ale także i przed różnej maści postępakami którzy stawiają człowieka na równi z krówkami i świnkami, walczą z rodziną jako podstawową komórką społeczną, główne zagrożenie dla kobiet upatrują w mężczyznach, forsują tezy że budżet państwa jest z gumy itp. itd.
że PRL zamiast go osłabić to tylko go wzmocnił. Antykościelna nagonka i represje wywołały tylko wzmocnienie katolicyzmu, "ostoi polskości i niepodległości". Jak zwykle z Polakami, władza coś narzucała, społeczeństwo się buntowało. Dlatego nie mieliśmy normalnej laicyzacji jak w krajach Zachodu, gdzie była ona oddolna, nienarzucona, ludzie sami do niej doszli i odrzucili kościół a często i religię.
tego czytać - http://wyborcza.biz/biznes/1,101716,7560507,Mopy_na_pare_i_inne_cuda__czyli_co_Polak_ma.html
Nie wiem czy kiedykolwiek na etacie pracowałeś, ale jak sobie możesz wyobrazić, masz całkiem przerypane w robocie gdy wystąpisz przeciwko swemu pracodawcy. Wyobraź teraz sobie sytuację że w Polsce jest tylko jeden jedyny pracodawca, mający własność nie tylko wszystkich istniejących i możliwych środków produkcji, ale także miejsc zamieszkania pracowników (sic!!!). Jak bardzo miałbyś przerypane gdybyś wystąpił przeciwko TAKIEMU mega-pracodawcy-total-właścielowi? Do mediów się poskarżysz? Przecież wszystkie są jego! Może na milicję? Też tego pracodawcy! To może jakieś ulotki protestacyjne wydrukujesz? Drukarnie też do niego należą! KOSZMAR? A to tylko dzień jak co dzień opozycji w PRLu.
Gdybyś czytał komentarze na tym portalu to byś wiedział że Twoi ideowi koledzy beztrosko opisują obecny system jako "morderczy", i to mimo że pracownicy mają zdajsie ponad dwa miliony konkurencyjnych pracodawców do wyboru, a ich mieszkania są albo prywatne albo jednostek niezwiązanych z ich pracodawcą.
Świetny komentarz!
Dogmatyczna krytyka i demonizowanie całego PRL (systemu wielofazowego i wieloaspektowego) może zaprowadzić lewicę - co najwyżej - w "kozi róg". PRL miał również pozytywne aspekty, które później zaprzepaściła większość postsolidarnościowców i postkomunistów (przerientowanych ku nowym ośrodkom decyzyjnym - Waszyngtonowi i Watykanowi).
był bardziej skomplikowany niż pisze jliber. Przede wszystkim likwidacja bezrobocia była płaszczyzną, która zmieniała w sposób niewyobrażalny stosunki społeczne. Likwidacja lęku przed bezrobociem była czymś, co w sposób zasadniczy ograniczało represje biurokracji wobec robotników jako klasy. Wprawdzie na początku lat 70-tych M. F. Rakowski w Polityce zainicjował dyskusję o projekcie takiego naszego małego, socjalistycznego bezrobocia, które miałoby stymulować wzrost wydajności produkcji (czyli w umysłach biurokratów od dawna hodowane były takie marzenia), ale na to Gierek się nie odważył, choć doświadczenia z 'socjalistycznym bezrobociem' obserwowano już od dłuższego czasu w Jugosławii. W momentach częściowej utraty kontroli w walce o władzę biurokraci mogli kazać strzelać do robotników, mogli w niektórych regionach i sektorach dość brutalnie tłumić wszelkie objawy nieprawomyślności, ale pewne bariery były nieprzekraczalne.
Innym, rzadko przywoływanym przykładem pewnego wielkiego niezrealizowanego zamierzenia biurokratycznego i oryginalnego modus operandi biurokracji była próba reformy oświaty w latach 70-tych. Wielki hałas, projekt pod patronatem profesora Szczepańskiego, ogłoszone plany upowszechniania wykształcenia na poziomie 10-latki i nic!!!
Bunt dyrektorów wielkich zakładów pracy sprawił, że reformę skoszowano. W efekcie ukarano bogu ducha winnych nauczycieli, którym narzucono komisaryczny zarząd ZNP, ale za to jako rekompensatę uchwalono Kartę Nauczyciela.
230 zł przeciętny Polak wg tego badania wydaje miesięcznie na jedzenie. Stanowi to 40% wartości uznanej przez ONZ za granicę nędzy (1 USD z 1995 roku dziennie!). Wiem, jak małe są to pieniądze, bo w tej chwili muszę za takie się wyżywić, nawet za troszkę mniejsze. Mam notatki, plan i widzę, co można kupić. Stwierdzam więc, że wcale obraz nie jest taki cukierkowy. Jesli to badanie i kwota ta jest prawdziwa, to znaczy to, że przeciętny Polak musi silnie oszczczędzać na jedzeniu. Jeśli oszcżędza się na jedzeniu, to znaczy, że coś jest nie w porządku z systemem.
polecam : Mop na parę - http://www.radiownet.pl/radio/wpis/3351/
http://passent.blog.polityka.pl/?p=667#comment-151268
http://passent.blog.polityka.pl/?p=667#comment-151405 :
jasny gwint pisze:
2010-02-23 o godz. 10:37
"Zaczyna głowa boleć czytając wiele długaśnych tekstów, które oprócz potoku słów nie wnoszą do istoty sprawy nic. Warto więc niekiedy uciec do myśli mądrych ludzi pętających się po marginesach życia i polityki, a zmuszających do zadumy. Prowincjonalny humanista, przyjaciel i partner intelektualny Generała Jaruzelskiego, Profesor Hieronim Kubiak napisał; -”Zło prawdziwe zaczyna się dopiera wtedy, gdy partie przestają spełniać rolę instrumentów, z pomocą których grupy i jednostki ludzkie harmonizują różne - często nawet sprzeczne - interesy, a stają sie narzędziem bezpardonowej walki w imię osobistych ambicji i korzyści polityków. Dlaczego mielibyśmy się godzić, aby o życiu naszym miały decydować koterie zasłaniające partyjnymi sloganami nadzieje na prywatne zyski lub po prostu beztalencia lub zwykłe chciejstwo”?. Miesięcznik KRAKÓW."
Społeczeństwo niezdolne do analizy własnej historii, tym bardziej nie jest zdolne do analizy planowania, dlatego pozostaje mu wybór gruszek na wierzbie, co widać.
Gospodarka PRL-owska tak jak i obecne gospodarki krajów rozwiniętych gospodarczo, wykazywała/wykazują zapotrzebowanie na inżynierów. Obecna gospodarka polska oferuje inżynierom 1200 złotych miesięcznie o ile już potrzebuje inżyniera i to jest obiektywnym wskaźnikiem stanu polskiej gospodarki. Oczywiście miłośnicy „wolnego rynku” mają słuszniejszą stratyfikację i zaraz udowodnią, że obecnie statystyczny polak zjada więcej bananów niż za PRL-u, co jest niewątpliwym wskaźnikiem sukcesów gospodarczych Polski. Więc idźta sobie dalej w tę bananową przyszłość, a ja stąd spierdalam, aby dalej od bananów na wierzbie.
A jak już sobie tak o bananach rozmawiamy, to jeszcze lepszym bananem od banana gospodarczego jest banan polskiej lewicy, o, to jest dopiero fajny banan, tylko rzyga się po nim długo.
Adam Barycki