Jeśli od lat tu przekonuje innych ludzi, że "demokracja" w Europie, a zwłaszcza w Polsce jest kompletną fikcją?
Pomysł umowy śmieciowej dla polityka, traktowany niestety tylko jako żart, jest bardzo dobrym pomysłem... oczywiście dopóki nie można ich powywieszać. Jednak i on i inne są co najwyżej pomysłami z gatunku defensywnych. Zupełnie jakby polityk był jakimś niezmiennym zjawiskiem naturalnym, dopustem bożym, którego nie można się pozbyć (bo po prostu jest) i wziąć sprawy w swoje ręce, gdyż milcząco zakłada się, że na istnienie tej hołoty nie mamy żadnego wpływu. Więc co najwyżej myślimy jak zabezpieczyć nasze interesy, przed tajfunami, trzęsieniami ziemi, powodziami, czy... politykami. A przecież politycy w tym systemie wszystko co robią, robią oczywiście wyłącznie dla dobra państwa... państwa Tusków, Napieralskich, Pawlaków... Pana Kaczora. I dobrze o tym wiemy.
Prawdziwa zmiana musi mieć charakter systemowy. Prawdziwa zmiana jest możliwa tylko wtedy, gdy władza wróci do ludu. Gdy lud się (skutecznie) o nią upomni. Wtedy jest możliwa prawdziwa demokracja, bo ta przedstawicielska tylko ją przypomina.
To wszystko jest strasznie trudne. Dla przykładu hiszpański "ruch oburzonych" potworzył w wielu miastach swoiste agory, miesca dyskusji tysięcy ludzi... ale o niczym nie mogące zadecydować. Przez to wygladają jak zebrania schizofreników. Siedzi sobie na placu suweren, od czasu do czasu pałowany, i może tylko poruszać sumienia władzy. Sumienie władzy, której ona jest pozbawiona. Lud, suweren, źródło wszelkiej władzy jest tylko petentem kasty polityków!
Zbierają się tysiące ludzi na placach i nie mogą zadecydować o swoim losie, życiu, bo jest jakaś tam tzw. demokracja przedstawicielska? Dlaczego?
Bo nie mają "mandatu"?... od samych siebie? udzielonego zgodnie z regułami tego pokręconego systemu?
Władza tak daleko odeszła od suwerena, że suweren siedząc na placu musi najpierw sam sobie dać mandat zgodnie z regułami "ICH" systemu, ponieważ system w którym zyje pozbawił go suwerenności? Ok zakładając istnienie tej hipotetycznej umowy społecznej, nie można zakładać, że umowa jest niezmienna i wieczna. Dlaczego nie możemy się z niej wycofać?... Bo nie ma demokracji.
Czy nie jest to paradoksalne, że wolno ci w tym systemie oddać władzę politykom (których możesz sobie wybrać spośród stałego teamu), ale nie wolno ci rządzić?
Ta agora ludzi za 4 lata w wyborach nie może na siebie samą zagłosować. Musi najpierw spośród siebie wybrać kastę polityków i dopiero na nich oddać głos i naiwnie liczyć, że będzie to ich reprezentacja. A przecież oni siedzą na tych placach właśnie dlatego, że zwątpili w taki "demokratyczny" system. Nie może zaś rządzić samodzielnie, bo władzy system całkowicie go pozbawił na rzecz polityków. A przecież wybieranie własnej kasty, przeczy idei takiego ruchu, który protestuje właśnie przeciwko takiemu sposobowi sprawowania władzy. A i "własna" kasta w dzień po wyborach usamodzielnia się i staję się kastą dla siebie, częścią systemu, który początkowo kontestowała.
- czyli mandat związany i odwoływalność posłów/delegatów nie są praktyką nieznaną. Stosowane były na przykład w Rzeczypospolitej szlacheckiej, w sowietach 1905 i w 1917 roku oraz w pierwszej Solidarności.
ad.sierp i młot..Jaka liczba wyborców (procentowo) uprawnionych do głosowania musi oddać głos,aby wybory były ważne ? bo może by tak nie pójść do urn i potraktować polityków tak jak oni traktują nas, czyli "olać "?Trzeba tylko nie rejestrować sie w komisji wyborczej w dniu wyborów, bo cwaniactwo POPIS jest gotowe nadrukować "lewe" karty wyborcze i powrzucać je ładnie wypełnione do urn w naszym imieniu...
I o to politycy zadbali. W polskiej ordynacji wyborczej nie ma pojęcia nieważności wyborów z powodu niskiej frekwencji. To dotyczy tylko referendów.
Tak samo nie ma znanego w innych krajach głosowania przeciw wszystkim, które też nie wlicza się do frekwencji.
w ogóle jestem zwolennikiem zrobienia kiedyś akcji różnych środowisk i zajęcia sali obrad Rady Miasta z hasłem "zostaliście zwolnieni za brak samorządności" skierowanym do lokalnych polityków.
i pisze się na nią... ale dla wzmocnienia efektu... chociaż jeden kałasznikow? Plisss! ... no chociaż jakaś garota albo kastet?.... rózga?
nie mogło się obyć bez "lewicowej" krytyki PiS, ale jest ona pozbawiona jakiegokolwiek oparcia w konkrecie.
Działacze PiS prowadzili akcję zbierania podpisów z potwornym zaangażowaniem. Widać ich było w każdym miejscu, gdzie można liczyć na większe grupy przechodniów. Działali na bardzo trudnym terenie, gdzie nie tak dawno Gronkowiec przeszedł w pierwszej turze, PO ma duże zaplecze, a spora część ludzi operuje mantrą: "w normalnym kraju wszystko jest prywatne". Zebrali nadspodzięwąnie znaczną ilość podpisów. A że zostały one zakwestionowane? Klice Gronkowca bardzo zależy na transakcji ze SPEC.
"w normalnym kraju wszystko jest prywatne".
To sporo jest tych nienormalnych krajów np. w Europie Zachodniej.
że demokracja burżuazyjna prowadzi do nikąd, bo co innego głosi a co innego robi. I tak było zawsze i wszędzie a u nas od 1989 r. Zeby w tym kłamstwie nie uczestniczyć, nienależy kartek wrzucać do skrzynek w przkonaniu, że się o czymś decyduje. Przynajmniej osłabiać będzie się legitymizację tych, którzy kłamią, bo mają nas za durniów.