Anna Zawadzka napada na harcerzy za to, że zapalają znicze powstańcom z 1944, a z 1943 nie. Pytanie, kiedy autorka oddała cześć powstańcom warszawskim? Jako osobie o wiele lepiej wyedukowanej od tych młodych ludzi, łatwiej powinno jej przyjść uniknięcie niekonsekwencji upamiętniania jednych, a drugich nie.
jak by się dzisiaj powiedziało. Powstanie warszawskie było prawdziwe (choć głupie, nieprzygotowane i tragiczne w skutkach).
Moim zdaniem powinny być przedrukowywane w gazwybie, rzepie i fakcie, na onecie i wp, i koniecznie opatrzone wielkim napisem "współczesna myśl lewicowa"
A ta blacha "TK" przypadkowa czy ma coś może symbolizować?
Ty się dobrze czujesz z tym "faktem prasowym"?
----
Z polskich miast i miasteczek nie słychać krzyków rozpaczy,
padli, jak hufiec bojowy, warszawscy obrońcy getta...
Słowa me we krwi nurzam, a serce w ogromnym płaczu,
dla was, o Żydzi polscy, polski tułaczy poeta.
Nie ludzie, lecz psy okrwawione, i nie żołnierze, lecz kaci
przyszli, by śmiercią porazić was, wasze dzieci i żony:
gazem w komorach wydusić, wapnem w wagonach wytracić
i szydzić z umierających, bezbronnych i przerażonych.
Lecz wyście podnieśli kamień, by cisnąć nim kanoniera,
który nastawiał działo, by dom wasz zburzyć do szczętu...
Synowie Machabeuszów! i wy potraficie umierać,
podjąć bez cienia nadziei walkę, we Wrześniu zaczętą.
Oto, co trzeba wyryć, jak w głazie, w polskiej pamięci:
wspólny dom nam zburzono i krew przelana nas brata,
łączy nas mur egzekucyj, łączy nas Dachau, Oświęcim,
każdy grób bezimienny i każda więzienna krata.
Wspólne zaświeci nam niebo ponad zburzoną Warszawą,
gdy zakończymy zwycięstwem krwawy nasz trud wieloletni:
każdy człowiek otrzyma wolność, kęs chleba i prawo
i jedna powstanie rasa, najwyższa: ludzie szlachetni.
W. Broniewski
----
widać, że jednak coś w tym jest, że obecnie najwięksi miłośnicy Izraela to najwięksi antysemici.
Pierwszy raz - dwie Dunki w 2004 - mówię o "Powstaniu", nie mają pojęcia o co chodzi, jadą tylko zwiedzić getto. Objaśniam, ale też, że zginęło 200 tys. cywilów i raczej mnie to wkurza. I że to w getcie też było, ale rok wcześniej i zrównano getto z ziemią. Nie rozumieją. Później to się zdarzało coraz częściej i wyszła mi już z tego taka jakby ankieta. Ostatnio 1 sierpnia, w centrum W-wy, siedzimy na piwie z dwoma przyjaciółmi, obcokrajowcami, zaczynają wyć syreny o 17, pytają, o co chodzi, mówię: powstanie warszawskie. Pytają - to w getcie?
Skala walk, straty niemieckie moim zdaniem są jednoznaczne. Więcej, nieraz kilkakrotnie więcej ludzi ginie w wypadkach samochodowych w jeden weekend.
Ich problem jeśli nie "rozumieją". Nie wiem, co tu w ogóle jest do rozumienia, to podobnie jakby mylić powiedzmy powstanie Thokolyego z powstaniem Rakoczego i pieprzyć - nie rozumiem. Ciemnota i tyle.
Rzeczywiście, dopiero teraz zauważyłem:)
To nawet nie tamto zapomnienie powstania w getcie jest w tym wszystkim najważniejsze, ale fakt, że upamiętnia się i celebruje zbrodnie polskich bufonów i megalomanów, którzy skazali setki tysięcy niewinnych ludzi na cierpienie i śmierć. Tych harcerzy powinno się uczyć krytycznego myślenia, a nie pustych gestów. Inaczej wyrośnie nam pokolenie obłudnych kabotynów.
"mojej aktualnej dzielnicy, którą autorka nazwała "kompleksem mieszkalno-cmentarnym".
Oj, mieszkańcy Oświęcimia mogliby coś o tym powiedzieć...
Klebaniuk, tak z ciekawości - jesteście przeciwko upamiętnianiu zrywów przegranych (jak rewolucja 1905 albo powstanie w getcie) czy wszystkich krwawych (jak rewolucja francuska)? Czy może tylko polskich?
Konkretnie Powstania Warszawskiego.