Andrzej Czernecki (poseł Unii Demokratycznej pierwszej i drugiej kadencji i przedsiębiorca) zwierzał się kiedyś w gazecie wyborczej: "Były sytuacje, kiedy duże prywatyzowane fabryki kupowali ludzie nie mający grosza przy duszy. Wystarczyła decyzja "zaprzyjaźnionego" ministra, z którą szedł pan do banku, prosząc o kredyt na sfinansowanie transakcji. Bank wiedząc, że przedsiębiorstwo jest warte dużo więcej, a cała sprawa jest przekrętem "umocowanym politycznie", a więc jak najbardziej bezpiecznym, dawał kredyt bez żadnych problemów. Potem prowadził pan tę fabrykę przez chwilę, po czym znajdował pan dla niej tzw. strategicznego inwestora i sprzedawał mu z dziewięciokrotnym przebiciem. A początek był zero. Za odpowiednią działkę goli ludzie stawali się miliarderami z dnia na dzień. [...] Jak można było sprywatyzować fabrykę X za 100 milionów, a przyszedł facet, który dawał 10 i bokiem jeszcze milion, to się sprzedawało za dychę"
i jeszcze – „Rząd Bieleckiego wprowadził pierwsze zezwolenia i koncesje [...] Zezwolenia zaczęli dawać ci, którzy "sponsorowali" rozwijające się polskie partie czekami z wystarczającą ilością zer. W rządzie byli już prywatni przedsiębiorcy, więc wszystko załatwiało się jak w rodzinie"
http://www.wladzarobotnicza.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1129:prywatyzacja-lekcja-z-historii&catid=72:ogolne&Itemid=58
Niewydolna kapitalistyczna gospodarka III/VI RP ledwo dyszy tylko dzięki majątkowki wypracowanemu w komunistycznej Polsce a teraz sprzedawanemu za grube miliardy (a i tak po zaniżonej cenie).
Prywatyzacyjne przekręty to kolejny dowód na to, że resautracja kapitalizmu w Polsce ZSRR miała przyczyny wyłącznie polityczne a nie ekonomiczne.
Dwie rzeczy zwróciły uwagę swoją trafnością:
że koncentracja władzy i kapitału, to przebiegajace w kapitalistycznej formie uspołcznienie gospodarki, zarzadzania i władzy w ramach całej Europy;
że stwarza to przesłanki socjalistycznego uspołecznienia, które będzie się dokonywało w wymiarze europejskim, bo w wymiarach narodowych i państwowych nie ma szans i byłoby zduszone
...ale zacząć się "gdzieś" musi :)