Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Jak budować lewicę

Komentarze

Dodaj komentarz

Stworzyć lewicę

Autor słusznie zauważa, ze to nie łatwa sprawa. I w zasadzie się z nim zgadzam. Ale pisząc dlaczego to nie jest takie proste, autor zapomniał o jeszcze jednym ważnym czynniku.
Lewica, ta społeczna czy jak kto woli radykalna, nie ma absolutnie żadnych kadr. Jak ktoś ma jakieś wykształcenie, oleum w głowie, nie czeka na przyszłą mityczną przemianę, ale tu i teraz stara się zdobytą wiedzę jakoś wykorzystać a także z tego żyć. Bo niby czemu nie? Chyba nikt rozsądny nie oczekuje, że ludzie, którzy mogą żyć dobrze czy w miarę dobrze, własne życie złożą w hołdzie idei?
Lewica społeczna nie ma im jednak nic do zaproponowania. Ich wiedza idzie na marne, ich projekty idą do kosza... a i obiad trzeba zjeść.
To są poważne bariery rozwoju takiej lewicy. Jest tak źle, że nie może powstać szeroki front lewicy społecznej, o przemianie społecznej nawet nie wspominając. Ale równocześnie autor słusznie twerdzi, że jak ta przemiana się dokona, to przynajmniej może być lepiej. Ale jak się ma dokonać wśród ludzi, którzy pracują najdłużej w Europie, mają te rachunki i kredyty, tego już autor nie wie. I ja tego też nie wiem.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-10 11:20:42, suma postów tego autora: 6205

CZEMU CIENIU ODJEŻDŻASZ?

Ten program musiał pisać "co najmniej komunista", co więcej socjaldemokrata i dobrze zakorzeniony w beznadziejnych realiach ruchu rewolucjonista. Piotr spełnia te wymogi w dwójnasób. Chce przecież i nie może żyć i działać "w cieniu, bez świateł, kamer, jupiterów i popędliwych recenzentów". Jego parcie na szkło jest powszechnie znane. Jest od lat jego znakiem rozpoznawczym.
Najwyraźniej ten program nie pisał dla siebie, tylko dla swego cienia. Piotr jako cień jest dużo większy. Wypełnia sobą eklektycznie przestrzeń całej "niesekciarskiej lewicy". Może być wszystkim - choćby przyjacielem Aleksandra Kwaśniewskiego. Nigdy niczym. Niczym jest ta "sekciarska". O niej postarajmy się zapomnieć. Wystarczy, że Piotr pamięta.
Jak na "co najmniej komunistę" przystało Piotr, śladem Ruchu No Global i zgodnie z najnowszym trendem lansowanym przez unijnych komisarzy, przymierza się do opodatkowania transakcji i zysków wielkich międzynarodowych korporacji. W związku z tym zapewnia, że "W Polsce na razie wystarczy wyjść z projektem socjaldemokratycznym. Wbrew opiniom tzw. ekspertów opodatkowanie zysków wielkich międzynarodowych korporacji nie spowoduje masowej ucieczki firm z naszego kraju. Realizują one tu tak wielkie zyski, że ich umiarkowane uszczuplenie nie spowoduje rezygnacji z tego, co i tak się uda z polskiego społeczeństwa wycisnąć. Kolejnym źródłem środków na sfinansowanie programów społecznych: mieszkaniowego, zdrowotnego, edukacyjnego są środki unijne tak beznadziejnie trwonione na płatne autostrady, stadiony i szkolenia, które służą tylko utrzymaniu pasożytniczej kasty grantobiorców. Możliwe wydaje się także wprowadzenie podatku majątkowego i przywrócenie progresji podatkowej w podatku osobistym i korporacyjnym (PIT i CIT). Tą drogą można doprowadzić do przywracania równowagi budżetowej państwa, a środki zwolnione z obsługi zadłużenia przeznaczyć na programy walki z wykluczeniem społecznym".
Unijni komisarze nie są aż tak pewni siebie. Swój program opodatkowania transakcji i zysków międzynarodowych korporacji muszą jeszcze uzgodnić ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki i resztą świata. Boją się ucieczki środków i funduszy.
Piotrowi wystarczą uzgodnienia z "niesekciarską lewicą".
Ciekawe, dlaczego na ten pomysł nie wpadli komisarze unijni? No, choćby Janusz Lewandowski? Nie chce zostać cieniem Ikonowicza?

autor: BB, data nadania: 2010-10-10 11:23:05, suma postów tego autora: 4605

Dobry tekst

Takie czasy, że potrzebny jest jak najszerszy sojusz lewicy, od reakcji która zdestabilizowała PRL i nadal ma takie tendencje, po eurosocjalistów, anarchokomunistów, komunistów, marksistów i wszystkich tych którzy są w stanie tworzyć futuryzm lewicy, przyszłość.

autor: Giskard, data nadania: 2010-10-10 12:34:57, suma postów tego autora: 303

Naiwność

No może nie tak do końca autor tego nie wie. Krytykując mordercze warunki pracy i życia części społeczeństwa, oczekuje zmiany. Za inteligentny jest jednak chyba na to, by wierzyć, że sam tej zmiany może dokonać. Zmiany korzystnej dla tych wykluczonych, ale przyszłej i niepewnej. Przeciętny człowiek, który słyszy takie postulaty, przyzna napewno im racje. Niestety nie wlącza się i nie włączy się w ten ruch, bo nie wierzy. Wierzy natomiast w miskę zupy i komornika, który w każdej chwili może mu ją zabrać. Pozostaje więc siłą rzeczy przy tej misce zupy. Bo miska jest realna, bo miska to życie. Jak więc ta przemiana ma się dokonać. Tu właśnie dochodzimy do naiwności rozumowania autora.
Ona ma po prostu przyjść. Z nieba, ze wschodu, zachodu, południa. Bo przemiana jest przecież jak pogoda. Przychodzi i odchodzi. Bo na co liczy autor, którego nota bene cenię za społeczną pracę, którą wykonuje, mając przecież świadomość, że nic od niego nie zależy? Większość ludzi też ma tą świadomość, ale ci spośród nich, którzy na dnie jeszcze nie są, są świadomi tego, że ich życie od nich samych jednak trochę zależy. Spora część ludzi, nie wszyscy, popada w wykluczenie, kiedy tę wiarę stracą.
Autor więc, jeśli nie traktuje przemiany w spisób meteorologiczny, liczy niewątpliwie, że zmiana przyjdzie z góry. że Tusk czy innym razem Kaczyński, stworzą warunki dla tej przemiany. Że jakimś dekretem zmniejszą czas pracy, oddłużą lokatorów i zlikwidują bezrobocie. Wtedy ci ludzie, bezpieczni i pewni jutra, będą mogli włączyć się w wir przemian, które dopiero wtedy staną się bardziej realne.
Ja w cuda nie wierzę. Wierzę w interesy. I w tym momencie zapytam: której władzy może zależeć na budowie podwalin pod lewicę społeczną i jednocześnie przeciwstawieniu się tym, u których w kieszeni siedzą? Której władzy, która w żaden sposób nie jest społecznie osadzona a społeczeństwo nie ma na nią żadnego wpływu? Ja widzę, lecz interesy całkowicie przeciwne.
Nie mam żadnych rozwiązań. Nie krytykuję dla samej krytyki, lecz staram się wykazać słabości takiego myślenia, bo nie wróżę mu sukcesu.
Lokatorzy, którym pomaga autor, gdy pomoc uzyskają w większości odchodzą. Czy tylko z tego względu, że w większości są egoistycznie już przystosowani do systemu, który karze empatię i premiuje egoizm? W państwie robotników i chłopów eksperyment z nowym człowiekiem się nie udał, dużo większe sukcesy na tym polu osiągnął kapitalizm. Egoizm jest niestety dosyć naturalny. Lokator, któremu np. dzięki pomocy KSS, udało się lokal utrzymać, wraca do walki o miskę, a jeśli tego nie zrobi bezdomność bardzo szybko znów zajrzy mu w oczy.
Nie mam recepty, nie zajmuję się czynnie polityką. Oczekuje jej od tych, którzy twierdzą, że mają pomysł i wiedzą jak go zrealizować. Kolejna słuszna diagnoza nic w tym względzie nie zmienia. Czas na leczenie. Ale jak?

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-10 12:53:02, suma postów tego autora: 6205

Żaden sojusz nic nie zmieni

Po co powtarzać te same truizmy od 20 lat? Ten sojusz po pierwsze od dawna wiadomo, że nie jest możliwy, po drugie nic nie zmieni. Kilka kanap zsuniętych razem może zagracić pokój, bo trudno mówić o umeblowaniu. Rzecz w tym, że z taką samą spotka się obojętnością w społeczeństwie jak jeden mebel. Aby to zmienić trzeba mieć pomysł. Lewica tego pomysłu nie ma, po troszę z indolencji po troszę z przyczyn obiektywnych. A społeczna obojętność jest taką obiektywną przyczyną. Sam kapitalizm i jego reguły też oczywiście nią jest. To cholernie trwały i dobrze pomyślany system. Z masą różnych zabezpieczeń by nic nie mogło się zmienić.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-10 13:24:56, suma postów tego autora: 6205

Budujmy silne państwo! - woła autor.

Mądra myśl.Bo dzisiejsza klasowość sprowadza się w istocie rzeczy do tego, że z jednej strony są właściciele wielkich korporacji a z drugiej rozproszona i dojona przez nich na wszelkie sposoby reszta. Tylko więc organy państwa, dobrze zorganizowane i zdecydowane, mogą stosunki między tymi klasami sprawiedliwie regulować.

Hasło budowy społeczeństwa obywatelskiego oznacza bowiem nic innego, jak coraz mocniejsze uzależnianie tej reszty od właścicieli korporacyjnych, czyli systematycznego pogarszania się tego już smutnego obrazu naszego życia, którego autor dobrze narysował.

Oni, czyli właściciele korporacji, są dobrze zorganizowani i wyposażeni w środki nacisku, my, czyli ta reszta, jesteśmy rozproszeni a wskutek tego pozbawieni w jakiekolwiek środki, nawet zbiorowego oddziaływania, co powinno być przecież naszą siła. Dlatego państwo, silne i moralnie czyste może być naszym ratunkiem przed wyzyskiem i niesprawiedliwością. Ale żeby takie państwo stworzyć, trzeba jego potrzebę głosić. I wokół tego zadanie powinna jednoczyć się lewica. lewica.

Popieram zatem wołanie autora.

autor: steff, data nadania: 2010-10-10 13:27:15, suma postów tego autora: 6626

PRAGMATYZM DOSKONAŁY A CEL PRAGMATYCZNY?

Parafrazując Remy Herrerę można powiedzieć, że Piotr proponuje "realizację tego, czego prawica nie potrafiła wcześniej narzucić w swoim własnym interesie klasowym", gwarantując sobie na długo spokój społeczny. Proponuje to zresztą również w interesie nieistniejącej w Polsce lewicy.
Opodatkowując transakcje i zyski gotów jest on utrzymać wręcz "logikę podporządkowania gospodarki narodowej zglobalizowanej finansjerze poszerzając jednocześnie swoje zaplecze wśród klas wyzyskiwanych". I przy okazji zbudować jeszcze lewicę.
Chodzi mu zatem o to, aby zmienić życie tych, którzy żyją w największej biedzie, zapewniając im minimalny dochód gwarantowany, ale nie likwidując przyczyn ich nędzy – tzn. zachowując nietknięte struktury kapitalizmu narodowego i powiązania peryferyjnej formacji społecznej z centrum systemu światowego.
Nie przypadkiem Piotr Ikonowicz twierdzi, że "Wbrew opiniom tzw. ekspertów opodatkowanie zysków wielkich międzynarodowych korporacji nie spowoduje masowej ucieczki firm z naszego kraju. Realizują one tu tak wielkie zyski, że ich umiarkowane uszczuplenie nie spowoduje rezygnacji z tego, co i tak się uda z polskiego społeczeństwa wycisnąć".
Te "umiarkowane uszczuplenie" zysków wielkich międzynarodowych korporacji i kapitalistów byłoby zatem sztandarem umiarkowanej polityki "niesekciarskiej lewicy".

Ta utopijna koncepcja rozbija się o drobiazg - kapitał nie godzi się dziś na jakiekolwiek uszczuplenie zysków. A z jakiej niby racji? Piotr, w przeciwieństwie do Luli, nie jest w stanie nawet rozbroić zorganizowanej lewicy. Lewicy takiej, w przeciwieństwie do Brazylii, w Polsce zwyczajnie bowiem nie ma. O ruchach masowych też możemy sobie pomarzyć.

autor: BB, data nadania: 2010-10-10 14:20:47, suma postów tego autora: 4605

...

• Lewica, o którą warto zabiegać powinna być pro państwowa. Mamy walczyć o państwo, a nie przeciw państwu.

A dlaczego?

autor: Marek, data nadania: 2010-10-10 15:59:32, suma postów tego autora: 1715

PRZYPADEK CZY PRZYPADŁOŚĆ?

Niby dlaczego lewica dziś ma być propaństwowa - "walczyć o państwo, a nie przeciw państwu"? Jak chce tego Piotr Ikonowicz. Mamy przecież do czynienia z państwem kapitalistycznym - żadnym innym. Współczesna socjaldemokracja jest podporą kapitalizmu. Dlaczego zatem mamy przejść na pozycje socjaldemokratyczne? Ponieważ chce tego Piotr Ikonowicz?
To co Ikonowicz uważa za racjonalne bynajmniej takim nie jest. Istotne jest raczej względem kogo jest silne te państwo. Bezspornie względem klas podporządkowanych. Ważne również jest kogo interesy ono reprezentuje. Ponad państwem stoją dziś tylko wielkie międzynarodowe korporacje, które jednak jak praktyka wskazuje mają swoje zakotwiczenie w najsilniejszych państwach kapitalistycznych. To one ochraniają ich interesy. Coś za coś. Można zatem domniemywać, że interesy międzynarodowych korporacji chronione są w Polsce przez panującą w Polsce burżuazję, a ściślej przez burżuazję kompradorską. W Polsce ten odłam burżuazji reprezentują nie jedna partia.
Sojusz Lewicy Demokratycznej miał w tej polityce spore udziały. Wówczas to w Sojuszu znalazła się również PPS Piotra Ikonowicza. Jak widać nie przypadkiem.

autor: BB, data nadania: 2010-10-10 16:18:38, suma postów tego autora: 4605

...

• Powinna się opierać na programie, a nie wyłącznie charyzmie liderów.

I kto to mówi?

autor: Marek, data nadania: 2010-10-10 16:23:20, suma postów tego autora: 1715

...

Serdeczna prośba - prosze lepiej formatowac tekst, robic akapity, bo strasznie ciezko sie bez tego czyta, dziekuje.

autor: Marek, data nadania: 2010-10-10 16:55:13, suma postów tego autora: 1715

Właśnie

czemu mamy walczyć o państwo które jest coraz bardziej narzędziem w rękach kapitalistów i zostało przebudowane w taki sposób, że użycie go przeciwko kapitalistom jest niemal niemożliwe. Niech no ktoś spróbuje podporządkować wybieranym władzom politykę NBP czy ograniczyć przywileje ponadnarodowych korporacji oraz grup uprzywilejowanych takich jak wielcy przedsiębiorcy, sędziowie, prawnicy itp. Zaraz włączy się Trybunał Konstytucyjny i dziesiątki innych instytucji mających na celu blokowanie antyoligarchicznych zmian. Piotrze przy całej sympatii, nawet gdybyś został premierem, a NL i inne ugrupowania lewicowe miały w parlamencie większość, to i tak elity zrobiłyby wszystko aby taki rząd obalić w ciągu kilku miesięcy. Nie musiałyby do tego nawet używać aparatu przemocy, a jedynie sprytnie działające instytucje państwowe.

autor: Cisza_, data nadania: 2010-10-10 18:53:55, suma postów tego autora: 2083

Nie

ma po co budować.
Taka lewica już istnieje. Nazywa się Prawo i Sprawiedliwość.

autor: ABCD, data nadania: 2010-10-10 18:55:37, suma postów tego autora: 20871

Wyżej dupy nie podskoczysz

Według mnie (szczególnie kieruję te słowa do BB) rzeczywistość jest taka, że musimy zbudować ruch prerewolucyjny taki jak Narodna Wola, utopisci, Ściegienny a dziś alterglobalizm, bo na rewolucyjny z otwartą przyłbicą nie ma szans. Chcąc zrobić cokolwiek w tym kierunku trzeba pogodzić sie z dość nieprzyjemna myślą, że możemy jedynie zostać nawozem na którym skiełkuje ziarno rewolucji. Kto ma ambicje stanąć niechybnie na czele ludowych mas w walce o zmianę systemu niech da sobie spokój, bo się rozczaruje. A co do mnie uważam że rewolucja to święta rzecz i bycie dla niej nawet tylko nawozem tez będzie dla mnie zaszczytem.
Uważam, że z braku innej mozliwości trzeba tworzyć ruch populistyczny, z którego wyłoni się dopiero rewolucyjny, z dokładnie przeprowadzoną analizą społeczno ekonomiczną i rzeczywistym programem zmiany systemu. Stąd takie podejście Piotra. Taki populistyczny ruch zrodzi kadry i w pewnym momencie dojdzie do momentu, w którym okaże się że nawet socjaldemokratyczny program o którym pisał Piotr nie może byc zrealizowany w realiach kapitalizmu, wtedy musi pojawić się postęp w postaci żądania zmiany systemu. I taka jest nasza intencja. Pracując w KSS i dążąc do budowy takiego ruchu mamy w perspektywie cel rewolucyjny, ale program z jakim zaczynamy nie może przekroczyć obecnych realiów ani tej dialektycznej zasady związku bazy z nadbudową, bo baza dziś rewolucyjna nie jest.
Co do umacniania państwa, to tutaj mam pogląd mniej ustalony. Piotr w państwie widzi narzędzie do ujarzmienia kapitału i narzędzie do przeprowadzenia zmiany systemowej. jest to jakaś racja. Z kolei druga jest taka, że państwo jest podporządkowane kapitałowi. Ja jakis sens widzę w odzyskaniu państwa przez społeczeństwo a dokładnie jego rewolucyjna część. dalej czytaj "państwo a rewolucja".
Ale taktyka budowy jakiegos ruchu przedstawiona przez Piotra jest jak na razie jedyna jaką da się pomysleć jako mozliwą. Albowiem lepiej żeby rewolucjoniści udawali socjaldemokratów czyniąc o wiele radykalniej niż głoszą, niż liberałowie głosili socjaldemokratyzm nie czyniąc nic lewicowego.

autor: red spider 666, data nadania: 2010-10-10 19:56:24, suma postów tego autora: 1549

I ja nie do końca zgadzam się z tym punktem:

"Lewica, o którą warto zabiegać powinna być pro państwowa. Mamy walczyć o państwo, a nie przeciw państwu.", biorąc pod uwage jak wygląda dzisiejsze państwo polskie.

autor: Getzz, data nadania: 2010-10-10 19:57:27, suma postów tego autora: 3554

BB i Cisza

Ikonowicz, przynajmniej tak go zrozumiałem, nie nawołuje do umacniania obecnego państwa lecz do budowania takiego, które bronić będzie naszych interesów a więc do budowania w jego ramach takich instytucji i organów, które nie pozwolą korporacjom nas zniewalać.

Proponuje coś w rodzaju drogi, którą maszeruje Chavez. Czyżby w Polsce nie była ona możliwa? A po aktywizacji tej połowy, która na skrzynki się wypina?

Oczywiście żadna z obecnych partii tego nie uczyni, bo żadna z nich nie jest wystarczająco wiarygodna szczególnie dla tych, którzy je olewają. Chyba dlatego Ikonowicz mówi wyraźnie, że chodzi o cierpliwe budowanie, kto wie może również zza kratek?..

autor: steff, data nadania: 2010-10-10 20:39:50, suma postów tego autora: 6626

ruch populisyczny?

Ruch populistyczny, w którego łonie będzie dojrzewał ruch rewolucyjny? Wybacz, ale to już było. W łonie ruchu populistycznego jakim niewątpliwie była Samoobrona, dojrzewał i owszem - Piotr Misztal.
Jakiż to masz nowy pomysł na ten ruch populistyczny, by nie skończył się tak jak zwykle? Jeśli ruch będzie populistyczny a nie rewolucyjny, to populistów do siebie przyciągnie a nie cichaczem rewolucjonistów. A nawet jeśloi też tych ostatnich to bedzie ich 100 razy mniej niż tych pierwszych. I na pewno nie bedzie tak, że gdy ruch sobie urośnie, wstanie Piotr Ikonowicz i powie wszystkim - "proszę wycieczki! Zapnijcie pasy! Zmiana trasy, od jutra kierunek Rewolucja Październikowa!"
Dlaczego? Bo ludzie w takim ruchu, którzy już się gdzieś usadowią, pokażą mu po prostu wała! I to takiego jak Polska cała!
To wszystko mrzonki, zwłaszcza że (przy całym moim szacunku jakim darzę każdą woluntarystyczną dizłalność charytatywną) póki co ten ruch, zmieściłby się w kiosku "Ruchu" i to zwykła megalomania jak zwykle oderwana od rzeczywistości.
Ja w przeciwieństwie do wielu "rewolucjonistów" szanuje działalność charytatywną, którą wykonujecie. Może i ona nie zmienia systemu, ale jeśli kogoś uchroni przed bezdomnością to warto.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-10 20:42:38, suma postów tego autora: 6205

:-)

"Proponuje coś w rodzaju drogi, którą maszeruje Chavez." No niech proponuje, tylko może warto zauważyć, że ten Chavez to ma władze, a Ikonowicz KSS...
A może będziemy budować jakieś państwo równoległe? Lepsze i sprawiedliwe. Może na początek w Białowieży? Tam nikt nam nie będzie przeszkadzał.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-10 20:46:11, suma postów tego autora: 6205

Białowieża ?

Hm, właśnie z stamtąd wróciłam, starsi mają swoje emerytki, niektórym wystarcza (np. byłym kolejarzom) niektórym nie zbyt i muszą się zadłużać w sklepie spożywczym, niektórzy się troskę dorobili i po remoncie wynajmują pokoje, a reszta, większość młodych, już nie ma, wszyscy wyjechali do innych rejonów Polski lub zagranicę. A i jeszcze jedno, wszyzsystkich się przekonuje ze to dzięki naszej Polskiej i Ruskiej świcie nasz żubr przetrwał az do 18 wieku! Bez tych Panów już dawno temu zwykły lud by wyjadł śliczną bestie i nie było by żadnych okaz znajdujących się w Europejskich zoo aby ponownie bestie odtworzyć. No i czar był wielki, zbudował pałac, dawał prace ludziom.


Pozdrawiam

autor: Margo, data nadania: 2010-10-11 13:00:32, suma postów tego autora: 627

Co i jak ?

Zrobiło się refleksyjnie, poważnie i nawet smutno.
To dobrze, bo to świadczy, że od wrzawy i podniecenia towarzyszącego opisywaniu rzeczywistości zaczynamy wchodzić w obszar myślenia co zobić, i jak żeby ją zmienić.

Dominuje pesymizm, ale chyba niesłusznie. Pamiętacie jak jeszcze w latach 80 prawie nikt nie wierzył w upadek systemu opartego na moskiewskim totalitaryzmie ?
Rzeczywistość w swojej zmienności ma jednak pewne punkty osobliwe.
Coś takiego, taki punkt, zdarzyć się może niedługo i może nawet szybciej niż się ktokolwiek spodziewa. Wtedy władza bedzie leżała na ulicy jak w r. 18 ub. wieku lub pod koniec
lat 80.

Najważniejsa jest świadomość tego co się wokół nas dzieje, świadomość nasza i jak najszerszych mas ludzkich. Musi zostać wypracowana koncepcja społeczeństwa obywatelskiego, prawdziwej demokracji i nowych zasad funkcjonowania systemu finansowego na świecie.

Po megakollapsie finansów świata będą możliwe daleko idące zmiany. Ludzie nie powinni się godzić na kreowanie nowych długów i obciążanie nimi następnych pokoleń, których egzystencja będzie nieznośna. Nie powinni się także godzić na system, który te długi generuje.

Należy zacząć wyciągać wnioski z analizy rzeczywistości i przechodzić do syntezy czyli do budowania, najpierw podstaw programowych, a poźniej struktur i ruchów społecznych. Lewica powinna być przygotowana na zmiany.

Może znajdą się publicyści, socjologowie, filozofowie, ekonomiści o poglądach lewicowych, którzy zaczyną opisywać nową rzeczywistość, pożądaną nie bojąc się zbytnio utopii.

autor: Adrem63, data nadania: 2010-10-11 15:41:13, suma postów tego autora: 2307

ABCD

Trzeba lewicę budować. PiS pod patronatem pulchnych biskupów nie jest przecież nawet jej karykaturą.

autor: steff, data nadania: 2010-10-11 16:47:12, suma postów tego autora: 6626

Biskupi

często popierają PO (np. Kowalczyk, Nycz, Życiński).
A że niektórzy biskupi są patriotami i opowiadają się za sprawiedliwością społeczną? Wolno im.
Nawet Kościoła katolickiego z prymasem Kowalczykiem nie d się zignorować w kraju, w którym dominiju TVN-izm. Wszystkie ręce na pokład do przełamania dominacji neoliberalów. Również - ręce katolików.

autor: ABCD, data nadania: 2010-10-11 16:59:50, suma postów tego autora: 20871

wyciagnięte ręcę katolików

władza poobcina - jak powiedział Gomułka.
A może to nie Gomułka?
A może nie o katolikach?
Nie ważne! Na Palcu Czerwonym i tak kradną rowery!

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-11 17:41:47, suma postów tego autora: 6205

ABCD

Nie żartuj. Są tacy biskupi, którzy opowiadają się za uspołecznieniem środków produkcji? Bez niej przecież sprawiedliwość społeczna jest iluzją. Chyba sam nie wierzysz, że coś takiego jest możliwe. Wszak zawsze pan właściciel musi mieć lepiej.

autor: steff, data nadania: 2010-10-11 17:47:20, suma postów tego autora: 6626

a tu się nie zgodzę

Owszem nie jest możliwa równość, ale sprawiedliwość to już inna bajka i nie tak jednoznaczna jak równość. Co dla jednego jest sprawiedliwe, dla innego niekoniecznie.
Równość zaś można wyliczyć matematycznie;-)

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-11 17:56:13, suma postów tego autora: 6205

Najpierw, steffie,

musimy zostać jako tako przyzwoitym państwem europejskim. Potem pomyślimy o idealnym socjalizmie.
Kapitalizm jest i Tatarstanie, i w Szwajcarii, a czymś jednak te kraje się różnią.
A nam w tej chwili blisko - i,niestety, coraz bliżej - do Tatarstanu.

autor: ABCD, data nadania: 2010-10-11 18:20:14, suma postów tego autora: 20871

Errata dla sierpa i młota

Misztal nie "dojrzewał" w Samoobronie. Przylazł do innej osoby która o mało nie rozwaliła tego ruchu (nie chodzi o seksaferę bo w tę nie wierzę) - Stanisława Łyżwińskiego.

autor: socjalpatriota, data nadania: 2010-10-11 23:20:06, suma postów tego autora: 471

NIE BĘDZIEMY DZIELIĆ WŁOSA NA CZWORO

Wybacz, Jarku, ale Piotr niczego udawać nie musi. Jest przecież socjaldemokratą z krwi i kości, co prawda lewicowym. Lewicowi socjaldemokraci mogą być również rewolucjonistami. Wszystko zależy od okoliczności. A konkretnie historyczne okoliczności są, jak rzekłeś, "rozczarowujące". Możemy się z tym zgodzić. Co więcej historycznie nawarstwiło się parę rzeczy, które, delikatnie ujmując, mocno utrudniają każde działanie.
Partia, która chciałaby przeprowadzić istotne zmiany - nie mówiąc już o rewolucji - musi to uwzględnić i jakoś się z tym uporać.
Na tym etapie nie będziemy dzielić włosa na czworo i strzępić język po próżnicy. Widzimy Piotra - choć jest tylko lewicowym socjaldemokratą - nawet w rewolucyjnej partii. Doceniamy, że przeszedł sam siebie, odrzucając poniekąd własne "atuty" (charyzmę i parcie na szkło). Mamy już swoje lata - mówimy tu nie tylko w swoim imieniu, ale i Piotra - możemy to zatem docenić. Jeśli poważnie traktuje on swoje słowa - cytujemy Piotra, by było wiadomo, o które słowa chodzi: "Powinna się opierać na programie, a nie wyłącznie charyzmie liderów" oraz "ważny jest okres dojrzewania ruchu w cieniu, bez światła kamer, jupiterów i popędliwych recenzentów" - uważamy, że to duży krok naprzód.
Żeby nie było przykrych niespodzianek - jak w przypadku "Samoobrony" - proponujemy w przód rozważyć model kadrowy. Liczy się rdzeń partii, kręgosłup musi utrzymać ciało. Inaczej sprawy rozejdą się po kościach, a to łamie każdą inicjatywę. Przykład "Samoobrony" wystarczy.

A teraz przejdźmy do meritum.
Odrzucamy punkt pierwszy, choć Twoje tłumaczenie "propaństwowości" projektu Piotra nam odpowiada. Możemy chyba sobie na to pozwolić nawet w ramach wspólnej partii, skoro charyzma Piotra będzie ograniczona i pozostanie w cieniu?
Pozostałe punkty uważamy za rozsądne, za wyjątkiem ostatniego: "Nigdy nie zaniedbywać dyskusji teoretycznej, budowania wizji ustroju idealnego, alternatywnych systemowej w pracach wewnątrzpartyjnych. Utopia to azymut, głoszony program to konkretne propozycje zmian tu i teraz."
Nie godzimy się na to, by nasze publikacje w rodzaju "Wstęp do przyczynku do krytyki drobnomieszczańskiej teorii wartości" - były tylko "do użytku wewnętrznego", w rezultacie nie ujrzały światła dziennego. Co to to nie. Darujmy sobie cenzurę.
A teraz w sprawie analizy i propozycji programowych, socjaldemokratycznych skądinąd.
Nie zamierzamy doradzać rządowi, ani jak Lula zarządzać kryzysem. (Wolę już zbierać grzyby i puszki. Przy okazji przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, ale po weekendzie miałem moc roboty, w dodatku odłączono prąd.)
Rozumiemy, że te są tylko propozycje wyjściowe. Nie zamykacie jeszcze dyskusji? Mamy inne, bo inne są jednak do pomyślenia, a nawet można je realizować - nie odrzucamy przecież z góry pomysłów reformistycznych czy cząstkowych. Trockiści w takich wypadkach mówią o programie przejściowym.
Ciekawe na ile otwarci jesteście na dyskusję?
Jest o co się spierać. Dajmy na to: "Wbrew dogmatycznemu doktrynerstwu trzeba szukać platformy jednoczącej wszystkie grupy społeczne, których byt zagrożony jest monopolem korporacyjnym. Wiele małych firm rodzinnych to już dawno samo wyzyskujący się proletariat, chociaż zachowujący drobnomieszczańską, często reakcyjną świadomość, przekonania i uprzedzenia. Kupcy bazarowi i chodnikowi, drobni sklepikarze, rodzinne, niewielkie firmy budowlane, rzemieślnicze, turystyczne, usługowe to naturalni sojusznicy świata pracy w walce z panoszącymi się koncernami, które uzyskując wpływy polityczne w samorządach i w parlamencie eliminują i skazują na wegetację tych, którzy uwierzyli w kapitalistyczny mit self-made-mana".
Przyjmując takie sformułowanie musielibyśmy uznać, że Jacek Zychowicz ma rację, gdyż rzeczywiście jest już taka partia "naturalnych sojuszników", która skupia niezadowolonych, również robotników, (mówimy o Prawie i Sprawiedliwości), a na pewno była (Samoobrona RP).
Populistami jednak nie jesteśmy i być nie zamierzamy. W tej konkurencji nie mamy żadnych szans - przelicytują nas bez problemu, odwołując się do najniższych instynktów i resentymentów.
Skupmy się na - jak to Ikonowicz sformułował - "świecie pracy". To niezagospodarowany przez lewicę ocean, na którym panoszy się dziś prawica, a nawet "kawiorowa lewica". O ewentualnych sojuszach pomyślimy po zbudowaniu rdzenia ROBOTNICZEJ PARTII. Sojuszników w walce z "korporacjami" nie zabraknie. Nie zapominajmy jednak o "utopijnym" celu - wyzwoleniu klasy robotniczej. Marksistowska "utopia" stawia pewne rygory - w związku z tym "głos nieobecnych" musi być klarowny i zrozumiały.
Zdajemy sobie sprawę, że konkretnie historyczne okoliczności zmuszają nas do samoograniczenia. Zatem nawet w nowej, otwartej formacji, którą postuluje Piotr, głos ten będzie mniejszościowy. Ale na to chyba przytłaczająca większość może sobie pozwolić - dla zdrowia partii. Nie będziemy chyba przeszkadzać? A może się mylę?

autor: BB, data nadania: 2010-10-12 05:26:02, suma postów tego autora: 4605

BB

Wygląda na to, że zrozumieliśmy się!!!

autor: red spider 666, data nadania: 2010-10-12 08:37:55, suma postów tego autora: 1549

KOMPLEKS MOJŻESZA

Spider, czy zauważyłeś, że w chwili, gdy dyskusja doszła do punktu jakiegoś przebłysku porozumienia, to nagle skończyła się, urwała? Dlaczego? Bo przecież nikomu z postulujących szerokie porozumienie lewicy nie zależy tak naprawdę na porozumieniu. Tylko na przekonaniu do własnego pomysłu. BB zaproponował pewien - jak sądzę funkcjonalny - model kompromisu w ramach takiego szerokiego porozumienia. Dość konkretny model. Model "szorstkiego" porozumienia, ale wiarę w miłość to sobie możemy po tylu latach odpuścić. I właśnie dlatego dyskusja siadła. Dopóki można było sobie podywagować, sypnąć argumentacją - OK! Ale gdyby miało coś z tego się wykluć - "po moim trupie!", myśli sobie większość dyskutantów. W tym Ikonowicz.
Co ogranicza lewicę (tę radykalną) w osiągnięciu swojego celu? Otóż: Sukces radykalnej zmiany ustrojowej, który przeżyliśmy. Nasze pokolenie jest obarczone nadmiernym samokrytycyzmem wynikającym z nieadekwatności typu "rewolucjonisty", który był skuteczny w PRL do dzisiejszych warunków. Trockistom wydaje się wciąż, że nie zostali wybici ze swojej orbity po upadku ZSRR, bo ten upadek niby miał być dla nich czymś wręcz pożądanym. Tymczasem, ich pozycja na świecie uległa radykalnej zmianie po upadku systemu "realnego socjalizmu". Przestali być potrzebni... Kładą nacisk na to, co już nie ma znaczenia. A znaczenie ma to, co było ważne wcześniej, w okresie kapitalizmu przed socjalizmem. Większość radykalnej lewicy wygląda, jakby się zwyczajnie bawiła w radykalizm, a jednocześnie z PRL zostało im to wciąż odbijające się czkawką u choćby sierpimłota - namolne nawracanie do tego, że trzeba "zjeść obiad". Bo taki był wzorzec rewolucjonisty w PRL. Zawsze mógł zjeść obiad, choćby w pierdlu. Dziś nie pójdzie do pierdla, ale nie zje obiadu. Żarty się skończyły, panowie. Kto nie je obiadu, ten jest frajer. W PRL to choćby Maisons Lafitte taki obiad zafundował, nawet imponowały te salony paryskie maluczkim w kraju. Ale dziś? Nie masz obiadu, to jesteś nieudacznik.
Myślę, że jesteśmy pokoleniem (chodzi o szeroko rozumiane pokolenie, circa about 40 lat - jak w przypadku Mojżesza) straconym. Chyba że chodzi o dinozaury, które przespały okres PRL i dziś walą tekstami z XIX wieku, czyli o starych, zamkniętych marksistów, jakby to ujął Florian Nowicki. Taki pomost między starymi a nowymi czasy...

autor: EB, data nadania: 2010-10-15 15:37:14, suma postów tego autora: 856

Nie budować nowej lewicy

http://1917.net.pl/?q=node/3273

j.w.

autor: warchlak, data nadania: 2010-10-17 20:53:02, suma postów tego autora: 151

WR13

Piotr Ikonowicz opublikował dość ciekawy tekst pod tytułem Jak budować lewicę.
http://www.lewica.pl/blog/ikonowicz/22584/
Nie odniósłbym się do niego, gdyby nie totalna krytyka tekstu jaką zamieściła redakcja portalu Władza Rad. http://www.1917.net.pl/?q=node/3273

Jak widzimy tezy – poza pierwszą – mają charakter taktyczny a nie programowy. Teza pierwsza wynika z uwagi poczynionej w środku tekstu, że W Polsce na razie wystarczy wyjść z projektem socjaldemokratycznym. Nie bardzo rozumiem, jak pogodzić tezę z taktyką budowania ruchu na zasadzie blokad legalnych eksmisji. Moim zdaniem działania Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej i Piotra Ikonowicza osobiście w większym stopniu były antypaństwowe niż propaństwowe. Być może Nowa Lewica miała program bardziej propaństwowy ale Kancelaria działa na zasadzie wzajemnej pomocy poszkodowanych przez państwo kapitalistyczne. Moim zdaniem program Piotra Ikonowicza ewoluuje w kierunku anarchistycznego. I bardzo dobrze :-)

Teza druga, odrzucająca charyzmę jako podstawę ruchu, jest dobra. Szczerze mówiąc sposób działania Piotra Ikonowicza w ciągu ostatnich 10 lat w coraz doskonalszy sposób realizuje tę tezę. I bardzo dobrze :-) Jednakże odrzuciwszy postulatywny i wartościujący charakter tezy należy przypatrzyć się działaniom – no powiedzmy – Donalda Tuska. Jeśli potraktujemy tezy jako technikę zdobycia władzy to odkrywamy, że budowanie ruchu w oparciu o przekaz medialny lidera a nie program, jest skuteczniejsze.
Redaktor portalu Władza Rad, omawiając tę tezę, podważał sens ruchów lokatorskich. Choćby nie wiem jak heroiczna, okupacja kamienic, czy pomoc bezdomnym i bezrobotnym nie odsunie od władzy klasy kapitalistów i nie pozbawi jej wpływu na aparat państwowy. ... Strajki, okupacje fabryk, zakładów, miejsc pracy skończywszy na sformowaniu organizacji rad delegatów robotniczych, mogących stać się przyszłym organem władzy państwowej są realnymi aktami walki klasowej, walki o odbieraną robotnikowi wartość dodatkową, a w połączeniu z postulatami politycznymi są kolejnymi krokami w kierunku dokonania przemiany społecznej polegającej na wspólnej aktywności większości obywateli. W pełni popierając opinię, że ruchu konsumenckie nie dokonają przemian klasowych, należy podkreślić dwie rzeczy:
 Próba dotarcia do wielkiej grupy społecznej, jaką są pracownicy najemni, przez radykalne ruchy jest z góry skazana na porażkę wobec siły korporacyjnych mediów. Lepiej budować ruch w mniejszej grupie docelowej;
 Ruch lokatorski powoli formułuje postulaty polityczne i powoli zaczyna wiązać walkę z kapitalistycznym państwem z walką z kapitalizmem.

Teza czwarta, odrzucająca instrumentalne traktowanie ruchu społecznego przez partię, jest jedynym uczciwym sposobem postępowania wobec uczestników ruchu. To takie anarchistyczne podejście :-) Choć, z drugiej strony, wyklucza szybkie osiągnięcie sukcesu wyborczego. Donald Tusk zasadę składania obietnic przed wyborami posiadł w stopniu doskonałym co zapewniło mu władzę i niemalejącą popularność.

Wyjątkowo zdarzyło się, że redaktor portalu Władza Rad poparł tezę piątą. Czytamy: Bez poparcia większości ludzi pracy nie może być mowy o rewolucji społecznej, wszakże rewolucja październikowa dokonała się dopiero wtedy, kiedy partia rewolucyjna – bolszewicy – miała poparcie pozwalające uzyskać 51% miejsc w Radach Delegatów Robotniczych Chłopskich i Żołnierskich. Bez poparcia mas ludowych, tych magicznych „51% w radach” zamiast demokracji dla olbrzymiej większości ludu wyjdzie antydemokratyczna uzurpacja i klęska ruchu, choćby nie wiem jak rewolucyjne i słuszne byłyby jego pryncypia. Pragnę przypomnieć redaktorowi, że bolszewicy nie posiadali większości w wielu radach robotniczych czy żołnierskich. Przeciwnie, po zamachu stanu 7 listopada 1917 roku, rozwiązali te rady, w których większość posiadali mieńszewicy i mianowali swoje. Możemy o tym przeczytać u Johna Reeda w książce 10 dni, które wstrząsnęły światem. Więc rozumiejąc tezę „dążenie do zdobycia władzy, poprzez przekonanie większości” :-) mam nadzieję, że chodziło wyłącznie od odcięcie się od jałowych narzekań.

Popierając pozostałe tezy przejdę do obu podsumowań.
U Piotra Ikonowicza czytamy: Wszelkie dotychczasowe próby polityczne na lewicy społecznej kończyły się fiaskiem z powodu braku wytrwałości w dążeniu do celu. Zbyt szybko próbowano skapitalizować, wprowadzić w życie coś, co było jeszcze tylko zamierzeniem, pobożnymi chęciami inicjatorów. Dlatego tak ważny jest okres dojrzewania ruchu w cieniu, bez światła kamer, jupiterów i popędliwych recenzentów. Krok po kroku trzeba budować organizacje realizując cele społeczne, organizując ruch stowarzyszeniowy, związkowy i wszelki inny. W mojej ocenie dotychczasowe próby polityczne na lewicy społecznej kończyły się fiaskiem z powodu dysproporcji sił pomiędzy kilkudziesięcioosobowymi ruchami a zmasowanymi atakami medialnymi organów państwa opłacanego przez kapitał. Jednak w pełni się zgadzam, że trzeba – realizując cele społeczne – organizować ruchy, stowarzyszenia, związki zawodowe i inne. Ruchy lokatorskie dobrze wpisują się w paletę programową i polityczną niezależnego społeczeństwa.

Natomiast na portalu Władza Rad zamieszczono: Zbyt wiele było już takich prób, które spaliły na panewce, właśnie z wyżej wymienionego powodu, braku klasowej bazy. Nie chcąc budować nowej lewicy, należy lepiej doskonalić to co już udało się zbudować. Istnieje już partia robotnicza – Polska Partia Pracy - Sierpień 80 – tak więc próby budowy czegoś „od zera” to nic innego jak wyważanie otwartych drzwi, podczas gdy można by poświęcić swoje siły na wzmocnienie już istniejącej PPP. Zarówno w działalności w ruchu społecznym i związkowym, jak i podczas bieżącej kampanii wyborczej. Redaktor nie tylko rezygnuje z bogactwa programowego niezależnego społeczeństwa. Będzie to skutkować gorszym dotarciem do niezadowolonych, którzy zasilą kadrowo ruch.
W podsumowaniu widnieje postulat przyłączenia się, także Piotra Ikonowicza, do Polskiej Partii Pracy. Czy jednak autor zapytał przewodniczącego Polskiej Partii Pracy - Sierpień 80 czy chce, aby Piotr Ikonowicz wstąpił do PPP? Z całą pewnością stosunek Bogusława Ziętka do współpracy z Nową Lewicą był do tej pory niechętny. Moim zdaniem redaktor Władzy Rad wyłącznie podbudował swoje dobre samopoczucie, niestety bezpodstawnie.

autor: Roger, data nadania: 2010-10-21 00:55:22, suma postów tego autora: 514

Dodaj komentarz