wiem, że nie wypada nawalać się z nazwisk, a cóż pocznę skoro wstrzeliłeś się z tym tekściorem NaCzas...
(*_*)
Z góry dziękuję
http://www.eurofound.europa.eu/surveys/smt/ewcs/ewcs2010_02_02.htm - tu masz pracę w wymiarze tygodniowym - Czesi i Słowacy przed Polska, ale mają więcej dni wolnych.
http://www.eurofound.europa.eu/pubdocs/2011/19/en/4/EF1119EN.pdf
Naczas idzie w zaparte: http://www.facebook.com/#!/permalink.php?story_fbid=3005536820626&id=1328570988
"I będę obstawał w tym temacie przy swoim i koniec tematu. Kropeczka. Miłego dnia"
A wcześniej wyrwało mu się: "Danke", które pewnie na jakimś filmie o obozach koncentracyjnych podsłuchał...
Młody, zdolny, wykształcony z wieeelkiego miasta... takich trza w LSD!!!
(*_*)
tylko o to, że:
1. kolejne dni wolne blokują praktycznie jakąkolwiek działalnosć produkcyjną i znaczną częsć usługowej, tym samym ograniczając przy okazji (a nie rozszerzając) rynek pracy
2. dni wolne takie jak np. Trzech Króli wymuszając de facto powstawanie ciągów dni wolnych od pracy
Niech żyje Sojusz Liberałów Darmozjadów z BCC i Lewiatanem.
Hurra, hurrra, hurrrra
"Do roboty, do roboty..." zachecają młodzi działacze SLD wzorem swych ojców duchowych z czasów współzawodnictwa pracy ku czci Wielkiego Stalina
Tracą przede wszystkim bogaci, więc w czym problem?
Nie wydaje mi się, aby tracili "tylko" bogaci. Wręcz przeciwnie, na takim wymuszonym ograniczeniu aktywnosci gospodarczej tracą wszyscy, zas akurat konsumpcja bogatych (z racji tego że swój dochód dzielą oni na częsć konsumpowaną i akumulowaną) jest mniej wrażliwa na wahania dochodów.
Na kolejne wolne psioczą kapitaliści i ich poplecznicy, pracownicy (z którymi akurat mam do czynienia) są zadowoleni. Wolny czas można poświęcić na własny rozwój, na rodzinę, na odpoczynek etc. a niekoniecznie na tuczenie i tak już tłustych "panów dobrodziejów".
Bierz pod uwagę, że ludzie mają różne wartości i nie wszystko sprowadza się do robienia pieniędzy oraz podporządkowania rynkowi. Na szczęście kult PKB nie jest jeszcze wszechobecny.
A kapitalista jeśli ma takie życzenie niech pracuje sobie 365 dni w roku byle nie zmuszał do tego pracowników. Gdyby nie święta wolne od pracy to ludzie musieliby dymać cały rok, bo w naszym kraju tzw. pracodawca jest prawnie ograniczony, ale głównie w teorii.
Pracownicy są zadowoleni (nie wszyscy, nie wszyscy) głownie dlatego, że nie widzą związku pomiędzy takimi zakazami własną sytuacją. Nie oznacza to jednak, że taki związek nie istnieje.
Ludzie maja różne wartości, ale nie wydaje mi się aby w ramach wartości lewicowych należało bronić działań godzących w wielkość konsumpcji pracowników oraz prowadzących do ograniczenia chłonności rynku pracy.
otóż, przed świętami wypuszczono na rynek papier toaletowy w misie polarne, bałwanki i dzieci spacerujące z pieskiem po zaśnieżonym krajobrazie. Po co to komu? No dobrze, motylkiem jeszcze można sobie tyłek wytrzeć, ale dzieckiem? czy pieskiem? albo misiem polarnym? Toż to jest mocnym wykrzywieniem umysłowym pomysłodawcy.
Wracając do rzeczy - gdyby nie było konieczności drukowania rolek papieru w te misie, to i nie trzeba byłoby robić sztancy, nie trzeba byłoby produkować i mieszać farby, nie trzeba byłoby przestawiać maszyn do drukowania tegoż co sprowadza się do faktu, iż ludzie tym się zajmujący mieliby więcej czasu wolnego, a tyłki i tak byłoby czym wycierać.
Też jestem za tym, by przywrócić socjalizm, ale tak, jak to obecnie wygląda, nie wydaje się to możliwe. Zmuszeni więc jesteśmy socjalistycznie teoretyzować, a praktycznie jakoś się z tym kapitalizmem układać.
Ogólnie chodzi o to, że najpierw kapitalizm wymusza na ludziach produkowanie rzeczy zbędnych, a potem wymusza na tych samych ludziach kupowanie tych zbędnych rzeczy. I oni to robią - INACZEJ NIE BĘDĄ MIELI MIEJSC PRACY!
Zostaliśmy wprzęgnięci w jakiś paranoiczny kierat i męczymy się wszyscy niepotrzebnie, a właściwie jedynie po to, by niszczyć zasoby naturalne w postaci ropy (dlaczego z takim uporem produkuje się majtki syntetyczne z ropy, zamiast wspierać uprawę bawełny, lnu czy konopi przemysłowych i z nich robić garderobę przyjazną nie tylko tyłkowi, lecz i środowisku?), węgla, wody i zatruwać powietrze oraz produkować coraz to bardziej monstrualne hałdy śmieci.
Dla nas samych nie ma miejsca ani na odpoczynek, ani na rozwój osobowości.
Tak nie musi być, wiemy to dobrze. Tylko - jak z tego wyjść?