To po prostu "amerykańska" socjotechnika. Człowiek musi się bać i być szczęśliwy, że silna władza (policja) go chroni...
Trzy pytania - jak autor ustosunkowuje się wobec tego do:
1) karykatur Mahometa opublikowanych przez duńskie (i inne) gazety;
2) do głośnej w swoim czasie sprawy prałata Jankowskiego, który postawił w kościele instalację zawierającą symbole swastyki, sierpa-młota oraz gwiazdy Dawida.
3) do przypadku opublikowania kilka lat temu przez polski tygodnik satyryczny dowcipów rysunkowych, którymi poczuł się obrażony czarnoskóry student.
Czy tu równie pryncypialnie broniłby wolności słowa?
PS. Pytania oczywiście retoryczne. Odpowiedzi nie oczekuję.