i nie wszyscy niepełnosprawni mogą normalnie funkcjonować w środowisku społecznym, w tym i szkolnym. A są przypadki, kiedy np. dziecko zespołem Aspergera wypycha się do normalnej szkoły i mówi "integrujcie się". Nic dziwnego że i szkoła i rodzice pozostałych uczniów bronią się w takich przypadkach rękami i nogami.
zgadzam się że są przypadki w których stopień niepełnosprawności sprawia, że korzystniejsze jest dla takiego dziecka uczenie się w szkole lub klasie specjalnej. Nikt nie kwestionuje potrzeby istnienia kształcenia specjalnego.
Są jednak przypadki gdy dzieci mogłyby uczyć się - zgodnie z orzeczeniem - w formach zintegrowanych, ale szkoła nie dostała lub nie przeznaczyła środków na dostosowanie warunków nauki do potrzeb takiego dziecka. To właśnie to zjawisko było poddane analizie i krytyce w artykule.
Poza tym w wielu przypadkach może wydawać się że dziecko takie nie nadaje się do kształcenia w systemie powszechnym, a tymczasem byłoby to możliwe i korzystne, gdyby stworzono ku temu inne warunki.
pozdrawiam,
raff
a co do szkół i innych rodziców, którzy "bronią się rękami i nogami'' przed przyjęciem dzieci niepełnosprawnych, to wynika to moim zdaniem z pewnej krótkowzroczności.
Nie dosttrzega się bowiem głębszych, acz niewymiernych korzyści, integracji dzieci niepełnosprawnych dla pozostałych dzieci.
"Pełnosprawne" dziecko które będzie mogło uczyć się w otoczeniu dziecka mającego pewne deficyty czy to o genezie biologicznej czy społecznej, będzie miało możliwość rozwinięcia w sobie kompetencji, których nie rozwijałoby w sobie gdyby uczyło się tylko
wśród dzieci nie mających tego typu trudności.
Będą to kompetencje bardzo przydatne w społeczeństwie przyszłości, w którym niepełnosprawnych będzie nie mniej, a więcej.