Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Kiedy feminizm maskuje prawdziwy problem...

Komentarze

Dodaj komentarz

konsekwencje nie poprowadzone do końca

Jeśli znieść kulturowe uwarunkowanie, to chociaż nierówności ekonomiczne zostaną, to będą uzależnione bardziej od obiektywnego osądu o użyteczności pracownika, a różnice dochodów pomiędzy małżonkami nie miałyby takiego znaczenia jak dzisiaj - związek pomiędzy partnerami w społeczeństwie, w którym zniesiono te kulturowe uwarunkowania jest związkiem, w którym współpraca występuje zamiast dominacji jednej strony potwierdzonej większymi dochodami - więc autor tekstu zwyczajnie popełnił błąd logiczny - zignorował przy wnioskowaniu własną przesłankę
Uznanie neoliberalizmu za źródło stosunków dominacji (przy całym moim braku sympatii dla neoliberalizmu) jest po pierwsze śmieszne, po drugie oznacza zignorowanie całej znanej nam historii, po trzecie istnieje tylko po to chyba, żeby blog chyba za krótki nie wyszedł.
Autor z nieznanych przyczyn próbuje temu zaprzeczyć, ale dominacja płci jest źródłem zjawisk - postawy, poglądy i przesądy pociągają za sobą konsekwencje w postaci czynów mających je potwierdzać - co zostało udowodnione badaniami ("rasowy" podział na niebieskookich i określenie ich jako gorszych, czy eksperyment z lat 70tych w którym studentów podzielono na dwie grupy - strażników i więźniów). Jeśli pokolenia od zawsze są wychowywane w poczuciu, że różnice płciowe, przekładających się na role społeczne i zawodowe, to będzie istniało społeczne przyzwolenie na nierówności ekonomiczne i będzie istniał silny irracjonalny opór wprowadzeniu równości w życie. W przypadku uprzedzeń bezpodstawnych, każdy objaw nierówności będzie miał na celu potwierdzenie i podtrzymanie uprzedzeń przy życiu.
Autor zapomniał poza tym, że z faktu, że w hipotetycznym społeczeństwie, w którym te uwarunkowania kulturowe nie będą istniały, istnienie konfliktów pomiędzy partnerami, które mogą mieć miejsce z powodu szerszej palety przyczyn, nie jest dowodem na to, że w naszym społeczeństwie uwarunkowania kulturowe przyczyną nie są.

autor: nikyty, data nadania: 2009-12-31 20:43:37, suma postów tego autora: 3572

nikyty,

że są inne uwarunkowania, kulturowe, poza ekonomicznymi- generującymi stosunki dominacji, to zgoda. Choć z drugiej strony i one dają się przenieść na stosunki ekonomiczne. Przecież "kto ma pieniądze- ten ma władzę", i może kichac na kulturowe uwarunkowania... Dosłownie "kupi" sobie szacunek i poważanie.

Natomiast nie zgadzam się, że decydujące są stosunki płci- zwłaszcza w podanych przez autorkę przykładach. Mężowie wypominali swoim żonom, że są na ich utrzymaniu...

autor: Luke, data nadania: 2010-01-01 11:33:45, suma postów tego autora: 1782

Luke

W ekonomii różnice poziomu wynagradzania pomiędzy płciami odzwierciedlają dominację jednej płci nad drugą - zjawisko ekonomiczne jest tutaj zjawiskiem wtórnym w stosunku do uwarunkowań kulturowych.
Zarzuty o utrzymywaniu jednej strony przez drugą, o których wspominasz nie są racjonalne, tylko emocjonalne - nie powstały jako definicja problemu, są tylko emocjonalnym dodatkowym obciążeniem.

autor: nikyty, data nadania: 2010-01-01 15:45:07, suma postów tego autora: 3572

jak sprzedać się neoliberalizmowi a potem go krytykować.

Jak osoba uważająca się za socjalistę może krytykować feminizm że maskuje istotne problemy, chciałem Panu przypomnieć że to właśnie Pan startował z list PSL do Sejmu . PSL obecnie jest w koalicji z neoliberalną PO, skoro feminizm coś maskuje to co maskuje Pan ?

autor: Tomazi23, data nadania: 2010-01-01 21:11:18, suma postów tego autora: 15

Piękny przykład pseudolewicowego szowinizmu

Panie Foltyn:

Od dawna nie spotkałem się z tekstem zawierającym taką silną dawkę hipokryzji, który miałby na celu przerzucenie odpowiedzialności za przemoc mężczyzn wobec kobiet na same ofiary (może z wyjątkiem ostatniego wystąpienia Zanussiego).

Po pierwsze: Czy w czasach kiedy w Polsce dominowała gospodarka ręcznie sterowana przez partię nie występowała przemoc fizyczna, psychiczna i ekonomiczna ze strony szowinistycznych palantów wobec swoich partnerek. A jeśli występowała, to dlaczego? Może właśnie dlatego, że diagnoza feministyczna jest bardziej trafna niż Pana diagnoza na zdrowy chłopski rozum kandydata PSL.

Po drugie: asymetria przemocy ze względu na płeć jest faktem udowodnionym statystycznie we wszystkich krajach niezależnie od tego czy są to gospodarki plemienne, krwiożercze kapitalizmy, czy radosny komunizm w wykonaniu towarzysza Fidela. O czym to świadczy? No właśnie o tym, że względów kulturowych i społecznych mężczyźni otrzymują od społeczeństwa prawo do bycia władcą w związku z kobietą i do stosowania przemocy. Słusznie zauważył Nikity, że eksperyment Zimbardo, w którym dano połowie "normalnych studentów" rolę strażnika więziennego, a drugiej połowie rolę "więźniów" zakończył się tym, że trzeba było przerwać eksperyment, aby "zdrowi i normalni" studenci strażnicy nie pozabijali swoich więźniów. Chodziło tu tylko o relację władzy. Właśnie taką władzę "kierownika domowego więzienia" dostają zakompleksieni mężczyźni, by "zrobili pożądek" ze swoimi partnerkami. A jeśli partnerka pójdzie na policję to zostanie uznana za "sukę" i "wariatkę". Co jak widać Panu jako krystalicznie czystemu przedstawicielowi lewicy ekonomicznej zupełnie nie przeszkadza. Ale to Pana problem.

Po trzecie: Pana tekst jest doskonałą pożywką dla niemałej populacji zakompleksionych szowinistów, którzy tylko czekali aż jakiś "autorytet" przywoła do porządku te "wstrętne feministki", które trują im o tym, że mężczyźni są wyjątkowo okrutni i systematyczni w stosowaniu przemocy wobec kobiet. Jeśli chodzi o osiągnięciu celu pt. "przywalić feministce", to Pan na pewno go osiągnął i radość internetowej gawiedzi jest po Pana stronie. Ale co z tego wynika?
Czy te 150 kobiet ginących co roku ze strony mężusiów i troskliwych w "pilnowaniu porządku" partnerów przestaną ginąć dzięki temu, że Pan w swoim przekonaniu udowodnił, że to nie relacja władzy mężczyzn nad kobietami jest odpowiedzialna za przemoc tylko ten wstrętny kapitalizm?
A może Panu wcale nie chodzi o to aby przemoc wobec kobiet się zmniejszyła, tylko chodziło po prostu o przywołanie do porządku tej "wstrętnej feministki" Anny Zawadzkiej, która odważyła się zarzucić mężczynom (mnie, Panu i całej reszcie), że posiadają nadzwyczajną władzę nad kobietami daną przez kulturę i społeczeństwo i część z Nas (mężczyzn) wykorzystuje taką władzę aby katować swoje partnerki fizycznie, psychicznie lub ekonomicznie.

Rozumiem, że dla Pana stwierdzenie, że istnieją "mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", którzy aby utrzymać w ryzach kobiety są skłonni się nad nimi znęcać i nawet je zabić, jest tak trudne do przyjęcia, że musiał Pan napisać marny tekst o tym, że Anna Zawadzka się myli i że to nie społeczeństwo lub kultura dały Panu i mi tę władzę, tylko wstrętny wolny rynek jest za to odpowiedzialny.

Jako lekarstwo na Pana bajania o nietrafnych diagnozach wstrętnych feministek polecam Panu lekarstwo w postaci trylogii Millenium Larssona (wstrętnego feministy), może Pan zacząć lekturę od "Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet". Jak Pan skończy i przemyśli treść tych książek to może zrozumie, że tu kapitalizm nie ma nic do rzeczy...

autor: arena, data nadania: 2010-01-02 11:43:35, suma postów tego autora: 4

arena,

trudno dyskutować z całą tą pełną frustracji i agresji z powodu braku argumentów wypowiedzią, ale zadam jedno pytanie- co każe kobietom trwać przy tych mężczyznach, którzy nad nimi się znęcają- jeśli nie uzależnienie ekonomiczne, którego z kolei w większości przypadków nie da się usunąć za pomocą zmian kulturowych, bo nawet przy pełnej równości płci w neoliberalnym kapitaliźmie będą ogromne nierówności ekonomiczne, przekładające się na stosunki dominacji niezależne od płci?

autor: Luke, data nadania: 2010-01-02 15:58:03, suma postów tego autora: 1782

Luke

To może ja odpowiem.
Oczywiście, że arena zareagował(a) emocjonalnie, ja sam emocjonalnie reaguje na wykładanie głupot ex-cathedra, ale nie sądzę, żeby brakowało jej argumentów, powiedziałbym, że ma kilka celnych puent.
Luke, mój drogi... nie jesteś pierwszą osobą, która zadała pytanie o to, dlaczego maltretowane kobiety zostają przy swoich katach - przed Tobą te pytania zostały zadane już wcześniej i zostało całkiem sporo książek i artykułów o tym napisanych - odsyłam do google chociaż nie sądzę, żebyś się i przeczytał cokolwiek, bo wolisz swoimi pytaniami i komentarzami wykazać się brakiem wiedzy i zrozumienia teksu.
Dominacja płci utwierdzona upośledzeniem ekonomicznym jest narzędziem umacniającym dominację, oraz dającym większą wolność w szykanowaniu na sposoby nieekonomiczne.

autor: nikyty, data nadania: 2010-01-02 18:04:43, suma postów tego autora: 3572

Prawdziwy chłop paly, pije,

od czasu do czasu się bije, podziwia piłkie kopano i... KOCHA swo ukochano...

autor: Wąż jadowity, data nadania: 2010-01-02 18:14:05, suma postów tego autora: 213

No i jeszcze

Uprzedzając Twoją odpowiedź Luke - zrównanie na siłę, przez rozwiązania prawne na przykład i karalność dyskryminacji płacowej kobiet nie rozwiąże problemu przemocy w rodzinie, ponieważ ma ona pozaekonomiczne źródło - żeby rozwiązać problem należy zmienić podejście obu stron do samych siebie i do siebie nawzajem, a oznacza to nic więcej "tylko" zmiany psychologiczne i kulturowe.

autor: nikyty, data nadania: 2010-01-02 18:28:03, suma postów tego autora: 3572

@Luke

Tak mój komentarz był emocjonalny. Bo na głupią odpowiedź na tekst trafny i dobrze opisujący zjawisko przemocy wobec kobiet Pan ekspert od przemocy Foltyn napisał tekst, który służy spychaniu problemu na margines i upupianiu autorki.

Ponieważ wyraźnie potrzebujesz fachowej wiedzy i tak jak powiedział Nikyty jest mnóstwo dostępnego materiału w internecie. To podaje Ci najprostsze źródło czyli wikipedię:
http://en.wikipedia.org/wiki/Domestic_violence
http://en.wikipedia.org/wiki/Battered_woman_syndrome
Jest jeszcze bardzo dobra książka Beaty Gruszczyńskiej pt. "Przemoc wobec kobiet w Polsce". Tą książkę polecam wszystkim "macho polaco", którzy twierdzą, że problem przemocy wobec kobiet nie jest poważny i że wiedzą jak go rozwiązać.

Odnośnie dlaczego kobiety zostają przy katach odpowiedzi udzieliła już Anna Zawadzka: całe społeczeństwo intensywnie pracuje na to aby mężczyźni w konfortowych warunkach mogli się znęcać psychicznie, fizycznie, seksualnie i ekonomicznie nad swoimi partnerkami. 90% spraw o przemoc w rodzinie jest na etapie wstępnego dochodzenia umarzane. Faceci, którym sąd łaskawie udowodni winę w 90% przypadków dostają karę w zawieszeniu (i dalej znęcają się nad partnerką i dziećmi). A jeśli już dostaną karę więzienia to zazwyczaj jest to mniej niż 1 rok - wszak tak jak pokazuje Foltyn i spółka nie jest to ważny problem w Polskim społeczeństwie.

Mamy w tym wolskim kraju 800 tys. kobiet, które w badaniach socjologicznych deklarują, że przynajmniej raz w roku są ofiarami przemocy ze strony członków rodziny (przede wszystkim partnerów). Dodatkowo 150-200 kobiet rocznie ginie z ręki partnera. A Ty pytasz jak filip z konopii dlaczego nie zostawiają partnera??

Raczej zapytaj się dlaczego 99% społeczeństwa ma w głębokim poważaniu to czy facet się nad swoją żoną znęcą i czy ją po 10 latach znęcania zabije. I zastanów się jak to świadczy o naszym społeczeństwie.

A co do mądrych wniosków ex-cathedra wg. których feministki nie wiedzą o czym piszą, to już pisałem, że są to szowinistyczne pierdy, które mają trzymać autora i publiczność w przekonaniu, że wszysto jest w porządku tylko się te "wredne feministki" czepiają fajnych facetów...

autor: arena, data nadania: 2010-01-02 18:44:46, suma postów tego autora: 4

arena,

czyli według Ciebie nie jest dla kobiety problemem to, że gdy odejdzie od faceta, nie będzie miała gdzie mieszkać i z czego życ- jak w przykładzie podanym przez Zawadzką, kobiety która ma dziecko, mieszkanie należy do męża, a sama zarabia tylko 750 zł i to tymczasowo?

To że w Polsce jest kilkaset tysięcy rozwodów to rozumiem też w 100% z wniosków mężów i przy sprzeciwie żon?

Znalazł się obrońca kobiet, który każe im czekać z ich problemami na kulturowe przemiany, w wyniku których mężczyźni staną się łaskawsi dla kobiet... A ja bym wolał zabepieczyć ich materialny byt, poprzez świadczenia socjalne- a wtedy mogłyby swobodnie w każdej chwili przerwać patologiczny związek...

autor: Luke, data nadania: 2010-01-02 19:45:45, suma postów tego autora: 1782

nikyty, sam się zdemaskowałeś-

"żeby rozwiązać problem należy zmienić podejście obu stron do samych siebie i do siebie nawzajem, a oznacza to nic więcej "tylko" zmiany psychologiczne i kulturowe"

- toż to jest właśnie to, co krytykuje nawet Zawadzka- sprowadzanie problemów kobiet na grunt psychologiczny, żeby ukryć głębsze źródła dominacji nad nimi...

autor: Luke, data nadania: 2010-01-02 19:47:47, suma postów tego autora: 1782

Luke

Gdybyś sobie poczytał trochę to byś wiedział, że to właśnie faceci w sejmie najlepiej dbają o interesy damskich bokserów.
Ja uważam, że to nasze wsiowe państwo Wolskie powinno wreszcie poważnie potraktować kobiety-ofiary przemocy ze względu na płeć i zapewnić im komplet świadczeń socjalnych, psychologicznych oraz prawnych. Ale właśnie takie przekonania jak Pana Foltyna, że to nie jest problem całego społeczeństwa i że da się go załatwić wtedy gdy status ekonomiczny kobiet będzie równy statusowi mężczyzn, służą właśnie temu aby przypadkiem kobiety nie miały prawa do tego aby policja wydała nakaz opuszczenia mieszkania przez sprawcę przemocy.
Widzisz nawet z Twojego wpisu wynika, że to kobieta ma się wynieść od sprawcy a nie odwrotnie. W Polsce nawet jeśli mieszkanie należy do obydwu małżonków, albo nawet żony to i tak ona musi uciekać, bo ogólnonarodowa koalicja obrońców damskich bokserów blokuje od 2 lat ustawę antyprzemocową, która miała tę sprawę uregulować.
Ale ten mały szczegół nie zwrócił uwagi Pana Foltyna, ani Twojego, bo to są "babskie problemy" czyli mniej ważne z definicji.
Ogólnie nawet na lewicy traktuje się problem przemocy wobec kobiet po macoszemu co widać z tekstu Foltyna i komentarzy kolegów redakcyjnych takich jak Ciszewski i spółka. Ale to Wasz problem...

autor: arena, data nadania: 2010-01-02 20:16:25, suma postów tego autora: 4

Luke

Nikomu nie karzę czekać na zmiany społeczne dla poprawienia sytuacji, zdaję sobie sprawę z ograniczeń ekonomicznych trzymających ludzi po rozwodzie w jednym mieszkaniu i jestem za zwiększeniem wsparcia socjalnego dla samotnych matek, za ułatwieniami mieszkaniowymi dla nich przez przyznawanie im, jeśli zostają z dziećmi mieszkań i eksmitowanie z tych mieszkań eksmężów.... nie będę się rozpisywał i rozdrabniał, to są już kwestie szczegółowe...
To co ja próbuję powiedzieć: to wszystko chociaż potrzebne leczy tylko skutki, przyczyny leżą zupełnie gdzie indziej i ich usunięcie wymaga ciężkiej pracy z wykorzystaniem całego systemu wsparcia dla ofiar (niezależnie od płci, żeby nie było niejasności), co jest tym trudniejsze, że istnieje nie tylko opór konserwatywny, chroniący "autonomię" rodzin, jak i mechanizmy psychologiczne zachodzące po stronie ofiary.
Naprawdę Luke, zdobądź większą wiedzę w temacie, nie jest trudno zgłębić temat przemocy w rodzinie z naukowego, a nie tylko opisowego, populistycznego punktu widzenia.

autor: nikyty, data nadania: 2010-01-02 20:42:02, suma postów tego autora: 3572

Gratuluje Autorowi

Celny tekst, ja też bym wolał dac kobietom godną pracę i płace zamiast czekac na to aż ,,pan i władca'' zorientuje się że uprawia prymitywną ideologię dominacji

autor: Postsocjalista, data nadania: 2010-01-02 22:25:38, suma postów tego autora: 1953

niezrozumienie tematu przemocy

Tekst tyleż krótki, co wykazujący brak chęci zrozumienia kwestii poruszonych przez A. Zawadzką. Przykre to bardzo !
Dobrze, ze przynajmniej kilku mężczyzn w tej wymianie zdań na tym portalu zdaje się rozumieć zagadnienie przemocy i stara się wyjaśnić cokolwiek autorowi ( i innym myślącym podobnie)tego właśnie "pseudolewicowego szowinizmu"...

autor: marikaa, data nadania: 2010-01-03 12:53:33, suma postów tego autora: 140

Tych "kilku mężczyzn"

nawet jak będzie się tak żałośnie bardzo podlizywać, dla niektórych "feministek" i tak zostanie podludźmi.

autor: Getzz, data nadania: 2010-01-03 17:07:04, suma postów tego autora: 3554

Luke...

Przewaga ekonomiczna mężczyzny nad kobietą jest jak najbardziej ok dopóki kobiecie służy. Dopóki kobieta może ją wykorzystywać na swoją korzyść, doić faceta ile wlezie, trwonić jego pieniądze w galeriach handlowych. Jak facet zaczyna tę przewagę wykorzystywać przeciwko swej połowicy, wtedy dopiero pojawia się problem. Feministkom jakoś nie przeszkadza - bardzo powszechna - społeczna presja na mężczyzn jako głównych dostarczycieli dóbr materialnych. Jak facet zarabia więcej, to jest to stan pożądany i normalny. Jak kobieta, to uprawnia ją to do nazywania faceta leniem, obibokiem, nieudacznikiem, ofermą itp. Zaczyna się jawna pogarda. I nic to, że nawet Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym stoi jak byk, że w małżeństwie obie strony mają RÓWNE prawa i obowiązki. Jednak życie sobie, prawo sobie. Ale to, rzecz jasna, feministkom nie wadzi.

autor: fancom, data nadania: 2010-01-04 19:51:48, suma postów tego autora: 1427

fancom

ale może tak poważnie:)

autor: nikyty, data nadania: 2010-01-04 22:09:15, suma postów tego autora: 3572

Polecam

http://www.polityka.pl/rynek/ekonomia/1500247,1,ile-jest-warta-praca-kobiet-w-domu.read

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-05 09:48:27, suma postów tego autora: 1169

Tereso... jakoś nie widzę tutaj tłumu

naszych portalowych IDEAŁÓW, wyłuszczająch swoje zasługi domowe:
- raz na pięć lat remont zrobi, małżonka w tym czasie wyleguje się na sofie, bo przecież nie sprząta...
- w autku wodę destylowaną wymieni (albo i nie), a niech by ślubna próbowała jeździć - wara! Umyć jak najbardziej! A potem autkiem to on ją do Kauflandu zawiezie, bo tam taniocha...
- w drodze na szychtę miech ze śmieciami wyciepnie na hasiok...
itd...
Dużo w tym winy kobiet, szczególnie tych starszych (oprócz mojej Mamy!!!). Moja teściowa, kiedy darłam się na synów: "Wytrzyj buty! Powieś kurtkę! Odnieś naczynia ze stołu! Posprzątaj swoje manele! Wyrzuć śmieci!"... itp... potrafiła mi przy nich "zwrócić uwagę": "No przeca ty niy robisz. Łod czego cie majom!?"...
W takich chwilach kark jej bym skręciła. Raz zresztą nie zdzierżyłam i warknęłam: "Ty wstrętna, stara wiedźmo"! Wiem, nieładnie... bo nie przeprosiłam (*_*)
Dzisiaj dziewczyny są mądrzejsze. Nie widzą powodu, by usługiwać mężusiom, bo im "przeca nazwisko doł i robi na nia i na dziecka".
Coś trzeba będzie zrobić z tą pracą domową, Panowie. A przynajmniej szacunek się należy! Miałam dni, że wieczorem nie chciało mi się wziąć kąpieli, a tu cała noc dla ślubnego...
Ale jak mi ślubny gwóźdź w ścianę wbił, to piszczałam z zachwytu... bo potrzebny był jeszcze jeden... Trza go było dowartościować...

A "przemyślenia" Luke, to dno dna... Chociaż podejrzewam, że u siebie w domu jest słodkim misiem przychylającym żonie i synom nieba... Na tyrana mi nie wygląda. Ale przeca moga sie mylić!
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-05 12:17:00, suma postów tego autora: 5956

Hyjdla,

ale powiedz- czy jeśli kobieta nie pracuje zawodowo, albo pracuje sobie "dorywczo w fundacji na czas określony", zajmuje się jednym dzieckiem które odprowadza do przedszkola, nie dba o siebie (bo przecież mężowi ma się podobać bez względu na to, jak wygląda i jak o siebie dba a raczej nie dba), do tego chce iść na kolejne studia (oczywiście w tym czasie mąż musi zając się dzieckiem, oprócz tego musi opłacić jej studia)- to facet ma się na to godzić bez szemrania, i pracować na jej utrzymanie bez wymagania czegokolwiek? Tak wychowasz/wychowałaś swojego syna, żeby się godził na taki układ?

Oczywiście nie mam na myśli tego, żeby poniżać taką kobietę- ale trzeba też zwrócić uwagę, że i mężczyzna ma swoje racje... Lewica musi widzieć nie tylko racje kobiety, ale mężczyzny również, i rozsądzać je SPRAWIEDLIWIE...

autor: Luke, data nadania: 2010-01-05 19:29:18, suma postów tego autora: 1782

Panie Łukaszu

Weżmy taką hipotetyczną sytuację: On uważa że nie jest w stanie pracować jako pracownik komuś podległy, ani też nie życzy sobie być zwierzchnikiem komukolwiek więc pracuje na własną rękę, ale przychody ma b. niskie. Ona pracuje na etacie w modnej w ich miejscu zamieszknia firmie w topowym obecnie zawodzie i zarabia ze trzy razy więcej od męża. Mają dzieci, którymi po pracy zajmuje się jednak głównie Ona, jak też Ona pierze, gotuje i sprząta. On godzi się robić zakupy. Spłacają kredyty. Ona nie protestuje, wszak w jakim celu? Dla scysji?

Jej problem polega na tym, że gdyby była mężczyzną to w tej samej firmie na tym samym stanowisku zarabiałaby ze 30 % więcej, tak jak jej obecni koledzy z kracy.

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-05 21:05:52, suma postów tego autora: 1169

Miałam już dać sobie spokój, bo ni ma sensu

ale się nie powstrzymam od komentarza.
{to facet ma się na to godzić bez szemrania, i pracować na jej utrzymanie bez wymagania czegokolwiek?}
i {Lewica musi widzieć nie tylko racje kobiety, ale mężczyzny również, i rozsądzać je SPRAWIEDLIWIE...}

Otóż nie mają tu w tym wypadku nic do rzeczy racje kobiety czy mężczyzny, tylko zwyczajna przyzwoitość. Bo zdarzyć się każdemu może różnie. Każdy (i mężczyzna również) może stracić pracę, być źle opłacany albo choćby zachorować, a mimo renty nie dostać, lub śmiesznie niską. I wówczas dobrze jest wiedzieć, że się na tą drugą stronę może liczyć, że o ile ma taką możliwość będzie Cie utrzymywać, bez wymagania czegokolwiek. Żyjemy w kapitalizmie i racje typu płacę więc wymagam atakują nas z każdej strony i czasem nie sposób od tego uciec, ale wydaje mi się, że przenoszenie tej rzeczywistości również w intymne relacje to koszmar od którego można zwariować.
Pytasz Hyjdlę jak wychowuje synów. To może ja Ci odpowiem za siebie tak staram się wychować córkę, żeby się w razie czego godziła na taki układ, co więcej żeby jej w głowie nie powstało pomyśleć o kimś płacę i wymagam, o ile się znajdzie w takiej sytuacji. Nie wiem czy mi się to uda oczywiście, ale mam nadzieję to uzyskać w ten sposób, staram się z całej siły nigdy nie dać jej odczuć, że się mniej liczy, bo jest od nas zależnym dzieckiem i liczę na to, że jej to podejście się utrwali i nie pomyśli, że jak ktoś jest na słabszej pozycji, to teraz dopiero można mu zacząć stawiać warunki. EOT.

autor: yona, data nadania: 2010-01-05 21:42:59, suma postów tego autora: 1517

To i ja się wysilę i dołożę swoje...

Zgadzam się z Wami, yono i Tereso w całej rozciągłości.

Luke...
TA KOBIETA nie pracuje chwilowo zawodowo, bo przede wszystkim PRACUJE W DOMU, opiekuje się dzieckiem i tym zafajdanym fiutem.
Skąd wiesz, że TA KOBIETA nie dba o sobie? Tak twierdzi ten zakichany palant. Ja twierdzę, że skoro pracuje sobie "dorywczo w fundacji na czas określony" to może po to właśnie, by nie ocipieć w domu i nie złupieć? By być między ludźmi? Skoro pracuje w tej fundacji i wychodzi na miesto, to jestem na 98% pewna, że dba o sobie. To ten fajfus tak twierdzi, bo rajcują go inne lade, z którymi przepuszcza kasę, którą powinien przeznaczyć na dziecko i zainwestować w żonę. I w swoją rodzinę. Bo wykształcona kobieta jest ciekawszym człowiekiem, lepszą, mądrzejszą matką i inteligentniejszą żoną. I jak byś sobie nie interpretował tej inwestycji, to to słowo pasuje tu idealnie.
Ale ten kutas jej po prostu nie kocha i chce właśnie wyekploatować, poniżać przed znajomymi, oraz dowartościować swoje buraczane i prymitywn EGO.
A jeżeli nie dba o siebie, to być może donasza panieńskie ciuchy i podkrada prymitywnemu burakowi drobne na kosmetyki i fryzjera? A kutwa i tak jej wyryczy, że stroi się i pachnie dla luja.
Ten ciul nie powinien wchodzić w związek, nawet nieformalny, ani mieć dziecka, zresztą ponoć go nie chciał. Ten sobek i egoista powinien miec flamy i lafiryndy, stołować się w knajpach oraz wynajmować sprzątaczkę. A na starość leczyć dłubać w nosie przed telewizorem...
A ja tak staram się wychowywać swoich synó, by wiedzieli, że mają zarabiać na RODZINE, którą założą, a jeżeli ich autystycznemu bratu nie uda się pracować na etat, to mają go także utrzymywać. To ich obowiązek!
Od tego jest rodzina. A dla takich fiutek i cip ewentualnych są intercyzy, albo spółki z o.o.
A kobieta w domu naprawdę pracuje... i ja to już wytłumaczyłam moim synom, kiedy powtórzyli mi słowa tej wrednej wiedźmy, że przecież nie pracuję. No nie, kurwa, samo się robi! A wy głodni, obdarci obesrani chodzicie...
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-05 22:36:49, suma postów tego autora: 5956

Zresztą ta dziewczyna rozstała się już z tym ciulem

I dobrze zrobiła.
Przepraszam za ekspresyjne słownictwo, ale ponosi mnie, kiedy mówi się o pracy domowej kobiet jak o jakimś hobby albo spełnieniu. Jak moja teściowa, której jedynym celem życiowym było się wydać za chopa, urodzić dzieci, żebrać o pieniądze na siebie, czekać we łoknie na tego chopa i klachać o głupotach.
Tak jak tutaj ktoś napisał, kobiety są lepiej wykształcone, a zarabiają grosze, kiedy już pracują zawodowo, bo mają przerwę w życiorysie na macierzyństwo. A wtedy pracują przecież w domu. I należą się im pieniądze męża jak psu buda.
Ale to także problem naszego państwa, gdzie kobiety są obywatelami drugiej kategori. Nie ma żłobków, przedszkoli, świetli. A wtedy kobieta zmuszona jest siedzieć w domu, więc powinno się je wynagradzać, również te które to po prostu lubią, i które chcą ZAJMOWAĆ SIĘ DOMEM I DZIEĆMI.
To się musi zmienić! Stanowimy połowę ludności. A że nasze funkcje biologiczne determinują nasze życiorysy? Więc niech państwo pomyśli o KOBIETACH. ŁASKI mie robi. Jest nas połowa!.
Aha... ja zarabiam na siebie... jak by się ktoś pytał.
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-05 23:17:07, suma postów tego autora: 5956

Zabawne,

że pan, którego żona mogłaby zarabiać więcej - z mocy prawa o równości - wcale sobie tego nie życzy, choć łatwiej byłoby spłacać duży kredyt, a i szybciej może go jako rodzina by spłacili.

Nawykł od Taty kobiety traktować? Nawykł. Mama ew. winna, bo pozwoliła, nie żeby zaraz bezbronna była w tamtych - jeszcze bardziej absurdalnych niż obecne - warunkach społecznych.

Albo odwrotnie: skutkiem szaleństw jakichś Mamy wobec taty nabawił się urazu i skutek analogiczny jak powyżej, bo duma realizuje się zawsze tak samo. Polecam Karen Horney "Nerwica a rozwój człowieka" - totalitaryzm tam wyłożono jak należy :)

Obyśmy zdrowi byli!

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-06 12:05:36, suma postów tego autora: 1169

ciekawe czy w odwrotnej sytuacji-

facet zajmuje się domem, tzn. odprowadza i przyprowadza dziecko ze szkoły, ugotuje i upierze, posprząta, a pracy nie szuka "bo i tak nie ma nic ciekawego na rynku pracy dla mnie, z moimi kwalifikacjami", a żona pracuje po 10 godzin do tego 2 godziny na dojazdy, a po pracy bawi się z dzieckiem bo przecież obie strony potrzebują kontaktu, a poza tym mąż musi odpocząć "po ciężkim dniu pracy w domu", to byłoby dla Was, kobiety, w porządku?

Dla yony wiem że tak- ale ona to chce wychować męczennicę jak z filmu "Przełamując fale", co to chce spełnić oczekiwania wszystkich innych wyrzekając się własnych potrzeb...

autor: Luke, data nadania: 2010-01-06 13:43:34, suma postów tego autora: 1782

Mnie jest bardzo przykro,

że dyskusja zeszła na takie tory...
(*_*)
Panowie sami zapracowaliście i zasłużyliście na feminizm i nasilającą się walkę płci. Szczególnie w Polsce.
Od czasów Skłodowskiej nic już nie było takie samo. Ona wprawdzie była takim dziwadłem, które udowodniło, że kobieta potrafi myśleć, tworzyć i odkrywać, nawet na przekór kłodom rzuczanym jej pod nogi... ale nawet faceci pękli przed jej geniuszem...
Natomiast dwie ostatnie wojny, które rozpętali faceci, a które niepotrzebnie przetrzebiły ich płeć... zmusiły kobiety do wyjścia z domu, podjęcia pracy, zajęcia ich stanowisk, kształcenia się, upominania o równe prawa, choćby tylko polityczne, skoro wypchnięto je z domów i nałożono nań podwójne obowiązki.
Po tych morderczych wojnach to kobiety borykały się z przetrwaniem biologicznym, swoich i dzieci, a także kalekich mężów i ojców... Bo kobieta wyjdzie na ulicę, ale rano dziecko ma śniadanie... a facet zapije się na śmierć, albo się powiesi. Takie są przecież statystyki...
Nie da się już wpędzić kobiet w stare koleiny, bo one zostały wyrównane przez buldożery historii, Drodzy Panowie. Na Wasze życzenie między innymi...
Przewartościowała się też mentalność kobiet. Samotna matka nie jest już wytykana palcami. Stara panna także. One nie potrzebują już chłopa, by je utrzymał, nawet jeśli jest to jurny, ohydny wuj. One już nie są skazane na podawanie ciepłych kapci i gorących kartofli. Na czas, na komendę.
Nawet ich seksualność nagle tak jakoś niezrozumiale wybuchła i rozkwitła. Nie są już skazane na jednego impotenta albo ogiera na wieki wieków amen... i jego dobre słowo, albo kopniak bolesny...

Teraz, w Polsce, kiedy roboty nie ma dla wszyskich przeróżne eLPeeRy i PiSiory wpchychają kobiety ponownie do kuchni, łoża i przed ołtarz. Bo dla facetów nie ma roboty, a to przecież oni są łowcami. Już nie, przykro mi...
(*_*)
Biologia determinuje nasze miejsce w społeczeństwie, ale to może i lepiej? Dlatego może więcej pokory, Panowie? Trzeba w końcu podzielić się pracą, pieniędzmu, obowiązkami, władzą wreszcie. Nie ma odwrotu.
Czasy moich teściowych odeszły bezpowrotnie. Do głosu doszły moja Mama, ja_Hyjdla... a niedługo stery przejmą moje synowe...
Sami na to pracowaliście przez wieki... i macie to na co zasłużyliście...
(*_*)
Zdrowia i dużo sił życzę!!!
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-06 15:08:42, suma postów tego autora: 5956

Czarny scenariusz kryzysu

http://janiszewska.org.pl/index2.html .

A wracając do tematu taki scenariusz. Pan traci pracę. Rraty kredytów wysokie, więc tym bardziej tragedia. Żona mogłaby zarabiać więcej gdyby nie ośli upór Pana w tej sprawie przez lata. W sumie brak instynku samozachowawczego?

A pan, którego córka za 20 lat zapyta za czym to się opowiadał, że jej nie jest w smak brak równości płacowych?

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-06 17:13:49, suma postów tego autora: 1169

Hyjdla,

bardzo dobrze- niech kobiety pracują, skoro tego chciały- ale w takim razie niech się nie dziwią,że mężczyźni nie będą ich już utrzymywać... I niech nie oczekują w takim razie w ogóle małżeństwa i związanej z tym deklaracji lojalności...

autor: Luke, data nadania: 2010-01-06 17:15:10, suma postów tego autora: 1782

Jak to się dzieje,

że w Parlamencie posłowie i posłanki wynagradzani są tak samo? Czy się mylę?

Wg danych z rocznika statystycznego najmniej różnic w wynagrodzeniach jest wśród wynagradzanych najpodlej i najlepiej, cały środek zaś :(

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-06 18:39:43, suma postów tego autora: 1169

Luke

Nie widziałam filmu "Przełamując falę" i nie mam pojęcia o czym on jest, ale przy takim tytule można co najwyżej mieć nadzieję, że w najlepszym wypadku o wojsku.
Poza tym kompletnie nie kumam o co chodzi z tym przykładem. Co tu jest niby nie w porządku? Jeśli znajduje pracę poniżej kwalifikacji to chyba lepiej jeśli chce, żeby zajął się domem i odciążył z tych obowiązków żonę, która dużo pracuje, niż podkreślał, że on też zarabia choćby grosze(wg owego świętego mieszczańskiego dogmatu, że ten, kto nie zarabia się nie liczy), bo jak ktoś naprawdę dużo pracuje (a to Twoje 10 godzin dziennie to koło zaharowywania się nie stało), to nie ma czasu wykonywać pracy w domu mój drogi. Mogłabym Ci napisać ile pracowała moja mama, ale i tak byś i tak nie uwierzył, że człowiek na tak małej ilości snu może pociągnąć. Sama jak bym nie widziała, to bym nie uwierzyła. I nie ma w tym momencie możliwości żeby zająć się czymkolwiek jeszcze. Tak się życie ułożyło. Coś Ci się tu wydaje nie w porządku?! Z jakiej niby racji Ty masz o tym rozstrzygać.
A oczekiwanie lojalności słońce Ty moje jest obopólne i tego się oczekuje przynajmniej w teorii w związku i się w ten sposób nie rozlicza.

I to nie ma nic do męczeństwa, choć tak ciężko Ci pojąć o co chodzi. A chodzi o to, że małżeństwo to nie "umowa o wzajemnym użyczaniu sobie mienia i genitaliów" i całe szczęście, bo wtedy pozostałoby nam jedno: "włączyć w sprawę sądy
Zarekwirować wspomniane narządy
W następstwie czego druga strona

Wczyta sie baczniej w kontrakt. Jeśli nie wykona
swej powinności (o co łacno) przyjdzie pora
Na pomoc sądowego wezwać egzekutora."

autor: yona, data nadania: 2010-01-06 18:52:27, suma postów tego autora: 1517

Panie Łukaszu

Pań i dzieci też, wobec których ich mężowie/ojcowie/ zrezygnowali z lojalności jest w Polsce sporo, i Państwo te kobiety też kopie jak to słabszego odmawiając im jak i odmawiało równego wynagrodzenia za pracę. Tu nie Szwecja, gdzie jak czytałam nawet praca w tym samym zawodzie ma przynosić taką samą pensję, niezależnie od płci. U nas się wkoło wszystkich dzieli i dzieli, jednocześnie dziwiąc że jesteśmy podzieleni...

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-06 19:46:58, suma postów tego autora: 1169

Tu

czytałam - http://www.polskatransformacja.pl/files/dokumenty/model1.pdf , 8.strona

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-06 19:54:11, suma postów tego autora: 1169

Ależ Luke... to było "poniżej pasa" (*_*)

że się tak wyrażę po seksistowsku.
Ja nie napisałam niczego w stylu: "niech kobiety pracują, skoro tego chciały". Napisałam: "dwie ostatnie wojny (...) ZMUSIŁY kobiety do WYJŚCIA Z DOMU, podjęcia pracy, (...)skoro WYPCHNIĘTO JE Z DOMÓW i nałożono nań podwójne obowiązki"... Jest zasadnicza różnica, więc nie wmawiaj mi "dziecka w brzuch", że się znowu wyrażę seksistowsko... (*_*)
Wrócę jeszcze do tego "niedbania o siebie" przez mężatki.
Wiem, że panowie widzieli swoje wybranki przed założeniem stadła w obcisłych dżinsach lub króciótkich miniówach. W makijażu, dobrze uczesane, z pazurami tip top. Po wspólnym zamieszkaniu nagle kobieta łazi po chałupie w wyciągniętym swetrze (mam nadzieję, że podomki odeszły bezpowrotnie???!!!), japonkach (papucie chyba też?!), bez makijażu i fryzury, chociaż wykąpane i schludnie uczesane... Trudno mieszać w garach w upiętym misternie koku, bo nad garem dymiącym pomidorową koafiura się rozleci, albo kłaki pływają w zupie. Szorować sagan lub karmić bąbla w tipsach na 3 centymetry, biegać przy praniu na szpilkach, szorować podłogi w miniówie... Trudno czy łatwo? Na pewno niewygodnie, niebezpiecznie i niehigienicznie, proszę Luke.
To samo odnosi się do pięknisiów po ślubie... w rozchełstanej koszuli, przydeptanech laciach, pachnących wódeczką...

O św. Tereso!!! Że też nikt jeszcze tego nie zauważył i nie zgłosił projektu Sejmowej Tabelki Płac, ew. taryfikatora, a nawet premiowania??? No wiesz: staż, wiek, żywotność partii lub koalicji, no i oczywiście płeć!!!
Uśmiałam się setnie... super numer dla jakiegoś kabaretu undergrandowego...
(*_*)

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-06 23:30:16, suma postów tego autora: 5956

O zarobkach.

Moja mama zarabia więcej niż mój ojciec (co mnie właściwie nie dziwi) i on chyba nie czuje, że tak nie powinno być.
Może dlatego, że przynajmniej ja zarabiam mniej od niego:)

autor: Getzz, data nadania: 2010-01-07 08:02:44, suma postów tego autora: 3554

Hyjdla (*_*) ,

ale na posłach równość się kończy. Tym bardziej w porównaniu do innych jednostek. Sprzątaczka w Sejmie zarabia ze trzy razy więcej niż sprzątaczka w gminie, czy szkole. Niania do dziecka też jest wynagradzana bardzo różnie, w zależności od tego gdzie ma szczęście trafić. I tak dalej, i tak dalej. Jak już się uznaje za możliwe dzielić świat na równych i równiejszych, to i paniom i panom wychodzi to bokiem, jak nie dla nich samych to choć dla ich bliskich. W końcu chodzi o pewien syndrom. Chciałabym, żebyśmy mieli to już za sobą. Żebyśmy wkrótce tę równość mieli za tak obojętną dla rzeczywistości jak to, że kobiety mają prawo głosować, czy studiować... Obojętną, bo dziś już te prawa przecież żadnych negatywnych emocji nie budzi.

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-07 17:18:55, suma postów tego autora: 1169

Pani Tereso,

ja właśnie mam za złe neoliberalnym feministkom (czyli tym wiodącym) że zamiast walczyć o docenienie wartości pracy domowej- walczą tylko o to, żeby kobiety pracowały zawodowo na równi z mężczyznami, tak jakby praca w domu to było siedzenie bezczynnie jak w więzieniu... Zarazem to powoduje, że kobieta która nie pracuje i nie zarabia tyle co facet- jest uważana przez męża za "darmozjada, lenia"- co pokazuje tekst Zawadzkiej przecież...

autor: Luke, data nadania: 2010-01-07 21:26:15, suma postów tego autora: 1782

luke

Ocho jaka wolta! Porownujac z Twoimi wczesniejszymi komentarzami np tym z 2010-01-06 13:43:34, to zadje sie, ze walke o docenienie pracy domowej mozesz sobie na zdrowie toczyc w swojej glowie.
Oczywiscie te prace (jak wiekszosc prac) nalezy doceniac, ale w dalszym ciagu nie rozumiem z jakiej niby racji te prace mialaby raczej w pierwszej kolejnosci wykonywac kobieta, a nie oboje, albo np. raczej w pierwszej kolejnosci mezczyna albo wylacznie mezczyna. Co sadzisz o tym ostanim 'albo'? Jestes oczywiscie za, skoro tak te prace doceniasz i wrecz uwazasz, ze nalezy wlaczyc o jej docenienie? Jakbys bardzo chcial to ja bym Cie nawet mogla poprzec, bo akurat tych zajec jakos strasznie nie lubie.

Tak jak np. szczerze i przede wszystkim doceniajac wartosc pracy fizycznej, oburzylaby sie na dogmat myslowy, ze jest przeznaczona przede wszystkim dla czarnych, a umyslowa przede wszystkim dla bialych. Bo oboje doskonale wiemy o czym takie dogmaty swiadcza i z czego wynikaja.
A taka sofistyke z jednej strony dobrotliwa, z drugej rzucajaca klatwy-skojarzenia wobec pogladu z ktorym sie nie zagadzasz typu 'gloszny przez (....magiczne slowo: ) neoliberalnych' raczej radze sobie darowac, bo nie sadze, zeby ktokolwiek sie na takie proste tricki nabral.

Tekst Zawadzkiej zas pokazuje przyklad znecania sie psychicznego, z ktorej ze wzgledow materialnych oraz presji spoleczenj nie jest kobiecie latwo sie wyplatac. A uwazanie meza o tym czy o owym nic do tego nie ma. Bo gdy ktos chce sie znecac zawsze cos sobie znajdzie i jak nie kijem go to pala, jak nie to, to tamto.

autor: yona, data nadania: 2010-01-08 12:41:26, suma postów tego autora: 1517

yona,

od znęcania psychicznego ciężko uwolnić się nie tylko ze względów materialnych czy presji społecznej. Czasem ciężko się z tego uwolnić przez uczucia (mimo że się znęca, ale ja i tak ... itd.) czy jak to można inaczej nazwać.
PS. Freddy vs. Jason słaby, takie ikony lat 80tych, a tak słabo zrobiony film:)

autor: Getzz, data nadania: 2010-01-08 13:44:56, suma postów tego autora: 3554

zarobki

"i Państwo te kobiety też kopie jak to słabszego odmawiając im jak i odmawiało równego wynagrodzenia za pracę."

Pytanie czy rzeczywiście za taką samą pracę? Dla pracodawcy liczy się przydatność pracownika; żaden pracodawca nie preferuje mężczyzn dlatego że są mężczyznami. Preferuje ich dlatego, że chętniej zostają po godzinach, nie zajdą w ciążę itd.

Ci wszyscy, którzy mówią, że "kobiety są lepiej wykształcone, a mniej zarabiają", pomijają jeden bardzo ważny szczegół. Mianowicie zwykle są to dyplomy mniej poszukiwanych kierunków humanistycznych. Podczas gdy gospodarka potrzebuje więcej inżynierów, a także wykwalifikowanych pracowników fizycznych. W ciężkiej pracy fizycznej kobiety nie mogą konkurować, a na studiach technicznych stanowią maks. 25% studentów.

"A chodzi o to, że małżeństwo to nie "umowa o wzajemnym użyczaniu sobie mienia i genitaliów""

Może nie jest to umowa bezpośrednio o to, ale jest oczywiste, że seks jest głównym motorem skłaniającym do mężczyzn do poczynienia tego zobowiązania. A dla niektórych kobiet seks to jakaś pańszczyzna, a nie przyjemność. Tylko po co w takim razie naciągać gostka na małżeństwo...

autor: M-Z, data nadania: 2010-01-08 15:22:50, suma postów tego autora: 34

Feminizm nic nie maskuje - płeć nie jest tu elementem przypadkowym

Feminizm "maskuje" inne problemy - to stwierdzenie tyle nietrafne, co obraźliwe. Układ płci w przypadkach opisanych przez panią Zawadzką nie jest przypadkowy. A szkoda. Być może te problemy łatwiej by było rozwiązać gdyby chodziło tylko o czynniki ekonomiczne. Niestety, chodzi też - i w dużej mierze - o płeć i ZWIĄZANE Z NIĄ kwestie ekonomiczne i społeczne, o tzw. tradycję, wg której przedstawicielom danej płci przysługuje ograniczony repertuar ról, zachowań i możliwości.

Następnym razem zamiast komentować tekst, który przeczytał pobieżnie i bez zrozumienia, proponuję autorowi artykułu powstrzymać się od komentarza, a zamiast tego rzeczywiście zainteresować się problemami kobiet w Polsce.

Robi się to NIE mówiąc o kobietach i do kobiet, ale ich słuchając.

autor: Klementyna, data nadania: 2010-01-08 17:06:48, suma postów tego autora: 2

Panie Łukaszu

Pierwsze słyszę, że bywają tacy mężczyźni którzy obelgi wobec żon konstruują w oparciu o to co mówią feministki. Sądziłabym raczej, że ci mężczyżni to nawet nie bardzo wiedzą co to jest ów feminizm, tym bardziej co jakieś feministki mówią.

Poza tym nie chcę mieszać "wełny z komunikacją". Jak powstanie prawo do równości to i ci mężczyźni choć po części to się zreflektują, a w miarę upływu czasu - coraz więcej. Którego pana studenta dziś dziwi że na roku są panie studentki? Kogo dziwi, że pani idzie do lokalu wyborczego oddać głos w wyborach?

Jest najwyższa pora na kolejne istotne zmiany :) Inaczej będzie wstyd :( - za ciemnogród, że się tak wyrażę.



autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-08 18:02:22, suma postów tego autora: 1169

Getzz

Czy ja wiem- być może, ale nawet jeśli, to i tak nie o tym jest tekst Zawadzkiej. :)
@ps. Freddy faktycznie ikona, ale ten Jason jakoś mi umknął w dzieciństwie. Ale nie wiem czy rzeczywiście jest różnica, czy to tylko subiektywne wrażenie, bo dorosłeś? Mnie w wieku lat 7,8 absolutnym objawieniem i arcydziełem wydawała się kreskówka pod, skądinąd szowinistycznym ;), tytułem 'He-man' (o czym ze względu na zbawienny brak znajomości języków obcych wtedy nie miałam pojęcia :) ). Niedawno przypadkiem obejrzałam 'He-man nowa seria' i byłam załamana jak można było tak to dzieło tak sknocić. Tylko, że trafiwszy jeszcze później na oryginalnego zauważyłam ze smutkiem, że się tego nie da oglądać, a przynajmniej nie na poważnie :) Swoją drogą może właśnie na tym polega głównie czar Tarantino, że pokazuje, to co tak bawiło w dzieciństwie, ale w sposób satysfakcjonujący już dorosłych.

autor: yona, data nadania: 2010-01-08 19:02:29, suma postów tego autora: 1517

Luke...

Naprawdę zniesmaczyła mnie ta polemika z tekstem Ani Zawadzkiej. Komentujemy zupełnie różne teksty. Ty go ewidentnie przeinaczasz, manipulujesz nim. Ze złej woli, bo chyba go czytałeś, do cholery? Tak jak manipulujesz moimi wypowiedziami i pozostałych dziewczyn...
Tłumaczy Ci to większość dyskutantów, najtrafniej chyba Klementyna. Musiałeś Ją nieźle wkurzyć, skoro się zalogowała...
Nie chcę być wredna, ale zaczynam, podejrzewać, że masz ostatnio jakieś problemy z kobietami. Sorry, tak to wygląda. Może odpocznij od feminizmu i Ani Zawadzkiej. Pisz o tym na czym się znasz...

Teraz czas na parytety, no nie Teresa? Studiować możemy, do urn chodzić także, jako posłanki zbieramy nawet tę samą kasę.
Teresa!!! To będzie walka!!! Już czuję jak się faceci będą pieklić!!!
(*_*)

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-09 02:53:03, suma postów tego autora: 5956

Coś nowego

Mężczyźni krócej żyją - http://zdrowie.onet.pl/1592803,2039,0,1,,prawdziwi_mezczyzni_wiedza_ze_czasem_trzeba_isc_do_lekarza,profilaktyka.html

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-09 08:02:54, suma postów tego autora: 1169

Hyjdla (*_*) ,

spodziewałabym się zasadniczej zmiany rzeczywiście gdyby w Parlamencie znalazło się 80 % kobiet i 20 % mężczyzn, albo choć 70 i 30. "Pieklenie się facetów" może się temu przysłużyć, więc się piszę :). Jakżeby inaczej?

Może Pan Łukasz nas prowokuje byśmy sobie pomogły? W końcu światły człowiek, jest za co szanować i podziwiać.

Mogę prosić o kontakt na teresa.stachurska@gmail.com ?

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-09 10:30:15, suma postów tego autora: 1169

Hyjdla

"Studiować możemy, do urn chodzić także "
Na właśnie Klementyna trafnie, ale paradoksalnie M-Z dał mi najwięcej do myślenia.
Najpierw zauważyłam tylko to jego niezręczne stwierdzenie o braku zainteresowania seksem ze strony płci do niego przeciwnej. Nawet mnie na początku ucieszyło, że się tak podłożył ślicznie i chciałam mu złośliwie zawspółczuć, ale doszłam do wniosku, że nie warto. Potem do mnie dotarło takie spostrzeżenie.
"Kobiety (..) na studiach technicznych stanowią maks. 25% studentów. "
No właśnie, a i tak zawyżone, ewentualnie jeśli wliczyć kierunki typu matematyka, fizyka, chemia też na politechnikach, paraartystyczną architekturę i budownictwo- gdzie cześć studentek jest, bo trza odziedziczyć rodzinny biznes.
Na moim kierunku zaczynał procent kobiet gdzieś pomiędzy e a pi, czyli 3 kobiety na okolo 100 facetów, a i tak to był dobry rok. Potem ten procent magicznie urósł był, gdyż na naszej plibudzie selekcja przez pierwszy rok się odbywa, a z kobiet nie wyleciała żadna. (jak to mówią: 'wyleci, bo wyleci, ale z mężem')
Ale mniejsza bardziej interesujący jest ten procent chętnych, którzy przystąpili. Do czego ja zmierzam, bo przecież domyślasz się, że nie do tego, żeby M-Zta pochwalić, może bardziej, żeby się w głowę puknąć, że coś się miało przed oczami a nie docierało.
Bo o czym to świadczy? I za czym to jest argument? No za istotnością czynnika kulturowego właśnie. Nie ma żadnych przeszkód formalnych, żeby kobiety wybrały studia techniczne, a nie wybierają cholera w dalszym ciągu. Nie próbują, nie przystępują, choćby nawet z takiego głupiego powodu, że na wiele kierunków zwyczajnie nie trudno się dostać. Czynnik materialny usunięto, a nadbudowa nie zmieniła się automagicznie.
Oczywiście nie zmienia to faktu, że baza jest pierwsza, (bo trzymając się przykładu nie byłoby sensu zaczynać od przełamywania streotypu, kiedy kobiet na kierunki techniczne po prostu nie przyjmowano by) ale jest to raczej warunek konieczny, a nie wystarczający. Zawsze tak uważałam niby, ale jakoś do mnie te kulturowe analizy nie przemawiały. Nawet czytając komentowany tekst ze zdziwieniem kręciłam głową, bo było dla mnie kompletnie nie pojęte czemu i z jakiej racji ktoś niby miałby chcieć być dobrą kobietą.
I to nie jest może odkrycie, co porusza świat, ale czasem człowiek ma takie zaćmienia, że musi to sobie w głowie poukładać.

autor: yona, data nadania: 2010-01-09 10:51:46, suma postów tego autora: 1517

He- man klasyk dzieciństwa:)

I jego kot bojowy:)

autor: Getzz, data nadania: 2010-01-09 13:09:12, suma postów tego autora: 3554

yono,

o ile wiem, studiowanie kierunków technicznych jest dość trudne i pracochłonne. W przeciwieństwie np. do studiowania psychologii społecznej.
Może stąd biorą się dysproporcje, o których piszesz?

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-10 09:29:59, suma postów tego autora: 20871

Klementyna,

"Feminizm "maskuje" inne problemy - to stwierdzenie tyle nietrafne, co obraźliwe. "

no no, fajna kultura dykusji- kto ma inne zdanie, ten nas obraa....

"Układ płci w przypadkach opisanych przez panią Zawadzką nie jest przypadkowy. A szkoda. Być może te problemy łatwiej by było rozwiązać gdyby chodziło tylko o czynniki ekonomiczne. Niestety, chodzi też - i w dużej mierze - o płeć i ZWIĄZANE Z NIĄ kwestie ekonomiczne i społeczne, o tzw. tradycję, wg której przedstawicielom danej płci przysługuje ograniczony repertuar ról, zachowań i możliwości."

ależ w omawianych przypadkach mąż właśnie wypominał żonie, że występuje w "ograniczonym repertuarze ról"- tj. że nie robi kariery zawodowej...


"Następnym razem zamiast komentować tekst, który przeczytał pobieżnie i bez zrozumienia, proponuję autorowi artykułu powstrzymać się od komentarza, a zamiast tego rzeczywiście zainteresować się problemami kobiet w Polsce."


zrozumieć znaczy zgodzić się?


"Robi się to NIE mówiąc o kobietach i do kobiet, ale ich słuchając"

może znam i słucham kobiet, a nie feministek :)

autor: Luke, data nadania: 2010-01-10 16:14:21, suma postów tego autora: 1782

Hyjdla,

a my wprowadzimy parytety płci na kopalniach :)

autor: Luke, data nadania: 2010-01-10 16:15:49, suma postów tego autora: 1782

Luke, już wprowadziliście, zapomniałeś?

Właśnie po II WŚ...
Wyprowadzano Łyska z pokładu Idy, przyprowadzono kobiety. Zapomniałeś?
Kiepski żart i argument. Proponuję zwiększenie męskich agencji towarzyskich. Mają przyszłość. Podoba się?
(_*_)

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-10 20:13:43, suma postów tego autora: 5956

Hyjdla,

problem w tym, że mężczyźni nie mają tylu chętnych na swoje usługi seksualne, co kobiety... Może wprowadzić zatem parytet korzystania z takich usług?

autor: Luke, data nadania: 2010-01-10 23:50:28, suma postów tego autora: 1782

A skąd wiesz?

Może to też tylko "tradycja" i stereotypy?
Wszystko przed nami. Ja doczekam i parytetów i męskich burdeli. Już widzę te tabuny kościstych Angielek, smukłych Szwedek i byle jakich Niemek... ciągnących do naszych katolickich zamtuzów.
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-11 02:07:27, suma postów tego autora: 5956

Odp @Hyjdla

"Najpierw zauważyłam tylko to jego niezręczne stwierdzenie o braku zainteresowania seksem ze strony płci do niego przeciwnej. Nawet mnie na początku ucieszyło, że się tak podłożył ślicznie i chciałam mu złośliwie zawspółczuć, ale doszłam do wniosku, że nie warto."

Ależ wstrzemięźliwość seksualną kobiet należy ocenić bardzo pozytywnie. Jest to siła napędzająca ambicje mężczyzn - po co facet miałby się starać, gdyby podaż usług seksualnych była nieograniczona? Ponieważ jednak kobiety wybierają "mężczyzn sukcesu", same niejako czują się zwolnione z dążenia do własnego sukcesu. Dlatego mniej jest ich w prestiżowych "lokalizacjach".
Warto w tym kontekscie zauważyć presję doboru naturalnego - na te rozważania naprowadziła mnie pewna pani naukowiec, próbująca w swoim artykule wyjaśnić, dlaczego kobiety są bardziej religijne.
Mianowicie sukces reprodukcyjny kobiety w znacznie mniejszym stopniu zależy od osobistego sukcesu. Strategia ewolucyjna kobiety powinna brzmieć: "właściwie się podłóż, a potem wychowaj". Sukces reprodukcyjny jest też ograniczony liczebnie. Nawet królowa nie będzie miała więcej niż ca. 10 dzieci. Czyli nawet jeśli kobieta zdobędzie wysoką pozycję społeczną, nie zwiększy tej liczby.
Z kolei mężczyzna jest premiowany ewolucyjnie za sukces. Jeśli wyobrazilibyśmy sobie akcję, której prawdopodobieństwo sukcesu wynosi 10% (a klęska niesie śmierć), ale wygrana to możliwość zapłodnienia np. 100 partnerek, to podejmując ryzyko mężczyzna wygrywa - wartość oczekiwana wynosi 10% * 10 dzieci/kobietę * 100 kobiet - 100 potomków. Znacznie więcej, niż związek z jedną kobietą. Dla podobnej syuacji średnia wygrana kobiety to 1 dziecko. Znacznie mniej niż przy byciu układną.

"No właśnie, a i tak zawyżone, ewentualnie jeśli wliczyć kierunki typu matematyka, fizyka, chemia też na politechnikach, paraartystyczną architekturę i budownictwo- gdzie cześć studentek jest, bo trza odziedziczyć rodzinny biznes."

To jest właśnie dziwne; chyba w każdej klasie, do której uczęszczałem było parę matematycznie łebskich osób, a wśród nich prawie połowa to kobiety. Gdzie one się podziewają? Chociaż, z drugiej strony, na politechniki idą nie tylko matematyczni geniusze.

"Bo o czym to świadczy? I za czym to jest argument? No za istotnością czynnika kulturowego właśnie."

Być może w jakimś stopniu tak - nie zachęca się dziewczyn do wysiłków w tym kierunku. Ale z drugiej strony jak wiele dziewczyn chce poświęcać 12 godzin dziennie na siedzenie przed komputerem? Albo próbuje sama coś naprawić? Tak rodzi się pasja.

"Nie ma żadnych przeszkód formalnych, żeby kobiety wybrały studia techniczne, a nie wybierają cholera w dalszym ciągu. Nie próbują, nie przystępują, choćby nawet z takiego głupiego powodu, że na wiele kierunków zwyczajnie nie trudno się dostać."

Może dlatego że warto się daną dziedziną interesować, jeśli chce się ją studiować? I pewnie dlatego kobiety okupują kierunki humanistyczne - są bardziej zainteresowane procesami społecznymi niż stochastycznymi. ;)

autor: M-Z, data nadania: 2010-01-11 11:20:54, suma postów tego autora: 34

To nie do mnie, M-Z... to yonę cytujesz (*_*)

Ale skoroś już napisał, to powiem Ci, że teraz jestem w trakcie czytania "Gehenny, czyli dziejów nieszczęśliwej miłości" niejakiej Heleny Mniszek (znasz?) napisanej 100 lat temu. Otóż obok głównej bohaterki Andzi, wcielonej niewinności, występuje tam również Lora, wcielony seks, taki nieujarzmiony, dziki, nienasycony... Coś jak Jagna w "Chłopach", ino ona chłopką była, a Lora szlachcianką... Więc nie można generalizować z tą seksualnością. Andzia pozwala się zdobywać, Lora zdobywa.
Do czego zmierzam... Do czterdziestki to ja byłam Andzią, po to, to już jestem Lorą.
Dzisiaj już nie tylko dobór naturalny wchodzi w grę, czyli zasobność portfela, co sugerujesz, bo przecież jest wiele singielek, a później samotnych rodzicielek. Rodzących po trzydziestce, ustawionych, urządzonych. A tendencja jest wzrostowa.
Jak już te parytety zdobędziemy i in vitro spowszednieje, że o tabletce wczesnoporonnej tylko wspomnę... to wtedy faceci będą o "dobór naturalny" zabiegać, aż im się fiuty między nogami będą plątać... (*_*)
A ta "Gehenna" idzie mi jak po grudzie. Bo tyle tam przecudnych opisów przyrody, że zaraz zamykam oczy, rozmarzam się i... zasypiam.
A ile ja tam nieznanych słów wyczaiłam, które do scrabble mi się przydadzą! Wiesz np. co to "gędźba"?
Się rozpisałam... ale po coś mnie ruszał?
(*_*)

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-11 16:32:08, suma postów tego autora: 5956

ostatni raz (mam nadzieję)

Racja to było do @yona. Pomyliłem tytuł z autorem.

| Ale skoroś już napisał, to powiem Ci, że teraz jestem w trakcie czytania "Gehenny, czyli dziejów nieszczęśliwej miłości" niejakiej Heleny Mniszek (znasz?) napisanej 100 lat temu. Otóż obok głównej bohaterki Andzi, wcielonej niewinności, występuje tam również Lora, wcielony seks, taki nieujarzmiony, dziki, nienasycony... Coś jak Jagna w "Chłopach", ino ona chłopką była, a Lora szlachcianką... Więc nie można generalizować z tą seksualnością. Andzia pozwala się zdobywać, Lora zdobywa. |

Raczej chodziło mi o wskazanie pozakulturowego czynnika, który, kto wie czy nie przemożnie, wpłynął na takie, a nie inne położenie kobiet w społeczeństwach. Czyli że nie można obwiniać tylko mężczyzn za sytuację kobiet. Jeśli chcesz mieć samca dominującego, to nie dziw się, że chce on dominować. :)

| Do czego zmierzam... Do czterdziestki to ja byłam Andzią, po to, to już jestem Lorą. |

Czyli wszystko się zgadza - w odpowiednim okresie zmniejszałaś podaż usług seksualnych na rynku, dzięki czemu kobiety (jako grupa) zachowywały przewagę. Coś jak pracodawca przebierający w pracownikach w dobie kryzysu. ;)
W ogóle zastanawiam się, czy za penalizacją (w wielu krajach) prostytucji nie stoją kobiety. Powszechny dostęp do usług seksualnych mógłby zaburzyć strukturę społeczną - kto by się zobowiązywał do bardzo konkretnych kosztów, gdyby można było to samo osiągnąć mniejszym kosztem.

| Dzisiaj już nie tylko dobór naturalny wchodzi w grę, czyli zasobność portfela, co sugerujesz, bo przecież jest wiele singielek, a później samotnych rodzicielek. |

Well, ale to dopiero (ewentualnie) wyprodukuje nowe pokolenia wolne od skażenia starym doborem. Zresztą, tak jak mówię to wcale nie likwiduje doboru genetycznego (zresztą, nikt by tego nie chciał). Co najwyżej likwiduje dobór partnera życiowego.

| Rodzących po trzydziestce, ustawionych, urządzonych. A tendencja jest wzrostowa.
Jak już te parytety zdobędziemy i in vitro spowszednieje, że o tabletce wczesnoporonnej tylko wspomnę... to wtedy faceci będą o "dobór naturalny" zabiegać, aż im się fiuty między nogami będą plątać... (*_*) |

Well... Nie widzę, jak miałoby to eliminować dobór naturalny. Niezależnie od tego ile będziesz zarabiać nie zechcesz faceta, którego trzeba utrzymywać. In vitro? To nawet wzmocni dobór naturalny - będziesz chciała nasienia właściwego dawcy, z odpowiednią pozycją społeczną. Nawet można powiedzieć, że rozluźni to hamulce nakładane przez dzisiejszą strukturę społeczną na dobór naturalny. Ponieważ dawca nasienia nie będzie zobowiązany do alimentacji, to jeśli ma tylko odpowiednio dobre cechy, będzie mógł rozmnażać się nieograniczenie.

Co do parytetów... Moim zdaniem znacznie ważniejsze jest to, by zlikwidować to głosowanie na pierwszą osobę na liście (może należałoby drukować karty z losowym układem nazwisk). Jeśli nie wiesz, na kogo chcesz głosować, to może lepiej w ogóle tego nie rób. W wyborach lokalnych parytet może być nie lada wyzwaniem nawet dla najbardziej postępowej partii.

| A ta "Gehenna" idzie mi jak po grudzie. Bo tyle tam przecudnych opisów przyrody, że zaraz zamykam oczy, rozmarzam się i... zasypiam. |

LOL. Mnie opisy przyrody mogą uśpić tylko z powodu nudy. ;)

| A ile ja tam nieznanych słów wyczaiłam, które do scrabble mi się przydadzą! Wiesz np. co to "gędźba"?
Się rozpisałam... ale po coś mnie ruszał? |

Nie mam pojęcia. :)

autor: M-Z, data nadania: 2010-01-12 13:20:15, suma postów tego autora: 34

Prasówka

O obyczajach balowych - http://wiadomosci.onet.pl/1593278,2679,1,kioskart.html

i - Mężczyźni - druga płeć? - http://wiadomosci.onet.pl/1593336,2679,1,kioskart.html

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-12 17:27:19, suma postów tego autora: 1169

@Teresa Stachurska

| i - Mężczyźni - druga płeć? |

Skoro jest tak dobrze, to po co kobietom jeszcze jakieś udogodnienia? ;)
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że taki mąż w papuciach budzi większe pożądanie, niż np. kolega z pracy odnoszący sukcesy. ;)

autor: M-Z, data nadania: 2010-01-13 00:26:54, suma postów tego autora: 34

M-Z

Równość to udogodnienie? Nadal Pan nie widzi, że póki jedni będą się czuli więcej w prawie od drugich to i wobec nich tak samo to prawo wynoszenia się będzie stosowane, płaszczyzn na których się można popisać jest nieskończenie wiele. Syndrom można napędzać, albo ograniczać.

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-13 11:51:21, suma postów tego autora: 1169

parytety

| Równość to udogodnienie? Nadal Pan nie widzi, że póki jedni będą się czuli więcej w prawie od drugich to i wobec nich tak samo to prawo wynoszenia się będzie stosowane, płaszczyzn na których się można popisać jest nieskończenie wiele. Syndrom można napędzać, albo ograniczać. |

A można po polsku? Chodziło mi tylko o to, że skoro kobiety są tak dobre, to może nie warto bawić się w parytety (zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę http://wyborcza.pl/1,76842,7446672,W_Szwecji_parytet_plci_nie_wypalil.html)

autor: M-Z, data nadania: 2010-01-13 13:09:22, suma postów tego autora: 34

Czy można po polsku?

Można. Ilekroć się Pan (albo ktoś Panu bliski) poczuje wykluczony, proszę pamiętać że to ten sam syndrom, który Pan wobec kobiet zachwala. Bo wykluczenie jako takie nie funkcjonuje w jednym planie, na jednej płaszczyźnie. Ono jest "instytucją" której macki są wszechobecne. Jak przysłowiowy kij co się łatwo znajduje przy byle okazji.

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-14 10:26:31, suma postów tego autora: 1169

M-Z

1){Ależ wstrzemięźliwość seksualną kobiet należy ocenić bardzo pozytywnie. Jest to siła napędzająca ambicje mężczyzn - po co facet miałby się starać, gdyby podaż usług seksualnych była nieograniczona? }

No jak chcesz (bo się cholera aż trudno powstrzymać) proszę bardzo:
- tak sobie to dalej tłumacz i będzie Ci z tym lepiej. Ale nie przyszło Ci do głowy poważnie, że nie wszyscy mężczyźni mają takie doświadczenia?

2) Jeśli chodzi zaś o ewolucję, to zgadzało by się to może w jakimś sensie jeśli chodzi o samą możliwość wprowadzenia potomków do populacji, faktycznie większą u osobników męskich niż żeńskich i z tym związane strategie. I w tym sensie mógłbyś mieć rację, niemniej jednak to część z 'osobistym sukcesem' (nie ewolucyjnym rozumianym jako wprowadzenie jak największej liczby potomków do populacji) to jest już tak troszkę około teorii Lamarcka. Zainteresowanie wzajemne osobników jako mechanizm selekcji tych lepiej przystosowanych odnosi się do materiału genetycznego i nijak nie ma się do sukcesu społecznego. Tzn. mężczyzna kobiecie będzie się podobał, choć to brutalnie brzmi, bo ma np mocne zęby i ogólnie tzw. atrakcyjny fizycznie wygląd (a atrakcyjny to taki który znamionuje potencjalnie niezłą pulę genetyczną). Natomiast, choć faktycznie może się zdarzyć, że sukces społeczny przełoży się na sukces ewolucyjny, ale nie tyle zgodnie z ewolucyjnym procesem selekcji, ale niejako pomimo. Pomimo w tym sensie, że jeśli mężczyzna jest słabym rozwiązaniem ewolucyjnym (potencjalnie kiepskie geny), to owszem względy społeczne mogą mu pomóc osiągnąć sukces ewolucyjny. Chociaż w dalszym ciągu przez kobiety spontanicznie będzie postrzegany jako nieatrakcyjny, to mogą się one zdecydować na seks z innych względów.
Niemniej jednak jest to zafałszowaniem samego procesu ewolucji i wywodzenie stąd wzajemnych wniosków w przypomina dywagacje o żyrafach, które intensywnie wyciągały szyje, żeby dosięgnąć liści i dlatego im takie długie wyrosły.

Choć oczywiście z drugiej strony nad tym zafałszowaniem nie ma co rozpaczać, bo proces ewolucji w przyrodzie jest niedokładny, a niedokładność mechanizmu selekcji pozwala uciec z pułapek ewolucyjnych (kolejnych lokalnie optymalnych rozwiązań i stworzyć nowe gatunki). Zaś w sakli samego procesu (liczba osobników, kolejnych generacje) tzw. względy społeczne trwające raptem parę generacji są pomijanie małe. I w każdej generacji i choćby nie wiem jak sztywnej strukturze społecznej znajdzie się parę kobiet gotowych popełnić mezalians zgodnie z nakazem ewolucji.

3) Ciąg dalszy po ewolucji. I to są właśnie tzw. czynniki kulturowe. Czyli tu tzw. gender. Statystycznie większość kobiet postępuje zgodnie z zaobserwowanym wzorcem kulturowym swojej i np. nie próbuje czegoś sama naprawić. O to idzie w dyskusji ogólnie toczonej na ile wpływ mają ukształtowane kulturowo wzorce, a na ile jedynie czynniki materialne, a kultura jako nadbudowa po ich usunięciu powinna automagicznie wyewoluować w inne formy. I tu jest przykład, że nie do końca.
Przez czynniki kulturowe nie należy jednak rozumieć, a przynajmniej nie wyłącznie tzw. zachęcania wprost, choć to ma też oczywiście wpływ, bo zwyczajnie wielu rodziców decyduje się posłać chłopców do techników i tym samym niejako wstępnie determinuje im wybór późniejszych studiów.

{Może dlatego że warto się daną dziedziną interesować, jeśli chce się ją studiować? }
Jasne zawsze warto, ale nie o to szło. Jeśli ktoś decyduje się studiować marketing i ikebanę w płatne szkole, to raczej nie dlatego, że mu się taka pasja zrodziła, tylko dlatego, że w ogóle chce coś studiować z różnych tam względów, a nie dostał się gdzie indziej. Czemu w takim razie nie decyduje się chociażby na bezpłatną politechnikę? Oto zacz szło w tym 'chociażby'.

autor: yona, data nadania: 2010-01-14 20:15:24, suma postów tego autora: 1517

M-Z... gędźba to:

1. poetycko: muzyka towarzysząca recytacji lub śpiewowi;
2. ludowy instrument muzyczny, gęśl;
3. rzadziej: muzykanci, grajkowie.
Dziewczyny dają fajne teksty... ty rzępolisz...
(*_*)

autor: Hyjdla, data nadania: 2010-01-14 22:02:21, suma postów tego autora: 5956

Jeszcze @M-Z ewolucja i małżeństwo

Z drugiej, a być może z tej samej strony odnośnie ewolucji i tegoż mezaliansu. Zasadniczo owe względy społeczne tzn. zarobki, pozycja społeczna przekładają się również bardziej na społeczną emanację, czego nie należy utożsamiać z ewolucją. Tzn. przecież nie o małżeństwo, które jest tworem społecznym, a o wprowadzenie swoich potoków do następnej generacji w ewolucji chodzi. Stąd faktycznie nawet jeśli w strukturach społecznych, w których kobiety pozbawione są możliwości samodzielnego ustawiania swojej pozycji i muszą to robić za pośrednictwem mężczyzn, mogą one wykazywać większą chęć małżeństwa z tymi o wyższej pozycji społecznej, to w dalszym ciągu nie wykazują chęci do zachowań seksualnych z nimi, o ile nie są również przez zbieg okoliczności atrakcyjni zewnętrznie (tu zaprogramowanie ewolucyjne działa). Seksualnie w dalszy ciągu pozostają interesujący ci bardziej genetyczni. I wszystko odbywa się w sferze społecznej nadbudowy, a nie faktycznego sukcesu ewolucyjnego.

Innymi słowy, żeby zapewnić swoim dzieciom odpowiednio dobre geny, nie potrzeba mezaliansu, wystarczy zwyczajna zdrada. A ewolucji wsio rawno jak to sobie żyrafy zorganizowały i czy która tam nie przytachała drabiny.

autor: yona, data nadania: 2010-01-14 23:39:12, suma postów tego autora: 1517

Yona

No to mamy dylemat - nie mężczyźni a kobiety muszą zdradzać. Dla dobra ludzkości...

Czytam "www.polskatransformacja.pl" prof. Tadeusza Kowalika, tam na stronie 208 profesor specyfikuje skutki wysokiego bezrobocia i wśród nich wymienia taki:

"pogłębia nierówność płci, kobiety tracą więcej niż mężczyźni"

oraz np:

"pogłębia nierówności regionalne"

Przeczytajcie Państwo tę książkę. Ona nie może przejść niezauważona!!!

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-15 10:28:22, suma postów tego autora: 1169

Luke

[Lewica musi widzieć nie tylko racje kobiety, ale mężczyzny również, i rozsądzać je SPRAWIEDLIWIE... ]


100% racji, Lewica prawie nie widzi mezczyzn,a jak widzi, to jako tyranow itp. A jak na ironie to polskich mezczyzn wychowuja wlasnie kobiety na takich tyranow.

autor: dyzma_, data nadania: 2010-01-17 13:26:11, suma postów tego autora: 2960

odpowiedź @yona

| No jak chcesz (bo się cholera aż trudno powstrzymać) proszę bardzo:
- tak sobie to dalej tłumacz i będzie Ci z tym lepiej. Ale nie przyszło Ci do głowy poważnie, że nie wszyscy mężczyźni mają takie doświadczenia? |

Tu nie chodzi o doświadczenia pojedynczych mężczyzn. Chodzi bardziej o podejście statystyczne. Tak jak istnieją homoseksualiści, tak istnieją kobiety "wyzwolone" (@Frytka ;) ) Jednak zasada jest taka, że to mężczyźni zabiegają. Jest chyba niekwestionowalnym, że w naturze to samice mają wysokie szanse rozrodu, ale tylko niewielki procent samców (samce dominujące). Ponieważ od milionów lat to strona męska musi zabiegać o samice, a nie na odwrót, stąd też i mój wniosek (a nie z doświadczeń osobistych).

| Pomimo w tym sensie, że jeśli mężczyzna jest słabym rozwiązaniem ewolucyjnym (potencjalnie kiepskie geny), to owszem względy społeczne mogą mu pomóc osiągnąć sukces ewolucyjny. Chociaż w dalszym ciągu przez kobiety spontanicznie będzie postrzegany jako nieatrakcyjny, to mogą się one zdecydować na seks z innych względów. |

W tym rzecz, że naszym środowiskiem życia są społeczeństwa. Dlatego mimo iż atawistycznie może Wam podobać się mięśniak, wygrywa odnoszący sukces. Przykład - w naturze osoby z przemianą materii, która nie pozwala utyć są błędem ewolucji. Znacznie gorzej znoszą okresy głodu, niż "gromadzący" tłuszcz konkurenci. W praktyce społecznej jednak żywności nie brakuje, a szczupła sylwetka pozwala cieszyć się zdrowiem i odnosić sukcesy.

| Niemniej jednak jest to zafałszowaniem samego procesu ewolucji i wywodzenie stąd wzajemnych wniosków w przypomina dywagacje o żyrafach, które intensywnie wyciągały szyje, żeby dosięgnąć liści i dlatego im takie długie wyrosły. |

Tu nie chodzi o to, że gdy ktoś odniósł sukces, to pojawiły mu się geny sukcesu. Zapewne odniósł sukces, ponieważ miał takie geny, jakie miał.

Teza jaką daję pod rozwagę mówi, że być może to natura sprawia, że kobiety są słabsze w większości dziedzin; w naturze samice też są mniejsze. Wskazuję też na potencjalną przyczynę tego stanu rzeczy - samce mają ze sobą konkurować; samicom wystarczy że są.
Mimo iż zarówno samce, jak i samice mają po połówce genów od każdego z rodziców (pomijam sprawę chromosomów X i Y), to jednak ekspresja cech pozytywnych - siła, szybkość, zwinność - występuje silniej u samców. Dlaczegóż więc ekspresja innych cech pozytywnych - typu inteligencja, talent - nie może być również przechylona na korzyść mężczyzn (argument z cyklu: gdzie jest kobieta na miarę Mozarta, Newtona czy Gaussa)?
Być może więc obserwowana dyskryminacja kobiet ma swoje źródło w biologii?

| 3) Ciąg dalszy po ewolucji. I to są właśnie tzw. czynniki kulturowe. Czyli tu tzw. gender. Statystycznie większość kobiet postępuje zgodnie z zaobserwowanym wzorcem kulturowym swojej i np. nie próbuje czegoś sama naprawić.
O to idzie w dyskusji ogólnie toczonej na ile wpływ mają ukształtowane kulturowo wzorce, a na ile jedynie czynniki materialne, a kultura jako nadbudowa po ich usunięciu powinna automagicznie wyewoluować w inne formy. I tu jest przykład, że nie do końca.
Przez czynniki kulturowe nie należy jednak rozumieć, a przynajmniej nie wyłącznie tzw. zachęcania wprost, choć to ma też oczywiście wpływ, bo zwyczajnie wielu rodziców decyduje się posłać chłopców do techników i tym samym niejako wstępnie determinuje im wybór późniejszych studiów. |

Czyli wszystko w istocie zależy od odpowiedzi na pytanie, czy różnice te są wynikiem biologii, czy kultury. Jeśli kultury, to parytet na uczelniach (na wzór szwedzki) jest pomysłem właściwym. W przeciwnym razie jest to próba zawracania kijem Wisły. Wówczas otrzymamy następującą sytuację: na kierunkach humanistycznych facetów, którzy np. nienawidzą czytać poezji i "inżynierki" wymiotujące na widok rysunku technicznego.
Coś mi podpowiada, że natura może mieć tu duże znaczenie (np. gdzieś czytałem, że jakaś feministka stwierdziła, iż matematyka jest narzędziem dominacji mężczyzn w nauce; pomijając absurdalność tej tezy mamy tu jednak przyznanie się do [?nieusuwalnej?] słabości).
Moim zdaniem to nie czynniki kulturowe wpływają na niechęć kobiet do nauk ścisłych. Nie wiem, co wpływa na kobiety, że wybierają nauki humanistyczne, ale wiem, że (w stosownym czasie) mnie nawet przez myśl ten wybór nie przeszedł. Więc wątpię, bym został zniechęcony; analogicznie zakładam, że kobiety nie są jakoś gremialnie zniechęcane do nauk ścisłych, a coś innego decyduje o tym, że ich nie wybierają.

| Jasne zawsze warto, ale nie o to szło. Jeśli ktoś decyduje się studiować marketing i ikebanę w płatne szkole, to raczej nie dlatego, że mu się taka pasja zrodziła, tylko dlatego, że w ogóle chce coś studiować z różnych tam względów, a nie dostał się gdzie indziej. |

Dlaczegóż w ogóle pchać ludzi na studia, jeśli tylko "chcą coś studiować". Właśnie przez ten napór mas, następuje drastyczne obniżenie poziomu nauczania, a co za tym idzie wartości dyplomu. Myślę, że pchanie (na siłę) kobiet do nauk ścisłych przyniesie podobne obniżenie poziomu (oczywiście nie nie dotyczy to sytuacji kobiet, które dostaną się i utrzymają tam normalnie [czyli bezparytetowo]).

| Innymi słowy, żeby zapewnić swoim dzieciom odpowiednio dobre geny, nie potrzeba mezaliansu, wystarczy zwyczajna zdrada.|

Tylko że w praktyce społecznej to właśnie geny "bogacza" są dobre, a nie te mięśniaka.

autor: M-Z, data nadania: 2010-01-17 18:26:00, suma postów tego autora: 34

M-Z

{ W tym rzecz, że naszym środowiskiem życia są społeczeństwa. Dlatego mimo iż atawistycznie może Wam podobać się mięśniak, wygrywa odnoszący sukces.}

Społeczne życie w obecnej formie, to raptem parę generacji. Raczysz żartować, że w skali ewolucyjnej to ma jakiś wpływ. Cholera ja jestem markoewolucjonistką.( tzn. podzielam przekonanie, że ewolucja to długie okresy stagnacji i bardzo szybkie przejścia pomiędzy gatunkami), ale sugerując, że ewolucja zdążyła już zareagować na kapitalizm, to i jak dla mnie za szybki z ciebie bill :) Niezłe :)

{ Przykład - w naturze osoby z przemianą materii, która nie pozwala utyć są błędem ewolucji. Znacznie gorzej znoszą okresy głodu, niż "gromadzący" tłuszcz konkurenci. W praktyce społecznej jednak żywności nie brakuje, a szczupła sylwetka pozwala cieszyć się zdrowiem i odnosić sukcesy.}
Przykład tak dziwaczny, że aż szkoda gadać, ale ok. Po pierwsze nie ma przemiany materii, która nie pozwala utyć, jest tylko bilans odżywianie się i ruchu fizycznego. A szczupła sylwetka znamionuje sprawność fizyczną- stąd biologicznie człowiek jest tak zaprogramowany, że mu się podoba. Owszem są pewne kulturowe wariacje tegoż tzn. w okresach głodu podobają się otyli, obecnie niezdrowo wychodzona sylwetka kobieca i tzw. mięśniak, która to sylwetka tez nie jest naturalna i jest produktem siłowni i odżywek, ale to znowu, drobne zawirowania, a tendencja pozostaje. Ewolucja jest niedokładna i to jej nie szkodzi.

{Tu nie chodzi o to, że gdy ktoś odniósł sukces, to pojawiły mu się geny sukcesu. Zapewne odniósł sukces, ponieważ miał takie geny, jakie miał.}

No nie przepraszam cie serdecznie. Jak można popełniać ten błąd obecnie. Przecież to już od dawna wiadomo- jest to błąd logiczny który popełnił Spencer interpretując Darwina (tautologia: Jeśli powiemy, że przetrwają najlepsi i ci, którzy przetrwali są najlepsi, bo udało im się przetrwać, to cały ten komunikat oznacza po prostu "przeżywanie przeżywających." "Obrońca imperium zawsze zwycięski, więc kto zwycięski obrońcą jest".)
Doczytać trzeba było, a jak już się od tych sentencji podniośle zrobiło, to jako lewaczka polecam ci "Kto nie zna historii, ten popełnia błędy już popełnione."

W procesie ewolucji nie zawsze przeżywają najlepiej przystosowani, oni mają tylko największe szanse. A proces jest niedokładny i duży wpływ ma tu przypadek czysty tzn. przetrwać (A PRZETRWAĆ W SENSIE EWOLUCYJNYM, TO NIC INNEGO JAK MIEĆ POTOMKÓW!) mogą również osobnicy słabsi. Dlatego po pierwsze, to że ktoś odniósł sukces nie oznacza, że zapewne miał lepsze geny, po drugie zaś absurdalne jest przekonanie, że to, iż ktoś odniósł sukces w społeczeństwie kapitalistycznym oznacza, że odniósł sukces ewolucyjny (to się nijak nie pokrywa, bo w praktyce sukces ewolucyjny w znacznie większym stopniu odnoszą rodzice wielodzietnej rodziny ze wsi niż samotny "zdolny menager" z Warszawy)

{ Teza jaką daję pod rozwagę mówi, że być może to natura sprawia, że kobiety są słabsze w większości dziedzin; w naturze samice też są mniejsze. (..)Dlaczegóż więc ekspresja innych cech pozytywnych - typu inteligencja, talent - nie może być również przechylona na korzyść mężczyzn (argument z cyklu: gdzie jest kobieta na miarę Mozarta, Newtona czy Gaussa)?}
To sobie sam tę tezę rozważ, powinno ci się udać skoro masz przewagę inteligencji, bo to w sumie proste jest misiu. Sam zauważyłeś, że samice sa mniejsze i słabsze. To się zastanów co z tego mogło wynikać. Materialisty z ciebie, nie bedzie ewolucjonisty pewnie też nie, ale to jest tak łatwe, że ponieneś rozgryźć.

{ Jeśli kultury, to parytet na uczelniach (na wzór szwedzki) jest pomysłem właściwym. W przeciwnym razie jest to próba zawracania kijem Wisły. (..)Dlaczegóż w ogóle pchać ludzi na studia, jeśli tylko "chcą coś studiować". Właśnie przez ten napór mas, następuje drastyczne obniżenie poziomu nauczania, a co za tym idzie wartości dyplomu. Myślę, że pchanie (na siłę) kobiet do nauk ścisłych przyniesie podobne obniżenie poziomu (oczywiście nie nie dotyczy to sytuacji kobiet, które dostaną się i utrzymają tam normalnie [czyli bezparytetowo]).

Jezu zlituj się jakie parytety na uczelniach? Mowa było o parytetach do sejmu. Po co na uczelniach parytety, a już szczególnie na technicznych? Po pierwsze kobiety mogą się tam bez najmniejszego problemu dostać. A na część kierunków, to się mógłby nawet pies z kulawą nogą dostać jakby zabłądził, tak mało mają chętnych. Po drugie zaś nie wiem czy wiesz, że jeśli chodzi o studia to w polsce już były takie parytety mianowicie w latach 70 na medycynę -50% kobiet, 50% mężczyzn. Miało to taki efekt, że kobieta, żeby się dostać musiała mieć same piątki, ewentualnie jedna 4 i pochodzenie robotniczo- chłopskie, mężczyzna musiał tylko egzamin zdac choćby na samych 3. Jeśli jesteś zdania, że takie pchanie na siłę ma znaczenie to dobrze ci radze widząc pana doktora około 50 pożegnaj sie grzecznie i na odchodne spytaj o pania doktor (ewnetualnie o mlodszego, taki sie juz tez bez parytetu dostal).
Co do naporu mas na uczelnie, to gdzie indziej szukała bym przyczyny, iż twoje pojęcie o ewolucjonizmie pozwala ci wygłaszać sentencje takie jak poniższa:
{ Tylko że w praktyce społecznej to właśnie geny "bogacza" są dobre, a nie te mięśniaka.}
To pchanie się mas spowodować co najwyżej może, że wobec takich mądrości "masy" nie będą już z nabożeństwem słuchac 'jak jaśniepaństwo mądrze gada, a jakie słowa zna', tylko albo uprzejmie wyjaśnią, albo niepurzejmie wyśmieją, co w praktyce społecznej faktycznie może byc dla bogacza niedobre.

Jeszcze raz, to, że się ktoś wzbogacił nijak nie polepszyło jego genów, tak jak to, że ktoś jest właścicielem szybkiego auta nie spowoduje, że jego dzieci odziedzicza po nim szybkość (chyba, że w sensie spadkowym ;)).

I w drugą stronę nauce nie znane są geny ułatwiające wzbogacenie się, no chyba, że komuś udało się ostatnio odkryć gen skurwysyństwa.

autor: yona, data nadania: 2010-01-17 23:19:41, suma postów tego autora: 1517

...

Mnie się tekst generalnie spodobał. Zadaniem lewicy jest walka o "równe traktowanie" wszystkich. Oczywiście, należy walczyć z - obwarowaną kulturowo i ekonomicznie - dominacją jednej płci. Dziś zazwyczaj są to mężczyźni, ale jutro mogą być to równie dobrze kobiety. Trzeba powiedzieć "nie" - patriarchatowi, ale nie w imieniu liberalnego modelu "biznes-woman" albo matriarchatu.

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-01-22 16:48:33, suma postów tego autora: 1684

...

Ale nie zgadzam się z tezą Foltyna o tym, że sprawami światopglądowymi nie trzeba się zajmować, bo "samo się zrobi" czy "narusza to wolność wyznania / sumienia"... Nic się samo nie zrobi, prawica może co najwyżej zaostrzyć konserwatywny, klerykalny i seksistowski kurs polskiego prawa i polityki społecznej. Cenię Foltyna za to, że dużą wagę przywiązuje do spraw ekonomicznych, jednak nie powinno się lekceważyć - innych, niż własne, priorytetowe - postulatów lewicy. No, chyba, że nadinterpretuję jego stanowisko... ;]

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-01-23 13:32:13, suma postów tego autora: 1684

Dodaj komentarz