Po przeczytaniu tekstu od razu wrzuciłem swój, który zawiera nieprzypadkowo widać podobną konkluzję. Mam tylko jedno ale. Jeżeli wyjdziemy na ulice, to nie po to by wybijać szyby, lecz po to by się policzyć i wygrać wybory, w imieniu większości i dla dobra społeczeństwa. To się jeszcze może udać. Ulica to nie koniec świata, to często początek demokracji.
i oni zrobią dokładnie to samo, co robią ci, co teraz u korytka. Bo można co prawda kasę podzielić inaczej, ale więcej się jej przez to nie zrobi. Jeżeli zmniejszycie ludziom podatki, to nie będzie pieniędzy w budżecie. Jeżeli pogonicie kapitalistów, to będzie bezrobocie niewyobrażalnie większe, niż obecnie. Wasi kolesie na państwowych posadkach też nie będą mieli sobie z czego wypłacać. Rządzenie państwem nie może opierać się na pobożnych - mniej lub bardziej - życzeniach, lecz musi to być bezwzględnie twarda kalkulacja.
Żaden normalny człowiek nie idzie głosować dla swojej partii. Normalny człowiek głosuje dla Polski. Ludzie w dwudziestoleciu międzywojennym, choć żyli w o wiele gorszych warunkach niż mamy je obecnie (z racji tego, że PRL zabezpieczył bazę w postaci mieszkań i zabezpieczeń socjalnych - dziś już nieobecnych, ale ich echa gdzieś tam jeszcze pobrzmiewają), mieli szacunek dla swojego kraju i jego przedstawicieli.
"Płomyk" nr 23 z 11 lutego 1935r.
str. 283 (tom z lat 1934 - 1936)
[...]
"Dlaczego uczę się po polsku". Rezultatem tej ankiety jest poniższe wypracowanie 14-letniego Michała Gajdy z Brooklynu:
"Na pytanie to nie jest wcale trudno odpowiedzieć" - pisze Michał Gajda - "Prawdą jest, iż jestem obywatelem amerykańskim - wszędzie potrafię rozmówić się po angielsku, w Stanach Zjednoczonych, w Anglji i w każdym zakątku świata. Słusznie więc dziwnem wydać by się mogło, że uczę się języka polskiego. A więc dlaczego uczę się tego języka? Otóż uczę się dlatego, że chcę być dobrym obywatelem amerykańskim, że chcę, aby mnie sądzono według takich moich rodaków jakimi byli Tadeusz Kościuszko i Kazimierz Pułaski. Uczę się po polsku, gdyż tym językiem mówią moi rodzice, gdyż w tym języku najpierw przemawiała do mnie moja matka i dlatego też chcę moim rodzicom w ten sposób wyrazić moją miłość, szacunek i przywiązanie. Uczę się po polsku, gdyż rozumiem, że należąc do przeszło 200-miljonowej armji Słowian, będę mógł nawiązać duchowy kontakt nietylko z 40 przeszło miljonami Polaków rozsianych po całym świecie, lecz także i z Rosjanami, Rusinami, Czechami, Słowakami, Serbami, Chorwatami, Słoweńcami i Bułgarami. Uczę się po polsku, gdyż czuję się związany krwią z narodem, który przecierpiał tak wiele, zdziałał wiele dla ludzkości i przekazał swej potomności wszystko to, co jest szlachetne, wzniosłe i piękne".
A jak wychowuje się teraz młodzież?
"Płomyczek" nr21, 28 stycznia 1935
IMIENINY PANA PREZYDENTA
Pan Prezydent - nasz gospodarz,
Całej Polski godny włodarz,
Pan Prezydent - ojciec nasz,
Co Mu, dziatwo, dzisiaj dasz?
Damy Ci, czcigodny Panie
szczere czystych serc kochanie,
Niesie to, na co ją stać,
Polskich dzieci szara brać.
Stać nas na to, byśmy chcieli,
z Tobą wielką miłość dzielić,
dla ojczyzny naszej żyć
i o jej przyszłości śnić!
Przyszłość tę zdobywać w trudzie,
by z nas dzielni byli ludzie,
aby każdy polski syn
dobrą myśl wprowadził w czyn!
Choć błądzimy często - ale
gdy będziemy chcieć wytrwale,
to niejedna uczuć skra
w płomień się rozdmuchać da...
Ta serdeczna myśl dziś świeci
w oczach uśmiechniętych dzieci...
Ty ją przecież dobrze znasz
Panie Prezydencie nasz!
A.Kwiecińska
twoi zwolennicy już się policzyli.
W wyborach prezydenckich było ich w całym kraju ok. 20 tys.
A do rejestracji kandydatury potrzeba 100 tys. podpisów.
Wynika stąd, że między rejestracją a wyborami ubyło ich 80 tys., czyli 4/5.