ten Fehler, że nie działa większość linków do blogów przegapiłabym zupełnie, że po raz pierwszy (chyba?) z grubsza zgadzam się z Lukiem.
Wg mnie obydwie sfery są równie ważne. Kościół i jego przybudówki - np. Opus Dei - stanowią zaplecze polityczne i ideologiczne prawicy. Także duża część prawicy - chadecja - miała na celu "mydlenie oczu" robotnikom, poprzez odciągnięcie ich od "bezbożnych" komunistów i socjalistów, a w istocie proponowała kompromis wobec zastanych stosunków kapitalistycznych. Nie ma różnicy, czy ktoś jest dyskryminowany w miejscu pracy czy np. w szkole, jako innowierca. Czy walczy z "wyzyskiwaczem", czy z "klechą". Zresztą często dyskryminacja ekonomiczna nakłada się na inne jej formy. Oczywiście, lewica nie może zapominać o postulatach pracowniczych i socjalnych, ale iść twardo w obydwu kierunkach... W Polsce o takiej lewicy możemy tylko pomarzyć, ale np. w katolickiej Hiszpanii rządząca socjaldemokracja zyskała duże poparcie społeczne właśnie na fali sprzeciwu wobec panoszącego się klerykalizmu.
Cała masa problemów ze sfery nazwijmy to umownie obyczajowo - ideologicznej jest pochodną kwestii bytowych. Świetnym przykładem jest tzw. "molestowanie seksualne". Debilni demokraci w czasach Clintona doprowadzili do tego, że strach było jechać windą tylko w towarzystwie samotnej i nieznajomej kobiety. W moim rozumieniu "molestowanie seksualne" polega na złożeniu przez pracodawcę propozycji nie do odrzucenia zatrudnionej pracownicy - "chodź do łóżka, albo szukaj innej roboty", jest to słusznie uważane za przestępstwo, ale łatwiej je zwalczać kodeksem pracy, a nie kodeksem karnym. Gdyby zwolnienie bez uzasadnionego powodu było trudniejsze, gdyby wiązało się z długim okresem wypowiedzenia, gdyby wreszcie bezrobocie mieściło się w granicach błędu statystycznego, problem rozwiązałby się sam, bez udziału sądów, państwa i bez krzywdy. W PRL problem molestowania nie istniał, mógł dyrektor molestować sprzątaczkę, ale jak mu dała ścierką po ryju, nakablowała w partii, związkach i żonie dyrektora doniosła, to facet miał ciepło, a ona znalazła sobie inną robotę choćby następnego dnia, w tym samym mieście, za te same pieniądze. To samo dotyczy kwestii aborcji, czy in vitro. Kościelne fanaberie biją przede wszystkim w biednych. Co to za lewica, która walczy o refundacje in vitro, a nie widzi i nie przeciwdziała próbom prywatyzacji szpitali. Za chwile nie będzie nie tylko refundacji in vitro, ale w ogóle żadnej refundacji. Podobnie wygląda walka pseudolewicy i refundację antykoncepcji, przy jednoczesnej akceptacji dla mafijnych reguł obrotu lekami w efekcie czego, znaczące wzrosty środków na refundacje przekładają się na większe zyski koncernów farmaceutycznych, a leki mamy najdroższe w Europie.
Mam w dupie "lewicę", która popiera karanie rodziców (nawet odbieranie dzieci) za skarcenie dziecka klapem w dupsko, ale nie ma nic przeciwko temu, żeby Policja mogła zachowywać się gorzej od pospolitych bandziorów i bez powodu spałować, albo rozerbrać do gołej dupy na ulicy w środku zimy także dziecko, ale nastoletnie. Zamiast wziąść Policję za twarz, popiera pomysły brania za twarz obywateli, CHWDP z taką lewicą. Zamiast walczyć z krzyżami w szkole wolałbym, żeby lewica domagała się zlikwidowania dotacji dla placówek niepublicznych i skierowania tych pieniędzy na dotację, ale dla rodziców których dziecko nie ma miejsca w publicznym przedszkolu, bo prezydent miasta woli stawiać pomniki, albo inne gówno.
Więc Łukasz ma 100% racji, najpierw kwestie ekonomiczne, w tym aspekcie tez można czarnym przywalić i to potężnie. Uderzyć w przywileje finansowe, nie tylko rozpędzić komisję wspólną, ale zapowiedzieć i przeprowadzić weryfikację jej decyzji. Jeśli ktoś kupił nieruchomość od złodzieja (czyli od kościoła) straci ją tak samo jak zwykły obywatel, który kupi nieświadomie kradziony samochód, oczywiście może na drodze cywilnej dochodzić roszczeń od kościoła. Nawet osoby wierzące, poza skrajnymi moherami nie będą w tej kwestii broniły interesów kościoła, a takie posunięcie uderzy w czarną zarazę lepiej niż zdjęcie paru krzyży w jednej czy drugiej szkole. No i oczywiście po zbudowaniu innego ładu ekonomicznego, zmianie ustroju państwa za czarnych wziąść się trzeba, bo odpuszczenie im na zawsze w grę nie wchodzi. Ale wojna z czarnymi to musi być "wojna błyskawiczna", a reczej "ostateczne rozwiazanie", a nie wojna pozycyjna. Dać im jeszcze trochę possać, jak już ludzie ich znienawidzą, rozprawić się szybko, zdecydowanie i krwawo, żeby nie zdołali się już nigdy pozbierać, tak jak zrobiono z rosyjską cerkwią.
Czyli rozwinął Pan właściwie nasze stanowisko (Samoobrona RP) w kwestiach obyczajowych :) Może wreszcie ktoś zrozumie dlaczego w kwestiach obyczajowych unikamy zabierania głosu, a skupiamy się na ekonomicznych...
Nie znam lewicowych organizacji w naszym kraju, które przedkładają sprawy światopoglądowe nad ekonomiczne poza RACJĄ i Zielonymi, jeśli je w ogóle można uznać za lewicowe. Znam za to odwrotne przypadki tj. PPP czy KPP.
Generalnie to chodzi o to, żeby prawdziwa (a jakże!) lewica w Polsce z poparcia w granicach 1% - miała poparcie w granicach 0,5% :D
Ach, ten prymat ekonomii - to teraz tylko czekać, jak kohorty młodych socjalistów, starszych informatyków i zupełnie już niemłodych ikon z otwartym rachunkiem w barze u siostry pójdą w lud rydzykowy i przekonają do lewicy, jak pójdą w drobnomieszczański lud tuskowy i również do lewicy przekonają, jak pójdą w brać uniwersytecką przekonywać...
Żarty żartami - oczywiste jest, że aby krzyże zdejmować, trzeba wpierw sobie żołądek czymś zapchać, coby siłę ku dekrucyfikacji mieć.
Tyle że lewico moja kochana - poniosłaś w ciągu ostatnich 20 lat w Polsce tak ogromną klęskę, że teraz zostały wam już tylko queerowo-genderowe pogadanki i pomstowanie na wszystkich wokół. Żadna grupa/organizacjia/partia nie potrafiła przekonać do siebie ludzi pracy, a już tym bardziej zrobić cokolwiek, by żyło im się lżej.
Nie potraficie tego teraz i nie będziecie potrafili nawet za 20 lat.
Jesteście słabi, skłóceni, zdezorientowani, pokonani i ośmieszeni - a dystansowanie się od "obyczajówki" jest kopaniem własnego grobu, bo jeśli nie antyklerykalne gejowskie birbanctwo, to kto was poprze?
"jeśli nie antyklerykalne gejowskie birbanctwo, to kto was poprze"
- takie rady są może dobre dla SLD, któremu nie zależy żeby zrobić coś dla Polski/Polaków, tylko żeby zachować trochę stołków poselskich dla "sierot po PZPR"... Wtedy na prymitywym zaznaczmy antyklerykaliźmie urgają tych parę procent... Ci, którym zależy rzezywiście na poprawie losu większości Polaków, na sprawiedliwości społecznej, na tym żeby nie było wyzysku, żeby każdy mógł żyć w Polsce godnie- muszą grać o prawdziwy program lewicowy, który zgoda- być może nawet za 20 lat nie będzie realizowany, ale gdyby w ogóle go nie poruszać to pewnie i za 50 nie będzie...
Potwierdził to teza po tezie. Tzw lewica luturalna to po prostu bezproduktyne bujanie wobłokach.
Luke - czytałeś ty aby program SLD?
Jak nie, to uwierz (nie kłamię, bo i po co) - un jezd cud malinka :D
Gdyby jeszcze byli go realizowali, to byśmy mieli ciągły orgazm. Z tym że oni jako jedyni, którzy mają możliwość działania systemowo-lewicowo, nie działają (albo działają tyle co kot wypocił). Z drugiej strony wszystko, co jest prawdziwą lewicą (często w ilości dwóch, trzech kanap), nie dość że oferty programowej dla górnika, geja i hutnika wypracować nie potrafi, to nawet gdyby potrafiło - nie ma, nie miało i raczej możliwości jego realizacji mieć nie będzie. Tak jest od lat i na lata (stety czy niestety) tak pozostanie.
Luke - bez urazy - bo mam do ciebie szacunek - ale bloga czy jakiś inszy systemowo-krytyczny artykulik popełnić, to se może każdy, kto ciut rozumu w głowie ma. A na manifestacje można się wybrać chociażby z pobudek towarzyskich i manifę doludnić.
I jeżeli szczytem aktywizmu jest rzucenie się wzdłuż progu przed złym komornikiem, to TA lewica jest tyle samo warta co tamta i każda inna.
Ale nie martwmy się zanadto - ja mam dar ciemno widzący - i przepowiadam, że za te 20, 50 lat robotę odwalą za nas (lewicę) Chincyki.
Z panem bogiem :)
PT Ł.Fołtyn akcentuje to, co powinno być esencją lewicowej aktywności. Brawo!
nowoczesna lewica polska powinna walczyć o to, by państwo zaczęło budować swingers cluby dla obywateli, do których wstęp byłby, rzecz jasna, wolny. Przecież niejednej ubogiej pary, która ma ochotę poeksperymentować seksualnie nie stać na udział w takich (jak dotychczas burżuazyjnych) imprezach. Trzeba więc owej mniejszości umożliwić spełnienie tego marzenia w imię europejskości, laickości oraz walki z anachroniczną katolicką monogamią. Odrzućmy natomiast całkowicie kwestie ekonomiczne, bo to relikt zbrodniczych czasów komuny i obraza Majestatu Wielkiego Ałtorytetó Ekonomicznego - prof. Leszka Balcerowicza, który zahamował hiperinflację.
Zgadzam się z autorem i Leszkiem Millerem, że żeby dzielić trzeba mieć co.
chyba że Twoje myślenie nie wykracza poza horyzonty Leszka Millera... Problemy socjalne to kwestia podziału PKB, a nie jego wytwarzania, jak uważa Millera...
"Czyli rozwinął Pan właściwie nasze stanowisko (Samoobrona RP) w kwestiach obyczajowych :) Może wreszcie ktoś zrozumie dlaczego w kwestiach obyczajowych unikamy zabierania głosu, a skupiamy się na ekonomicznych..."
A jak Lepper wzywał do kastracji pedofilów to z pewnością unikał zabierania głosu w kwestiach obyczajowych... On się teraz szczyci tym, że podjął ten temat wcześniej niż Tusk!
No i gdy Lepper stwierdził w wywiadzie (dla Pulsu Biznesu bodajże), że jest ekonomicznym liberałem to z pewnością wtedy skupił się na kwestiach ekonomicznych...
Oj ludziska ludziska!
Przed i dodaję ale, i już może być? Razi mnie tytuł "ekonomia". Dzielenie PKB to może być ekonomia, tylko jak się daje wędkę. Inaczej to ideolo (KK, IPN, może TVP i PRadio, kultura), wojsko, policja, szkolnictwo, lecznictwo, rządy, obligacje i socjał . Komu można wziąć tyle, aby podnieść socjał o 100 zł na miesiąc każdemu potrzebującemu? No taka Gilowska dała takim średniakom jak ja jakieś 100 zł zmniejszając podatek i rentowe. Więc komu zabrać? Wszystkim. Kto da hasło podnieść podatki, zwiększyć socjał i wygra wybory? Ja na takiego zagłosuję, ale reszta? Jakiś pesymizm sie wkrada.
Ja się spokojna nie czuję - http://www.radiownet.pl/radio/wpis/2188/
Ci w IPN, itp to rzeczywiście dostali wędkę. Wypasioną.
Śmiało, po nazwiskach - http://bogdan.wordpress.com/2009/12/30/parytet/ , ale nie wobec wszystkich. Jest równość?
Nie zgadzam się z tezą Foltyna o tym, że sprawami światopglądowymi nie trzeba się zajmować, bo "samo się zrobi" czy "narusza to wolność wyznania / sumienia"... Nic się samo nie zrobi, prawica może co najwyżej zaostrzyć konserwatywny, klerykalny i seksistowski kurs polskiego prawa i polityki społecznej. Cenię Foltyna za to, że dużą wagę przywiązuje do spraw ekonomicznych, jednak nie powinno się lekceważyć - innych, niż własne, priorytetowe - postulatów lewicy. No, chyba, że nadinterpretuję jego stanowisko... ;]