Trup demokracji
2012-02-22 01:17:58
Obowiązujące systemy polityczne zawsze przedstawiały się w możliwie jak najlepszym świetle. Dziś jest tak samo. Społeczeństwa krajów Zachodu żyją dziś w systemie demokratycznym. Wszystkie posunięcia polityków rządzących partii uchodzą za motywowane wolą społeczeństwa. Tak samo dzieje się z rzeczywistością ekonomiczną i polityczną, która dzięki demokratyzacji uzyskała pełnię swobody, niezależność i mandat wiecznego, niezmąconego zaufania. Każdy protestujący, każda niezgoda, każdy słuszny sprzeciw napotyka na mur, w konfrontacji z "systemem demokratycznym" staje przed koniecznością konfrontacji nie z rzeczywistością polityczną, lecz z samym sobą i z całym społeczeństwem.

Wiara w demokracją parlamentarną, która jest dziś uważana za największe osiągnięcie gatunku ludzkiego i ukoronowanie jego świętości to dziś wiara przebrzmiała, wiara czasów minionych, wiara trupa. Z wiarą tego rodzaju jest tak samo jak z - portretowaną dziś w filmach kostiumowych - wiarą ludzi średniowiecznych, gorąco wierzących w boski i ponadludzki mandat króla do sprawowania przez niego władzy absolutnej. Demokracja jest dziś ulubionym argumentem do wywoływania wojen, podejmowania krwawych i brzemiennych w złe skutki decyzji, jest orężem niszczenia sprzeciwu w wymiarze gospodarczym, kulturowym, humanistycznym i codziennym. Dzisiejsza demokracja - demokracja kapitalizmu to kaganiec, który zakładany jest społeczeństwu - kaganiec uniemożliwiający rozwój, przejście w prawdziwą samodzielność, a nawet wysuwanie samych postępowych żądań. Wiara w Zachodnią Demokracją i idące za nią "zachodnie wartości" to rezerwacja miejsca w kościele wierzących w przewagę jednostki nad siłą pieniądza - w rządzonym przez kapitał kapitalizmie. Demokracja dana panom i niewolnikom nie przedstawia sobą większej wartości. Dzisiaj demokracja jest ostatnią linią obrony władz, które nie potrafią wyobrazić sobie innego, sprawiedliwszego systemu. Nie potrafią? Nie, one nie chcą tego zrobić, słusznie boją się - bo wiedzą czym jest alternatywa.

Czym zatem jest demokracja? Czy jest sposobem wybierania władz i sprawowania kontroli? Czy jest wiarą w to, że wyposażone w nią społeczeństwo zawsze pójdzie prawą ścieżką? Czy demokracja wyczerpuje i zamyka drogę postulatom poprawy i przemian? Czy demokracja to wybór lepszy, gorszy i czy w ogóle inny od dyktatury (swego szatańskiego brata bliźniaka)?

Demokracja nie wyczerpuje niczego, co więcej - ona nie istnieje. Demokracja to mit prywatnej własności, która posługuje się nią w razie potrzeby - w chwili gdy demokracja nie jest jej potrzebna do gry wchodzi ostra amunicja i kryzys. Wobec tego - sam postulat demokracji zakrywany jest przez cień haseł Wielkiej Rewolucji Francuskiej - Wolność, Równość, Braterstwo. Demokracja nie jest orężem ludzi dążących do zmian, ani ludzi rewolucji - nie będzie prawdziwym postulatem na sztandarach przemian. Równość - oto prawdziwa demokracja, oto gwarancja prawdziwie równych szans, a równe, coraz większe szanse i szersza wiedza to gwarant braterstwa i wolności - do której droga wiedzie przez współpracę.

Rozbroimy i rozbrajamy "demokrację". Wstawiamy w to miejsce socjalizm, sprawiedliwy podział dóbr i społeczną własność. I musimy to robić, czasem nawet w samotności. Ludzie sami się nie przeciwstawią, bo nie znają i nie rozumieją zmistyfikowanej rzeczywistości, w której hegemonia i dominacja ośrodków ideologii kapdemokracji ich przytłacza. Ale, społeczeństwo wyczuwa przesłanki, które prowadzić będą do nadejścia alternatywy, bo za każdym razem gdy demokracja przestaje działać, zaczyna działać śmiertelny - dla swych wrogów - postulat równości.

poprzedninastępny komentarze