Twierdzisz, że nie będziesz rozwijał swojego stanowiska politycznego, wyrażonego ledwie szczątkowo w poprzednich blogach, cytujesz przy tym dozorcę Anioła: "Mądremu dwa słowa wystarczą, a głupiemu to referatu mało".
Nie musisz - zrobiła to już za ciebie nana.
A jednak zrozumiałeś, że o wspomnianej przez ciebie "przewadze" mowy być nie może. Stąd te nowe biograficzne szczegóły.
Jako były ministrant i absolwent pedagogiki nie masz i tego. Wspomniane przez ciebie "kumanie" wraz z "metodą samodzielnego dochodzenia do wiedzy oraz stopniowania trudności" do teorii marksistowskiej mają się nijak. Mogą być tylko pomocne w działaniu.
Samouk w morzu działactwa - BEZ BUSOLI.
Zasady pedagogiki nie maja dla was znaczenia? Dla marksistów takie zasady znaczenie mają, bo teoria kształcenia opracowana przez Wincentego Okonia i Czesława Kupisiewicza opiera się wprost na marksizmie. Marksizm dokonał kopernikańskiego przewrotu w naukach społecznych. No ale jak się marksizm ogranicza tylko do cytatów, a nie stosuje w praktyce to i miernie wam ten marksizm wychodzi.
Przedstaw zatem swoje osiągnięcia. Jako działacz-pedagog masz już zapewne wychowanków?
z telefonami kom., żebyście mogli sprawdzić zasób wiedzy wychowanków, czy opisy "przypadków"?
Z przykrością możemy stwierdzić autorytatywnie, że wystarczy znajomość kolejnych waszych politycznych projektów i pierwszomajowy przegląd szeregów i zaplecza radykalnej lewicy, by wiedzieć, że od lat nic się w tym temacie tak naprawdę nie zmieniło.
Pustkę Waszych elaboratów, wypisywanych tutaj, potwierdza niechęć do konfrontacji z rzeczywistością. Jak A.N. pyta czy chcecie listę osób z telefonami, to wy wykręcacie kota (nomen omen) ogonem, że was nawet bilingi nie przekonają.
Marnie z tym marksizmem waszym, powtarzam raz jeszcze. Nie umiecie nawet postawić właściwych pytań. Do tej pory wierzyłem, że jesteście wytrawnymi marksistami. Już w to nie wierzę, robicie ściemę.
Wręcz tzw. radykalna lewica w Polsce się stoczyła. To przecież wina maksymalistów i rewolucjonistów, których w Polsce mamy "od cholery".
Widzę, Jarosławie, że znowu zaczynasz się gubić. Może to wina tego, co sam opisujesz w swoim tekście blogowym: "Zawsze jakoś nie miałem dystansu do idei, w które wierzyłem." Możesz się poczuć pocieszony, nie jesteś wyjątkiem. Sporo ludzi tak ma. Ba, zgodziliby się oni z Tobą w pełni w konkluzji: "Nauczyłem się też, że ludzie nie są tacy jak Winnetou i Old Shatterhand – czyści i prawi absolutnie." Oczywiście, wszyscy ludzie poza Tobą i nimi.
W działalności Waszej organizacji, czy to będzie Nowa Lewica, czy KSS, niczym niepodległości broniliście się przed możliwością doszukiwania się elementów jakiejś idei poza oczywistą oczywistością, że chodzi o walkę z niesprawiedliwością społeczną. Cel zaiste szczytny. Problem w tym, że strategię i taktykę walki o "inny, możliwy świat" wyznaczał zawsze przywódca na zasadzie wiary w jego osobistą skuteczność i nieomylny instynkt polityczny. Niestety, jakoś tak się działo, że zachwalana skuteczność Waszych struktur okazała się nader wątpliwa, co zaowocowało odejściem w paru rzutach wszystkich niemal ich członków. Ich wspólną cechą było właśnie to, o czym piszesz - nie mieli dystansu do idei. Zaraz, zaraz - do idei, czy do wodza? Wbrew temu, co usiłujecie sobie samym wmówić i zakłamać, nie jest to tożsame. Ludzie, którzy przeszli do PPP zrobili to pod hasłem, że będą mogli skuteczniej realizować idee, w które wierzą, w idee niesienia pomocy pokrzywdzonym. A więc w ich oglądzie od wewnątrz sytuacji w Waszej organizacji było jasnym, że działania przez Was podejmowane były nieskuteczne. Odejście Sekretarza Generalnego NL było podyktowane nieco innym powodem - samowolnym zadysponowaniem przez Ikonowicza, że wejdzie w porozumienie z Samoobroną po to, aby startować z jej listy w wyborach parlamentarnych. Jak się wydaje, oba powody rozstania z NL nie mają wiele wspólnego z ideą. Możemy więc postawić hipotezę roboczą, że wbrew Twoim wyobrażeniom, w rozczarowywaniu się przeżywanym przez ludzi o nieugruntowanych poglądach politycznych nie chodzi o "dystans do idei", ale o dystans do przywódców.
Animozje w NL miały głównie podłoże w osobowości przywódcy, nieważne jak będziemy oceniali obie strony konfliktu. Ważne, że w odejściu do PPP (lub w próżnię, jak w przypadku Sekretarza Generalnego) nie wchodziło w grę odejście od jakiejkolwiek idei, a tylko ocena perspektyw politycznych projektu NL.
Nasz punkt widzenia na sytuację jest zasadniczo odmienny: nie zatrzymujemy się na przyjęciu, że idea jest OK, a tylko osoba faceta, który w działaniu grupowym kieruje się ułańską fantazją, jest przeszkodą. Przy okazji - wydaje nam się, że fakt, iż wódz nie przejmuje się nawet doskonaleniem umiejętności politycznych swoich ludzi (skoro nie liczy się z ich zdaniem narażając ich na stresy związane z zygzakami własnej, nie konsultowanej z nimi taktyki) nie jest dobrą rekomendacją dla Waszych zapewnień, że zamierzacie dbać kiedykolwiek o edukację polityczną Waszych podopiecznych.
Wracając do wątku - w pozornie chaotycznych i spontanicznych działaniach Piotra Ikonowicza nie dostrzegamy bynajmniej, jakby to chcieli wmówić sobie i innym różni jego krytycy, działań mniej lub bardziej szalonego aktora marginesu naszej sceny politycznej. W szaleństwach Ikonowicza jest socjaldemokratyczna metoda. Jedni będą to oceniać krytycznie, inni pozytywnie, nie w tym rzecz. Biorąc jednak poważnie pod uwagę marksizm możemy zasadnie pytać, czy droga, w którą Ty wierzysz, prowadzi do celu, w który ponoć też wierzysz. Nie ma większego znaczenia, czy to będzie metoda "małych kroczków", której też nie odrzucamy, czy też "dużych kroków"... Nie, właśnie to pytanie jest źle postawione. Właściwe pytanie dotyczy tego, czy proponowana droga rokuje nadzieję na dojście do celu. A jeśli tak, to do jakiego.
CZY NAPRAWDĘ WYDAJE WAM SIĘ, ŻE POZA LOKATORAMI TO RESZTA SPOŁECZEŃSTWA, A W SZCZEGÓLNOŚCI ROBOTNICY, JEST TAKA GŁUPIA, ŻE NIE POTRAFI DOSTRZEC ABSURDU WSPÓŁCZESNYCH NIERÓWNOŚCI, "ZŁODZIEJSKIEJ PRYWATYZACJI", UPADKU SFERY ZABEZPIECZEŃ SOCJALNYCH...?
Nie bardzo potraficie ani w teorii, ani w praktyce dowieść wyższości specyficznej grupy lokatorskiej w tym względzie. Co więcej, raczej nie zabiegacie o wzmocnienie klasowej świadomości.
W przeciwieństwie do Waszej wiary w parlamentarną drogę przegłosowania burżuazji w sprawie ustroju, uważamy, że należy uświadamiać robotnikom to, co mogą zrobić nie tylko jako zahukane ofiary kapitalizmu, ale także jako siła efektywnie potrafiąca kontrolować organizację produkcji w społeczeństwie. Wasi lokatorzy taką siłą nie będą, nawet gdyby mieli świadomość klasową na poziomie samego P. Ikonowicza. Jeżeli uważacie natomiast, że z nich wykształcicie przyszłych propagatorów tych koncepcji w klasie robotniczej, to wybraliście chyba dość długą i mocno zapośredniczoną drogę, szczególnie, że to nie Wy narzucacie "program szkoleń", ale to oni narzucają Wam kierunek działania.