uważał że Norwedzy powinni przyjąć katolicyzm, gdyż luteranizm jest za liberalny
Celne - z jedną poprawką: Breivik nie "chwalił" PiS ani NOP tylko przekleił z Wikipedii listę partii prawicowych z różnych krajów europejskich.
Nie zmienia to faktu, że Breivik ma poglądy de facto liberalno-konserwatywne, gdzieś tak w pobliżu naszego Sikorskiego, bardziej umiarkowane niż Gowin czy Niesiołowski, o Korwinie nie wspominając. Jedyne co go odróżnia to niewiara w mechanizmy parlamentarne.
Postsocjalista - nie tak. Breivik pisze, że zarówno protestantyzm jak katolicyzm są zbyt liberalne i trzeba stworzyć nowy Europejski Kościół Chrześcijański łączący kalwińską etykę i katolicką estetykę (s. 1130-1136 jego manifestu).
To tym bardziej słusznie nazwano go chrześcijańskim fundamentalistą. Jak można kościół katolicki, który nadal mentalnie tkwi w średniowieczu, określić jako "za liberalny"?
SiM - w kwestii terminologicznej: "fundamentalista" to w religioznawstwie ktoś, kto chce powrotu do korzeni danej religii. Tymczasem Breivik projektował zupełnie nowe, przez siebie zreformowane wyznanie.
Do tego taki drobiazg: Breivik pisze o sobie, że "nie jest człowiekiem religijnym" i "nie ma jakichś osobistych relacji z Bogiem". Określa się jako "chrześcijanin kulturowy" rozumiejąc przez to "europejskie dziedzictwo kulturowe" (w tym też Oświecenie!). Poza tym pozytywnie wypowiada się też o poganizmie (odynizmie). W tym sensie to "fundamentalistami chrześcijańskimi" jest większość polityków polskiej lewicy. :)
Takich "chrześcijan kulturowych" jest na prawicy dziwnie dużo. Np. taki Bogusław Wolniewicz. Kiedyś w Radiu Maryja jakiś słuchacz wypomniał mu ateizm, ale natychmiast zaczęła się obrona (w dobrym stylu RM), że on i owszem, jest niewierzący, ale do kościoła chodzi, bo to takie piękne.
Dla mnie Breivik to taki Korwin, tylko w działalności realnej, a nie wirtualnej.
Wszystkie elementy ideologii B. znajdziecie u Mikkego, łącznie z chrześcijaństwem kulturowym.