zapewne również abcd odda hold Papieżowi-Polakowi, R. Reaganowi i Żelaznej Damie... no i oczywiście Lechowi Kaczyńskiemu. "Bolkowi" pewnie już nie odda...
...głosy prawaków z "jackowo/lewicowo.pl"...po której to dziś stronie umiejscowią swoje dyrdymały i pozujące na lewicę gnioty...
ano, w końcu walka z "komunistyczną swołoczą" jest najważniejsza z ich punktu widzenia.
"Antykomunizm" prawicy to tak naprawdę zwyczajna antylewicowość.
Syska zapomniał o innym pupilku polskiego prawactwa - Augusto Pinochecie - jeszcze bardziej antypracowniczym i antyspołecznym od Thatcher.
Adam Ciołkosz to rozumiem też prawak? Nazywacie środowisko Obywatela prawackim tylko dlatego, że hołduje inne tradycji lewicowości niż KPP/PPR/PZPR?
moje głosy umiejscawiam zawsze przeciwko watażkom i zamordystom, którzy służą wąskiej klice, obojętnie w jakie szatki się stroją, lewicowe czy prawicowe: przeciwko Reaganowi i przeciwko Castro, przeciwko Hitlerowi i przeciwko Stalinowi, przeciwko Leninowi i przeciwko Mikołajowi II, przeciwko Trockiemu i przeciwko Strasserom. Brandzlowanie się wyborem jednego watażki i jednej kliki przeciwko innemu watażce i innej klice pozostawiam takim jak wy.
"Prawdziwymi antykomunistami" są zapewne demokratyczni socjaliści, często usłużni antykomunistycznym propagandystom - przyjmujący postawę klakierów względem wszelkich niezinstytucjonalizowanych i zinstytucjonalizowanych nośników zmasowanej kampanii antykomunistycznej.
@"W wyniku wojny wywołanej z inspiracji USA zginęło około 50 tysięcy ludzi. Przeszkoleni przez CIA tzw. „żołnierze wolności” palili szkoły i szpitale, gwałcili i torturowali".
@"Ronald Reagan zdelegitymizował komunizm moralnie, przywrócił polityce kategorię zła"
Specyficzne pojęcie moralności reprezentują imperialiści.
"moje głosy umiejscawiam zawsze przeciwko watażkom i zamordystom, którzy służą wąskiej klice, obojętnie w jakie szatki się stroją, lewicowe czy prawicowe: przeciwko Reaganowi i przeciwko Castro, przeciwko Hitlerowi i przeciwko Stalinowi, przeciwko Leninowi i przeciwko Mikołajowi II, przeciwko Trockiemu i przeciwko Strasserom."
Proponuję wylot na Marsa.
@"Pytanko. Adam Ciołkosz to rozumiem też prawak?"
Tak. Raz, że na usługach Imperium Brytyjskiego, krwawszego od nazizmu grabieżcy kolonialnego a dwa członek tzw. Międzynarodówki Socjalistycznej (niech nazwa nas nie zmyli, Hitler też w nazwie miał socjalizm), która dopiero w 2011 wykluczyła ze swych szeregów partię prawicowego satrapy Hosni Mubaraka.
Za to Komintern Stalina nie wykluczył nigdy.
@"Za to Komintern Stalina nie wykluczył nigdy".
Nic dziwnego, przecież nie był prawicowym siepaczem, jak to jeszcze w XXI wieku bywa wśród członków tzw. Międzynarodówki Socjalistycznej.
"Nazywacie środowisko Obywatela prawackim tylko dlatego, że hołduje inne tradycji lewicowości niż KPP/PPR/PZPR?"
Ja tam to środowisko nazwałbym bardziej, schizofrenicznym...
wiemy, że wasz obóz polityczny ma długie tradycje wysyłania swoich krytyków do psychuszek, ale dziś na szczęście macie taką mniej więcej moc sprawczą w sprawie czegokolwiek, jak psia kupa na trawniku.
...teraz widzę jeszcze że...
"Pawełku, wiemy, że wasz obóz polityczny"
...środowisku Obywatela coś się dwoi przed oczami...
"obóz polityczny ma długie tradycje wysyłania swoich krytyków do psychuszek"
...ma jakieś zwidy (to ja mam obóz?!)...
(albo po prostu zachowuje się jak Korwinki, które na podstawie jednej wypowiedzi, potrafi zaliczyć daną osobę do wyimaginowanej przez siebie grupy, i imputować jej powiązania z pewnymi osobami...)
"ale dziś na szczęście macie taką mniej więcej moc sprawczą w sprawie czegokolwiek, jak psia kupa na trawniku"
...i cierpi na megalomanię (jakby środowisko Obywatela miało więęęęększąąąąą moc sprawczą).
(ech, tak właściwie nie powinienem karmić internetowych łonnabi Szerloków Holmsów [1], ale chuj...)
[1] a.k.a. http://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/InternetColdReader
czy Ken Loach nakręcił film o terrorze sandinistów w Nikaragui?
Socjalpatrioto, nie, nie dlatego. Ciołkosz nie ma tutaj nic do rzeczy, a wręcz przeciwnie.
Twoje rozumienie komunizmu - i nie tylko - stawia cię pod względem pojmowania i logiki myślenie w jednym rzędzie z Macierewiczem....jak dla mnie, w niczym się z nim nie różnisz. To twój Wielki Mistrz.
naprawdę mnie wzrusza głębia waszego komunistycznego myślenia i sposobu dyskusji spod znaku "może my jesteśmy tacy i owacy, ale ty to dopiero jesteś taki i owaki". W podobny sposób dyskutowałem ostatnio w Krasnalach, tj. jako 4-latek. Być może po prostu właśnie rozmawiam z 4-latkami.
Chłopcy, takich pyskatych "radykałów", "prawdziwych lewicowców" itp. jak wy, miałem okazję obserwować już kilka fal w swoim nie za długim życiu. Co 1-3 lata pojawia się kilku takich, głośno szczekają, są najradykalniejsi i najbardziej lewicowi na świecie, no i oczywiście niezwykle mądrzy, bo w Internecie poczytali kilka tekstów Lenina a na papierze "Zdradzoną rewolucję". A później kończą studia, kończy się kieszonkowe od mamusi, w najlepszym razie kończą doktorat, i tacy chłopcy gdzieś znikają bez śladu, podobnie jak znika ich radykalizm, a zazwyczaj także ich lewicowość. Więc naprawdę źle trafiliście, bo na mnie sezonowi pyskacze nie robią żadnego wrażenia - za dużo ich już było. Licytowanie się z wami w radykalizmie czy lewicowości byłoby doprawdy najbardziej jałową rzeczą, jaką można robić - wystarczy poczekać rok czy dwa, a was już nie będzie na żadnej lewicy, przyjdą w to miejsce kolejni wyszczekani durnie.
co ci zlego zrobił Macierewicz?
Czyżbyś mu zazdrościł, że - podejrzewam - wie o guerilli latynoamerykańskiej więcej niż ty?
ale Reagan to skńczony c...j, taki mini Hitler lat 80tych. Właściwie reprezentował wszystko czego nienawidzę w polityce.
Tak jak jego koleżanka Taczerowa, która wspólnie z Jaruzelem niszczyła brytyjskich górników.
Po pierwsze, żebyś mógł licytować (czy się, czy ze mną, czy z komunistami), musiałbyś mieć czym. Po drugie, wzruszaj się ile chcesz, ale przecież my już sobie powiedzieliśmy niemal wszystko. Ty wiesz o mnie, kim jestem (to mnie akurat bawi, bo za cholerę nijak nie potrafisz utrafić, ale nie dziwi mnie to, wszak Twój Wielki Mistrz Macierewicz, prezentuje takie same umiejętności), ja zaś już kiedyś napisałem, za kogo Cię uważam. Jako publicysta jesteś wyjątkiem, który już na samym początku stwierdził, że nie ma żadnych poglądów.. .upssss... przepraszam... stwierdził, że ma poglądy, które są wypadkową najlepszych poglądów lewicowych i prawicowych (tu już pękam ze śmiechu, ale niech tam, jesteś po studiach, wolno Ci) i z tego tytułu uważa dotychczasowe podziały w polityce za przestarzałe, wręcz już bez przyszłości (Fukuyama mówił to samo, ale dużo lepiej, dużo dawniej, no i więcej od Ciebie na tym zarobił). Z tej wygodnej, konformistycznej pozycji, w jednej pięciolatce gromisz tych, w drugiej tamtych. Zawsze słusznie. Skoro masz taki pomysł na życie, by pisać głupoty, pisz je sobie dalej, ale nie wmawiaj nikomu, że za tym stoi jakaś idea, myśl czy choćby namiastka wzruszenia nad wyzyskiwanymi. Jesteś zwyczajnym pozerem, który raz weźmie jedno zdanko od Lasa, drugie od Sasa, połączy to (tu przepraszam artystów) w collage, który ma udawać szeroki horyzont, erudycję i zaangażowanie (laski nabierają się na to pozę "na redaktora"???...wątpię).
Jesteś zagrożeniem dla lewicy, bowiem w swojej publicystyce rozpowszechniasz historię ruchu robotniczego, przykrojoną i zafałszowaną pod kątem dla Ciebie akurat wygodnym, a będącym oficjalnym paradygmatem prawicy. Nie masz żadnych szans licytować się z komunistami na jakąkolwiek wizję, więc licytujesz się z socjalzdrajcami i ich kumplami od modlitwy do kapitału, na antykomunizm, udawany obiektywizm poglądów i lizusostwo do kapitalistycznych mediów. Bo to łatwe i proste. I zwyczajnie szujowskie.
Już wiem, iż nie jest prawdą, że nie ma wrogów na lewicy...o ile na lewicy są tacy, jak TY.
Wybacz, ale znowu nie trafiłeś z tym swoim koldridingiem :). Ale spokojnie, skończysz gimnazjum, tobie też przejdzie, w twoim wieku też się tak na wszelkie tematy wymądrzałem i tak samo jak ty trollowałem...
Doprawdy poraża głębia myślenia Okraski, który "tylu rzeczy już się w życiu naoglądał i rzekomo zaobserwował" i na podstawie tych własnych doświadczeń swego czasu obstawał za tzw. sojuszem ekstremów, potem na łamach "Obywatel" wynosił na piedestał Romana Dmowskiego, w końcu "oddał co należne" Ciołkoszowi "bo to dobry antykomunista był". Jest zawsze z prądem... antykomunizmu, tylko w różnych odmianach.
naprawdę mnie wzrusza twoja wiara w to, że jestem zagrożeniem dla "prawdziwej lewicy" (jej prawdziwość polega na nabożnym kulcie tych samych kilku guru od lat - gdyby inni was naśladowali, do dziś siedzielibyśmy w jaskiniach) i jej szkodzę tym szydzeniem z waszej szczeniackiej pozy, z ortodoksji niedouczonych łebków i konsekwentności komunistów z półtorarocznym stażem. Jaka "prawdziwa lewica", takie i jej zagrożenia.
Kotarski, mógłbyś przynajmniej nie łgać aż tak bezczelnie? Gdzie i kiedy "wynosiłem Dmowskiego na piedestał"? Ach ty bojowniku płynący zawsze pod prąd - szkoda tylko, że prąd cię nawet nie zauważył.
Reagan jaki był, taki był, ale rozwalił Związunio.
A teraz pomyśl: gdyby Związunio jeszcze istniał, to Kotarski, Paweł Ciupak, Xyan itp. funkcjonowaliby nie we niszy, tylko coraz wyżej na szczeblach Wydziału Ideologicznego KC PZPR. Bez zwerfikowania przez nich, czy dana opinia jest zgodna z doktryną Marksa, Engelsa, Lenina i aktualnego I Sekretarza, nie można by piknąć.
Byłoby to fajne?
@ABCD. Byłoby to o niebo fajniejsze (co więcej prawdziwsze) niż stan obecny. A imperialistyczne wojny, bezrobocie i bezdomność, znalibyśmy tylko z amerykańskich filmów.
To nie ja, a "Obywatel" przypominał o tradycji ruchu narodowego, w końcu samą postać Dmowskiego. W końcu to nie ja broniłem tego ruchu i jego głównych twórców/teoretyków, stawiając na równi ten ruch polityczny z innymi prądami ideowymi czy politycznymi, także tymi kształtującymi ruch robotniczy, na zasadzie, że jego dorobek jest "tak bliski prawdziwym Polakom" w przeciwieństwie do np. "zażydzonych" no i "niewłaściwych dla Polaków" idei internacjonalizmu, socjalizmu i komunizmu.
długo jeszcze zamierzasz tak kłamać? Nie publikowaliśmy żadnego "przypominania Dmowskiego" - jeśli jest inaczej, dawaj dowody.
Oczywiście "Obywatel" "nie przywracał pamięci ruchu narodowego" publikując teksty poświęcone chociażby Zygmuntowi Balickiemu czy Stanisławowi Grabskiemu. Zapewne działacze ci nie byli związani z endecją. O narodowcach można znaleźć wywiady w "Obywatelu". Jeden z numerów tego czasopisma był poświęcony "prawdziwym polskim tradycjom", w tym m.in. narodowcom. Jakże przecież "Obywatel" mógłby pominąć tak ważną tradycję dla polskości, z którą w dodatku współpracował PPS na emigracji.
Wiemy też od R. Okraski, że R. Dmowski "nie był idealny", ale dla Polski zrobił jakże wiele dobrego, zapewne wtedy, gdy tak pisał o marksizmie i marksistach: "Marksiści o ile nie są Żydami, są w pewnym sensie prozelitami judaizmu".
Oddajmy na koniec głos R. Okrasce o wielkim Polaku (w dodatku prawdziwym) czyli R. Dmowskim: "[...]Roman Dmowski był postacią zasłużoną dla naszego kraju. Mało kto z poważnych znawców tematu odmawia mu niewątpliwych dokonań na polu odzyskania niepodległości czy udziału w ukonstytuowaniu się – po długim okresie rozbiorów – nowoczesnego narodu polskiego. To wystarczająco wiele, by autor „Myśli nowoczesnego Polaka” miał pomnik w Warszawie."
Okraska "za a nawet przeciw Dmowskiemu" w ostateczności opowie się po jego stronie, zupełnie jak Adam Michnik czy emigracyjny PPS współpracujący z endecją i CIA.
bredzisz coś o publikowaniu tekstów o Balickim, o którym nigdy na naszych łamach nic nie było (chyba że ci się pomerdał z Markiem Balickim). Jedyne co potrafisz to starannie wyciąć z kontekstu drobny fragment mego tekstu i coś na tej podstawie "udowadniać". Oczywiście "przypadkiem", zgodnie z najlepszą szkoła komunistycznej podłości i propagandy, "przeoczyłeś" taki oto fragment tego samego tekstu:
Lider endecji nie należy do moich ulubieńców. Ani on, ani jego obóz polityczny nie są mi bliscy w sensie ideowym. Doktryna Narodowej Demokracji kojarzy mi się z myśleniem w wąskich kategoriach nacjonalistycznych, z nieodłączną dla takich „klimatów” manierą ekskluzywizmu, podejrzliwości, węszenia zagrożeń. Nawet jeśli pojawiały się w łonie endecji bardziej godne uwagi osoby czy pomysły, to raczej na obrzeżach niż w centrum tego środowiska. Ale i one to już w większości przypadków tylko historyczna ciekawostka, gdyż w obecnych realiach są anachroniczne.
Jak widać, jest to przykład wielkiej fascynacji i umiłowania Dmowskiego i endecji. Coś jeszcze chciałeś powiedzieć, manipulatorze?
A cóż ten fragment przytoczony przez ciebie potwierdza? Że R.Dmowski nie jest twoim "ulubieńcem", aczkolwiek w łonie endecji znajdowały się godne uwagi pomysły i osoby? Napisałem już zresztą, że jesteś "za R. Dmowskim a nawet przeciw", co zresztą pewnie nieprzypadkowo musiało umknąć twojej "jakże dotkniętej" osobie. Pomimo wszystko nazwałeś go "zasłużoną postacią", której należy się pomnik. Czy z tego też się chcesz wymigać? Odcinasz się od tej myśli, którą zawarłeś w artykule? Przyznaj, ze chociaż raz nie owijałeś w bawełnę i napisałeś, o co rzeczywiści ci chodzi. Chcesz "wszystkich godzić i łączyć"? Czyż to nie jest torowanie drogi Już byli tacy - np. z Bayer Full - "śpiewający razem song - bo wszyscy Polacy to jedna rodzina".
Dlatego podtrzymuje zdanie, że zawsze w ostatecznym rozrachunku twoje zamiłowanie do eklektyzmu politycznego, wybiórcza selekcja "prawdziwych patriotów" i podobno "oldskulowa lewicowość" zmusi cię to zawarcia przymierza z endekami, nie daj Boże polskimi nacjonalistami.
Czyż to nie jest torowanie drogi myśleniu, które sprowadza się do zabiegania o względy u rozmaitych prawicowców, łaskawie tolerujących taką lewicę, która w istocie nie zagraża na dłuższą metę kapitalizmowi, bo zawsze będzie ona skłonna podać rękę prawicy, jeśli będzie tego wymagał np. "interes narodowy"? Chcesz "wszystkich godzić i łączyć"? Już byli tacy - np. z Bayer Full - "śpiewający razem song - bo wszyscy Polacy to jedna rodzina".
jest specyficzna, to znaczy przeskakuje sobie jak zajączek nad różnymi kwestiami, a później wszystko jej "pasuje" i "wynika". Owszem, uważam, że Dmowski za wkład w niepodległość Polski może mieć pomnik. Nie za co innego, lecz za to. Czy to oznacza, że popieram Dmowskiego i zgadzam się z nim? Oczywiście nie. Kompletnie bzdurne są zatem wywody, że miałbym z tego względu wchodzić w sojusz z endekami. Na tej samej zasadzie uważam, że Marksowi należy się pomnik za wkład w myśl polityczną i dążenia emancypacyjne robotników, co nie przeszkadza mi sceptycznie odnosić się do całokształtu myśli marksowskiej i do sojuszu z jego dośc ograniczonymi zwolennikami, czyli współczesnymi komunistami. A wedle "logiki" a la Kotarski, uznanie przeze mnie zasadności powstania pomnika Marksa powinno ze mnie czynić prawie komunistę i sojusznika komunistów.
To bardzo znamienne, że "oldskulowi lewicowcy" twierdzą, że R. Dmowski był tak zasłużony dla kraju, społeczeństwa polskiego i popierają budowę pomników jego osoby. Nie napisałeś tylko o jego zasługach dla odzyskania niepodległości Polski, ale również o jego dużym udziale w ukonstytuowaniu "nowoczesnego narodu polskiego". Faktem jest, że ten udział niestety on miał i wpłynął na postawy i zachowania społeczne, które według mnie do dzisiaj odbijają się czkawką w społeczeństwie polskim, łatwo dostrzec, że "sen R. Dmowskiego o prawdziwym Polaku" po prostu się spełnił. Niepotrzebne są pomniki dla jego osoby, przypominające o "jego wkładzie w rozwój świadomości narodowej". Jego zachwyty nad egoizmem chłopstwa czy tworzącym się żywiołem drobnomieszczańskim, wywodzących się z chłopstwa, ale również i po części ze szlachty, w dużym stopniu wpłynęły na świadomość społeczną społeczeństwa w którym żyjemy. Pamiętajmy, że ten chłopski, potem przeradzający się w drobnomieszczański, egoizm endecja umacniała również w II RP, dodatkowo stymulując go podburzaniem "prawdziwych Polaków" w stosunku do "zażydzonej" lewicy czy po prostu Żydów.
Takie są jej "zasługi" i jej głównego teoretyka czyli R. Dmowskiego w ukształtowaniu myślenia "nowoczesnego narodu polskiego".
Jego wkład w niepodległość Polski sprowadzał się do zaciekłego zwalczania lewicy, nawet nie tylko tej rewolucyjnej (którą przecież uważał zupełnie za zażydzoną czy starał się tak ją przedstawiać w swoich publikacjach) ale i tej, która posługiwała się tylko frazesami rewolucyjnymi, a w istocie zależało jej tylko na odzyskaniu bytu państwowego. Czy nie powinno dziwić zatem, że emigracyjna PPS (do której masz taką wielką słabość) współdziała z endekami w tzw. Radzie Politycznej?
Okraska, nie rozśmieszaj mnie. Kiedy się domagałeś pomnika dla Marksa? Sceptycznie podchodzisz do marksizmu i myśli marksistowskiej czy komunizmu. Twój sceptycyzm jak przystało na typowego eklektycznego antykomunistę nowych czasów nie odnosi się do tego odłamu socjaldemokracji, którego głównie działalność sprowadzała się do umacniania z siłami reakcji kampanii antykomunistycznej. Twój specyficzny, rzekomo bezstronny, a tak naprawdę hurrapatriotyczny sceptycyzm podpowiada ci, że na pomnik i docenienie zasługuje Dmowski, ale już z drugiej strony komuniści polscy zasługiwali na represje ze strony aparatu państwa II RP czy nawet bojówek PPS, bo to "była samoobrona społeczeństwa" przed "bojówkarzami pokroju freikorpsów" (to właśnie R. Okraska porównał młodego komunistę - Henryka Gradowskiego do "bojówkarza freikorpsów 0 http://www.lewica.pl/forum/index.php?fuse=messages.12655)
Dlatego nie zdziwiłbym się, że twój demonstrowany za każdym kroku patriotyzm z domieszką wylewnego i nic niekosztującego dzisiaj antykomunizmu (tak mile traktowany przez prawicę) i "krytyczna analizy myśli Marksa" popchnęłaby cię w kierunku współpracy z dzisiejszymi endekami, tak jak to miało miejsce swego czasu z demokratycznymi socjalistami, dla których jedność narodowa była ważniejsza niż walka klasowa w kryzysowym momencie kapitalizmu.
Próba zestawienia na jednej płaszczyźnie Marksa z Dmowskim przez "oldskulowego lewicowca" to jest dopiero przykład braku logiki. Podpinanie się "pod wszystko co najlepsze w myśli antykomunistycznej, w końcu prądach ideowych, politycznych ufundowanych na antykomunizmie" jest wyrazem szczególnego synkretyzmu ideowego i w dużej mierze może świadczyć o zabieganiu politycznych względów u prawicy. Prawicy dla której lewicowość jest wyłącznie wtedy godna zaufania i nawet uzasadniona gdy odżegnuje się ona ostro od marksizmu, w końcu od konsekwentnego socjalizmu i komunizmu.
"logikę" i słowotok nie ma mocnych.
ciepłe słowa pod adresem Dmowskiego jako myśliciela politycznego wypowiedział też... Julian Brun. Nie chce mi się przepisywać, są w "Stefana Żeromskiego tragedii pomyłek", wydanie z roku 1958, strona 110, komunista na pewno ma to w biblioteczce domowej, niech czyta i mdleje z wrażenia i przerażenia, że oto zdrada i eklektyzm zakradły się do obozu prawdziwych komunistów.
Chciałbym przypomnieć, że Julian Brun nie był jedynym działaczem polskiego ruchu rewolucyjnego i komunistycznego i nie on jedyny w nim zajmował się endecją.
Poczytaj sobie "Nieco o demokracji narodowej" A. Warskiego (tekst ukazał się w 1908 roku na łamach Przeglądu Socjaldemokratycznego" i również tego samego autora - "Kontrrewolucja i klerykalizm" (artykuł ten również ukazał się w Przeglądzie Socjaldemokratycznym rok później).
Oddajmy głos Warskiemu na temat dwulicowej, obłudnej postawy narodowej demokracji i jej założycieli pospołu z Stronnictwem Polityki Realnej:
"Nic więc nie pomogło i realiści muszą reprezentację "zamożnego ziemiaństwa dzielić pospołu z narodowymi demokratami i zadowolić się tym, że w osobie innych członków polskiej grupy Rady Państwa reprezentują niemal wyłącznie wielki przemysł, handel i kapitał bankowy. Z tego nie wynika jednak, aby Demokracja Narodowa nie reprezentowała w Dumie również szerokich sfer przemysłowego i handlowego mieszczaństwa, z wyjątkiem żydowskiego. Jak wykazały wybory łódzkie, niemiecki kapitał hakatystów łódzkich składał w jej ręce reprezentację swoich interesów z taką samą ufnością, jak kapitał polski. W tej jednak chwili zajmuje nas fakt, że wielcy i średni właściciele ziemscy - jak to zresztą wykazały już trzykrotnie wybory do Dumy i co ostatnie wybory do Rady Państwa tylko potwierdziły - znaleźli się w takiej masie po stronie Demokracji Narodowej. Jest to fakt tym bardziej znamienny, że wcale nie tak jeszcze dawno Demokracja Narodowa była rzeczywistym postrachem dla szlachty polskiej, nie tylko dla tych rodzin wielkiej arystokracji, z których rekrutują się koniuszowie i szambelanowie cara oraz biskupi i arcybiskupi i które dziś stanowią jądro drużyny realistów, lecz dla wszystkich dworów szlacheckich. Było to przede wszystkim wtedy, gdy Demokracja Narodowa znajdowała się jeszcze w stanie - że tak powiemy - embrionu, gdy w starym "Głosie" przeciwstawiała interesy chłopskie interesy tych samych obszarników, którzy jej dziś powierzają mandaty polityczne, gdy "podporządkowywała interesom ludu interesy wszystkich innych warstw narodu", gdy odrzucała "cywilizację pańską" i przeciwstawiała jej "cywilizację chłopską", gdy razem z Bismarckiem pluła na "tysiącletnią kulturę" szlachecką - w celu odbudowania Polski.
Cała ta ideologia, której z jeden z dzisiejszych wodzów narodowodemorkatycznych, p. Z. Balicki, zarzucał wtedy, że jest zapożyczona od "narodników" rosyjskich, zawierała już w sobie nacjonalizm, klerykalizm i antysemityzm, które wkrótce potem tak bujnie wyrosnąć miały w obozie Demokracji Narodowej. Ale w swojej pierwotnej formie ideologia ta, ze radykalizmem chłopomańskim ze swoim przeciwstawieniem chaty dworowi, ze swoimi akcentami socjalistycznymi i dążeniem do odbudowania Polski, przerażała zarówno dwory szlacheckie, jak całą burżuazję, chociaż nacjonalizm stanowił zasadniczą sprężynę wewnętrzną owej ideologii.
Ale w ten sposób nacjonalizm, dążący z natury rzeczy do reprezentowania idei jedności narodowej i wrogi walce klas nosił w sobie sprzeczność. I jakkolwiek położenie Polski, zwłaszcza pełne okrucieństw panowanie Hurki i Apuchtina, sprzyjało rozwojowi ideologii nacjonalistycznej i wkrótce stworzyło w Królestwie potężny prąd nacjonalistyczny wśród inteligencji, to jednak nacjonalizm musiał pozostać bezsilnym wśród burżuazji i szlachty, dopóki nie był wyrazem ich interesów klasowych, i bezsilnym w ogóle, dopóki stał w sprzeczności z obiektywnym rozwojem kraju, tj. rozwojem kapitalizmu. W tym celu nacjonalizm musiał z jednej strony wyzbyć się swego radykalizmu społecznego, aby stać się pożytecznym narzędziem w rękach klas posiadających, z drugiej strony musiał pozbyć się programu niepodległości, aby w ogóle stanąć choćby czasowo na czele szerokich i socjalistycznie nieuświadomionych mas ludowych. Bezsilny przez długi czas nacjonalizm wyzbywał się bezsilności w ten sposób, że coraz bardziej zjadał swój radykalizm ludowy i w Lidze Narodowej, zamiast przeciwstawiania i podporządkowywania szlachty chłopom, występuje już jako jedność narodowa i odbudowanie Polski. Ale to jeszcze nie wystarcza: odbudowanie Polski od morza do morza, czy też bez mórz pozostaje nie tylko obiektywną utopią Polski kapitalistycznej, ale i największym straszakiem dla Polski posiadającej. Nacjonalizm musi uczynić jeszcze krok naprzód. I kiedy na parę lat przed wybuchem rewolucji ówcześni ugodowcy a dzisiejsi realiści puszczają w świat znają książkę Scriptora przepisując dosłownie z wydawnictw demokratycznonarodowych wszystkie szopki nacjonalistyczne, przeznaczone do odbudowania Polski, Demokracja Narodowa zgrzyta ze złości zębami i woła, że to paszkwil.
To znaczy, ze już wtedy, w 1903 r. Demokracja Narodowa wyzbyła się nie tylko radykalizmu społecznego, ale wstydziła się swoich niedawnych "grzechów młodości" i było jej nie na rękę, ze grzechy te rozgłaszano wtedy, kiedy ona była już na najlepszej drodze do zamienienia programu niepodległości na prawdzie dążenia "narodu" burżuazyjnego[...]"
"A gdy wybuch rewolucji stworzył w Królestwie Polskim pole szerszej działalności politycznej, pierwszym ich [Narodowej Demokracji] czynem w przeddzień 30 października były strzały do demonstrujących robotników polskich, pierwszym zaś głośnym ich okrzykiem po 30 października było: Prusacy idą! Brońmy całości granic państwa rosyjskiego! I zaklinali się na wszystkie świętości ojczyzny, że wezmą do ręki choćby szwarcowane karabiny i pójdą na granicę pruską bronić niepodległości i całości Rosji. I wówczas to stała się możliwa owa telegraficzna, choć fałszywa wiadomość, podana przez wszystkie gazety polskie - ów jakby cud w dziejach Polski, ze z Petersburga ma zjechać do Warszaw komisja senatorska, aby zbadać, czy rzeczywiście nikt w Polsce nie dąży już do niepodległości Polski!
W ten sposób Demokracja Narodowa pozbyła się wszystkiego, co stawiało ją w sprzeczności z Polską burżuazyjną, nabyła wszystko, co mogło ją uczynić zdolną do przyjęcia na siebie reprezentacji wszystkich klas burżuazyjnych, zwłaszcza najbardziej reakcyjnych, i wszystkich warstw ludowych, najbardziej ciemnych, by stać się w ten sposób siłą nacjonalistyczną, reprezentującą ideę jedności narodowej[...]"
W "Kontrrewolucji i klerykalizmie" poruszony został ważny wątek podatności na wpływy nacjonalizmu polskiego warstwy drobnomieszczańskiej. Nacjonalizm ten upowszechniał wśród tych warstw hasła klerykalne i antysemickie.
Zacytujmy jeszcze słowa Dmowskiego, wyrażające jego postawę wobec rewolucji, rewolucyjnych nastrojów w 1905 roku: "taktyka nakazywała utrzymać bardzo ostry ton narodowy".
Do walki z rewolucją Dmowski z endecją powołali do życia Narodowy Związek Robotniczy.
Takie były główne zasługi endecji i jej przywódców z Romanem Dmowskim na czele - zwalczanie rewolucyjnie i klasowo usposobionych robotników polskich, umacnianie i impregnowanie chłopów drobnomieszczańsko-nacjonalistycznym sosem zachowań społeczno-politycznych, w końcu obrona interesów burżuazji i kręgów ziemiańskich.
ja mu Brun, on mi Warski. I gadaj z takim mędrkiem i z jego "przemyśleniami", że Brun "nie był jedynym". No nie był, odkrycie na miarę Archimedesa. Sednem nie jest Brun czy Warski, lecz wniosek logiczny, że nie trzeba być związanym z jakimś obozem/opcją, aby go za to czy tamto pochwalić, a pochwała za to czy tamto nie sprawia, że "naturalnie" zmierza się do współpracy z takim obozem. Ale ileż można gadać do durnia.
Nie przesadzaj z tymi "pochwałami" komunistów polskich pod adresem Dmowskiego. Głos Bruna nie odzwierciedlał poglądów całej KPP, a nawet budził głosy sprzeciwu wewnątrz niej czy co najmniej pewną konsternację.
Jeszcze raz odsyłam cię do tekstów Warskiego, opracowań chociażby dotyczących wydarzeń rewolucyjnych w 1905 roku czy w końcu wypowiedzi samego Dmowskiego na temat socjalizmu i marksizmu. Jeśli czytałbyś dokładnie Bruna, to nawet i on zauważa, że Dmowski i endecja w praktyce sprzymierzyła się z ziemiaństwem i burżuazją.
Lektura tekstu, jak też a może szczególnie, zadzierzystych komentarzy, wywołuje wręcz anegdotyczne skojarzenia.
Malinowski serwuje kierownikowi donos na Kowalskiego: - Panie kierowniku, chciałbym, za łaskawym przyzwoleniem, zwrócić uwagę, że Kowalski wygaduje o panu różne takie nieprzyzwoite rzeczy aż niedobrze się robi. - Cóż on takiego wygaduje? - No, na przykład to, że pan kierownik używa różnych słów i zwrotów, których znaczenia zupełnie nie rozumie. - Jeżeli ten Kowalski jest taki mądry, to proszę mu powiedzieć aby pocałował mnie w dupę i vice versa.
Już w 1899 roku Abramowski Edward napisał, że najgorsze co może spotkać RUCH SOCJALISTYCZNY to wykorzystanie pięknych idei socjalistycznych do stworzenia pod hasłami socjalistycznymi systemów totalitarnych zniewalających narody i państwa (Myśli polskich socjalistów, W-wa 1983).
Gdzie obecni POLITYCY, NAUKOWCY, PUBLICYŚCI jak też KOMENTATORZY dostrzegli istnienie systemu SOCJALISTYCZNEGO a tym bardziej KOMUNISTYCZNEGO?? Przecież ZSRR został utworzony wspólnym wysiłkiem Imperium Brytyjskiego, Stanów Zjednoczonych i Niemiec. System barbarzyńskiego bolszewizmu, zdalnie sterowany, objął głównie chrześcijańskie kraje słowiańskie! Osobiście, mimo zaawansowanego wieku, nigdzie nie spotkałem żadnego Komunizmu ani komunistów. I to mimo istnienia Międzynarodówki Komunistycznej.
Nawet IPN, walcząc statutowo z KOMUNIZMEM i komunistami nie jest w stanie podać definicji semantycznej zarówno komunizmu jak też komunisty.
Jeden z wielkich cymbałów utytułowanych publicznie stwierdził, że komunizm jest to zbiór pięknych idei, które w praktyce się nie potwierdziły. Pytanie, gdzie zostały wprowadzone w życie? – pominął milczeniem.
Bolesłąw, a ty możesz podać definicję komunizmu?
Jeżeli Pan o to pyta to znaczy, że także nie zna definicji komunizmu. Niestety, nawet Sejm RP ustawę o walce z komunizmem i jego imponderabiliami przegłosował, nie podając przedmiotowych definicji. Naukowcy profesjonaliści stwierdzają, że są to piękne idee, które się nie sprawdziły. Uprawianie ludobójstwa na masową skalę,pod "komunistycznymi" sloganami, dziesiątków milionów ludzi w ZSRR, Kambodży itp. do wprowadzania w życie "pięknych idei", mimo wszystko, trudno jest zaliczyć. Jest to raczej instrumentalne wykorzystanie IDEI humanistów społecznych, przez mocarstwa imperialne, jako oręża destrukcji psychotechnicznych, w realizacji swoich terrorystycznych programów strategicznych zniewalania państw i narodów.
Lenin napisał: Komunizm jest to socjalistyczny system stosunków społeczno politycznych oparty na katolickim systemie wartości etyczno moralnych. Bardziej rzeczowej definicji nie znam.
- "Za to Komintern Stalina nie wykluczył nigdy", ponieważ Stalin członkiem Kominternu nigdy nie był! Nawet nie uczestniczył na Zjeździe w Szklarskiej Porębie w 1947 roku przy powołaniu Kominformu, który Tito olał. Bzdurą też jest twierdzenie, że Stalin w 1943 roku rozwiązał Komintern, na czele którego stał Palmiro Togliatti. Decyzje Kominternu były obligatoryjnie obowiązujące wszystkie partie komunistyczne i robotnicze. A więc także WKP(b) ze Stalinem na czele i NSDAP z Martinem Bormanem. Ponadto de facto nadrzędną instytucją nad Kominternem był Komitet Wykonawczy, na czele którego stał Łazar M. Kaganowicz od 1919 roku. KW Kominternu nigdy nie został oficjalnie rozwiązany. Wiadomo jedynie, że dzierżył element spustu atomowego arsenału strategicznego ZSRR (Marszałek Żukow , film dok. prod. ros. ORT 2001). Obezwładnił KWK w tej przestrzeni gen. Jaruzelski 13 grudnia 1981 roku. Itd.. Czy o tych sprawach nie macie Panowie pojęcia, czy tylko durne manipulacje urządzacie, bzdury wypisując?