"Nie potrafi naciągnąć linki od hamulca, ale potrafi odróżnić kto zna się, a kto się nie zna na rowerach. Intuicyjnie wyczuwa, że znają się tylko kobiety - reperują rower w 60 sekund i nie biorą za to pieniędzy. Mężczyźni w 10 minut ledwo dzwonek w rowerze naprawią, w dodatku przycinają na kasie".
To oczywiście bzdurny komentarz, tak samo jak ten wpis.
art jest elementarnym przykladem mizoandri.
że to czytacie i jeszcze odpisujecie.
Nie ktoś, nie w dzisiejszych czasach, nie w sklepie - tylko każdy mężczyzna za ladą, z katedry, zza biurkiem, itp., z racji bycia facetem-ekspertem, czyli z racji takiego nieprzekraczalnego społecznego "genotypu", który sprawia, że właśnie jest tym, kim jest: mężczyzną (czyli ekspertem, wyzyskiwaczem, oszustem, itd.). Ot, ktoś taki jak ja, czy Ty.
Tym razem nie macie racji. Ja sie z autorka w wiekszosci nie zgadzam, ale teraz jak najbardziej.
Jest taka prawidlowosc, a Wy moze nie mieliscie szans po prostu tego zaobserwowac, stad sie Wam wydaje, ze nie istnieja zadne moza karaibskie. Ale niemniej jednak kobieta jest postrzegana w niektorych dziedzinach jako z zaozenia niekompetentna (jakby Rothe wlasnie ze wzledu na ten genotyp ;), choc w rzeczywistosci ze wzgledu na 'archetyp' technika faceta ) I dlatego ciezko jest sie dogadac na wstepie. Oczywiscie dwoch (dwoje) ludzi ktorzy zajmuja sie dana dziedzina i wiedza o czym mowia zawsze sie predzej czy pozniej dogadaja (pomijajac przypadek zlej woli), bo jak te roboty wykorzystaja w koncu inteligentnie percepcje, najpozniej wtedy jak beda chcieli wreszcie pojsc do domu. Niemniej jednak czlowiek rzucony na jakis przyczulek samotnie i majacy byc ekspertem, choc sam ma mgliste pojecie od czego i dlaczego, kieruje sie wylacznie stereotypem, bo nic mu innego nie zostaje - zadnych sygnalow wejsciowych nie pozwalajacych mu zweryfikowac sytuacje nie przetwarza prawidlowo. Niekompetencja owa z mojego dosw. dotyczy w wiekszosci jednak facetow, a nie kobiet, choc moze nie ze wzgledu na genotyp znowu, ale ze wzgledu na przyczyny, "ktorych sa dwie". Pierwsza statystyczna tzn - w technicznych zawodach generalnie czesciej spotyka sie facetow, wiec prawdopodobienstwo spotakania faceta niekompetentnego jest wieksze niz kobiety w ogole, bo podzbior facetow niekompetentych jest pare razy wiekszy niz caly zbior kobiet. Po drugie zas jednak ze wzgledu na archetyp, tzn. jesli kobieta jako szeroko rozumiany techniczny, juz utrzymala sie w zawodzie, to najczesciej jest kompetenta, wlasnie dlatego, ze z zalozenia sie ja o niekompetencje podejrzewalo i musiala sie wybronic, a facet z tego samego wzgledu mogl liczyc na kredyt zaufania. A jak wiadomo zaufanie jest dobre, a kontrola jest lepsza.
To prawda, faceci w sklepach specjalistycznych zawsze chcą udowodnić że jesteś idiotą/ idiotką, sądzę że plec jest tutaj tylko częścią problemu, po prostu ci ludzie są przepracowani, mało zarabiają i muszą się jakoś dowartościować
P.S
też byłem początkowo sceptyczny wobec wpisów Autorki, ale trzeba przyznać że ma ona talent do ciekawego re-definiowania problemów
Ojej, a ja mam inne doświadczenie, i co teraz? Moje uogólnienie nie jest OK, a uogólnienie doświadczeń autorki jest jak najbardziej OK, bo jest kobietą? Widzisz, ja mam tego pecha, że najwidoczniej kobiety-ekspertki-inżynierki, z którymi mam do czynienia i u których czasami dorabiam, nie są wystarczająco kobiece; raz, bo są zdecydowanie pewne siebie w swoim fachu, a dwa, że nie dają sobie, za przeproszeniem, w kasze dmuchać, a już na pewno nie facetom i kobietom, które nie mają pojęcia o tej konkretnej inżynieryjnej robocie, a zgrywają ekspertów/ekspertki (czy to przy planie, czy na budowie). I nie ma to nic wspólnego z mizoandrią - znajomość rzemiosła, po prostu. Sugestia autorki, że każdy fachowiec to mizogin jest idiotyczna. Natomiast twarde fakty są takie, że wyleciałem ze studiów, bo m.in. nie przebrnąłem zajęć z doktorantką, później doktorką-mizoandryczką, która odstresowywała się uwalając męską połowę grupy, bo jej "rurociąg pękł", co opóźniło jej obronę doktoratu. Pech, co? :-)
w ten sposób nie rozwiąże się go- co najwyżej po równo będą olewani i mężczyźni, i kobiety- ale o to w sumie chodzi liberalnym feministkom, które np. chcą parytetów by jak powiedziały "i kobiety mogły tak jak mężczyźni mogli obijać się jako politycy".
Problem zaś dotyczy zwykłej nieuprzejmości, chamstwa, braku kultury, a nader wszystko- strukturalnego, powszechnego kompleksu niższości Polaków- który każe im się dowartościowywać m.in. poniżając innych- kobiet w szczególności, zgoda, ale nie tylko kobiet i niekoniecznie kobiet. Również kobiety mężczyzn jak tylko mogą to poniżają...
Przytoczone tu przyklady sa prawdziwe, takie jednak zahowanie zrzucilbym barzdiej na karb braku wychowania czy wrecz glupoty, nie koniecznie jednak mizogynii.
No więc tylko tyle:
Chciałbym pozegnać się ze wszystkimi, których tu poznałem (o ile można kogoś poznać przez internet, ale byłem tu długo więc mnie może niektórzy kojarzą), z którymi tu pisałem i podziękować za wszystkie dyskusje.
Powodzenia. Cześć.
że kobieta zwykle wyrozumialej podejdzie do kogoś, kto "film" zamienił na drzewniejszą "kliszę".
----
Getzz - co ci odbiło?
Ona- zdradzala, zaniedbywala dom i dziecko. On- nie zdradzal, nie zaniedbywal domu i dziecka. Sąd: Dziecko zostaje z matka.
Toś i głupi rote. Bo jak można rezygnować ze swych planów ze względu na czyjeś tam fochy? Swoją drogą trochę dziwna to sytuacja, gdyż doktoranci z reguły znaczą na uczelniach mniej niż szatniarze.
PS.
Zakładając, że po prostu nie zmieniłeś kierunku czy uczelni.
A ja jak kupowałem na Szmulkach masło to Zyd mnie w sklepie oszukał. A potem jak kupowałem u Zyda na Stawkach kiełbase to też mnie orźnął. Ci Zydzi to zlodzieje panie dzieju!
owszem, po angielsku tak się mówi na BARANA.