odcinek 158.
Idiotyczny trolling - odcinek 2693.
Generalnie - kulą w płot.
Szkoda, że autor nie zechciał zapoznać się z innymi moimi tekstami, publikowanymi choćby tutaj.
Tworzenie paplaniny o tym, że każdy krytyk marksizmu, czy - jak ja - osoba "zmęczona" marksizmem stoi od razu w jednym szeregu z Kaczyńskim, Tuskiem, Korwinem, Hitlerem i smokiem wawelskim to po prostu zbędne zużywanie klawiatury. Błąd logiczny takiego wywodu jest chyba oczywisty.
Nigdy nie stawiałem Leninowi zarzutu o zgładzenie 70 mln ludzi.
Tym bardziej nie uważam, że stoję w jednym szeregu z... amerykańską armią! w której części globu ruszyła ona na wojnę pod hasłem "podniesienia jakości życia"?
"Niewłaściwe rozumienie marksizmu" to najbardziej zabawny z zarzutów. To samo wyśmiewał zresztą atakowany Żeromski. Każdy "ekspert" od marksizmu rozumie tę teorię polityczną inaczej, a kilka marksistowskich forów w sieci aż roi się od wzajemnego odżegnywania od czci i wiary, kuriozalnych zarzutów i cytatów z "klasyków", mających być potwierdzeniem czystości ideologicznej tego czy innego towarzysza. W rzeczywistości jednak jeśli dana doktryna polityczna jest zbyt zagmatwana, to nie da się z nią dotrzeć do ludu, i trzeba będzie znowu robić rewolucję za niego.
Ile osób przekonała do marksizmu owa "ofensywa propagandowa"?
Żeromski nie uznawał walki klas, bo nie był komunistą. To tak, jakby zarzucić słoniowi, że nie lata.
Tyle w temacie.
A najgorsze jest to, że gdy opadnie kurz po bitwie, wszystko i tak będzie na lewicy po staremu... Czyli jałowe wojny dogmatyczne zamiast budowy faktycznego ruchu społecznego. Ale to już odrębny temat.
ile byś się nie wytężał, to pozostanie faktem, że wasz ulubiony ustrój zbankrutował i skompromitował się długie na lata, a bełkot takich jego obrońców jak Jakubowski w niczym nie służy waszej sprawie, lecz jedynie nudzi, nuży i zniesmacza.
Operujesz tylko i wyłącznie bezmyślną dogmatyczną nienawiścią i niezrozumieniem czym ma być ten ustrój. Mówienie o historii, jaką była,pokazywanie związku między przyczyną a skutkiem sprowadzasz do ..komunistycznego słowotoku.
Tak samo, jak Piotr Ciszewski wysunął tu absurdalną i sprzeczną z marksizmem tezę, że chcemy dokładnego powtórzenia scenariusza rewolucji i wojny domowej. Kto więc sieje tutaj słowotok przepełniony demagogią ? Może najpierw poznajcie prawdziwą historię, a do tego też nasze intencje, a potem dopiero próbujcie się do tego ustosunkować ? Nie rozmawiacie z hurrarewoucjonistami.
Zamiast wyzywać bezmyślnie od propagandystów, powtarzając równocześnie kłamliwe banały kapitalistów o rzekomo wcielonym w życie komunizmie ( jakby warunkiem sine qua non jego zaistnienia, nie było obumieranie państwa ), miotać bezsensownymi oskarżeniami wszędzie gdzie przypomina się bądź przytacza pomijane fakty, mógłbyś czasem zwrócić uwagę, że istnieją czynniki, wątki, czy aspekty, których nie uwzględniasz, bądź bagatelizujesz, opierając się na publicystyce osób, które także dawały się łatwo manipulować, opierając się na stronniczych źródłach.
Jestem w stanie np uwierzyć, że Żeromski został namówiony do napisania swej prop-agit broszury, dzięki zaadaptowaniu argumentacji identyfikującej bolszewików z caratem, za to obiecującej, że teraz wszystko w RP się zmieni - czytałem w Muzeum Wojska różne propagandowe druki strony polskiej i wiem, że był to istny koncert obietnic społecznych. Jednak jego argumentacja z wcześniejszej, sprzed kontrofensywy bolszewickiej broszury "Początek świata pracy", gdzie ubolewa, że na Kremlu przechadzają się Nachamkesy z Trockimi, mogłaby się ukazać równie dobrze w prasie endeckiej ( o jej atakach na Żeromskiego w dobie "Przedwiośnia" oczywiście wiem ). Tekst aż roi się od powtórzeń propagandowych tez prawicy, bez uwzględniania sytuacji ich osaczenia przez interwenckie i kontrrewolucyjne armie. Przecież to na Twoim portalu Durango, jest tekst Jarka Tomasiewicza "Białe i czerwone", który pokazuje, jak bardzo potrafił się mylić Żeromski w ocenach ludzi - zwyczajnie obryzgał pomyjami ludzi, którym Polska nigdy nie była nienawistną i którzy pragnęli jedynie w niej tak naprawdę sabotowanych zarówno przez ziemian i ich lobby, jak i Piłsudskiego, bardziej gruntownych przemian społecznych, a nie podporządkować ją Rosji, wieloletnich więźniów politycznych i zesłańców, takich jak Marchlewski, Kon, czy Dzierżyński. Wiem, że obecnie twierdzi się, że to rząd Daszyńskiego dał 8 godzinny dzień pracy, ale Ameryki to nie odkrywa, bo o tym piszą już przedwojenni komuniści, tacy jak Henryk Bitner Bicz. Chodziło o to, by rzucić ludowi ochłap, nie idąc dalej. Bo czemu inaczej rozwiązywano by milicję robotniczą sprawiając, że jej szef, Marian Buczek odszedł do komunistów ? Piłsudskiemu chodziło o rząd zgody narodowej, a nie lewicowość. Mawiał, że dobrze, by bolszewicy zrobili na niego nieudany zamach, bo to by go uwiarygodniło w oczach prawicy. Zamach zrobiła prawica w osobie Januszajtisa - i o dziwo on i jego ludzie dostali tylko reprymendę, a represje posypały się w odwecie na głowy lewicowców. Więcej na ten temat możesz przeczytać tutaj:
http://wyborcza.pl/1,76842,7245952,Wygral_Polske__przegral_wizje.html
Historii nie zmienisz, możesz tylko spróbować ją zrozumieć wnikając w związki przyczynowo-skutkowe, a także zrozumieć to, że nie chodzi o to, by ją dokładnie powtórzyć
cieszę się z postawienia mojej osoby obok Żeromskiego czy Ciołkosza, z którymi w wielu sprawach się nie zgadzam, ale w sprzeciwie wobec dyktatury bolszewików nad proletariatem jestem zgodny.
Tak na prawdę po roku 1989 ruch komunistyczny w tym kraju umie tylko wydawać z siebie słowotok w obronie bolszewizmu i organizować kółka historyczne podobne do robionych z drugiej strony przez czcicieli trupa Dmowskiego, bo w żadnych walkach społecznych nie uczestniczy i wydaje mi się, że nawet go to nie interesuje. Smęcenie o dziedzictwie 1917 i walce klas wystarcza, po to przyjemniejsze niż praca organizacyjna.
Czas przyznać marksizm-leninizm jest martwy i nie wróci nawet jako zombi :)
i światlejszych proszę o wskazówki - jak nowo odrodzona Polska mogła być "Polską" Feliksa Kona? Po pierwsze, chyba niezbyt to zgodne z internacjonalizmem, po drugie, jeżeli Kon był czyimkolwiek patriotą, to nie polskim, ale bolszewickim.
Zaś "zdemaskowanie i potępienie oportunizmu (i naiwności)" wymienionych lewicowców, proponuję w starym, dobrym, bezkompromisowym, wypróbowanym stylu - na Łubiance :/
Do którego bolszewizmu chciałby odwołać się autor? Lenina, Bucharina, Trockiego, Stalina, czy może Chruszczowa?
Dobrze, że ty nie wspominasz np. o wojnie domowej w Hiszpanii i nie bierzesz udziału w dyskusji o Październiku 1917...
Autor tekstu wychodzi z założenia trochę podobnego do Margaret Thatcher. Ona też lubiła namiętnie powtarzać, że "nie ma alternatywy" dla kapitalizmu. Teraz mamy do czynienia z opinią, że nie ma ideologicznej alternatywy dla bolszewizmu.
To, że tekst podsumowujący wojnę polsko - bolszewicką nie zawiera kompleksowego opisu takowej, nie powinno dziwić. Wszak nie taka jest jego zasadnicza tematyka.
Niemniej lewica ma wiele uczciwszych tradycji, które warto tylko odgrzebać. Nie były one bowiem przypominane ani w PRL-u (a jeśli już, to w niszowych nakładach, opatrzonych zawsze "słusznym" komentarzem), ani nie są jakoś specjalnie promowane przez kapitalistyczną III RP, z oczywistych przyczyn.
Tradycje te to chociażby demokratyczny socjalizm czy ruch spółdzielczy. Są sprawiedliwsze, uczciwsze i bardziej demokratyczne, niż bolszewizm. I nie trzeba za ich historię przepraszać.
Używając retoryki autora należałoby skwitować, iż oba te nurty są atakowane przez komunistów, faszystów, konserwatystów i liberałów. Jedna linia?
Crystiano, nie rozumiesz, że internacjonalizm nie jest sprzeczny z patriotyzmem - oczywiście jeśli nie jest to karykatura internacjonalizmu ze strony Stalina, czy Breżniewa. Kon, podobnie, jak Marchlewski, czy Dzierżyński i wielu innych rewolucjonistów na emigracji uważali, że Polska jest zniewolona i podporządkowana interesom kapitału, także obcego. Akcenty te są tak silne, że przewijają się w prywatnej rodzinnej korespondencji np Marchlewskiego, co wskazuje. Podobnie radziłbym zapoznać się z korespondencją Marii Koszutskiej, czy Jana Hempla. Wszyscy oni deklarowali się jako internacjonaliści, a jednocześnie wyrażali tęsknotę do kraju i troskę o niego - i to nie pisząc wcale koniecznie do rodziny będącej w Polsce, ale głównie do najbliższych dzielących z nimi los wygnańców.
Cisza, gratuluję Ci zadowolenia i skrzywionego spojrzenia na komunistów zafałszowującego nasze intencje i sens tego, co prezentujemy.
Szkoda tylko że skuteczną robotę polityczną wśród antykomunistycznej lewicy robi jedynie PiS a największym polskim "lewicowcem" jest "wrażliwy społecznie" Jarosław Kaczyński. Reszta po prostu się nie liczy bo wyznaje te same zasady myślenia , te same mity historyczne o złych krwiożerczych bolszewikach, też uważa że kapitalizm to mniejsze zło.
Od niektórych wyżej tu podpisanych różni się tylko stosunkiem do tzw. obyczajówki która dla przeciętnego robotnika ma znaczenie 15 rzędu.
JarKacz ma podobne poglądy do wyżej piszących osób ale tym się różni że zdołał zdobyć poparcie robotników. Dlaczego nie inni lewicowi antykomuniści - odpowiedź jest prosta - ten akurat ma kasiorę a inni mają równie denny program lecz nawet tego nie mają. Smutne dla wielu tu wyżej podpisane, ale takie są realia kapitalizmu, systemu który rzekomo uważacie za "mniejsze zło"
Lecz dla warchlaka istnieją tylko dwie drogi polityczne: bolszewizm albo PiS!
No to ciekawa definicja patriotyzmu. Przyszli z obcą armią, która wolność i równość niosła na bagnetach i bynajmniej nie były to bagnety używane wyłącznie na "burżujach". Ja dla mnie to Kon i jego koledzy chcieli podporządkować Polskę sowieckiej Rosji, przy okazji dobierając się do władzy w marionetkowym tworze, którym stałaby się Polska. Nie interesowały ich interesy Polski i Polaków, ale Sowietów, którym służyli. Oczywiście pisać i gadać musieli piękne i dumne rzeczy, swoich zamiarów przecież otwarcie nie mogli przedstawić. Gdyby faktycznie chcieli uwolnić Polskę od interesów obcego kapitału, sami urządziliby tu rewolucję. Oczywiście to było niemożliwe, bo w Polsce rewolucji nie chciano, więc wielkim "patriotom i rewolucjonistom" nie pozostało nic innego jak przybyć z obcą armią i pod jej ochroną ogłosić się rządem. Można ich postawić na jednym poziomie z personami pokroju Radziwiłła. Tyle, że z tego ostatniego nikt przynajmniej nie robi bohatera.
cytat- " Podczas gdy my przedstawiliśmy rzetelną marksistowską analizę zarówno zbrodni reakcyjnego reżimu II RP z tego okresu, jak i ogólnych metod jakimi posługują się antykomuniści tacy jak Ciszewski, oni zaoferowali nam tylko wtórne przedruki tekstów w klimatach sanacji bądź proimperialistycznego rządu Londyńskiego, bez krztyny własnej krytycznej analizy, refleksji".
To Czapiński był w rządzie na uchodźstwie? A może był piłsudczykiem? Boli prawda o krwawym bolszewizmie prawda?
Tak się właśnie kończy myślenie historyczne według schematów. Crystiano, Ty pamiętasz być może, a może znasz tylko z książek wyłącznie ZSRR, czyli twór sprzeczny z założeniami Lenina, które zakładały np prawo oderwania się każdej z republik, mimo, że nie chodziło o zglejszaltowanego molocha, jaki wprowadził potem Stalin, a jedynie federacyjny blok socjalistycznych krajów połączony przez wspólną ideologię i politykę zagraniczną i w dziedzinie wojskowości. Popadasz w prezentyzm, przypisując rewolucjonistom tej doby, że mieli czarodziejską kulę i wiedzieli, jak to się zakończy.
Tak jak z bolszewizmu, jego różnych odmian został tylko szyld, tak stało się np z Solidarnością - mimo różnic między stalinizmem a kapitalizmem, wspólne jest to, że jedno i drugie jest zaprzeczeniem, karykaturą pierwowzoru.
Inne Twoje interpretacje też wskazują tylko na to, jak bardzo przesiąkłeś schematycznym myśleniem.
To, że rewolucjoniści pisali o tym, jak widzą sprawy krajowe, do swoich żon i dzieci zaangażowanych także w tą samą działalność co oni, jest dowodem tego, że wcale nie musieli ukrywać swoich intencji.
Jak daleko sięga prezentyzm ? - ano Radziwiłł żadnym zdrajcą nie był, Był magnatem, któremu dużo można zarzucić, np ucisk chłopów podlegających jego jurysdykcji, ale równocześnie był oligarchicznym bitnym i zasłużonym patriotą, który uważał, że Jan Kazimierz jest władcą słabym i nie zabezpiecza interesów Polski ze strony zagrożenia rosyjskiego, dlatego postanowił, zakładając, że wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, zawrzeć układ ze Szwecją. Z perspektywy nieudolnego władcy i jego stronników, Radziwiłł rzeczywiście był zdrajcą -to pokazuje, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, bo magnat ten wypowiedział posłuszeństwo nie krajowi, tylko jego królowi. Według definicji dokonanej około 2000 przez profesora UW Tomasza Kizwaltera, pojęcie takie jak nowoczesna definicja narodu połączona ze świadomością narodową ukształtowało się dopiero w XIX w zastępując anachroniczną już wówczas definicję bycia poddanym jakiegoś władcy czy rodu, czyli np podlegania władzy króla Polskiego. Natomiast kompletnym kunktatorem był wysławiany pod niebiosa przeor Augustyn Kordecki, którego listy do szefa wojsk szwedzkich są pełne uniżonych akcentów. Radziłbym nie wierzyć każdemu słowu ani Sienkiewicza w odniesieniu do epoki potopu szwedzkiego, ani też Żeromskiemu w odniesieniu do 1920.
Wiem, że powiesz, kto bronił Częstochowy. I znów pozory mylą, bo Kordecki nie występował w obronie narodu, tylko zorientował się, że Szwedzi w zamian za obietnice wiernopoddaństwa, nie zostawią w spokoju majątku jego klasztoru, co skłoniło go do raptownej zmiany frontu.
Ale dość o tej epoce. To, co piszesz o tym, że nikt nie chciał rewolucji w Polsce, jest sprzeczne z tym, że prawie wszyscy komuniści znajdowali się za kratkami, a partia była zastraszona i rozbita. Lewicową opozycję w PPS zaś marginalizowano. Reżim w II RP dobrze się zabezpieczył przed wypowiedzeniem mu posłuszeństwa, bo to de facto jest rewolucja, a nie to co sobie pod tym pojęciem wyobrażacie Ty, Durango, Sierp i Młot, czy Cisza
nie twierdzę, że Czapiński wchodził w skład rządu sanacyjnego - ale pewien obszar wiedzy był dla niego, jak i dla Żeromskiego niedostępny, brał za dobrą monetę jednostronną propagandą i powielał jej schematy, jak czynisz to np w równie dobrej wierze Ty. Bolszewizm nigdy nie był tylko jeden i niestety, jak już napisałem, ewoluował, podobnie jak pierwsza Solidarność w kierunku modelu tak zgleichszaltowanego, że stanowił już tylko własną karykaturę.
To nie jest żadna prawda, tylko powtarzanie schematów rodem z gimnazjum i brak zdolności krytyki źródeł. To rzeczywiście smuci
zakładasz, że gdyby Lenin rządził Rosją, gdyby nie było Stalina, byłoby nie wiadomo jak dobrze i cudownie. Nie wiem dlaczego nie weźmiesz pod uwagę, że szczytne działania Lenina były np. osłoną, zagraniem pijarowym, próbą poprawy wizerunku Sowietów. Mniejsza o to zresztą bo Lenin zmarł, więc gadanie co byłoby gdyby było jest bez sensu, zarówno krytyka jak i pochwalne peany. Oceniamy więc to co było nie, nie zaś snujemy alternatywne teorie.
Co do Radziwiłła - owszem walczył z Rosjanami. Ciekawe tylko, dlaczego założył, że Szwedzi są przyjacielem kogokolwiek. Rosjanie oprócz Wilna grabili i niszczyli kresy, Szwedzi od razu poszli na centrum kraju. Radziwiłł chciał oderwać Litwę od Rzeczypospolitej i rządzić nią samodzielnie. I nie chodzi tu bynajmniej o naród, ale wierność królowi. Która upadła ostatecznie, gdy Radziwiłł stał się jedną ze stron, w niezrealizowanym na szczęście, traktacie z Radnot.
Co do rewolucji - przecież nikt nie aresztował od razu komunistów. Nie mówimy tylko o roku 1920, gdy trwała wojna i było to oczywiste. Przecież mogli zrobić rewolucję pod koniec I wojny, tuż po odzyskaniu niepodległości, w roku 1919 r. Okazje były, tylko nie było ludzi i chęci. Nie chciano rewolucji, bo wierzono w nowo odrodzoną Polskę. Dzierżyński i spółka tego nie zrozumieli. Gdyby było tak jak chcieli, żadna propaganda ani reżim II RP nie zaszkodziłby rewolucji, czynniki takie jak aresztowanie komunistów wzmocniłyby wręcz tylko chęć zrywu. Ale tak nie było, zdecydowana większość społeczeństwa twardo walczyła z bolszewikami, broniąc jeżeli nie Polski, to własnych domostw i rodzin.
nie miał chłopina dostępu do całokształtu wiedzy o Sowietach, więc pobłądził i niesłusznie ocenił radziecki cud. Za to Jakubowski ma dostęp do całokształtu wiedzy o świecie, a zwłaszcza do PRL-owskich książczyn z partyjnych wydawnictw i do nowej komunistycznej Biblii autorstwa Witkowicza, więc dzięki temu dokonał sprawiedliwej, słusznej i pogłębionej analizy ZSRR, w żadnej mierze nie ulegając swoim ideologicznym skrzywieniom, dziecinnej naiwności i wybiórczym lekturom. Tak jest.
Durango, zastanawiam się, czy jest sens odpowiadać - ja korzystam ze źródeł wszystkich opcji, choć paradoksalnie zdziwiłbyś się, że są książki wydawane wówczas, których autorzy tak brzydzą się retuszem, że pokazują zmagania z głodem, różne postawy wśród czerwonych dyrektorów - od najobrzydliwszych, po wywołujące miłość i szacunek załogi itd itp. Zastanawiam się, czy to ma jakiś sens, bo w pewnej polemice z redaktorem jednego z portali, który też z początku zarzucał mi to samo co Ty, odpisał wreszcie, że jego wiedza na temat mojej osoby i moich bohaterów poszerzyła się, po moich wyjaśnieniach. Do Ciebie jednak nic a nic nie dociera. Twoja wiedza poszerzać się nie umie. Wiem już teraz z całą pewnością, że w momencie, gdy nie uważałem się jeszcze za komunistę, moje poglądy też zrobiłyby na Tobie i Tobie podobnych takie samo wrażenie, po prawdzie też nieraz czyniło, choć raczej w środowiskach skrajnie antylewicowych...
Crystiano, jeśli chodzi o Twoje argumenty, to naprawdę nie wiesz o aresztowaniach w 1918? O rewizji i zamknięciu lewicowego klubu im. Rechniewskiego ? O strzelaniu do demonstracji? Nie wiesz też o postawie komunistów na emigracji, którzy też pragnęli najbardziej takiej samoistnej rewolucji -większość z nich zmieniła poglądy dopiero pod wpływem działań Piłsudskiego na wschodzie. Gdyby nie one, marginalni zwolennicy wojny rewolucyjnej, jak Unszlicht czy Leński, mogli by sobie pomarzyć o realizacji swojej koncepcji.
Żeromski też nie pisał swojej książki bez podstaw, bo wyczuwał po prostu zagrożenie rewolucją i socjalistycznymi przeobrażeniami...
Co do Radziwiłła - ciekawe, czemu na Litwie do dziś jest uważany za bohatera - czyżby inni polscy panowie magnaci wraz ze swymi rządzącymi nieudolnymi marionetkami byli aż tak okrutni ? Litwa jak widać wcale związków z Koroną nie pragnęła.
trockistowskiej międzynarodówki pisze o "bolszewizmie Chruszczowa":):)
Cisza to może zamiast o truchle m-l napiszesz o golemie anarchosyndykalizmu?
nie wątpię, że w przeciwieństwie do mnie jesteś człowiekiem o szerokich horyzontach, otwartym na nowe fakty, skłonnym do rewizji swoich poglądów itd. Każdym swoim tekstem spod znaku sekciarskiego i bezrefleksyjnego komunizmu potwierdzasz to dobitnie.
Ci anarchiści, co tak plują na "zbrodnyczy terror bolszewizmu" niech porównają sobie w odpowiedniej skali terror bolszewicki (w kontekście populacji Rosji lat z początku XX wieku) i żywiołowy terror anarchistyczny w Hiszpanii (w kontekście populacji Hiszpanii lat 30tych), a najlepiej terror antyklerykalny jednych i drugich. Zobaczymy, kto wtedy stosował bardziej "bezwględny" terror. Żenujące jest, jak widzi się, jak anarchiści powielają antykomunistyczną propagandę burżuazyjną. Zastanówcie się też dlaczego terror zorganizowany i zinstytucjonalizowany jest lepszy od terroru żywiołowego, który wali nie koniecznie we wroga, ale we wszystko wokoło.
Mam nadzieję, że przeczytamy potem tekst naszego Ciszy o tym, jak czerpie z arsenału ideologicznego szkoły austriackiej, która anarchizm uważa za równy bolszewizmowi pod kątem "totalitaryzmu" i "zniewolenia". Zobaczymy, czy równie "krytycznie", jak do bolszewizmu, anarchiści są w stanie podejść do swoich własnych dziejów.
Piotrze Kuligowski, "zmeczenie marksizmem" w organizacji takiej jak grantowcy to nic nowego, zwłaszcza, że główna rola grantowców to bezproduktywny "entryzm" w partiach burżuazyjnych, a nie robotniczych. A dodając do tego ostatni rozłam to można mieć dośc grantyzmu na dobre. Ale dlaczego od razu marksizm ma na tym ucierpieć?
@Crystiano "No to ciekawa definicja patriotyzmu. Przyszli z obcą armią, która wolność i równość niosła na bagnetach i bynajmniej nie były to bagnety używane wyłącznie na "burżujach".
A o legionach polskich we Włoszech słyszałeś? Jakże nisko upadł poziom edukacji w Polsce po 1989.
Dziwi Cię to, że ten poziom tak nisko upadł. Mnie niestety nie dziwi. Tzw. ludzie wykształceni również są zdolni do wypowiadania głupstw, a nawet w ogóle głosu nie zabierają, "by się nie narażać"...
mlm. Mam zresztą o nich zdanie krytyczne, jeżeli cię to interesuje.
Przyznać trzeba, że krytykowany przez komunistów Żeromski dość dobrze podsumował postawę większości z nich w "Przedwiośniu". Pozwolę sobie przedłożyć stosowny fragment.
"Szczególną antypatią, nienawiścią, odrazą, wzgardą i drwinami Lulek darzył miejscową organizację socjalistyczną z odcieniem narodowym. Gdy mówił o ludziach i działaniach tego zespołu i środowiska, nos jego przybierał kolor jasnozielony, a oczy zawściągały się bielmem. Na inne partie - "burżuazyjne", narodowe, ludowe, postępowe i katolickie czy bezwyznaniowe - zapatrywał się z większą łaskawością, po prostu dlatego, że nienawiść w jego duszy wzrastała w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do różnic ideowych: im różnice były mniejsze, tym nienawiść większa.".
PS. Moje związki z trockistami skończyły się z początkiem tego roku. Żadne rozłamy w tym środowisku już mnie nie dotyczą i nie interesują.
Mordercy Róży Luksemburg zasłużyli sobie na taką pogardę. Nie liberałowie czy konserwatyści bo ci nie mieli posłuchu w społeczeństwie, ale po socjaldemokraci stanowili szpicę reakcji