Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Ważne, że kierunek słuszny

Komentarze

Dodaj komentarz

TAK, PIOTRZE

Nie powinno, a jest. Ale czy to nie jest wasza wina? Czy to nie wy przypadkiem szukacie "nowego podmiotu zmian", odrzucając klasę robotniczą jako balast, relikt, czy wreszcie duużego lub małego trupa?
Czy to nie wy przypadkiem chcecie stygmatyzować i ukamieniować "doktrynerów", "ortodoksów", "maksymalistów" i Bóg wie kogo jeszcze, by wyrzucić ich za burtę historii?
Znaleźliście sobie odpowiedni punkt odniesienia. Wydawało wam się, że was to wyniesie. No i niesie. Zapamiętaj przysłowie: nosił wilk razy kilka - ponieśli i wilka.
Może potrafisz wyciągnąć z tego wnioski. Twojego zachwytu nad ruchem lokatorskim nie podzielamy.
Skoro uważasz jednak, że jest to wielki atut - a wciąż wasz balon nie może zerwać się do lotu - to poszukaj innego balastu. Niekoniecznie nim musi być przemysł ciężki, klasa robotnicza, doktrynerzy, ortodoksi i maksymaliści. Pozbądź się własnych obciążeń i fatałaszków. Będzie goło i wesoło. Zobaczymy dokąd ten balon poleci.
Swoją drogą, znasz prognozę pogody i aktualną mapę sprzyjających i niesprzyjających wiatrów? Czy tylko liczysz na wiater z zadu?

autor: BB, data nadania: 2010-11-03 10:04:57, suma postów tego autora: 4605

PROMIL PROCENTA

Rozumiemy, Piotrze, że epatujesz liczbami i procentami. Szukasz coraz to nowych argumentów rozstrzygających. Zbiurokratyzowanie związków zawodowych i 8 procentowe uzwiązkowienie w skali kraju, to twoim zdaniem aż nadto niesolidna podstawa zmian. A jaki promil procenta robotników, i szerzej - lokatorów, zorganizowanych jest w "waszym" ruchu?

Właściwe pytanie powinno brzmieć - JAKI PROMIL PROCENTA JEST W PARTII?
Na tym poziomie WSZYSCY JESTEŚMY RÓWNI. Po co zatem organizowane przez A.N. kontrole biletów i trzeźwości. Niech wszyscy już jeżdżą na gapę. Będzie przynajmniej raźniej.
Proponujemy dopuścić do ruchu ortodoksyjne środki lokomocji i nie zaniżać maksymalnej szybkości poruszania się na własnych nogach. To najpewniejszy środek lokomocji. Trudno go nie uwzględniać w polityce "małych kroków".

P.S.: W imieniu pijanych cyklistów przemówi "nana" - towarzyszka z koła gospodyń wiejskich.

autor: BB, data nadania: 2010-11-03 11:10:23, suma postów tego autora: 4605

MOJDODYR

Jest jednak coś pocieszającego w tym co, Piotrze, piszesz. Możemy naocznie obserwować proces "samooczyszczania się" NOWEGO PROJEKTU.
Mamy w tym "samooczyszczeniu" spory udział. Nie mogło być inaczej, skoro jak zauważa Jarosław Niemiec "siedzicie w tym szambie po uszy". Przyznasz chyba, że wyłaniający się z tego "szamba" projekt polityczny wymaga oczyszczenia.
Nasze hasło to: MOJ DO DYR.

autor: BB, data nadania: 2010-11-03 12:20:12, suma postów tego autora: 4605

Tak krawiec kraje jak mu materiału staje

Doszliśmy do jakiegoś absurdu. Ikonowicz zaczyna się tłumaczyć z tego, że w ogóle coś robi. I to przed kim? Przed ludzmi, którzy nie robią nic, do których piszący te słowa też się zalicza.
Z tym, że ja całkowicie popieram to co robi Kancelaria. Ja co najwyżej wątpię w przyszłość tego projektu w polityce. Ikonowicz ma oczywiście wybór. Może dalej prowadzić Kancelarię i pomagać ludziom, lub porzucić ten "nierewolucyjny" podmiot i poszukać sobie robotników. Oczywiście nie pod pośredniakiem, bo tamci są nic "nie warci", ale np. w FSO, byle szybko bo w lutym już ich tam nie będzie. Najlepiej już tych świadomych, zrewolucjonizowanych itd., najlepiej na Madagaskarze. Lub jak radzi fancom, rzekomo czyimiś ustami, stać się klientem biurokracji związkowej i jej sługusem jak nie jeden uczestnik tych komentarzy.
W obu przypadkach (oczywiście w polskich realiach) całkowicie nieprawdziwie przedstawia się związki jako organizacje klasowe i rewolucyjne. One nimi nie są. Są tylko organizacjami roszczeniowymi. One działają na prostej zasadzie. Jest roszczenie - powstaje spór. Roszczenie zostaje zrealizowane - kończy się spór. Ewentualnie co jest teraz powszechniejsze, jest roszczenie pracodawcy - jest spór. Roszczenie zostaje zrealizowane - biurokraci dalej udają, że bronią praw pracowniczych. Związki zawodowe to w gruncie rzeczy w III RP nie dokońca świadomy, piłujący gałąź na której siedzi instrument w ręku reakcji. Od początku przemian szły ramię w ramię z kapitałem. Bo czy lepiej było w 89 z dnia na dzień je spacyfikować, czy pozwolić im "działać", które to działanie po 20 latach doprowadziło rękami związkowców a nie kapitalistów do 8% i powszechnej niechęci do związków? Teraz już jest po ptokach i ze zw. trudno jeszcze jakieś nadzieje wiązać.
Spór jest jałowy, bo Ikonowicz bez KSS mógłby już zająć się wyłącznie własnym życiem, ewentualnie zostać kolejnym ze sługusów JPŚP, w jego bojach o dorwanie się do żłoba.
Wyjaśnijmy sobie jedno. Ani zw. Zaw. ani Kancelaria to nie są i nigdy nie będą organizacje rewolucyjne. Ale czy ktośby chciał żeby Ikonowicz zrobił to samo z KSS co pewien facet z zawodu polityk ze zw. zaw? traktując go jako instrument do własnej kariery politycznej?
To nie takie proste nawet gdyby chciał. Wykorzystując zw. zaw. w ten sposób niszczy się go powoli. choć związek jako związek przestaje powoli służyć temu do czego ze swej istoty jest powołany, ale odejścia, przepływ członków jest powolny. Są jeszcze przecież bieżące interesy ich członków. Można tak sobie działać przez kilka lat, dopóki składki płyną. Członek zw. zaw. klnie na swój związek pod nosem, ale nie odchodzi tak szybko. W przypadku KSS niezadowoleni członkowie i sympatycy tego stowarzyszenia, odejdą natychmiast.
 KSS nie ma, albo ma pewnie niewielu stałych klientów. Jej skład członkowski jest dużo bardziej płynny niż skład zw. zaw. Trudno też wyobrazić sobie tworzenie się w organizacji o cechach ruchu społecznego, parafrazując - biurokracji lokatorskiej. Biurokrację wyodrębniamy w oparciu o interesy. A Ikonowicz zdaje się, że nie ma tam etatu za 10 000zł i auta beta romeo? Słowem KSS jest o wiele bardziej zależna od swych członków niż zw. zaw., w którym członkowie najczęściej nie mają nic do gadania.
Ja nie krytykuję KSS za jego działania. Wręcz przeciwnie. Odniosłem się tylko do pobrzmiewającej w tekstach Ikonowicza chęci robienia również polityki, wynikającej z uświadomienia sobie ograniczeń możliwości tego ruchu. A ten ruch ma przecież i ograniczenia związane z jego istotą, że trudno ten polityczny projekt stworzyć na tej bazie. Małą politykę i owszem. Dlatego dziwię się, że KSS nie próbuje sił w wyborach samorządowych. 
Wcale niegłupio robi to Palikot, który co prawda podkreśla poślednią rolę partii, a głosi prymat swego ruchu, ale partię chyba za wcześnie powołał.
Jeśli partia, to partia, która ma się wyłonić z tego ruchu. Być naturalną a nie sztuczną jego emanacją. Partia robotnicza powstała na tej bazie byłaby tworem sztucznym, narzuconym i przez to skazanym na porażkę. Dlatego już kiedyś namawiałem by porzucić projekt pod nazwą - nowa lewica i stworzyć coś nowego, pozostawiając prymat ruchu i jego nadrzędność wobec partii.
Największe szanse i sens ma oczywiście partia oparta o klasę robotniczą, ale w żadnym razie nie jako klient związków zawodowych.  Ale jeśli taka partia jest dziś niemożliwa? Albo Ikonowicz nie ma po prostu możliwości tworzenia takiej partii? To ma nie robić nic i pozostać przy jałowych dyskusjach w oczekiwaniu na Godota?
Ten krawiec nie ma jednak materiału, którym jest klasa robotnicza, więc nic z niej nie uszyje. Inna sprawa, że nikt tego materiału nie ma. Ma członków, którzy bywają robotnikami jak członkowie PZW. Ma coś innego. Może nie jest to tak dobry materiał, ale jego zaletą jest to, że jest. Alternatywą jest ucieczka w złudzenia, których Ikonowicz już się chyba wyzbył. Poza tym Niemożliwe by Ikonowicz był w KSS jakimś Caudilio czy innym satrapą jak to jest w zw. zaw. i on chce czy nie chce z ludźmi musi się liczyć.
Czy Ikonowicz w ogóle stoi przed takim wyborem? Klasa robotnicza albo lokatorzy? Alternatywa jest sztuczna, bo tu istnieje koniunkcja i nakładanie się zbieżnych interesów. Ale pytanie realisty jest takie: gdzie jest ta zorganizowana klasa robotnicza, do której miałby dołączyć? Nie ma? Ma ją zorganizować lub stać sie klientem biurokracji związkowej, która ją rzekomo posiada? Jak?
BB po co Ci Ikonowicz skoro to jak nieraz podkreślasz - zgniły socjaldemokrata? Wiesz jak dotrzeć do klasy robotniczej? Just do it! 

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-11-03 12:33:17, suma postów tego autora: 6205

Dlaczego życzę dobrze Ikonowiczowi

Jeśli podejmie się budowy jakiejś nowej politycznej inicjatywy, będzie miał moje poparcie. Takze gdy nie będzie to partia rewolucyjna. Moge zaglosować na Palikota to tym bardziej na Ikonowicza;-) Nawet jeśli nie będzie tego robił w oparciu o klasę robotniczą, do której nie ma, albo ma niewielki na razie dostep, to i tak może teoretycznie stworzyć coś wartościowego. Bo wiem, że nie może tego robić w oparciu o aparat biurokratyczny, którego nie posiada. W oparciu o hierarchiczne podporządkowanie z jakim mamy do czynienia w związkach zaw. Będę się temu przyglądał z życzliwością i atakował zawzięcie jeśli dostrzegę początki tworzenia się biurokracji. Jeśli chce Pan stworzyć nową jakość w polityce, partię musi Pan zorganizować na zupełnie nowych zasadach.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-11-03 16:00:35, suma postów tego autora: 6205

Cel ten sam ale strategia inna

Czyli zamiast atakować wroga czołgami, samolotami itp. atakujmy go kijami a wróg niech do nas strzela jak do kaczek nie ponosząc żadnych strat. Brawo. Wypowiedź tow. Uno z "Władzy Rad" przytoczoną przez fancoma, a później przytoczoną w innym tekście Piotra powinien sobie powiesić w ramce nad łóźkiem każdy, kto uważa się za komunistę/marksistę. Do zakutych drobnomieszczańskich łbów nie przemawia jednak marksizm ale bernsteinowsko-cliffowska konieczność BUDOWANIA RUCHA. A jak mawiał wielki Lenin, lepiej mniej, ale lepiej. Oczywiście nie ma nic złego w działalności Czerwonego Krzyża, Caritasu i NL/KSS ale nie oszukujmy się że taka działalność, choćby Piotr dwoił się i troił, przyniesie jakąkolwiek przemianę społeczną czy rewolucję i obali kapitalizm.

autor: warchlak, data nadania: 2010-11-03 21:42:15, suma postów tego autora: 151

nie przyniesie

Tak jak i nie przyniesie zmiany działalność związków zawodowych, które podobnie jak caritas czy KSS pomagają ludziom. Z tą różnica, że zw. zaw. wyłącznie członkom i to jeśli pierwej ci ludzie opłacą wypasione pensje biurokratów, ich skóry i komóry.
Z dwojga złego wole KSS i Caritas.
Ten ostatni nie bierze kasy od podopiecznych, ale za to kradnie i molestuje religią...
To z trojga złego wole jednak KSS tylko.
A Ikonowicz rób swojem moze to coś da kto wie? Jak śpiewał doskonały, choć nierewolucyjny Wojtek Młynarski.
Jak ta banda nieudaczników "rozpocznie" rewolucje to i tak do nich dołączysz. Pewnie na święty nigdy, ale to im obiecaj dla świętego spokoju i niech się od Ciebie od...

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-11-03 22:30:41, suma postów tego autora: 6205

Polecam uwadze

Prof. Hartman o kulturze stanowienia prawa - http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1509894,1,znany-filozof-o-debacie-na-temat-in-vitro.read . O in vitro, ale to samo dzieje się i w innych sprawach.

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-11-03 23:10:38, suma postów tego autora: 1169

A jednak Ikonowicz jest mi bliższy...

Głównie dlatego, że nie tylko porusza małym palcem w bucie powołując się na szlachetne idee ale także działa w śród ludzi krzywdzonych i organizuje ich do walki z niesprawiedliwością. Tam gdzie takiej samoorganizacji nie ma, ludzie przyzwyczajają się do swojej krzywdy i odchodzą w niebyt w przekonaniu, że inaczej być nie mogło. Tak, jak ten Brazylijczyk, który w jakimś reportażu wyznawał, że jest szczęśliwy w swoim miejscu pod mostem, bo wyznaczył mu je Chrystus. Otóż działania Ikonowicza uczą sprzeciwu wobec takiej pokory a to znaczy wiele w procesie walki o lepszą przyszłość tym bardziej, że ich nie traktuje, jeżeli go dobrze rozumie, jako celów strategicznych świata pracy. Myślę zatem podobnie jak sierp i młot, co także mi daje satysfakcję.

autor: steff, data nadania: 2010-11-04 13:15:36, suma postów tego autora: 6626

Ja niemoge tylko zrozumieć jednego

Pisałem to kiedys Ikonowiczowi ale mi na to nieodpowiedział
Dalczego KSS nie może byc organizacją pozytku publicznego?
Gdyby miała taki status każdy z nas mógłby przekazaywać 1%swojego podatku co roku ja bym tak robił z wielka checią.
Wiadomo że kasa by się dodatkowo przydałą KSS choćby na utrzymanie biur czynsz media itp albo otwieranie nowych biur KSS itp

autor: Antyliberał, data nadania: 2010-11-04 13:57:55, suma postów tego autora: 1302

ANTYLIBERALE,

A ja nie moge zrozumieć, czego Ty nie potrafisz zrozumieć: gdyby KSS przyjmował datki nie mógłby udawać, że jest organizacją antysystemową i nie filantropijną.

autor: EB, data nadania: 2010-11-04 16:18:34, suma postów tego autora: 856

No to do rzeczy

Nie trzeba ręki wyciągniętej do zgody, bo i kłótni nie ma. Są różnice zdań, co do kolejności działań i alokacji skromnych zasobów lewicy. Jest też różnica teoretyczna dotycząca tego jaki podmiot społeczny może być motorem zmian. Ponieważ zgadzam się z Marksem, że to stosunki produkcji determinują stosunki społeczne (a nie stosunki płciowe, najmu, ani tym bardziej konflikt pokoleń), w związku z tym podstawową osią konfliktu społecznego jest konflikt między między kapitałem a pracą. Można organizować i radykalizować różne grupy społeczne np. działkowców (pewnie znajdą się wśród nich również górnicy), broniących ogródków pracowniczych przed zachłannością deweloperów, ale żadna z nich nie zagrozi systemowi, bo żadna nie wchodzi w konflikt z kapitałem na gruncie produkcji (czy też wytwarzania zysku, by rozszerzyć podmiot rewolucyjny o pracowników sektora handlu i usług).

Moim zdaniem każda złotówka i godzina pracy zainwestowana w budowę ruchu robotniczego, przyniesie większe efekty (docelowo również wykluczonym) niż działalność charytatywna. Zgadzam się, że lewica powinna w miarę możliwości nieść również doraźną najbardziej pokrzywdzonym przez ustrój, ale na to może pozwolić sobie tylko bardzo silna lewica. W Polsce lewica jest słaba i dlatego musi wybierać gdzie w pierwszej kolejności ulokować skromne zasoby.

Nie do końca rozumiem nowy projekt polityczny Ikonowicza zasygnalizowany w formie zaproszenia skierowanego do nieoznaczonego adresata. Jeśli jest to próba zebrania lewicowego planktonu to proszę bardzo. Wierzę, że nie jest to próba rozbicia PPP, bo o coś takiego nie śmiał bym Piotra podejrzewać.

Jeśli jednak Ikonowicz chce nawiązać współpracę z PPP, to jako dojrzały człowiek powinien wiedzieć, że istnieje do tego stosowny tryb. Oficjalna propozycja skierowana do władz PPP zawierająca oczekiwania Piotra (ile PPP ma zainwestować w projekt i ilu ludzi oddelegować do blokowania eksmisji) a z drugiej strony listę propozycji ze strony Nowej Lewicy, czyli na co PPP może liczyć w zamian. Wtedy z całą pewnością będzie mógł liczyć na reakcję władz partii a internetowa gadanina zamieni się w dyskusję o konkretach.

autor: RUMBURAK, data nadania: 2010-11-04 16:23:22, suma postów tego autora: 233

Antyliberał

Można popierać słuszny kierunek, ale nie popadajmy w uwielbienie. KSS jak wielu innych popełnia błędy. Ikonowicz jako polityk mi się nigdy nie podobał. W przeciwieństwie jednak do innych wodzów, jego lewicowości nie da się zakwestionować. Więc chwalmy ich za to co robią dobrze i kopmy w zady by nie zboczyli z kierunku.
Ja też zadałem pytanie bez odpowiedzi. Dlaczego KSS nie startuje w wyborach na poziomie dzielnic? Do sejmiku nie dostaliby mojego głosu, ale do dzielnicy, tak.
Przecież chyba o wiele łatwiej byłoby im robić to co robią, rozwijać się i nagłaśniać każdą sprawę gdyby mieli swoich radnych?
Piotrze, Jarosławie, dlaczego nie bierzecie udziału w wyborach?

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-11-04 16:46:31, suma postów tego autora: 6205

Mam nadzieję że jedynym powodem nie jest to,

Że startować nie może Ikonowicz. Bo przecież w tym KSS są też inni ludzie.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-11-04 17:47:13, suma postów tego autora: 6205

Rumburak

Daj spokój. Jedyne co mógłby dać Ziętek Ikonowiczowi to jakieś górnicze składki (związkowe nie partyjne).
Jakich ludzi mogłoby "oddelegować" PPP skoro w Warszawie nie ma nawet jednego? W Warszawie to Ziętek mógłby prosić o coś Ikonowicza a nie na odwrót.
Przecież ta partia nie istnieje. Jedyne co jest w stanie zaproponować to miejsce na liście, z której jeszcze nigdy nikt nigdzie nie wszedł i nie wejdzie.
Nie wiem czy nadal, ale w 2005 po śmierci Podrzyckiego Ikonowicz był tym zainteresowany, bo wchodząc do PPP w Warszawie, byłby jedyną jej strukturą w tym mieście. Wkrótce pozbyłby się nieudolnego i miernego rywala. Czy nadal chce? Może? W Warszawie tej partii nadal nie ma i nadal wziąłby wszystko.
Ale to PPP jużnie ma i nie jest już na fali. Zwija się. Czy warto brać tę masę upadłości i to bez dobrodziejstwa inwentarza? Już chyba nie.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-11-04 18:02:47, suma postów tego autora: 6205

JEST INTERES (NIEKONIECZNIE KLASOWY)

Rumburaku, te przytoczone przez ciebie RÓŻNICE z punktu widzenia PPP i pluralistycznej nowej radykalnej lewicy są POMIJALNE. Wielość waszych sztandarów skromnie skryje się pod głową orła. Nie będziesz się przecież spierał o tło, skoro tło Nowej Lewicy jest czerwone, a wasze niekoniecznie.
Rozumiemy, że chodzi przede wszystkim o "STOSOWNY TRYB" i wspólny interes:

"Jeśli jednak Ikonowicz chce nawiązać współpracę z PPP, to jako dojrzały człowiek powinien wiedzieć, że istnieje do tego stosowny tryb. Oficjalna propozycja skierowana do władz PPP zawierająca oczekiwania Piotra (ile PPP ma zainwestować w projekt i ilu ludzi oddelegować do blokowania eksmisji) a z drugiej strony listę propozycji ze strony Nowej Lewicy, czyli na co PPP może liczyć w zamian. Wtedy z całą pewnością będzie mógł liczyć na reakcję władz partii a internetowa gadanina zamieni się w dyskusję o konkretach."

DLA NAS BOMBA!

autor: BB, data nadania: 2010-11-04 18:28:12, suma postów tego autora: 4605

Młocie mów do mnie jeszcze

Skoro PPP nie ma w Warszawie, to znaczy że ja nie istnieję i wszyscy, których tam spotykam też nie istnieją. Żyję w matriksie!!! A może to Ty za dużo dzisiaj wypiłeś?

autor: RUMBURAK, data nadania: 2010-11-04 19:44:27, suma postów tego autora: 233

Ani bomba, ani kulka

BB dla was to już ani bomba ani nawet kulka tylko kaftan. Może tez być łopata i wiaderko żebyście mieli się czym bawić w waszej piaskownicy. A interesem, nawet klasowym, nie należy się bawić, bo to grzech - kościół tak naucza.

autor: RUMBURAK, data nadania: 2010-11-04 20:03:19, suma postów tego autora: 233

skierowanie

Nam nie brakuje ludzi na blokadach, sami przychodzą i nikt ich nie "kieruje", bo to jest oddolny ruch społeczny, w którym nie ma miejsca na kierujących i skierowanych.A i tak blokady są coraz rzadsze, bo 90% eksmisji blokujemy pismami procesowymi. Nie chcemy też działać za składki związkowe, sami się składamy na nasze potrzeby. Czyli nie imponuje nam ani dyscyplina wojskowa, ani pieniądze, chcemy tylko odrobiny szacunku i partnerstwa. Takie trudne?

autor: lewak, data nadania: 2010-11-05 02:24:28, suma postów tego autora: 92

Mam nadzieję

Że nie jest to to pismo "w oficjalnym trybie" skierowane do szefa rumburaka z prośbą o szacunek?;-)

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-11-05 09:16:52, suma postów tego autora: 6205

Z SZACUNKIEM, KOLEŚ, BO SIĘ MOŻE SKOŃCZYĆ ŹLE

Jeśli "nowy podmiot zmian" domaga się tylko tolerancji i szacunku, powinniśmy to wszyscy uszanować, nie oczekując wzajemności. Bynajmniej nie z obawy o własne życie, raczej w trosce o jego jakże krótki żywot polityczny.

autor: BB, data nadania: 2010-11-05 10:50:01, suma postów tego autora: 4605

Szacunek już macie

Nasz szacunek już macie i nie musicie o niego zabiegać. Z koncepcją uczynienia z ruchu lokatorskiego głównego podmiotu zmian nie zgadzamy się i pewnie nie zgodzimy. Dlaczego? To już wielokrotnie tutaj tłumaczyłem. Podobnych argumentów używali też BB i EB. Pod względem postrzegania rzeczywistości i rozpoznania mechanizmów rządzących systemem kapitalistycznym ten duet jest mi niewątpliwie bliższy niż Nowa Lewica.

Jeśli zaś chodzi o partnerstwo z PPP to wracamy do punktu numer jeden - konkrety, w stosownym trybie proszę. No chyba, że wyrazem partnerstwa ma być wspólne wypicie piwa i wzajemne poklepanie się po plecach. Jeśli tak, to serdecznie zapraszam i kwestię partnerstwa też będziemy mieli załatwioną.

Generalnie nadal nie mogę zrozumieć o co chodzi w całej inicjatywie, określanej tutaj "nowym projektem". Kto, z kim, w jaki sposób i w jakim celu?

Jeśli chodzi o zbliżenie NL i anarchistów plus koptacja lewicowej drobnicy, to oczywiście nie mam nic przeciwko i życzę powodzenia.


autor: RUMBURAK, data nadania: 2010-11-05 11:08:09, suma postów tego autora: 233

BRATERSKA POMOC PO PRZEJŚCIACH

Oto, Rumburaku, prostymi słowami wyłożona koncepcja Piotra Ikonowicza przez A.N. w nowym wątku dyskusji (dział publicystyki lewica.pl):

"Pytania i odpowiedzi.
Czy pracownicy dzisiaj stanowią grupę, z która się identyfikują, czy też są grupą jedynie w sensie socjologicznym, ale w sensie psychologicznym już nie? My np. tworząc KSS wyszliśmy z założenia, że pracownicy, lokatorzy są wyalienowanymi jednostkami, które nigdzie nie spotykają się z innymi takimi samymi jak oni na płaszczyźnie innej niż stworzona przez system, np. w miejscu pracy pracownicy spotykają się ze sobą jako osoby rywalizujące ze sobą nawzajem, a nie jako osoby ze wspólnoty i w dodatku mające wspólny interes. Ponadto uznaliśmy, że osoby, których byt jest zagrożony nie będą zainteresowane od razu aktywnością społeczną. Dlatego postanowiliśmy najpierw pomagać im w odzyskaniu elementarnego poczucia bezpieczeństwa w sferze materialnej( np. uzyskać wyrok z prawem do lokalu socjalnego, pomóc uzyskać świadczenie rentowe) i jednocześnie tworzyć płaszczyznę, na której będą mogli spotykać się ze sobą jako grupa. Grupa ta, albo właściwie grupy na terenie kraju, z czasem powinny rozumieć wspólny interes i zająć się nie tylko działalnością społeczną a także i polityczną. Jeśli ta grupa polityczna pojawi się w jakiś sposób w świadomości społecznej i inni ludzie pracy zaczną się z nią identyfikować, to naszym zdaniem będzie możliwy jej poważny udział w polityce i w konsekwencji przemiany społeczno-polityczne."

Według Agaty Nosal pracownicy, a zatem również klasa robotnicza, tu i teraz to chyba już tylko grupa w sensie socjologicznym, psychologicznym już raczej nie.
Dlatego KSS chce stworzyć "nowy podmiot zmian". To jasne jak słońce.

autor: BB, data nadania: 2010-11-05 14:12:05, suma postów tego autora: 4605

Ale odlot

Skoro tak, to rzeczywiście jasne. Niech tworzy. Piorunująca mieszanka anarchizmu i socjalizmu utopijnego. Finał jest łatwy do przewidzenia. Ludzi w to zaangażowanych trochę żal, ale skoro tak wybrali....

autor: RUMBURAK, data nadania: 2010-11-05 14:36:16, suma postów tego autora: 233

zadziwia mnie

dlaczego KSS i ludziom z nią związanym chce się wchodzić w jałową polemikę z ultrateoretykami, których jedynym zadaniem jest tropienie odchyłów ideologicznych a ilość odbiorców ich słowa ogranicza się do kilkudziesięciu (dosłownie) osób, które niemal nie zmieniły się od dobrych 15 lat.
nie możecie zająć się swoją robotą? po co Wam przepychanki o to kto jest tutaj najważniejszy i dlaczego jest to mityczna klasa robotnicza? po co Wam "dialog" z ludźmi, którzy potrafią tworzyć jedynie kolejne teorematy i tropić wrogów klasowych? jedynym dla mnie racjonalnym wyjaśnieniem jest chyba przyzwoitość - w końcu to ludzie, których znacie od lat, a znajomych się nie olewa...

autor: defetysta, data nadania: 2010-11-05 16:15:31, suma postów tego autora: 243

DEFEKT?

Powtarzasz to w różnych miejscach już po raz trzeci. Najwyraźniej nic więcej nie masz do powiedzenia. Powinieneś spiknąć się z Getzzem. RAZEM MŁODZI PRZYJACIELE!

autor: BB, data nadania: 2010-11-05 17:17:10, suma postów tego autora: 4605

Tacy sami, a ściana między nimi

"KSS interweniuje też w konfliktach pracowniczych. Występujemy, choć rzadziej niż w sprawach czysto cywilnych, w sprawach z zakresu prawa pracy przed sądami pracy. Wtedy zawsze jesteśmy zmuszeni zapytać naszych klientów o przynależność związkową. Zwykle są to ludzie nie zrzeszeni i wtedy podsuwamy im deklarację związkową np. Konfederacji Pracy, aby z poparciem związku mieć tytuł do reprezentowania ich przed sądem. Znana jest rola KSS i Jarka Niemca w zwycięskiej walce przeciwko outsourcingowi na lubelskim UMCS. Coraz częściej jedyną drogą wspomożenia pracowników, których prawa są łamane jest inicjowanie powoływania organizacji związkowych w firmach np. w firmach ochroniarskich czy supermarketach. I my to robimy."

Podobne rzeczy robią ludzi związani z PPP, tylko właśnie pod szyldem partyjnym.

autor: Andrzej Kotarski, data nadania: 2010-11-05 19:24:51, suma postów tego autora: 1212

GDZIE CI MARKSIŚCI, PRAWDZIWI TACY?

ORŁY, SOKOŁY, HEROSY...

Przy okazji tej dyskusji nikt nie zadawał sobie takiego pytania? Jak sądzisz, Rumburaku? Przecież w tym kraju nie brakuje grupek "rewolucyjnych marksistów", do tego miana pretendują przecież trockiści. Wszyscy nabrali wody w usta. Wygląda to na kapitulację. A oto krótka rekapitulacja w wykonaniu Ewy Balcerek:
"Spróbuję wytłumaczyć to raz jeszcze. Taka, widać, moja karma.
Nie interesuje nas 'jakikolwiek ruch lewicowy'. Z 'jakiegokolwiek ruchu lewicowego' wyjdzie 'jakikolwiek' program polityczny. Co z tego, że nawet atrakcyjny dla wyborców?
Nie zaprzeczysz chyba, że problem mieszkaniowy jako problem społeczny można rozwiązać w ramach systemu kapitalistycznego? Dowodem na to miniony okres społeczeństw dobrobytu.
Nie ma więc żadnego powodu, dla którego agitacja antykapitalistyczna miałaby perspektywy powodzenia wśród ludzi zespolonych tylko tym wspólnym interesem. Takich bolączek społecznych, które można rozwiązać w ramach zamożnego społeczeństwa kapitalistycznego, jest więcej. Nawet skupione w jednym ruchu nie będą one miały obiektywnej przesłanki, aby podważyć system. Co nie znaczy, że nie mogą w nim agitować w tym kierunku jacyś działacze. Tyle, że ich propozycje programowe nie mają większych szans powodzenia z powodów czysto zdroworozsądkowych, które wyrecytują Ci natychmiast liczni forumowicze: po co narażać się na 'krwawą rewolucję', jeśli można zaspokoić społeczne potrzeby bez uciekania się do czegoś takiego? I trudno nie przyznać im w tym racji.
Problem staje się jednak ciekawszy, kiedy weźmienmy pod uwagę ten drobiazg, że nie każde społeczeństwo - nawet kapitalistyczne - ma szansę być bogate. Można, oczywiście, spróbować wojny, żeby zagrabić cudze bogactwo. Ten argument - jak dowodzi historia - działa skutecznie. Ale chyba nie chodzi nam o takie rozwiązanie?
No to zadajemy sobie pytanie o to, w jaki sposób powstaje bogactwo społeczeństwa. Odpowiedzi są bardzo różne i nie będziemy ich tu streszczać. Chodzi o dwie zasadnicze. Jedna przyjmuje, że wszyscy tworzą bogactwo materialne, a źli kapitaliści je zawłaszczają. Należy więc opodatkować kapitalistów i problem mamy rozwiązany. To jest Wasz sposób myślenia.
Ma on jednak drobny szkopuł polegający na tym, że bez kapitalisty społeczeństwo zatomizowane w efekcie społecznego podziału pracy nie bardzo potrafi wyprodukować rzeczy mu potrzebne. Trzeba więc przyjąć dyktat kapitalisty po to, aby w ramach kompromisu mającego na celu utrzymanie pokoju społecznego, dawał się on doić dobrowolnie - jak to miało miejsce w welfare state.
Stąd, w lewicowych koncepcjach pojawiła się teoria dorobiona do konieczności, a mianowicie, że problem klasy robotniczej - tego bezpośredniego antagonisty klasy kapitalistów - został w rozwiniętych krajach przezwyciężony, klasa robotnicza stanowi pomijalny margines i nic się nie stało, git jest. Enklawy pracy fizycznej - dobrze płatnej nawet, albo wręcz przeciwnie, wszystko jedno - nie tworzą problemu społecznego.
Jeżeli jednak nie uważamy, że problemu nie ma, ale że rozwój kapitalistyczny wikła się coraz bardziej w swoje sprzeczności, których nie jest w stanie przezwyciężyć, nie mówiąc już nawet o możliwości zapewnienia względnego dobrobytu czy braku wojen, co najmniej ekonomicznych - to przydatna okazuje się teoria Marksa mówiąca o tym, kto tak naprawdę tworzy społeczne bogactwo. Tylko w tym paradygmacie możemy zaproponować odrzucenie kapitalistycznej kurateli nad procesem produkcyjnym i zaproponować rozwiązanie, które ma charakter konsekwentny. A jednocześnie cywilizacyjny, bo kapitalizm grozi już tylko wojną i chaosem.
Nie jest więc tak, że tylko sama klasa robotnicza ma walczyć o lepsze jutro. Nie to postulujemy. Poza ekonomią sił i środków, zwracamy też uwagę na to, że czynnikiem scalającym chwilowe i przypadkowe interesy zatomizowanych jednostek bez identyfikacji (o czym pisze Agata Nosal w innym wątku) jest interes klasowy robotników. Dlatego, bo rozwiązanie tylko ich problemu wymaga odrzucenia kapitalizmu (nie da się załatwić w ramach najbardziej opiekuńczego z opiekuńczych państw kapitalistycznych), a jednocześnie od ich pracy organizacyjnej w sferze produkcji zależy byt materialny społeczeństwa."
MOŻE MAJĄ KŁOPOTY ZE ZROZUMIENIEM SENSU DYSKUSJI? MOŻE CHCĄ COŚ DO TEGO DODAĆ? A MOŻE NIE CHCĄ POKAZAĆ PO KTÓREJ SĄ STRONIE?
Ciebie, Rumburaku, było na to stać. Ich - nie bardzo.
GDZIE TE CHŁOPY? NIE MA, NIE MA, NIE MA...

autor: BB, data nadania: 2010-11-05 22:43:14, suma postów tego autora: 4605

bb

oczywiście, że nie mam nic więcej do powiedzenia, bo na ten temat nie ma już nic więcej do powiedzenia.
no - ale ty na pewno masz jeszcze wiele - co prawda cały czas mantrujesz to samo i nie wątpię, że zrobisz to jeszcze kilkaset razy, żeby udowodnić jak wytrawnym znawcą Marksa jesteś i jak wspaniała masz wiedzę - szkoda, że teoretyczną. może spróbuj dogadać się z innym wybitnym teoretykiem, który w praktyce ma równie wielkie osiągnięcia jak i ty - znanym jako JKM.
wiele was łączy - doskonale wiecie jak wszystko naprawić i macie równie wybitne osiągnięcia na niwie naprawiania. co prawda w internecie, no ale ile można zrobić przez 20 lat. te kilka (kilkanaście?) tysięcy wypoconych stron tekstu to aż nadto...

autor: defetysta, data nadania: 2010-11-06 11:23:57, suma postów tego autora: 243

B.B. do D.

Chyba pomyliłeś mnie z E.B.
Twój styl jest łatwo rozpoznawalny: "A.N. - daj sobie spokój zaraz dowiesz się od dyżurnych tropicieli czystości wyznawanej wiar... tfu ideologii dlaczego się mylisz, dlaczego oni mają rację i jak to powinno wyglądać, żeby miało ręce i nogi i się udało. Wszak oni mają wieloletnie doświadczenie praktyczne w budowaniu skutecznych ruchów lewicowych, wszak są na scenie 'od zawsze' i 'od zawsze' są latarnią niosącą światło marksizmu całemu światu.
No bo przecież niemożliwym jest, żeby tak światłe umysły ograniczały swą działalność do produkowania setek stron rozprawek o wyższości ich czystej wizji i znajomości historii ruchu nad nieudanymi miłośnikami neokatechumenatu zajmujących się li tylko podgryzaniem kapitału. Niemożliwe, by ich słowo docierało tylko do niezbyt licznego grona czytelników kilku portali, którzy i tak po części podzielają ich poglądy...
Ech - po co Wam to?"
Tu zaś mylisz E.B. z B.B.
Najwyraźniej nie załapałeś na czym polega w tym duecie podział pracy.

autor: BB, data nadania: 2010-11-06 13:04:29, suma postów tego autora: 4605

Panie Ikonowicz, na szczęście nie przejmuje się Pan teoriami, lecz praktykuje życie

wdzięczność ludzi, których uchronił Pan przed nieszczęściem jest wystarczającą odpowiedzią na wszelką krytykę Pana i Pana Współpracowników działania. Szacunek!

autor: nana, data nadania: 2010-11-06 13:49:48, suma postów tego autora: 4653

bb

a to ciekawe, bo mój post jest odpowiedzią na post podpisany inicjałami BB - ja tam nie wiem jakie są między tymi różnymi B stosunki i raczej nie chcę wiedzieć, bo moja wyobraźnia może tego nie wytrzymać, ale jeśli korzystacie ze swoich kont wzajemnie to może podpisujcie się "tu BB z konta EB" lub odwrotnie.
i nie wiem po co komu "rozpoznawanie stylu" skoro każdy post jest podpisany... (z mojego konta nikt nie korzysta - i naprawdę nie wiem jako kto zostałem rozszyfrowany, ale mało mnie to interesuje, bo jak zwykle pewnie jest to pudło) :)

autor: defetysta, data nadania: 2010-11-06 14:23:37, suma postów tego autora: 243

W SPRAWIE PODZIAŁU PRACY

Jeśli, defetysto, masz jeszcze jakieś pytania w kwestii podziału pracy kieruj je pod właściwy adres. Od teorii jest E.B., od praktyki - W.B. B.B. to skrót od obu nazwisk.
Twoim stylem są chybione komentarze.

autor: BB, data nadania: 2010-11-06 16:12:45, suma postów tego autora: 4605

KIERUNEK JEST SŁUSZNY

O masowym poparciu przez robotników transformacji kapitalistycznej nikt na przełomie 1989/1990 roku i w latach 90. nawet nie marzył. Z klasą tą reformatorzy wiązali zawsze wielkie obawy. Usłużna socjologia tropiła wówczas wszędzie na masową skalę typ homo sovieticusa. DLA OSŁONY PROPAGANDOWEJ TRANSFORMACJI KAPITALISTYCZNEJ ZASTOSOWANO WSZYSTKIE ŚRODKI MASOWEGO ŚCIEMNIANIA. W nurt ten z entuzjazmem wpisała się również PPS Piotra Ikonowicza, która wówczas wraz z całym Sojuszem Lewicy Demokratycznej opowiedziała się za społeczną gospodarką rynkową i welfare state, kapitalizmem z ludzką twarzą, diagnozując nieuchronny jakoby rychły awans "ludzi pracy" do "klasy średniej".
Wbrew tym nadziejom nastąpiło gwałtowne rozwarstwienie społeczne. Swoją szansę polityczną dojrzał w nim Piotr Ikonowicz, który wraz ze swą partią i radykalnie lewicową otoczką PPS przeciwstawiał się eksmisjom na bruk. Wbrew jego nowym nadziejom dla jego partii była to droga donikąd. O masowym poparciu można było tylko pomarzyć. Dalsza droga Piotra to staczanie się po równi pochyłej. Kolejne przystanki na niej to Nurt Radykalny PPS, Nowa Lewica, Ogólnopolski Związek Bezrobotnych, wreszcie KSS. Na każdym przystanku Piotr liczyć mógł na masowe poparcie i topniejącą świtę. Miało być 100 sztandarów i było: "wodzu prowadź, kierunek jest słuszny".
Z tego masowego poparcia zostało dziś paru klakierów.

autor: BB, data nadania: 2010-11-07 10:13:47, suma postów tego autora: 4605

nowy podmiot?

Nie chodzi o nowy podmiot, ale o nową płaszczyznę komunikacji dla starego podmiotu. O stworzenie nowej płaszczyzny, na której stary podmiot będzie mógł się od nowa zidentyfikować ze swoją grupą społeczną, zdefiniować swoje interesy, właściwego wroga. Płaszczyznę, na gruncie której stary podmiot będzie mógł się ze sobą nawzajem komunikować bez pośrednictwa neoliberalnych mediów. Oczywiście stary podmiot to są dla mnie ludzie pracy a nie tylko wielkoprzemysłowa klasa robotnicza.

autor: A.N., data nadania: 2010-11-07 13:28:55, suma postów tego autora: 407

PŁASZCZYZNY KOMUNIKACJI

OK, skoro podejmujecie trud przedstawienia Waszych pozycji, to spróbujmy też określić nasze w stosunku do tego, co powiedziała A.N.
Co do płaszczyzny komunikacji (czy też identyfikacji), to dla nas taką płaszczyzną są interesy klasy robotniczej jako stanowiące wspólny mianownik bardzo różnorodnych i nierzadko sprzecznych interesów różnych grup społecznych mieszczących się pod wspólnym określeniem "ludzie pracy". (Uzasadnienie tego stanowiska dawaliśmy już tutaj, ale możemy to w razie potrzeby powtórzyć. Teraz nie chcemy rozbudowywać niepotrzebnie wypowiedzi).
Nie chodzi więc o piętnowanie ruchu lokatorskiego, ale o świadomość jego ograniczeń, które podziela ze wszystkimi ruchami cząstkowymi. Stawka idzie o to, czyje interesy zostaną interesami kierunkowymi ruchu: robotnicze czy drobnomieszczańskie.
Wreszcie, chodzi o świadomość działaczy, którzy po to są działaczami politycznymi, aby o krok naprzód przewidywali możliwe skutki mniej lub bardziej spontanicznych ruchów i mogli zapobiegać ich klęskom, zmanipulowaniu czy tym podobnym.

autor: EB, data nadania: 2010-11-07 14:39:27, suma postów tego autora: 856

brawo za celną analizę

brawo, analiza jakże celna. To wszystko prawda, ale widać ciężko jest znaleźć bez wytycznych z K..ic belkę w oku własnym. No cóż, czas pokaże, zweryfikuje i oceni.

autor: daftcunt, data nadania: 2010-11-07 23:03:07, suma postów tego autora: 9

bb

BB od praktyki - dziękuję za tą solidną dawkę humoru w poniedziałkowy ranek. poranną kawę wypiję z uśmiechem na ustach.

autor: defetysta, data nadania: 2010-11-08 08:35:06, suma postów tego autora: 243

defetysto

Nie doceniasz naszej pracy. I niech tak zostanie.

autor: BB, data nadania: 2010-11-08 09:12:18, suma postów tego autora: 4605

TEORIA A PRAKTYKA

Nie ukrywamy, że "wspólny mianownik", jaki wysunęliśmy jako płaszczyznę możliwego kompromisu i porozumienia, jest w obecnych tak abstrakcyjny, jak perspektywa samego socjalizmu. W społeczeństwie bezklasowym zbiegają się bowiem obiektywne interesy wszystkich ludzi, jeśli tylko serio traktujemy tę koncepcję. Niemniej jako jednostki, przedstawiciele różnych grup i klas społecznych mogą i najczęściej mają fałszywe przekonanie, że mogą indywidualnie załapać się na korzystną pozycje w układzie społecznym.
Tak więc, "wspólny mianownik" jest bardzo odległy, ale stanowi on podstawę porozumienia tych wszystkich, którzy wizję społeczną opierają na modelu wspólnotowym, a nie indywidualistycznym. Ale tu też "nie ma" lekko. Wizja wspólnotowa może być albo egalitarystyczna, albo elitarna. Tak więc nie należy lekceważyć pozornie odległych od rzeczywistości, teoretycznych szczegółów, w których najczęściej tkwi diabeł.
Analiza społeczeństwa jako systemu tworzonego przez antagonistyczny układ dwóch podstawowych klas zajmujących decydujące pozycje w układzie produkcji ma znaczenie zasadnicze, ponieważ chodzi nam o materialne podstawy społeczeństwa, które wyodrębnia się nieco sztucznie spośród całej różnorodności stosunków społecznych. Ci, którzy twierdzą, że wiele się zmieniło od czasów Marksa i traktują to jako argument wskazujący na możliwość oderwania bazy produkcyjnej od pracy produkcyjnej, nie biorą pod uwagę nierówności poziomu rozwoju krajów świata, które wchodzą między sobą w nierównorzędne relacje zezwalające jednym na inny model zdobywania swego bogactwa niż drugim. Przykładem może być Polska, co do której określono arbitralnie, że może obejść się bez przemysłu i wskoczyć w "nowoczesność" oznaczającą dziś m.in. finansjalizację gospodarki. Co to oznacza dla nas konkretnie, to mamy dziś jasno wyłożone w praktyce.
Sytuacja kryzysu również sprowadza nawet kraje cieszące się przewagą ekonomiczną do konieczności redukowania baniek finansowych i szukania dróg powrotu do działalności opartej na pracy produkcyjnej. Dla gospodarek niżej rozwiniętych, sytuacja okazuje się o wiele bardziej dramatyczna. Co światlejsi historycy myśli ekonomicznej przestrzegają przed pozornie oczywistym odrzucaniem teorii i koncepcji ze względu na ich wiek. Jest to jeden z głupszych sposobów podejścia do wiedzy ekonomicznej. Teorie są lub nie są odpowiedzią na konkretne warunki, a te charakteryzują się tym, że kryzysy mogą przypominać wojny i odwrotnie, co sprawia, że zastosowanie mają teorie oparte na analizie odpowiedniej sytuacji.

autor: EB, data nadania: 2010-11-08 11:02:33, suma postów tego autora: 856

POŻÓŁKŁE KALENDARZE

Nie zamierzamy, defetysto, tu pisać o sobie. To nie temat dyskusji, jeśli chcesz mieć jakieś pojęcie o naszej działalności możesz zajrzeć na dyktaturę.info.
Wspomnijmy o innych.

Krótkie CURRICULUM VITAE
Dane ogólne
Dziewulski Jan Karol, syn Jana i Wandy z/d Glass ur. 11.01.1928 w Warszawie, zamieszkały na stałe tamże, ekonomista - nauczyciel akademicki, dr habilitowany, prof. nadzwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego i innych uczelni.
Wczesny okres
Przed wojną: szkoła im W. Górskiego
W okresie okupacji: Szkoła Handlowa im L.J. Ewereta; Zasadnicza Szkoła Skórnicza oraz praca
(laborant) w garbarni St. Pfeiffra;
tajna mała matura w szkole im. St. Batorego.
Po upadku powstania warszawskiego: kilka niemieckich obozów przejściowych i praca przymusowa w Niemczech (garbarz, ślusarz, magazynier).
Po wyzwoleniu przez Amerykanów: powrót do kraju, do Warszawy;
liceum im. St. Batorego, matura 1947.
Studia
Studia ekonomiczne w SGH/SGPiS w Warszawie, magisterium 1952.
Doktorat z nauk ekonomicznych w WSNS w Warszawie 1968. Habilitacja w Uniwersytecie
Warszawskim 1978.
Staże naukowe w ZSRR, NRD, RFN.
Praca zawodowa
Praca dydaktyczno-naukowa w uczelniach warszawskich i pozawarszawskich na stanowiskach od asystenta (1950) do profesora (SGH/SGPiS 1950-55; UW 1955-58; WSNS 1961-68; UW ponownie 1968-98, od 1981 do emerytury kierownik katedry Historii Myśli Ekonomicznej na Wydziale Ekonomicznym UW; Uniwersytet w Białymstoku 1997-2006; WSFiZ w Białymstoku
1997-2008).
Dorywczo w innych uczelniach. W okresie 1958-61 st. redaktor w "Książce i Wiedzy" w Warszawie.
Tematyka wykładowa: Ekonomia teoretyczna; Metody badawcze w ekonomii; Historia myśli ekonomicznej; Poglądy ekonomiczne w polskim, niemieckim i rosyjskim ruchu robotniczym; Liberalna doktryna ekonomiczna i jej krytycy; Historia gospodarcza świata; Historia gospodarcza PRL i III Rzeczpospolitej; Historia doktryn politycznych.
Zainteresowania i publikacje naukowe
Zainteresowania szczególne (specjalność):
1/ Teoria i poglądy ekonomiczne oraz polityczne R. Luksemburg (w tym zakresie praca magisterska, doktorska i habilitacyjna, 3 książki, referaty na konferencjach międzynarodowych,
duża liczba artykułów naukowych);
2/ Krytyka "szokowej terapii" L. Balcerowicza i budowy w Polsce liberalnego modelu kapitalizmu (w tym zakresie wiele publikacji ekonomiczno-politycznych).
Łączna liczba publikacji różnego typu ponad 100.
Aktywność zawodowa
Członek Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego i aktywny uczestnik kolejnych (VI-VIII)) kongresów tej organizacji;
Aktywny uczestnik wielu krajowych konferencji naukowych;
Aktywny członek Międzynarodowego Towarzystwa im. Róży Luksemburg w Zurychu (opublikowane referaty na konferencjach w Paryżu, Tokio, Warszawie, Elgersburgu, Trewirze).
Aktywność polityczna
W okresie studiów: ZMP (ZAMP) - różne funkcje z wyboru.
1952-1981 PZPR - różne funkcje z wyboru; wystąpienie po "Wujku".
1980-91 NSZZ "Solidarność" - różne funkcje z wyboru; wystąpienie.
1989-91 PPS (w kierownictwie krajowym; autorstwo programu ekonomicznego tej partii przyjętego na zjeździe zjednoczeniowym); wystąpienie.
1991-93 Grupa Samorządności Robotniczej (okresowo w redakcji "Tygodnika Antyrządowego"); wystąpienie.

Aktualnie Polska Socjalistyczna Partia Robotnicza, Stowarzyszenie Marksistów Polskich.
Aktywność społeczna
W różnym czasie różne organizacje społeczne, jak TPPR (różne funkcje z wyboru, złota odznaka), Towarzystwo Kultury Świeckiej, Związek Nauczycielstwa Polskiego (różne funkcje z wyboru, złota odznaka).


Defetysto, nie zastanawia cię czemu prof. Jan Dziewulski, autor przyjętego na zjeździe zjednoczeniowym programu ekonomicznego PPS i krytyk "szokowej terapii" L. Balcerowicza i budowy w Polsce liberalnego modelu kapitalizmu, autor wielu ekonomiczno-politycznych publikacji w tym zakresie publikacji
wystąpił z tej partii po transformacji kapitalistycznej... i wstąpił do nikomu nieznanej Grupy Samorządności Robotniczej?
Nie zastanawia ciebie czemu przyznaje się on do tego na swojej domowej stronie internetowej?
Co musiało się stać takiego, że porzucił on "partię Ikonowicza"?
Dlaczego dziś radykalna lewica oddaje honory zwolennikowi kapitalizmu z ludzką twarzą i społecznej gospodarki rynkowej - prof. Tadeuszowi Kowalikowi, a Jan Dziewulski został przez nią zapomniany?

Notki biograficznej prof. Jacka Tittenbruna nie będziemy zamieszczać. Ten były członek GSR najwyraźniej został przez was zaakceptowany (o czym świadczy nawet wywiad z nim na lewica.pl). Może dlatego, że w przeciwieństwie do Jana Dziewulskiego wpisał się (choć krytycznie) w proces dostosowawczy i okazał się realistą?

autor: BB, data nadania: 2010-11-08 11:36:22, suma postów tego autora: 4605

NIEDOKOŃCZONA KRUCJATA

Tak rozpoczyna prof. Jan Dziewulski swą spowiedź:

Szli krzycząc: Polska! Polska!
Wtem Bóg z gorejącego wychylił się
krzaka
Spojrzał na te krzyczące i zapytał:
Jaka?
(Słowacki)

Niektóre elementy mojego krótkiego życiorysu mogą się wydać dość dziwne.
Dlaczego na przykład latorośl dobrze sytuowanej rodziny inteligenckiej zaangażowała się w narzuconą Polsce "budowę socjalizmu", zamiast konsekwentnie przeciwstawić się "nowej
okupacji"? Skąd to zainteresowanie rewolucjonistką z przełomu wieków, przeciwniczką PPS i odbudowy państwa polskiego? Skąd - zamiast aprobaty - wrogość wobec "powrotu do normalności", czyli odbudowy Polski kapitalistycznej? Po co te akcesje do kolejnych ugrupowań politycznych i następnie występowanie z nich? Skąd wreszcie ta wielka niechęć do ekonomicznego i społecznego liberalizmu i aprobata dla społecznej gospodarki rynkowej, poprzednio lekceważonej?
Chcę odpowiedzieć na te pytania. Wyjaśnić, jak i dlaczego rosło moje zaangażowanie w zachodzące w kraju i poza nim przemiany; jak pobudziło do określonych działań politycznych; jak wyznaczyło ono (ale i vice versa!) charakter i kierunek moich zainteresowań naukowych oraz publikacji. Chodzi mi przy tym nie tylko o moje zachowania i problemy; w końcu byłem tylko zwykłym człowiekiem w niezwykłych, burzliwych czasach. Rzecz w tym, że podobne życiorysy, przynajmniej w pewnych istotnych elementach, miała w powojennym pięćdziesięcioleciu dość znaczna część polskiej inteligencji i społeczeństwa...

Może krótko. Przyjmijmy, to co na pierwszy rzut oka jest nie do przyjęcia, że to typowy życiorys polskiego inteligenta. Okazuje się, że argumentem za aprobatą kapitalizmu w wersji werbalnej, zgodnej ze stosownym zapisem konstytucyjnym o społecznej gospodarce rynkowej jest... realizm i pesymizm.
W tym też sensie jesteśmy niepoprawnymi i bezkompromisowymi optymistami - nigdy nie zaakceptowaliśmy werbalnego kompromisu z kapitalizmem. Daleko nam zatem do socjaldemokracji.

autor: BB, data nadania: 2010-11-08 12:32:32, suma postów tego autora: 4605

DLACZEGO?

Biorąc pod uwagę typowość i zawiłości życiorysu prof. Jana Dziewulskiego, twórcy ekonomicznego programu PPS z okresu transformacji kapitalistycznej nie wpisuje się on bynajmniej w tradycje lewicy rewolucyjnej. W przypadku Jana Dziewulskiego mamy do czynienia z lewicowym socjaldemokratą, któremu powinno być najbliżej do "partii Ikonowicza". Rozstanie z tą partią to jakże spektakularny wyraz niezgody na kurs PPS na kapitalizm.
Jana poznaliśmy, gdy wraz z Małgorzatą Motylińską przystąpił do animowanej przez nas (GSR) "koalicji na lewo od PPS", reprezentując w niej lewicę socjalistyczną. Był to na tyle poważny uszczerbek dla "partii Ikonowicza", że nie mógł go on zbagatelizować. Przybrało to nieoczekiwane formy. Gdy Związek Nauczycielstwa Polskiego unieważnił własną decyzję o udostępnieniu na zebranie "koalicji na lewo od PPS" lokalu, Piotr zaoferował znajdujące się w pobliżu swoje mieszkanie.
Więcej - wyraził chęć przystąpienia do tej koalicji, deklarując wprost, że sam jest na lewo od tylko co zjednoczonej partii.
W przeciwieństwie do Jana Dziewulskiego w dalszych pracach koalicji nie uczestniczył. Mogliśmy jednak wówczas liczyć na jego sympatie. TAKA POSTAWA NA LEWICY BYŁA NIESPOTYKANYM ZJAWISKIEM.
Musimy wyprowadzić czytelników z błędu - Jan Dziewulski do GSR nie należał, choć jak widać czuł się jej pełnoprawnym członkiem. W 1991/1992 byliśmy już bardzo zżyci. To świadczy o panującej w koalicji atmosferze współpracy. W 1992 r. na fali wielkich strajków robotniczych w koalicji zapadła decyzja o powołaniu grupy inicjatywnej partii. Jan był współautorem jej programu. Do Grupy Inicjatywnej Partii Robotniczej ostatecznie nie wszedł. Poszło o "słowa". Jan nie zaakceptował użycia zwrotu "rewolucyjny charakter" i przymiotnika "rewolucyjny" w przyjętych przy jego sprzeciwie towarzyszących powstaniu GIPR-u odezwach.
Chciał jednak kontynuować współpracę i cykl swoich artykułów na łamach "Magazynu Antyrządowego". Nie zgodził się na współpracę z pismem GIPR-u "Tygodnikiem Antyrządowym", uznając GIPR za inicjatywę sekciarską i lewacką. Na "Magazyn Antyrządowy" i koalicję nie było już ani pieniędzy, ani chętnych.
Do żadnej z partii Ikonowicza mimo zabiegów i namów Jan nigdy już nie wstąpił. Jego wybór padł na Stowarzyszenie Marksistów Polskich i Polską Socjalistyczną Partię Robotniczą Bogdana Radomskiego.
MOŻE, PIOTRZE, PRZERWIESZ MILCZENIE I ODPOWIESZ DLACZEGO?
Czekasz podpowiedzi, naszej czy altstettinera?

autor: BB, data nadania: 2010-11-09 10:40:40, suma postów tego autora: 4605

a to ci heca!

zamykano u nas fabryki
a ci zakładali partie przerzucając się cytatami z Marksa

prywatyzowano mienie państwowe
a ci dalej cytowali i robili mądre miny

wyrzucano ludzi z mieszkań
z ci byli "politycznie poprawni" i mocno marksistowscy

ludzie grzebali z głodu w śmietnikach
a ci uważali, że Marks ma rację, a ludzie się mylą, bo chcą żyć

cóż to za błazenada!

Biedny Marks przewraca się w grobie z rozpaczy, bo go "jego zagorzali wyznawcy" uważają za idiotę. Już mu się z całunu postronek zrobił i go w plecy uwiera, a ci dalej swoje przedwczorajsze. Marks na podstawie obserwacji i dostępnych przesłanek stworzył swoje teorie, ale to było kiedyś. Dziś przesłanki są inne i obserwacje inne Marks by poczynił, więc i wnioski inne by wyciągnął. Biedak mierzwi sobie brodę na taką głupotę "praktykujących" jego teorie na stulecie po fakcie. Biedny Marks jest nieżywy już od swojej śmierci, a tu wciąż się nad nim pastwią nieudacznicy, nie potrafiący mieć własnych konceptów.

Czy tylko robotnicy mieli na wprowadzeniu w życie teorii Marksa skorzystać? Z pewnością nie. Jak pokazała praktyka, skorzystał kto inny, a robotnicy niejako przy okazji zaczęli najadać się do syta, ale i to nie do razu. Tylko obłąkaniec przeprowadza doświadczenia na społecznym organizmie wyłączając się z doświadczenia samemu. I tylko obłąkaniec pierdzieli na temat teorii zbawiającej świat przyglądając się jednocześnie, jak ten świat się pogrąża. Możliwe, że na teorii Marksa się nie poznałam, ale głupotę i zakłamanie rozpoznaję na odległość. To zwykła paranoja uważać, że jak się jakąś książkę jakiegoś autora przeczytało, to ma się prawa takie jak autor. To nie mogły być opieńki, te marynowane. To były halucynogenki, bez wątpliwości.

autor: nana, data nadania: 2010-11-09 16:43:39, suma postów tego autora: 4653

BÓG

Nam rozum odebrał. Możesz nam, nano, polecić swojego lekarza.

autor: BB, data nadania: 2010-11-09 19:42:47, suma postów tego autora: 4605

Wam żaden lekarz nie pomoże, próżne nadzieje

rozumu na receptę się nie kupi.

autor: nana, data nadania: 2010-11-09 20:18:07, suma postów tego autora: 4653

"CHŁOPSKI ROZUM TU NIE WYSTARCZY"

Widzę, nano, że nie wierzysz w żadne recepty, raczej już w przysłowiowy chłopski rozum. A skutek każdy widzi. Jan Pietrzak ujął to tak: "Chłopski rozum tu nie wystarczy - potrzebny robotniczy". To duuuży skrót - zbyt duży dla ciebie. Jan zresztą dowiódł w praktyce, że nie chodzi tylko o rozum. Liczą się jeszcze interesy. Gorzej, gdy sieczka w głowie. Stoisz tu "całkiem bosa i zupełnie bosa", jak "dziewka bosa po samą szyję". Na chłopski rozum: po co ci to było?

autor: BB, data nadania: 2010-11-10 03:49:24, suma postów tego autora: 4605

bb

ależ doceniam, stąd moje rozbawienie. znam również efekty. środowisko nie jest jakoś szczególnie rozrośnięte, więc nietrudno o zweryfikowanie tego i owego.
wow - macie profesora - to news niemal na poziomie kolejnych popierających twór Palikota - bez znaczenia dla kogokolwiek poza Wami.
bo - wybaczcie - sukcesy osiągane na podwórku pozostają ba tym podwórku i nikogo spoza niego ani nie obchodzą, ani nie dotyczą.
a tak się składa, że klasa robotnicza na to podwórko nie zagląda - wiec to by było tyle jeśli chodzi o sukcesy w praktyce.
Ikonowicz nie ma większych? być może - ale wybaczcie - sami nie mając żadnych niemal wytykając to samo komuś innemu brzmicie po prostu nieprzekonująco.

autor: defetysta, data nadania: 2010-11-10 15:02:17, suma postów tego autora: 243

...

Byli już geje i lesbijki, teraz lokatorzy. Kolejna ślepa uliczka. Do czego prowadzi takie miotanie się?
Nie trzeba być geniuszem, żeby zrozumieć, że tylko klasa robotnicza może wywalczyć socjalizm. A że ma zachowawczą świadomość to już inna sprawa i nie powód do desperackiego szukania bazy zastępczej. Trzeba wygrać ideologiczną walkę o świadomość klasową robotników, zamiast obrażać się na nich i chwytać lokatorów.

autor: Bartek, data nadania: 2010-11-10 21:06:04, suma postów tego autora: 2550

defetysto

Najwyraźniej udajesz, że nie rozumiesz. Zwrot "niech tak zostanie" znaczył tylko tyle, że nie zamierzamy specjalnie dla ciebie rozwijać tematu. Życiorys prof. Dziewulskiego nie ma nic do tego.
W odróżnieniu od teorii i dociekań teoretycznych do praktyki, defetysto, zaliczamy przecież publicystykę i szerzej - działalność wydawniczo-propagandową. Na tym polu, jak chyba wiesz, GSR i GIPR miały spore osiągnięcia.

autor: BB, data nadania: 2010-11-10 22:16:32, suma postów tego autora: 4605

W PRAKTYCE

mieści się również działalność oświatowa - np. prace z zakresu historii ruchu robotniczego. Tego typu ugrupowania z reguły koncentrują się na działalności propagandowej w różnych środowiskach (związki zawodowe, samorządy pracownicze, młodzież akademicka).
OSOBNY TEMAT TO SKUTECZNOŚĆ DZIAŁAŃ.
O tym możemy również podyskutować.

autor: BB, data nadania: 2010-11-11 07:21:39, suma postów tego autora: 4605

Bartek

Nikt nikogo nie łapie i nie zamienia robotników na kogoś innego. Dzisiaj oszukani przez kapitalizm pracownicy zrzeszają się w stowarzyszeniach lokatorskich. To są ci którzy zobaczyli, że nie tylko zabrano im prawo do pracy i godnej płacy ale nawet próbuje im się zabrać dach nad głową, próbuje im się zniszczyć życie do końca. I to są właśnie ci, których świadomość się budzi. Więc trzeba z nimi pracować, bo to na razie ma największe szanse. Oni już mają świadomość podziału na wyzyskiwanych i wyzyskujących, o ile nie wpadli wcześniej w ręce PIS-u. a jak wpadli w ręce PIS-u, to dlatego, że nas tam nie było, bo chodziliśmy pod FSO, po to, żeby żaden z pracowników nie zrozumiał w ogóle po co to i o co chodzi. Można więc chodzić po ulicy z ulotkami i nie obrażać się, choć to sport dla sportu, a można pracować z ludźmi, którzy do tego dojrzeli. Tymi pracownikami, których świadomość się budzi są dzisiaj lokatorzy. Czyli ci, którym kapitalizm dopiekł najbardziej.

autor: A.N., data nadania: 2010-11-11 11:32:20, suma postów tego autora: 407

JAK NA TURECKIM KAZANIU

A.N., udawanie Greka na tureckim kazaniu niczego nie zmienia, ani nie dowodzi. Z Twojego wpisu wynika, że uważacie lokatorów za "przodujący oddział proletariatu", który ma już świadomość tego, że kapitalizm jest przyczyną ich wyzysku. To dlaczego u czorta w stosunku do nas używacie (Piotr Ikonowicz) argumentu, że do "zwykłych ludzi" frazeologia klasowa nie dociera? W końcu z tego powodu Jarosław Niemiec wychwala swoją "politykę małych kroczków" (z perspektywą nader odległą, o ile w ogóle dostrzegalną) opartą na proletariackiej teorii pedagogicznej.
Czy naprawdę wydaje Wam się, że poza lokatorami to reszta społeczeństwa, a w szczególności robotnicy, jest tak głupia, że nie potrafi dostrzec absurdu współczesnych nierówności, "złodziejskiej prywatyzacji", upadku sfery zabezpieczeń socjalnych...? Nie bardzo potraficie ani w teorii, ani w praktyce dowieść wyższości specyficznej grupy lokatorskiej w tym względzie. Co więcej, raczej nie zabiegacie o wzmocnienie klasowej świadomości, ale zadowalacie się pozyskiwaniem grupy oddanych i wdzięcznych ludzi, co prawda wstydzą się ponieść czerwone sztandary na 1 Maja i zapewne nie zagłosują gremialnie na Ikonowicza za kilka lat, ale zawsze stanowić mogą legitymację do hegemonii na szczątkowej i pogłębiająco szczątkowej radykalnej lewicy.
W przeciwieństwie do Waszej wiary w parlamentarną drogę przegłosowania burżuazji w sprawie ustroju, uważamy, że należy uświadamiać robotnikom to, co mogą zrobić nie tylko jako zahukane ofiary kapitalizmu, ale także jako siła efektywnie potrafiąca kontrolować organizacje produkcji w społeczeństwie. Wasi lokatorzy taką siłą nie będą, nawet gdyby mieli świadomość klasową na poziomie samego P. Ikonowicza. Jeżeli uważacie natomiast, że z nich wykształcicie przyszłych propagatorów tych koncepcji w klasie robotniczej, to wybraliście chyba dość długą i mocno zapośredniczoną drogę, szczególnie, że to nie Wy narzucacie "program szkoleń", ale to oni narzucają Wam kierunek działania.
Powtarzam do znudzenia, że nie chodzi o to, że nie należy pomagać pokrzywdzonym. Wydaje się jednak, że biorąc pod uwagę historię, nie można udawać, że nie istnieją podziały w ruchu socjalistycznym o znaczeniu strategicznym. Wybór docelowej grupy społecznej nie jest w świetle tej historii przypadkiem. Można więc zasadnie wyciągać wnioski.

autor: EB, data nadania: 2010-11-11 13:31:08, suma postów tego autora: 856

A.N

Klasa robotnicza ma obiektywny interes w uspołecznieniu produkcji i podziału i dlatego jest bazą społeczną rewolucji socjalistycznej. Problem polega na tym, żeby ten obiektywny interes uświadomić klasie robotniczej, ponieważ od dwudziestu lat następuje rozkład świadomości klasowej robotników. Wynika to z niekorzystnych zmian obiektywnych (jak np. atomizacji na skutek rozbicia zakładów, deindustrializacji) i subiektywnych w postaci ideologicznej kampanii antykomunistycznej. Zadaniem lewicy jest walka o podniesienie świadomości klasowej i organizacji robotników, zamiast szukanie baz zastępczych jak lokatorzy.
Można dyskutować jak to robić, ale nie powinno być dyskusji co do bazy społecznej, bo tą może być tylko klasa robotnicza z powodu, który podałem w pierwszym zdaniu.

autor: Bartek, data nadania: 2010-11-12 08:16:47, suma postów tego autora: 2550

Dodaj komentarz