Ale czego sie nie robi dla zdrowia?! Chętnie jednak przerzucę się na uprawianie tego backlasha. Poza tym od dawna już uprawiam wewnętrzne równouprawnienie do czego towarzysza Ciszewskiego też gorąco zachęcam. To przecież bardzo proste. Kiedy walisz setę nigdy nie zapominaj o drugiej nóżce. Dlatego ja zawsze walę parzyście, bo to dla mnie POLITYCZNA sprawa!
albo coś w tym rodzaju
"Lewicowych 2011" to ja dobrze radzę, weźcie odróbcie lekcje i po tym pierwszym mizoginicznym knocie zróbcie coś co pokaże mężczyznom ich miejsce w społeczeństwie! I seksistowskim filmie też! Seksistowskim? Pewnie tak, bo choć za cholerę nie rozumiem o co w tym seksiźmie chodzi, to na wyczucie strzelam, że jedyna kobieta to w tym filmie trzyma jakimś mizoginom mikrofon. W czym ujawnia się zresztą wielowiekowy patriarchat i poniżenie kobiet, zmuszanych do trzymania tego mikrofonu tym leniwym samcom Ikonowiczom i Grzegorczykom. Sami se nie mogli trzymać?!! Tylko statyw sobie łobuzy z kobiety zrobiły? Ogarnia mnie tak niewymowne obrzydzenie do tych ludzi, bo podejrzewam nawet, że to ci sami, którzy brrrr... sikają na stojąco!!!
Jak siadają... Żenada po prostu! Tfu! Gestapo!
I tak o to wyjaśnił się fenomen Twoich komentarzy :
Kiedy walisz setę nigdy nie zapominaj o drugiej nóżce. Dlatego ja zawsze walę parzyście, bo to dla mnie POLITYCZNA sprawa!
Rób jak chcesz. Pij sobie na jedną nóżkę, ale ostrzegam, że będzie Cię znosić jak nie zapewnisz sobie równowagi wewnętrznej, na co słusznie zwaraca uwagę blogerka.
Mozesz się backlashem podeprzeć jak Cię będzie znosić, ale pewniejszym jest utrzymanie środka ciężkości we właściwym miejscu... Zawsze możesz też wrócić z knajpy oparty na kobiecym ramieniu ale to chyba zostanie przyjęte jeszcze gorzej niż ten backlash.
No taki fajny poziom właśnie - komentarze z piwkiem, a sam tekst... Gdyby go napisała kobieta, natychmiast wywołałby serię tekstów o (kobiecej - a jakże!) histerii, braku argumentów i niezdolności do udziału w logicznej dyskusji.
Uważam, że Anka ma 100% racji. Tzn. jeśli chodzi o mizoginię. Z Obamą sprawa trochę bardziej skomplikowana, bo z jednej strony można na niego patrzeć jak na przedstawiciela grupy dyskryminowanej, a z drugiej to jednak szef najpotężniejszego państwa, który zresztą od swoich obietnic dla wykluczonych, jakby odszedł... Silnemu można ostrzej przywalić, dyskryminowanemu nieładnie. Myślę, że w kontekście tekstów o końcu cywilizacji białego człowieka itp. lepiej było uniknąć hasła, które może się kojarzyć z rasizmem, ale wydaje mi się, że autorzy nie mieli intencji rasistowskich.
Ale niezależnie od tego, czy się z Anką zgadzamy, czy nie, ona ma prawo napisać, co sądzi, ma prawo krytykować. A takie żałosne kwiki o "rozstawiającej" i pisaniu w zeszycie to ciekawy materiał dla psychoanalityka, ale nie mają nic wspólnego z racjonalną dyskusją. A argumenty, że skoro w żadnej organizacji lewicowej nie ma w statucie, że kobiety mogą być tylko kucharkami, więc jest ok - to trochę żenada... Wiesz, 15-20 lat temu (seksmisja i te sprawy) to się takie słyszało, ale ja już dawno się z tym nie spotkałam, bo jednak do większości dotarło, że dyskryminacja bierze się nie tylko z otwartych zakazów (których już zresztą być nie może, bo zostały prawnie zakazane), ale z takiego "niezauważania", jakie wskazuje Anka.
Co do inwalidów i gejów - jasne, dobrze by było, gdyby też byli, ale może jednak kobiet jakby w społeczeństwie - i organizacjach lewicowych - znacznie więcej niż gejów i inwalidów? I lepiej to koledzy przemili zauważcie. Jak nie dociera do was argumentacja etyczna, że skoro lewica jest przeciwko wykluczeniom, to nie może wykluczać też kobiet, to weźcie pod uwagę argument strategiczny: kobiety są statystycznie lepiej wykształcone (stąd ta "rozstawiająca" i pani każąca pisać w zeszycie chyba?), więc warto je mieć po swojej stronie. Ile osób przychodzi na manify - ha?
Pod plaszczykiem "wojny plci" znow klotnia o to "na czyim podworku warto sprzatac". Czy lewica ma walczyc o rownosc plci, nie tylko tak bedaca wynikiem zakazow, czy tez ma sie skupic na gruipach socjalnie wykluczonych, np. lokatorach? Te same argumenty jak w przypadku homoseksualistow i ich wsparcia przez lewice.
Oczywiste jest to, ze Cisza uwaza wspieranie lokatorow za bardziej wartosciowe niz feministyczne postulaty. I to jest okej. Ten felieton tez by moze jeszcze uszedl, bo i "feministki" maja na sumieniu pogarde grup wykluczonych: (Bochniarz, Sroda). Cisza krytykuje jednak, bo nie chce zauwazac wielu rzeczy. Pewien artykul autorki skomentowal slowami mniej wiecej takimi: " ta glupia baba narzeka a to biedny facet zarabial w tym zwiazku ona na stazu za 700 zlotych my sie tu dla was na smierc zaharowujemy a wy co niewdziecznice". Dom sie sam nie posprzata, obiad nie ugotuje, dzieciak nie zaopiekuje, facet moze i sam sie zabawi ale od tego ma ta zone. O powyzsuzych punktach Cisza zapomina. Samo sie nie zrobi. A faceci nie robia.
Manifa+wykształcenie+etyka = film jest do dupy.
A dla mnie ten film jest słaby z zupełnie innych powodów. Ale statystycznie rzecz biorąc jestem chyba za słabo wyedukowany, żeby się wypowiedzieć i przy okazji nie wyjść na macho, więc o filmie pogadam z mamą (kucharką).
Ile osób przychodzi na manify - ha?
Z neo liberalnej gazety wyborczej ?
Czy w ogóle ?
Ad rem:
Cisza nie powinieneś się wdawać w takie publicystyczne przepychanki. Pomyśl ile czasu spędziłeś żeby spłodzić ten tekst. Pewnie z tydzień. Zobacz il mogłeś zrobić przez ten czas dla lokatorów.
Nie ma czegoś takiego jak wojna płci. Tylko dosłownie parę osób bezskutecznie próbuje ją wywołać.
To portal polityczny nie obyczajowy. Rzeczona blagierka zajmuje się zaś na nim tylko deskami klozetowymi czy "urodą" pani Thatcher. Nie ma o czym pisać wiec wszędzie nosi ze sobą swoją deskę klozetową, jako argument ostateczny. Chciałbym usłyszeć choć jeden argument potwierdzający dyskryminację polityczną kobiet. Takich argumentów nie ma. Jest autobus i sikanie na stojąco. Żenada. Porównywanie zaś przez jedną z komentatorek sytuacji kobiet do sytuacji osób niepełnosprawnych (kobiet i mężczyzn), a nawet stawianie wyżej jakiejś ich malutkiej ale zawistnej grupki spotykającej się z największym ostracyzmem właśnie wśród kobiet (dlatego, że rzekomo jest ich więcej) uwłacza i niepełnosprawnym i samym zdrowym kobietom. Bo przecież to niepełnosprawni z samej zasady bez pomocy z zewnątrz są wykluczeni a nie kobiety.
Dziś tzw. Feminizm oznacza z jednej strony walkę już bogatych kobiet o przywileje w polityce i biznesie, a z drugiej strony, skoro wykluczenia nie ma, walkę zastępczą z deską klozetową we własnym domu, ale walkę publiczną o stosunki we własnych domach? Do tego celu wyciąga się i ożywia jakiś XIX wieczny nieistniejący już model rodziny i czyni go punktem odniesienia. To poza tym trochę tak jakby komusiści po zlikwidowaniu własności prywatnej, z braku wroga uderzyli we własność osobistą. W Polsce nie ma praktycznie żadnej dyskryminacj płci. Wszyscy bez względu na nią jesteśmy jednakowo źle przez to państwo traktowani i poza specyficznymi wyjątkami (aborcja) mamy takie same problemy.
Nie znam jednak żadnej organizacj nazywającej się feministyczną, ktora zajmowałaby się bezrobociem czy wzrastającą wśród kobiet bezdomnością. Te kobiety kobiet od problemów sikania na stojąco, po prostu nic a nic nie interesuja. Pozostały tej marginalnej grupie tylko walka o przywileje (parytety) dla tej grupy (na parytecie nie zyskają przecież bezdomne kobiety) i inne backlashe i dziwolągi.
Redaktorze Ciszewski konkretne pytanie. Ile kobiet wykluczyłeś z LA? O mężczyznach wykluczonych, feministycznie mówiąc dyskryminowanych, słyszałem. Ale ile kobiet nie zostało przyjętych bo były kobietami?
Zakładam, że jest ich mniejszość. Zgodnie więc z logika i rachunkiem prawdopodobieństwa mniej je widać. Ale czy dlatego mtoś, równie ambitny jak niejedna kobieta, musi się schować?
Cisza, nie ma co - ta feminototalitarystka nawet nie czyta żadnych komentarzy i nie ma odwagi pisać polemik. Jej wypowiedzi to stek obrzydliwych, mizoandrycznych bzdur, którymi może brandzlować się, na szczęście, grupka nielicznych.
Słuszna uwaga dotycząca niejednego blogera, który tym się różni od nas, że ma bloga a my nie. Wielu z nich dezerteruje w dyskusjach. To samo w innym temacie robi Pacewicz na swoim blogu. A przecież skoro upubliczniają swe myśli to po to by ktoś ich czytał. Bez wątpienia zaś czytają nasze komentarze ale dyskusji unikają. Ja rozumiem jakiś Passent czy inny nomen omen Urban, ale ci nie różnią się od nas niczym więc arogankie milczenie "autorytetu" jest nie na miejscu.
A wracając do idei równości, która mnie jest dużo bliższa niż tym co sobie nią gębę wycieraja.
Nie biorą oni pod uwagę ludzkiego indywidualizmu i jednostkowych ambicji. Że 99% z nas, kobiet i mężczyzn czuje się sobą a nie kobietą lub mężczyzną. Jeśli więc w jakiejś organizacji przeważają mężczyźni to według wszelkich reguł prawdopodobieństwa przeważać też będą w jej władzach. I wcale nie dlatego, że głosują na mężczyzn mężczyźni. Nie ma miejsca raka reguła. Jeśli przegram z kobieta to przegrałem, a jesli przegram z innym mężczyzną to trochę wygrałem? To bzdura! To ja chce wygrać i obojętne mi z jakim konkurentem przegram.
Na tej samej zasadzie ja zapytam czemu w organizacjach feministycznych jest tak mało mężczyzn? I czemu nie ma nawet jednej, którą reprezentowałby mężczyzna!? ;-).... Ale kto wie, może gdzieś za tym stoi jakiś Michnikowski :-)
a teksty Zawadzkiej ehhh
Dlatego jest ich mniej w partiach i organizacjach, również w organizacjach lewicowych. Spośród tych, które trafią już do organizacji, co najmniej połowa bardziej interesuje się działaczami niż działalnością publiczną.
Takie są fakty. Czas skończyć z religią polit-poprawności.
I dlatego elektorat lewicy od wielu lat głosuje na PiS
Piekni i mezni panowie Lewicowcy. Prosze was tylko o jeden eksperyment myslowy: wyobrazcie sobie spoleczenstwo zlozone z 55% osob czarnoskorych. Zarabiaja oni mniej niz biali, dostaja glownie niskie posady, sprzataja po bialych, myja ich naczynia, gotuja im zarcie i wycieraja im dupe. Wiekszosc z nich byla bita przez kogos bialego. Caly rzad, rzadzacy kler i elita biznesowa. Probuja walczyc o odrobine godnosci. A teraz wyobrazcie sobie jak w nich za to nawalacie rasistowskimi zarcikami (bo ktos z mainstremu ich wsparl). Ekstra lewica. Nie widze sporu miedzy prawami pracownikow i pracownic. Lokatorow i lokatorek. To falszywy argument, walka klasowa to podstawowa walka, ale tak pogardzana "obyczajowka" jest z nia nierozerwalnie zwiazana. Wyzwolenie wszystkich uciskanych! W czym jest wasz problem cholerni szowinisci?
Jeśli wyrzucą homoseksualistę z pracy za orientacje seksualną to dołożę wszelkich starań, żeby go bronić i walczyć o jego prawo do jego tożsamości. Jeśli jakiś gej wyrzuci hetero seksualnego z pracy za próbę założenia zwiazku zawodowego to stanę po stronie "heteryka". Czy to oznacza, że jestem homofobem. Jeśli zwalczam Henrykę Bochniarz i staje po stronie górników, których 100% to mężczyxni to jestem mizoginem? A ten Backclash to co to za dyscyplina? Ja nawet w squosha nie grałem. Wolę piłkę nozną, ręczną, ciężary, pływanie i boks. Ogladać i uprawiać. Takie mam prymitywne maskuliniczne czy jakos tak manie. Siatkówkę tylko ogladam, bo sprawność tych ludzi jest nadludzka i mam kompleksy że do siaty brak mi jakichkolwiek predysposycji
Nigdy nie biłem i nie wyzyskiwałem żadnego czarnego. Nie uważam zatem, że powinienem przepraszać ich za to czy traktować protekcjonalnie w kontaktach z nimi ("wy tacy biedni, my was tyle lat kolonizowaliśmy"). Zresztą sami czarni tego nie lubią, chcą być traktowani normalnie a nie jak niepełnosprawni. Kolega był w środkowej Afryce, więc wiem.
Nigdy też nie dyskryminowałem kobiet. Nie cenię zatem podlizywania się feministkom czy przepraszania ich za to, że się żyje i jest mężczyzną. Wkurza mnie też protekcjonalne traktowanie kobiet przez młodych pro-feministycznych mężczyzn.
Polecam książkę "Kobiecość. Od wolności do szczęścia" Perly Servan-Schreiber. Tak na otrzeźwienie.
że jakby jakiemuś mężczyźnie lub grupie mężczyzn tak samo odbiło, to miałbyś do tego taki sam stosunek.
co to ma do rzeczy ze ty osobiscie nie przykladales do tego reki? Oczywiscie to ci sie chwali, ale tak samo mozesz mowic ze nigdy nie wyzyskiwales pracownika, wiec problem wyzysku nie istnieje i nigdy nie zastrzeliles afganczyka wiec problem kolonialnych wojen nie istnieje. Obiektywne liczby i fakty jakosciowe mowia o gorszej sytuacji kobiet w stosunku do mezczyzn. Moze czas przestac uzywac ignorancji jako argumentu i pochylic sie nad problemem? Zamiast pisac w stylu: "osobiscie nikogo nie eksmitowalem, tym ludziom cos odbilo, wymyslaja sobie problemy"
Obiektywnie są sytuacje, gdzie dyskryminowane są kobiety. I są sytuacje, w których dyskryminowani są mężczyźni (sądy rodzinne) lub chłopcy (szkoła podstawowa złożona prawie wyłącznie z nauczycieli płci żeńskiej, których percepcja dobrego zachowania czy dyscypliny nie jest dostosowana do potrzeb chłopców).
Tak czy siak obiektywnie problem dyskryminacji istnieje. Ale to nie jest powód, by kogokolwiek traktować protekcjonalnie.
czy chłopcy i dziewczynki mają inne potrzeby niz dziewczynki odnośnie dobrego zachowania, czy dyscypliny. Jakie, czym sie rózniące?
Ale odnosnie tekstu (poprzedniego), to wiadomo, że chodza po ludziach przypadki i przypadkiem zupełnym w dyskutowanym przez autorke filmie (którego tez nie widziałam) żadnej z prezentowanych organizacji nie reprezentowala kobieta. Jasne przypadek czysty... a po przemyśleniu?
Moim zdaniem w tekscie blogerki o filmie jest zawarte trafne spostrzeżenie. Owszem autorka ma skłonność do zrzędzenia na swoim blogu i utyskiwania rózne drobiazgi większą niż sąsiędziemeryci. I to jeszcze w tonie bardziej dramatycznym niejednokrotnie.
Czy tez może powiedzmy tak- ma "percepcję dobrego zachowania czy dyscypliny nie dostosowaną do moich potrzeb" :) Czy tez może dostosowaną do ptrzeb mało kogo, co jej może szkodzi i powoduje, ze jest czytana przez pryzmat poprzednich zrzędzeń, ale czasmami ma rację. Tym razem na przykład.
Tu jest streszczenie opracowania dotyczącego dyskryminacji chłopców w szkołach w Niemczech. Ale pewnie dałoby się to przenieść na grunt polski:
http://odadoradosci.salon24.pl/69929,czy-niemiecki-system-edukacyjny-dyskryminuje-chlopcow
Dobrze link do tekstu. No i co z tego?
Tylko, żebyśmy się chyba źle zrozumieli. Mnie chodziło dokładnie o odpowiedz na pytanie.
Odnosnie samej dyskryminacji nie potrzeba mnie przekonywać, bo ja równiez jestem zdania, że w podstawówce chłopcy są dyskryminowani. Pisałam zreszta juz kiedyś o tym. Przekonanie to wyrobiłam sobie na podstawie własnej obserwacji. Nie potrzeba mi ekspertyzy, coby mi: "wykazała, ze chłopcy przy samych wyników dostana gorsze oceny od dziewcząt". Wystarczy, ze sobie przypomnę jak pare razy przygotowałam młodszego brata, tak, że umiał wszystko plus rzeczy dodtakowe na 6, a wracał z 2 z łaski. Na pewno umial nie gorzej niż ja wczesniej z moją 5, 6. Zresztą to było widac- u mnie w klasie i ogolnie z tego co kojarzę, choć żadnymi badaniami nie mogę się poprzeć, w podstawówce prawie nie ma wsród chłopców uczniów średnich. To dobry wskaźnik dyskryminacji gdy nie ma średnich. Byli albo bardzo nieliczni dobrzy uczniowie i cała rzesza złych. Bo gdy jesteś odpowiednio silny, to sie przed dyskryminacją obronisz, ale cała przeciętna większość była właśnie jej ofiarą.
Tylko, ze mechanizm, który za tym stoi nie wynika z innych potrzeb dyscypliny, "typowych cech dziewczęczych" (nie ma czegos takiego, sa inne oczekiwania i inna socjalizacja z jaką chłopcy i dziewczynki spotykaja sie w domu) czy podobnych bzdur, jak usiłuje przekonac tekst. Tu jest mój drogi gorzej. Nie ze wzgledu na inne potrzeby, tylko bezczelnie i wrednie wmawia im się, że są niezbyt mądrzy, że sobie nie radzą.
Wydaje mi się, że akurat ja jestem osobą, która wiele może o tym powiedzieć "jak płec nauczycieli wpływa", bo akurat zdarzyło mi się to zaobserwowac z obu stron. Wcześniej jako uprzywilejowana, później z też drugiej strony studiując na uczelni technicznej.
To co przeszkadza, to nie jest jakies nie dogranie do cech twojej osobowości, czy oczekiwanie innych cech charakterologicznych. Nie, to co przeszkada, to jakiś jakby brak zaufania i wyjściowe założenie, że ty najprawdopodobniej nie umiesz i nie potrafisz. W podstawówce, czy szkole średniej z góry zakładano odwrtonie, że jak coś mówię, to raczej dobrze, nie dopytwano podejrzliwie o każdy szczegół, nie robiono wielkiego zdyiwionego o, kiedy mi sie udało odopowiedzieć, nie kiwano z politowaniem głową gdy nie, raczej interpretowano to jako wypadek przy pracy itp. Ok, kiedy się naprawde przygotujesz i masz odpowiednio wredny charakter możesz się wybronić (poza naprawde skrajnymi przypadkami, połączonymi jeszcze z tym, że prowadzacy sam mgliście kojarzył przedmiot, co go naucza). Ale pisząc szczerze i bez ogródek, kiedy ci się najzwyczajniej w świecie nie chce przygotować z czegos w rodzaju przyrzadów półprzewodnikowych, czy innych rzeczy nudnych jak obchody 11 listopada, i chetnie by się coś tam ściemniło, wtedy tej przestrzeni zaufania brakuje.
Ale najgorsze w tym wszystkim jest, że wiekszość nie zauważy, że padła ofiarą dyskryminacji i powoli zacznie w tą ocenę swojej osoby wierzyć. I to jest własnie w takich mechanizmach naprawdę wredne, że zaczynają byc przyjmowane jako obiektywna ocena rzeczywistości i sama ofiara zaczyna w nie wierzyć. Kiedy taki dzieciak zaczyna myśleć, że skoro doroslil teoretycznie przygotowani i mądrzy , tak mnie oceniają, to może jakkolwiek to smutne, to jednak maja rację.
Kiedyś czytałam we wspomnieniach jakiegos pisarza, że nauczycielka (nie pamietam juz jakiego języka, w każdym razie dla niego ojczystego) powiedziała mu, iż jedyną szansą dla takiego jak on jest zostac zawodowym żołnierzem, to sie jakos utrzyma, a poza tym do niczego innego sie nie nadaje. Pisał, że gdyby jej uwierzył byłby dziś żołnierzem. Ok nie uwierzył i mamy happy end, ale powstaje pytanie ilu jest takich, co uwierzyło i nawet dzis pretensji nie ma.
Blagierstwo (nie mylić z blogerstwem), które tu uprawia skutecznie obśmiewa lewicę, kompromituje ją i sprawia, że nikt się nie interesuje nią.
Absurdy, które wypisuje na swoim śmiesznym blogu, powinny być zdjęte.
Choć jaby ktoś go wrzucił z google tłumacza;-).
NIe zastanawiałem sie nad tym. Pewnie wszyscy mieliśmy w szkole wychowawczynie a nie wychowawców, zwłaszcza w szkole podstawowej. Ale nie zastanawiałem się na ile ten fakt był nas w stanie tłamsić. Czy mizoandria w szkole była już wtedy tak powszechna jak w czasach kolonialnych ucisk czarnych? ;-) Czy to jest jakieś długotrwałe zjawisko, nie mające związku z programem nauczania, który dopiero obecnie jest tworzony przez kobiety pod dziewczynki, a który premiuje mizoandrię;-)? Czy i kiedys był ten sam problem, choćby w czasach PRL, w których chodziłem do szkoły i o seksiźmie, wielowiekowym patriarchacie i backlashu nic nie słyszałem, a ma związek z samą wychowawczynią i jej osobistą mizoandrią ;-)
Czytając to co sam napisałem powyżej stwierdzam - jak to łatwo być blagierką ;-)))
"Absurdy, które wypisuje na swoim śmiesznym blogu, powinny być zdjęte. " Ale czy Blumstein się na to zgodzi?
1968 reprezentujesz wyjatkowo mizoandryczną postawę. Niezależnie od tego jaka jest Twa płeć. Czy nie lubisz tych innych czy samego siebie.
Wywód dotyczący czarnych ma dwie bardzo słabe strony. z jednej nie mówimy przecież o czarnych kobietach a problem ucisku czarnych jest tak samo nieporównywalny jak problem wykluczenia niepełnosprawnych i "wykluczenia" kobiet. To jest naciagane. Problem czarnych był a problem niepełnosprawnych jest i zawsze będzie obiektywnym dramatem.
Poza tym nadal nie wyjaśniasz co ma do tego siedzenie w autobusie i nie położona na sedesie deska klozetowa, którą autorka dźwiga niczym krzyż pański przez wszystkie swoje wpisy?
Druga słabością takiej argumentacji jest brak argumentów bezpośrednich dotyczacych rzekomej dykryminacji kobiet i z ich braku posługiwanie sie "męczeniem Murzyna". O cienko z Tobą. Brakuje jeszcze porównania do Auschwitz, a przydałby się jakiś mocny akcent by zrobić wrażenie.
yono: co do chłopców i dziewczynek. Oczczywiście, że te potrzeby są inne. Chłopcy jako małe męskie szowinistyczne świnie już w tym wieku odstają od dziewczynek. Dłubią w nosie, obgryzają paznokcie, puszczają bąki a między palcami u nóg hodują bałwanki. Już nawet w tym wieku nie siadając na desce sikają obok klozetu. A potem kto to sprząta? Kobieta, sprzątaczka! Kobieta nauczycielka nie może chodzić za gówniarzami do męskiej toalety by sprawdzić czy się taki nie wypóżnia do pisuaru. Sam wf-ista nie podoła.
Nie ciebie pytalam. Nie pytalam, bo zdazylam juz zauwazyc, ze dyskutujac o tekstach zawadzkiej, odczuwasz nieodparta chec poinformowania ogolu jak zalatwiasz swoje potrzeby fizjologiczne i o innych "strzegolach" intymnych. Ponadto zdajesz sie wychodzic z niezrozumialego dla mnie zalozenia, ze caly swiat zywo interesowac bedzie co robisz z deska w swoim klozecie itp.
Wyobraz sobie, ze mnie to jednak o dziwo kompletnie nie interesuje, co wiecej pragnelabym sie raczej nie dowiedziec. Bo tu sobie przegladajac lewica.pl kawe popijam i mi potem niedobrze.
W równym stopniu zwalczana powinna być mizoginia jak i mizoandria, w obu przypadkach zresztą nadużywana. Jak i wszystkie inne szowinistyczne postawy
że Anna Zawadzka tak naprawdę prowokuje i właśnie sprowokowała. Mnie pierwszy raz uderzyło po przeanalizowaniu składu kierownictwa Młodych Socjalistów - sami faceci. Czy tak ma wyglądać nasz ekhm przyszły rząd? To ja nie chcę. Uważam, że każdy facet- tzw. lewicowiec powinien wypychać swoje koleżanki do "celów wyższych". Naprawdę, wystarczy na te koleżanki trochę inaczej spojrzeć, one się trochę boją czasem mieć coś do powiedzenia. Nie ma nic gorszego niż ukryty seksizm w kręgach lewicowych.
"Uważam, że każdy facet- tzw. lewicowiec powinien wypychać swoje koleżanki do "celów wyższych"."
Nie ma to jak protekcjonizm. "Aśka, Kaśka, Zośka, Gośka - która chce iść do Zarządu? Nie bać się, jak się która zdecyduje to my [mężczyźni] się zaopiekujemy. No chooooć Gośka. Zarząd z tobą będzie ładniejszy."
intencje były inne, chodzi o "zastany" porządek, wg którego kobiety "na wejściu" czują się od razu z tyłu. Tak jest i niestety przyszło nam z tym walczyć i WYŁĄCZNIE na ten etap otwarcia faceci muszą być aktywni.