Że równie wielką radość daje dokładne i regularne wypróżnianie.
I dlatego autorka regularnie się na blogu wypróżnia...
"w kraju, w którym oświeceni-i-wykształceni mężczyźni nie nawykli do stosowania prezerwatyw"
hymm...
wprawdzie (niestety! ) nie udało mi się przeprowadzić badań na jakiejś reprezentatywnej statystycznie grupie "oświeconych-i-wykształconych" mężczyzn z różnych krajów, ale nawet nie mając szalonego powodzenia mogę stwierdzić, że Polska jest to kraj, gdzie w odróżnieniu od innych znanych mi krajów prezerwatywy można kupić na każdym rogu, w każdej wsi i miasteczku. W każdym kiosku, stacji benzynowej, supermarkecie, spożywczaku, no praktycznie wszędzie i o każdej porze.
W innych krach zostaje apteka i Rossmann z asortymentem ujednoliconym globalnie (nie na każdym rogu i nie przez cała dobę). A i czasem stacja benzynowa, ale tam z reguły w innych krajach niż Polska, prezerwatywy mają rożne kształty i kolory i wszystko to bardzo fajne, tylko takich spawających wrażenie zabezpieczenia niet.
Wiem, wiem, że modele podaży i popytu, to jest duże uproszczenie ;) ale mimo wszystko wydaje mi się, że skoro w Polsce właśnie jest taka wyjątkowa podaż tego dobra i wszystko to nie żółknie ze starości, to musi się tego właśnie w Polsce, w odróżnieniu od innych krajów, wyjątkowo dużo używać.
Ale być może to akurat głównie używają mężczyźni nie wykształceni i nieoświeceni? To już trudno powiedzieć.
Musi autorka bloga przed zbliżeniem każe ankietę wypełnić...
Dla informacji Anny Zawadzkiej:
http://www2.macleans.ca/2009/03/16/what-women-dont-want/
“In fact, they asked their male partner to take the condom off in the middle of sex or to delay putting it on.” Zresztą nie jest to wcale żadne nowe odkrycie, tylko takim seksistkom jak Zawadzka wydaje się, że nieodpowiedzialność jest domeną mężczyzn.
No chyba że w Polsce sytuacja wygląda inaczej niż na całym świecie.