Wszędzie ją ci faceci zaczepiają, jak nie konduktor, to sprzedawca, facet na angielskim, mechanik w rowerowym, itd.
Jednak warto mieć pomysł na fikcję literacką, bo tu to zawsze tak samo, jak początek fabuły w niemieckim porno.
to ze konduktor probowal rwac swiadczy chciaz o jakies sile ducha bo na zagadanie tez trzeba miec energie w sobie
gorzej z tym joginem
ten musi miec nieokielznane poklady obludy badz hipokryzji,
cala ta moda na joge za gruba kase dotyczy tylko bogatych badz aspirujacych. Jedynym wytlumaczeniem czemu tak jest, jest snobizm czesci ludzi. joge "na wzor zachodni" cwicza tylko majacy pieniadze, to taka forma chodznia do kosciola dla bogatych - placisz za towarzystwo i za "wygibasy" . Haris spedzil kilka miesiecy w Tybecie w odosobnieniu w pustym dole - to jest dopiero szkola jogi, nasi jak i reszta tej ferajny europejskiej profanuja sama idee dla komerchy a Pani stala sie ofiara wlasnych aspiracji.
To nie bajkopisarstwo, kazda kobieta zna tony takich historii bo zachowania o ktorych pisze autorka sa na porzadku dziennym. W Polsce przynajmniej. Wiem ze panowie na to nie zwracaja uwagi.
Nie zwykłem komentować tekstów, które mnie nie interesują ale ten kwalifikuje się do działu porad z BRAVO GiRL a nie portalu informacyjno-publicystycznego.
czyli był to bardzo miły konduktor, przyjemny człowiek. Obrażać go za to jest wielkim nietaktem. Ciekawe, jak Autorka zamierza znaleźć sobie męża - ojca swoich dzieci? Bo czy ktoś widział niefelernego osobnika płci męskiej?!? (ja widziałam wielu, ale ja się nie liczę i jestem poza tym poza konkurencją) Jak to mówią:lepiej być wesołą wdówką, niż smutną, starą panną.I wiele w tym prawdy :))
normą powinny być osoby patrzące spode łba, odpowiadające na dowcipną zaczepkę warczeniem i w ogóle gotowe zwymyślać każdego z zakłócanie ich świętego spokoju.
Ten pan chciał Pani poprawić humor, tacy panowie tak już mają. I nie wynika to z tego samego, co u szefa-jogina, który jest zwykłym palantem.
Do mnie dziś taki pan z zieleni miejskiej się uśmiechnął, ale chyba to nie był żaden flirt, tylko rozładowanie sytuacji (zagrodził mi drogę przez nieuwagę). Nie odebrałam to jako atak na moje zachmurzenie, które miałoby być zbrodnią przeciwko kobiecości. Jakby wyskoczył do mnie z mordą i zaczął wyzywać od głupich, gapiących się w niebo k..., to niby byłoby lepiej? :-)
Czekam na jakiś porządny tekst na temat, a nie tylko pseudofeministyczne dyrdymały z nosa wydłubane...
"Mężczyzna, który się nie uśmiecha, jest w normie. Kobieta, która się nie uśmiecha, jest podejrzana. Powaga kobiecie nie przystoi. Jest taka niekobieca. Kiedy kobieta się nie uśmiecha nazywają ją poważną. Albo ponurą. Albo smutną. Albo niemiłą. Kiedy mężczyzna się nie uśmiecha, wcale go nie etykietkują."
Pominę literacki wymiar powyższego tekstu, uwagi bowiem mam do sensu - mężczyzn nie etykietują? U mnie w pracy gdzie jest mieszane towarzystwo, nieuśmiechający się mężczyzna i nie zagadujący (oczywiście kobiet) jest przez koleżanki z pracy nazywany burakiem, gburem, człowiekiem nieokrzesanym (wymagającym wychowania) itp określenia o charakterze regionalnym.
mogłaby się uśmiechnąć, to nie boli ;)
Ten blog to jakaś patologia. Pomijając, że większość tych historii wydarzyła się co najwyżej w głowie autorki, to wydźwięk antyfeministyczny tych treści jest już zwykłym sabotażem.
Jeśli autorka sobie za cel postawiła kompromitację wątłego ruchu feministycznego w Polsce - to OK, udało jej się. Jeśli, że te treści przekonają do feminizmu kobiety nie-akademiczki i nie-ultraski - to nie udało jej się.
Jedyny plus: w przeciwieństwie do innych blogów na lewica.pl, ten jest jakiś...
"Jednak warto mieć pomysł na fikcję literacką, bo tu to zawsze tak samo, jak początek fabuły w niemieckim porno." Getzz
Mi w przeciwieństwie do Getzza nie przeszkadza leitmotiv autorki w stylu "pewnego dnia szłam ulicą i wtem nieznajomy facet się do mnie uśmiechnął...". Powtarzalność motywu może być wartościowym punktem wyjścia do opowiadania nurtujących autorkę spraw. Jeśli autorka w swoim blogu chce uprawiać krytykę społeczną to moim zdaniem mieszanie fikcji literackiej z próbą odzwierciedlenia rzeczywistości społeczno-kulturowej poprzez niedomytą kliszę ideologiczną temu nie służy.
Nie w tym oczywiście rzecz, ale tak właściwie to jakim prawem ktoś niezaproszony wtrąca się w czyjeś życie? Choćby i tylko na parę sekund pytaniem o samopoczucie. Co mu do tego? Jakim prawem narusza czyjś święty spokój? A może po prostu pytany sobie nie życzy jego uwagi?
Nie rozumiem, dlaczego jak mężczyźni próbują znaleźć u autorki to co ma najpiękniejsze, to autorka się naburmusza i krzywi. Uśmiech kobiecie przystoi, bo z uśmiechem jej do twarzy. Z uśmiechem jest ładniejsza :)
Autorka pretenduje do bycia piekielną (z historii na piekielni.pl)...
Może podam jakąś prawdziwą historię - pracowałem kiedyś w biedronce i też pracowałem tam "smutny" - tzn nieuśmiechnięty i skoncentrowany głównie na robocie. Często zaczepiały mnie kasjerki albo klientki, głównie stare babcie tzw. "mohery" i mówiły coś właśnie w stylu żebym się uśmiechnął, albo rzucały tekstami "taki przystojny chłopak a mało gada" etc. Wydawać by się mogło że robiły to dla polepszenia mojego humoru i chciały też żeby z nimi pogadać by jakoś było ciekawej w pracy ale w świetle tego tekstu zostałem zmolestowany przez bandę niewyżytych seksualnie starszych kasjerek i babć albo też przzyjąłem na klatę całą stertą chamskich uwag, no bo przecież wyobraźnia autorki nie przewiduje, że można komuś wyjaśnić, że ma się zły dzień albo mieć po prostu w d... uwagi innych. Ale nie, w świecie autorki podział jest płaski, mężczyźni chodzą z poważną miną i jednocześnie chamsko żartują, klną, uwodzą i mają wszystko w d... Zaś kobiety są "zmuszzone" do uśmiechu i dają się podrywać jakimś chamom, co więcej nie mogą chodzić smutne bo wtedy wszyscy się ich "czepiają". Nie powiem, ciekawie jest żyć w świecie fantazji i mieć się za wielkiego działacza/czkę,intelektualistę, autora, narratora, pępek świata etc. ale w realnym świecie trzeba zap...lać i nie zwracać uwagi na pierdoły w stylu "oh, ktoś krzywo na mnie spojrzał"
"Bajki? To nie bajkopisarstwo, kazda kobieta zna tony takich historii bo zachowania o ktorych pisze autorka sa na porzadku dziennym. W Polsce przynajmniej. Wiem ze panowie na to nie zwracaja uwagi." annawajda
Również mógłbym dorzucić kilka tuzinów okoliczności, w których opisy autorki mają odbicie w rzeczywistości, ale zupełnie à rebours. Problem jednak w tym, że po wpisie autorki - która opis swoich perypetii doprowadziła do absurdu - wszystko co w tekście, wypadnie blado i nie opędzi się od zakwalifikowania do fikcji.
Uśmiechnij się!
Ja sadze, ze rozumiem na czym polega problem. Mianowicie większość tych historii toczy się w jakiś środkach komunikacji zbiorowej, a jezdzenie środkami komunikacji zbiorowej, ze się tak wyraze nieekologicznie, jest w najwyższym stopniu irytujące i stresujące. Dorosły człowiek czuje się ubezwlasnowolniony jak dziecko w przedszkolu, spóźnienie o jedna głupia minutę może mieć strasznie ciężkie skutki, autobus odjechał, a ty stoisz bezsilna i bezradna -koszmar. Stres i uczucie podporządkowania z tym zwiazane jest irytujące , stad zrozumiałe,ze ta irytacja autorki przenosi się na wspolpasazerow (moja sie przenosila nawet na krajobraz za oknem) Sadze ze autorka powinna przerzucić się na środki komunikacji dające większe poczucie niezależności i od razu poczulaby się lepiej. Np. Samochód, albo jeszcze lepiej ze względu i na korki i na osobowość autorki motor. Jeśli zaś autorka woli ekologicznie to rower.
Ciekawe, że ja, będąc mężczyzną, słyszałem podobne uwagi na temat mojego nieuśmiechania się. U fotografa to standard. W ogóle wszelkie zdjęcia, choćby rodzinne. Jest to denerwujące, nawet bardzo. Czyżbym poczuł namiastkę bólu kobiecej egzystencji, czy może zjawisko uniwersalne, związane z czymś, czego autorka nie potrafi zrozumieć - z tym, że inni ludzie ogólnie bardzo często bywają denerwujący i głupi.
Wiele doświadczeń autorki jest zupełnie pospolitych, jeśli przejrzy się przez "płciową" otoczkę, jaką je otacza. Jeśli to zrozumie, może łatwiej będzie jej radzić sobie z nimi, zamiast zamykać się w swojej fantazji, według której problem tkwi w mężczyznach, a nie w niej samej.