bo to jednak trochę coś innego, przychodzą ciagle ci sami, mniej lub bardziej zaangażowani członkowie różnych lewicowych organizacji.
Na marsz prawicy zaś przyszli wczoraj zwykli ludzie. I to powinno być powodem wyrzutów sumienia lewicy. To w 90% nie byli członkowie MW czy ONR, ale właśnie zwykli ludzie.
A przecież w tym wszystkim nie chodzi o onanizm we własnych szeregach, który niektórym w zupełności wystarcza, ale o wyjście poza nie i przekonanie do siebie zwykłego człowieka. Bez tego lewica nie wyjdzie nigdy z niebytu. Zaangażowanych ludzi raczej dużo więcej już być nie bedzie. Nasze społeczeństwo rzadko w cokolwiek aktywnie się zaangażuje, a ostatnie 20 lecie to po prostu katastrofa pod tym względem. Dlatego i ruch masowy tak trudno stworzyć. Chodzi chyba raczej o zdobycie poparcia dla swych programów (które oczywiście trzeba mieć a nie tylko hasła), które tylko w pewnych momentach moga przekonanych już ludzi skłonić czasami do wyjścia na ulicę i poparcia czynnie tych programów. Do tego trzeba mieć jednak autorytet, a tego na lewicy nikt nie ma. A jeśli ma to bardzo ograniczony. W tym (przyciąganiu na swoje demonstracje zwykłych ludzi) lewica nie ma niestety czym się pochwalić.
Może i mityczny ruch nie musi być jakiś wielki jakby się nam marzyło... wystarczy jeno kilka tysięcy osób ;-)))... przynajmniej na razie, w takim beznadziejnym stanie społecznej świadomości...ale już teraz musi mieć autorytet i poparcie w społeczeństwie, które w zdecydowanej wiekszości rzadko tylko daje się w większej liczbie mobilizować.
Ale to jest możliwe i narodowcy to udowodnili. Jeśli to nie są jeszcze ich dusze, to na tyle jeszcze bezkształtne i otwarte, że wkrótce łatwo je formują na swoje potrzeby.
"Młodzi pracodawcy" i student z wpisu to właśnie współcześni naziści.
Bycie dumnym z narodowości, niczym się nie różni od bycia dumnym z koloru skóry. Patologia.
Poczucie dumy z przynależności do jakiegoś narodu jest absurdalne samo w sobie. Dla mnie jest to również taka propaństwowa postawa. Tu granica jest płynna miedzy poczuciem przynależności do narodu i do państwa, i dumy z tego powodu. A z tym ostatnim to nie mam nic i nie chcę mieć nic wspólnego. To nie jest moje państwo. W moim państwie nie ma głodnych dzieci. W moim państwie nie ma ludzi bez pracy czy bez dachu nad głową. W tym państwie są. Jest masa innych antyspołecznych patologi. Ergo to nie jest moje państwo! I pies je...!
wpisów na blogach ostatnich tygodni, a może miesięcy. Zgadzam się od pierwszej do ostatniej litery. Brawo! Tak! NEOLIBERALIZM NAZIZMEM XXI W.
obyczajówka (np feminizm, geje, religia), ekologia no i prawa pracownicze. Te pierwsze sprawy poszły jakby naprzód, wrzmacniane przez naszą obecznośc w UE ale ta ostatnia sprawa się cofa i cofa. Wszystkie sprawy są wazne dla lewicy ale ta najszłabsza powinna byc pod specjalną troską. Niepokojąca prawda jest ze więksość młodych ludzi jest anty społeczna/pracownicza.