wszyscy.
Wypadałoby, pomimo uwag jakie należą się dzisiaj wielu posttrockistom, wyraźnie to podkreślić iż Lew Trocki zachował do końca życia swoje komunistyczne przekonania.
K. Marksowi też zdarzało się pisywać teksty do co najmniej podejrzanych pod względem ich profilu, tytułów prasowych.
Obiektywnie też należy zauważyć iż np. zbrodni jakich się dopuścił Stalin, choćby na na komunistach polskich w okresie wielkiego terroru, nie służyły rewolucyjnemu ruchowi robotniczemu a go dezintegrowały, niszczyły, wywoływały konsternacje i wreszcie podkopywały zaufanie do Związku Radzieckiego.
A gdyby bała w Polsce dekomunizacja, to łzy milionów opłakujących śmierć Stalina po prostu nie były historyczną prawdą? Czy o to ci szło? Teraz też ta prawda jest wstydliwie ukrywana. Czy w Rosji również, tego nie wiem. W każdym bądź razie, Chruszczow, który wyczyny Stalina ujawnił w tajnym referacie, został zapomniany, co mówi samo za siebie.
Mi chodziło o coś zupełnie innego. Dekomunizacja w Polsce w pewien sposób od dwudziestu lat się odbywa i to z pomocą partii, jaką można uznać za sukcesorkę PZPR.
Bo jak można inaczej uznać działalność formacji, w dużej części przymykającej oko a nawet biorącej udział w usuwaniu resztek zabezpieczeń socjalnych, jakie z okresu tzw. realnego socjalizmu.
Ponadto przecież dekomunizacja trwa na naszych ulicach, w szkołach, placówkach kulturalnych, placach z jakich usuwa się wszelkie pozostałości "komunizacji", tzn. nazwy, popiersia czy pomniki "niestosownie", przypominające o czymś takim jak rewolucyjny ruch robotniczy.
Swoją drogą pierwsza prawdziwa dekomunizacja w Polsce odbyła się jeszcze za czasów...Stalina, gdy zlikwidowano KPP i pozostały niedobitki komunistów.
Ostatnio co o tych zdekomunizowanych i niedobitki,
"pojedynkowali" się do tego "najbardziej predysponowani i sumienni" Sierakowski z Ziemkiewiczem...
http://www.tvp.pl/historia/pojedynek/wideo/komunistyczna-partia-polski?start_rec=8
Czy przypadkiem prace Lwa Trockiego o Stalinie i biurokracji radzieckiej nie są z punktu widzenia marksizmu i ruchu komunistycznego najistotniejszym żródłem historycznym? Jak szanujący się historyk, deklarujacy się jako komunista i marksista może je pominąć lub skwitować zwrotem "nierefleksyjny trockizm"?
Uprzejmie informuję, że 8 września o godzinie 18:07 nastąpiło włamanie na moje konto komentatora na lewicy.pl - garstka narwanych małych głupków, nie wiedząca już w jaki sposób wyładować swój testosteron i adrenalinę właściwe dla smarkaterii zamieszcza od tej pory debilne komentarze, z którymi nie mam nic wspólnego. O 18:07 ani o 18:12 wogóle nie byłem w domu. Proszę redakcję lewicy.pl o skasowanie tych postów i każdego kto znajdzie jeszcze jakiś mój niedorzecznie brzmiący wpis o zgłoszenie redakcji do usunięcia. Widzę że nie wyszło im utrzymanie czterech fikcyjnych kont - Rumburak trockista z czerwonego sztandaru, spartakusowiec z MLK, Antyburżuj i Czerwony Sztandar. Dlatego próbują kolejnych akcji.
Dawid Jakubowski
że ten "bezrefleksyjny trockizm" jest nieporadnym zwrotem, aczkolwiek realnie faktycznie istniejącym problemem (a może przez kogoś wspomaganym) jest niestety narastające zjawisko, wyrosłe na "dokonaniach" posttrockizmu, czyli kompletna negacja trockizmu (przypisywanie Trockiemu "szpiegowskich działań"), jakiej towarzyszy otwarta gloryfikacja Stalina, Mao albo...Pol Pota, co tym bardziej nie przysłuży się przecież marksizmowi a już w ogóle odbudowie ruchu komunistycznego w Polsce.
Jeśliby DJ kompletnie negował trockizm, starałby się przeforsować pomysł, usunięcia nazwy patrona Instytutu Pamięci Ludowej, jaki powstaje niejako w ramach Czerwonego Sztandaru.
Jesteś tylko taki naiwny czy masz w tym jakiś interes? Już Stalin w walce o schedę po Leninie sięgnął po kult wodza. Imieniem Lenina ochrzczono nie jedno przewsięwzięcie.
W Nowej Lewicy Dawid Jakubowski zaprzyjaźnił się z głównym zausznikiem Piotra Ikonowicza. Nie musimy chyba ci mówić, że był nim Borys Hass.
Jak widać w aktualnej rozgrywce imię Ludwika Hassa potraktowane zostało instrumentalnie. W gruncie rzeczy Dawid Jakubowski w każdym nieomal swoim tekście czci przecież Bożenę Krzywobłocką i Pawła Piotra Wieczorkiewicza. Wyobrażasz sobie "instytut ich pamięci" w środowisku radykalnej lewicy?
Ukazujące się w blogu Jakubowskiego teksty są przez niego aktualizowane i poprzedzane wstępem. Nie dziwi cię, że zwrot "bezrefleksyjny trockizm" przeoczono? Mogło i tak być, ale przeoczyć prace Trockiego o Stalinie i biurokracji radzieckiej nie sposób.
Zamiast nich zafundowano nam bajki o "dyskursie wściekłych robotników", Czerwonym Kapturku i wilku.