Demokracja, prawa człowieka, wolność słowa, to wszystko ideologiczne bicze prawicy na które lewica nie ma odpowiedzi, bo nie ma jaj.
ma wolność, równość, sprawiedliwość, wyzysk, pokój, kolonializm, rasizm, socjalizm....ma czym walczyć, tylko nie ma komu! Ze strachu!
Wszędzie tam, gdzie klasa robotnicza wywalczyła względny dobrobyt, znośne warunki bytu, reformizm brał górę nad ruchem rewolucyjnym. Wraz ze zdobyczami socjalnymi, wyższymi płacami ruch rewolucyjny tracił rewolucyjnego ducha. Kapitaliści, żeby przetrwać muszą ustępować i odpalać większą część robotnikom. W zamian robotnicy pozwalają wyzyskiwać się dalej. W zamian za ustępstwa w podziale, robotnicy godzą się na nie naruszanie stosunków produkcji czyli za wyższe płace sprzedają socjalizm.
To zdrada interesów klasowych proletariatu, przehandlowanie historycznej misji klasy robotniczej w zamian za ochłapy z burżuazyjnego stołu.
Jak długo taka kolaboracja klasowa będzie trwała, tak długo trwać będzie kapitalizm.
Klasa robotnicza, która nie stawia sobie rewolucyjnych celów jest siłą zachowawczą, ponieważ nie zamierza zmienić stosunków produkcji, a jedynie walczy o większy udział w podziale. Nie walczy o socjalizm tylko o wyższe płace w ramach kapitalizmu.
Dopóki klasa robotnicza nie stanie po stronie komunistów czyli na stanowisku rewolucyjnym będzie tylko lepiej, lub gorzej opłacaną najemną siłą roboczą. Ruch rewolucyjny musi pokonać reformizm. Bez tego ani rusz.
Wraz ze zdobyczami socjalnymi, wyższymi płacami ruch robotniczy tracił rewolucyjnego ducha.
tak miało być.
Bartek, jak się przeczyta twoje komentarze to można się poczuć jakby się przeniosło w czasie ze 100 lat.
Na pewno dotrze to do ludzi.
Poza tym świetna broń dla prawicy, żeby powiedzieć, że osoby z lewicy są oderwane od realiów i dość.. ekscentryczne (chociaż pewnie oni użyliby innego słowa).
oczywiście, a nie w przyszłość, jak pewnie pomyslałeś:)
Domyślam się Getzie, że ty już przyjąłeś burżuazyjną nowomowę i marksistowski język ci nie pasuje. Tylko język, czy program przebudowy społecznej też? Tak się składa, że on doskonale oddaje rzeczywistość, więc rezygnowanie z niego jest kapitulacją ideologiczną na rzecz burżuazji.
http://bendyk.blog.polityka.pl/2011/03/28/mlodzi-i-bezrobocie-cos-nowego/
Zrewanżuję się również linkami:
http://www.dyktatura.info/?p=1517
http://www.dyktatura.info/?p=1347
Niestety nie jestem tak oczytany w pismach Marksa. Czytałem ledwie "Manifest komunistyczny", na razie poprzestałem na tym i nie mam zamiaru przełamywać swojego lenistwa względem tych dzieł. Filozof ze mnie marny, ale historyk lepszy (chociaż nie najlepszy) więc wolę Kelles- Krauza przeciwko interpretacjom Marksa, które mi przedkładasz. Tu cytat: "W opinii Kelles- Krauza (w opozycji do Kautskego i Bernsteina- mój wtręt)partia musi być rewolucyjna, aby mogła być reformistyczna, oraz reformistyczna, aby mogła być rewolucyjna. Kelles- Krauz podzielał przeważający w II Międzynarodówce pogląd, że celem reform jest przygotowanie świadomości robotniczej do rewolucji, jednak jego rozumienie związku pomiędzy reformą i rewolucją było oparte na głębszej interpretacji marksizmu jako nauki stosowanej".
Twoje poglądy to natomiast marksizm-leninizm. Nawet Zizek, którego wywiadów tylko słucham, oglądam lub czytam to wielbiciel socjaldemokratycznych państw skandynawskich uważający, że komunizm w swojej wersji radzieckiej (chińskiej zresztą też, chociaż tu jest już raczej całkiem efektywnym kapitalizmem) był katastrofą.
Socjaldemokracja to kapitalizm polukrowany socjalem czyli siła zachowawcza, która konserwuje najemne niewolnictwo. Kto popiera socjalzdradę ten stoi po stronie burżuazji. Robotnicy popierający socjalzdradę są agentami burżuazji w ruchu robotniczym.
Bez pokonania socjalzdrady nie będzie socjalizmu. To pierwszy warunek rewolucji.
"Filozof ze mnie marny, ale historyk lepszy (chociaż nie najlepszy) więc wolę Kelles- Krauza przeciwko interpretacjom Marksa, które mi przedkładasz."
Teksty, które podałem nie traktowały wcale o tym, tylko o prekariacie.
Pozwolę sobie zamieścić fragment:
"Pojawienie się "prekariatu" jest kolejnym w historii kapitalizmu przejawem kryzysu strukturalnego tego systemu. Tym razem kryzys manifestuje się na poziomie relacji między społecznym sposobem wytwarzania a prywatnym sposobem zawłaszczania. Wielu badaczy związanych z lewicą słusznie zauważa, że wartość dodatkową należałoby inaczej dzielić - tzn. zgodnie z wymogami uspołecznionego systemu produkcji. Problem w tym, że system produkcji nadal pozostaje prywatny i nie widać, aby coś się w tym względzie zmieniało. Ba, owa lewica, ignorując Marksowskie analizy, nie widzi związku między owymi członami jednej całości i w praktyce uważa, że kwestia własności środków produkcji jest współcześnie bez pierwszorzędnego znaczenia. Tymczasem właśnie w ten sposób lewica uniemożliwia sobie wykonanie zadania stworzenia sposobu podziału odpowiadającego sposobowi produkcji. W efekcie pozostaje tylko jedyne możliwe rozwiązanie: troskliwe hodowanie "własnych" kapitalistów, w opozycji do kapitalistów obcych państw, i ostrożne, niedopuszczające do ich "wykrwawienia się", dojenie ich wykorzystując prośby i groźby, zależnie od sytuacji. Czyli, polityka kija i marchewki wykorzystująca możliwości, jakie daje manewr między socjaldemokracją a populizmem.
Widzimy więc, że stara sprzeczność między kapitalistami a robotnikami nie umarła śmiercią naturalną, ale przeobraziła się, dostosowując do świata globalizacji i nowego etapu sprzeczności między światem pracy a światem kapitału. Mechanizm owej sprzeczności pozostał nie zmieniony."
a na twoje teksty tylko zerknąłem. Tak jestem socjaldemokratą lub według definicji socjalizmu funkcjonalnego zaproponowaej w książce "Systemy gospodarcze: efekty i defekty reform i zmian ustrojowych" Tadeusza Kowalika demokratycznym socjalistą. Nie zaprzeczam, że istnieje prekariat, ale uważam, że sposobem ograniczonia tego problemu w dobie kapitalizmu kognitywnego jest powszechny dochód gwarantowany: http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/113748,gwarantowana-placa-powszechna.html.
dla kogo więc ten kapitalizm przebudowywać? dla kogo go obalać? Jak widać, ludzie wolą być "wolni" w nędzy, niż tak samo "wolni" w dobrobycie. No bo co poza tym, że nie dla wszystkich jest praca, się zmieniło?
Ludzie wstają z rana jak wstawali.
Jedzą jak jedli.
Palą papierosy jak palili.
Myją się jak się myli.
Śpią jak spali.
Czytają jak czytali.
itd. itd.
Jedyna zmiana więc w związku z powyższym nastąpiła w ich świadomości, ponieważ ludzie wierzą, że teraz robią coś inaczej, niż poprzednio. Ale przecież to złudzenie.
Faktyczna zmiana dotyczy pogorszenia warunków życia i likwidacji zabezpieczeń socjalnych. No i większą swobodę tych u korytek mniejszych i większych.
Ponieważ jednak ludzie myślą, że teraz śpią inaczej, jedzą i wydalają inaczej, myją się inaczej itd. itd. no to przy pomocy czego mieliby kapitalizm zmieniać? No i na co? czy na to, co dobrowolnie sami wyrzucili na śmietnik historii?
Jeżeli komuś się zaproponuje wspólne działanie, to nagle okazuje się, że "aż tak źle to nie jest". Dlatego między innymi P.Ikonowicz nie mógł szerzej rozwinąć swojej działalności społecznej. Ludzie "potrzebujący pomocy" pozwolili by mu się wypalić totalnie, także finansowo, by następnie poszukać sobie kogoś, kto jeszcze wypalony nie jest i kasę ma. Dobrze, że P.Ikonowicz choć trochę zmienił kierunek. Przynajmniej być może będzie mógł pomóc tym, którzy sami w żaden sposób nie mogą rozwiązać własnych problemów mimo maksymalnych wysiłków z ich strony.
Samaelu proponujesz powszechny dochód gwarantowany, w ramach kapitalizmu, a ja opowiadam się za pełnym zatrudnieniem w ramach uspołecznionej gospodarki planowej. Taka różnica między programem umacniania kapitalizmu, a socjalizmem.