Błąd pilota raczej wątpliwy
Wypowiedź Ryszarda Drozdowicza z Laboratorium Aerodynamicznego Politechniki Szczecińskiej (ZUT)
Jako pilot oceniam, że sugerowany w mediach błąd pilota jest mało prawdopodobny. Na podejściu do lądowania nie wykonuje się żadnych manewrów typu silne przechylenie lub nagłe zmiany prędkości. A takie silne przechylenie zauważyli świadkowie. Pilot wykonał dodatkowe kręgi nadlotniskowe, aby upewnić się co do warunków lądowania i na tej podstawie podjął uzasadnioną decyzję o lądowaniu. Nieprawdopodobne też jest, aby doświadczony pilot wraz z drugim pilotem pomylili się co do wzrokowej oceny wysokości, nawet w przypadku awarii przyrządów, która jest również nieprawdopodobna. Należy tutaj zauważyć, że mgła jest na ogół z prześwitami i przy dziennym świetle nie stanowi istotnej przeszkody do wzrokowej oceny warunków lądowania. Okoliczności wskazują jednak na poważną awarię lub celowe zablokowanie układu sterowania. Taką blokadę można celowo zamontować tak, aby uruchomiła się przy wypuszczeniu podwozia lub klap bezpośrednio na prostej przed lądowaniem. Przy blokadzie klap lub lotek na prostej katastrofa była nieunikniona, gdyż pilot nawet zwiększając nagle ciąg, nie był w stanie wyprowadzić mocno przechylonej ciężkiej maszyny, mając wysokość rzędu 50-100 m i prędkość rzędu 260 km/h.
[!]
fobia antyrosyjska mogła być podłożem
mnie zaskakuje, mianowicie, że organizator wyjazdu (MSZ?) nie wpadł na to, że warunki pogodowe mogą nie pozwolić na lądowanie w zaplanowanym czasie i miejscu, i stąd wylot musi odbyć się z zapasem czasu na zmiany.
Ja ilekroć miałam gdzieś być na określoną godzinę zawsze wyjeżdżałam z takim zapasem, żeby zdążyć.
Lądowanie samolotów, także rejsowych, z dala od "docelowych" to nie nowina. Moja Mama zamiast w Warszawie wylądowała w Gdańsku, bo pogoda nie pozwoliła lądować w Warszawie. Ja kiedyś spędziłam dodatkową dobę w Sofii, bo samolot, którym miałam lecieć został odwołany z powodu nieodpowiednich warunków atmosferycznych, a w kolejnych nie było wolnych miejsc. Byliśmy na dokładkę bez pieniędzy, bo w tamtym czasie nie wolno było wywozić walut i wydawało się je do końca przed wyjazdem.
Rozmowom na ten temat nie będzie końca i dobrze, bo może ustrzegą nas przed powtórzeniem tragedii. Co dziś na ten temat czują osieroceni? Nie mają pytań?
Żal, tyle osób zginęło, tylu ich bliskich rozpacza. Putra miał ośmioro dzieci, mieszkają obok moich przyjaciół.
Podczas rozmów z paroma osobami doszliśmy do podobnych wniosków.
Cypriana Kamila Norwida, śpiewa Stan Borys - http://www.youtube.com/watch?v=FrP9c1gnmHc
Tu nie ma konfliktu: honor, odwaga a bezpieczeństwo. Jeśli już to decydująca była bezmierna głupota i zaślepienie i to jest w tym najgorsze.
A i jeszcze jedno w tej sprawie zadziwia: łatwość z jaką oskarża się pilota.