Mam się czuć winny za całą moją płeć? Ja nigdy nie prosiłem o seks, kiedy nawet istniała jakakolwiek szansa, że odpowiedź będzie odmowna- odmowa jest poniżej mojej samczej godności:)
znowu zamiast walki klas widzi i promuje jakąś absurdalną walkę płci. Tego że istnieją np. sporty walki kobiet jakoś nie zauważa, bo nie pasuje to do teorii. Nie wiem czemu mają slużyć takie teksty?
Autorka pewnie pisze doktorat o mizoginii i feminofobii we współczesnej lewicy, a nasze komentarze na blogu są jej źródłem. :))
PS Gdy ja mówię nie, a kobieta mnie przytula, to jestem ofiarą przemocy seksualnej? Jaką wówczas płeć ma ta przemoc?
Ale bzdury. Mode bzdury.
Kiedyś ten fashionfaminzim musiał dotrzeć do kraju nad Wisłą. Ale jak to bywa z naszym biednym (także intelektualnie) krajem, moda dotarła właśnie wtedy, kiedy Sowa feminizmu na Zachodzie właśnie spadła z drzewa i rozbiła sobie pysk o neoliberalizm.
Lubię czytać, dlatego czytam te pseudonaukowe analizy. A że kupa przy tym śmiechu, to chyba OK (za co dziękuję autorce i proszę o więcej).
Urojenia... ALe groźne. Z tych maniakalno-depresyjnych wersji liberalnego feminizmu dostajemy ...równouprawnienie w emeryturach od 67 roku życia... Autorka chce jeszcze kobiet w wojsku? Na całe szczęście nie ma poboru...
...sport walki (sztuka walki?), o którym wspomniała autorka, to jakiś 0,1% wszystkich sportów i sztuk walki, jakie się trenuje na świecie; zazwyczaj trenuje się w kimonach, na sali razem z dziewczynami i kobietami (ale to pewnie nie kobiety?), nie łapie się w pas i ściska :-) , nie ma potu (bo wchłania go strój), nie ma tarzania się, bo nie o to chodzi, nie ma klatek, nie ma kontaktu fizycznego, który trwałby więcej niż sekundę (cios, rzut), gdzie zawodników oddziela fizycznie szereg protektorów i ochraniaczy.
Ale jak rozumiem to nie pasuje pod tezę o rozerotyzowanym męskim nieświadomym, bo gejowskim sporcie prawdziwych facetów.
Czekam z niecierpliwością na analizę semiotyczną krzyża celtyckiego pod kątem nieświadomego odniesienia do odbytu lub zaszytej waginy jako symbolu niemożliwego spełnienia.
... zawiera spostrzeżenia i tezy - według mnie - trafne, składające się w spójną całość; daje obraz mechanizmów, które można zaobserwować jedynie patrząc na "cały obrazek".
Walka płci jest, oczywiście, znacznie starszym zjawiskiem, niż walka klas - obie wynikają z męskiej tendencji do rozszerzania swojej dominacji, trzeba jednak wiedzieć, co było pierwsze. Uważam, że dopóki nie obali się wiecznie żywego stereotypu zmaskulinizowanej dominacji, w sprawie walki klas nic się nie zmieni. Mężczyźni, po prostu, od wieków wychowywani są na dominatorów. Jeśli są wysoko postawieni - mogą dominować nad innymi ludźmi, kobietami i mężczyznami. Jeśli są postawieni nisko i innym facetom nie podskoczą, mogą dominować jedynie kobietę oraz ewentualne dzieci, zmieniając się zdecydowanie za często w domowego kata, usiłującego ukryć swoją frustrację.
Reasumując - walka płci i walka klas to dwa bardzo realne problemy społeczne, które moją to samo źródło - męską tendencję do dominacji (w dużym stopniu wyuczoną, zatem można ją zmienić), jednakże występują autonomicznie. Przemoc mężczyzn wobec kobiet jest faktem, faktem jest także to, że pojawia się we wszystkich klasach i warstwach społecznych.
... Jakiś czas temu przeprowadzono interesujący psychologiczny eksperyment. Zbadano 2 grupy mężczyzn. W obu znaleźli się mężczyźni, którzy deklarowali się jako heteroseksualni. W pierwszej byli tacy, którzy deklarowali tolerancję i akceptację wobec homoseksualistów. W drugiej - tacy, którzy deklarowali wrogość. Mężczyznom z obu grup podłączono czujniki do penisów i dano im do oglądania gazetki pornograficzne. Mężczyźni z pierwszej grupy zareagowali wzwodem na pornografię z kobietami, nie zareagowali na gejowską. Natomiast w grupie homofobicznej, mężczyźni, na widok pornografii gejowskiej, mieli wzwody większe, niż na widok tej z kobietami. Wnioski wyciągnąć nietrudno.
Proponuję także sięgnąć do historii i przypomnieć sobie, jaka jest geneza uprawianych współcześnie sportów i sportowych rywalizacji. Czy aby przypadkiem nie wymyślili ich starożytni Grecy i czy aby przypadkiem nie polegało to wówczas na tym, że zawodnicy występowali nago, a na trybunach zasiadała wyłącznie męska widownia? W starożytnej Grecji homoseksualizm nie był bynajmniej tematem tabu. Fakt, że współcześni piłkarze biegają w przyodziewku jest głównie efektem późniejszej dominacji religii chrześcijańskiej wraz z jej doktryną o grzeszności nagiego ciała. Otóż jednak nie zawsze tak było i gdyby historia potoczyła się inaczej, kto wie, w jakim (i czy w ogóle) przyodziewku biegałoby się dziś lub rzucało oszczepem.
Swoją drogą Autorka oprócz typowej dla jej tekstów "mowy nienawiści" i kuriozalnego w swej skrajności seksizmu, pokazała również jak bardzo jest przesiąknięta prymitywną,"przaśną" homofobią.
to ma być portal lewica.pl? wszystkie komentarze pod tym artykułem świadczą o tym, że nikt nie zrozumiał tekstu. przykre. jeśli polska lewica wypluwa feminizm i jego podstawowe, drugofalowe (sic!) tezy o przemocy, która wynika z genderowego podziału ról i socjalizacji, to dziękuję za taką lewicę. skoroście tacy uczeni w walce klas, to poczytajcie może różę luksemburg.
autorce zaś gratuluję znakomitego artykułu! dzięki :)
http://www.youtube.com/watch?v=Sl7A7jhe_jo
http://www.youtube.com/watch?v=gNmPybFK2_o
Co autorka powiedziałaby o tego typu zachowania,czy to może wpływ męskiego patriarchalizmu na spokojnie i brzydzące się przemocą kobiety?
Kobiety często bywają wyrachowane i równiez potrafią uciekać się do przemocy,byłem jako bywalec dyskotek widziałem wiele razy bijące się dziewczyny,te bójki wyglądały bardzo nieporadnie ale jestem pewien że gdyby mogły toby się pozabijały.Co ciekawe często chodziło właśnie o to czego pani Anna zdaje się nienawidzieć-mężczyzne źrodło zła wszelkiego,może tutaj warto zrobić jakąś dogłębną analize genderowo-queerową ?Dlaczego taki Lemmy Kilmister przespał się w swoim życiu z ponad pięcioma tysiącami kobiet,które żeby wskoczyć mu do łóżka nierzadko biły się ze sobą ?
Lubi pani dopasowywać rzeczywistość do swojego świata który ułożyła sobie pani niczym dziecko z przedszkola.Sporty walki uprawiają tak samo mężczyźni jak i kobiety,nie ma w tym ani krzty homosexualizmu jest tylko chęć samodoskonalenia się i rywalizacji- nic pozatym.
NIE. I nic ponadto. Samo NIE kończy tu wszelkie dywagacje.
Stare, dobre argumenty "feministyczne". Jeśli nie się nie zgadzasz z tekstem feministki, to: 1) jesteś męską świnią; 2) nie jesteś lewicowy; 3) jesteś po prostu głupi i nic nie zrozumiałeś; 4) patrz punkt 1.
Wymienianie nazwiska zacnej Róży Luksemburg to obelga dla tej marksistki, która niczego nie tępiła mocniej niż pseudonaukowego bełkotu.
Pocieszne, słodkie i jakże przewidywalne.
Naprawdę ciężko polemizować z tymi ontologicznymi, esencjalistycznymi i fundamentalistycznymi, z gruntu RASISTOWSKIMI (rozumiejąc rasizm bardzo szeroko), teoriami. Ale pytanie, czy trzeba? Póki ta akademicka choroba rozumu się nie rozprzestrzenia poza wąskie grono ultrasek, to chyba nie ma po co (ewentualnie dla jaj).
poważnie doszukuje się jakichś podtekstów homoseksualnych w sportach walki? To teoria tak durna, że aż trudno uwierzyć, że ktoś może brać ją na poważnie.
Co do reszty, powiem tak: to iż to mężczyźni mają penisy (czyli - w języku bardziej podniecającym Autorkę - narządy służące do penetracji) nie wynika z genderowego podziału ról. I nigdy tak nie będzie. I to chyba tak naprawdę boli Autorkę najbardziej.
Panie Piotrze dlaczego przez swoje męskie zacietrzewienie i niezrozumienie komentowanego wpisu dzieli Pan ruch proletariacki. Kobiety to ponad 50% społeczeństwa i to nie tak, ze są one jakąś mityczną burżuazją. Przez niezrozumienie elementarnych twierdzeń feminizmu pozbawia się Pan możliwości mówienia do 50% proletariatu (jakkolwiek go dziś rozumieć).
To naprawdę Pana problem. Przy okazji naprawdę powinien Pan popracować nad empatią a nie wyjeżdżać z "krzywda męska"
tu tekst do poczytania:
http://czescjacek.wordpress.com/2010/11/25/byc-mezczyzna-to-byc-bucem/
sam termin....nie mówiąc o "teorii" ... walki płci jest bezsensowny...robienie z niego fundamentu teorii konkurencyjnej do teorii walki klas jest od podstaw chore... a już te przykłady z podłączaniem czujników de penisów... żenujące! To nie ma nic wspólnego z lewicowością a wręcz przeciwnie, bo jest świadomie konstruowaną destrukcją teorii klas i lewicy! W miejsce społeczno-ekonomicznej analizy społeczeństwa wpycha się biologiczno-kulturowy podział płciowy...klasy można znieść...płci sie nie da! W analizie klasowej jest kapitał jako podstawa wyzysku... w walce płci .."ci wstrętni mężczyźni, fuj!" ???
A pomijają to... ja nie wiem w jakich toksycznych związkach powstaja takie koncepcje... bardziej jestemw stanie czuć więź i miłość ze swoim ukochanym niż z koleżankami ...za przeproszeniem! Małżeństwo, dzieci, rodzina też nie wydaja mi się przekleństwem męskiej dominacji... choć oczywiście bez dokładniejszego opisu są to tylko puste kategorie.
Ale razi przede wszystkim prostactwo teoretyczne...niby kulturowe gender .... a w sumie bilogicznie określony wróg!
Kobiety również ze sobą rywalizują,o prestiż o to która poderwała lepsza partie która ma więcej par butów.Dlaczego wszysztkie teoretyczki z gatunków queerowo-feministycznych pomijają te kwestie.Nigdy nie spotkałem się z sytuacją że dwóch meżczyzn obgada trzeciego gdy ten tylko wyjdzie z pokoju u kobiet jest to nagminne.
I jeszcze a propo pani Anny,nietrudno się domyślić że jest to osoba zionąca nienawiścią do mężczyzn czego dowodem jest chociażby ten tekst.Pytanie tylko co może być tego przyczyną,moim zdaniem jest to głęboko skrywany kompleks niższości wobec przedstawicieli płci brzydkiej co można łatwo wyczytać z jej felietenów jak np.ten o sikaniu ;) Druga sprawa to pretensje do kobiet które miały czelność wyłamać się z jej wizji świata idealnego i założyć rodzine,mieć dzieci itp.Podświadomie sama chciałaby zostać taką zwykłą kurą domową,ale nie może/nie potrafi przezwyciężyć kompleksu niższości/nienawiści wobec mężczyzn.Jej felietony to jeden wielki żal do świata wyrażony przez zgorzkniałą kobiete która upustu własnych frustracji szuka w pseudonaukowych teoriach która bardzo łatwo obala codzienne życie.
Przypomina mi się WC kwadrans Cejrowskiego, który opowiadał, że w USA dzieci na maturze moga wybrać jako przedmiot do zdawania - szycie plecaków... Niestety, ta "kultura", "cywilizacja" ma na nas też zgubny wpływ i tu przenika, dlatego może ma racę ktoś, kto tu napisał, że autorka pisze prace doktorską na podobny temat? Po prostu świat zwariował. Równie dobrze może ją pisać z alchemii. A najgorsze jest to, że jesli to prawda, to w tym temacie jest szereg instytucji i organizacji, które autorce dadzą na te brednie nawet stypendium. Porównując to jednak z szyciem plecaków, które jest realną umiejętością i w wyniku szycia powstaje po prostu plecak z tych bredni nie ma nic. Nie ma z tego najmniejszego pożytku a wyłącznie szkody jakie mogą wywołać u słabych jednostek podatnych na takie quasi religijne oszołomstwo.
Sporo mówi o autorce ale i o niektórych komentatorach porównywanie walki klas i tzw. walki płci i tworzenie tu prostych analogii.
Jeśli chodzi o walkę klas, to jej celem z punktu widzenia klasy niższej, jest unicestwienie klasy wyższej i stworzenie społeczeństwa bezklasowego. W takim razie w walce płci, nie z punktu widzenia kobiet, bo one mają to w du..., ale z punktu widzenia marginalnej w skali swiata jak rzadka choroba, szowinistycznego feminizmu, chodzi o unicestwienie mężczyzn? I stworzenie społeczeństwa bez mężczyzn, co pozwoli autorce i kilku osobom pozbyć się kompleksów i frustracji, gdy ta znienawidzona "rasa" w końcu zniknie?
fronesis pisze tak: "Panie Piotrze dlaczego przez swoje męskie zacietrzewienie i niezrozumienie komentowanego wpisu dzieli Pan ruch proletariacki. Kobiety to ponad 50% społeczeństwa i to nie tak, ze są one jakąś mityczną burżuazją. Przez niezrozumienie elementarnych twierdzeń feminizmu pozbawia się Pan możliwości mówienia do 50% proletariatu (jakkolwiek go dziś rozumieć)."
A co osoby pokroju Anny Zawadzkiej mają wspólnego z proletariatem? Racja, 50% ludzkości to kobiety, ale może warto zauważyć, że osoby o pogladach autorki to w tych 50% zaledwie jakiś promil? Większość kobiet odczuwa co najwużej współczucie dla takich osób jak autorka, Kobiety są równie mądre jak meżczyźni i nie dają sie osobom pokroju autorki dzielić wewnątrz swojej klasy. Na to co wypisuje autorka od dawna patrzę z politowaniem, ponieważ mam pewność, że większość kobiet i mężczyzn to ludzie normalni. Oczywiście są wśród nich ludzie stosujacy przemoc (zarówno mężczyźni jak i kobiety), ale wiekszość jeszcze raz powtarzam jest normalna. Autorka patologicznie nienawidzi płci przeciwnej. Pamietam różne jej teksty. Nieznosi też dzieci. Nie chce przez to napisać, ze jest dziwną kobietą i poprzez stosunek do dzieci i macierzyństwa oceniać jej kobiecość, bo to wpisywałoby się w jej podziały, które stara się nam narzucić, dlatego napisze, że jest dziwnym... człowiekiem. Prawdopodobnie nieuleczalnie chorym. Bo my, kobiety i mężczyźni w zdecydowanej większości się lubimy i kochamy dzieci.
Smutne jest to, że tak oczywiste rzeczy musimy pisać, tylko z tego powodu, że jest tu utrzymywany blog tej pani. A choc jest nic nie warty jest tu utrzymywany przez resztę redakcji z jednego prostego powodu. Tym powodem jest przemoc, do której autorka tak często się odwołuje. To też nie ta fizyczna przemoc, ale przemoc przejawiająca się szantażem, który wyrażę prostym zdaniem - usńcie stąd moje brednie a oskarże was o homofobię, mizoginię i diabli wiedzą co jeszcze. Sądzę, ze z tego powodu inne osoby w redakcji boją się te brednie stad usunąć.
A te brednie tak samo ośmieszają lewicę jak zakaz pedałowania prawicę. To przecież dwa końce tego samego kija.
jeszcze jedno
Pani Goetz pisze, "że mężczyźni, po prostu, od wieków wychowywani są na dominatorów"... no i ja zapytam, przez kogo? Przez rodziców? Mama dawała mi papu, podcierała pupę, kąpała, prała etc. Te chore osoby mogą z tego wyciągać wnioski, że od małego byłem przygotowywany do dominacji, w przeświadczeniu o roli kobiety jako podcieraczu mojej pupy? Problem w tym, że moja siostra była dokładnie tak samo "wychowywana". Ale ona zapewne była w ten sposób uczona tego jak w przyszłości ma służyć mężczyźnie? ;-)
Fakt, nie byłem przygotowywany przez mamę do rodzenia dzieci... zresztą po kiego wała? ;-(... ale i moja siostra jakis szczególnych instrukcji w tym zakresie nie otrzymała od mamy ;-) Nie byłem też przygotowywany przez ojca do "penetrowania" ...raczej w ogóle na ten temat nie rozmawialiśmy. W takim razie szkoła? Ale tu tez niestety nie widzę żadnych różnic. Na lekcjach matematyki, my rozwiazywaliśmy równania, a one rozwiazywały... równania. My graliśmy w nogę a one w siatkówkę... i to jest jedyna różnica jaką jestem sobie w stanie przypomnieć... A może kościół? No tu mógłbym przyznać część racji, gdyby nie to, że religia jest mi całkowicie obca, a wpływ kościoła na umysły dzieci naprawdę coraz mniejszy. W takim razie gdzie na jakim etapie byłem szkolony do tej dominacji? Nadmieniam, ze w wojsku też nie byłem i po studiach przeniesiono mnie do rezerwy.
Przemoc ma płeć. ALEŻ OCZYWIŚCIE!!!Jeśli jest to przemoc mężczyzny, to jest to przemoc meżczyzny, a jeśli jest to przemoc kobiety to jest to przemoc... kobiety ;-)
Ale to nie wszystko! Słuchajcie nawiedzeni! Przemoc ma też kolor włosów!
Jeśli stosujący przemoc jest brunetem/ką to przemoc ma kolor włosów!
Przemoc ma też wąsy... lub ich nie ma!
Jeśli przemoc stosuje wąsacz/ka to przemoc ma wąsy!
Przemoc ma też zajęczą wargę. Jeśli przemoc stosuje on/ona i ma zajęczą wargę, to przemoc ma zjęczą wargę!
Czasem ma nadwagę a czasem niedowagę... słowem wymieniać można długo.
Quod erat demonstrandum! Hough!
"Nie wiem czemu mają służyć takie teksty" Nikt nie wie. Ale może czas się zdobyć na odwagę, nie ulegać dalej przemocy i usunąć w końcu ten blog ośmieszający lewicę?
Mało co tak kompromituje feminizm jak tego typu blog. Nie tylko kompromituje, ale odrzuca i zmusza innych ludzi (kobiet - przynajmniej 100% kobiet jakie ja poznałem w moim życiu i mężczyzn) do przyjmowania postawy obronnej przed taką nieskrywaną agresją, napastliwością i szowinizmem.
to pokraczne postrzeganie feminizmu dzieli proletariat, kreując fałszywą linię podziału. Z czysto lewicowego, czy też - jak kto woli - marksowskiego punktu widzenia, w walce klasowej nie ma żadnej różnicy pomiędzy kobietą i mężczyzną.
Ale jak wiadomo, krytyka feminizmu najprościej jest nazwać mizoginem albo zwyczajnym tępakiem, który nie zrozumiał tekstu. Podobnie w "polemikach" (internetowych napinkach) czynią współcześni epigoni leninizmu.
Ja tylko dodam, że miałem okazję raz zobaczyć autorkę "na żywo" podczas dyskusji nt. alterglobalizmu (do znalezienia gdzieś w otchłaniach serwisu alterkino.org) i oczywiście nawet tam, niczym niesprowokowana, rozpoczęła wrogi atak na męskich dyskutantów, tworząc konflikt "płciowy", gdzie go wcale nie było. Ta pani powinna się leczyć, a nie prowadzić bloga.
Można ten blog oczywiście traktować jako zabawny folklor, wypociny niegroźnej szaleńczyni (czy dla takich słów nie tworzymy form żeńskich, bo szaleństwo też ma płeć?), ale w takim wypadku niech swoje miejsce do pisania dostanie też ABCD!
Tekst równie smieszny jak sam znak zakaz pedałowania.
http://www.youtube.com/watch?v=LS37SNYjg8w
pod "ekonomię" wstawcie sobie "walkę klas" i niczym się nie różnicie od tych dżentelmenów, drodzy panowie, którzy tak skwapliwie kompromitujecie siebie i niestety również środowisko lewicowe, którego samozwańczymi reprezentantami jesteście. może tak ciężko wam "strawić" feminizm, bo całkiem wygodnie jest na uprzywilejowanej pozycji władzy?
że lewicowcy mówią o walce klas zamiast o mizoginistyczno heteronormatywnych aspektach dominacji mężczyzn w powiązaniu z seksualnymi aspektami sportów walki.
Śmiechu warte te napomnienia i żale. Uwaga 1: nie ma jednego feminizmu. Autorka nie lansuje tutaj lewicowego feminizmu podbudowanego analizą klasową, tylko szowinistyczny esencjalizm tożsamościowy, więc nie wiem, o co chodzi? Gra w otwarte karty i za to ją szanuję. Uwaga 2: każda kobieta z definicji jest na nieuprzywilejowanej pozycji, tak? :-) Śmiechu warte do nieskończoności. :-) Proszę o więcej!
Skąd oni się biorą? Nigdy tego typu ludzi nie spotkałem w realnym świecie!
To wystarczy nienawidzić mężczyzn i już jest się "feministą/ką"? Jakie to proste by nie rzec prostackie są "myśli" kolenego/nej feministy/ki?
I jaka ciemnota się za tym kryje!
A tak poza tym dalibyście tu dla równowagi blog jakiegoś Gowina czy innego Niesiołowskiego, kogoś kto dla odmiany nienawidzi kobiet. Wtedy ten kabaret psychopatów byłby pełniejszy.
Ja pragnę zwrócić uwagę na jeden podstawowy fakt, kompromitujący niestety ten portal.
Autorka tego bloga nigdy nie pisze o jakimś konkretnym mężczyźnie, który dajmy na to pobił kobiete. Nikt temu nie zaprzeczy, takie wypadki się zdarzają i są godne potęptęnia. Jak wszystkie wypadki tego gdy silniejszy bije słabszego. Takze kobieta mężczyznę, mężczyzna mężczyznę czy kobieta kobietę.
Autorka w swojej szowinistycznej mowie nienawiści (za przyzwoleniem "lewicowego" portalu) posługuje się zawsze ogólna kategorią mężczyzny. Jest to zatem czysty szowinizm (niedopuszczalny zdawałoby się na "lewicowym" portalu) niczym nie różniący się od np. antysemityzmu, który również nie mówi o konkretnym Żydzie, bankierze, kapitaliście czy innym sk...u, ale Żydach jako rasie.
Szowinizm autorki jest wielopoziomowy. W jej mowie nienawiści celem zawsze jest mężczyzna heteroseksualny. Mówiąc o mężczyznach zawsze takich ma na myśli. Zwróćcie więc uwagę jaka pogarda musi się tu kryć wobec mężczyzn homoseksualnych, których najwidoczniej autorka nie uznaje w ogóle za mężczyzn, skoro tylko ich odmienne preferencje seksualne sprawiają, że żadne zło, które nam hetrykom autorka przypisuje, ich już nie dotyczy!
Kiedy dalem do przeczytania ten czy podobne teksty autorki mojej żonie, zlapała się za głowę i skomentowała q bardzo prosty sposób. "baba jak kania dżdżu potrzebuje..." wszyscy wiemy czego;-). To bardzo częste zjawisko u ludzi (mężczyzn i kobiet), którzy nie potrafią ułożyć sobie relacji z płcią przeciwną popadają w agresję, nienawiść i idącą za tym chorobę psychiczną mizoandie czy inną mizoginie. A tu wyraźnie widać, że ta choroba się pogłębia i bez szekspirowskiego pogromcy złośnic (to taki archetyp tego typu "feminizmu" z Renesansu) się już raczej nie obędzie.
"ciężko wam "strawić" feminizm, bo całkiem wygodnie jest na uprzywilejowanej pozycji władzy?"
Mówiąc "wy" ma na myśli znów mężczyzn (niezauważając kobiet - charakterystyczne dla takiego "feministy" - które też na tych bredniach suchej nitki nie zostawiły. To tak jak ktoś ciskając gromy na bankierów, będzie mówił do nich nie wy bankierzy, ale wy Żydzi! .... bo niektórzy z nich są Żydami.
Ale może wyjaśnijmy sobie who is who wśród nas?
Red spider czym władasz? Tylko nie mów, że angielskim bo to się nie liczy
Kuligowski? A Ty? Tylko nie mów, że piórem... Bo przesadzisz ;-)
Postsocjalista, a Ty? Kogo tłamsisz swoją władzą? Masz psa? To się też nie liczy.
Ktokolwiek inny kto skrytykował te popisy grafomanii! Czym władacie przebrzydłe (heteryczne) samce?!?!
Na lewicy.pl jak w burżuazyjnej TV, najgłupszy program/najgłupszy tekst ma największą oglądalność. A przecież lewica zobowiązuje.
Jako lewicowiec zawsze myślałem, że o uprzywilejowaniu bądź jego braku w społeczeństwie kapitalistycznym decyduje położenie w stratyfikacji społecznej. Jak to dobrze, że feministki oświeciły mój szowinistyczny umysł.
PS Gdy kierowniczka w mojej pracy ochrzania za coś podległych jej mężczyzn (w tym mnie), to nadal ci ostatni (w tym ja) reprezentują tę uprzywilejowaną połowę społeczeństwa?
Niby masz rację... ale winę za to ponosi lewica.pl, która toleruje na tym portalu te rasistowskie tyrady nienawiści. To się wręcz w głowie nie mieści.
Oczywiście, że tekst jest beznadziejny, głupi i kompletnie bez sensu. A na dodatek kompletnie nielewicowy i szkodliwy. W ogóle nie wart dyskusji. Nie o to nawet chodzi. To akurat wiemy wszyscy... no prawie wszyscy. Są oczywiście osoby podobne autorce. Tak samo jak w religijnej sekcie, podczas gdu ludzie z zewnątrz więdzą, że to brednie, ciemnogród i opowieści o żelaznym wilku, ale dla "wtajemniczonych" wręcz przeciwnie.Normalna rzecz jeśli dzieje się to na portalu jakiejś sekty... ale te brednie są nie na portalu sekty, ale przecież nie na ogólnie lewicowej stronie! Gdyby ten tekst był na jakimś portalu ortodoksyjnych feministek, nic o nim byśmy nie wiedzieli i nikt by się nim nie przejmował. Nigdy bym na taką stronę przecież nie wszedł.
Zauważ jednak, że problem bierze się stąd, że ten gniot tu jest. Że opacznie rozumiana "tolerancja" redakcji pozwala jej tolerować teksty, w których autorka wprost twierdzi, że "wszyscy mężczyźni to..." a przeciez na pewno nie tolerowałaby tekstów, że wszyscy geje to..., że wszyscy czarni to..., że wszyscy Żydzi to...
Ja jako człowiek o lewicowych poglądach, bardzo tolerancyjny i otwarty domagam się zamknięcia w końcu tego steku obrzydliwych nienawistnych bzdur!
Przypominam redakcji o jej własnym regulaminie:
"zabrania się:
§ wypowiedzi obraźliwych względem osób trzecich w szczególności:
o wypowiedzi rasistowskich
o wypowiedzi antysemickich
o wypowiedzi homofobicznych
o wypowiedzi obraźliwych dla osób biednych i bezdomnych.
Z tego co tu pamietam, ktoś z redakcji ujawnił, że blogerka była już upominana za pisanie bredni na tym bogu. Czy po upomnieniu nie czas na bana? Czy nie ma na nią bata... bo jest jaśnie panią feministką???
Przemoc ma płeć. Przemoc to rodzaj żeński. Przemoc ma płeć autorki!
i taka dygresja. Czy ktogos nie zastanawia kim są mężczyźni z którymi autorka ma do czynienia, o czym pisze w tym tekście? Nie konkretnie, personalnie, ale skoro idąc z którymś z nich po ulicy, boi się, że jakiś mężczyzna go pobije... to kim jest jej kolega? Jeśli mężczyzną, to przecież nie wiadomo (samiec to samiec - twój wróg!) czy to on nie pobije innego spotkanego wspólnie na drodze faceta jak mu walnie do łba ten testosteron? Czy to jakiś skopiec czy inny walezjanin może? ;-)
Proszę wychynąć zza biurka, gabinetu, zza sterty tekstów i znaleźć kontakt z rzeczywistością. Cały Pani tekst sprawia wrażenie odklejonego od rzeczywistości i bynajmniej nie dlatego, że jest feministyczny; i również nie dlatego, że pisała go kobieta. Popisała się Pani nieznajomością kilku opisywanych kwestii np.: sztuk (systemów) walki oraz ślepotą na jedno oko - przemocą kobiet wobec kobiet i kobiet wobec mężczyzn (a także dzieci).
Może czas porzucić bezpieczny, poukładany i łatwy do kategoryzowania świat tekstów literackich? Wyjście w teren dobrze Pani zrobi - świeże powietrze, kontakt z interlokutorami. Ludzie (w tym mężczyźni) nie gryzą. Rzuć Pani te klisze i oddaj się Pani obserwacji uczestniczącej. Ślęczenie nad tekstami (źródłami zastanymi, a w Pani przypadku fikcjami zastanymi) jest niezaprzeczalnie bierne. Czemu Pani się stawia w tej pozycji?
W kwestii namiętnie opisywanego przez Panią ściskania się wojowników: w znanych mi sportach walki zwarcie (klincz) jest ograniczony do niezbędnego minimum i wskazane jest unikanie go, a nie dążenie do niego. Przeciwnika trzyma się na dystans, kontrolowany długością ręki lub nogi. Nawet w judo, które jest klasycznym sportem walki, zwarcie , służy szybkiemu wywróceniu (rzuceniu) przeciwnika, przytrzymaniu i koniec. Podniecania się chyba tu nie ma zbyt wiele.
Pomijanie przez Panią przemocy jaką wyrządzają sobie kobiety np. w zakładach pracy jest po prostu żałosne. Proszę się zatrudnić w sfeminizowanym środowisku pracy i przekonać się na własnej skórze jak miłe potrafią wobec siebie być kobiety - zarówno w relacji równorzędnej jak relacji podwładna-kierowniczka. Przemoc kobieca najczęściej ma inny charakter (niefizyczny), ale czy przez to jest mniej bolesny. Nie sądzę. Każdy nieodklejony i każda nieodklejona od rzeczywistości przykładów może sobie tu namnożyć.
Relacje między mężczyznami a kobietami w Pani tekstach, utrzymanych w poetyce "naukowej" są poddane takiej symplifikacji, że głowa mała. Relacje damsko-męskie niemal zupełnie wyabstrahowane są od podłoża ekonomicznego i stratyfikacji społecznej. Wydaje się Pani, że kobieta szef zawsze jest aniołem wobec pracowników i pracownic? Więcej obserwacji uczestniczącej, a mniej jałowych tekstów, w których klepie się mantrę zaklinającą rzeczywistość. Taki feminizm nigdy nie przyczyni się do zniesienia ucisku społecznego i wyzysku pracowników i pracownic.
Świat przedstawiony w Pani opowiadaniach jest bardzo ciasny, duszny i po prostu prostacki - rekonstruuje, a właściwie przycina sobie Pani rzeczywistość do teorii, do stereotypów. Tak jest łatwiej, tak jest bezpieczniej.
W Pani tekstualistycznym świecie mężczyźni są potworami. Każdy przyzwoity człowiek powinien wyrazić swoją dezaprobatę wobec Pani szowinistycznych tekstów przesiąkniętych mową nienawiści wobec mężczyzn, tak samo jak wyraża się sprzeciw wobec upadlania kobiet.
Podpisuję się pod wnioskiem o usunięcie tego bloga z lewica.pl.
Gdyby Autorka pisała w podobnym tonie o jakiejkolwiek innej grupie społecznej (gejach, czarnych, Żydach), już dawno pożegnałaby się z tym portalem.
A tytuł bloga "To łatwo! Feminizm i światło" w kontekście jego treści można potraktować tylko jako żart. Kiepski zresztą.
Uściślijmy coś. Czy to aby napewno jest tekst feministyczny? Jeśli tak przyjmiemy, to samo zjawisko feminizmu jest czymś negatywnym i budzi w nas niechęć. Ja bym nie szedł tak daleko i na podstawie tylko tego bloga nie oceniał samego feminizmu. Moim zdaniem poglądy autorki wyrażane w jej wpisach pozostają w takim związku z feminizmem jak nacjonalizm z patriotyzmem.
Dlatego moja propozycja jest taka: nie nazywajmy tych tekstów feministycznymi.
W ogóle kiepsko na tym portalu z tekstami naprawdę feministycznymi. Pewne zadatki na takie teksty ma pani Skóra, ale niestety za rzadko się na blogu udziela. Ten blog, niestety feminizm jedynie kompromituje.
Jest tytuł... "Przemoc ma płeć". Owszem, TA przemoc, a nie TEN ;) Już jestem szowinistą?
że ten wpis był kijem w mrowisko.
kropla drąży skałę nie siłą, lecz częstością spadania. Jeżeli udałoby się naszczuć płcie na siebie, to jaki byłby efekt? Panowie nie chcieliby pań, a panie panów. Ale coś "chcieć" by chcieli i jedni i drugie. Czy nie byłby to ustalony kierunek na przyszłość? Już teraz wspierany i nagłaśniany?
Cieszę się, że mam już swoje lata i nie dotyczy mnie ten dylemat.
Nie mój problem ale...
http://zdrowie.onet.pl/newsy/coraz-czesciej-mezczyzni-czuja-sie-zmuszani-do-sek,1,4936321,special-art.html
http://wiadomosci.wp.pl/title,Za-malo-seksu-z-zona-slono-za-to-zaplaci,wid,14037006,wiadomosc.html
jest to bardzo pozytywny sygnał, że mężczyźni nie chcą robić za byki rozpłodowe. U Amerykanek normalnym widokiem w sypialni był wibrator na nocnej szafce. To po jaką cholerę ma się małżonek trudzić? Papiloty na włosach, maseczka na twarzy, podwiązana szczęka zapobiegająca drugiej brodzie. I jako dobranocka "Seks end we sity" czy jak się to wabi, czyli kobiety pożerające mężczyzn waginami. I facetowi ma się jeszcze coś chcieć? - chyba tylko spać.
Czego się Jaś nauczył, to Jan umie. I tak to jest też w przypadku tzw. seksuologów. Powielają głupoty i mają nadzieję zarobić na tym jeszcze kasę. Seks odbywa się w głowie. Jeżeli tam go nie ma, to i w dolnych partiach stagnacja. Tylko wyjątkowo durnowaty człowiek nie mając pracy i pieniędzy na chleb wyciąga co ma i robi co mu zaleca seksuolog. Na szczęście ludzie mają własny rozum i nie każdy chce korzystać z "fachowych porad". Ludzkość i bez seksuologów wiedziała przez tysiąclecia, co i do czego służy i jak się to robi.
Rozwiązłość i bezmyślność jeszcze nikomu na zdrowie nie wyszła.
było sporo krytycznych komentarzy, więc pragnę poprzeć: tekst świetny. chociaż nie zgadzam się z tytułem, ja odczytałem o wiele głębszy przekaz niż sam tytuł sugeruje:)
poglądy niewywrotne. Przemoc ma płeć, bo przemoc jest męska, gdyż męski jest instynkt dominacji. To nic, że ciocia przytula i ściska za policzki bratanka, albo nawet bratanicę, która wrzeszczy i chce uciekać na kraniec świata na samą myśl o takich serdecznościach - to nie przeczy tezie, że przemoc ta też ma męską płeć, gdyż, jak ustaliła (ogłosiła? naszło ją? została obdarzona łaską uświęcającą? powiedziała jej to we śnie Sama Pramatka? niepotrzebne skreślić) przemoc jest męska, gdyż jest wyrazem męskiego instynktu dominacji. Podawanie innych przykładów, gdy szefowa - kierowniczka, liderka, prezeska gnoi czy mówiąc modnie - mobbuje personel płci dowolnej nic nie zmieni - to ni kobiety mobbują, ta przemoc jest wyrazem impersonalnego męskiego instynktu dominacji. Dokonujące tych niecnych praktyk kobiety same są niewinne, są - jeśli tak myśleć - same ofiarami tego okropnego instynktu. Pozostaje tylko ustalić, czy są ofiarami tak samo czy inaczej niż gnojone przez nie kobiety, nie ulega jednak wątpliwości, że jak gnoją mężczyzn, to one są ofiarami, nie mężczyźni.
Jak ktoś chce, to niech w to wierzy, wszak jesteśmy krajem tolerancji religijnej. W kategorii guseł autorka mieści się doskonale, na lewicy i w nauce są jednak nieprzezwyciężalne trudności.
Tak ABCD, a ja widzę, że Twój wpis jest - co nieczęste u Ciebie - dorzeczny.
Czerwony łunio, ja też poczułem głębię tego tekstu i w jej odmętach dostrzegłem u autorki pokłady zrozumienia dla płci męskiej; zgłębiona przez autorkę analiza natury męskiej powala na kolana wysublimowaną refleksją... czy Twój wpis to są jaja? Autorka swoimi wpisami "orze jak może" żeby dyskredytować, obrzydzić i wykpić mężczyzn. Swój prostacki esencjonalizm "natury męskiej" pokracznie próbuje rozciągnąć na mężczyzn jako takich. No chyba nikt o zdrowych zmysłach i instynkcie samozachowawczym nie będzie pochwalał takich odjazdów.
W tym konkretnym przypadku przemoc ma nie płeć, a imię. Imię autorki.
nie jest mniej racjonalny niż internacjonalizm, kolektywizm gospodarczy, antysyjonizm czy ateizm naukowy. A równocześnie jest mniej od tamtych szkodliwy. Nigdzie na świecie nie doprowadził do cofnięcia gospodarki do epoki kamienia łupanego, do terroru czy ludobójstwa.
Dlatego wolę czytać wpisy z tego blogu (tym bardziej, że są lekkie w formie) niż ponure manifesty proroków bitwy pod Armaggedon przeciwko "złu kapitalizmu".