Jeśli uznamy, że nadrzędnym celem działań socjalisty nie jest sen o nowym świecie i nowym typie człowieka, tylko realne podnoszenie poziomu życia ludu, to dzięki postępowemu reformizmowi udało się osiągnąć wiele (np. podczas rządów Labour Party po II wś, które w wojskową juntę się nigdy nie przekształciły).
Jak dla mnie bardziej trafne od uwag Trockiego czy Niedziałkowskiego są spostrzeżenia Abramowskiego na temat państwowego socjalizmu. On na kilka lat przed rewolucją październikową prognozował, że wprowadzenie tego w taki sposób, jak chcieli Lenin i Marks, doprowadzi do dyktatury biurokracji nad ludem. Najpierw bowiem trzeba zmienić ludzką mentalność, bo niewolnicy nie mogą budować wolności i demokracji. Jest to bardziej przekonujące od mdłego bajdurzenia o konieczności "eksportu rewolucji".
Ależ Piotrze, w kwestii mentalności oczywiście się zgadzam. Socjalizm państwowy jest czymś sprzecznym z ideałami komunizmu, bo jest to projekt zakładający wyodrębnienie się społeczeństwa opartego na bezpaństwowej wspólnocie - niestety żadna rewolucja z powodu silnego i przynoszącego wielkie ofiary oporu klas posiadających, nie pozwoliła na rozpoczęcie procesu obumierania państwa.
Pisałem ten tekst kilka lat temu i miałem na myśli głównie Polskę - gdzie niestety, ale tak się zawsze kończyło projektowanie reform. Jak kiedyś powiedział Piłsudski przy nominacji Leona Kozłowskiego na ministra rolnictwa, motywując zgłoszoną przez siebie jego kandydaturę: ma on ciekawy pogląd na temat reformy rolnej.
- Ciekawy, to znaczy jaki ? - dopytywali obecni.
- A taki, by jej w ogóle nie przeprowadzać.
Tak wygląda niestety w tym kraju finał burzliwych dysput, które zamarły dosłownie jedynie podczas wystąpienia posła Adolfa Warszawskiego-Warskiego w 1928 r, gdy w swoim wystąpieniu wypomniał rządowi hr Skrzyńskiego wyprzedanie polskiego majątku narodowego w obce ręce.
Druga strona medalu wygląda tak, że Lenin nie mógł czekać - krwawa I wojna światowa, wzmogła społeczne nastroje rewolucyjne. Podobno przychodzili do Lenina delegaci z terenu, którzy mówili, że jak bolszewicy się nie ruszą, to oni sami wzniecą powstanie. Przypominam też o dniach lipcowych poprzedzających wybuch rewolucji w Piotrogrodzie, które pokazują, że ówcześni marynarze kronsztadzcy nie pytając się żadnej partii byli gotowi przejąć inicjatywę. Historycznie był to więc przymus działania.
Nigdy nie posunąłem się do przypisywania reformizmu i piętnowania tych spośród przywódców latynoamerykańskich, którzy wprawdzie uważają, że reformy nie oznaczają końca walki, ale traktują je jako doraźny środek służący pokazaniu ludowi, że może coś wywalczyć. Jednak klasy posiadające pragną odebrać to, co zabierają im reformy - obecnie, gdy coraz więcej rządów latynoamerykańskich to przynajmniej lewicowi reformiści trudniej zmontować taką operację, jak ta, która zmiotła Arbenza w Gwatemali, a potem Allendego. Od poparcia krwawego puczu w Hondurasie, podczas którego obcinano ludziom części ciała w zeszłym roku, zachód umył ręce. Niemniej w historii wiele takich parlamentarnych rewolucji nie mogło się czuć bezpiecznymi - przypominam choćby losy zapomnianej fińskiej rewolucji z 1918 r. przeprowadzanej wyłącznie poprzez parlamentarne reformy, która została bardzo bezwzględnie stłumiona.
Otóż wszędzie tam, gdzie próbowano wprowadzić idee Marksa w życie, coś nie wypalało. Nie powiem, lud wiele razy miał z tego doraźne korzyści. Niemniej jednak z władzą zawsze działo się coś dziwnego, mianowicie centralizowała się.
Bolszewicy rzeczywiście jako byt polityczny mający dość solidną podstawę społeczną nie mieli wówczas innego wyjścia. Pamiętajmy jednak, że była pewna alternatywa - mienszewicy dostali większość mandatów po wyborach do Konstytuanty. To jest niezaprzeczalny fakt. Być może Lenin i spółka zaniedbali propagandę wyborczą - to jest odrębny problem, ciekawie przeanalizowany przez Witkowicza. Niemniej, większość dostali mienszewicy. Lud, uwolniony z kajdan caratu, chciał reform.
Gdyby teoria eksportu rewolucji była słuszna, to już dzisiaj powinniśmy żyć w globalnym systemie komunistycznym. Idee zrodzone w wielu głowach zawsze znajdą sposób ujścia i urzeczywistnienia. Obojętnie, czy poprzez rewolucję, reformy, strajk czy ruch spółdzielczy.
Co zatem spowodowało, że się nie udało? Albo była mimo wszystko niesprzyjająca sytuacja, albo bolszewicy popełnili gdzieś błędy, albo sama teoria była do luftu, i należy ją zrewidować. To jest tutaj najważniejszy problem, i najważniejsze pytanie. Teoretycy socjalizmu jak dotąd rożnie na nie odpowiadali.
Zacznijmy od propagandy w okresie wyborów do Konstytuanty. Oglądałem jakiś czas temu niechętny bolszewikom dokument filmowy Rewolucja w kolorze, z którego wynika, że inne ugrupowania, w tym także mienszewicy, wykorzystali wybory dla masowej intensywnej antyrewolucyjnej agitacji - w tym celu jeździli nawet do chłopów nie umiejących czytać i pisać, prowadząc na prędce intensywne kursy alfabetyzacyjne.
Można faktycznie powiedzieć, że bolszewicy zostali ubiegnięci, jeśli chodzi o propagandę, w tej walce. Czy rządy mienszewików skończyłyby się zniesieniem wyzysku ? Gdyby próbowali iść o krok dalej niż zakładał ich program, czekałby reformistyczną wówczas Rosję los reform fińskich.
Jeśli chodzi o biurokrację - wchodzą tu w grę dwa problemy - po pierwsze, należy wykształcić świadomość, że rewolucja nie zmienia wszystkiego z dnia na dzień - że jest to praca, którą czasem trzeba rozciągnąć na lata - że jest to stały rozwój, a nie stagnacja. Jak powiedział niedawno Fidel Castro na spotkaniu z Silvio Rodriguezem, znanym piosenkarzem i przeciwnikiem biurokracji: Musimy być jeszcze lepsi niż teraz jesteśmy, zawsze mieć odwagę korygować błędy. Druga kwestia to wynagrodzenie polityków - nie ukrywam, że opowiedziałbym się za modelem obecnie testowanym w radach municypalnych na Kubie, gdzie radny nie dostaje osobnej pensji, tylko ekwiwalent wynagrodzenia, jakie otrzymywał w swoim miejscu pracy, niezależnie od tego, czy jest lekarzem, nauczycielem czy robotnikiem.
"Mdłe bajdurzenie o eksporcie rewolucji" wcale nie było pozbawione racji, w czasach gdy pożar rewolucji, ogarnął przynajmniej większość kluczowych krajów europejskich.
Ogarniał on także ziemie polskie, o czym dzisiaj oczywiście nie bardzo
Gdzie droga reform zaprowadziła socjaldemokrację? Do akceptacji kapitalizmu i spotęgowania własnego kryzysu ideowego i programowego. Socjaldemokracja, tylko wtedy faktycznie starała się wdrażać pewne socjalne reformy w życie, gdy odczuwała oddech rewolucji i perspektywy komunizmu na swoich plecach...
Nie mieńszewicy a eserowcy wygrali wybory w 1917
eserowcy 40%
bolszewicy 23,9%
kadeci 4,7%
mienszewicy 2,3%
Mieńszewicy byli w listopadzie 1917 partią, która skompromitowała się i zeszła na kompletny margines co pokazują wyniki wyborów. Nie stanowiła ona żadnej alternatywy dla bolszewików w oczach klasy robotniczej. Co sensowniejsze elementy (mienszewicy-internacjonaliści) poparły bolszewików i przyłączyły się do nich.
Większość mienszewicka poparła krwawą jatkę urządzoną przez kilkanaście imperialistycznych armii i białych generałów. Idea "demokratycznego" socjalizmu tzn. takiego który sprzeciwia się dyktaturze proletariatu i eksportowi rewolucji jest w gruncie rzeczy pro burżuazyjna jeżeli na pytanie - dyktatura burżuazji czy dyktatura proletariatu odpowiada... "demokracja parlamentarna" która tak naprawdę jest formą dyktatury burżuazji.
Masy chłopskie głosowały na eserowców bo innej partii nie znały. Zresztą wypada nadmienić że partia socjalistów-rewolucjonistów wtedy już właściwie nie istniała. Rozpadła się bowiem na prawicę wrogą rewolucji i lewicę sprzymierzoną z bolszewikami.
Rzeczywiste preferencje ludu oddają jednak wybory do Rad które począwszy od października 1917 wygrywali bolszewicy. Rady były instytucją najpełniejszej realizacji demokracji - był to system demokracji bezpośredniej, a nie tylko formalnej demokracji jaką obserwujemy w systemach parlamentarnych. Najważniejszą cechą demokracji radzieckiej której nigdy przenigdy nie zapewni żaden burżuazyjny parlamentaryzm była kontrola robotnicza nad środkami produkcji.
Cóż może nam dzisiaj zaoferować reformizm? Nic! Podobnie jak mienszewizm jest on bankrutem. Nic więcej niż rządy pokroju Blaira, Browna, Zapatero, Papandreu.
Czasami lepsze czasami gorsze ale i tak wszystko sprowadza się uciszania protestów robotniczych w imię zachowania istniejącego porządku i władzy klasy kapitalistów. Jeżeli socjaldemokraci mieli kiedyś jakieś osiągnięcia to tylko wtedy kiedy geopolityka sprzyjała realizacji państwa dobrobytu. Nie oni więc się do nich przysłużyli ale żołnierze radzieccy w swoich tankach stojących na linii Łaby.
Dzisiaj gdy tych ostatnich jakoś nie ma wszelkie "socjalistyczne" rządy w stylu w/w Papandreu realizują program czołobitności wobec międzynarodowej burżuazji. Cała prawda o "dobrych mienszewikach" i im podobnych
Nadzwyczaj rozbawił mnie Pański argument:
"Najważniejszą cechą demokracji radzieckiej której nigdy przenigdy nie zapewni żaden burżuazyjny parlamentaryzm była kontrola robotnicza nad środkami produkcji."
***
O czym Pan tu pisze? - w którym momencie istnienia bolszewickiej Rosji funkcjonowała demokracja?
Przeprowadzono fasadowe wybory, ale jaki one miały wpływ na rozwój kraju?
Albo: co to znaczy ROBOTNICZA kontrola nad środkami
produkcji? - czy to aby nie to samo co terror bolszewicki
w IMIENIU klasy robotniczej? i co ta klasa robotnicza miała do powiedzenia w sprawie gospodarki? Czy miała choć
mgliste wyobrażenie o tym , że żeby dzielić trzeba najpierw WYPRODUKOWAĆ ?
Całe te rozważania Autora o wyższości rewolucjonisty
Trockiego nad rewolucjonistą Stalinem są niepoważne.
Główną ( i kto wie czy nie jedyną w tej skali) przyczyną
upadku ZSSR jest wrodzony ludziom i genetycznie
zaprogramowany każdej żywej istocie egoizm jednostki.
To on jest główną siłą sprawczą ewolucji wszystkiego co żyje, w tym ludzi. O żadnej zmianie ludzkiej mentalności nie ma co marzyć, były przecież takie próby ukształtowania "człowieka radzieckiego", czy w Kambodży "ludowego", co
zakończyło się fiaskiem i ludobójstwem.
Ludzie pokrzywdzeni bardzo często domagają się "równości"
i "sprawiedliwości", ale nie zdają sobie sprawy z tego, że
"tych ciasteczek dla wszystkich nie starczy i tak" bo główną przyczyna tej niesprawiedliwości, z która walczą, jest bardzo ograniczona podaż dóbr, których pragną.
Elity porewolucyjne po zdobyciu władzy bardzo szybko orientują się, że spełnienie zapowiedzi rewolucyjnych jest
FIZYCZNIE niemożliwe, więc górę bierze wrodzona człowiekowi zapobiegliwość o własny jednostkowy interes, co ogół społeczeństwa bierze za zdradę ideałów klasowych,
nie zdając sobie sprawy z obiektywnych przyczyn tego stanu rzeczy.
Reasumując: droga rewolucyjna rozwoju społecznego to
oszustwo gospodarcze i psychologiczne.
Panie Tarak,
jesli "tych ciasteczek dla wszystkich nie starczy", to tylko dlatego, ze kilu zwyrodnialych egoistow zagarnia je dla siebie. To naprawde jest takie proste i latwe do udowodnienia. I dzieje sie tak niekoniecznie dlatego, ze reszta jest glupia i nieudolna. Moze nie kazdy lubi byc szczurem.
Egoizm nie moze byc motorem rozwoju spoleczenstwa, bo zadne spoleczenstwo nie przetrwa bez naturalnej ludzkiej wspolpracy. Wiedza o tym nawet kapitalisci. W kazdej kapitalistycznej firmie ogromny wysilek wklada sie na skierowanie wrodzonej (tak!) ludzkiej solidarnosci na "wlasciwe" tory, by nie szkodzila w przynoszeniu zyskow. Latwe to nie jest, bo kierowanie ludzi w strone rywalizacji zamiast wspolpracy jest wlasnie przeciwne naturze, inaczej niepotrzebne bylyby cale rzesze "specjalistow od zasobow ludzkich", ktorzy nie robia nic innego, jak dyscyplinowanie pracownikow zeby wygrywac jednych przeciwko drugim. Krzeywdza w ten sposob i jednostki i spoleczenstwo.
"wrodzony ludziom i genetycznie
zaprogramowany każdej żywej istocie egoizm jednostki".
nie dziwi mnie że pan tarak głosuje na SLD hahaha:)))))))
"Albo: co to znaczy ROBOTNICZA kontrola nad środkami
produkcji? - czy to aby nie to samo co terror bolszewicki
w IMIENIU klasy robotniczej? "
Pan ma mnie za idiotę, że tak się zapytam? Wg. Pana "kontrola klasy robotniczej nad środkami produkcji" = "terror w imieniu klasy robotniczej" Stosując powyższe utożsamienie jakby Pan założył firmę i zdobył przez to kontrole nad środkami produkcji robiłoby to z Pana terrorystę?
"Całe te rozważania Autora o wyższości rewolucjonisty
Trockiego nad rewolucjonistą Stalinem są niepoważne.
Główną ( i kto wie czy nie jedyną w tej skali) przyczyną
upadku ZSSR jest wrodzony ludziom i genetycznie
zaprogramowany każdej żywej istocie egoizm jednostki.
To on jest główną siłą sprawczą ewolucji wszystkiego co żyje, w tym ludzi. "
Kompletna bzdura. Żaden "genetycznie zaprogramowany egoizm nie istnieje." Któż mógłby go zaprogramować. Duch święty? Wszystko co istnieje powstaje w toku przemian materii na różnych stopniach organizacji począwszy od atomów, poprzez geny, mrówki, śliwki, Pana Taraka, a skończywszy na państwach takich jak ZSRR. Każdemu stopniowi organizacji odpowiadają odpowiednie procesy i siły w nich działające. Np. śliwki rosną bo drzewo dostarcza niezbędnych mikroelementów do wzrostu owoców, a państwa robotnicze upadają i degenerują się kiedy są otoczone przez państwa burżuazyjne.
Z tego wynika że obalić ZSRR mogły tylko obiektywna społeczno-polityczna, ruch polityczny przeciwny istnieniu państwa o takich założeniach ideowo-politycznych mający wsparcie ekonomiczne a była tym ruchem agenda międzynarodowej burżuazji skupionej wokół USA połączona z nomenklaturą państwową która przez dziesięciolecia począwszy od czasów Stalina wypaczała ideały socjalizmu dla władnych celów (działo się to wskutek słabości obozu socjalistycznego).
Nie dokonały tego ludzkie geny ani tym bardziej wszechmocny Duch Egoizmu Genetycznego który potrafiłby obalać państwa. O wszystkich działaniach w społeczeństwie decydujemy my, ludzie i działania ludzi zrzeszonych w duże grupy społeczne klasy które walczą ze sobą właśnie o kontrolę i własność środków produkcji.
Podejście jakie Pan prezentuje jest niepoważne, radziłbym się Panu zapoznać z wymienioną w tekście D.Jakubowskiego pozycją Trockiego a później zaczynć dyskusję.
"
Ludzie pokrzywdzeni bardzo często domagają się "równości"
i "sprawiedliwości", ale nie zdają sobie sprawy z tego, że
"tych ciasteczek dla wszystkich nie starczy i tak" bo główną przyczyna tej niesprawiedliwości, z która walczą, jest bardzo ograniczona podaż dóbr, których pragną."
"
Kolejna głupota. Podaż dóbr zależy od produktywności która rokrocznie rośnie wraz ze wzrostem techniki.
Gdyby nie system kapitalistyczny który zmusza producentów do poddawania się dyktaturze rynku, moglibyśmy wyżywić więcej ludzi niż mieszka na naszej planecie. Jednakże nieodłączną cechą kapitalizmu nie jest jakiś wrodzony w naturę niedobór dóbr bo możliwości pozyskania dóbr przy rozwoju techniki są praktycznie nieograniczone, odpowiednio zaawansowana technika oparta na syntezie jądrowej pozwoliłaby na produkcję chleba z piasku jeśli okazało by się że nie ma na ziemi dostatecznie dużej powierzchni upraw zboża. Ale chleba na ziemi nie brakuje ani też innych dóbr. System jest po prostu zły bo nie pozwala na ich sprawiedliwą dystrybucję. Podczas gdy dziesiątki milionów ludzi rocznie umierają z głodu (radzę przeczytać to http://1917.net.pl/?q=node/2339)
zbożem pali się w piecu. Dlaczego? Dlatego że kapitalizm przedkłada zysk nad ludzkie potrzeby. "Brak potencjalnej obfitości dóbr na ziemi" jest durnym zaściankowym zabobonem . Na początku XIX powszechny był pogląd że nie można wysyntetyzować związku organicznego z nieorganicznych substratów, że jest potrzebna do tego jakaś cudowna siła zwana po łacinie "vis vitalis". Tym czasem jak wiemy synteza organiczna jest jak najbardziej możliwa, czego dowodzą fakty i byłaby potencjalnie możliwą także zanim otrzymano pierwszy związek organiczny - mocznik gdyby uczeni jeśli posłużylibyśmy się materializmem dialektycznym. Podobnie rzecz jest z obfitością dóbr. Tyle że w tym wypadku pewna grupa społeczna jest bardzo zainteresowana materialnie w tym aby szerzyć kłamstwo o organiczonej dostępności dóbr dla człowieka w celu zachowania własnych zysków pochodzących z kradzieży cudzej pracy
Podsumując: komunizm nie jest fizycznie niemożliwy ani sprzeczny z ludzką naturą jak pokazałem powyżej. Szkoda że tylko p.Tarak w odpowiedzi na mój post gdzie podałem konkretne przykłady całkowitego bankructwa i kompromitacji reformistycznej drogi rozwoju społeczno-gospodarczego. Rewolucyjna droga rozwoju społeczeństw nie jest oszustwem, jest faktem, aby dostać się na obecną drogę rozwoju społeczeństw musieliśmy przeżyć (jako ludzkość) wiele rewolucji od neolitycznej począwszy a na francuskiej i przemysłowej skończywszy). Odrzucenie rewolucji (która dla marksistów znaczy tyle co zmiana klasy u władzy czyli wprowadzenie nowego ustroju ( niekoniecznie musi się to dziać drogą zbrojnego powstania tak jak w październiku 1917) równe jest przyznaniu że obecny ustrój jest wieczny i jedynie słuszny. Jest to kolejne kłamstwo które szerzą kapitalistyczne elity. Podobnie jak w Europie XIII wieku wydawało się że feudalizm będzie trwać wieki wieków i tak nadawali księża z ambon ciemnemu ludowi tak dzisiaj "wieczność i niezmienność" kapitalizmu propaguje burżuazyjna propaganda w mass mediach. A w rzeczywistości nic nie jest wieczne bo samą właściwością materii jest bycie w nieustannym ruchu i dopóki istnieją klasy a zwłaszcza gdy środki produkcji posiada i kontroluje nie klasa robotnicza ale klasa kapitalistów obecny ustrój musi kiedyś zostać obalony.
Reasumując: droga rewformistyczna rozwoju społecznego to
oszustwo gospodarcze i psychologiczne
Egoizm jednostki wcale nie wyklucza współdziałania w osiągnięcia wspólnych celów np.organizacja plemienna czy państwowa. Jest zawsze skierowany przeciwko innym jednostkom spoza tej grupy, a po osiagnieciu zaprojektowanych celów zaczyna dominować wewnątrz tej grupy. Nie muszę tego chyba udowadniać, bo gołym okiem to widać w polityce bieżącej i w przeszłości.
Co do tego ,że wystarczy SPRAWIEDLIWIE dzielić, by dla wszystkich starczyło, to jest to jedynie silnie ugruntowany przesąd, wynikający z niewiedzy. Przyrost ludności świata jest zawsze większy niż techniczne możliwości wyprodukowania takiej ilości towarów, by nikt nie poczuł się pokrzywdzony.
W dzisiejszych czasach dodatkowo dochodzi niepokój o wyczerpujące się surowce, nie tylko ropy, ale przede wszystkim wody, których nie da się jak na razie niczym zastąpić - cała chemia tworzyw sztucznych, leków, nawozów
itd stoi na ropie. To nie tylko problem energetyki.
Ropa się skończy i nasza cywilizacja też, więc trwa wyścig dla kogo starczy najdłużej.
Bo wbrew Pańskim nadziejom rzeczywiście" tych słodkich pierniczków dla wszystkich nie starczy i tak".
Może tej apokalipsie zapobiec jedynie ludzka wynalazczość, ale by ten cel osiągnąć, trzeba porzucić myśl o rewolucji,
która jest destrukcją struktur ( również naukowych i technologicznych).
A i po spełnieniu tego warunku prawdopodobieństwo, że uda się zapobiec załamaniu cywilizacyjnemu jest niezmiernie małe.
"Pan ma mnie za idiotę, że tak się zapytam? Wg. Pana "kontrola klasy robotniczej nad środkami produkcji" = "terror w imieniu klasy robotniczej" Stosując powyższe utożsamienie jakby Pan założył firmę i zdobył przez to kontrole nad środkami produkcji robiłoby to z Pana terrorystę?"
***
Mam nadzieję, że dostrzega Pan różnicę miedzy metodami zarządzania w korporacji a terrorem .
Rożnica jest w metodach działania i skutkach społecznych - jak wiadomo, bolszewicka metoda opierała się o łagier
z opcją rozstrzelania, a korporacje i inne formacje dzisiejszej gospodarki o lęk przed wyrzuceniem z pracy i biedą. TO WIELKA RÓŻNICA.
Co do zaprogramowania istot żywych.
Ewolucja gatunków odbywała się jedynie dzięki temu, że jedne jednostki były silniejsze od innych i to one w rezultacie przekazały swoje geny następnym pokoleniem.
Słabsi odpadali w tym wyścigu do życia.
Więc nie żaden Stwórca musiał projektować te cechy, one wykształciły się w drodze ewolucji i tu się mogę z Panem zgodzić, że na tej samej drodze mógłby się wykształcić inny mechanizm , ale jest faktem, że się nie wykształcił, a to znaczy, że ten istniejący jest najbardziej sprzyjający Życiu.
Żadna dobra wola tego nie zmieni - tylko wielka obfitość
dóbr( np.żywności wśród zwierząt) może skłonić istoty żywe do OGRANICZONEGO altruizmu.
Pańska wiara w nieograniczone zasoby Ziemi i w to, że wystarczy dobra wola w ich wykorzystaniu, by wszystko naprawić jest, przepraszam, naiwnością typową dla marksistów.
nie zrozumieliby nic z tego co tu piszecie. To właśnie prości robotnicy są najbardziej egoistycznie nastawieni do świata. Z całym szacunkiem do szanownych forumowiczów, ale prosty robotnik to typowy "homo egosticus", który nic dla nikogo nie zrobiłby bezinteresownie.
Z dwojga złego wolę Trockiego.