Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Lenin O WROGACH LUDU

Komentarze

Dodaj komentarz

Słowa, słowa...

...a fakty zamknęły się w obozach pracy, z których nie było wyjścia.

autor: tarak, data nadania: 2010-08-24 13:27:51, suma postów tego autora: 3283

Lenin

Lenin jedno mówił a drugie robił.

autor: nakama, data nadania: 2010-08-24 16:29:24, suma postów tego autora: 593

Panie Tarak - skończ pan kłamać!

Powtarzasz pan kłamstwa tworzone w latach zimnej wojny przez historyków, piszących na zlecenie CIA.
W czasach Lenina i Trockiego obóz pracy był jeden, skazywani na niego byli rzeczywiści, aktywni w wojnie domowej kontrrewolucjoniści, warunki w nim panujące względnie dobre, osadzonych bardzo mało, odsiadki krótkie.

Dopiero STALIN i jego biurokratyczna klijka stworzyli ciężkie warunki i skazywał swoich przeciwników politycznych, oskarżając ich o wyimaginowane zbrodnie.
Ale to i tak NIE BYŁY obozy bez wyjścia, tak jak nazistowskie obozy koncentracyjne.
Profesjonalne badania historyczne oparte na odtajnionych archiwach radzieckich, których wyniki publikowane były m.in. w American Historical Review i 'Le Historie' mówią nam całkiem co innego niż prawicowa, zakłamana propaganda:

- http://www.pereplet.ru/history/Author/Russ/Z/Zemskov/Articles/ZEMSKOV.HTM



autor: dnk, data nadania: 2010-08-24 16:56:06, suma postów tego autora: 329

O ZSRR

Imperialistyczna "demokracja" w działaniu
Amerykańska machina tortur
Amnesty International: "Gułag" i antykomunizm
Część druga
Przedruk z: Workers Vanguard nr 863, 3 lutego 2006 r.

fragment o ZSRR

'(...)Wspólna dla całego spektrum burżuazyjnych ideologów-od Busha i prawego skrzydła Partii republikańskiej po AI i liberałów z Partii Demokratycznej-jest stara zasada, że Związek Radziecki, zrodzony z jedynej zwycięskiej rewolucji robotniczej w historii, był wcieleniem brutalnych represji. Nie ma prawie miesiąca bez opublikowania w lekko zmienionej postaci kolejnego tomu antykomunistycznych oszczerstw, pisanych i przez otwartych reakcjonistów, jak Richard Pipes z Harvardu, były członek Rady Bezpieczeństwa Narodowego za Reagana, i eks-lewicowców, jak autorzy "Czarnej księgi komunizmu" (1997), stopu zimnowojennej propagandy i kłamstw CIA o rzekomych komunistycznych "zbrodniach". Książka Anne Applebaum "Historia gułagu", która w 2004 r. zdobyła nagrodę Pulitzera, głosiła: "Szerzej gułag zaczął oznaczać sam radziecki system represyjny".
Ci apologeci porządku burżuazyjnego chcą narzucić ideę, że społeczeństwo kapitalistyczne jest jedynym możliwym w świecie. Wspierają oni kapitalistyczny system zysku, budowany na stuleciach najbardziej jadowitego kolonialnego ucisku. W swym najwyższym stadium kapitalizm stworzył świat zdominowany przez garstkę imperialistycznych potęg, których walki o rynki i źródła surowców oraz taniej siły roboczej doprowadziły do dwóch wojen światowych oraz plądrowania kolonii i neokolonii. Kapitalizm jest systemem opartym na wyzysku i masowym zubożeniu, na brutalnym ucisku rasowym i narodowym oraz imperialistycznej grabieży.
Jedną z głównych metod burżuazyjnych ideologów było zrównywanie komunizmu z faszyzmem, przez to nie tylko obsmarowując komunizm, lecz także trywializując unikatowe i niewypowiedziane zbrodnie holokaustu, w których kapitalistyczny rząd nazistów Hitlera wymordował miliony Żydów, Cyganów i innych w oszalałej próbie wymazania całych narodów z powierzchni ziemi. Jakichś 27 mln obywateli radzieckich zginęło w rezultacie nazistowskiej inwazji. To Armia Czerwona wyzwoliła Europę Wschodnią i Środkową spod faszystowskiego bata.
W londyńskim Guardianie z 19 września 2002 r. felietonista Seumas Milne w sprawie zrównywania komunizmu z faszyzmem zauważył:
"Bitwa o historię tak naprawdę nigdy nie toczy się o przeszłość - ona toczy się o przyszłość. (...) Ci, którzy demonizują przeszłe próby budowy alternatywy dla społeczeństwa kapitalistycznego, są zdeterminowani, by udowodnić, że alternatywy nie ma".
Kapitalistyczni władcy są skłonni rozpowszechniać najbardziej godne pogardy kłamstwa w nadziei ostatecznego położenia kresu widmu rewolucji październikowej.
Światowa burżuazja i jej rzecznicy nienawidzą faktu, że Lenin i bolszewicy stosowali środki nie tylko niezbędne dla osiągnięcia władzy państwowej, lecz istotne dla obrony i konsolidacji rządów klasy robotniczej. W imię "demokracji" kapitalistyczne potęgi nie tylko wzięły rewolucję rosyjską między młot a kowadło militarnego okrążenia i inwazji, prowokacji i izolacji, lecz również trzymały się oszczerstw. Czołowym z nich jest wielkie kłamstwo, że stalinizm - ze swą polityką represji państwa policyjnego i ogłupiającej cenzury, swymi biurokratycznymi przywilejami i ekonomicznym złym zarządzaniem, swym wielkoruskim szowinizmem wobec mniejszościowych ludów ZSRR - był potomkiem leninizmu.
Głównym antykomunistycznym argumentem jest to, że korzenie procesów moskiewskich z lat trzydziestych XX w. i stalinowskich gułagów można znaleźć w samej rewolucji październikowej, a szczególnie "czerwonym terrorze" podczas wojny domowej. W rzeczywistości rewolucja październikowa została przeprowadzona prawie bez strat w ludziach. Jak pisaliśmy w artykule pt. "Czarna księga: Antykomunistyczne wielkie kłamstwo" (WV nr 692, 5 czerwca 1998 r.):
"Fakt, że rosyjski proletariat, który wyszedł z I wojny światowej zdziesiątkowany w ekonomicznie zdewastowanym kraju, był zdolny do wygrania wojny domowej, był sam przez się niezaprzeczalnym dowodem głębokości poparcia dla sprawy rewolucyjnej. Robotnicy walczyli bohatersko, poświęcając się do tego stopnia, że najbardziej świadome warstwy proletariackie zostały prawie zgładzone".
Represjonowanie kontr-rewolucjonistów stało się bardziej poważne, gdy wzrosły kontr-rewolucyjne okrucieństwa - np. zamachy w 1918 r. na życie Lenina i innych czołowych bolszewików, masakry komunistów i terror rozpętany przeciwko żydowskim wsiom podczas wojny domowej. Prawo cywilne we wczesnym państwie robotniczym gwarantowało prawa polityczne dla partii, które uznawały władzę rad, i kodyfikowało resocjalizację pospolitych przestępców. Wczesny reżim bolszewicki czynił wielkie rozróżnienie między kodeksami prawnymi państwa robotniczego - które miały bardziej trwałą jakość i były oparte raczej na resocjalizacji i integracji ze społeczeństwem niż na okrutnej, religijnej koncepcji kary - a niezbędnymi i nadzwyczajnymi środkami potrzebnymi do skruszenia sił kontr-rewolucji. Posunięcia czerwonego terroru i kampanie Armii Czerwonej przeciwko kontr-rewolucjonistom były podyktowane prawami wojny domowej.

Proletariacka sprawiedliwość

It would have been a crime had the Bolsheviks not utilized all means necessary to ensure victory. Trotsky, commander of the Red Army during the Civil War, explained in Terrorism and Communism (1920):
Byłoby zbrodnią, gdyby bolszewicy nie wykorzystali wszelkich środków niezbędnych do zapewnienia zwycięstwa. Trocki, dowódca Armii Czerwonej podczas wojny domowej, wyjaśniał w pracy "Terrorism a komunizm" (1920):
"Klasa robotnicza, która wzięła władzę w walce, miała za swój cel i swój obowiązek ustabilizowanie tej władzy jako niewzruszonej, zagwarantowanie swej niekwestionowanej supremacji, zniszczenie nadziei swych wrogów na nową rewolucję i zapewnienie przez to socjalistycznych reform. Inaczej nie byłoby we wzięciu władzy żadnego sensu".
Dla tego celu potrzebna była nie tylko Armia Czerwona. Wojna przeciwko kontr-rewolucji była rozumiana jako epizod wymagający tymczasowych i drastycznych posunięć, i dla tego celu została ustanowiona Czeka (Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem). Metody Czeki odzwierciedlały moralność proletariacką władzy radzieckiej. W 1918 r. szef Czeki Feliks Dzierżyński wydał następujące instrukcje:
"Niech wszyscy wyznaczeni do przeprowadzania przeszukań, brania ludzi pod straż i więzienia ich zachowują się troskliwie wobec aresztowanych i przeszukiwanych. Niech będą nawet bardziej kurtuazyjni niż wobec bliskich przyjaciół. Niech pamiętają, że uwięzieni nie mogą się bronić i że są w naszej mocy. Każdy musi pamiętać, że reprezentuje władzę radziecką, rząd robotników i chłopów, i że wszelkie słowne nadużycie, grubiaństwo, niesprawiedliwość czy niewłaściwe zachowanie jest plamą na władzy radzieckiej". (Cyt. za: Anton Antonow-Owsiejenko, "Czasy Stalina", 1981).
Kiedy niskonakładowe moskiewskie czasopismo "Tygodnik Czeki" opublikowało list wzywający do używania tortur, Czeka odpowiedziała:
"Proletariat jest bezlitosny w swej walce. Równocześnie jest niewzruszony i silny. Nie trzeba żadnych przekleństw na naszych najgorszych wrogów. Nie trzeba tortur ani mąk!"
Prezydium Ogólnorosyjskiego Centralnego Komitetu Wykonawczego, najwyższy organ rządowy, wydało dekret, w którym można było przeczytać: "Chociaż reżim radziecki ucieka się z konieczności do najbardziej drastycznych środków walki z ruchem kontr-rewolucyjnym, i pamięta że walka z kontr-rewolucją przybrała formę otwartej walki zbrojnej, w której proletariat i biedni chłopi nie mogą rezygnować z użycia terroru, jednak fundamentalnie odrzuca posunięcia bronione we wskazanym artykule, jako godne pogardy, niebezpieczne i sprzeczne z interesami walki o komunizm" (cyt. za: Roj A. Miedwiediew, Niech historia osądzi, 1972).
"Tygodnik Czeki" został zamknięty, autorzy listu zwolnieni i zakazano im zajmowania stanowisk w republice radzieckiej. W Stanach Zjednoczonych autorzy memorandum Ministerstwa Sprawiedliwości usprawiedliwiającego tortury, Alberto Gonzales i Jay Bybee, zostali wynagrodzeni mianowaniem odpowiednio na prokuratora generalnego i sędziego federalnego sądu apelacyjnego. Amnesty International i inni liberałowie są zatroskani, że takie posunięcia zrywają "demokratyczną" fasadę z morderczego imperializmu Stanów Zjednoczonych.
Rewolucyjni bolszewicy izolowali i więzili kontr-rewolucjonistów w celu ich resocjalizacji i reintegracji ze społeczeństwem. To, co antykomunistyczni ideolodzy portretują jako "reżim pracy przymusowej" dla kontr-rewolucyjnych więźniów, było oparte na idei, że produktywna praca jest normą dla wszystkich zdolnych do niej obywateli państwa robotniczego. Artykuł 18 Z drugiego rozdziału radzieckiej konstytucji z 1918 r. wyjaśniał: "Rosyjska Federacyjna Socjalistyczna Republika Radziecka uznaje pracę za obowiązek wszystkich obywateli republiki i proklamuje hasło: Kto nie chce pracować, niech nie je". W przemówieniu z 29 czerwca 1918 r. Trocki oświadczył:
"Przez stulecia robotnicy i chłopi sprzątali brudy klas rządzących, ale teraz niech oni sprzątają gnój, jakiego narobili, aż do czasu kiedy przyłączą się do klasy robotniczej w dążeniu do wspólnego celu. Musimy umieścić ich w takich warunkach, żeby odechciało im się być burżujami". (Cyt. za: James Bunyan, Początki pracy przymusowej w państwie radzieckim 1917-1921, wyd. 1967).
Więźniom oferowano "pełną możliwość odrodzenia moralnego". To oznaczało pracę nacelowaną na szkolenie ich do pracy i nabywanie umiejętności, umożliwiających im integrację ze społeczeństwem jako produktywnym członkom klasy robotniczej. Nawet w warunkach ekstremalnych trudności reżim bolszewicki nalegał, żeby warunki pracy w więzieniach odpowiadały na ogół kodeksowi pracy, który gwarantował uzwiązkowione płace, racje żywnościowe i inne korzyści.

Trockiści byli głównymi celami stalinowskich represji

Po kontr-rewolucji politycznej z lat 1923-24 biurokracja stalinowska utrwaliła wiele z posunięć stosowanych tymczasowo przez młode państwo robotnicze i obróciła je w najbardziej groteskowe przeciwieństwo tego, co wprowadzili bolszewicy. Za reżimu stalinowskiego więzienia zostały przekształcone z instytucji reedukacji przez pracę w narzędzia karania pracą przymusową i dawnymi "torturami i mękami", potępianymi przez wczesny rząd radziecki.
Więzień za reżimu Lenina i Trockiego, które były wypełnione aktywnymi kontr-rewolucjonistami, nie można zrównywać z obozami koncentracyjnymi biurokracji, które były wypełnione starymi bolszewikami, lewicowymi intelektualistami i klasowo świadomymi robotnikami, jak również wieloma innymi schwytanymi w sieć stalinowskiego terroru. By skonsolidować swą władzę, Stalin musiał podczas krwawych czystek z lat trzydziestych XX w. wymordować prawie wszystkich żyjących członków bolszewickiego Komitetu Centralnego z 1917 r., zaprzeczając zrównywaniu bolszewizmu ze stalinizmem.
Głównym celem stalinowskiego terroru było represjonowanie i zastraszanie proletariatu, od którego biurokracja uzurpowała władzę polityczną. Jego pierwszymi ofiarami byli komunistyczni opozycjoniści, poczynając od trockistowskiej Lewicowej Opozycji, której program był skoncentrowany na walce o międzynarodową rewolucję socjalistyczną.
Znaczące jest to, że imperialistyczne "demokracje" miały niewielki problem z procesami moskiewskimi. Konserwatywna kremlowska biurokracja oferowała światowej burżuazji rezygnację z rewolucji proletariackiej w skali międzynarodowej w zamian za puste gwarancje "pokoju" ze Związkiem Radzieckim. Stąd reżim Stalina był postrzegany jako "rozumna" alternatywa dla bolszewicko-leninowskiej opozycji kierowanej przez Trockiego. Co oznaczał antymarksistowski dogmat biurokracji o "socjalizmie w jednym kraju", zostało ujęte w wywiadzie Stalina z 1936 r. dla amerykańskiego dziennikarza Roya Howarda, gdzie explicite odrzucił on cel wczesnej Międzynarodówki Komunistycznej, światową rewolucję socjalistyczną, jako "nieporozumienie". Poparcie Stalina dla "demokratycznego" imperializmu przez politykę "frontu ludowego" służyło przykuwaniu proletariatu w świecie kapitalistycznym do mitycznego "postępowego" skrzydła burżuazji. Jego rezultaty było widać w brutalnym stłumieniu w latach 1936-38 hiszpańskiej rewolucji robotniczej przez rząd frontu ludowego, który obejmował hiszpańską partię komunistyczną.
Moskiewski korespondent New York Timesa Walter Duranty i ambasador Stanów Zjednoczonych Joseph E. Davies byli wśród tych, którzy jak ujął to Trocki "oceniali procesy moskiewskie jako czyste złoto". Książka ambasadora Daviesa z 1941 r. pt. "Misja w Moskwie", później sfilmowana, była godną pogardy apologią czystek i procesów. Magazyn Time uznał Stalina za człowieka roku dwukrotnie, w 1939 i 1942 r. Jak zauważył Trocki w pracy "Ich moralność a nasza" (1936): "Wielka burżuazja państw demokratycznych (...) nie bez przyjemności, jeśli nawet z domieszką niesmaku, przyglądała się egzekucjom rewolucjonistów w Związku Radzieckim".
W stalinowskich łagrach trockiści byli najbardziej stanowczymi obrońcami praw więźniów. To wytworzyło niezliczone przypadki indywidualnego i kolektywnego bohaterstwa, które zyskało podziw nawet tych więźniów, co nie podzielali ich rewolucyjnych marksistowskich przekonań, w tym wielu eks-stalinistów i biurokratów, którzy padli ofiarą czystki. Ważniejsze jest, że trockiści pozostawali wytrwali w swej obronie rewolucji październikowej. Pojedynczy trockiści, którzy przetrwali egzekucje z lat 1937-38, byli wśród setek tysięcy rewolucjonistów w stalinowskich łagrach, którzy w 1941 r. domagali się wysłania na front przeciwko inwazji Hitlera na ZSRR. Kiedy Stalin odmówił umożliwienia im tego, robili co mogli dla radzieckiego wysiłku wojennego przez zgodę na wydłużenie dnia roboczego do 12 godzin. W 1941 r. Stalin zarządził dalszą falę egzekucji więźniów politycznych, w tym siostry Trockiego Olgi Kamieniewej i byłego przywódcy Lewicowej Opozycji Christiana Rakowskiego. (...)'

autor: dnk, data nadania: 2010-08-24 18:33:18, suma postów tego autora: 329

p. dnk

Bardzo dziękuję za ten artykuł.
Odzwierciedla on spory pomiędzy trockistami a stalinistami.
Nie jestem ani jednym ani drugim, więc tą całą argumentację
traktuję pobłażliwie.
Co do obozów z okresu Lenina.
Zawsze obóz koncentracyjny w naszym obecnym znaczeniu, można nazwać "obozem reedukacyjnym". Chyba, o ile się nie mylę, towarzysze chińscy używali tego eufemizmu.
Nie jestem tak jak Pan podatny na tego rodzaju argumentację
i do całości obrazu dołączam zawsze sprawozdania uciekinierów z tego raju komunistycznego i prawdopodobnie dlatego dobroduszność Dzierżyńskiego, ukazana w tym artykule, wydaje mi się propagandowa.
Ale cóż, Pańskie zaufanie do leninizmu ma charakter wiary
a z tym nic zrobić się już nie da.

autor: tarak, data nadania: 2010-08-24 20:38:43, suma postów tego autora: 3283

Mit Trockiego

Biedni trockiści ciągle wierzą w ten mit o pomazańcu Trockim, choć to on współtworzył cały system bolszewickiego totalitaryzmu. I aż do 1933 roku wspierał politykę stalinowców. Polecam ciekawe lektury:

"Trotsky, the Left Opposition and the Rise of Stalinism: Theory and Practice"

http://libcom.org/library/trotsky-left-opposition-rise-stalinism-theory-practice-john-eric-marot

"The Contradiction of Trotsky"

http://libcom.org/library/contradiction-trotsky-claude-lefort

"Bolshevism and Stalinism"

http://libcom.org/library/bolshevism-and-stalinism-paul-mattick

autor: nakama, data nadania: 2010-08-24 23:41:04, suma postów tego autora: 593

tarak

A czymże jak nie zwyczajną wiarą i dość miałką jest stanowisko, wyrażające się w uznaniu burżuazji za jedyną siłę społeczno-polityczną zdolną przewodzić "motłochowi", "hołocie" (jak już nazwałeś tutaj raz robotników, przypomina się retoryka Kaczyńskiego o "hołocie"), z racji jej wykształcenia, poziomu kulturalnego?

autor: Andrzej Kotarski, data nadania: 2010-08-24 23:55:10, suma postów tego autora: 1212

Dzięcięca choroba...

Claude Lefort czy Paul Mattick są już "dobrzy", są tacy "ludzcy", bo przecież rozstali się z "bolszewickim totalitaryzmem"...

PS.
Teksty godne polecenia dla anarchistów czy tzw. marksistów, odrzucających "bolszewicki totalitaryzm":

http://www.dyktatura.info/?p=144

http://www.dyktatura.info/?p=351

autor: Andrzej Kotarski, data nadania: 2010-08-25 12:14:48, suma postów tego autora: 1212

tarak to w demokracji kapitalistycznej?

nie ma łagrów? Nie ma tortur? Nie ma zabójstw politycznych opozycji? A co robiono w Guantanamo, Abu Ghraib, Starych Kiejkutach? Tego ci nie napisano czarno na białym?

autor: Wielki Czarny Ojciec Demokracji, data nadania: 2010-08-25 12:40:44, suma postów tego autora: 316

p.Andrzej Kotarski

" Motłoch" to niekoniecznie robotnicy bez wykształcenia ale to ludzie o sposobie myślenia nie ogarniającego złożoności rzeczywistości i z tego powodu podatni na manipulację zręcznych demagogów. Niejeden "wykształciuch" by się tu kwalifikował.
Ale generalnie ma Pan rację - rządy robotniczo-chłopskie
w Rosji więcej zniszczyły niż zbudowały. Musiał upłynąć
okres dwóch pokoleń, nim wykształciła się nowa elita i sprawy ruszyły do przodu ( choć z wielkimi oporami).

autor: tarak, data nadania: 2010-08-25 15:48:43, suma postów tego autora: 3283

p.Andrzej Kotarski - uzupełnienie

Jeśli zgodzimy się, że dobrobyt jest skutkiem masowej produkcji dóbr, zaspokajający zapotrzebowanie społeczeństwa, to jest jase dlaczego tak skomplikowany proces jak produkcja nie może być nadzorowany i planowany przez ludzi do tego nieprzygotowanych. Trzeba ukończyć szkołę, specjalizację, nabrać doświadczenia, by potem rządzić innymi ludźmi.
Taki awans społeczny może (i bardzo często jest) udziałem dzieci z rodzin robotniczych, ale po osiągnięciu tego etapu stają się burzuazją .W myśl rewolucyjnych haseł należy ich w najlepszym razie izolować i reedukować,bo z racji swej nowej pozycji społecznej stali się "wrogami ludu".
To jest jakieś tragiczny bezsens, któremu trzeba zapobiegać.

autor: tarak, data nadania: 2010-08-25 16:03:37, suma postów tego autora: 3283

Ucz się od koreanskich kapitalistów

Koncerny z Korei Południowej, a więc kraju w którym dzięki totalitarnemu zamordyzmowi, osiągnięto wysoki poziom uprzemysłowienia i zaawansowania technologicznego, uznały, że angażowanie "motłochu" w sprawy firmy jest bardzo opłacalne.

Szefowie zakładów mają tam obowiązek organizować spotkania z robotnikami i zachęcać ich do zgłaszania swoich uwaga na temat organizacji pracy, możliwych udoskonaleń itp.

Uczenie się nie jest jeszcze zabronione i robotników w ciągu kilku miesięcy można zapoznać z podstawami rachunkowości zarządczej, co w zupełności wystarczy do kontrolowania i opiniowania prac i pomysłów dyrekcji.

autor: RUMBURAK, data nadania: 2010-08-26 11:51:13, suma postów tego autora: 233

tarak

Burżuą można się stać przede wszystkim wtedy kiedy się przywłaszcza wartość dodatkową wypracowaną przez robotników, tudzież gdy jest się jawnym klientem tejże burżuazji i z nią się współpracuję. Czy np. inteligenty robotnik, o wysokim poziomie kulturalnym, wyzyskiwany jednakże przez kapitalistę, staję się od razu burżuą, musi złożyć akces do klasy burżuazyjnej, warstwy inteligenckiej, drobnomieszczańskiej? To tylko twoje widzimisię. Oczywiście robotnika można kupić. Co w Polsce przez lata praktykowano. Najbardziej jednak nad tym traciła klasa robotnicza. W jakim stanie przez te przekupywanie znajduje się klasa robotnicza? Osoby głębiej przyglądające się rzeczywistości społeczno-politycznej, to widzą.
Pogląd, który wyraziłeś, jest w istocie zbieżny z myśleniem w tej kwestii rodzimych prawicowych elit politycznych. Od Kaczyńskiego po Tuska, SLD i UW (teraz PD).

autor: Andrzej Kotarski, data nadania: 2010-08-26 21:18:02, suma postów tego autora: 1212

Pan Andrzej Kotarski

Z kontekstu wynikało jasno, że nie chodzi o prawdziwych
"burżua" , ale o tzw. nomenklaturę, która z racji zajmowanych stanowisk w gospodarce, nazywana była także "czerwoną burżuazją", ze względu na wyższą niż inni stopę życiową i wyalienowanie ze społeczeństwa, z którego się rekrutowała. Taki proces jest nieunikniony, bo nie da się zarządzać gospodarką po krótkich kursach ( jak tu pisze jeden z kolegów). W ten sposób można jedynie manipulować załogą, dla uzyskania fasadowej kontroli załogi nad dyrekcją.
Co do Pańskich prób "przypasowania" moich poglądów do którejś z obecnych partii, to zapewniam Pana, że jest to partia zdrowego rozsądku, w której rozumie się, że z "próżnego i Salomon nie naleje" i żeby ludziom poprawić poziom życia to najpierw trzeba mieć silną gospodarkę i te niezbędne artykuły wyprodukować.
Droga na skróty, poprzez przejęcie kontroli nad gospodarką przez klasę robotniczą, da zawsze taki wynik jak w ZSRR
- zamożna stosunkowo elita z biednym społeczeństwem i jako element dodatkowy - zacofana pod względem technologicznym gospodarka, nie rokująca " ludziom pracy " poprawy życia.

autor: tarak, data nadania: 2010-08-27 10:01:49, suma postów tego autora: 3283

pantaraku

Nic nie napisałeś o nomenklaturze partyjnej pod komentowanym wpisem - również w innych komentarzach.
Nawet nomenklatura partyjna to jeszcze nie burżuazja. Nomenklatura ta i owszem mogła zbyt dalece ingerować w działalność przedsiębiorstwa, próbować wykorzystywać je do własnych partykularnych interesów, lecz w istocie nie dysponowała ona samą własnością, jak ma to miejsce w przypadku faktycznej burżuazji, występującej w krajach kapitalistycznych. Własnością dysponowało państwo i to one podejmowało zasadnicze decyzje. Ludzie na kierowniczych stanowiskach w PRL, byli tylko pośrednikami władzy.
To co ją różniło od burżuazji, to relacja społeczna z proletariatem, w jakiej znalazła się w warunkach gospodarczych PRL. Nomenklatura nie posiadała faktycznej własności środków produkcji, toteż najłatwiej jej było zaakceptować w Polsce przemiany typu kapitalistycznego, czyli kontrrewolucję społeczną i polityczną. Już po 1989 roku, wespół z ugodowymi związkami zawodowymi, łatwo przyszło jej wesprzeć rozbiórkę nawet wielce odbiegającego od ideału socjalizmu - PRL-u.
Nie słyszałem by ta nomenklatura stanęła wtedy w obronie ludzi prac najemnej.
Jednakże problemem PRL-u wcale nie była w największym stopniu nomenklatura. Problemem tego kraju była jakość władzy, która dalece odchodziła od doktryny politycznej, którą niby opiewała. Władza ta w istocie od pewnego momentu nie była już nawet awangardą klasy robotniczej, wolała z podziwem spoglądać na kraje kapitalistyczne i na marksizmie, marksizmie-leninizmie, dyktaturze proletariatu w ogóle już jej nie zależało. W PRL-u, władza "komunistyczna" w przeciwieństwie do innych krajów tzw.bloku wschodniego, ewoluowała, w kierunku technokratycznej socjaldemokracji, po w końcu socjalliberalizm czy w końcu liberalizm. Było to zresztą spowodowane zerwaniem faktycznej ciągłości ideowej, teoretycznej i doktrynalnej z rewolucyjnym i komunistycznym ruchem robotniczym, zgładzonym w okresie czystek stalinowskich. Kolejne kierownictwa partyjne w PRL były coraz bardziej nastawione na "rozmowy z tzw. opozycją i kościołem". W pewien sposób władze partyjne same sankcjonowały potęgę kościoła i tzw. opozycji demokratycznej, oddając robotników w ich objęcia, dodajmy robotników wcześniej będących w dużej mierze chłopami, na jakich przemożny wpływ miał kościół i stronnictwa polityczne o narodowej i ludowej proweniencji, nieprzychylne socjalizmowi i komunizmowi.
III RP nie jest wcale skutkiem "upadku komunizmu", lecz właśnie niedostatku myśli marksistowskiej w latach PRL-u, wiedzy o tej myśli w aparacie partyjnym i wśród robotników.
To że w PRL-u, mieliśmy "stosunkowo zamożną elitę"(co też nie jest do końca kwestią oczywistą) automatycznie nie sprawia, iż dzisiejsi zamożni o wiele bardziej kapitaliści zasługują na większe "zrozumienie" czy tym bardziej "szacunek". To, że mogą oni być lepiej wykształceni od "reszty motłochu" nie zwalnia ich od odpowiedzialności za to, co robią, jakie podejmują decyzje, czy w końcu stosowany przez nich wyzysk ekonomiczny. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do zdeformowanego państwa robotniczego, nie spełniają oni jakichkolwiek funkcji społecznych, a jedynym ich celem jest przywłaszczanie sobie wartości dodatkowej, wypracowanej przez robotników. Ich nadużycia są wielokrotnie większego, od tego robiła nawet "stosunkowo zamożna nomenklatura". Wystarczy wnikliwiej przyjrzeć się współczesnej rzeczywistości materialnej kapitalizmu, by móc to stwierdzić. Jeśli kamienicznik, będący kapitalistą, wyrzuca na bruk matkę z dziećmi (czego w PRL-u, nomenklatura nie czyniła i nie mogła jednakże czynić) tylko dlatego, że urodziła właśnie te dziecko to nie dziw się, że ludzie "prości" czy jak wolisz "motłoch" tak a nie inaczej traktuje ludzi "światłych" czy "oświeconych". Tylko ty tego nie potrafisz przyjąć do wiadomości. Idealizujesz burżuazję, tylko dlatego, że ta może mieć wyższe wykształcenie i poprzez nie wyższe aspiracje. Idealizując burżuazję, wybielasz stosunki społeczne kapitalizmu, stosunki produkcji sprowadzające się do materialnego przymusu. Dlatego też łatwo przychodzi ci potępiać bolszewików, którzy "idealizm", obłudę ryzyka tego systemu po prostu odrzucili, i podjęli się wyzwania jego obalenia. Dlatego też odpowiada ci terror stosowany przez imperium carskie, czy choćby terror stosowany w krajach kapitalistycznych wobec przeciwników politycznych, komunistycznych czy komunizujących, socjalizujących.
To typowo polskie zadęcie, widzące winowajców tylko po stronie "złych bolszewików" i "komunistów", rzekłbym iż podobne do tego preferowanego przez znaczną większość "zdroworozsądkowych" kręgów politycznych czy dziennikarskich, broniących współczesnego kapitalistycznego porządku. Dla lewicy rewolucyjnej liczy się jednak samodzielne myślenie. Ty tego nie pojmujesz

autor: Andrzej Kotarski, data nadania: 2010-08-27 19:55:56, suma postów tego autora: 1212

Pan Andrzej Kotarski

Jeśli nadal będzie się Pan zwracał do mnie "pantaraku",
to uznam, że nie o dyskusję Panu chodzi a pyskówkę
i będzie Pan musiał znaleźć sobie innego rozmówcę.
Ma Pan rację, powinienem od razu napisać "czerwona burżuazja" albo nomenklatura i uniknęlibyśmy nieporozumienia.
Ale nie pisałem o polskiej nomenklaturze lecz radzieckiej
i o alienacji tej grupy w społeczeństwie porewolucyjnym.
W Polsce nie dyscyplinowało się tej klasy poprzez reedukacje w obozach pracy.
Sam Pan pisze, że ta wielka grupa wykształconych w Polsce Ludowej naukowców, dyrektorów i innych specjalistów, poparła kapitalistyczne przemiany w Polsce. Warto zastanowić się dlaczego? - Pańskim zdaniem z egoizmu
klasowego. Nie przeczę temu, ale to byli (są nadal) dzieci chłopów i robotników, pierwsze lub drugie pokolenie
inteligencji ( kiedyś mówiło się "pracującej").
Czy nie oznacza to, że ideały marksistowskie zbudowane są na ruchomych piaskach? - że wbrew nim, przewagę w życiu publicznym, tak czy owak, osiągają aspiracje osobiste?
Że zakładany przez Lenina internacjonalizm to fikcja, marzenie nie do spełnienia?
A jeśli tak , to może lepiej nie prowadzić niezwykle kosztownych społecznie i antyhumanitarnych rewolucji, a dostosować się do roli, którą nam NATURA wyznaczyła.
Krótko mówiąc - wszystkie niesprawiedliwości, na które Pan wskazuje, pokonywać na drodze cywilizacyjnego postępu, tzn.pokojowo, ale bynajmniej nie bezczynnie.
Świat pracy ma dwa takie wielkie atuty w rękach : wybory
do władz przedstawicielskich, gdzie własną bronią można pokonać kapitalistów ( ale nie kapitalizm, bo to byłaby walka z wiatrakami) i ruch związkowy, ale nie taki jak
obecnie, uwikłany w spory o zeszłoroczny śnieg, ale współpracujący ze sobą w najważniejszych kwestiach.
Do tego nie jest zobowiązane Państwo, ale klasa społeczna, której to dotyczy.
Dopóki tacy ludzie jak Pan, i Panu podobni, niezdolni zrozumieć różnicy między neoliberalizmem a liberalizmem nie podejmą tej legalnej walki o swój poziom życia, a będą czekać na Godota, czyli na nową rewolucję, to świat będzie coraz to głębiej grząźć w neoliberalizmie, aż sam się zawali pod własnym ciężarem grzebiąc, niestety, nas wszystkich.

autor: tarak, data nadania: 2010-08-28 14:22:01, suma postów tego autora: 3283

Towarzysz Lenin w odpowiedzi panu Tarakowi




Włodzimierz Ilicz Lenin - Karol Marks
(Krótki szkic biograficzny wraz z wykładem marksizmu)


Napisane: lipiec-listopad 1914
Źródło: W.I.Lenin, Dzieła, t. 21
Publisher: Książka i Wiedza, Warszawa 1951
Po raz pierwszy opublikowane: ze skrótami w 1915 r. w edycji "Encykłopediczeskij słowar" braci Granat, wydanie7, tom 28, podpis W. Iljin
Wersja elektroniczna: Polska Sekcja MIA - marzec 2002
Adaptacja: Polska Sekcja MIA - marzec 2002



(...)

NAUKA MARKSA

Marksizm — to system poglądów i nauki Marksa. Marks kontynuował i genialnie doprowadził do końca trzy główne nurty ideowe XIX wieku, należące do trzech najbardziej przodujących krajów ludzkości: klasyczną filozofię niemiecką, klasyczną angielską ekonomię polityczną i francuski socjalizm wespół z francuskimi teoriami rewolucyjnymi w ogóle. Uznawana nawet przez przeciwników Marksa niezwykła konsekwencja i jednolitość jego poglądów, stanowiących razem współczesny materializm i współczesny socjalizm naukowy jako teorię i program ruchu robotniczego wszystkich cywilizowanych krajów świata — zmusza nas do poprzedzenia wykładu głównej treści marksizmu, a mianowicie nauki ekonomicznej Marksa, krótkim zarysem jego światopoglądu w ogóle.
MATERIALIZM FILOZOFICZNY

Począwszy od lat 1844—1845, gdy poglądy Marksa sformowały się, był on materialistą, w szczególności zwolennikiem L. Feuerbacha, upatrując i później jego słabe strony jedynie w niedostatecznej konsekwencji i niedostatecznej

wszechstronności jego materializmu. Powszechnohistoryczne, "epokowe" znaczenie Feuerbacha Marks widział mianowicie w zdecydowanym zerwaniu z idealizmem Hegla i w głoszeniu materializmu, który już "w XVIII wieku, zwłaszcza we Francji, był nie tylko walką z istniejącymi w owym czasie instytucjami politycznymi, a także z [...] religią i teologią, lecz i [...] z wszelką metafizyką" (w sensie "pijanej spekulacji" w odróżnieniu od "trzeźwej filozofii") ("Święta rodzina" w "Spuściźnie piśmienniczej"). "Według Hegla — pisał Marks — proces myślenia, który on nawet przekształca w samodzielny podmiot pod nazwą idei, jest demiurgiem [twórcą, stworzycielem] rzeczywistości [...] Według mnie zaś, przeciwnie, zjawisko idealne nie jest niczym innym, jak zjawiskiem materialnym przeniesionym do głowy ludzkiej i w niej przetworzonym" ("Kapitał", I, posłowie do 2 wyd.). W całkowitej zgodzie z tą materialistyczną filozofią Marksa, wykładając ją, F. Engels pisał w "Anty-Dühringu" (patrz): — Marks zaznajomił się z tym dziełem w rękopisie — "Jedność świata nie zasadza się na jego istnieniu [...] lecz [...] na jego materialności, a ta jest dowiedziona [...] przez długi i powolny rozwój filozofii i przyrodoznawstwa". "Ruch jest to sposób istnienia materii. Nigdy i nigdzie nie istniała i nie może istnieć materia bez ruchu [.. ] ruch bez materii". "Jeżeli [...] zapytamy [...] cóż to jest myślenie i świadomość i skąd one pochodzą, okaże się, że są to wytwory ludzkiego mózgu i że człowiek sam jest wytworem przyrody, rozwijającym się w swym otoczeniu i razem z nim; rozumie się przy tym samo przez się, że wytwory ludzkiego mózgu, które w ostatniej instancji są przecież także wytworami przyrody, nie są sprzeczne, lecz zgodne z resztą kompleksu przyrody". "Hegel był idealistą. Myśli powstałych w ludzkiej głowie nie uważał on za mniej lub bardziej abstrakcyjne odbicia [Abbilder, odzwierciedlenia, niekiedy Engels mówi o "kopiach"] rzeczywistych przedmiotów i procesów, lecz przeciwnie — rzeczy i ich rozwój wydawały mu się [...] odbiciami , która istniała gdzieś [...] przed początkiem świata". W dziele "Ludwik Feuerbach", w którym F. Engels wykłada poglądy swoje i Marksa na filozofię Feuerbacha i które Engels oddał do druku po uprzednim przeczytaniu dawnego rękopisu swojego i Marksa z lat 1844—1845, traktującego o Heglu, Feuerbachu i materialistycznym pojmowaniu dziejów, Engels pisze: "Wielkim, naczelnym zagadnieniem całej, a zwłaszcza nowożytnej filozofii jest kwestia stosunku myślenia do bytu [...] ducha do przyrody [...] co jest pierwotne, duch czy przyroda [...] Zależnie od takiej czy innej odpowiedzi na to pytanie podzielili się filozofowie na dwa wielkie obozy. Ci, którzy twierdzili, że duch istniał wpierw niż przyroda, którzy uznawali więc [...] tak czy inaczej pojęte stworzenie świata [...] utworzyli obóz idealizmu. Inni zaś, którzy za pierwotną uważali przyrodę, należą do rozmaitych szkół materializmu". Wszelkie inne użycie pojęć idealizmu i materializmu (filozoficznego) wywołuje jedynie zamęt. Marks stanowczo odrzucał nie tylko idealizm, związany zawsze w ten czy inny sposób z religią, lecz również rozpowszechnione szczególnie w naszych czasach stanowisko Hume'a i Kanta, agnostycyzm, krytycyzm, pozytywizm w rozmaitych postaciach, uważając, że tego rodzaju filozofia jest "reakcyjnym" ustępstwem na rzecz idealizmu, a w najlepszym wypadku "wstydliwym sposobem uznawania materializmu cichaczem, a wypierania się go wobec świata". Patrz w tej kwestii, oprócz wymienionych dzieł Engelsa i Marksa, list tego ostatniego do Engelsa z 12 grudnia 1868 r., w którym Marks podkreślając "bardziej materialistyczne" niż zazwyczaj wystąpienie znanego przyrodnika T. Huxleya i uznanie przezeń, że póki "rzeczywiście postrzegamy i myślimy, póty nie możemy [...] wyjść poza materializm", zarzuca mu pozostawienie "furtki" dla agnostycyzmu i humizmu. W szczególności należy podkreślić pogląd Marksa na stosunek wolności do konieczności:

"konieczność jest ślepa o tyle tylko, o ile nie została zrozumiana [...] wolność—to zrozumienie konieczności" (Engels w, ,Anty-Duhringu") = uznanie obiektywnej prawidłowości w przyrodzie i dialektycznej przemiany konieczności w wolność (na równi z przemianą nie poznanej, lecz poznawalnej "rzeczy w sobie" w "rzecz dla nas", "istoty rzeczy" w "zjawiska"). Marks i Engels uważali za zasadniczy brak "starego" materializmu, nie wyłączając feuerbachowskiego (a tym bardziej "wulgarnego" materializmu Biichnera— Vogta—Moleschotta), to, że: (1) materializm ten był "przeważnie mechanistyczny", nie uwzględniał najnowszego rozwoju chemii i biologii (a obecnie należałoby jeszcze dodać: elektrycznej teorii materii); (2) stary materializm był niehistoryczny, niedialektyczny (metafizyczny w sensie antydialektyki), nie stał konsekwentnie i wszechstronnie na stanowisku rozwoju; (3) "istotę człowieka" rozumieli oni abstrakcyjnie, a nie jako "całokształt" (określonych w sposób konkretny, historyczny) "wszystkich stosunków społecznych" i dlatego tylko "interpretowali" świat, podczas gdy chodzi o to, by go "zmieniać", tj. nie rozumieli znaczenia "rewolucyjnej praktycznej działalności".
DIALEKTYKA

Dialektykę heglowską, jako najbardziej wszechstronną, bogatą w treść i głęboką naukę o rozwoju, Marks i Engels uważali za największe osiągnięcie klasycznej filozofii niemieckiej. Wszelkie inne sformułowanie zasady rozwoju, ewolucji, uważali za jednostronne, ubogie w treść, wypaczające i kaleczące rzeczywisty bieg rozwoju (zachodzący nieraz poprzez skoki, katastrofy, rewolucje) w przyrodzie i społeczeństwie. "Marks i ja byliśmy bodaj że jedynymi ludźmi, którzy ocalili [z pogromu idealizmu, włączając w to i heglizm] świadomą dialektykę przenosząc ją [...] do materialistycznego pojmowania przyrody..." "Przyroda jest probierzem dialektyki; i trzeba przyznać nowoczesnemu przyrodoznawstwu, że dostarczyło dla takiej próby nadzwyczaj obfitego [pisane przed odkryciem radu, elektronów, przemiany pierwiastków itp.!], z dnia na dzień rosnącego materiału i tym dowiodło, że w przyrodzie, ostatecznie rzecz biorąc, wszystko dzieje się dialektycznie, a nie metafizycznie".

"Wielka podstawowa myśl — pisze Engels — że świat nie powinien być ujmowany jako zespół gotowych rzeczy, lecz jako zespół procesów, w których rzeczy pozornie niezmienne, jak również ich odbicia myślowe w naszej głowie, tj. pojęcia, podlegają nieustannym zmianom stawania się i zanikania [...] — ta wielka podstawowa myśl przeniknęła zwłaszcza od czasów Hegla tak dalece do świadomości powszechnej, że w tym ogólnym sformułowaniu nie natrafia już chyba na sprzeciw. Ale uznać ją w słowach, a stosować ją w rzeczywistości w każdym poszczególnym przypadku, w każdej dziedzinie badań, to dwie różne rzeczy". "Dla filozofii dialektycznej nie ma nic ostatecznego, absolutnego, świętego; wykazuje ona przemijający charakter wszystkiego i nie ostaje się przed nią nic, poza nieprzerwanym procesem stawania się i zanikania, nieskończonego wznoszenia się od stanów niższych do wyższych, procesem, którego odzwierciedleniem w myślącym mózgu jest właśnie ona sama". W ten sposób dialektyka według Marksa jest "nauką o ogólnych prawach ruchu zarówno świata zewnętrznego, jak i myślenia ludzkiego".

Tę rewolucyjną stronę filozofii Hegla przejął i rozwinął Marks. Materializm dialektyczny "nie potrzebuje już filozofii stojącej ponad innymi naukami". Z dawnej filozofii pozostaje "nauka o myśleniu i jego prawach — logika formalna i dialektyka". A dialektyka w pojęciu Marksa, zgodnie również z Heglem, zawiera w sobie to, co obecnie nazywają teorią poznania, gnoseologią, która winna rozpatrywać swój przedmiot także historycznie, badając i uogólniając powstanie i rozwój poznania, przejście od braku poznania do poznania.

W naszych czasach idea rozwoju, ewolucji, wkroczyła prawie niepodzielnie do społecznej świadomości, lecz innymi drogami, nie poprzez filozofię Hegla. Jednakże idea ta w sformułowaniu, które dali jej Marks i Engels korzystając z Hegla, jest znacznie wszechstronniejsza, znacznie bogatsza w treść niż obiegowa idea ewolucji. Rozwój, jak gdyby powtarzający przebyte już stopnie, lecz powtarzający je inaczej, na wyższej podstawie ("zaprzeczenie zaprzeczenia"), rozwój, że tak powiem, po spirali, a nie po prostej; rozwój skokowy, katastroficzny, rewolucyjny; "przerywanie stopniowości"; przechodzenie ilości w jakość; wewnętrzne impulsy do rozwoju dawane przez sprzeczność, przez starcie rozmaitych sił i tendencji działających na dane ciało czy też w ramach danego zjawiska, czy też wewnątrz danego społeczeństwa; współzależność i jak najściślejsze, nierozerwalne powiązanie wszystkich stron każdego zjawiska (przy czym historia odkrywa wciąż nowe i nowe strony), powiązanie zapewniające jedność, prawidłowość światowego procesu ruchu — oto niektóre rysy dialektyki jako bogatszej w treść (od pospolitej) nauki o rozwoju. (Por. list Marksa do Engelsa z 8 stycznia 1868 r. szydzący z "drętwych trychotomii" Steina, których mieszanie z dialektyka materialistyczną jest nonsensem).
MATERIALISTYCZNE POJMOWANIE DZIEJÓW

Świadomość niekonsekwencji, niedoskonałości i jednostronności dawnego materializmu doprowadziła Marksa do przekonania o konieczności "uzgodnienia nauki o społeczeństwie [...] z podstawą materialistyczną i przebudowania jej na tej podstawie". Jeżeli materializm w ogóle tłumaczy świadomość przez byt, a nie odwrotnie, to w zastosowaniu do społecznego życia ludzkości materializm wymagał tłumaczenia świadomości społecznej przez byt społeczny. "Technologia — mówi Marks ("Kapitał", t. I) — odsłania czynną postawę człowieka wobec przyrody, bezpośredni proces wytwórczy jego życia, a wraz z tym również stosunków społecznych jego życia i mających w nich źródło wyobrażeń duchowych". Spójne sformułowanie podstawowych zasad materializmu, rozciągniętego na społeczeństwo ludzkie i jego historię, Marks dał w przedmowie do pracy "Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej" w następujących słowach: "W społecznym wytwarzaniu swego życia ludzie wchodzą ze sobą w określone, konieczne, niezależne od ich woli stosunki, stosunki produkcji, które odpowiadają określonemu szczeblowi rozwoju ich materialnych sił wytwórczych. Całokształt tych stosunków produkcji stanowi ekonomiczną strukturę społeczeństwa, realną podstawę, na której wznosi się nadbudowa prawna i polityczna i której odpowiadają określone formy świadomości społecznej. Sposób produkcji życia materialnego warunkuje społeczny, polityczny i duchowy proces życia w ogóle. Nie świadomość ludzi określa ich byt, lecz przeciwnie, ich byt społeczny określa ich świadomość. Na określonym szczeblu swego rozwoju materialne siły wytwórcze społeczeństwa popadają w sprzeczność z istniejącymi stosunkami produkcji lub — co jest tylko prawnym tego wyrazem — ze stosunkami własności, w obrębie których się dotąd rozwijały. Z form rozwoju sił wytwórczych stosunki te zamieniają się w ich kajdany. Wówczas następuje epoka rewolucji społecznej. Wraz ze zmianą podstawy ekonomicznej odbywa się szybciej lub wolniej przewrót w całej olbrzymiej nadbudowie. Przy rozpatrywaniu takich przewrotów należy zawsze odróżniać przewrót materialny w warunkach ekonomicznych produkcji, dający się stwierdzić ze ścisłością właściwą naukom przyrodniczym — od form prawnych, politycznych, religijnych, artystycznych lub filozoficznych, krótko mówiąc, od form ideologicznych, w jakich ludzie uświadamiają sobie ten konflikt i walczą o jego rozstrzygnięcie.

Podobnie jak nie można sądzić o jednostce według tego, co ona sama o sobie myśli, tak też nie można sądzić o takiej epoce przewrotu na podstawie jej świadomości, lecz odwrotnie, świadomość tę należy tłumaczyć sprzecznościami życia materialnego, istniejącym konfliktem między społecznymi siłami wytwórczymi a stosunkami produkcji [...] W grubszych zarysach można określić azjatycki, antyczny, feudalny i nowożytny burżuazyjny sposób produkcji jako progresywne epoki ekonomicznej formacji społecznej". (Por. krótkie sformułowanie Marksa w liście do Engelsa z 7 lipca 1866 r.: "...nasza teoria, w myśl której o organizacji pracy decydują środki produkcji...").

Odkrycie materialistycznego pojmowania dziejów czy też, ściślej, konsekwentne rozciągnięcie, rozszerzenie materializmu na dziedzinę zjawisk społecznych usunęło dwa główne braki poprzednich teoryj historii. Po pierwsze, w najlepszym razie rozpatrywały one jedynie ideowe motywy działalności historycznej ludzi nie badając tego, co wywołuje te motywy, nie dostrzegając obiektywnej prawidłowości w rozwoju systemu stosunków społecznych, nie dopatrując się korzeni tych stosunków w stopniu rozwoju produkcji materialnej; po drugie, poprzednie teorie nie obejmowały właśnie działań mas ludności, podczas gdy materializm historyczny po raz pierwszy dał możność badania ze ścisłością właściwą naukom przyrodniczym warunków społecznych życia mas i zmian tych warunków. Przedmarksowska "socjologia" i historiografia w najlepszym razie stanowiły nagromadzenie surowych faktów, zebranych fragmentarycznie, i dawały obraz poszczególnych stron procesu historycznego. Marksizm wskazał drogę do wszechogarniającego, wszechstronnego badania procesu powstawania, rozwoju i upadku formacji społeczno-ekonomicznych, rozpatrując całokształt wszystkich sprzecznych tendencji, sprowadzając je do dających się ściśle ustalić warunków życia i produkcji różnych klas społeczeństwa, usuwając subiektywizm i dowolność w wyborze poszczególnych idei "przewodnich" lub w ich interpretowaniu, obnażając korzenie wszystkich bez wyjątku idei i wszystkich różnorodnych tendencji w stanie materialnych sił wytwórczych. Ludzie sami tworzą swą historię, lecz co określa motywy ludzi, i to właśnie mas ludzi, co wywołuje starcia sprzecznych idei i dążeń, jaki jest zbiorowy wynik tych starć wszystkich społeczeństw ludzkich, jakie są obiektywne warunki wytwarzania materialnego życia, tworzące podstawę całej historycznej działalności ludzi, jakie jest prawo rozwoju tych warunków — na to wszystko zwrócił uwagę Marks i wskazał drogę do naukowego badania historii jako procesu jednolitego, prawidłowego w całej swej olbrzymiej różnorodności i sprzeczności.
WALKA KLASOWA

To, że dążenia jednych członków danego społeczeństwa kolidują z dążeniami innych, że życie społeczne pełne jest sprzeczności, że historia ukazuje nam walkę między ludami i społeczeństwami, a także wewnątrz nich, a oprócz tego jeszcze następowanie po sobie okresów rewolucji i reakcji, pokoju i wojen, zastoju i szybkiego postępu lub upadku — to fakty powszechnie znane. Marksizm dał nić przewodnią, pozwalającą odkryć prawidłowość w tym pozornym labiryncie i chaosie, a mianowicie; teorię walki klas. Tylko

zbadanie całokształtu dążeń wszystkich członków danego społeczeństwa lub grupy społeczeństw może doprowadzić do naukowego ustalenia wyniku tych dążeń. Źródłem zaś sprzecznych dążeń jest różnica w położeniu i warunkach życia tych klas, na które rozpada się każde społeczeństwo. "Historia wszystkich dotychczasowych społeczeństw — mówi Marks w "Manifeście komunistycznym" [z wyjątkiem historii pierwotnej wspólnoty gminnej — dodaje później Engels ] — jest historią walk klasowych. Wolny i niewolnik, patrycjusz i plebejusz, feudał i chłop poddany, majster cechowy i czeladnik, krótko mówiąc, ciemięzcy i uciemiężeni pozostawali w stałym do siebie przeciwieństwie, prowadzili nieustanną, już to ukrytą, już to jawną walkę — walkę, która za każdym razem kończyła się rewolucyjnym przeobrażeniem całego społeczeństwa albo wspólną zagładą walczących klas [...] Nowoczesne społeczeństwo burżuazyjne, które się wyłoniło z upadającego społeczeństwa feudalnego, nie zniosło przeciwieństw klasowych. Stworzyło tylko na miejsce dawnych nowe klasy, nowe warunki ucisku, nowe formy walki. Nasza epoka, epoka burżuazji, wyróżnia się jednak tym, że uprościła przeciwieństwa klasowe. Całe społeczeństwo rozszczepia się coraz bardziej na dwa wielkie wrogie obozy, na dwie wielkie, wręcz przeciwstawne sobie klasy: burżuazję i proletariat". Od czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej historia Europy w sposób szczególnie wyrazisty odsłaniała w wielu krajach to rzeczywiste podłoże wypadków, walkę klas. I już epoka restauracji we Francji wyłoniła wielu historyków (Thierry, Guizot, Mignet, Thiers), którzy uogólniając zachodzące wydarzenia, musieli uznać walkę klas za klucz do zrozumienia całej historii Francji. Najnowsza zaś epoka, epoka całkowitego zwycięstwa burżuazji, instytucji przedstawicielskich, szerokiego (jeśli nie powszechnego) prawa wyborczego, taniej, docierającej do mas prasy codziennej itp., epoka potężnych i coraz szerszych zrzeszeń robotników i zrzeszeń przedsiębiorców itd., wykazała w sposób jeszcze bardziej wyrazisty (chociaż niekiedy w bardzo jednostronnej, "pokojowej", "konstytucyjnej" formie), że walka klas jest motorem wydarzeń. Następujący ustęp z "Manifestu komunistycznego" Marksa pokaże nam, jakie wymagania w zakresie obiektywnej analizy położenia każdej klasy we współczesnym społeczeństwie wespół z analizą warunków rozwoju każdej klasy stawiał Marks nauce społecznej: "Spośród wszystkich klas, które są dziś przeciwstawne burżuazji, jedynie proletariat jest klasą rzeczywiście rewolucyjną. Wszystkie inne klasy upadają i giną wraz z rozwojem wielkiego przemysłu, proletariat jest tego przemysłu nieodłącznym wytworem. Stany średnie — drobny przemysłowiec, drobny kupiec, rzemieślnik, chłop — wszystkie one zwalczają burżuazję po to, by uchronić od zagłady swoje istnienie jako stanów średnich. Są one zatem nie rewolucyjne, lecz konserwatywne. Więcej nawet, są reakcyjne, usiłują bowiem obrócić wstecz koło historii. Jeżeli są rewolucyjne, to jedynie w obliczu oczekującego je przejścia do szeregów proletariatu, bronią one wtedy nie swych obecnych, lecz swoich przyszłych interesów, porzucają własny punkt widzenia, aby przyjąć punkt widzenia proletariatu". W wielu pracach historycznych (patrz Literatura) Marks dał wspaniałe i głębokie wzory materialistycznej historiografii, analizy położenia każdej poszczególnej klasy, a niekiedy różnych grup lub warstw wewnątrz klasy, pokazując naocznie, dlaczego i jak "wszelka walka klasowa jest walką polityczną". Przytoczony przez nas urywek ilustruje, jaką skomplikowaną sieć stosunków społecznych i stopni przejściowych od jednej klasy do drugiej, od przeszłości do przyszłości analizuje Marks, aby wyliczyć całkowitą wypadkową rozwoju historycznego.

Najgłębszym, najbardziej wszechstronnym i szczegółowym potwierdzeniem i zastosowaniem teorii Marksa jest jego nauka ekonomiczna.
NAUKA EKONOMICZNA MARKSA

"Wykrycie ekonomicznych praw rozwoju nowoczesnego społeczeństwa [tj. społeczeństwa kapitalistycznego, burżuazyjnego] — mówi Marks w przedmowie do "Kapitału" —jest [...] ostatecznym celem niniejszego dzieła". Badanie stosunków produkcji danego, historycznie określonego społeczeństwa w ich powstawaniu, rozwoju i upadku — oto treść nauki ekonomicznej Marksa. W społeczeństwie kapitalistycznym panuje produkcja towarów i dlatego analiza Marksa zaczyna się od analizy towaru.
WARTOŚĆ

Towar jest, po pierwsze, rzeczą, która zaspokaja jakąkolwiek potrzebę człowieka; po drugie, rzeczą, którą się wymienia na inną rzecz. Użyteczność rzeczy czyni z niej wartość użytkową. Wartość wymienna (lub po prostu wartość) jest przede wszystkim stosunkiem, proporcją przy wymianie pewnej ilości wartości użytkowych jednego rodzaju na pewną ilość wartości użytkowych innego rodzaju. Doświadczenie codzienne wskazuje nam, że miliony i miliardy takich wymian przyrównują stale wszystkie i wszelkie, najbardziej różnorodne i nieporównywalne wartości użytkowe. Cóż wspólnego mają ze sobą te różne rzeczy, przyrównywane stale do siebie w określonym systemie stosunków społecznych? Wspólne między nimi jest to, że są produktami pracy. Wymieniając produkty ludzie przyrównują do siebie najróżnorodniejsze rodzaje pracy. Produkcja towarów jest to system stosunków społecznych, w ramach którego poszczególni wytwórcy tworzą rozmaite produkty (społeczny podział pracy) i wszystkie te produkty są do siebie przyrównywane przy wymianie. Tym wspólnym, co tkwi we wszystkich towarach, jest zatem nie konkretna praca określonej gałęzi produkcji, nie praca jednego rodzaju, lecz abstrakcyjna praca ludzka, praca ludzka w ogóle. Całkowita siła robocza danego społeczeństwa, wyrażona w sumie wartości wszystkich towarów, jest jedną i tą samą ludzką siłą roboczą: miliardy faktów wymiany dowodzą tego. A zatem każdy poszczególny towar wyraża tylko pewną część społecznie niezbędnego czasu pracy. Wielkość wartości jest określona przez ilość pracy społecznie niezbędnej, czyli przez czas pracy społecznie niezbędny do wytworzenia danego towaru, danej wartości użytkowej. "Ludzie, przyrównując w wymianie swe różnorodne produkty jako wartości, ustalają przez to jednakowość swych różnych prac [...] Nie wiedzą o tym, ale czynią to". Wartość jest stosunkiem między dwiema osobami — jak powiedział pewien stary ekonomista; powinien był tylko dodać: stosunkiem ukrytym pod rzeczową powłoką. Tylko z punktu widzenia systemu społecznych stosunków produkcji pewnej określonej historycznej formacji społeczeństwa, przy tym stosunków przejawiających się w masowym, miliardy razy powtarzającym się zjawisku wymiany, można zrozumieć, co to jest wartość. "Jako wartości [...] towary są tylko określonymi ilościami zakrzepłego czasu pracy". Po szczegółowym zanalizowaniu dwoistego charakteru pracy ucieleśnionej w towarach Marks przechodzi do analizy formy wartości i pieniądza. Głównym zadaniem Marksa jest przy tym zbadanie genezy pieniężnej formy wartości, zbadanie historycznego procesu rozwoju wymiany, poczynając od oddzielnych, przypadkowych jej aktów ("prosta, oddzielna lub przypadkowa forma wartości": daną ilość jednego towaru wymienia się na daną ilość innego towaru) aż do ogólnej formy wartości, gdy szereg różnych towarów wymienia się na jeden i ten sam określony towar, i do pieniężnej formy wartości, gdy tym określonym towarem, powszechnym ekwiwalentem, jest złoto. Będąc najwyższym wytworem rozwoju wymiany i produkcji towarowej, pieniądz zaciera, ukrywa społeczny charakter prywatnych prac, społeczną więź pomiędzy poszczególnymi wytwórcami zjednoczonymi przez rynek. Marks poddaje niezwykle szczegółowej analizie rozmaite funkcje pieniądza, przy czym i tutaj (jak w ogóle w pierwszych rozdziałach "Kapitału") na szczególne podkreślenie zasługuje to, że abstrakcyjna i niekiedy pozornie czysto dedukcyjna forma wykładu w rzeczywistości odtwarza olbrzymi materiał faktyczny z historii rozwoju wymiany i produkcji towarowej. "Pieniądz wymaga pewnego stopnia rozwoju wymiany towarowej. Poszczególne formy pieniądza — zwykły ekwiwalent towarów, środek cyrkulacji, środek płatniczy, skarb lub pieniądz światowy — znamionują, zależnie od różnego zakresu i od względnej przewagi tej czy innej funkcji, bardzo rozmaite stopnie rozwoju społecznego procesu produkcji" ("Kapitał", I).
WARTOŚĆ DODATKOWA

Na pewnym stopniu rozwoju produkcji towarowej pieniądz przekształca się w kapitał. Formułą cyrkulacji towarów było: T (towar) — P (pieniądz) — T (towar), tj. sprzedaż jednego towaru w celu kupna innego. Ogólną formułą kapitału jest, na odwrót, P — T — P, tj. kupno w celu sprzedaży (z zyskiem). Ten przyrost pierwotnej wartości pieniądza puszczonego w obrót Marks nazywa wartością dodatkową. Fakt tego "przyrostu" pieniądza w obrocie kapitalistycznym jest powszechnie znany. Właśnie ten "przyrost" przekształca pieniądz w kapitał jako szczególny, historycznie określony, społeczny stosunek produkcji. Wartość dodatkowa nie może powstać z cyrkulacji towarów, gdyż cyrkulacja ta zna tylko wymianę ekwiwalentów, nie może również powstać z podwyższenia ceny, gdyż wzajemne straty i zyski nabywców i sprzedawców zrównoważyłyby się, a chodzi właśnie nie o sporadyczne, lecz o masowe, przeciętne, społeczne zjawisko. Aby otrzymać wartość dodatkową, "posiadacz pieniędzy musiałby mieć szczęście znalezienia [...] na rynku takiego towaru, którego wartość użytkowa sama miałaby osobliwą moc tworzenia wartości...", takiego towaru, którego proces spożycia byłby jednocześnie procesem tworzenia wartości. I taki towar istnieje Jest to siła robocza człowieka. Spożycie jej — to praca, a praca tworzy wartość. Posiadacz pieniędzy kupuje siłę roboczą według jej wartości określonej, podobnie jak wartość każdego innego towaru, społecznie niezbędnym czasem pracy, niezbędnym do jej wytworzenia (tj. wartością środków utrzymania robotnika i jego rodziny). Posiadacz pieniędzy ma prawo spożywać siłę roboczą, którą kupił, t j. zmusić ją do pracy przez cały dzień, powiedzmy, przez 12 godzin. Tymczasem robotnik w ciągu 6 godzin ("niezbędny" czas pracy) wytwarza produkt pokrywający środki jego utrzymania, w ciągu zaś następnych 6 godzin ("dodatkowy" czas pracy) wytwarza nie opłacony przez kapitalistę produkt "dodatkowy", czyli wartość dodatkową. Z punktu widzenia procesu produkcji należy więc rozróżniać w kapitale dwie części: kapitał stały, wykładany na środki produkcji (maszyny, narzędzia pracy, surowiec itd.) — wartość jego (od razu lub częściami) przenosi się bez zmiany na gotowy produkt — i kapitał zmienny, wykładany na siłę roboczą. Wartość tego kapitału nie jest stała, lecz wzrasta w procesie pracy, tworząc wartość dodatkową. Dlatego też, aby określić stopień wyzysku siły roboczej przez kapitał, należy porównywać wartość dodatkową nie z całym kapitałem, lecz tylko z kapitałem zmiennym. Stopa wartości dodatkowej, jak nazywa Marks ten stosunek, wyniesie w naszym przykładzie 6/6, tj. 100%.

Historyczną przesłanką powstania kapitału jest, po pierwsze, nagromadzenie pewnej sumy pieniężnej w rękach poszczególnych osób przy stosunkowo wysokim poziomie rozwoju produkcji towarowej w ogóle i, po drugie, istnienie robotnika "wolnego" w dwojakim sensie, wolnego od wszelkich skrępowań czy ograniczeń sprzedaży siły roboczej i wolnego od ziemi i w ogóle od środków produkcji, robotnika nie posiadającego własnego gospodarstwa, robotnika "proletariusza", którego źródłem egzystencji jest jedynie sprzedaż siły roboczej.

Zwiększyć wartość dodatkową można dwoma zasadniczymi sposobami: przez przedłużenie dnia roboczego ("bezwzględna wartość dodatkowa") i przez skrócenie niezbędnego dnia roboczego ("względna wartość dodatkowa"). Analizując pierwszy sposób Marks kreśli wspaniały obraz walki klasy robotniczej o skrócenie dnia roboczego i ingerencji władzy państwowej w sprawie przedłużenia dnia roboczego (XIV—XVII stulecia) oraz skrócenia go (ustawodawstwo fabryczne XIX wieku). Od czasu ukazania się "Kapitału" historia ruchu robotniczego wszystkich cywilizowanych krajów świata dostarczyła tysiące a tysiące nowych faktów uzupełniających ten obraz.

Analizując wytwarzanie względnej wartości dodatkowej Marks bada trzy zasadnicze etapy historyczne zwiększania wydajności pracy przez kapitalizm: 1) kooperację prostą, 2) podział pracy i manufakturę, 3) maszyny i wielki przemysł. O tym, jak dogłębnie Marks zanalizował tu zasadnicze, typowe cechy rozwoju kapitalizmu, świadczy między innymi niezwykle obfity materiał uzyskany przy badaniach nad tak zwanym "chałupniczym" przemysłem rosyjskim, a ilustrujący dwa pierwsze etapy spośród trzech wymienionych. Rewolucjonizujące zaś działanie wielkiego przemysłu maszynowego, opisane przez Marksa w roku 1867, w ciągu półwiecza, które upłynęło od tego czasu, ujawniło się w wielu "nowych" krajach (Rosja, Japonia i inne).

Następnie. W najwyższym stopniu ważna i nowa jest u Marksa analiza akumulacji kapitału, tj. przekształcenia części wartości dodatkowej w kapitał, zużycie jej nie na potrzeby osobiste lub zachcianki kapitalisty, lecz na nową produkcję. Marks wykazał błąd całej poprzedniej klasycznej ekonomii politycznej (poczynając od Adama Smitha), która sądziła, że cała wartość dodatkowa przekształcana w kapitał idzie na kapitał zmienny. W rzeczywistości zaś rozpada się ona na środki produkcji plus kapitał zmienny Olbrzymie znaczenie w procesie rozwoju kapitalizmu i przekształcenia go w socjalizm ma szybszy wzrost udziału kapitału stałego (w całym kapitale) w porównaniu z udziałem kapitału zmiennego.

Akumulacja kapitału, przyspieszając wypieranie robotników przez maszynę, tworząc na jednym biegunie bogactwo, na drugim nędzę, rodzi również tak zwaną "rezerwową armię pracy", "względny nadmiar" robotników, czyli "kapitalistyczne przeludnienie", które przybiera nadzwyczaj różnorodne formy i daje kapitałowi możliwość nader szybkiego rozszerzania produkcji. Możliwość ta w powiązaniu z kredytem i akumulacją kapitału w środkach produkcji stanowi między innymi klucz do zrozumienia kryzysów nadprodukcji, które periodycznie następowały w krajach kapitalistycznych, z początku przeciętnie co 10 lat, później zaś w dłuższych i mniej określonych odstępach czasu. Od akumulacji kapitału na bazie kapitalizmu należy odróżniać tak zwaną akumulację pierwotną: odrywanie przemocą pracownika od środków produkcji, rugowanie chłopów z ziemi, kradzież ziem wspólnotowych, system kolonii i długów państwowych, ceł ochronnych itd. "Akumulacja pierwotna" tworzy na jednym biegunie "wolnego" proletariusza, na drugim posiadacza pieniędzy, kapitalistę.

"Historyczną tendencję akumulacji kapitalistycznej" Marks charakteryzuje następującymi słynnymi słowami:

"Wywłaszczenie bezpośrednich wytwórców przeprowadzone zostaje z najbezwzględniejszym wandalizmem i pod wpływem namiętności najbardziej haniebnych, najbardziej brudnych i najbardziej ohydnych w swej małostkowości. Własność prywatna zdobyta własną pracą [chłopa i rzemieślnika], oparta na zrośnięciu, rzec można, poszczególnego, niezależnego pracownika z jego warunkami pracy, wyparta zostaje przez kapitalistyczną własność prywatną, polegającą na wyzysku cudzej, lecz formalnie wolnej pracy t...] Obecnie wywłaszczeniu podlega już nie robotnik samodzielnie gospodarujący, lecz kapitalista wyzyskujący wielu robotników. To wywłaszczenie dokonuje się poprzez działanie praw immanentnych samej produkcji kapitalistycznej, poprzez centralizację kapitałów. Jeden kapitalista zabija wielu kapitalistów. Wraz z tą centralizacją, czyli wywłaszczaniem wielu kapitalistów przez niewielu, rozwija się zrzeszona forma procesu pracy w coraz większej skali, świadome techniczne stosowanie nauki, planowa eksploatacja ziemi, proces przekształcania środków pracy w takie środki pracy, które nadają się jedynie do zbiorowego stosowania, oszczędzanie wszystkich środków produkcji przez stosowanie ich w charakterze środków produkcji pracy kombinowanej, społecznej, proces wciągania wszystkich narodów w sieć rynku światowego, a przez to i międzynarodowy charakter systemu kapitalistycznego. W miarę ustawicznego zmniejszania się liczby magnatów kapitału, którzy przywłaszczają sobie i monopolizują wszystkie korzyści płynące z procesu tych przemian, wzrastają rozmiary nędzy, ucisku, niewoli, zwyrodnienia i wyzysku, ale jednocześnie wzbiera bunt wciąż wzrastającej klasy robotniczej, szkolonej, jednoczonej i organizowanej przez sam mechanizm kapitalistycznego procesu produkcji. Monopol kapitału staje się hamulcem tego sposobu produkcji, który rozwinął się wraz z nim i dzięki niemu. Centralizacja środków produkcji i uspołecznienie pracy dochodzą do punktu, gdy już się nie mieszczą w swej kapitalistycznej skorupie. Skorupa ta zostaje rozsadzona. Wybija godzina kapitalistycznej własności prywatnej. Wywłaszczyciele zostają wywłaszczeni" ("Kapitał", I).

W najwyższym stopniu ważna i nowa jest następnie analiza reprodukcji kapitału społecznego, wziętego jako całość, którą Marks daje w tomie II "Kapitału". I tutaj Marks rozważa zjawisko nie sporadyczne, lecz masowe, nie drobną cząstkę ekonomii społeczeństwa, lecz ekonomię tę w jej całokształcie. Prostując wskazany wyżej błąd klasyków Marks dzieli całą produkcję społeczną na dwa wielkie działy: I) produkcję środków produkcji i II) produkcję przedmiotów spożycia i szczegółowo rozpatruje na obranych przez siebie przykładach liczbowych cyrkulację kapitału społecznego w całości zarówno przy reprodukcji w rozmiarach poprzednich, jak i przy akumulacji. W tomie III "Kapitału" rozwiązane jest zagadnienie kształtowania się przeciętnej stopy zysku na podstawie prawa wartości. Wielkim krokiem naprzód nauki ekonomicznej, jaki uczyniła w osobie Marksa, jest to, że analiza prowadzona jest z punktu widzenia masowych zjawisk ekonomicznych, całokształtu gospodarki społecznej, a nie z punktu widzenia poszczególnych przypadków lub zewnętrznych przejawów konkurencji, do czego często ogranicza się wulgarna ekonomia polityczna lub współczesna "teoria krańcowej użyteczności". Marks analizuje najpierw pochodzenie wartości dodatkowej, następnie przechodzi do jej podziału na zysk, procent i rentę gruntową. Zysk to stosunek wartości dodatkowej do całego włożonego w przedsiębiorstwo kapitału. Kapitał "o wysokim składzie organicznym" (tj. gdy przewaga kapitału stałego nad zmiennym jest większa niż przeciętna w społeczeństwie) daje stopę zysku niższą od przeciętnej. Kapitał "o niskim składzie organicznym" — wyższą od przeciętnej. Konkurencja pomiędzy kapitałami, swobodny ich przepływ z jednej gałęzi do drugiej sprowadzi w obu wypadkach stopę zysku do przeciętnej. Suma wartości wszystkich towarów danego społeczeństwa pokrywa się z sumą cen towarów, lecz w poszczególnych przedsiębiorstwach i w poszczególnych gałęziach produkcji towary pod wpływem konkurencji sprzedawane są nie według ich wartości, lecz według cen produkcji (lub cen produkcyjnych), które równają się wydatkowanemu kapitałowi plus przeciętny zysk.

W ten sposób Marks całkowicie wyjaśnił na podstawie prawa wartości powszechnie znany i bezsporny fakt odbiegania cen od wartości i równości zysku, suma bowiem wartości wszystkich towarów pokrywa się z sumą cen. Jednak sprowadzenie wartości (społecznej) do cen (indywidualnych) odbywa się nie w prosty, bezpośredni, lecz w bardzo skomplikowany sposób: jest zupełnie naturalne, że w społeczeństwie rozproszonych producentów towarów, których wiąże jedynie rynek, prawidłowość nie może przejawiać się inaczej niż w przeciętnej, społecznej, masowej prawidłowości, przy czym indywidualne odchylenia w tę lub inną stronę znoszą się wzajemnie.

Zwiększenie wydajności pracy oznacza szybszy wzrost kapitału stałego w porównaniu ze zmiennym. A ponieważ wartość dodatkowa jest funkcją jedynie kapitału zmiennego, zrozumiałe jest, że stopa zysku (stosunek wartości dodatkowej do całego kapitału, a nie tylko do jego zmiennej części) ma tendencję zniżkową. Marks szczegółowo analizuje tę tendencję oraz wiele okoliczności, które ją osłaniają lub jej przeciwdziałają Nie zatrzymując się nad omówieniem niezwykle ciekawych rozdziałów tomu III, poświęconych kapitałowi lichwiarskiemu, handlowemu i pieniężnemu, przejdziemy do tego, co najważniejsze: do teorii renty gruntowej. Cenę produkcji produktów rolnych — w związku z ograniczoną powierzchnią ziemi, która w krajach kapitalistycznych jest całkowicie zajęta przez poszczególnych właścicieli — określają koszty produkcji nie na gruntach przeciętnych, lecz najgorszych, i nie przy przeciętnych, lecz przy najgorszych warunkach dostawy produktu na rynek. Różnica między tą ceną a ceną produkcji na lepszych gruntach (lub w lepszych warunkach) daje rentę dyferencjalną, czyli różniczkową. Analizując ją szczegółowo, przedstawiając jej powstawanie przy różnej urodzajności poszczególnych działek gruntu, przy różnej wielkości wkładów kapitału w ziemię, Marks całkowicie ujawnił (patrz także "Teorie wartości dodatkowej", gdzie na szczególną uwagę zasługuje krytyka Rodbertusa) błąd Ricarda, jakoby renta różniczkowa powstawała tylko przy sukcesywnym przechodzeniu od gruntów lepszych do gorszych. Przeciwnie, bywają i przejścia odwrotne, bywa przekształcenie jednej kategorii gruntów w inne (wskutek postępu techniki rolnej, rozwoju miast itp.) i głębokim błędem, zwalaniem braków, ograniczoności i sprzeczności kapitalizmu na przyrodę jest osławione "prawo malejącej urodzajności gleby". Następnie, równość zysku we wszystkich gałęziach przemysłu i gospodarki narodowej w ogóle zakłada całkowitą wolność konkurencji, wolność przepływu kapitału z jednej gałęzi do drugiej. Tymczasem prywatna własność ziemi stwarza monopol, przeszkodę na drodze tego swobodnego przepływu. Wskutek tego monopolu produkty rolnictwa wyróżniającego się niższym składem kapitału, a więc indywidualnie wyższą stopą zysku, nie wchodzą w całkowicie swobodny proces wyrównywania się stopy zysku; właściciel ziemi jako monopolista uzyskuje możność utrzymania ceny powyżej przeciętnej, a ta cena monopolowa rodzi rentę absolutną. Renty różniczkowej nie można znieść w warunkach kapitalizmu, absolutną zaś można — na przykład w wypadku nacjonalizacji ziemi, przy przejściu jej na własność państwa. Takie przejście oznaczałoby podważenie monopolu właścicieli prywatnych, oznaczałoby bardziej konsekwentną, pełniejszą realizację wolności konkurencji w rolnictwie. Dlatego też radykalni burżua, jak zaznacza Marks, niejednokrotnie w historii występowali z tym postępowym burżuazyjnym żądaniem nacjonalizacji ziemi, które jednak odstrasza większość burżuazji, zbyt bowiem bezpośrednio "zahacza" o jeszcze inny, w naszych czasach szczególnie ważny i "czuły" monopol: monopol środków produkcji w ogóle. (Nadzwyczaj popularnie, zwięźle i jasno wyłożył sam Marks swą teorię przeciętnego zysku od kapitału i absolutnej renty gruntowej w liście do Engelsa z 2 sierpnia 1862 r. Patrz "Korespondencja", t. III, s. 77— 81. Por. także list z 9 sierpnia 1862 r., tamże, s. 86—87). — Jeżeli chodzi o historię renty gruntowej, należy również wskazać na analizę, w której Marks wykazuje przekształcenie renty odrobkowej (gdy chłop swą pracą na ziemi obszarnika wytwarza produkt dodatkowy) w rentę w produktach, czyli w naturze (chłop na swej ziemi wytwarza produkt dodatkowy oddając go obszarnikowi pod naciskiem "przymusu pozaekonomicznego"), następnie w rentę pieniężną (ta sama renta w naturze wskutek rozwoju produkcji towarowej przekształcona w pieniądz, "czynsz" starej Rusi) i w końcu w rentę kapitalistyczną, gdy na miejsce chłopa zjawia się w rolnictwie przedsiębiorca uprawiający rolę przy pomocy pracy najemnej. W związku z tą analizą "genezy kapitalistycznej renty gruntowej" należy podkreślić szereg głębokich (i szczególnie ważnych dla krajów zacofanych, jak Rosja) myśli Marksa o ewolucji kapitalizmu w rolnictwie. "Przemianie renty naturalnej w rentę pieniężną nie tylko nieodzownie towarzyszy, lecz nawet ją poprzedza powstanie klasy nieposiadających wyrobników, najmujących się za pieniądze. W okresie powstawania tej nowej klasy, kiedy występuje ona jeszcze sporadycznie, u lepiej sytuowanych chłopów obowiązanych płacić rentę musiał się przeto rozwinąć zwyczaj eksploatowania na własny rachunek najemnych robotników rolnych, podobnie jak już za czasów feudalizmu zamożniejsi poddani chłopi sami z kolei trzymali poddanych. W ten sposób rozwija się u nich stopniowo możliwość nagromadzenia pewnego majątku, a nawet przekształcenia się w przyszłych kapitalistów. Wśród starych posiadaczy ziemi, uprawiających ją własną pracą, powstaje w ten sposób pepiniera farmerów kapitalistycznych, której rozwój zależy od ogólnego rozwoju produkcji kapitalistycznej poza obrębem wsi..." ("Kapitał", III, 332). "Następstwem wywłaszczenia i wypędzenia części ludności wiejskiej jest nie tylko to, że dla potrzeb kapitału przemysłowego zwalniają się wraz z robotnikami również ich środki utrzymania i ich materiał pracy, lecz także to, że powstaje rynek wewnętrzny" ("Kapitał", I, 778). Ubożenie i rujnowanie ludności wiejskiej ma z kolei znaczenie przy tworzeniu rezerwowej armii pracy dla kapitału. W każdym kraju kapitalistycznym "część ludności wiejskiej jest zawsze gotowa przejść w szeregi proletariatu miejskiego, czyli manufakturowego [tzn. nie rolniczego] [...] To źródło względnego przeludnienia jest stale czynne [...] Dlatego robotnik rolny spychany jest do poziomu minimalnych płac i zawsze tkwi jedną nogą w bagnie pauperyzmu" ("Kapitał", I, 668). Chłopska prywatna własność ziemi przezeń uprawianej jest podstawą drobnej produkcji i warunkiem jej rozkwitu, osiągnięcia przez nią formy klasycznej. Jednak ta drobna produkcja da się pogodzić tylko z ciasnymi, prymitywnymi ramami produkcji i społeczeństwa. W kapitalizmie "wyzysk chłopów tylko swą formą różni się od wyzysku przemysłowego proletariatu. Wyzyskiwacz jest ten sam — kapitał. Poszczególni kapitaliści wyzyskują poszczególnych chłopów za pomocą hipoteki i lichwy, klasa kapitalistów wyzyskuje klasę chłopską za pomocą podatków państwowych" ("Walki klasowe we Francji"). "Parcela [drobna działka] chłopska jest już tylko pretekstem, który pozwala kapitaliście ciągnąć z roli zysk, procent i rentę, a samemu rolnikowi pozostawiać troskę o to, jak wydobyć z niej płacę roboczą dla siebie" ("Osiemnasty brumaire'a"). Zwykle chłop oddaje społeczeństwu kapitalistycznemu, tj. klasie kapitalistów, nawet część płacy roboczej staczając się "do poziomu dzierżawcy irlandzkiego — i to wszystko pod pozorem, że jest prywatnym właścicielem" ("Walki klasowe we Francji"). Na czym polega "jedna z przyczyn tego, że w krajach o przeważającej drobnej własności chłopskiej cena zboża jest niższa niż w krajach kapitalistycznego sposobu produkcji"? ("Kapitał", III, s. 340). Na tym, że chłop oddaje darmo społeczeństwu (tj. klasie kapitalistów) część produktu dodatkowego. "Tak niska cena [zboża i innych produktów rolnych] jest zatem następstwem ubóstwa wytwórców, a bynajmniej nie produkcyjności ich pracy" ("Kapitał", III, 340). Drobna własność rolna, normalna forma drobnej produkcji, ulega degradacji, zagładzie, ginie w kapitalizmie. "Drobna własność rolna z natury swej wyklucza: rozwój społecznych sił wytwórczych pracy, społeczne formy pracy, społeczną koncentrację kapitałów, hodowlę bydła na wielką skalę, postęp wynikający ze stosowania nauki. Lichwa i system podatkowy muszą doprowadzić wszędzie tę własność do ubóstwa. Wykładanie kapitału na kupno ziemi pozbawia tego kapitału gospodarkę. Nie mające końca rozdrabnianie środków produkcji i odosobnienie samych producentów. [Spółdzielnie, tj. zrzeszenia drobnych chłopów, odgrywając nadzwyczaj postępową rolę burżuazyjną, osłabiają tylko tę tendencję, lecz nie niszczą jej; nie należy także zapominać, że te spółdzielnie dają dużo zamożnym chłopom i bardzo mało, prawie nic, masie biedoty, a z czasem zrzeszenia same stają się wyzyskiwaczami pracy najemnej]. Potworne trwonienie sił ludzkich. Wzmagające się pogarszanie warunków produkcji i wzrost wydatków na środki produkcji — oto prawo rządzące nieuchronnie własnością parcelową [drobną]". Podobnie jak w przemyśle, tak i w rolnictwie kapitalizm dokonuje przeobrażeń procesu produkcji jedynie za cenę "martyrologii wytwórców". "Rozproszenie robotników wiejskich na wielkich przestrzeniach łamie zarazem ich siłę oporu, skupienie zaś robotników miejskich wzmaga ją. W nowoczesnym rolnictwie, podobnie jak w przemyśle miejskim, wzrost produkcyjnej siły pracy i większe jej upłynnienie okupuje się wyniszczeniem i ruiną samej siły roboczej. A każdy postęp kapitalistycznego rolnictwa jest nie tylko postępem w sztuce grabienia robotnika, lecz również w sztuce grabienia ziemi [...] Produkcja kapitalistyczna rozwija więc technikę i kombinację społecznego procesu produkcji tylko w ten sposób, że wyniszcza zarazem same źródła wszelkiego bogactwa: ziemię i robotnika" ("Kapitał", I, koniec rozdziału 13).
SOCJALIZM

Z powyższego widać, że nieuchronność przekształcenia społeczeństwa kapitalistycznego w socjalistyczne Marks wyprowadza całkowicie i wyłącznie z ekonomicznego prawa rozwoju współczesnego społeczeństwa. Uspołecznienie pracy, w tysiącach form postępujące naprzód coraz to szybciej, a w półwieczu, które minęło od śmierci Marksa, przejawiające się szczególnie dobitnie we wzroście wielkiej produkcji, karteli, syndykatów i trustów kapitalistów, a także w olbrzymim wzroście wielkości i potęgi kapitału finansowego — oto główna podstawa materialna nieuchronnego nadejścia socjalizmu. Intelektualnym i moralnym motorem, fizycznym wykonawcą tego przekształcenia jest wychowywany przez sam kapitalizm proletariat. Jego walka z burżuazją, przybierając formy rozmaite i coraz bogatsze w treść, nieuchronnie staje się walką polityczną, zmierzającą do zdobycia władzy politycznej przez proletariat ("dyktatura proletariatu"). Uspołecznienie produkcji musi doprowadzić do przejścia środków produkcji na własność społeczeństwa, do "wywłaszczenia wywłaszczycieli". Ogromny wzrost wydajności pracy, skrócenie dnia roboczego, zastąpienie resztek, ruin drobnej, premitywnej, rozdrobnionej produkcji przez udoskonaloną pracę zbiorową — oto bezpośrednie następstwa takiego przejścia. Kapitalizm ostatecznie zrywa więź rolnictwa z przemysłem, lecz jednocześnie przez swój wyższy rozwój przygotowuje nowe elementy tej więzi, połączenia przemysłu z rolnictwem na gruncie świadomego stosowania

się. Na miejsce rządzenia ludźmi przychodzi zarządzanie rzeczami i kierowanie procesami produkcji. Państwo nie zostaje , ono obumiera". "Społeczeństwo, które zreorganizuje produkcję na podstawie wolnego i równego zrzeszenia producentów, przeniesie całą machinę państwową tam, gdzie odtąd będzie jej miejsce; do muzeum starożytności, obok kołowrotka i topora brązowego" (Engels w "Pochodzeniu rodziny, własności prywatnej i państwa").

Wreszcie, w sprawie stosunku socjalizmu Marksa do drobnego chłopstwa, które pozostanie w epoce wywłaszczania wywłaszczycieli, należy wskazać na oświadczenie Engelsa, w którym wyraża on myśli Marksa: "..gdy posiądziemy władzę państwową, nie będziemy mogli myśleć o wywłaszczeniu drobnych chłopów przemocą (wszystko jedno — z odszkodowaniem lub bez), tak jak będziemy to musieli uczynić z wielkimi właścicielami ziemskimi. Zadanie nasze w stosunku do drobnego chłopa polega przede wszystkim na przestawieniu prywatnej jego produkcji i prywatnej własności na zespołową — nie przemocą, lecz przez przykład i udzielenie pomocy społecznej w tym celu. A wówczas posiadać będziemy oczywiście dość środków, by drobnemu chłopu unaocznić korzyści, które już teraz muszą być dla niego jasne". (Engels: "O kwestii agrarnej na Zachodzie", wyd. przez Aleksiejewą, s. 17, ros. tłum. z błędami. Oryginał w "Neue Zeit ").
TAKTYKA WALKI KLASOWEJ PROLETARIATU

Po wyjaśnieniu sobie już w latach 1844—1845, że jeden z podstawowych braków starego materializmu polegał na nieumiejętności zrozumienia warunków i oceny znaczenia praktycznej działalności rewolucyjnej, Marks w ciągu całego swego życia na równi z pracami teoretycznymi poświęcał nie słabnącą uwagę zagadnieniom taktyki walki klasowej proletariatu. Obfitego materiału dostarczają pod tym względem wszystkie dzieła Marksa, a w szczególności jego czterotomowa korespondencja z Engelsem, wydana w 1913 r. Daleko jeszcze do zgromadzenia, uporządkowania, zbadania i opracowania tego materiału. Dlatego musimy ograniczyć się tu jedynie do najbardziej ogólnych i krótkich uwag, podkreślając, że materializm pozbawiony tej strony Marks słusznie uważał za połowiczny, jednostronny, martwy. Podstawowe zadanie taktyki proletariatu Marks wyznaczał w sposób ściśle odpowiadający wszystkim przesłankom jego materialistyczno-dialektycznego światopoglądu. Jedynie obiektywne uwzględnienie całokształtu wzajemnych stosunków wszystkich bez wyjątku klas danego społeczeństwa, a co za tym idzie, uwzględnienie zarówno obiektywnego stopnia rozwoju tego społeczeństwa, jak i wzajemnych stosunków między nim a innymi społeczeństwami może stanowić podstawę słusznej taktyki klasy przodującej. Przy tym wszystkie klasy i wszystkie kraje rozpatrywane są nie statycznie, lecz dynamicznie, tj. nie w stanie bezruchu, lecz w ruchu (którego prawa wynikają z ekonomicznych warunków bytowania każdej klasy). Ruch z kolei rozpatrywany jest nie tylko z punktu widzenia przeszłości, lecz i z punktu widzenia przyszłości, a przy tym nie w wulgarnym ujęciu "ewolucjonis-tów" widzących tylko powolne zmiany, lecz dialektycznie: "w [...] wielkich przemianach 20 lat znaczy więcej niż jeden dzień — pisał Marks do Engelsa — chociaż potem mogą znów nadejść dni, w których mieści się treść 20 lat" ("Korespondencja", t. III, s. 127). Na każdym stopniu rozwoju, w każdej chwili taktyka proletariatu winna uwzględniać tę obiektywnie nieuniknioną dialektykę historii ludzkiej, z jednej strony wykorzystując do rozwijania świadomości, siły i zdolności bojowej klasy przodującej okresy zastoju politycznego lub żółwiego, tak zwanego "pokojowego" rozwoju, z drugiej zaś skierowując całą pracę, związaną z tym wykorzystaniem, ku "ostatecznemu celowi" ruchu danej klasy i stworzeniu w niej zdolności do praktycznego rozwiązania wielkich zadań w wielkie dni, "w których skupia się treść 20 lat". Szczególnie ważne w tej kwestii są dwa wywody Marksa: jeden z "Nędzy filozofii" w sprawie walki ekonomicznej i ekonomicznych organizacji proletariatu, drugi z "Manifestu komunistycznego" w sprawie jego zadań politycznych. Pierwszy brzmi: "Wielki przemysł skupia w jednym miejscu masę ludzi, którzy się wzajemnie nie znają. Konkurencja sprawia, że mają oni odmienne interesy, i powoduje rozdział między nimi. Lecz obrona płacy roboczej — ten wspólny ich interes wobec patrona — jednoczy ich w jednej idei oporu—koalicji [...] Koalicje, zrazu odosobnione, łączą się w grupy, a w obliczu zawsze zjednoczonego kapitału utrzymanie tego ich zjednoczenia staje się dla nich jeszcze ważniejsze od utrzymania poziomu płac [...] W walce tej — prawdziwej wojnie domowej — łączą się i rozwijają wszystkie elementy bitwy, która nadciąga. Osiągnąwszy ten punkt koalicja przybiera charakter polityczny". Mamy tu przed sobą program i taktykę walki ekonomicznej i ruchu zawodowego na kilka dziesięcioleci, na cały długi okres przygotowania sił proletariatu "do bitwy, która nadciąga". Należy zestawić z tym liczne wypowiedzi Marksa i Engelsa wskazujące na przykładzie angielskiego ruchu robotniczego, jak "rozkwit" przemysłowy wywołuje próby "przekupienia robotników" ("Korespondencja z Engelsem", I, 136), odciągnięcia ich od walki, jak rozkwit ten w ogóle "działa demoralizująco" na robotników (II, 218); jak proletariat angielski "przybiera burżuazyjny charakter" — "najbardziej burżuazyjny ze wszystkich narodów [angielski ] chce doprowadzić w końcu do tego, żeby obok burżua mieć również burżuazyjną arystokrację i burżuazyjny proletariat" (II, 290); jak zanika w nim "energia rewolucyjna" (III, 124); jak trzeba będzie — krócej lub dłużej — czekać, że "angielscy robotnicy wyzwolą się od swej pozornej zarazy mieszczańskością" (III, 127);

jak angielskiemu ruchowi robotniczemu brak "zapału czartystów" (1866; 111,305); jak angielscy przywódcy robotników kształtują się na wzór czegoś pośredniego "pomiędzy radykalnym burżua a robotnikiem" (o Holyoake'u, IV, 209); jak wskutek monopolu Anglii i póki ten monopol nie pęknie, "nic nie da się zrobić z angielskimi robotnikami" (IV, 433). Taktyka walki ekonomicznej w związku z ogólnym przebiegiem (i wynikiem) ruchu robotniczego rozpatrywana jest tutaj z punktu widzenia nadzwyczaj szerokiego, wszechstronnego, dialektycznego i prawdziwie rewolucyjnego.

"Manifest komunistyczny" wysunął podstawową tezę marksizmu w zakresie taktyki walki politycznej: "Komuniści walczą o najbliższe cele i interesy klasy robotniczej, ale w ruchu dnia dzisiejszego reprezentują jednocześnie przyszłość ruchu". W imię tego Marks w 1848 r. popierał w Polsce partię "rewolucji agrarnej", "tę samą partię, która wywołała powstanie krakowskie 1846 roku". W Niemczech w latach 1848—1849 Marks popierał skrajną demokrację rewolucyjną i nigdy potem nie cofał tego, co powiedział wówczas o taktyce. Burżuazję niemiecką traktował jako element, który "skłonny był od początku do zdrady ludu [tylko sojusz z chłopstwem mógłby przynieść burżuazji całkowite urzeczywistnienie jej zadań] i do kompromisu z ukoronowanym przedstawicielem starego społeczeństwa..." Oto dokonana przez Marksa końcowa analiza położenia klasowego burżuazji niemieckiej w epoce rewolucji burżuazyjno-demokratycznej, analiza stanowiąca zresztą wzór materializmu rozpatrującego społeczeństwo w ruchu i przy tym nie tylko z tej strony ruchu, która zwrócona jest wstecz: "...bez wiary w siebie, bez wiary w lud; warcząca przeciw górom, drżąca przed dołami; [...] wystraszona burzą światową; [...] nie przejawiająca energii w żadnym kierunku, plagiat pod każdym względem; [...] bez inicjatywy; (...] przeklęty starzec, który w dodatku czuł się skazany na to, żeby w swym własnym starczym interesie kierować pierwszymi młodzieńczymi porywami pełnego tężyzny ludu..." ("Nowa Gazeta Reńska" 1848 r., patrz "Spuścizna piśmiennicza", t. III, s. 212). Około 20 lat potem w liście do Engelsa (III, 224) Marks uznał za przyczynę niepowodzenia rewolucji 1848 r. to, że burżuazja wolała pokój z niewolą niż samą nawet perspektywę walki o wolność. Gdy zakończył się okres rewolucji lat 1848—1849, Marks wystąpił przeciwko wszelkiej zabawie w rewolucję (Schapper—Willich i walka z nimi) żądając umiejętności pracy w nowym okresie, przygotowującym niby to "pokojowo" nowe rewolucje. W jakim duchu Marks domagał się prowadzenia tej pracy, widać z następującej jego oceny sytuacji w Niemczech w okresie najczarniejszej reakcji w 1856 roku: "Gała sprawa w Niemczech będzie zależała od możliwości wsparcia rewolucji proletariackiej przez swego rodzaju drugie wydanie wojny chłopskiej" ("Korespondencja z Engelsem", II, 108). Póki rewolucja demokratyczna (burżuazyjna) w Niemczech nie była zakończona, całą uwagę w taktyce socjalistycznego proletariatu Marks kierował na rozwój demokratycznej energii chłopstwa. Uważał, że Lassalle dopuszczał się "obiektywnie zdrady całego ruchu robotniczego na rzecz Prusaków" (III, 210) między innymi właśnie dlatego, że pobłażał obszarnikom i pruskiemu nacjonalizmowi. Engels pisał w 1865 r. wymieniając poglądy z Marksem na temat ich przyszłego wspólnego wystąpienia w prasie: "...w takim przeważnie rolniczym kraju jak Prusy jest nikczemnością atakować w imieniu proletariatu przemysłowego wyłącznie burżuazję, a jednocześnie nie wspominać ani słowem o «uprawianym za pomocą pałki» patriarchalnym proletariatu wiejskiego przez wielką szlachtę feudalną" (III, 217). W okresie lat 1864— 1870, kiedy dobiegała kresu epoka przeprowadzenia rewolucji burżuazyjno-demokratycznej w Niemczech, epoka walki klas wyzyskujących Prus i Austrii o ten czy inny sposób przeprowadzenia tej rewolucji od góry, Marks nie tylko potępiał Lassalle'a kokietującego Bismarcka, lecz również poprawiał Liebknechta popadającego w "austrofilstwo" i w obronę partykularyzmu; Marks żądał taktyki rewolucyjnej, taktyki równie bezwzględnej walki i z Bismarckiem, i z austrofilami, taktyki nie dostosowywania się do "zwycięzcy" — do junkra pruskiego — lecz bezzwłocznego wznowienia z nim walki rewolucyjnej również na gruncie stworzonym przez pruskie zwycięstwa wojenne ("Korespondencja z Engelsem", III, 134, 136, 147, 179, 204, 210, 215, 418, 437, 440—441). W słynnej odezwie Międzynarodówki z 9 września 1870 r. Marks ostrzegał proletariat francuski przed niewczesnym powstaniem, kiedy jednak wybuchło (1871 r.), Marks z entuzjazmem witał rewolucyjną inicjatywę mas "szturmujących niebiosa" (list Marksa do Kugelmanna). Klęska wystąpienia rewolucyjnego w tej sytuacji, jak i w wielu innych, była z punktu widzenia materializmu dialektycznego Marksa mniejszym złem w ogólnym przebiegu i wyniku walki proletariackiej niż wyrzeczenie się zajętej pozycji, poddanie się bez walki: takie poddanie się demoralizowałoby proletariat, osłabiłoby jego zdolność do walki. Doceniając całkowicie wykorzystanie legalnych środków walki w okresie zastoju politycznego i panowania legalności burżuazyjnej, Marks w latach 1877—1878, po wydaniu ustawy wyjątkowej przeciw socjalistom, ostro potępiał "frazes rewolucyjny" Mosta, nie słabiej jednak, jeśli nie ostrzej atakował oportunizm, który opanował wtedy na pewien czas oficjalną partię socjaldemokratyczną, nie przejawiającą od razu niezłomności, nieugiętości, rewolucyjności, gotowości przejścia do walki nielegalnej w odpowiedzi na ustawę wyjątkową ("Listy Marksa do Engelsa", IV, 397, 404, 418, 422, 424. Por. także listy do Sorgego).

autor: dnk, data nadania: 2010-08-31 03:07:05, suma postów tego autora: 329

panie dnk

Bardzo dziękuję za tę ściągawkę.
Kierował się Pan zapewne przekonaniem, że krytykuję marksizm, nie znając zasadniczych jego założeń i słusznym
w takim razie przekonaniem, że jak się z nim zapoznam, to zmienię zdanie .
No, ale takie założenie jest błędne.
Marks myli się często i to w kwestiach zasadniczych.
Nie wtedy, gdy powołuje się na Hegla, ale wtedy, gdy z prawdziwych obserwacji wyciąga wnioski co do rozwoju społecznego w przyszłości.
Nie czuję się na siłach poddać krytyce wszystkich błędów, bo dzieło to byłoby ogromne, ale zatrzymam się na jednym cytacie:
"Jego walka z burżuazją, przybierając formy rozmaite i coraz bogatsze w treść, nieuchronnie staje się walką polityczną, zmierzającą do zdobycia władzy politycznej przez proletariat ("dyktatura proletariatu"). Uspołecznienie produkcji musi doprowadzić do przejścia środków produkcji na własność społeczeństwa, do "wywłaszczenia wywłaszczycieli". Ogromny wzrost wydajności pracy, skrócenie dnia roboczego, zastąpienie resztek, ruin drobnej, premitywnej, rozdrobnionej produkcji przez udoskonaloną pracę zbiorową — oto bezpośrednie następstwa takiego przejścia."


Co z tej prognozy wytrzymało próbę realizacji ? - NIC.

A jest to kwestia podstawowa u Marksa, gdyż jego zdaniem to byt określa świadomość, więc skoro w sferze materialnej realizacja okazała się całkowita porażką, to i w sferze duchowości również.
Pozdrawiam

autor: tarak, data nadania: 2010-09-01 17:50:46, suma postów tego autora: 3283

Dodaj komentarz