jako ateista uważam, że jedną z jego zalet jest to te że nie muszę nic nikomu głosić, być dumny lub nie dumny z tego że nim jestem, nie obnosić się, przyznawać do wiary czy niewiary, a przede wszystkim martwić się kościołami, które nieustannie borykają się z problemami sprzeczności zasad wiary i funkcjonowania w świecie. Dumę można odczuwać z wiary, z tego kim się jest z powodu wiary. ja nie wierze więc nie mam żadnego stosunku do wiary, nie muszę się określać. To jakby tak mysleć kategoraiami autora to mam sie czuć dumny że nie jestem matematykiem? No bo nie mam żadnego stosunku do matematyki relatywistycznej, albo nie wierzę w równoległe wszechświaty to ma się tym szczycić.
Dumny to ja moge byc ze mojego marksizmu itd.
Pan Redaktor jest człowiekiem bardzo naiwnym. Ja tez takim byłem, do czasu kiedy dowiedziałem się, iż księża nie znają Biblii. Oni znają jedynie brewiarz ( skrót). Biblię to znają Świadkowie Jehowy. Jestem przekonany, że większość Polaków nie wie, że Jezus oraz Maria to Żydzi. A na pewno nie wiedzą, iż Chrystus to po prostu Mesjasz.
Ateizm brzmi bardzo dumnie zwłaszcza w Arabi sądyjskiej hi..hi..
znają Pismo też doskonale. Jest też jednak druga strona medalu: czytałem ostatnio o XVII wiecznym protestanckim sędzi, który znał Biblię niemal na pamięć, co nie przeszkodziło mu wydać półtora tysiąca wyrpków śmierci na kobiety ("czarownice")