że ciągle się dziwię, dlaczego był tak popularny
Jest to dla mnie niezrozumiałe
Byc może pewnym narodom bardziej odpowiadają jednak autorytarne, brutalne i mało wyrafinowane w metodach rządy
Weźmy takiego kubańskiego czy libijskiego Piłsudskiego, którzy też zdobyli władze w zamachu stanu. Tam ludność na tym zyskała, państwo dochód narodowy dzieli na tyle egalitarnie na ile to możliwe w obecnych warunkach. Tymczasem polski dyktator zaprzedał gospodarkę kapitałowi anglo-francuskiemu, a jedyne co zrobił dla społeczeństwa to drewniane sracze. Nic dziwnego, że w wyniku wspólnej misji niemiecko-radzieckiej rozleciało się to państewko w niecały tydzień.
Kubański rewolucjonista nie miałby tego problemu, że musiał chować swoje przekonania i udawać kubańskiego Piłsudskiego w pierwszym okresie, gdyby nie to, że partia komunistyczna i hasło komunizm kojarzyło się ze stalinowskim zamordyzmem, z Katyniem i z oportunistyczną i haniebną współpracą wcześniej istniejącej na Kubie partii komunistycznej z Fulgencio Batistą, podczas gdy przedstawiciele wszystkich innych ugrupowań pozarządowych byli przez niego mordowani. Mimo to jak niedawno napisał Fidel, już od lat studenckich uważał się za świadomego marksistę. Bycie komunistą to po prostu był obciach z tego powodu. Można więc było czytać sobie Lenina w domu i spokoju ducha, ale nie nazywać się komunistą. Kiedy Fidel i jego zwolennicy byli aresztowani po ataku na koszary Moncada, zarzucono mu właśnie, że jest pod wpływem dzieł Lenina, co on rozegrał po mistrzowsku, mówiąc, że tylko ignoranci nie znają dzieł Lenina.
znalazła sobie autorytet. Tomasz Nałęcz - to skrajnie oportunistyczny działacz PZPR w stanie wojennym i za rządów Jaruzelskiego. W III RP - wielki zwolennik reform liberalnych, kapitalizmu i demokracji, w której rządzi środowisko Unii Wolności. Historyk - po linii i na bazie obowiązujacego świątopoglądu liberalnej Political Correctness.
deklarujący od święta przekonania rewolucyjne, podnoszą dwa palce i uprzejmie...informują (posiłkując się dziełami klasyka Nalęcza), że Piłsudski nie lubił demokracji.
A jeśli rzeczywiscie byl on przeciwnikiem demokracji burżuazyjnego, to akurat dla rewolucyjnych marksistów nie powinno w tym być nic złego.