Państwo powinno być bezstronne światopoglądowo i socjalne (przynajmniej taki program zawiera, w teorii, nasza konstytucja). Dopóki sami zainteresowani, którzy w stosunkach władzy są po słabszej stronie - jak nieklerykalni uczniowie, wykorzystywani pracownicy, dyskryminowane mniejszości, maltretowane kobiety (albo i mężczyźni) czy np. zaniedbywani pacjenci - nie będą głośno dopominać się o swoje prawa, dopóty będą one naruszane. I nie ma aż tak ogromnej różnicy, czy walczy się z lokalnym "klechą", padającą przed nim na kolana dyrektorką, czy z "wyzyskiwaczem" i liczącymi razem z nim zyski - wspólnikami. Są osoby, które mają problemy w pracy czy szkole także z przyczyn światopoglądowych.
nie powinno nas nabrać, że można namówić ludzi do rezygnacji z antagonizmu światopoglądowego. Trzeba dać inną odpowiedź.
ta nagonka z krzyżem jest śmieszna,jestem antyklerykalny jestem za tym żebyw urzędach czy szkołach nie było żadnego symbolu religijnego,choiaż mi osobiście krzyż czy inny symbol religijny nie przeszkadza mi.We włoszech w jakieś szkole zakazano wystaweinia jasełek,i obchodzeniu wigili! To już jest chore bo to jest ograniczenie wolności nawet sam Fidel Castro gdy był w polsce skrytykował PRL za walkę z kościołem,inna sprawa że kościól i watykan to czarna mafia,władza która z nauką Chrystusa ma nie wiele wspolnego
Chodzi o właściwe rozłożenie akcentów. Zobacz jak zażarte dyskusje są pod tematami światopoglądowymi na tym portalu. Dlaczego równie zażarcie lewica nie kłóci się pod newsami o kryzysie. Klerykalizm jest problemem, ale nieporównywalnym z wyzyskiem ekonomicznym. Uczniów należy poprzeć, ale czy robić z tego główny temat sezonu w sytuacji gdy "pakiet antykryzysowy" blokuje ludziom możliwość uzyskiwania umów na czas nieokreślony?
Sprawy światopoglądowe od zawsze budziły skrajne emocje. A te ożywione dyskusje prowadzone są często właśnie wokół tezy, że sprawy światopoglądowe są niezbyt istotne i nie powinno przykładać się do nich uwagi - burzą się zwolennicy jednej i drugiej strony sporu. W przypadku praw pracowniczych raczej nikt nie pisze, że to "nieważne" (przynajmniej na lewica.pl). Możesz przecież "rozkręcać" dyskusje wokół problematyki pracowniczej i ekonomicznej. Moim zdaniem, Kościół i klerykalni politycy, którzy wprowadzają dla niego kolejne przywileje, są głównymi "hamulcowymi" postępu. Gdyby nie swoista "hegemonia symboliczna" Kościoła, Polska na pewno byłaby krajem bardziej tolerancyjnym i egalitarnym. Biskup z reguły szedł za pan brat z panem, a na przekór - innowiercy, Żydowi, chłopowi czy robotnikowi (może za wyjątkiem "mydlącej oczy" robotnikom chadecji). Lewica powinna tworzyć alternatywną bazę ideologiczno-polityczną dla Kościoła i prawicy, a że w Polsce tego nie potrafi, to już inna historia...
sama prawda!
dodałbym jeszcze do listy tematów zastąpczych - krzyży i związków partnerskich, "najważniejszą" bolączkę lewicy czyli parytet.
To takim tematem jest natomiast stosunek do ostatniego kongresu PPP.
Zawsze możemy podzielić się jajeczkiem w Boże Narodzenie a w Wielkanoc pośpiewać Podmoskiewskie wieczory, kościół nikomu tego nie zabrania, to lewica intensywnie walczy z kościołem, zawsze z odwrotnym skutkiem, czas wyciągnąć wnioski
Cisza ja kiedyś myślałem,że ten natłok "tematów medialnych" wynika z jakiejś irracjonalności lewicowych aktywistów ale powoli zaczynam zmieniać zdanie. To chyba jest kwestia słabości lewicy w ogólności. Bo czy chodzi o krzyże czy parytet czy paradę równości to temat jest tu kreowany odgórnie wszystko co trzeba zrobić to podłączyć się do sprzeciwu oświadczenie wydać fanów zebrać ewentualnie na proteście się pokazać. Tu ktoś coś robi za nas. I samo działanie i medialny szum zapewniony. W przypadku anegdotycznej cukrowni w Łapach trzeba samemu podjąć trud i analizy i kreacji i wreszcie zainteresowania mediów. Wiele osób już zapomniało jak "się wchodzi" w tematy społeczne a jeszcze więcej nigdy nie miało okazji w "nie wejść" a i nikt im wiedzy o tym nie przekazuje. Zobacz o czym są rozmaite konferencje, seminaria, obozy szkoleniowe etc etc. Uczestnicy dostają tam wiedzę albo z astronomicznej jak na możliwości lewicy półki z koszyka "jak walczyć z globalnym kapitalizmem" albo uczą się tolerować nie seksizmować etc etc.
Warto mieć tylko świadomość, że takie pójście na łatwiznę już raz ktoś przerabiał. Nazywało się to SDRP a dziś nosi nazwę SLD. Ono właśnie kiedyś dało się wmanewrować w oś sporu która ma przebiegać między rydzykiem a senyszyn zostawiając sam sens neoliberalnego porządku w spokoju.
Więc jak na moje to lepiej podjąć to wyzwanie zanim nie podejmie go ktoś inny niekoniecznie lewica. Bo życie pustki nie znosi.
Głos rozsądku na skrajnej lewicy no proszę, brawo! A w ogóle to dość tej goszystowskiej gadaniny o "liberalizmie obyczajowym". Precz z liberalizmem! Postawmy w sprawach obyczajowych na równość, a nie "liberalizm" sprowadzający się do tego, że każdy kto uważa się za "dyskryminowanego" powinien dostać poparcie lewicy. A co do krzyży to niech rodzice o tym decydują bo to oni płacą na te szkoły. Jeżeli będą ateiści to niech nic nie wisi, jeśli katolicy to niech katolicki krzyż etc. Rozpoczynając krucjatę przeciwko krzyżom "lewica" wepchnie tylko swój socjalny elektorat w szpony kleru. Gospodarka jest po trzykroć ważniejsza - trudno o tolerancję i zrozumienie dla inności jeśli system ekonomiczny dławi większość narodu.
Cisza ma rację. Jago busolą jest zapewne niezawodny marksizm.
Nie widzę tu żadnego problemu dopóki walka na jednej płaszczyźnie nie sprowadzi tej drugiej na boczny tor.
Pewnie, najłatwiej stanąć w jednym szerego z katoprawicą i śpiewać z nią na jedną "Rotę"... Ale czemu się dziwić, skoro coś takiego, nie tylko jak lewica, ale też świecka lewica - w Polsce praktycznie nie istnieje.
...przecież w tym sporze nie chodzi już o krzyże. Każdy z lewicowców wie, że nie powinno ich być w szkole państwowej. Teraz jednak chodzi o obronę młodych ludzi, którzy wybrali trudną drogę domagania się respektowania zapisów Konstytucji RP. Tym bardziej, że na ich głowy spadają ciosy wymierzane z katedry wyższej uczelni, z ust niedawnego ministra edukacji, niedawnego sekretarza stanu przy Kancelarii Prezydenta RP i obecnego europosła. Skoro przez prawicę zostały wytyczone aż takie armaty, to niestety, ale walka uczniów z XIV LO powinna stać sieć jednym - choć przecież nie jedynym - z przewodnich tematów, już teraz bez względu na to czego dotyczyła ta walka, skoro była słuszna. Chodzi o wsparcie ich w zwykłej obronie praw obywatelskich.
nie ma takich u nas...
Co by lewica nie robiła w sprawach gospodarki to i tak media napiszą tylko o tym, że bronimy gejów. Także zarzuty, że współczesna lewica zajmuje się tylko światopoglądówką to zwykłe zmanipulowanie przez media. Lewica powinna bronić obu tych spraw bez żadnych przegięć w którymkolwiek kierunku.
proponuje jak niżej:
W związku ze skandaliczną wypowiedzią profesora, byłego ministra edukacji i obecnego europosła, Ryszarda Legutki, o inicjatywie wrocławskich uczniów uwolnienia przestrzeni szkolnej od krzyży:
Tak naprawdę chodzi o zadymę. Rozpuszczeni smarkacze czują się kompletnie bezkarni. To jest typowa szczeniacka zadyma. Młodzi mają to, co najbardziej lubią: jest zadyma, oni są bezkarni, a przy tym mają poczucie, że walczą ze strasznym smokiem, którego sami sobie wymyśliliśmy. Wymyślamy sobie fikcyjne zagrożenia i później z nimi walczymy. To jest moda. Tak jak kiedyś modne były spodnie o takiej lub innej długości, to teraz w modzie są zadymy o prawa dla homoseksualistów, krzyże w szkołach. Ubolewam nad rolą nauczycieli. W normalnych warunkach nauczyciele powinni ostro zareagować, ale będą się bali.
proponujemy, by w geście protestu przeciwko aroganckiemu językowi, w swej retoryce nawiązującemu do najgorszych wzorców "wychowawczych", przypomnieć, że istnieją w Polsce szerokie środowiska popierające działania uczniów z Wrocławia.
W związku z tym, proponujemy Ci, byś wysłał/a na mailowy adres profesora Legutki:
ryszardantoni.legutko@europarl.europa.eu
oraz dał DW (do wiadomości, CC) Prezydium Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której to grupy profesor Legutko należy:
timothy.kirkhope@europarl.europa.eu
jan.zahradil@europarl.europa.eu
lajos.bokros@europarl.europa.eu
derkjan.eppink@europarl.europa.eu
valdemar.tomasevski@europarl.europa.eu
list o poniższej treści, lub osobiście zredagował/a podobny protest (nie musi być tłumaczony). Może tysiące listów uświadomią posłowi, że powinien brać odpowiedzialność za swoje słowa:
Panie Profesorze,
jako obywatel/obywatelka III Rzeczpospolitej Polskiej, czuję się obrażony/a i zaniepokojony/a Pana słowami na temat uczniów chcących uwolnić przestrzeń szkoły publicznej od znaków religijnych. Pana słowa o "szczeniackiej zadymie" i "rozpuszczonych smarkaczach" są koszmarnym dowodem na istnienie poważnego problemu w strukturach polskiej edukacji. Jaki autorytet Szkoły może zbudować minister edukacji (co prawda były, ale to zobowiązuje do końca życia), którego język jest językiem lekceważenia i konfliktu z młodzieżą? Przypominam też Panu Profesorowi, że uczniowie w swoim proteście wspierali się stosownym wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, którego autorytet próbuje Pan w ten sposób pośrednio podważyć.
Niniejszym wyrażam swoje oburzenie i żądam publicznych przeprosin trójki wrocławskich uczniów, którzy swoim postępowaniem udowadniają, że odwaga cywilna i poczucie sprawiedliwości wciąż są żywe w naszym Narodzie.
Z poważaniem
...................................
ktos chodzi do pracy na godzin 12? A to przeciez nie rzadka sytuacja. I gdy się obudzi i dowie ze "bedzie musial isc do pracy na 10 godzin" to sie chyba ucieszy, nie zmartwi? ;)
A skoro red. Ciszewski tak zagorzale walczy z nieobecnym już w polskiej polityce gen. Jaruzelskim, to dlaczego by nie walczyć z wciąż obecnymi w budynkach państwowych - wbrew, czasem nagłaśnianej, a czasem milczącej - woli części społeczeństwa???
Tak czytam sobie od dłuższego czasu wypowiedzi pana Ciszewskiego i mam wrażenie, że strasznie nie dobrze mu z tym, że jakieś organizacje głośno mówią o wszystkich swoich postulatach. Skoro pan Ciszewski ma gdzieś niektóre postulaty lewicy (a może po prostu ich nie podziela i dlatego nie podnosi w dyskusjach?) to jego sprawa. Ale w jakim celu krytykuje słuszne działania innych? Co w tym złego, że ktoś podnosi wszystkie kwestie jednocześnie? To się przecież powinno chwalić, a nie ganić. No chyba, że jest się pseudolewicowcem, co przypuszczam...