Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Przynajmniej spróbowałem

Komentarze

Dodaj komentarz

A może to i niezły pomysł?

Kiedyś brał udział w uczłowieczaniu socjalizmu aż pomógł go rozwalić. Dziś proponuje uczłowieczenie kapitalizmu. Czy też z takimi samymi skutkiemi? Nie jest wykluczone. Przynajmniej chciałbym w to wierzyć. Ale nie mogę, bo nie odnosi się do własności. Czy oznacza to, że uznaje te jej formy, które są, czy chce je zmienić? To jest kwestia kluczowa. Bez klarownego stosunku do niej nie może nawet marzyć o zmianie stosunków społecznych, które zapowiada: "Naszym celem jest przemiana społeczna". Na jaką? Tego nie wiemy. I nie będziemy wiedzieć bez odpowiedzi na to kluczowe pytanie: co z własnością. Nie tylko on na nie nie odpowiada. Stąd chyba to błąkanie się europejskiej lewicy i jej słabość pomimo wzrastających oczekiwań społecznych na jej ofertę. Mimo wszytko trzymam kciuki. Niech mu się uda!

autor: steff, data nadania: 2010-10-23 12:10:38, suma postów tego autora: 6626

Do szybkiego słuchania

http://www.radiownet.pl/radio/wpis/10009/

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-10-23 12:48:56, suma postów tego autora: 1169

uznanie

Chcoałbym wyrazić uznanie dla Ikonowicza za otwarcie się na dyskusję i ktytykę. Nie wiem czy ze zrozumienia problemów, czy z przymusu, ale to i tak cenne, bo na tej tzw. lewicy nikt tego nie robi. Chcą tylko by ich wybrać... Żałosne.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-23 14:00:30, suma postów tego autora: 6205

Aha

gdyby Ikonowicz zabrał jeszcze głos w komentarzach byłoby ciekawiej i bezprecedensowo, bo inni tego nie robią. Pisża co chcą i jeszcze wyddaje im się, że są autorytetami i wszystkie rozumy zjedli. Ale dyskusji jak i demokracji panicznie się boją.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-23 14:05:05, suma postów tego autora: 6205

Sierpie i Młocie...

...dyskusja na ten sam temat, rozpoczęta spontanicznie z Piotrem Ikonowiczem na innym portalu, zakończyła się pozostaniem na swoich stanowiskach wszystkich stron dyskusji...

autor: Xyan, data nadania: 2010-10-23 16:04:52, suma postów tego autora: 195

PRZYJMIJMY,

że mamy za sobą wstępną część dyskusji. W tym kontekście ostatni tekst Piotra Ikonowicza nie musi być filmowym gestem pożegnania. Ktoś przecież obiecywał "zażarte spory" i wytrwałość. Na tym etapie dyskusji nie zabrakło nawet konstruktywnego podsumowania - za takie uchodzić mogą nieoczekiwane ostatnie wpisy "sierpa i młota".

Brak bezpośrednich odniesień do dyskusji w "Przynajmniej spróbowałem" możemy sobie zrekompensować prostą analizą porównawczą. O ile w zagajeniu Piotr ograniczył się do neutralnego określenia "świat pracy", by w toku dyskusji szukać nowego "podmiotu zmiany" w ramach "większości" czy współczesnego "proletariatu", przeciwstawianego w dyskusji tradycyjnej klasie robotniczej, to teraz swoje myśli wyraził używając wyklętego terminu: "Zasadnicza różnica między obecnym działaniem, a tym co zwykle robiła radykalna lewica, w tym Nowa Lewica, polega na tym, że nie musimy już poszukiwać kontaktu z klasą robotniczą stojąc beznadziejnie pod fabryką z ulotkami. Klasa robotnicza zgłasza się masowo, bo mamy jej coś do zaoferowania, co oni cenią i szanują."
Ta szpanerska myśl i zwrot mogą być podstawą konstruktywnej dyskusji. Co sugeruje zresztą przemyślana wypowiedź "sierpa i młota":
"Z klasą robotniczą problem oczywiście wcale nie jest taki, że nie ma jej w sobie, choć rzeczywiście jest mniejsza niż w PRL. Problem podstawowy to to, że nie ma jej dla siebie. Stąd trudność w odwołaniu się do niej. Ona sama nie potrafi się do siebie odwołać. A problem lewica rozwiązuje tak, że się na nią obraża i do tej klasy odwoływać się przestaje i szuka sobie, a raczej tworzy nową. Jakkolwiek szeroko zdefiniowalibyśmy nową klasę, problem tego, że nie jest ona klasą dla siebie i tak pozostanie, a klasa w sobie, kolokwialnie mówiąc i tak będzie mocno naciągana. Wniosek: do tej przedefiniowanej klasy jeszcze trudniej będzie się odwołać. Nikt nie ma tak czytelnych i jasnych obiektywnych interesów jak klasa robotnicza. Tak żywotnych i silnych. Dlatego tylko na niej można budować inny system. Reszta to mrzonki, intelektualne ekwilibrystyki w poszukiwaniu rzekomych wspólnych interesów wnikające z własnej niemocy i kapitulacji.
Przestając się odwoływać do klasy robotniczej lewica się zmarginalizowała. Prawdziwe popłuczyny po lewicy to nie wspominanie (choć niestety niepopularne) o klasie robotniczej, ale odwoływanie się do kwestii równościowych, feminizmów, gejów i lesbijek. Zamiast a nie obok prawdziwych problemów. Dotyczy to także antyklerykalizmu, choć sam jestem zatwardziałym antyklerykałem. Ale nadal będę twierdził, że ostatni problem jest bardzo realny, tak jak realne są olbrzymie pieniądze jakie ta zaraza nas kosztuje i jak bardzo źle wpływa na społeczną świadomość.
Powiem coś o co mnie może się nie posądza. Nie ma lewicy bez klasy robotniczej. Po prostu nie ma. Te bezradne poszukiwania są skazane na klęskę. Nie wiem co to jest, w teorii coś lepszego niż partie neoliberalne czy konserwatywne, ale bez klasy robotniczej to nie jest lewica. Może dlatego lepiej zamiast na nowo definiować bazę współczesnej lewicy, zdefiniować na nowo poglądy? Wraz z klasą robotniczą, porzucić słowo lewica? Nie tylko będzie uczciwiej, ale może
i nowemu projektowi, trzeciej czy czwartej drodze, też zrobi to lepiej?"

PRZYJMIJMY, ŻE WRACAJĄC DO TERMINU "KLASA ROBOTNICZA" PIOTR JUŻ WYBRAŁ DROGĘ.

Wychodząc naprzeciw chcemy podkreślić, że podziały społeczne w Trzeciej Rzeczypospolitej nie są bynajmniej przejrzyste. Wyklarowanie się ich to kwestia czasu. Kolejne fale kryzysu zapewne przyśpieszą ten proces. Tak jak w PRL mieliśmy do czynienia z tzw. młodą klasą robotniczą, tak w Trzeciej RP młodą może się czuć burżuazja. Niektóre jej części składowe nie mają szans nawet dojrzeć. Pożre je kapitalistyczna konkurencja i proces proletaryzacji. W tej sytuacji kwestie rodowodowe i świadomościowe tworzą niecodzienny splot sprzeczności i przeciwstawnych tendencji, z których daleko nie wszystkie mają charakter trwały i konstytutywny.
Należy zatem zadać zasadnicze pytanie - O JAKIE ZMIANY NAM CHODZI? - chociażby w poruszonej przez "steffa" kwestii własności. Dopiero wówczas na pogmatwanych ścieżkach możemy szukać drogi ich realizacji.

autor: BB, data nadania: 2010-10-23 16:51:16, suma postów tego autora: 4605

NOWE OTWARCIE?

Potraktujmy nowy tekst Piotra jako przegrupownie sił i nowe otwarcie.
Nie jest tak, żeby padające argumenty trafiały w próżnię. Widać to nie tylko po zmianie stylu i terminologii Ikonowicza, ale i choćby po zmianach, jakie nastąpiły w komentarzach.
Dyskusja zainicjowana przez Piotra Ikonowicza udzieliła mu kilku ważnych odpowiedzi: przede wszystkim tej, że nie może on liczyć na mobilizację środowisk radykalnej lewicy wokół tak sformułowanego "nowego projektu". Co ważne, ta odmowna odpowiedź nastąpiła po zasadniczej wymianie zdań i opinii o charakterze programowym. Jest to duży krok naprzód, ponieważ do tej pory wystarczało odrzucić dyskusję programową pod hasłem: "Robić, nie dyskutować!"
Co prawda, Ikonowicz, niczym Castro usiłuje przekuć klęskę w zwycięstwo pisząc: "przynajmniej spróbowałem". Odnosi to do działalności KSS na forum lokatorskim, chociaż w kontekście tej dyskusji, to stwierdzenie ma raczej zastosowanie do próby wciągnięcia w swoją orbitę radykalnej lewicy w perspektywie powrotu na poważną scenę polityczną za kilka lat. Z jakim programem chciałby wrócić? "Sprzątacza" po kapitalistycznych nieporządkach, choć nie kwestionującego samego systemu generującego "nieporządki" - jak widzi to nana?
Socjaldemokratycznemu optymizmowi Ikonowicza, bazującemu na mądrości unijnych prawodawców, którzy wprowadzają (natychmiast kwestionowany w kraju) zapis o płacy minimalnej w wysokości 60% płacy średniej, przeczy rzeczywistość, w której prowadzony jest atak na wiek emerytalny (realne zagrożenie, np. we Francji). Jakie są więc gwarancje prawne w kapitalizmie, które miałyby dostatecznie solidny charakter, gwarancje dla pracobiorców? Systemowo takie gwarancje nie istnieją i istnieć nie mogą. Prawdziwie trwałe są te zdobycze, których nie trzeba prawnie gwarantować, ponieważ są oczywistością, a na ich straży stoją sami obywatele poprzez ich pewność, że ich porządek społeczny jest naturalny.
Zmianę porządku kapitalistycznego może przynieść tylko projekt lewicowy. Jest to jednak niemożliwe dopóty, dopóki lewica nie odróżnia się wyraźnie na tle innych projektów politycznych. W toku tej dyskusji doszliśmy do wniosku, że rozmycie lewicy jest wynikiem odrzucenia oparcia się na klasie robotniczej. W historii i w teorii. Wydaje się, że jest to dobry punkt wyjścia dla drugiej części tej dyskusji, której zamknięcie byłoby ze szkodą dla sprawy.
Tym bardziej, że Piotr Ikonowicz zapowiadał zażarte dyskusje, a niewątpliwa charyzma jego osoby nie jest bez znaczenia dla zainteresowania tą dyskusją. Z tego zdajemy sobie sprawę. Nie tylko zresztą charyzma "wodza", ale i potencjał i dokonania KSS.

autor: EB, data nadania: 2010-10-23 16:59:36, suma postów tego autora: 856

Niektóre "nauki Stalina" nie poszły w las?

"Proponujemy zamiast ograniczyć działanie do rozważań o proletariacie i jego przyszłej dyktaturze (okropne słowo – to takie koncepty pozwalają z łatwością przybijać radykalna lewice do stalinowskich zbrodni) organizować proletariat."

Te "okropne" słowo akurat tylko może się wtedy kojarzyć wtedy ze stalinowskimi zbrodniami, wypaczeniami, gdy w ogóle dyktaturę proletariatu utożsamia się ze stalinowską formą dyktatury biurokracji państwowej. W rzeczywistości jednak sam Stalin zdecydował się pozbyć "balastu" dyktatury proletariatu, w 1936 roku formalnie z niej rezygnując a następnie likwidując tych, którzy taką dyktaturę wprowadzili w początkowym okresie utrwalania władzy radzieckiej, tudzież myśleli o jej wprowadzeniu w innych krajach. To już Stalin dokonał rewizji poglądów w w kwestii dyktatury proletariatu, obwieszczając rzekome urzeczywistnienie w ZSRR "społeczeństwa bezklasowego", co było swoistym preludium do rozprawienia się ze starą gwardią bolszewików. Ta rewizja poglądów przyczyniła się też do formalnej rezygnacji z resztek formalnych narzędzi składających się na dyktaturę proletariatu, co w istocie pogłębiło proces stalinizacji Kraju Rad, zniweczyło perspektywę realizacji marksistowsko-leninowskich pryncypiów, głównych celów, przejściowego państwa typu - radzieckiego. Izolacja Rosji Radzieckiej, jej słabości wynikające niedostatecznego rozwoju pod względem ekonomicznym i społecznym i w końcu odpływ fali rewolucyjnej w innych krajach też miał niestety swój udział w zwyrodnieniu systemu społeczno-politycznego w ZSRR.

autor: Andrzej Kotarski, data nadania: 2010-10-23 19:58:22, suma postów tego autora: 1212

Ruch lokatorski

jest istotnym wspólnym mianownikiem dla polskich wykluczonych. Problem będzie dotykał coraz to większą grupę poszkodowanych, bo w Polsce na mieszkania stać będzie coraz to węższą grupę ludzi.Niepłacone czynsze, długi za mieszkanie, niespłacane kredyty i.t.d Pytanie jak bardzo ruch ten zintegruje lewice pozaparlamentarną. Tutaj dyskusji o celowość ruchu być nie powinno.

autor: Wilkinson, data nadania: 2010-10-23 21:04:21, suma postów tego autora: 461

Nie ma co owijać wełny w bawęłnę...

Trzeba powiedzieć sobie jasno, że prywatna własność środków produkcji pozostawia na sztandarach lewicy tylko jałmużnę. A więc niewiele. I tyle właściwie dzisiaj na nich jeszcze jest. Ikonowicz chyba to wie i wyciska z tego tyle, ile się da. I do tego w istocie rzeczy sprowadza się cały jego program. Czy są od niego lepsi? Nie widzę, ani nie słyszę. Więc po co bajać o klasie takiej czy innej? Po co przelewać z wiadra do wiadra i to nawet nie wiadomo co? Przecież to nie posuwa nas na przód. Trzeba się zdecydować: jałmużna nam wystarcza. Ikonowicz się zdecydował. Na razie mu wystarcza a co będzie dalej tego nie wie. Ale nie tylko nie wie. I w tym cały problem.

autor: steff, data nadania: 2010-10-23 21:42:28, suma postów tego autora: 6626

Hmmm

"Klasa robotnicza zgłasza się masowo, bo mamy jej coś do zaoferowania, co oni cenią i szanują". No i co z tego? Jakie to ma znaczenie dla projektu politycznego skoro ta klasa nie zgłasza się jako klasa, ale jednostka mająca problemy mieszkaniowe dodatkowo tylko będąca robotnikiem. Statystycznie tylko częściej takie problemy mają ludzie z tej klasy.
Człowiekiem z problemami mieszkaniowymi jest się tylko czasowo, klasą zaś na trwałe, a ich problemów klasowych Kancelaria przecież nie rozwiąże. Z punktu widzenia dzałań i celów Kancelarii przynależność klasowa jest przecież obojętna.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-24 00:53:54, suma postów tego autora: 6205

Moje dziecko też próbowało

Gdy było małe, kupiłem mu taki sześcian z dziurami w kształcie kwadratów, trójkatów, kółek, gwiazdek. Do tego były prostopadłościany o takich samych kształtach podstawy. I dziecko próbowało wcisnąć kwadrat do trójkąta. Ale koniec konców włożyło kwadrat do kwadratu. To się nazywa doświadczenie. Sam napotykając w pracy różne problemy, szukam innych rozwiązań. Czasem je znajduje, a czasem niestety wracam do pierwszej myśli choc jest trudna i kosztowna, bo okazuje się, że innych rozwiązań nie ma.
Tak sobie myślę, czy nie tak samo jest z lewicą? To Ikonowicz zdaje się mówił, że jest gotowy na długi marsz. Ale czy wie dokad maszeruje? Długi marsz nie uznaje skrótów. Skróty zaś nie zawsze są skrótami, a często prowadzą na manowce. Wystawał z ulotkami pod fabryką, robotnicy nie brali to się obraził? Kto na kogo pownien się obrazić? Kto ma większe ku temu powody? Czy to czasem nie robotnicy moga się bardziej czuć zawiedzeni inteligencją?
Czy może nie jest tak, jak ja mam? Choć marksizm jest jedyna sensowną, spójną i całościową ideą, to jednak z powodu trudności jakie wiążą się z dotarciem do robotników, ich zdruzgotanej świadomości, powoduje i u mnie rozdrażnienie, zmeczenie i niechęć. Ale co jeśli nie ma innego wyjścia? A chyba nie ma. Próbowałeś, nie udało się? To może wróć do źródeł?
Nie mówię, że masz wrocić pod fabrykę z ulotkami. Tam rządzą związki zawodowe i one pierwsze Cię popędzą. Ale skoro robotnicy przychodzą do Ciebie jako lokatorzy to spróbuj zobaczyć w nich robotników.
Niech sobie będzie 2/3 w handlu i usługach. Niech bedzie i 3/4 i nawet 5/6. Co z tego jeśli z nimi lewicy nie zbudujesz? I wcale nie jest łatwiej. Myślę, że też to wiesz Panie Ikonowicz. Bez klasy robotniczej wcale nie jest łatwiej, ale jeśli budowa lewicy bez robotników jest niemożliwa, to dodatkowo jest to jeszcze bez sensu. Tu nawet nie chodzi o przyznanie się do błędu. Ja też nie wierzę w polską klasę robotniczą. Ale co z tego jesli ona jest jedyną bazą lewicy. Gdy się to przyzna, wcale nie jest łatwiej. Problemy pozostają i długi marsz przed Tobą, ale tym razem w dobrym kierunku ;-) Ja też bym chciał by była inna droga, ale jej nie ma.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-24 03:58:53, suma postów tego autora: 6205

A ja przypominam "rewolucjonistom"

że od mieszania w kotle, krup w zupie nie przybywa.

I tę prostą prawdę wiedzą ci, co drwią z rewolucyjnych
fantasmagorii i na wezwanie do poparcia pokażą "gest kozakiewicza".
Bo żeby coś dzielić, trzeba najpierw wyprodukować i komunizm
w Rosji nie upadł z powodów "błędów i wypaczeń" tej czy innej
elity u władzy ze Stalinem na czele, ale dlatego że za mało
produkował i pozostawał w ogonie gospodarek światowych.

autor: tarak, data nadania: 2010-10-24 14:07:09, suma postów tego autora: 3283

DOSZLIŚMY DO ŚCIANY

"Dziś przemysł się zwija, ponieważ po dojściu do ściany okazuje się, że jego wydolność jest uzależniona od sprawiedliwości. Wykluczenie powoduje to, że produkcja przestaje być potrzebna. Asymptotycznie mnożą się gadżety produkowane dla wciąż tego samego segmentu rynku odbiorców. Każde poszerzenie rynku zbytu daje chwilę wytchnienia zaledwie, ponieważ wytwarzane przez ekspansję kapitału rozwarstwienie społeczne jednocześnie z poszerzeniem, powoduje zawężenie rynku" (z wpisu E.B. "Wydolność i sprawiedliwość" z obecnej dyskusji).
Takie ujęcie procesów społeczno-gospodarczych otwiera pole do szerszej konkluzji, którą znaleźć można w przypomnianym przez lewicę.pl tekście Ernesta Mandela:
"Chyba nie mniej niebezpiecznie przedstawiają się zagrożenia nędzą i głodem najbiedniejszych regionów 'trzeciego świata', jak również ryzyko przeobrażenia znacznej części ludności metropolii imperialistycznych w warstwy o charakterze lumpenproletariackim lub quasi-lumpenproletariackim. Jeśli przyjąć realną hipotezę o czterdziestu milionach bezrobotnych w krajach imperialistycznych w latach 1985-1987, oznacza to, że razem z rodzinami, z częściowo bezrobotnymi, z kobietami 'usuniętymi z rynku pracy' oraz młodzieżą, która nigdy na ten rynek nie weszła (1), otrzymujemy jakieś 100 milionów ludzi - mężczyzn i kobiet - doznających nędzy materialnej, intelektualnej i moralnej w tak zwanych 'bogatych' krajach. A jest to zaledwie pierwsze stadium kryzysu, który nie osiągnął jeszcze swego apogeum.
Burżuazyjny projekt ustanowienia 'podwójnego społeczeństwa' może tę liczbę zwiększyć dwu-, a nawet trzykrotnie" (E. Mandel "Socjalizm w przededniu XXI wieku").

Opisana grupa, we współczesnej socjologii, najczęściej nazywana jest podklasą. W Polsce wielkość tej grupy zależy od stopnia deindustrializacji kraju. Po "terapii szokowej" Balcerowicza problem częściowo złagodziła emigracja zarobkowa. Niemniej, wraz z kolejnymi falami kryzysu grupa ta będzie powiększać się. Procesu tego nie powstrzymają akcje KSS. Konieczne jest odrzucenie modelu "podwójnego społeczeństwa". Możemy rozmawiać o wszystkich ścieżkach dojścia. Dziś każda wydaje się równie nierealna, co realna.
Pamiętajmy, że artykuł, w którym Mandel pisał w tonie oczywistości o XXI wieku jako o wieku socjalizmu, powstał zapewne między 1985 a 1989 rokiem. Chichot historii ma tu nieznośnie złośliwy odcień.

autor: BB, data nadania: 2010-10-24 14:59:21, suma postów tego autora: 4605

KULISY

Co do upadku "komunizmu", taraku, choć chodzi ci raczej o ZSRR, są różne teorie. Jedna z nich wiąże upadek ZSRR z wzrostem produkcji w tzw. szarej strefie i wiążącymi się z tym zmianami społecznymi. Polecamy "KULISY UPADKU ZWIĄZKU RADZIECKIEGO":

Nowe dowody w wskazują na jeszcze większy udział szarej strefy w demontażu państw socjalistycznych 1989/91.

W 2004 roku ukazała się książka pt. "Zdradzony socjalizm: kulisy upadku Związku Radzieckiego". Pisząc ją. staraliśmy się wykorzystać narzędzia, jakie daje nam marksizm-leninizm, aby zrozumieć, jak doszło do zwycięstwa kontrrewolucji i obalenia socjalizmu w Związku Radzieckim.

W poniższym artykule skoncentrowaliśmy się na:
– streszczeniu głównych argumentów z książki,
– przedstawieniu i omówieniu nowych wyników badań, które potwierdzają i pogłębiają naszą tezą dotyczącą roli szarej strefy,
– ustosunkowaniu się do krytyki,
– omówieniu wniosków, które wypływają z naszej pracy i odpowiedzi, z jaką się spotkała,
– wskazaniu dalszego kierunku badań.

W pracy nad "Zdradzonym socjalizmem" uważnie przestudiowaliśmy tezy KP Grecji (KKE) z 1995. Wielki podziw wzbudziły w nas tezy KKE z 2007 roku, konsekwentnie i jasno opierające się na metodzie materializmu historycznego (Dostępne tutaj: http://inter.kke.gr/News/2008news/2008-12-thesis-socialism). "Tezy o socjalizmie" KKE wyrażają wątpliwość odnośnie używania terminu "upadek socjalizmu" (używanego w literaturze 1985-1991) i proponują zastąpienie go terminem "likwidacja" oraz "zwycięstwo kontrrewolucji". Nie jest też dla nas zaskoczeniem, iż KKE wyraziło zainteresowanie naszą pracą dotyczącą szarej strefy, gdyż teoria ta jest zbieżna z wynikiem badań nad historią socjalizmu, prowadzoną przez KKE.

Dlaczego doszło do upadku Związku Radzieckiego?

Najważniejszym i być może - nowym, wkładem, jaki wniosła nasza książka, była odpowiedź na pytanie, dlaczego Gorbaczow przyjął politykę rewizjonistyczną i dlaczego polityka ta spotkała się z tak szeroką akceptacją, pomimo iż prowadziła od jednej katastrofy do drugiej. W skrócie - pytaliśmy, czym była materialna baza polityki Gorbaczowa.

Zanim odpowiemy na to pytanie, konieczne jest podkreślenie, że upadek ZSRR - pierwszego i najgłębiej zakorzenionego kraju socjalistycznego, był najbardziej zagadkową ze wszystkich nieprzewidzianych katastrof 1989-1991. Brytyjski dziennikarz tak określił tak określił tą zagadkę:

Wymaga wyjaśnienia fakt, że międzynarodowy system państw uległ rozpadowi, będąc pozbawionym realnego zagrożenia... Stało się tak... że kierownictwo najpotężniejszego państwa podjęło decyzję o radykalnej zmianie kierunku polityki w ZSRR jak i w całym systemie.

W 1985 r. na próżno byłoby szukać zapowiedzi ekonomicznego czy politycznego kryzysu: nie było recesji gospodarczej, nie było bezrobocia, inflacji ani wybuchów masowego niezadowolenia. Nie było strajków, demonstracji ani zamieszek. Można co najwyżej powiedzieć, że istniało długotrwałe spowolnienie wzrostu gospodarczego. Spowolnienie, ale nie - spadek. Według burżuazyjnego ekonomisty szwedzkiego, Andersa Aslunda, na początku lat 1980, przeciętna stopa wzrostu gospodarki radzieckiej wynosiła 3,2%. Jest to powód do zaniepokojenia, ale na pewno nie świadczy to o kryzysie.

Nasze wytłumaczenie przyczyn upadku ZSRR składa się z trzech części. Po pierwsze, utrzymujemy, że w socjalizmie istniały pewne ekonomiczne, polityczne i międzynarodowe problemy, głównie niedobór artykułów konsumpcyjnych, zwłaszcza dóbr wysokiej jakości, spowolniony wzrost wydajności pracy i wzrostu gospodarczego. Jednakże to nie problemy te doprowadziły do rozpadu systemu, ale podjęte przez ekipę Gorbaczowa, próby ich rozwiązania.

Po drugie, twierdzimy iż w polityce radzieckiej istniały dwie główne tradycje polityczne, z których każda inaczej odnosiła się do problemów socjalizmu. Pierwsza z nich, miała swój początek w ideach Bucharina i w okresie nowej polityki ekonomicznej (NEP) 1921-1928 oraz była bliska wielu rozwiązaniom, wprowadzonym później przez Chruszczowa. Tradycja ta widziała rozwiązanie problemów socjalizmu w przyjęciu pewnych idei kapitalistycznych: we wzmacnianiu rynków, konkurencji, decentralizacji, we wspieraniu prywatnych przedsiębiorstw oraz w złagodzeniu metod rządzenia Partii. W skrócie można ją określić mianem tendencji rewizjonistycznej. Druga tradycja doszukiwała się rozwiązania problemów socjalizmu w pogłębianiu stosunków socjalistycznych, czyli we wzmocnionej własności państwowej, efektywniejszemu centralnemu planowaniu gospodarczemu, większej dyscyplinie pracy, w podniesieniu stopnia świadomości klasowej, w zwiększeniu roli KPZR itd. Było to stanowisko ortodoksyjne, kojarzone z osobami takimi jak Stalin, Mołotow, Andropow i inni.

Breżniew próbował uniknąć konfliktu pomiędzy tymi dwoma tradycjami poprzez konsekwentne unikanie jakichkolwiek radykalnych inicjatyw lub zmian. Do czasu, gdy Gorbaczow doszedł do władzy w 1985 roku, ilość chronicznych problemów, jak i ich waga uległy nawarstwieniu. Szeroko dostrzegano potrzebę reform. Początkowo, Gorbaczow usiłował prowadzić politykę ortodoksji i nawoływał do "pogłębienia socjalizmu", ale wraz z upływem miesięcy, gorbaczowowski "socjalizm" zamienił się w pustą retorykę. Stopniowo przyjmował linę rewizjonistyczną, która promowała rynek, decentralizację i prywatne przedsiębiorstwa. Jego decyzje osłabiły partię oraz gospodarkę i ostatecznie obaliły socjalizm i rozbiły na części Związek Radziecki.

Po trzecie, utrzymujemy iż Gorbaczow przyjął rewizjonistyczny kierunek swojej polityki na skutek gwałtownego rozwoju szarej strefy - legalnej i nielegalnej prywatnej działalności gospodarczej. Przywódcy radzieccy którzy przyszli po Stalinie, otwarcie wspierali bądź przymykali oko i ignorowali szarą strefę. W efekcie, rozwój szarej strefy, datowany od czasów Chruszczowa, rozwijał się za Breżniewa aby gwałtownie eksplodować za czasów Gorbaczowa. Szara strefa stała się istotną częścią aktywności ekonomicznej, angażując miliony osób, korumpując partię, rząd i przyczyniając się do powstania szeregu problemów społecznych, gospodarczych i moralnych. Jednak najważniejszą konsekwencją rozwoju szarej strefy było odtworzenie klasy drobnomieszczańskich (petit bourgeois) przedsiębiorców oraz sporej rzeszy urzędników państwowych i członków partii (nie wspominając o osobach niezrzeszonych), którzy czerpali z szarej strefy korzyści ekonomiczne bądź przywileje. Ta liczna, i ciągle rosnąca grupa ludzi miała żywotny interes ekonomiczny w polityce rewizjonizmu, której reprezentantem był Gorbaczow. Gorbaczow natomiast widział w nich w szeroką bazę społeczną gotową go poprzeć i wspierać.

Więcej o szarej strefie

Duża liczba badań naukowych, obok tych wspominanych w książce potwierdza tezę, że rozmiar szarej strefy był ogromny i ciągle się powiększał, a ona sama spotykała się z tolerancją bądź zachętą ze strony władz. Przykładowo, Steven L. Sampson napisał, że "produkcja, pochodząca z działek przy-kołchozowych" wynosiła od 30 do 42% całej produkcji rolnej ZSRR. Samson podał także ciekawy przykład badań nad fabryką herbatników w Gruzińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej. Właściciele fabryki przekupywali urzędników rządowych w celu otrzymania wystarczających składników do wytworzenia czterokrotnie większej ilości herbatników niż przewidziano w planie. Nadwyżka produktów była sprzedawana po niższych cenach do punktów sprzedaży detalicznej, co wiązało się z "przekupieniem praktycznie całego wydziału policji w regionie". Na podstawie badań radzieckiej prasy lat 1980-tych, Dennis O'Hearn oszacował, że ponad 80% radzieckiej benzyny do samochodów kończyło na czarnym rynku. 80% całej produkcji futer z piżmaków i 25% ogółu połowów ryb śródlądowych było wynikiem kłusownictwa i trafiało na czarny rynek. 25% produkcji alkoholu odbywało się nielegalnie. W Moskwie, 70% napraw i remontów domowych dokonywało się za pośrednictwem szarej strefy, podczas gdy w Gruzji ten procent był jeszcze większy. Dwóch radzieckich socjologów oszacowało, że w latach 80-tych, "83% ludności radzieckiej zaopatrywało się na czarnym rynku w niezbędną żywność oraz usługi".

Oficjalny stosunek władz do szarej strefy był daleki od czujności. Praca Williama A. Clarka, dotycząca ukarania 855 radzieckich urzędników, skazanych między 1965 a 1990, odkryła, że pomimo istnienia ogromnej ilości dowodów wskazujących na "nieformalną i nielegalną działalność gospodarczą", "bardzo rzadko zdarzały się przypadki ukarania urzędników za takie zachowanie". W innej pracy F. J. M. Feldbrugg, opierając się na Przeglądzie Prasy Radzieckiej 1982 i 1983, doszedł do wniosku, że obok surowych kar wymierzanych urzędnikom za przywłaszczanie ogromnych ilości pieniędzy poprzez łapówki, kradzież lub defraudację, większość nielegalnej działalności, kojarzonej z szarą strefą spotykała się z akceptacją, łagodnym karaniem lub nawet z zachętą ze strony władz. Dane Feldbrugge'a stanowią również poparcie naszej tezy o udaremnionych planach kierownictwa Andropowa. Zgodnie z analizą Felbrugge'a, urzędnicy wykazywali większą tolerancję i częściej zachęcali do przestępstw gospodarczych za Breżniewa niż za Andropowa. Feldbrugge podaje, że w ostatnim roku rządów Breżniewa, sądy uznały osiem przypadków przestępstw gospodarczych za "normalne" i dwanaście za "użyteczne lub zasługujące na moralną pochwałę". Jednakże w ciągu pierwszego roku rządów Andropowa, żaden sąd nie uznał przestępstwa gospodarczego za "normalne" i jedynie trzy za "użyteczne lub zasługujące na moralną pochwałę".

Chcielibyśmy przyczynić się do pogłębienia analizy szarej strefy, opublikowanej w książce "Zdradzony socjalizm", poprzez odpowiedź na trzy pytania. Po pierwsze: dlaczego powstała szara strefa? Czy rozwój szarej strefy był wynikiem poważnych braków oficjalnej gospodarki, czyli - poważnych problemów wewnątrz samego socjalizmu? Odpowiedź na to pytanie jest złożona. Może wydawać się oczywiste, że jeśli socjalizm przynosiłby pracownikom wysokie dochody, wytwarzał produkty i usługi wysokiej jakości oraz wiązał się z ciągłą poprawą warunków bytowych, ludzie radzieccy nie musieliby angażować się w szarą strefę, jako sprzedawcy, kupcy, zatrudnieni lub zatrudniający. Jednak nawet do dziś, w Stanach Zjednoczonych, kraju wysokich dochodów i większej obfitości usług i dóbr niż występuje w większość świata, kwitnie czarny rynek narkotyków, prostytucji i pracy ponad 12 milionów nielegalnych emigrantów. W związku z tym musimy wziąć za pewnik, że o ile szara strefa była zakorzeniona w specyfice radzieckiego systemu, nie jest ona endemiczna dla socjalizmu.

Wielu badaczy jest zgodnych co do tego, że przed Gorbaczowem szara strefa najbardziej kwitła za Breżniewa. Można utrzymywać, iż rozwój szarej strefy był ubocznym produktem dwóch najważniejszych cech polityki Breżniewa - po pierwsze - próby osiągnięcia parytetu militarnego ze Stanami Zjednoczonymi, po drugie - próby uniknięcia większych reform gospodarczych i wstrząsów politycznych, przy jednoczesnym stopniowym podnoszeniu dochodów robotników radzieckich. Politykę Breżniewa można streścić w jednym zdaniu: walka za granicą, pokój u siebie. Zgodnie z własną miarą, osiągnęła ona pożądane efekty. Siła militarna Związku Radzieckiego dorównała potencjałowi USA i kraj ten udzielał hojnego wsparcia dla ruchów rewolucyjnych i narodowo-wyzwoleńczych na całym świecie, łącznie z walką z apartheidem w Republice Południowej Afryki i pomocą dla rewolucji kubańskiej. Gospodarka radziecka rosła powoli, jednak nieprzerwanie, warunki bytowe stawały się coraz lepsze, dominowała atmosfera spokoju wewnętrznego.

Jednakże zwiększone nakłady na zbrojenia i wsparcie dla ruchów rewolucyjnych i narodowowyzwoleńczych na świecie, pochłaniało fundusze, które w innym wypadku byłyby przeznaczone na zwiększenie ilości i jakości artykułów konsumpcyjnych. Konsekwencją było to, że podczas gdy dochody robotników rosły, nie towarzyszył temu proporcjonalny wzrost produkcji towarów. Powstała w ten sposób różnica pomiędzy popytem i podażą, bardziej niż cokolwiek innego przyczyniła się do wzrostu nielegalnej prywatnej przedsiębiorczości, a rezultatem breżniewowskiej polityki unikania wewnętrznych konfliktów był brak ideologicznej i politycznej walki z szarą strefą oraz brak zdecydowanego zastosowania do tego celu środków prawnych. Jeden z badaczy, James R. Millar, określił ten układ mianem "Breżniewowskiego Małego Porozumienia". Scharakteryzował go jako: "nową, ale niewypowiedzianą umowę z ludnością miejską, zobowiązującą się tolerować ekspansję szerokiego zakresu prywatnej działalności gospodarczej, częściowo legalnej lub półlegalnej, ale także tej w oczywisty sposób nielegalnej."

Niewielu komunistów ze Związku Radzieckiego jak i członków międzynarodowego ruchu solidarności klasy robotniczej z ZSRR, skrytykowałoby decyzje Breżniewa, dotyczące polityki wojskowej oraz pomocy zagranicznej. Jednakże z perspektywy późniejszych wydarzeń należy zakwestionować pewne elementy tej polityki i zapytać, czy mądre było tolerowanie i wspieranie szarej strefy, przynajmniej na taką skalę, jaka miała wtedy miejsce.

Stąd nasze drugie pytanie: Czy byłoby możliwe, aby ZSRR dorównał sile militarnej USA i pomagał walczącym rewolucjonistom poza swoimi granicami, bez "Małego Porozumienia"? Bez popadania w utopijne pisanie historii na nowo, możemy sobie wyobrazić inne scenariusze niż ten, który został wprowadzony w życie. Twierdzimy iż Andropow zaproponował inny, obiecujący kurs, który został przerwany przez jego przedwczesną śmierć. Co więcej, wzorem Kubańczyków, kierownictwo breżniewowskie mogło przyznać, że droga do socjalizmu przyjmuje tymczasowy objazd, że w celu militarnego zabezpieczenia kraju niezbędny jest "okres specjalny". W tym okresie zwiększono by poświęcenie ludu, świadomość klasową i dyscyplinę oraz jednocześnie umożliwiono by tymczasowe działanie pewnych prywatnych podmiotów gospodarczych, działających według surowych reguł oraz pod ścisłą kontrolą. Ten kurs na pewno zawierałby swoje własne niebezpieczeństwa, które odkrywają teraz Kubańczycy, ale bez wątpienia byłby lepszy aniżeli ten, którym podążył Breżniew.

Trzecie pytanie rodzi się z samego odwołania się do szarej strefy. Z jednej strony uważamy, iż niewielka ilość badań i danych, dotyczących szarej strefy, dokonywanych przez marksistów wynika z braku oficjalnego uznania tego zjawiska, za wyjątkiem odniesieniem się do pojęcia przeżytku starego systemu. Z drugiej strony utrzymujemy, iż kierownictwo breżniewowskie świadomie wzmacniało niektóre elementy szarej strefy i tolerowało inne. Czy obie te rzeczy mogą być jednocześnie prawdą? Czy to możliwe, aby kierownictwo breżniewowskie zarazem ignorowało jak i podsycało oraz tolerowało szarą strefę? Jak najbardziej. W rzeczy samej, oficjalne przeoczenie szarej strefy i nieoficjalne jej wzmacnianie lub tolerowanie było przecież główną częścią breżniewowskiego "Małego Porozumienia". Była to próba zebrania korzyści z działalności prywatnych przedsiębiorstw, w celu zaspokojenia potrzeb społecznych i zapobieganiu niepokojom społecznym przy jednoczesnym braku konieczności rozpoznania konfliktu z oficjalną ideologią i problemów, które się z tym wiążą. Można docenić skalę problemów, z którymi zmierzył się Breżniew i popierać jego cele bez konieczności uznania metod, które wybrał do ich osiągnięcia, a które doprowadziły ostatecznie do porażki.

Głosy krytyki

Burżuazyjna krytyka zignorowała "Zdradzony socjalizm" kompletnie. Co ciekawe, nasi lewicowi krytycy oraz ci, wywodzący się z ruchu komunistycznego, również w niewielkim stopniu bądź wcale, nie zakwestionowali naszych odkryć dotyczących skali, istoty i skutków szarej strefy. W zamian za to, skoncentrowali się oni na naszej odmowie demonizacji Stalina oraz na odrzuceniu przez nas popularnej teorii, że przyczyną upadku Związku Radzieckiego był brak demokracji oraz zbytnia centralizacja gospodarki.

Przyjrzyjmy się bliżej krytyce "Zdradzonego socjalizmu" w dwóch głównych marksistowskich czasopismach naukowych w USA: "Science & Society" oraz "Nature, Society and Thought". Aby przeciwstawić się naszym wyjaśnieniom, jeden krytyk wyjaśnił upadek Związku Radzieckiego poprzez wyciągnięcie z kapelusza idei "deformacji Stalina". Ów człowiek twierdził, iż w dekadzie poprzedzającej rok 1986, najlepsze formy centralnego planowania istotnie się rozwijały, ale zostały one "przezwyciężone" przez całkowicie niematerialne, subiektywne czynniki: 1) "nagromadzoną wrogość i dezorientację wywodzącą się z represji z czasów Stalina", tzn „deformacja Stalina” a także 2) niepowodzenie w odniesieniu się do tej deformacji w okresie 1953-1986. W powyższej interpretacji odwraca on Marksa do góry nogami, gdyż zakłada że świadomość społeczna określa społeczny byt. Teoria ta na pewno spodobałaby się Heglowi, będąc tak blisko teorii "zdegenerowanego państwa robotniczego" Trockiego. Eteryczne pojęcie "deformacji Stalina" umożliwia krytykowi podziwiać radzieckie centralne planowanie przy jednoczesnym podziwianiu Gorbaczowa, który to planowanie zniszczył. Oto do jakiego typu absurdów może doprowadzić nadgorliwa anty-stalinowska "prawość".

Inny marksistowski krytyk utrzymywał, że "zrównoważona wizja" socjalizmu XX wieku wyłoni się z reinterpretacji okresu Nowej Polityki Ekonomicznej (NEP-u). Uważał on że NEP był idylliczną "drogą, która nie została wybrana", ścieżką właściwego rozwoju gospodarczego, która została ukrócona przez arbitralną i zbrodniczą decyzję Stalina o przyspieszeniu industrializacji i kolektywizacji rolnictwa. Krytyk ten jawnie akceptuje wiele typowych antykomunistycznych oszczerstw przeciwko Stalinowi i tłumaczy upadek ZSRR oraz krajów demokracji ludowej Europy Środkowej i Wschodniej 1989/91 wewnętrzną słabością centralnego planowania, które według niego rozpoczęto zbyt wcześnie. Jednym z motywów, przyświecających takiej rewizji historii radzieckiej jest dostarczenie uzasadnienia dla "socjalizmu rynkowego" Chińskiej Republiki Ludowej. Podobnie jak poprzednie wyjaśnienie, to również za bardzo opiera się na demonizacji Stalina.

Wnioski z naszych badań i odpowiedź na nie

Nasza praca oraz odpowiedź na nią niesie kilka ważnych wskazówek na przyszłość. Po pierwsze, merytoryczna zawartość dwóch najważniejszych głosów krytyki sugeruje, iż największą przeszkodą w trzeźwym myśleniu o przeszłości radzieckiej jest dogmatyczny anty-stalinizm. W świetle nowych danych, pochodzących z ujawnionych archiwów, ślepe potępianie Stalina znajduje jeszcze mniej uzasadnienia, niż kiedykolwiek przedtem. Zgodnie z tym, co pisze dr Aileen Kelly z Uniwersytetu w Cambrigde, najnowsze badania znacznie zawężają szacunki skali represji. Po drugie, zmniejszają one osobistą odpowiedzialność Stalina za represje. Po trzecie, wykazują, że poparcie dla represji w latach 30-tych było szeroko rozpowszechnione w radzieckim społeczeństwie. Pomimo iż nowe publikacje burżuazyjne napisane po 1991 roku nie zarzuciły anty-sowietyzmu ani anty-komunizmu, dostarczają one pełniejszej, bardziej obiektywnej i złożonej wiedzy odnośnie czasów Lenina i Stalina, niż ta, którą posiadaliśmy do tej pory. Biorąc pod uwagę obecny stan naszej wiedzy, nasi nienawidzący Stalina krytycy powinni na nowo rozważyć słowa niemieckiego filozofa-komunisty, Hansa Holza:

"Potępienie z czysto moralnej strony, despotycznych aspektów radzieckiego komunizmu w okresie oblężenia Związku Radzieckiego, może i ma szczytne intencje, jednak nie prowadzi do pojęcia procesów historycznych, które jest konieczne do zrozumienia i uniknięcia błędów w przyszłości."

Kolejnym wnioskiem jest to, że historyczni materialiści powinni być zdecydowanie krytyczni wobec idealistycznych wyjaśnień upadku Związku Radzieckiego i nie powinni ich tolerować w ruchu komunistycznym. Nie możemy zgodzić się na wielość nie dających się ze sobą pogodzić, odpowiedzi, nawet pod pretekstem, że sprawa jest nierozwiązana bądź w "toku dyskusji". Istnieje pilna potrzeba walki ideologicznej na tym polu. Debata na temat tzw. "socjalizmu XXI wieku" została już rozpoczęta. Jednakże aby dyskusja o socjalizmie XXI wieku mogła być owocna, w pierwszej kolejności musimy posiąść naukowe pojęcie przyczyn niepowodzenia dużej części socjalizmu XX wieku.

Dominujące obecnie, popularne wyjaśnienie przyczyn upadku Związku Radzieckiego po 1991 nie tylko przypomina, ale stanowi kontynuację anty-sowieckiego oportunizmu sprzed 1991 roku. Teoria "braku demokracji i zbytniej centralizacji", obecnie będąca głównym reformistycznym i rewizjonistycznym wytłumaczeniem klęski socjalizmu, była główną częścią anty-radzieckiej propagandy jeszcze za czasów istnienia Kraju Rad. Ponadto, zarówno przed, jak i po 1991 roku, metodologia idealistyczna była i jest narzędziem w rękach oportunistów. Nie jest to nic nowego. Starsi spośród nas pamiętają zapewne że eurokomuniści, przyklaskując reformizmowi społecznemu, nie krytykowali wcale Związku Radzieckiego za rozrost szarej strefy. Ulegając ideologicznej perswazji ze strony agresywnego, zimnowojennego anty-sowietyzmu i porzucając klasowo-zorientowane rozumienie demokracji, w niesprawiedliwy sposób krytykowali oni ZSRR za niedostosowanie się do ich wyidealizowanego pojęcia demokracji zachodniej.

Propozycje dalszych badań

Ciągle niedokończonym zadaniem jest rozszerzenie naszej analizy na kraje socjalistyczne Europy Środkowej i Wschodniej i specyficzne dla nich warunki upadku socjalizmu, włączając w to rolę szarej strefy. Jej znaczenie mogło być duże bądź niewielkie. W naszej książce przytaczamy kilka ogólnych obserwacji, jednak zadanie to okazało się dla nas zbyt ambitne. Być może jest to praca dla badaczy z tamtej części Europy.

Niezbędne jest również głębsze zrozumienie oportunizmu przez teoretyków marksistowsko-leninowskich. Oportunizm w procesie budowy socjalizmu przyjął formę adaptacji kapitalizmu, a nie wewnętrznej i zewnętrznej walki z nim. Pojawił się w epoce Gorbaczowa jako obrona stanowiska "liczenia się z realiami", a nie zmiany realiów; będąc jednostronnym, ewolucyjnym podejściem do budowy socjalizmu, tłumaczącym się warunkami obiektywnymi. Oportunizm doszukiwał się szybkiej i łatwej drogi do socjalizmu, idąc po najmniejszej linii oporu. Przecenił automatyczną, spontaniczną naturę procesu budowy nowego systemu. Zbyt dużą wagę przypisywał rozbudowie sił wytwórczych, uważając ją za kluczową dla budowy socjalizmu. Nie dość uwagi natomiast poświęcił doskonaleniu socjalistycznych stosunków produkcji - zniesieniu klas społecznych. Za Chruszczowa rozpoczęła się otwarta negacja możliwości istnienia oportunizmu w procesie budowy socjalizmu. Było to dokładnie wtedy, gdy oportunizm zaczynał wzrastać w siłę.

Lenin poświęcił dużą część swojego życia na walkę z oportunizmem. Jego następcom nie do końca udało się podążyć za tym przykładem. Porażka ta miała poważne konsekwencje. Od 1917 roku, międzynarodowy ruch komunistyczny starał się utrzymać leninowską analizę oportunizmu oraz leninowskie standardy w organizacji partyjnej. Jednak nie zapobiegło to oportunistycznej degeneracji europejskich krajów socjalistycznych. Nie zapobiegło to również oportunistycznej degeneracji masowych partii komunistycznych w Europie zachodniej, w sposób tak podobny do tego, co się stało z niemiecką socjaldemokracją przed 1914. Stare błędy powróciły. Oportunizm, kiedyś pokonany, pojawił się po raz kolejny.

Przedstawiając tę smutną historię XX wiecznej klęski socjalizmu, stawiamy pytanie, nie zakładając z góry, że potrafimy na nie w pełni odpowiedzieć: czy nie jest aby konieczne dla światowego ruchu komunistycznego rozważenie możliwości szerokiej i głębokiej intensyfikacji walki z oportunizmem, być może poprzez odwołanie się do leninowskich standardów organizacji partyjnej, przede wszystkim w krajach rozwiniętego kapitalizmu, w których presja oportunistyczna jest najsilniejsza?

Jaka jest natura klasowa nowych krajów post-socjalistycznych? Czy są one stabilne? Gdzie tkwi ich siła a gdzie słabe punkty? Nasze tezy mogą skierować nowe światło w stronę utworzenia właściwej strategii przywrócenia socjalizmu, czego się nie spodziewaliśmy. Pojawiła się tam nowa kapitalistyczna klasa rządząca, składająca się z tak zróżnicowanych grup, jak zorganizowana przestępczość wywodząca się z szarej strefy, skorumpowanego aparatu KPZR i Komsomołu, byłego kierownictwa przedsiębiorstw radzieckich, części inteligencji i w swoim rdzeniu - "oligarchów", którzy za Jelcyna uzyskali monopol na własność środków produkcji w sprywatyzowanych przedsiębiorstwach państwowych.

Jaka jest właściwa strategia odebrania władzy tej klasie i odzyskania jej dla klasy robotniczej? W każdym z byłych krajów socjalistycznych nowa klasa rządząca ma swoje cechy szczególne. W byłym ZSRR, przykładowo, w przeciwieństwie do normalnego rozwoju kapitalistycznego, kapitalizm został narzucony z góry, przy pomocy imperializmu. Własność wielkiego przemysłu jest w ogromnej części w rękach zagranicznych. Nowa klasa kapitalistów to w większości finansowi oszuści i malwersanci. Jeśli uformowała się nowa, kapitalistyczna klasa rządząca, teoria mówi nam iż rewolucyjna zmiana będzie wymagała rozbicia nowego państwa, organu jej władzy klasowej. Konieczność dostarczenia dowodów spoczywa na każdym, kto twierdzi, że otwarta jest pokojowa, parlamentarna, droga do przywrócenia socjalizmu.

Wnioski

Dzięki wspólnej pracy wielu ludzi, istnieje dziś, choć w zarysie, rozwiązanie zagadki upadku Związku Radzieckiego. Dziękujemy za krytycyzm, który zachęca nas do wzmacniania argumentów, który wskazuje na sprzeczności logiczne, błędy faktograficzne, jednostronne sądy lub na rzeczy, które oceniliśmy błędnie bądź przeoczyliśmy. Debata ta nie będzie się odbywała wiecznie, zresztą nie powinna. To jest najnowsza historia. Są dziś dostępne dane, dzięki którym można wyciągnąć pewne, naukowe wnioski. Potrzeba było czasu, aby otrząsnąć się po katastrofach 1989-91. Jednakże istnieje precedens. Już od 1922 roku, nowe zjawisko - faszyzm, rozpoczął zdobywanie władzy, jednak dopiero w 1935 roku, 13 lat później, w sławnym raporcie Dymitrowa dla Międzynarodówki Komunistycznej, samokrytyczny ruch rewolucyjny dokonał właściwej i trwałej analizy klasowego charakteru faszyzmu i jego kierunku rozwoju.

W badaniach historycznych, prowadzonych przez marksistów-leninistów, dokonał się znaczący postęp. Oczywiście, pojawią się zapewne kolejne prace, które wypełnią luki i odsłonią meandry wydarzeń politycznych 1989-1991. Jesteśmy jednak przekonani, iż teoria szarej strefy stanie się podstawowym, zdroworozsądkowym wyjaśnieniem podstawowych przyczyn zwycięstwa dwudziestowiecznej kontrrewolucji. Jest to normalne w nauce. Przykładowo, niedawno jedna z życzliwych czytelniczek "Zdradzonego socjalizmu", powołała się na zdrowy rozsądek, zadając pytanie: "Czy najbardziej oczywistym dowodem rozmiaru i znaczenia szarej strefy nie jest dzisiejszy rosyjski "kapitalizm gangsterski", który pojawił się nagle przed naszymi przerażonymi oczami w 1991 roku, i który dominuje od tej pory aż do dziś? Skąd się wziął "kapitalizm gangsterski" ostatnich 16 lat? Czy pojawił się nagle wówczas, gdy czerwona flaga została zdjęta z Kremla?." Oczywiście, nie. Ten rak rozprzestrzeniał się wcześniej przez całe dziesięciolecia.

Podsumowując, w naszych badaniach doszliśmy do wniosku, że demontaż radzieckiego socjalizmu nie był nieunikniony. Materializm historyczny potrafi całkowicie i w wystarczającym stopniu wyjaśnić przyczyny tej katastrofy. Nasza praca przekonała nas o nie umniejszonej niczym mocy wyjaśniającej i sile metodologicznej marksizmu-leninizmu, który postrzega wydarzenia społeczne i historyczne jako procesy rządzone przez prawa naukowe. Za całym zbiorem nieuporządkowanych szczegółów historycznych, można dostrzec ogólne prawidłowości, określone przez materializm historyczny. Oczywiście, konkretna historia, ze swoimi zygzakami, nawrotami i skokami jest znacznie bogatsza i bardziej urozmaicona, aniżeli teoria. Niemniej jednak istnieje obiektywna logika w procesie historycznym.

Pisząc o postępowym kierunku rozwoju historycznego, dwóch radzieckich filozofów w swojej książce o materializmie historycznym, odwołało się do metafory poetyckiej: "Rzeka historii nieprzerwanie płynie w jednym kierunku, w dół, w stronę morza". Jednakże dzika rzeka historii XX wieku zakręcała i zawracała częściej niż którykolwiek z nas mógł przewidzieć bądź pragnąć. Rzeka posiadała ostre kamienie, tuż pod powierzchnią, wodospady i wiry. W 1989-1991 nasz statek stoczył się w dół kaskady wielkości Niagary. Spowodowało to katastrofalne zniszczenia. Jednak nasz ruch istnieje nadal. Wyciągnijmy wnioski z lekcji, jaką była historia socjalizmu minionego wieku i narysujmy dokładniejszą mapę niebezpieczeństw, jakie kryje w sobie rzeka historii, aby pozostała część naszej podróży nie była aż tak kosztowna.

Tłumaczenie pracy Rogera Keerana i Thomasa Kenny'a - "Marksism-Leninism Today. Electronic journal of Marxist-Leninist Thought", 2007, zamieściła strona internetowa KPP.
(za stroną internetową KPP).

I jeszcze jedno - specjalistami od dzielenia nie są rewolucjoniści czy komuniści, lecz socjaldemokraci. Zważ i to, taraku.

autor: BB, data nadania: 2010-10-24 15:20:26, suma postów tego autora: 4605

ja myślę, że

centralne planowanie sprawdzało się i sprawdza w skali makro. Szara strefa, o której mówisz, mimo wszystko istniała w skali mikro, choćby jej skala była nawet bardzo powszechna to zaspokajała potrzeby właśnie z tej skali. Nie wiem do końca czy mowisz o szarej strefie jako każdej prywatnej inicjatywie w państwie robotniczym, czy o szarej strefie będącej efektem korupcji i złodziejstwa. Czyli o strefie zaspokajającej potrzeby, których państwo nie było w stanie zaspokoić, czy o strefie w której prywatna inicjatywa rozwijała się nie obok, w uzupełnienie, ale kosztem państwa na nim pasożytując i je okradając. Jaki był stosunek tego co było zgodne z prawem i zarazem potrzebne choc uspołecznieniu gospodarki nie służące, a tego co było zwykłym złodziejstwem i korupcją?
Jeśli 80% paliwa rozchodziło się w tej strefie, to niewątpliwie ktoś okradał państwo, bo w szarej strefie prywatnych rafinerii to na pewno w ZSRR nie było. Ale jeśli ktoś robił wkładki do butów, których państwo nie robiło, to tylko to państwo zastępował. W obu przypadkach budziło to prywatną przedsiębiorczość i "demomony" kapitalizmu, a w konsekwencji postawy drobnomieszczańskie. Z tym, że ta pierwsza część może być uznana za pozytywną, a tylko druga za negatywną i oczywiście przestępczą.
Poza tym dlaczego to na małej przykołchozowej działce można było mieć wyższą wydajność? Nie można tak nad tym przejść do porządku dziennego. Trzeba sobie odpowiedzeić też na to pytanie. Bo ta odpowiedź ma konsekwencje.
Szara strefa nie produkowała samochodów, dźwigów, nie budowała miast, dróg, szkół, przedszkoli. Szara strefa to buda z pietruszką, czy hydraulik tzw. fachowiec przepychający rurę w kiblu. Szara strefa była dla systemu bardzo pomocna, bo problemy, którymi się zajmowała centralne planowanie nie było w stanie rozwiązać.
I teraz jeśli oczywiście bardziej zdecydowana represyjna polityka Andropowa wobec szarej strefy, mogłaby ją ukrócić, jesli korupcje i kradzież to dobrze ale jeśli produkcję wkładek do butów, to chyba źle? Takie działąnia uderzające po prostu w prywatną inicjatywę nie zlikwidowałaby jej przyczyn, którymi być może była właśnie niewydolność centralnego planowania dla rozwiazywania problemów w skali mikro? Tę niewydolność szara strefa łagodziła, dając równosześnie społeczny spokój. Działania w nią uderzające, nie dające w zamian innych rozwiązań dla próżni wytworzonej po jej likwidacji, te niepokoje społeczne by sprowokowały. W konskwecji zdeterminowałoby to powrót do bardziej represyjnej formy systemu, co nie znaczy, że bardziej wydolnego. Jeśli za cel najważniejszy uznać integralność ZSRR to tak ten cel można było osiągnąć. Ale jeśli w tym socjaliźmie chodziło o coś więcej?

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-24 17:03:37, suma postów tego autora: 6205

REINDUSTRIALIZACJA U BRAM

A tak przy okazji, sierpie i młocie, wrócił bagatelizowany przez ciebie problem reindustrializacji - przy okazji wczorajszej konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Szczecinie. Jak podają agencje Jarosław Kaczyński powiedział, że państwo polskie musi odbudować gospodarkę morską. Podkreślił również, że dopuszczenie do upadku tej gałęzi przemysłu, jest skutkiem prowadzenia liberalnej gospodarki. Zapowiedział odbudową Holdingu Stoczniowego oraz przywróceniem świetności portów w Szczecinie i Świnoujściu. Zapewnił, że kandydat PiS na prezydenta Szczecina Krzysztof Zaremba będzie walczył o realizację tych projektów.
A oto zaskakująca puenta: "Trzeba nam okresu rozkwitu jaki się zaczął w 45 roku - powiedział Zaremba nawiązując do swojego dziadka Piotra Zaremby, który po wojnie był pierwszym prezydentem Szczecina".
I tak oto opisana przez altstettinera "wioska z tramwajami" zaistniała również w rewolucyjno-narodowym dyskursie.

autor: BB, data nadania: 2010-10-24 17:20:12, suma postów tego autora: 4605

"wolność gospodarcza" do wyzysku i destabilizacji

Ano drobnomieszczaństwo budzi te demony. Niektórzy przez to swoiste "pobudzenie" działali na swoiste dwa fronty, będąc np. w fabrykach przełożonymi, robiącymi na boku "interesiki" z takimi właśnie "ukrytymi drobnomieszczanami". Ostatnio znajomy w rozmowie o tym, jak powstawały struktury "S" w Siarkopolu, wspominał, że zakładane one były przez... przełożonego załogi, który w takie interesy z "szarą strefą" wchodził, by następnie już po upadku "komuny", przystąpić do jawnego rozkradania majątku upaństwowionego. Tak wypiął się na tych, którym rzekomo chciał pomóc, gdyż za bardzo go "ograniczały normy państwowego planu". Zapragnął większego powiewu "wolności gospodarczej".

autor: Andrzej Kotarski, data nadania: 2010-10-24 17:54:29, suma postów tego autora: 1212

pp. BB

Bardzo starannie, a nawet dwukrotnie, przeczytałem ten krótki esej o upadku ZSRR (i w konsekwencji całego bloku) i pierwsze co się nasuwa, to przekonanie, że tak czy owak, powodem tego upadku były niemożliwe do przezwyciężenia w istniejącym schemacie, problemy gospodarcze.
Wasza teza, że spowodowane to było kryminalizacją gospodarki, jest moim zdaniem naciągana - nawet jeśli to prawda, że istniała jakaś szara strefa, to na pewno stanowiła margines całości, nie ważący w skali ogólnopaństwowej.
Uważam, że drugą ale wpływająca na pierwszą przyczyną, był marazm społeczny, powszechne przekonanie, że Państwo nie radzi sobie z bylejakością produkcji, przez co nie może konkurować na otwartym rynku światowym , a to rodzi dalsze konsekwencje w postaci zapóźnienia cywilizacyjnego.
Analitycy radzieccy doszli zapewne do przekonania, że jeśli nic się nie zmieni w zarządzaniu gospodarką, to w niedalekiej przyszłości ZSRR utraci swą mocarstwową pozycję geopolityczną i pozostanie jedynie wojna jądrowa dla ochrony swych zasobów naturalnych.
Wojna atomowa to była by klęska i Rosji i Zachodu, więc
jako alternatywa nie mogła być rozważana inaczej niż jako
desperacka próba ratowania już nie ideałów socjalistycznych, ale Państwa.
I to były moim zdaniem przyczyny "pierestrojki", która przerodziła się w wyprzedaż, do czasu gdy władzy nie
objął pułk.Putin i jego brygada.
Co do tej książki, o której jest mowa, to traktuję ją jak jeszcze jedno usprawiedliwienie załamania się ideologii.
Ma usprawiedliwić nie realny ZSRR, ale przywrócić wiarę w komunizm i kontynuować go , ale już bez odstępstw od ortodoksji.
Ale zwracam uwagę na to, że te rzekome "odstępstwa" to była reakcja na usychającą gospodarkę i próba uratowania jej za wszelka cenę. Więc we wzajemnym splocie przyczyn i skutków są jak najbardziej realną częścią komunizmu.

autor: tarak, data nadania: 2010-10-24 20:27:02, suma postów tego autora: 3283

BB - jestem pod wrażeniem waszego wywodu.

Jego zwartość i logika znajduje potwierdzenie w wielu moich jednostkowych spostrzeżeniach. Produkcja rzeczywiście była gigantyczna ale niestety nie zrównoważona. Decydenci wiedzieli, że grupa A, czyli środki produkcji / także broń / rozwijała się kosztem grupy B, czyli środków konsumpcji, co prowadziło nawet do takich kwiatków, że cena przysłowiowych lokomotyw spadała a cena np chleba , czy cebuli rosła. Sami się z tego śmiali ale rachunek był okrutny, taki dawał wynik.Obiecywali sobie zatem, że w następnej 5 - latce to zmienią ale zazwyczaj wszystko toczyło się po staremu. Strach przed wrogiem zewnętrznym był jednak większy niż strach przed oporem wewnętrznym. W ostateczności i z konieczności zostawiano ratowanie grupy B prywaciarzom. A potem lamentowano na narastającą patologię "na styku" państwowym i prywatnym. A więc nie tylko w Związku radzieckim to się działo. Czym się te lamenty skończyły. A no właśnie tym, o czym trafnie napisaliście. Mimo jednak tego zakłócenia równowagi w grupie B więcej produkowaliśmy wówczas niż dziś i węgla i mieszkań i mleka i zboża. I więcej też hodowaliśmy i krów i świń i drobiu. A więc załamywanie rąk przez tarak jest zupełnie nieuprawnione.

I jeszcze jedno: Podejrzewam, że Rosjanie zupełnie świadomie chcieli się uwolnić od prowincji. Za dużo ich kosztowały.

autor: steff, data nadania: 2010-10-24 21:30:47, suma postów tego autora: 6626

NA STYKU WŁASNOŚCI PAŃSTWOWEJ I PRYWATNEJ

Nie przyznajemy się do autorstwa "Kulis upadku ZSRR". Ten nurt ma w Polsce swoich prawowitych spadkobierców w postaci Komunistycznej Partii Polski.
Niemniej nie bagatelizowalibyśmy sprawy szarej strefy.
Strefa ta w sposób logiczny uzupełniała się z dążeniem biurokracji do przezwyciężenia swej niestabilnej pozycji, wyrażającej się w dwoistości jej charakteru jako realnego dysponenta środkami produkcji, jednocześnie pozbawionego władzy właścicielskiej, a co za tym idzie - satysfakcjonujących ją korzyści materialnych płynących z zastosowania tych środków.
W toku historycznego rozwoju obozu tzw. realnego socjalizmu, biurokracja nie potrafiła dokonywać żadnych innych reform, jak tych, które przybliżały ją do mechanizmów rynkowych i do powrotu do gospodarki kapitalistycznej, co zresztą przewidział już Lew Trocki, za co zapewne należałoby mu się trochę więcej szacunku ze strony autorów omawianego tu opracowania.
Trudno więc zgodzić się z sierpem i tarakiem, że szara strefa w "realnym socjalizmie" miała znaczenie zaledwie marginalne. W sytuacji, kiedy dyspozycja biurokratyczna majątkiem produkcyjnym była barierą uniemożliwiającą prawa właścicielskie klasie robotniczej, rola szarej strefy w gospodarce miała znaczenie nieproporcjonalne do swego formalnego zasięgu. Biorąc pod uwagę fakt, że cała produkcja państwowa była podłożem dla korupcjogennego systemu funkcjonującego w PRL i zapewne w innych krajach "realnego socjalizmu", a na pewno w ZSRR, nie można dziwić się wnioskom autorów. "Transformacja systemowa" była tylko ujawnieniem procesów, które w utajeniu miały miejsce już w PRL - procesów prywatnego uwłaszczania się na styku własności państwowej i prywatyzowanej.

autor: BB, data nadania: 2010-10-24 21:41:12, suma postów tego autora: 4605

SAMI MOŻEMY SOBIE POMÓC

Co poniektórzy już zamknęli dyskusję, dostosowując się do tytułowego komentarza Piotra. Przykładem może być klarowny wczorajszy wpis "uno" na portalu internetowym "Władza Rad":

"Pomaganie wykluczonym uważamy za szlachetne, ale nieefektywne. Do skutecznego rozwiązania problemów tych ludzi potrzebna jest machina, a zwłaszcza potężny budżet - budżet państwa. Wykluczeni, nawet jeśli się zorganizują, to i tak nie zaszkodzą systemowi - bo nie są mu do niczego potrzebni (nie produkują zysku).

Działalność charytatywna grupki lewicowców też nie zaszkodzi systemowi - wręcz przeciwnie, zwolennicy Ikonowicza wyręczą nieodpłatnie państwo kapitalistyczne w niektórych zadaniach opiekuńczych.

Oczywiście należałoby pomagać wykluczonym, ale pytam z czego i za co? Za czyje pieniądze? Ani Ikon, ani Nowa Lewica groszem nie śmierdzą. Piotrek spali tylko działaczy, którzy poczują się w końcu bezradni w morzu ludzkiego nieszczęścia i wcześniej lub później uciekną w prywatność.

Systemowi mogą zaszkodzić tylko zorganizowani 'producenci zysku' - robotnicy. Jeśli oni odejdą od maszyn, to właściciel natychmiast dostanie po kieszeni, i to jest to, co najbardziej boli kapitalistów.

Jeśli mamy ograniczone zasoby (a mamy), w tym również kadrowe, to należy je optymalnie wykorzystywać, kierując na najbardziej perspektywiczne kierunki.

Takim perspektywicznym, rozwojowym kierunkiem jest naszym zdaniem PPP, a nie Nowa Lewica ani anarchizm. Wołanie o nowy projekt, na zasadzie: no to zbierzmy się do kupy i zróbmy coś, skończy się powtórką z Nowej Lewicy, anarchizmu i trockizmu. Brak odpowiednio licznej bazy społecznej, zdolnej do opłacania składek i utrzymania aparatu organizacji, musi w końcu doprowadzić do zaniku organizacji, co nie raz już polska lewica radykalna przećwiczyła. Jak widać niczego to naszych lewicowców nie nauczyło. Polityka to zajęcie niezwykle kosztowne, a ludzie poświęcający czas dla sprawy też muszą coś jeść i gdzieś mieszkać i od tego faktu nie da się uciec."

Nie będziemy zatem uciekać od tematu. Odnotujemy jedynie inny aspekt dyskusji. "Obywatel" informuje, że z badań dr Tomasza Rakowskiego nad społecznościami z okolic Wałbrzycha, Bełchatowa, Szydłowca i Przysuchy, gwałtownie zubożałymi w wyniku transformacji ustrojowej niezbicie wynika, że "w skrajnie trudnych warunkach, wbrew stereotypom na temat bezrobotnych, wykazywali się [oni] ogromną aktywnością, sprawną samoorganizacją i solidarną samopomocą".

Od siebie możemy dodać, że w opłakanej sytuacji radykalnej lewicy aspekt ten powinien być wzięty pod uwagę - jest czego się uczyć.

autor: BB, data nadania: 2010-10-25 08:49:32, suma postów tego autora: 4605

podsumowjąc Piotra nie mam

tak optymistycznych ocen jak BB i EB. To, że w kolejnej swej wypowiedzi uznał istnienie klasy robotniczej i rakiem wycofał się z tezy o jej reliktowym jedynie występowaniu nie oznacza, że zmienił optykę czy analizę swą zrewidował - po analizie nadal ani śladu.
w polemicznym zapale odwołał się do argumentu, którym pognębić miał marksistów - do praktyki, pisząc "ja jednak próbowałem!". Mniejsza o to, że trudno serio traktować relacje o masowym zgłaszaniu się klasy robotniczej do KSS, ważniejsze jest jednak to, że żadne internetowe debaty nie zmienią ani na jotę sposobu działanie KSS. Zmienią?

autor: altstettiner, data nadania: 2010-10-25 09:07:11, suma postów tego autora: 1512

Panie Piotrze Ikonowicz

Znany Pan jesteś z bezowocnych poszukiwań. Możesz Pan jeszcze kilka lat szukać i koniec końców dojdziesz Pan i tak do takiego wniosku jak ja. Bronisz się Pan przed tym rekami i nogami, bo wiesz, że znów będzie trudniej, ale wnioski sa nieubłagane. Lewicy nie da się zbudować bez klasy robotniczej. Nawet teoretycznie, gdyby ta całkowicie znikła a produkcję zastąpiły myślące maszyny, to powstałą obok czy zamiast klasę i tak będzie można nazwać tylko klasą bezrobotną :-). Do tych w handlu i usługach zaś nigdy Pan nie dotrze. Nie ma na to szans i to właśnie z praktycznych względów.
Szkoda na to czasu. Proszę się nie zrażać tym, że choć klasa robotnicza odrzuca dziś swego "jedynego przedstawiciela", to może właśnie dlatego, że jest "jedyny" i nie ma żadnych dla nie propozycji?
Doświadczenia zaś zdobyte w poszukiwaniach, powinny Pana tylko jeszcze bardziej utwierdzić w przekonaniu, że innej drogi nie ma. Łatwiej wtedy odrzucić kolejną pokuse pójścia na skróty. Bo Pan to juz dobrze wie, albo bedzie wiedział jak już przestanie się Pan krygować i stroić fochy ;-). Masz Pan potencjał, gadanę i charyzmę jak mało kto na tej lewicy. Wykorzystaj Pan to mądrze.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-25 12:10:56, suma postów tego autora: 6205

PUNKT ARCHIMEDESA

Zgadzam się z altstettinerem, że masowe zgłaszanie się robotników do KSS należy traktować nieco umownie. Bo gdyby tak było, to przyjmując za dobra monetę, że ponoć połowa z otrzymujących pomoc, sama staje się pomoc świadczącymi, mielibyśmy nie brak, ale nadmiar rąk do pracy. Abstrahując już nawet od rozróżnienia
poczynionego przez sierpimłota o klasie w sobie i dla siebie.
Można, oczywiście, ubolewać nad jałowością debaty internetowej. Z tego punktu widzenia, to działalność KSS, choć mająca cechy błędnego koła, wydaje się mniej jałowa. Przynajmniej niektórym. A do tej pory ci "niektórzy" stanowili większość dyskutantów. Teraz już niekoniecznie. "Idea staje się siłą, kiedy ogarnia masy." Problem, że nie ma idei. Wszyscy odkładają namysł nad ideą do czasu, kiedy uporają się z najpilniejszymi potrzebami rodzonymi przez kapitalizm. Czyli? Ad calendas graeceas, czy - w łacinie nieco bardziej wulgarnej: do usr... śmierci?

autor: EB, data nadania: 2010-10-25 12:15:41, suma postów tego autora: 856

MLEKO OJCA

I tu się, Zbyszku, mylisz. Wytłumaczymy to na prostym przykładzie. Gdy wprowadziliśmy się do Marek mieliśmy 3 koty. Na miejscu zastaliśmy jeszcze parę. W rozwiązywaniu przeróżnych problemów odnotowaliśmy sporo sukcesów. Przy kilkunastu radziliśmy sobie jeszcze całkiem nieźle. Koty były w dobrej kondycji, a nawet wręcz wypasione. Przy MASOWYM napływie (zawdzięczaliśmy go tubylcom) wszystkie problemy spotęgowały się stokrotnie. Z epidemią świerzbu nie daliśmy sobie rady. Zapalenie zębów czy dziąseł w końcu sepsa i koci aids, sąsiedzkie psy, wreszcie samochody siały spustoszenie. Kosztowne leczenie sprawy nie rozwiązywało. Okazało się, że empatia ma swoje namacalne granice.
Piotr właśnie doszedł do ściany. Chciałby się zatem swym MASOWYM sukcesem podzielić. Do tego potrzebna jest sprawna organizacja. Czy partia - to inne pytanie?
KSS niechybnie zatem czeka reorganizacja.

autor: BB, data nadania: 2010-10-25 12:28:58, suma postów tego autora: 4605

a propo

Tego Związku Radzieckiego i żalu z jego upadku. Analizowanie przyczyn itd.
Czy ktoś pomyslał, że wielu, którzy żal tu wyrażają, gdyby tylko ten Związek Radziecki nadal istniał, nie mając doświadczeń ostatniego dwudziestolecia, myśleliby nadal tylko o tym jak ten Związek obalić?
On nie był dobry wtedy gdy był. On jest dobry wtedy gdy go nie ma.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-25 12:32:31, suma postów tego autora: 6205

a co ciekawe

z biegiem lat jego siłą rośnie i dalej będzie rosła. Aż za 100 lat dowiemy się, ze to był ideał.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-25 12:57:00, suma postów tego autora: 6205

koty ani nie potrafią na siebie zarobić, ani zadbać o inne koty

ludzie już dawno w wyniku ewolucji futer się pozbyli, więc i cała reszta stała się z czasem jakby inna.

Uchronienie choćby jednej, jedynej osoby przed eksmisją to już ogromny sukces, a dla osoby eksmisją dotkniętej - sukces największy.

My nie braliśmy nigdy więcej niż cztery psy ze schroniska, ponieważ już na wstępie sprawdziliśmy, na ile możemy im dać prawdziwy "dom", a od kiedy będzie to nowe schronisko.

Człowiek tym także różni się od kota, że w marcu nie drze się całymi nocami pod domem jakiejś powabnej kotki, lecz zastawia na wybrankę sidła w postaci materialnych przynęt. A taki sposób działania zawdzięcza możliwości wyobrażenia sobie skutków własnego działania bez działania jako takiego. Czyli w głowie jest w stanie rozegrać praktycznie wszystko bez większych szkód w realu.

Na grzyby, BeBy, chodzicie - jestem pełna podziwu dla Waszej odwagi. My, mając las praktycznie za progiem, łazimy tylko patrząc na drzewa pod kątem ich użyteczności jako opał czy budulec. Bo na grzybach to się nie znamy, niestety. Trzeba mieć jednak do tego taki "grzybowy zmysł", którego nam brak.
Koty, BeBy, hodowaliście - też podziwiam, bo to o wiele trudniejsze niż posiadanie psów.

Ale dlaczego przyczepiacie się do Piotra Ikonowicza? - co Wam szkodzi, że jemu się chce poświęcać swój czas ludziom go potrzebującym? - a Wy możecie sobie głaskać koty i jeść opieńki marynowane.
Już, już, prawie dobrze się z Wami dzieje, ponieważ zaczynacie wykazywać ludzkie cechy i przestajecie być jedynie czytnikami do starych "komunistycznych płyt". Ale ta zawiść..! Po co Wam to? Nie możecie P.Ikonowiczowi zwyczajnie dobrze życzyć? Aż z takim trzaskiem musielibyście się przełamać? Może odbyłoby się jednak bez bólu? Spróbujcie...


Zaś tym, którzy twierdzą, że Ikonowicz wyręcza państwo w "opiece nad obywatelami" proponuję, by zwolnili swoje mieszkania, przeznaczyli je dla potrzebujących eksmitowanych i sami zdali się na opiekuńczość naszego państwa w ten sposób walcząc z kapitalizmem. Zawsze najwięcej możemy się przekonać o prawdziwości naszych głoszonych przez nas tez, gdy je sami wprowadzimy w życie. Dlaczego to eksmitowani na bruk mają walczyć z bestialstwem kapitalizmu zamarzając w zimie na dworze? Czy nie łatwiej i bardziej humanitarne jest, gdy walczą o tych biednych ludzi ci, co mają jeszcze gdzie mieszkać, i skutek jest przez to taki, że więcej ludzi "przezimuje pod dachem"? - a nie mniej, jak w przypadku wersji walki z kapitalizmem przy pomocy śmiertelnych ofiar zmarłych z głodu i wychłodzenia?

autor: nana, data nadania: 2010-10-25 13:50:52, suma postów tego autora: 4653

Reorganizacja KSS

To nie jest dobry pomysł. Tak przypuszczam. KSS powinien być przedsionkiem do polityki, ale pozostać tym czym jest. Bo szkoda by to zniszczyć. Obok trzeba stworzyć jakiś projekt polityczny. Niekoniecznie partię. Wszystko wskazuje na to, że byłoby to przedwczesne. Równoległy, przenikający się ale niezależny. Nie każdy kto trafi do KSS musi trafić do tego projektu, ale każdy co bedzie w projekcie powinien byc w KSS. Bo nie można robić wiarygodnej polityki nie działając równocześnie społecznie. Jak co 10 dołączy do tego projektu to i tak będzie dobrze.
Nie wiem. Może "KSS - Frakcja Rewolucyjna"? ;-)

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-25 14:06:27, suma postów tego autora: 6205

W PRZECIWIEŃSTWIE DO PSÓW

koty, nano, z reguły chodzą własnymi drogami. Niektóre radzą sobie doskonale ze zdobywaniem pokarmu. Zaopatrują nawet resztę stadła. Drżyjcie słowiki i myszy!
Zapomniałaś, nano, również o sterylizacji i kastracji. Jakby to nie było zaskakujące ludzie i koty mają również zbieżne problemy - choroby i zimą dach nad głową. Nasz umiarkowany klimat najwyraźniej nam nie służy. O żadnej hodowli nie ma mowy. Podrzutki mają często jakiś feler, są niezdolne by zadbać o siebie lub zwyczajnie za młode na samodzielne eskapady. Piotr poniekąd prowadzi taki "salon odrzuconych".
Do stałych domowników należą również nasze trzy psy - trzy to żaden kłopot - ale MASY?
Masy mogą stać się siłą - PODMIOTEM ZMIANY (zauważ ten temat zgłosił Piotr) - lub masą problemów. KSS z tym drugim ma do czynienia. Masy można oczywiście organizować. W każdej społeczności zaobserwować można również przejawy samoorganizacji. Koty i psy np. z reguły nie tolerują nowych przybyszów. Wśród ludzi zjawisko te też nie jest marginalne. Zdarzają się zatem i sprzeczne interesy.
Zrozum wreszcie to nie my mamy problem z "salonem odrzuconych", z natłokiem palących spraw, z których każda wymaga nadzwyczajnej interwencji. To działka KSS. Nie czepiamy się tego okrętu (czy płynie czy tonie). Nie interesuje nas młotkowy pomysł "KSS-Frakcji Rewolucyjnej". Łączyć nas może tylko PODMIOT ZMIAN, o ile będzie nim klasa robotnicza.
Odrzucasz, nano, ten potencjalny podmiot zmian - to nas dzieli, nie łączy. A Piotr się waha.

autor: BB, data nadania: 2010-10-25 15:31:08, suma postów tego autora: 4605

o boze...

Tu się nikt nie czepia Ikonowicza. Rozmawiamy o polityce, czego zdaje się absolutnie nie łapiesz. Rzecz w tym, że dla samego Ikonowicza, rozdawanie okruszków biednym, nie jest celem samym w sobie. Gdyby tak było nic by tu nie pisał tylko zajmował się dalej tym czym sie zajmuje. Ale, że doszedł już do ściany, której głową nie przebije, sam się pewnie tym frustruje, bo nie chce być zamiataczem po tym co kapitalizm niszczy. Czy KSS jest czy go nie ma, i tak będzie dalej on krzywdził ludzi i dostarczał KSS klientów. Taki cel to moze mieć straż pożarna a nie człowiek lewicy.
Po co by pisał te teksty? Żeby go poklepano po ramieniu i powiedziano mu - jesteś dobry, nie jesteś zły! Chodź postawię Ci piwo!
Nie on pisze, bo sam szuka zwolenników dla czegoś więcej niż KSS. Ma świadomość, że choć KSS wykonuje fajną i pożyteczną robotę, nie zmienia i nie zmieni zasad. Wie, ze musi pójść dalej. Boi się tego i słusznie. Bo zbyt wczesny projekt polityczny, moze zniszczyć to co już udało mu się zbudować. A to tym bardziej cenne, że on nigdy chyba dobrym budowniczym nie był. Szuka zwolenników projektu politycznego, który próbuje przedstawić. Tym samym otwiera się na dyskusję. Nie ma pretorian których moze opłacić by robili nie dyskutowali, więc musi rozmawiać z ludźmi.
Nikt się nad nim nie znęca tylko poddaje analizie i krytyce to co on proponuje. Nie bardzo zresztą wiadomo co proponuje od strony politycznej.
On na pewno nie pisze do Ciebie nano, bo z całym szacunkiem Ty nic z tego nie rozumiesz, skoro nawet nie wiesz po co on pisze i po co robi to co robi ;-). Pewnie myślisz, że chce zostać świetym Albertem;-)
Jeszcze sobie wyobrażasz, że podobnie jak Ty on chce tylko mówić ale nie chce słyszeć krytyki? Chce jak Ty, mówić sam do siebie? Od dłuższego czasu zresztą to robisz. Ale po co robi to na lewicy.pl? Mógłby to robić w swojej łazience przed lustrem. Tam nikt by się nad nim "nie znecał"
To mimo wszystko jest portal lewica.pl a nie portal "podaj łapę czworonożny przyjacielu!"

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-25 15:50:04, suma postów tego autora: 6205

BB

Frakcja czy srakcja, to tylko żart. Dla Ikonowicza może i nawet nostaligiczny.
Tak czy owak, podmiot zmian, którym nawet będzie klasa robotnicza, potrzebuje "frakcji czy innej srakcji", by się mógł zorganizować. Potrzebuje realnego zbiorowego organizacyjnego bytu.
No chyba, że Wam chodzi tylko o przekonanie? O to by posypał popiołem głowę powiedział - Tak! Tym podmiotem jest klasa robotnicza! BB jesteś wielki!
I wtedy już zrobi się lepiej? I co dalej? Ano dalej powstanie znów problem frakcji czy srakcji, bo pitolenie w necie już nie wystarczy. Potrzebny bedzie nastepny krok. A ten już Ikonowicz stawiał i na ścieżkę do nikąd niechętnie wróci. Woli pozostać na swojej, którą sobie teraz kroczy, choć wie, że nie prowadzi ona tam gdzie by chciał. Woli jednak być w drodze niż stać.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-25 16:02:17, suma postów tego autora: 6205

DROGA POŻAROWA

"Każdy co będzie w projekcie powinien być w KSS" to, sierpie, twoje słowa. Nie żartuj zatem i... nie dziel skóry na niedźwiedziu.
Z "MiS-iami" też nie chcemy mieć wiele wspólnego, choćby to była droga pożarowa.

autor: BB, data nadania: 2010-10-25 16:25:40, suma postów tego autora: 4605

bez klasy robotniczej

może Pan Panie Ikonowicz budować, mniejsza o to co, ale z takimi ludźmi jak nana. Uratujecie kilku zagrożonych eksmisją, rusałkę kostropatą w puszczy białowieskiej, rysia i jakiegoś misia, przygarniecie pieski ze schroniska, pozdejmujecie z dachów koty. I świat stanie się lepszy. Zrobicie razem wiele dobrego. Ba, jeszcze po jakimś czasie dotację z Unii i budżetu na to dostaniecie. Będzie dobrze, byleby tylko się z tymi robolami Pan nie zadawał. Wymierają i robole i rusałka kostropata. Robolom jednak Pan nie pomoże, bo nawet ulotek nie chcą gdy stoi Pan pod zakładem jako ich zbawca. A te ciemniaki, niewiedzieć czemu tego nie widzą. Przetrwanie rusałki kostropatej jest za to całkiem realne.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-25 16:32:19, suma postów tego autora: 6205

W sprawie celów

P. EB pisze:
"Problem, że nie ma idei. Wszyscy odkładają namysł nad ideą do czasu, kiedy uporają się z najpilniejszymi potrzebami rodzonymi przez kapitalizm. Czyli? Ad calendas graeceas, czy - w łacinie nieco bardziej wulgarnej: do usr... śmierci?"
***
Ot, co.


autor: tarak, data nadania: 2010-10-25 18:23:24, suma postów tego autora: 3283

BB, Marksa i Lenina znam głównie z opowiadań, dlatego mam prośbę jako osoba niegramotna

czy nie możesz po ludzku napisać, o co chodzi? Rozgrywki P.Ikonowicz kontra BeBy może są i podniecające, ale dla postronnych osób, jak np. ja, są zupełnie bez sensu, bo niezrozumiałe. On ratuje ludzi przed eksmisją, a Wy ratujecie koty przed zamarznięciem. Czyli według mojej chłopskiej głowy - a owszem, czemu nie? - jego działanie jest ważniejsze, ponieważ człowiek stoi wyżej w ewolucji i jest od kota jednak ważniejszy. O co Wam więc chodzi? Ludzi nie da się już przecież tak zorganizować, jak to było możliwe kiedyś. Nie te czasy. Co więc można zrobić, by nie było bezdomnych i bezrobotnych? Upaństwowione już było i ludzie tego nie chcieli, bo nikt ich batem nie poganiał i nimi nie poniewierał bezkarnie, jak to ma miejsce obecnie. Nawet najtrudniejsze można wyłożyć w prostych słowach. Co stoi Wam więc na przeszkodzie? Jeżeli chcecie, by P.Ikonowicz się Wam podporządkował, to nie wiem, w jakim celu miałoby to być i co by lepszego przyniosło. Najwięcej wpływu na władzę mają ponoć ci, co stoją w cieniu wydarzeń. Na moje oko to powinniście z Ikonowiczem współpracować na ile się tylko da. A od Was wciąż słyszy się, że współpraca jest niemożliwa. Dlaczego? No cóż, może odpowiem sobie sama, bo pewnie odpowiedź taka też będzie: ja tego nie rozumiem. Żadnego zadania nie da się jednak zrozumieć, by je rozwiązać, jeżeli nie są podane żadne dane.

Co do kotów to zapytam przy okazji, jak sobie z tą kastracją radzicie? Mam kumpelę, co parę razy do roku rozmnaża koty, cierpi męki z powodu awantur męża, nie chcącego pracować na te futrzaki,a mimo to nie może się przemóc, by choć kotki wykastrować. Mnie brak argumentów, może byście byli dla mnie jakąś inspiracją, bym mogła tym kocim nieszczęściom zapobiec?

autor: nana, data nadania: 2010-10-25 19:21:20, suma postów tego autora: 4653

szara strefa (moje trzy grosze)

Każda teoria próbująca wyjaśniać, jak_do_tego_mogło_dojść, niewątpliwe jest cenna. Może kiedyś wyłoni się z nich wszystkich jeden sensowny obraz. Niemniej jednak upatrywanie głównej winy w rozwoju prywatnej przedsiębiorczości jest delikatnie mówiąc dość ryzykowne. Moim skromnym zdaniem (rzeczywiście skromnym, bom ani filozof, ani teoretyk, ani nawet socjolog), zasadnicza przyczyna katastrofy 89 roku, oczywiście poza czynnikami geopolitycznymi, leży w niskim czy wręcz zerowym stanie świadomości klasowej robotników. Gdyby bowiem robotnicy byli bardziej świadomi, żaden Poleski ("dla przyjaciół Polo") ze swoją głupią guzikarnią nie byłby w stanie być dla nich wzorem czegokolwiek.

autor: Bury, data nadania: 2010-10-25 19:48:57, suma postów tego autora: 5751

taraku,

nie będziemy się przecież kłócić o jedno "r". Może być i USRR. Kijów nam wybaczy.

autor: BB, data nadania: 2010-10-25 20:04:08, suma postów tego autora: 4605

ale to ja akurat dobrze wiem BB

Ty masz taką zasadę - Dyskutować nie robić!

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-25 20:59:36, suma postów tego autora: 6205

nana

Jeśli można to spróbuję odpowiedzieć.

Po pierwsze primo – Uważam, że lepiej by zostało tak jak jest. Tzn., że Ikonowicz walczy z bezdomnością (to źle ujęte, bo on nie walczy z bezdomnością jako taką, ale skutkami kapitalizmu jakim jest między innymi bezdomność, ale o tym za chwilę), a BB zajmuje się kotami.
Pomyśl co by to było gdyby to BB zajął się zamiast kotami bezdomnymi ludźmi? Nawet w 3 erp kastracja bezdomnych jest chyba jeszcze nadal nielegalna.

Po drugie primo – Oczywiście masz rację, koty nam do pięt nie sięgają, ergo rację ma Ikonowicz. Ale zaraz zaraz, czy nie jest to taka sama racja jak racja Caritasu?
Bezdomny to zawsze lepsza baza niż kot. Nawet kot bezdomny. Czy też bezdomny wykastrowany kot, czyli kot, który jest lub kiedyś był u BB.

Po trzecie primo – Ikonowicz nie jest i na pewno nie zamierza zostać bratem Albertem. Zapewne ma w sobie więcej empatii do ludzi w nieszczęściu niż BB, ale być może w tej empatii w stosunku do kotów góruje nad nim ten duet? Ale on jest był i będzie politykiem. Jest zwierzęciem politycznym. Uprzedzam nano, ze nie chciałem go tym obrazić i zapewne za zwierze polityczne się nie obrazi.
I trochę poważniej. Znam Ikonowicza i on mnie pewnie też pamięta sprzed lat. Ze starych dobrych czasów. I takiego jakiego go znałem wiem, że ma świadomość, że na pytanie które zadajesz - „Co więc można zrobić, by nie było bezdomnych i bezrobotnych? „ on wie, że nie jest to to co w tej chwili robi. Wie to doskonale. Wie, że przyczyny bezdomności są w systemie, na który wpływu nie ma. I to go frustruje. Na to pytanie odpowiedziałby Ci jednym prostym zdaniem – zlikwidować bezdomność i bezrobocie można likwidując kapitalizm.
Tu akurat z BB się zgodzą. W przeciwieństwie do niego BB wiedzą jak zlikwidować szerzenie się patologii bezdomności wśród kotów. Po prostu je kastrują. Nie jest to jednak odpowiedź zbyt humanistyczna na ludzkie bolączki. Razem jednak kompletnie nie mają pojecia jak zlikwidować kapitalizm, jako przyczynę bezdomności i bezrobocia. I to ich na pewno łączy.

Po czwarte primo – Myślę, że Ikonowicz przecenił siłę działalności społecznej i jej samoistnego wpływu na politykę. Poszukiwał i dobrze, że szukał, ale się pomylił. W kontekście jednostek, którym pomógł nie mam żadnego zarzutu. Popieram, podziwiam itd. Ale to nie jest jego cel. Cel którego przecież nie da się zrealizować, bo nie da się zachowując ten system, pomóc wszystkim i to na dodatek pomóc na trwałe. Jemu naiwnie zamarzył się ruch społeczny, który gdy tylko powstanie i stanie się powszechny, gdy w każdym polskim mieście ludzie będą blokować eksmisje, czy bronić się przed zwolnieniem, to wszystkie problemy znikną. Zauważ nano że Ty sama twierdzisz, że ludzi wspólcześnie nie da się zorganizować, bo „nie te czasy”.
Ruch miał rosnąć i gdy stałby się tak silny (on jednak wierzy, że ludzi można zorganizować), że do żadnej eksmisji czy zwolnienia już nie dojdzie, to w tym momencie upadnie system wyzysku. To oznaczałoby, że systemu już nie ma. Nie trzeba b go było nawet obalać, bo zostałby przegłosowany jak twierdzi AN. Tak się nie stało do tej pory, i może się tak nie stać niestety nigdy. Sam Ikonowicz chyba do tego wniosku dochodzi, gdy po dłuższej nieobecności w debacie politycznej sam tę debatę wywołuje. Wie, że zrobi jeszcze krok i dwa, a potem stanie. I co dalej? Gdyby wiedział, nie pytałby.
Tu ma rację BB, on się waha. Może nie tyle waha ile boi się kolejnych zawodów. To, że jest ostrożny to akurat dobrze. Chciałby wierzyć w tych ludzi, którym pomaga, zwłaszcza, że mu to wychodzi, ale ile można być na haju, by móc sobie samemu to wmawiać? Ile można blokować eksmisje, wiedząc, że będą następne? I nie masz na to żadnego wpływu. Bo bedą, dopóki będzie istniał ten system i prawo, które na to pozwala.

Po piąte... primo – Nie wiem czy ludzi nie da się zorganizować. Wiem, że jest to bardzo trudne. Ikonowicz wpadł na pomysł, ze zamiast stać i przemawiać do robotników pod fabryką, którzy nie chcą ani jego ani tym bardziej teoretyka BB słuchać, spróbuje ich zorganizować przez działania społeczne, codzienną walkę, która przyniesie im konkretne i rzeczywiste korzyści. Tak trochę po anarchistycznemu. Bardzo pieknie, ale niestety równie nie skutecznie. Chodzi o walkę, która gdy przynosi sukcesy zwraca wiarę w sens samoorganizacji.... Lokatorzy to jednak nie robotnicy. Lokator to nie zawód, który polega na codziennej walce z eksmisją. Trudno go więc zorganizować według interesu, który nie jest interesem tu i teraz i zatrzymać na dłużej niż jego problemy z eksmisją.

Po szóste... primo – BB jest teoretykiem (tacy też są potrzebni. Potrzebni praktykom) a Ikonowicz praktykiem. BB nie odnosi się do tego czy lepsze są koty czy ludzie;-). Myślę, że nie ma z tym problemu. Tylko stara się powiedzieć Ikonowiczowi, że błądzi, nie w tym, że ludziom pomaga. To dla BB jest obojętne, ale że z tej pomocy nie ma i nigdy nie będzie trwałego efektu i zadnej zmiany. Tak samo jak Ikonowicz nie ma zielonego pojęcia jak do klasy robotniczej dotrzeć, ale wie, że dotrzeć do niej trzeba. Ma doświadczenie z kotami. Wystawia miskę i koty same przychodzą. Być może nawet słuchają jego przemówień? Nie jest to całkowicie bezwartościowe doświadczenie. Jak wystawi talerze, noże i widelce, przyjdą również bezdomni. Ale czy będzie potrafił ich zorganizować dłużej niż będzie w stanie wystawiać talerz? Kościół tak robi z bezdomnymi. Najpierw do kościoła potem zupa. Nie ma mszy, nie ma zupy. Ale i na odwrót niestety. Jeśli nie ma zupy to i nie ma bezdomnego na mszy. Więc to chyba nie sposób...
Takie wskazówki, to jest wszystko czego od teoretyka można oczekiwać. Teoretyk potrzebuje jednak praktyka. Ktoś musi te wizje sprawdzać i urzeczywistniać. Koty nie dadzą rady. Ikonowicz nim jest niewątpliwie. Praktyk ma na to znaleźć sposób. Po to jest on potrzebny BB. Tu jest jego rola. Rola, której on też prawdopodobnie nie potrafi się podjąć. On już tego próbował i się nie udało. Bo to „jak” jest niestety najtrudniejsze. Wszyscy wiedzą, że kto zdobędzie zaufanie klasy robotniczej wygra wszystko. Ale czy taki mesjasz już się urodził?

Jest jeszcze jedna bardzo ważna róznica między BB i Ikonowiczem. BB nie ma nic do stracenia. Nie musi się wahać. Nic nie stworzył to i nic nie straci. Ikonowicz przeciwnie. Gdyby się nie wahał byłby nieodpowiedzialnym idiotą, który za namową jest gotów poświęcić, mały bo mały, ale jakiś tam ruch. On włożył w to pracę... a BB sobie siedzi z kotami i teoretyzuje. Całe szczęście kota nie dostał, bo wszystkie przyszły same.

Nadzieje BB też są naiwne. Przy całej mojej niewielkiej ale zawsze sympatii, do Ikonowicza jako polityka, nie wiem czy to jest właściwy koń. Chyba jest trochę przewartościowany. Nie wiem też czy to jest już na pewno kres możliwości KSS? Jeśli nie jest to lepiej pozostać przy tym co się ma, bo moment na uświadamianie klasy robotniczej nie jest chyba najlepszy. Jeśli nie potrafisz czegoś zrobic nie rób tego.
Przyznałem, że EB ma racje, ale jest to gównoracja, jeśli nie ma sposobu i atrakcyjnej dla klasy robotniczej idei. Bo jest to tylko racja teoretyczna. Na tej płaszczyźnie EB ma 100% racji. Ale co z tego?
Oczywiście Ikonowicz może wrócić pod fabrykę. Ale czy tam coś się zmieniło? Ktoś go teraz będzie chciał słuchać? Niestety nie. I on też to wie.

A co do samych kotów z koncówki Twojego posta, chyba najważniejszej, to... nie znam się na kotach

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-26 00:22:34, suma postów tego autora: 6205

oops!

Przepraszam, mogło się coś jednak zmienić... fabryki moze już nie być.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-26 00:54:36, suma postów tego autora: 6205

pp BB

"nie będziemy się przecież kłócić o jedno "r". Może być i USRR. Kijów nam wybaczy."
***
Do licha, nie wiem o co chodzi, jakaś literówka ?

autor: tarak, data nadania: 2010-10-26 13:44:36, suma postów tego autora: 3283

Parafrazując Lenina:

"jest taka partia", która broni potrzebujących tego grup sdpołecznych. Jest nia PiS.
Bardziej radykalnych haseł, dotyczących np. zniesienia podziału na Polskę A i B nikt nie zrealizuje.
Czy to tak trudno poprzeć PiS? Wymaga to jedynie rezygnacji z kilku zatęchłych dogmatów.

autor: ABCD, data nadania: 2010-10-26 14:18:34, suma postów tego autora: 20871

Abcd

Coś Ci się pokręciło. Chciałeś chyba napisać, że nikt "nie obieca" a nie, że " nie zrealizuje". Od rzucania haseł do ich realizacji w PiS jest tak samo daleko jak w innych partiach. No chyba, że Jarkacz jest tego gwarantem? A to przepraszam. Masz rację, on skończy z podziałem na Polskę A i B. Jak dojdzie do władzy wielkie świątynie nie będą powstawać już tylko w Warszawie i Krakowie! Powstaną też w Siedlcach, Rzeszowie i Pułtusku! Wszyscy będziemy mieć do nich równy dostęp.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-26 15:36:31, suma postów tego autora: 6205

sierpie,

jeśli swiątynia zaspokaja ludzkie potrzeby, to nie mam nic przeciwko niej.
A program Jarkacza na pytanie, czy zaspokajać potrzeby duchowe czy materialne odpowiada pytaniem: czy myć ręce czy nogi? Jedno i drugie.

autor: ABCD, data nadania: 2010-10-27 09:16:46, suma postów tego autora: 20871

A/BCD,

" czy myć ręce czy nogi? Jedno i drugie.

autor: ABCD"
no tak, ale ile razy dziennie myjesz nogi? Więc program tego Twojego idola jest do kitu.

autor: nana, data nadania: 2010-10-27 14:47:20, suma postów tego autora: 4653

Oczywiście !

To znów ważny i rozsądny tekst PI.

autor: Adrem63, data nadania: 2010-10-27 16:29:30, suma postów tego autora: 2307

ABCD

A jeśli nie ma na jedno i drugie?
Dla przykładu rzecz z Krakowa. 1000 mieszkań dla potrzebujących czy jedno mauzoleum Wojtyły?
Jesli mi odpowiesz, że zamiast 200 mln trzeba wydać 400 i będzie i mauzoleum i mieszkania, to ja Ci powiem, że 1000 nie wystarczy dla wszystkich. W takim razie 600 mln? No, niestety to też za mało.
Więc jak rozwiązać ten węzeł gordyjski?
Mozna stosować hierarchie potrzeb, ale tu tez się nie zgodzimy jeśli Ty wyzej postawisz leżenie w kruchcie krzyżem, niż w łózku we własnym mieszkaniu.
A co byś powiedział gdyby zapytać tych wiernych o zdanie? Chcecie się modlić czy mieszkać?
Masz jakieś watpliwości jakiej udzielą odpowiedzi? Gdyby... gdyby tylko ktoś spytał ich o zdanie.
Chcesz powiedzieć, że Kaczor pytałby ludzi a nie Dziwisza?

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-27 18:26:41, suma postów tego autora: 6205

A

może, jeśli zapytać ludzi, to wielu będzie za "mauzoleum" Wojtyły, godząc się z tym, że niektórzy poczekają nieco dłużej na mieszkania?

autor: ABCD, data nadania: 2010-10-28 19:11:49, suma postów tego autora: 20871

ok

rzecz się rozstrzygnie, gdy ktoś naprawdę zapyta ludzi. Ja jestem pewny swego, Ty też. Poczekajmy na głos ludu... tylko kto go zapyta? Jarkacz? Pytał jak był premierem? Nie przypominam sobie.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-28 22:11:32, suma postów tego autora: 6205

ABCD

Jakby co to ja poczekam trochę dłużej na to aż ABCD dostanie mieszkanie (jedno z tych 3 mln). Co tam, moge poczekać nawet długo ;-)

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-10-28 22:13:00, suma postów tego autora: 6205

Jak nie ma się gdzie mieszkać

zwykle nie za bardzo można normalnie żyć.
Bez "mauzoleum" Jana Pawła II mozna żyć, można cenić papieża w innym miejscu, niekoniecznie w "mauzoleum", np. u siebie w domu.
Wiem, że nie zrozumie tego ktoś kto żadnych problemów z miejscem zamieszkania nigdy nie miał, a problemy eksmisji itp. zwykle ironicznie wyśmiewa.

autor: Getzz, data nadania: 2010-10-28 23:50:04, suma postów tego autora: 3554

Dodaj komentarz