Mizoandria - to się leczy.
a to moja ulubiona autorka. Jak ją czytam to się czuję taki normalny... przynajmniej przez porównanie, że jest ktoś mniej ode mnie normalny.
A autorce współczuję tej pracy w szalecie miejskim; tych frustracji, traumy... a jeszcze nie jeden naleje na podłogę a potem nie zapłaci. Ale coż, trzeba się było uczyć.
Uwielbiam czytac twoje wpisy i z niecierpliwoscia codziennie zagladam czy aby cos nowego na Twoim blogu sie nie pojawilo. Szkoda, ze ostatnimi czasy tak malo nowych postow sie pojawia.
Serdecznie pozdrawiam i dziekuje za otwaranie oczu!
Już mogłoby być zdjęcie tej sałatki do zjedzenia, a nie foto obierek które zostały (chyba że miało być awangardowo...).
To mój ulubiony blog i każdy nowy wpis czytam z zaciekawieniem. Trzymaj tak dalej!
Se go wychowałam. Mało co mi z nim wyszło - wyszło oprócz synów i haźla właśnie (*_*) Nie czyściłam tak długo aż się złapał i pucuje do dzisiaj.
Mam nadzieję, że w zdaniu "byłam z niego całkiem kontekt" jest literówka? Poza tym brzmiałoby bardziej feministycznie: "byłam z niego całkiem kontenta".
Zdjęcie z surówką dla świń jest super!
.
To jest surówka dla wieprzków.
.
I co jest złego w sprzątaniu kibla czy rozwieszaniu prania? Nie myję kibla bo mi nie przeszkadza. Jak se chce mieć czysty to se umyje. A pranie zrobić? Wrzucić, wlać płyn i włączyć pralkę - dwie minuty. Rozwieszenie to jakieś 5 minut. Rozwieszam sobie sam ale jak jest w innych domach to już przecież kwestia umowy i podziału obowiązków. Mieszkam sam ale kibel mam usyfiony i dobrze mi z tym ;P